Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o polskiej historii, ale baliście się zapytać. Tak mógłby brzmieć nieoficjalny tytuł serii czterech najważniejszych książek Normana Daviesa o Polsce. Limitowana edycja najważniejszych tytułów w dorobku autora ukazała się z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości.
W zestawie znajdziemy tytuły: „Serce Europy”, „Orzeł biały”, „Czerwona gwiazda”, „Powstanie ‘44”, jednak centralną pozycję zajmuje dwutomowe „Boże igrzysko”, czyli legendarny już syntetyczny opis 1000-letnich dziejów naszego kraju. Interesujący jest szczególnie rozdział, noszący wymowny tytuł „Feniks”, ze względu na relację z przebiegu zmagań podczas I wojny światowej i dialog, który Davies przytacza za Bolesławem Wieniawą-Długoszewskim.
Rozmowa odbyła się w lipcu 1917 roku między gubernatorem Warszawy von Beselerem a Józefem Piłsudskim. Ten pierwszy próbuje przekonać marszałka, żeby za sojusznika wybrał Niemców, a nie Austriaków. Gubernator kusi: „Niech Pan pójdzie z nami. Damy Panu wszystko: siłę, sławę, pieniądze. Pan zaś odda wielką przysługę swojej ojczyźnie. Piłsudski bębni palcami po stole. – Pan mnie nie rozumie, Ekscelencjo – odpowiada spokojnie. – Pan nie chce mnie zrozumieć. Gdybym przyjął Pańską propozycję, wy, Niemcy, zyskalibyście jednego człowieka, ja zaś straciłbym cały Naród”. W ponad rok po tej rozmowie powstaje II Rzeczpospolita Polska.
Dlaczego w ogóle warto wracać do tych klasycznych już książek Daviesa?
Bo nie mogło nas spotkać nic lepszego niż kulturalny Walijczyk piszący o Polsce. „Boże igrzysko” pojawiło się w odpowiednim momencie. Promowało naszą sprawę na Zachodzie w latach 80. XX wieku. Na fali solidarnościowego zrywu i w przeddzień powrotu Polski do europejskich struktur. Temat był gorący, a Oxford University Press, wydawca Daviesa, osiągnął dzięki tej książce spory sukces.
Recenzje drukowała światowa prasa z „The New York Times Book Review” na czele. Nasz korpus dyplomatyczny rozdawał egzemplarze na prawo i lewo – oczywiście dopiero w III RP. Autor był w PRL na cenzurowanym ze względu na szczerość, z jaką opisywał relacje ze Związkiem Radzieckim.
„Serce Europy”
To tytuł pisany według innego zamysłu. Tym razem Davies, zmęczony rozmachem „Bożego igrzyska”, zdecydował się na skromniejszą objętość i strategię raka. Opisał kryzys PRL i od tego miejsca ruszył wstecz, przyglądając się, jak przeszłość wpływa na współczesne autorowi wydarzenia.
„Orzeł biały”, „czerwona gwiazda” i „Powstanie '44”
Poświęcone są krótkim, ale kluczowym momentom naszych dziejów. Tu najbardziej widoczne jest zainteresowanie Daviesa wątkami przez długie lata objętymi zmową milczenia. Opowieść o wojnie polsko-bolszewickiej z lat 1919–1920 nie mogła zostać nagłośniona w latach 70., kiedy książka powstawała. Warto podkreślić, że to debiut Daviesa w roli pisarza. W perspektywie nowego wydania ta najskromniejsza objętościowo lektura jest zarazem najbardziej znacząca, gdyż pokazuje moment ważny dla utrzymania przez RP dopiero co zdobytej niepodległości.
Temat powstania warszawskiego był jeszcze wówczas przemilczany. Davies mistrzowsko opisał dramat młodych obrońców stolicy, niejednoznaczny przebieg wydarzeń roku 1944 i skomplikowane relacje w obozie alianckim. Powołał się na świadków. Zarysował szerokie tło. Powstanie, które społeczna pamięć przechowała w wersji zmitologizowanej, zyskało realistyczny i żywy opis liczący, bagatela, 900 stron.
Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednej przyczynie popularności Normana Daviesa…
…o jego stylu pisarskim. Przejrzystym, eleganckim i w pełnym tego słowa znaczeniu literackim. To historyk, który wie, jak utrzymać uwagę odbiorcy w trakcie długiej opowieści.
Davies obficie korzysta z cytatów. Pisze panoramicznie, bez skrótów myślowych. Niby jego książki tworzone są z myślą o czytelnikach, dla których temat jest zupełnie nieznany, ale również osobom interesującym się historią dzieła Davisa sprawią wiele przyjemności i pozwolą na nowe odkrycia. Dowodem tego są nakłady, w jakich rozchodzą się książki Brytyjczyka w Polsce.
Komentarze (0)