Ona – utalentowana, urocza młoda dama z Torunia, śpiewająca to i owo na lokalnych przeglądach piosenki. On – gitarzysta i songwriter z Poznania, grający z kolegami mocne, rockowe numery. Poznali się i polubili na konkursie talentów, ale debiut radiowy zaliczyli w kultowej amerykańskiej rozgłośni KEXP. Los im sprzyja. Ale los z reguły sprzyja najlepszym. 

Lilly Hates Roses to zespół, który już za sprawą pierwszej nagranej piosenki – czyli pogodnej, bezpretensjonalnej „Youth” – zwrócił na siebie uwagę całego świata (dzięki coverom „Youth”  nagranym m.in. przez Sarah Blackwood z Walk Off The Earth), wygrał konkurs Make More Music, organizowany przez Empik i podpisał kontrakt płytowy z Sony Music Poland. Lilly Hates Roses jak magnes przyciąga dobre zdarzenia! Niebawem, Kasia i Kamil zagrają na tegorocznym Open’er oraz na SlotArt Festival.

„Something to happen”, debiut duetu Lilly Hates Roses to 13 utworów - osadzonych w indie-folku, wspomaganych awangardową elektroniką, otoczonych melancholijnymi osobistymi tekstami . Album wyprodukował Maciej Cieślak (Ścianka, Lenny Valentino). Płyta nagrana analogowo na „setkę”. Coś dla fanów Bon Iver i Low.

Album do kupienia tutaj.