Stała się rzecz bez precedensu - redaktorzy naczelni czterech największych polskich gazet podpisali wspólny apel o zakończenie prac nad wielkim filmem o Powstaniu Warszawskim. Stało się to dokładnie w 64 rocznicę polskiego zrywu. Robert Krasowski, Paweł Lisicki, Paweł Fonfara i Adam Michnik, zjednoczeni ponad podziałami i rynkową konkurencją, proszą władze o szczodre dofinansowanie projektu - czytamy w dzisiejszym „DZIENNIKU”.

Zdjęcia do filmu „Ostatnia niedziela” rozpoczną się latem 2009 roku - zapowiadał w ubiegłym roku Dariusz Gajewski, reżyser i współautor scenariusza wyróżnionego główną nagrodą w konkursie na scenariusz filmu fabularnego o Powstaniu Warszawskim. Miała to być jedna z najdroższych produkcji w historii polskiej kinematografii. Planowany budżet miał się zamknąć w kwocie blisko 40 milionów złotych.

- Kiedyś w takich scenach wystarczyło przebrać dwa oddziały wojska w mundury z epoki i kazać im się intensywnie ścierać. W tej chwili wymagania wobec filmu wojennego są inne. Dzięki polskiemu operatorowi Januszowi Kamińskiemu zmienił się standard filmu batalistycznego - mówił wtedy Gajewski w wywiadzie na łamach „Dziennika”. Zdaniem reżysera realizacja filmu poniżej poziomu, do którego wywindował kino wojenne Kamiński, nie miała sensu. Dlatego twórca „Ostatniej niedzieli” zamierzał ogromną wagę przykładać do opracowania i zbudowania jak najwierniejszej scenografii, efektów pirotechnicznych i komputerowych, a całość rozrysować na storyboardach.

Gajewskiemu zależało na stworzeniu bardzo polskiego filmu, który jednocześnie jednak będzie miał walory uniwersalne. - W sytuacji, kiedy przez ostatnie kilkadziesiąt lat mieliśmy do czynienia z dość zmanipulowaną wersją własnej historii, to także dla nas może to być ważna lekcja. Ten film ma być przede wszystkim dla Polaków. Ale jestem pewien, że jeżeli my zobaczymy w nim prawdę, to ta prawda będzie czytelna i w Wietnamie i Stanach. To w końcu uniwersalna, niezwykła opowieść o tym, że całe miasto zaryzykowało wszystko w imię wolności - mówił reżyser w wywiadzie dla „Dziennika” przypominając, że na świecie Powstanie Warszawskie bywa często mylone z Powstaniem w Getcie.

- Przykro to mówić, ale w Polsce nie ma chyba tak dobrego scenarzysty ani na tyle utalentowanego twórcy, by mógł udźwignąć swoim geniuszem takie przedsięwzięcie jak film o Powstaniu Warszawskim” - twierdzi dzisiaj Wojciech Pszoniak w wywiadzie dla „Dziennika” i zaraz dodaje - (…) do takiej produkcji potrzeba człowieka naprawdę wielkiego, który patrzy na świat uniwersalnie, a nie tylko oczami Polaka znad Wisły. Prawie wszystkie współczesne filmy na temat naszej historii robione przez Polaków mają według mnie posmak miałkości i prowincjonalności. Są dla innych nacji praktycznie niezrozumiałe, a mówiąc wprost - nieciekawe. To paradoks, ale poza nielicznymi wyjątkami, do których zaliczam m.in. "Katyń" Andrzeja Wajdy, dobre filmy o Polakach robią obecnie wyłącznie twórcy, którzy dawno przestali mieszkać w kraju i mają przez to większy dystans do pewnych spraw. Albo cudzoziemcy”.

Zaś Allan Starski przypuszcza, że prawdę o Powstaniu trudno będzie sprzedać za granicą ze względu na wybitnie polski charakter tego militarnego czynu. - Taki film może powstać tylko w Polsce, bo tylko Polacy rozumieją, czym naprawdę było Powstanie" - dodaje.

Natomiast Tadeusz Filipkowski z Fundacji Filmowej Armii Krajowej uważa, że: - Dla młodych ludzi nawet najbardziej wstrząsająca i bogata w fakty wypowiedź staruszka będzie nudna. To musi być film fabularny, powiem więcej, nawet sensacyjny, który monumentalnością odda istotę tamtych czasów.

APEL SZEFÓW DZIENNIKÓW OGÓLNOPOLSKICH W SPRAWIE FILMÓW O POWSTANIU WARSZAWSKIM

W listopadzie 2006 r. jury powołane przez Polski Instytut Sztuki Filmowej i Muzeum Powstania Warszawskiego rozstrzygnęło konkurs na scenariusz filmu fabularnego o powstaniu. Dwie główne nagrody wręczono Dariuszowi Gajewskiemu i Przemysławowi Nowakowskiemu za "Ostatnią niedzielę" oraz Krzysztofowi Steckiemu i Tomaszowi Zatwarnickiemu za "1944. Warszawa". Organizatorzy zapowiadali wtedy realizację tych scenariuszy, a swój wkład finansowy zadeklarowali natychmiast: PISF, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwo Obrony Narodowej oraz TVP SA.

Dyrektor PISF Agnieszka Odorowicz tłumaczyła: "Powinniśmy potraktować te projekty jako naszą wspólną narodową sprawę. Te filmy nie mogą być zrobione byle jak, za byle jakie pieniądze. To muszą być filmy zrealizowane z rozmachem". Zaś prezydent RP Lech Kaczyński stwierdził: "Państwo, przynajmniej jeśli idzie o kulturę wyższą, musi pełnić funkcję sponsora (...) sponsora obiektywnego, nieangażującego się w spory o charakterze politycznym. Angażującego się natomiast w budowę polskiego patriotyzmu. I mam nadzieję, że filmy, które powstaną na podstawie nagrodzonych scenariuszy, będą bardzo dobrym tego przykładem". Niestety, po 20 miesiącach od tych słusznych słów w kwestii filmów o Powstaniu Warszawskim nic się nie zdarzyło.

Dlatego 1 sierpnia 2008 r., w 64. rocznicę powstania apelujemy do polskich władz o sfinalizowanie prac rozpoczętych wspomnianym konkursem. Wiemy, że potrzebne do tego celu będą poważne środki rzędu być może nawet kilkudziesięciu milionów złotych, ale uważamy, że niepodległą Polskę musi być dziś stać na poniesienie takich wydatków: z szacunku dla historii i z wiary, że na tym fundamencie możemy i chcemy budować wspólną przyszłość i tożsamość.

Nie przypadkiem z apelem takim zwracamy się wspólnie. Na co dzień dzielą nas poglądy polityczne i wizje przyszłości Polski, a także ocena niektórych wydarzeń z przeszłości. Spieramy się o nie, nierzadko bardzo ostro. Ale uważamy, że są takie polskie sprawy i takie przestrzenie polskiej pamięci, które wymagają działań wspólnych. Powstanie Warszawskie z pewnością jest wśród najważniejszych z nich.

W tym apelu nie chcemy przesądzać o kwotach, terminach i sposobach realizacji filmów. Sądzimy, że PISF i Ministerstwo Kultury mają wiedzę, możliwości i kompetencje, by dzieło doprowadzić do końca. Wierzymy, że mogą wspomóc je w tym prezydent, rząd i parlament. Będziemy niecierpliwie czekać na to z wszystkimi potencjalnymi widzami - naszymi rodakami.

Redaktorzy naczelni:
"Dziennika" - Robert Krasowski
"Gazety Wyborczej" - Adam Michnik
"Polski" - Paweł Fąfara
"Rzeczpospolitej" - Paweł Lisicki

”Dziennik”/I.J.