Świat usłyszał o nich prawie rok temu dzięki umieszczonym w Internecie utworowi ‘Wonderful Life’ i nakręconym do niego amatorskim teledyskiem.
Od tego czasu zainteresowanie Hurts, umiejętnie podsycane coraz to nowymi utworami i kolejnymi „amatorskimi” wizualizacjami, rosło w zawrotnym tempie. W styczniu okrzyknięto ich nadzieją 2010 roku a ich koncerty sprzedawały się lepiej niż uznanych światowych gwiazd.
6 Września, w dniu europejskiej premiery, krążek „Happiness” udowodni, że Hurts w pełni na ten tytuł zasłużyli. Ich muzyka może kojarzyć się z wczesnym Depeche Mode, Joy Division czy New Order, wizerunek przypomina trochę Pet Shop Boys z początku kariery – ale inspiracje latami 80-tymi to tylko inspiracje: Hurts łączą w sobie styl i szyk tamtych czasów z przebojowością muzyki pop i elektro XXI wieku. Przykład? Pierwszy singiel „Better Than Love” z tanecznym bitem, na koncertach wykonywany z autentycznym śpiewakiem operowym (w chórkach!), aktualny singiel „Wonderful Life” czy znana już z sieci ballada „Blood, Tears & Gold”.
Zespół nie ukrywa, że chce tworzyć inteligentny pop a album „Happiness” to prawdziwa kopalnia pomysłów, kalejdoskop nastrojów i… spora dawka ironii, o czym świadczy choćby „promieniująca szczęściem” okładka płyty.
Patronem płyty jest empik.com
Sony Music/K.P.

Komentarze (2)
Komentarze
troche jak depesze, troche jak pet szopy ale swiezo i fajnie
pierwsze kawałki super - ciekawe jak cała płyta...