5/5
08-10-2013 o godz 12:34 przez: Ekspert Empiku | Empik recenzuje
Najnowsza powieść Johna Greena ukazuje nam wielką siłę męskiej przyjaźni, a także młodzieńczej miłości, która każe głównemu bohaterowi porzucić wszystko, by odnaleźć zaginioną ukochaną. Jednak nie jest to tylko historia o pierwszych porywach serca, ale przede wszystkim o potrzebie akceptacji i odnalezieniu swojego miejsca na ziemi. Można tu znaleźć wszystko, co niezbędne jest do przeżycia ciekawej przygody: zagadki, tajemnice i znakomicie wykreowanych bohaterów. Dlatego szczególnie polecam ją wszystkim tym, którzy lubią lekkie i przyjemne powieści, oryginalne wątki czy detektywistyczną fabułę.
Ewelina Menkarska, empik Częstochowa
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
05-08-2016 o godz 11:13 przez: Amanda
Pełna recenzja na: http://amandaasays.blogspot.com/2014/07/papierowe-miasta-paper-towns-john-green.html
Zachęcam do dyskusji o książce w komentarzach. :)

"Osobiście widzę to tak: każdemu przydarza się jakiś cud. Umówmy się, że prawdopodobnie nigdy nie trafi we mnie piorun, nie zdobędę Nagrody Nobla, nie zostanę dyktatorem niewielkiego państwa na jednej z wysp Pacyfiku, nie zapadnę na nieuleczalny nowotwór ucha ani nie ulegnę spontanicznemu samozapłonowi. Jeśli jednak wziąć po uwagę wszelkie nieprawdopodobne historie, zapewne okaże się, że przynajmniej jedna z nich przytrafia się każdemu. Mogłem zobaczyć deszcz żab. Mogłem postawić nogę na Marsie. Mogłem zostać pożarty przez wieloryba. Mogłem ożenić się z królową Anglii albo przetrwać kilka miesięcy na morzu. Jednak mój cud był inny. Moim cudem było to, że spośród wszystkich domów na wszystkich osiedlach mieszkaniowych w całym stanie Floryda zamieszkałem w domu w sąsiedztwie Margo Roth Spiegelman."


Papierowe miasta, to ostatnia z wydanych w Polsce książek Johna Greena, jaką było mi dane przeczytać w ostatnim czasie. Do czytania zabrałam się z ciekawością leżąc na słoneczku w sobotni dzień. Zainteresowała mnie już od pierwszych stron. John Green wykreował postać całkiem przeciętnego Quentina, który za sprawą Margo zaczyna się zmieniać oraz właśnie Margo -osobę tajemniczą, którą ciężko poznać i jednoznacznie ocenić.
Z uśmiechem czytałam, jak Margo pojawia się w oknie Quentina wymalowana jak ninja i proponuje mu, a właściwie wręcz oznajmia, że pomoże jej w jej planie zemsty, liczącym 11 punktów. Nawet zaczęłam kibicować Q z nadzieją, że po tej szalonej nocy odnowi na stałe swoje kontakty z Margo. Jednak, jak to u Greena zwykle bywa -nic nie jest takie proste, jakie mogłoby być. I tym sposobem, następnego dnia Margo znika. Nikt nawet się temu nie dziwi -ta dziewczyna już wiele w życiu nawywijała. Była znana ze swoich przygód, ucieczek, wyjazdów. Jednak teraz Quentin ma dziwne przeczucia, więc na własną rękę próbuje szukać Margo. Pomocą w rozwikłaniu tej zagadki mają być zostawione przez nią wskazówki, bo jak dowiedział się Q -dziewczyna zawsze zostawiała za sobą jakiś trop. Tym razem jednak wszystko wskazuje na to, że wskazówki nie zostały zostawione dla jej rodziców, a dla niego.

Zrywa się chóralny okrzyk: "NIE. Ani się waż. Trzymaj to jak mężczyzna. Trzymaj to jak wiktoriańska dama utrzymuje dziewictwo. Trzymaj to z godnością i gracją, jak prezydent Stanów Zjednoczonych ma utrzymywać pokój w wolnym świecie."


Z pomocą chłopakowi przychodzą także jego przyjaciele. I tu warto zatrzymać się chociaż na moment. Mam wrażenie, że postacie Bena i Radara były w pewien sposób ciekawiej zarysowane niż postać Quentina, który dopiero szukał siebie. Krwawy Ben -nazywający wszystkie osobniki płci żeńskiej "królisiami" oraz Radar, którego życiem była szkolna internetowa encyklopedia, której był współtwórcą, a dodatkowo skrywał przed światem dosyć zabawny fakt o swojej rodzinie. Ci dwaj byli prawdziwymi przyjaciółmi Q i jak sami się przekonacie, zrobili dla niego wiele.
Powieść Greena dosyć lekko traktuje o odnajdywaniu siebie poszukując kogoś nam bliskiego. Ponadto autor zauważa, jak często nasze wyobrażenie o kimś różni się z prawdziwą osobowością tego człowieka. A także, jak czasami idealizujemy osoby, na których nam zależy, a czasami też rzeczywistość.

"Miasto było z papieru, ale nie wspomnienia."


Tradycyjnie u Greena pojawia się także wyjaśnienie tytułu i kryje się za nim jakaś metafora. Papierowe miasto, to takie, które w rzeczywistości nie istnieje, a jego nazwa została umieszczona na mapie, by chroniła kartografa przed plagiatem jego pracy. Co to ma do naszej książki? Tego Wam nie zdradzę, musicie przekonać się sami. ;)
Ogólnie przyznam, że czytało mi się miło i często się uśmiechałam czytając, ale jednak albo to już delikatne zmęczenie materiału, albo zwyczajnie ta książka była nieco słabsza od jego pozostałych utworów. Momentami miałam wrażenie, że a to ten wątek był powiązany z tą jego książką, a tamten z inną itd. Dodatkowo sądzę, że postać Margo była trochę nieudaną kreacją literacką. Dokładnie wiem, że taka musiała być, ale jednak po przeczytaniu trochę zastanawiałam się, jakby to było, gdyby Green stworzył ją w nieco inny sposób. Ponadto zakończenie nieco mnie rozczarowało. W sumie nie wiedziałam, jakiego zakończenia oczekiwać i jakie wolałabym przeczytać w miejsce tego, które tam rzeczywiście jest, ale małe rozczarowanko było.
Niemniej jednak, podsumowując całą lekturę, polecam, aby sięgnąć po nią. Tym razem zachęcam do czytania nieco mniej, niż przy pozostałych książki Greena, ale jednak polecam, bo mimo wszystko warto ją przeczytać, chociażby dla samego Johna Greena i jego stylu pisania. ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
10-08-2016 o godz 11:22 przez: Julia Alaska
"Pójdziesz do papierowych miast i nigdy już nie powrócisz."

Quentin Jacobsen – dla przyjaciół Q – ma osiemnaście lat i od zawsze jest zakochany w zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum.
Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie chłopaka wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów po USA. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy. Czy dowie się, kogo szuka i kim naprawdę jest Margo?

Któż nie zna Johna Greena? Jego powieści czytają ludzie na całym świecie. Autor zasłynął z książki Gwiazd naszych wina, która - tak samo jak Papierowe miasta - doczekała się ekranizacji. Muszę przyznać, że ja najpierw obejrzałam ekranizację historii Q oraz jego przyjaciół. Jednak nie czuję, żebym straciła wiele, bo w moim odczuciu, film różni się od książki. I to nawet bardzo.

"Margo zawsze kochała tajemnice. [...] Nigdy nie opuszczała mnie myśl, że być może kochała je tak bardzo, że sama stała się tajemnicą."

Quentin prowadził spokojne życie. Świetnie się uczy, ma najlepszych przyjaciół, z którymi gra w ulubioną grę komputerową. Jest także zakochany po uszy w przebojowej Margo Roth Spiegelman. O dziewczynie w szkole aż huczy od plotek, które - w większości - okazują się prawdą. Nikt nie chciał zadrzeć z Margo, bo ona nie cofnie się przed niczym. O tym przekonał się Q pewnej nocy, gdy w jego pokoju pojawiła się wściekła Margo, oszukana przez "najlepszych przyjaciół".

Papierowe miasta nie zaskoczyły mnie jakoś szczególnie. Jak już mówiłam, oglądałam wcześniej film. Jednak było kilka rzeczy, które były miłą niespodzianką. Na przykład zakończenie. W ekranizacji wyszło om to tak trochę...słabo. Margo strasznie mnie zdenerwowała swoim podejściem. Natomiast w książce było inaczej, a główna bohaterka zachowywała się łagodniej (?).

"Pamiętaj, że czasami nasze wyobrażenie drugiej osoby niewiele ma wspólnego z tym, kim ona naprawdę jest."

Bardzo łatwo można poznać powieści Pana Zielonego. Wiecie jak? Za każdym razem to wygląda mniej więcej tak: Odważna dziewczyna, silna, zdecydowana, ale w głębi duszy załamana oraz cichy chłopak, nie wyróżniający się z tłumu. Taki nijaki. Tutaj mamy dokładnie to samo.

Margo polubiłam, ponieważ jest podobna do Alaski z Szukając Alaski. Ale mimo wszystko wydaje mi się ona strasznie sztuczna. To samo z Q. Chłopak jest cichy, poukładany i spokojny, a tu nagle postanawia urwać się z rozdania dyplomów, bo musi znaleźć Margo, która zostawiła MU wskazówki. W pewnym momencie zastanawiałam się czy on nie zwariował, bo gadał jak wariat. Znacznie bardziej polubiłam bohaterów pobocznych.

Moim zdaniem książka jest średnia i jak na razie jest to najgorsza powieści Greena jaką czytałam. Szkoda, bo historia ma potencjał, ale autor wolał znowu postawić na charakterystyczny dla siebie schemat. Mimo wszystko serdecznie polecam Wam film, bo według mnie idealnie nadaje się na lato.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-12-2017 o godz 13:54 przez: AgaZaczytana
Jakiś czas temu widziałam zwiastun filmu. Jak zwykle postanowiłam w pierwszej kolejności przeczytać książkę, a dopiero później wybrać się do kina. Takim oto sposobem filmu w kinie nie grają już od dawna, a książkę dopiero przeczytałam. Jednak nic straconego, nadrobię i zobaczę, bo po lekturze wiem, że ekranizacja z pewnością mnie zainteresuje. 'Margo zawsze kochała tajemnice. W obliczu wydarzeń, które nastąpiły potem, nigdy nie opuszczała mnie myśl, że być może kochała je tak bardzo, że sama stała się tajemnicą.' Quentin i Margo przyjaźnili się jako dzieci. Mieszkają naprzeciwko siebie, więc było to oczywiste. W szkole każde z nich poszło w swoją stronę, jednak pewnego wieczoru ich drogi na powrót się skrzyżowały. Margo weszła przez okno do pokoju Q i postawiła go przed faktem dokonanym: tej nocy będzie jej szoferem, a ona ma do wykonania kilka misji po tym jak dowiedziała się, że jej chłopak zdradza ją z najlepszą przyjaciółką. Zakochany w dziewczynie Quentin zgodził się bez wahania. ' - Z bliska wszystko jest brzydsze - odparła Margo. - Nie ty - wypaliłem, nim zdążyłem się zastanowić, co mówię.' Na drugi dzień dziewczyna znika. Jest znana ze swoich ucieczek i pozostawiania w związku z tym nieoczywistych wskazówek, których nikt nie jest w stanie odszyfrować. W tej sytuacji Quentin ze swoimi przyjaciółmi postanawiają podążać w ślad za dziewczyną. Na pozór prosta fabuła - wciąga. Jesteśmy świadkami siły przyjaźni i poświęcenia w jej imię. Osiemnastoletni bohaterowie odkrywają siebie i swoje charaktery, jednocześnie nie tracąc więzi z najlepszymi przyjaciółmi. Są na swój wiek dojrzali i mają swoje priorytety. Jednocześnie nie tracą poczucia humoru, dzięki czemu nie raz podczas czytania wymiany zdań pomiędzy Quentinem i jego przyjaciółmi, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 'Zapragnąłem jej powiedzieć, że dla mnie przyjemnością nie było planowanie, działanie czy odchodzenie; przyjemnością było patrzenie, jak struny naszego życia krzyżują się i rozchodzą, a potem znów się do siebie zbliżają - ale zabrzmiałoby to zbyt banalnie, a poza tym Margo już wstawała.' Cała historia krąży wokół poszukiwania Margo. Podobała mi się, bo do samego końca nie wiedziałam czy Quentinowi uda się wpaść na trop Margo i wraz z przyjaciółmi dotrą do niej na czas. Nie zdradzę wam zakończenia., jednak książkę warto przeczytać. 'Niby jak mamy szukać kogoś, kto oznajmia, że nie pozwoli się znaleźć i kto zawsze zostawia za sobą prowadzące donikąd wskazówki? To niemożliwe!' Polecam, jeśli lubicie młodzieżówki i chcecie poznać historię przed zobaczeniem filmu. Nie ma tutaj zaskakujących zwrotów akcji, jednak nie oznacza to, że historia jest słaba. Autor przedstawił przemyślenia głównych bohaterów i ich rozterki. Podejmowane decyzje i ich wpływ na dalsze życie. Oraz fakt, że nie wszystko i nie każdy jest tak kolorowy jak sobie wyobrażamy. Często świat naszej wyobraźni jest zupełnie inny niż te same osoby i rzeczy w rzeczywistości. 'Tak trudno jest odejść - dopóki się nie odejdzie. A wówczas to najłatwiejsza rzecz pod słońcem.'
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-12-2016 o godz 20:29 przez: Julia Czerniewska
Książka jednego z najpopularniejszych obecnie autorów literatury młodzieżowej, który w USA został uznany autorem roku 2012 oraz jednego z moich ulubionych autorów - Johna Greena pt.: „Papierowe miasta” - wydana została oryginalnie w 2008 roku, a w Polsce 5 lat później przez wydawnictwo Bukowy Las. John Green urodził się w 1977 roku w Stanach Zjednoczonych, jest autorem powieści dla młodzieży, które debiutowały na najwyższych miejscach listy bestsellerów „New York Timesa”. W roku 2014 został uznany przez magazyn Time za jedną ze 100 najbardziej wpływowych osób na świecie.
Bohaterem książki jest osiemnastoletni Quentin Jacobsen- dla przyjaciół Q- który od zawsze zauroczony jest swoją sąsiadką i rówieśniczką – Margo Roth Spiegelman -szkolną celebrytką, otoczoną aurą tajemnicy i niezwykłości, słynącą z buntowniczej postawy i ekstrawaganckiego zachowania. Spokojnie, to nie jest tylko romansidło dwóch nastolatków, John Green nie pisałby takich prostot. Q i Margo, gdy mieli po 9 lat, podczas wycieczki rowerowej ujrzeli coś co żaden człowiek nie powinien widzieć i to na dodatek w parku. Otóż ujrzeli nie żywego mężczynę. Od tamtej pory nie odzywają się do siebie, aż do pewnego dnia gdy już chodzą do ostatniej klasy liceum, gdy Margo potrzebuje jego pomocy w zemście na jej byłym chłopaku i innych osobach, które ją zawiodły. Po nocy pełnej przygód bohater zaczyna mieć nadzieję na lepsze jutro. Na to, że będą mieli między sobą prawdziwą przyjaźń. Lecz jego oczekiwania nie będą mogły być zrealizowane, gdyż Margo ucieka. Quentin postanawia odnaleźć dziewczynę i zaczyna od wskazówek, które ona specjalnie dla niego zostawiła. Od początku wiedział, że nie będzie łatwo ale z pomocą jego dwóch przyjaciół -Radara i Bena - Q wierzy że dotrą do prawdy o miejscu pobytu Margo, o samej Margo i co najważniejsze – o sobie samym.
Książka ta nie jest zwykłą powieścią, bo skłania do głębokich przemyśleń o świecie, wartościach i emocjach w nim istniejących. Green próbuje przekazać młodzieży czytającej jego książki prawdę o życiu oraz istotne sprawy, problemy, które mogą się nasunąć na naszą drogę. Przedstawia ją za pomocą prostego i łatwego dla nas do zrozumienia języka.
„Papierowe miasta” to książka dla osób lubiących powieści przygodowe oraz oczywiście dla fanów Greena. Nie będzie ona wywoływać łez, tak jak przy czytaniu kolejnej jego książki „Gwiazd naszych wina”, ale będzie ona wciągać i będziecie mieli wielką przyjemność zaczytywania się tym, co wytworzyło się w głowie autora i zostało przelane na papier.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
13-09-2015 o godz 11:55 przez: Adriana Bączkiewicz
Wszyscy mówili: sięgnij po Papierowe miasta, to najlepsza książka Greena. Co tam inne jego powieści, ta jest genialna, nieschematyczna i jakże cudowna zarazem. Wręcz pochłoniesz ją w jeden wieczór, bo nie będziesz mogła się od niej oderwać. A ja, jak to ta głupia owieczka podążałam tymi zapewnieniami i jakże było moje wielkie zdziwienie, gdy książka najprościej w świecie jest średnia.

Jeżeli zdarzają mi się właśnie takie przypadki, że moje oczekiwania kompletnie mijają się z rzeczywistością, to nie pozostaje mi nic innego jak zbierać swoją szczękę z podłogi. Bo w takich sytuacjach zawsze w mojej głowie zapala się lampka: czy to ja jestem jakaś dziwna, czy po prostu reszta czytelników, dążąc za nazwiskiem Autora, nie dostrzega, że pozycja jest nieciekawa?

Znany jest tutaj już schemat, przebojowej dziewczyny, skrytego w siebie chłopaka i jakiejś tajemnicy, która oplata się wokół nich. Gdzieś już o tym czytałam, nawet słyszałam, ale w życiu realnym raczej nie spotkałam. Ale przyznajmy szczerze, książki Greena są wyrwane trochę z kontekstu, są głęboko osadzone w naszych największych rozterkach i przewidywaniach co do trudnego, a czasem i cudownego życia. Autor ukazuje perypetie i bohaterów, w dość niespotykanych sytuacjach, w większości jest to młodzież przebojowa, a przede wszystkim nietuzinkowa. Dołóżmy do tego wspomnianą już tajemnicę i mamy bestseller gotowy.

Papierowe miasta sprawiły, że przejadłam się Greenem. Zawiodłam się, to stwierdzenie trochę za mało związane z rzeczywistością, bo nadal mam chęć na zagłębienie się do kolejnych pozycji, jednak chyba nie uważam go za kogoś wybitnego. Nie zrozumiałam również do jakich przemyśleń miała ukierunkować czytelnika ta historia. Niby czasem bywały ciekawe wątki, które pozwoliły nam bawić się z głównym bohaterem w Sherlocka, ale jest ona jednocześnie przesycona nudą.

Ciągle wręcz myślałam: Długo jeszcze? Ile stron mi zostało? Uratuj mnie ktoś. Nikt nie niestety mnie nie porwał i byłam skazana na tę nużącą podróż do Papierowych miast. Ani to książka dobra na lato, czy nawet na zimę. Postanowiłam po prostu poznać całą twórczość Greena i zasmakować jego stylu, który muszę przyznać czasem jest genialny. Lecz do tej pory, ta pozycja wydaje się najsłabsza, i mam ogromną nadzieję, że gdy sięgnę po Szukając Alaski, odnajdę ten czynnik wow, który powie mi, że Autor ma w sobie jakąś magię, która pozwala się oderwać od rzeczywistości. Może jednak się trochę wypalił? W końcu Papierowe miasta są ostatnią pozycją, którą wydał…
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
04-04-2016 o godz 19:33 przez: ola0034
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Johna Greena to książka pt. '' Gwiazd Naszych Wina''.Oczywiście już po przeczytaniu miałam ochotę sięgnąć po kolejną pozycję.Co prawda książki tego autora nie są jakoś bardzo porywające,ale jednak i tak je lubię.Bardzo miłą niespodzianką był dla mnie prezent na urodziny od koleżanki.Dostałam ''Papierowe Miasta'',z czego byłam bardzo szczęśliwa.W dodatku miała ukazać się ekranizacja książki w roli z Cara Delevingne,która jest moją ulubioną modelką.Byłam bardzo podekscytowana usłyszawszy to.Była to motywacja,aby przeczytać tę książkę jak najszybciej.Właściwie przeczytałam ją parę miesięcy temu,ale recenzja pojawia się teraz.


Książka jest pisana ze strony Quentina Jacobsena,który od zawsze jest zakochany w zbuntowanej Margo Roth Spiegelman.W dzieciństwie przeżyli razem coś wspaniałego.Teraz chodzą razem do liceum,ale się nie odzywają do siebie.Pewnego wieczoru w stroju nindży wkracza do niego Margo i wciąga go w pewną przygodę.Następnego dnia dziewczyny nie ma w szkole i okazuje się,że uciekła.Chłopak rozpoczyna ją szukać...
Powieść jest na prawdę napisana łatwym językiem,przez co bardzo szybko się ją czyta.Nie jest ona tylko o miłości,ale ukazuje również przyjaźń i poświęcenie.Spodobała mi się bardziej niż ''Gwiazd naszych wina''.Po obejrzeniu filmu byłam kompletnie zawiedziona.Gra aktorów była bardzo dobra,lecz całość była niedorzeczna.Kompletne zmiany i brak głównych wydarzeń!Ale ma to być recenzja książki,tak więc nie wkraczam zbytnio w stronę filmu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-07-2013 o godz 18:10 przez: polska_joanna
Wstępne potwierdzenia listy przyszłych studentów już rozesłane, a szkoła średnia w Orlando, na Florydzie, odlicza już tylko dni do balu na zakończenie liceum. To jednak w tym spokojnym czasie rozpoczyna się historia o Papierowych Miastach.
"Papierowe Miasta" to historia, która o wiele dogłębniej niż inne, pokazuje jak często bardziej kochamy wyobrażenie o innej osobie niż ją samą. Bohaterowie jego powieści to zawsze młodzi, inteligentni ludzie, u progu dorosłości, którzy choć mają już wyrobione zdanie na wiele spraw, to często zmuszeni są zrewidować swoje poglądy i jeszcze raz poddać w wątpliwość naturę otaczającej ich rzeczywistości - a najbardziej z niej, ludzkie charaktery. "Papierowe Miasta" to opowieść oparta o inne dzieło literatury amerykańskiej "Źdźbła trawy" Walta Whitmana. To między wierszami jednego z jego utworów Quentin stara się odnaleźć drogę do odnalezienia zaginionej dziewczyny. Nie ma czasu straconego na lekturze książek tego autora.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
19-07-2013 o godz 17:09 przez: Starter
18-letni bohater chodzi do amerykańskiej szkoły, z typowo amerykańskimi nastolatkami i ich zachowaniami, mieszka na amerykańskim osiedlu, błąka się w poszukiwaniu koleżanki z tomikiem wierszy amerykańskiego poety Whitmana, które od połowy książki są obsesyjnie cytowane i rozważane, a gorycz go zalewa z tego powodu, że jako 18-latek nie ma własnego auta. Jego nastoletni koledzy budują płytkie związki, myślą tylko o jednym, balują w amerykańskim stylu, zdają amerykańskie egzaminy i myślą o amerykańskich szkołach. A na koniec razem w amerykańskiej eskapadzie przemierzaj amerykańską prerię.
Książka pod koniec staje się już tak hermetyczna, że aż nie do zniesienia. Do tego miasta widma i wyrazy przeciw piractwu. Jedna wielka pomyłka.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
05-06-2013 o godz 22:34 przez: Amanda Górniak (Cassiel)
Papierowe miasta to obowiązkowa lektura dla tych, którzy pokochali opowieść o Hazel i Augustusie. Trzeba być przygotowanym na to, że nie będzie drugi raz tego samego i ogromnego - wow - ale będzie radość z samego zaczytywania się tym, co wytworzyło się w głowie autora i zostało przelane na papier. Opowieść na pierwszy rzut oka wydawać się może banalna, ale jest (uwierzcie!) głęboka i ma ukryte w sobie ogromne przesłanie. Po przeczytaniu książek Greena zaczynam wierzyć, że literatura dla młodzieży może nie tylko bawić, ale również uczyć i pokazywać świat takim jakim jest naprawdę, pozostając nadal w wyimaginowanej krainie pięknych słów. Jak najbardziej polecam, warto poznać!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
03-11-2017 o godz 00:00 przez: Iwa Zurowska | Empik recenzuje
Zdecydowanie moja ulubiona książka autorstwa Johna Greena, pisarza którego bardzo lubię i chętnie sięgam po jego książki. Papierowe miasta urzekły mnie od razu, ale też poruszyły i wzbudziły mnóstwo emocji. To cecha charakterystyczna książek Johna Greena, dlatego tak przypadły mi do gustu. Historia przedstawiona w Papierowych miastach ma swój niepowtarzalny klimat, daje wiele do myślenia. John Green jest fenomenalnym pisarzem, wspaniale potrafi pisać o sprawach młodzieży, ta, jak i inne jego książki są autentyczne, i jak wspominałam wcześniej, pełne emocji. Za to kochamy tego amerykańskiego pisarza.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2015 o godz 20:22 przez: Iwona Piechota
,,Papierowe Miasta" to książka niezwykle wciągająca. Czyta się ją tak dobrze, że choć książka ma 400 stron można ją pochłonąć w kilka godzin. Jest napisana lekkim i przyjemnym językiem- podobnie jak wszystkie książki Johna Greena. Jest zabawna, ale też pouczająca. Ma kilka wątków miłosnych. ,,Papierowe Miasta'' to moim zdaniem jedna z najlepszych książek Greena. Sama przeczytałam ją kilka razy - i nadal jest tak samo dobra jak za pierwszym.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
27-08-2015 o godz 16:01 przez: whileangels
To trzecia książka Johna Greena, którą przeczytałam i szczerze mówiąc nie byłam jakoś specjalnie zachwycona. Książka strasznie się dłużyła, miało się wrażenie, że autor chce przekazać coś ważnego, ale niespecjalnie mu to wychodzi. Raczej nie polecam, choć udało mi się z niej wyciągnąć też jakieś pozytywy. Mam nadzieję, że film będzie lepszy.

https://www.youtube.com/watch?v=FTW8_i89j58
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-06-2013 o godz 20:01 przez: Monika Szulc
Po przeczytaniu książki jestem zadowolona. Kolejna książka autora zachwyca i jest wartą poznania pozycją. Polecam wszystkim, gdyż „Papierowe miasta” mają w sobie wiele prawdy, morału i są pouczającą lektura. Fabuła intryguje a zakończenie chyba jest znakiem rozpoznawczym Pana Greena, ponieważ pozostawia po sobie niedosyt i nutę nostalgii oraz refleksji nad życiem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
02-05-2015 o godz 00:00 przez: Sandra Bogusz-Fajat
Papierowe miasta to świetna książka dla trochę starszej młodzieży, którą i ja chętnie przeczytałam. Fajnie napisana - językiem, który przemawia do młodego odbiorcy. Opowiada o nastolatkach, o ich dorastaniu, o ich małych-wielkich problemach. Zdecydowanie polecam tę książkę. Chętnie kupię córce kolejną powieść Greena. I sama przeczytam :-)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-08-2015 o godz 10:31 przez: Berni__88
A co myślicie o filmie? Ja uważam,że był świetny!! Obejrzałam na spokojnie w zaciszu domowym i mnie się bardziej podobał od "Gwiazd Naszych Wina".
Film już jest na necie w wersji HD więc po co iść do kina? Podrzucam linka gdzie ja oglądałam, wplab(kropka)pl/papierowemiastaa
Udanego seansu i piszcie Wasze wrażenia :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
13-08-2015 o godz 00:00 przez: Anita Szafrańska
Muszę się do czegoś przyznać: przepadam za książkami Johna Greena, każda, którą przeczytałam, była w jakiś sposób wyjątkowa i pozostała mi w pamięci. Podobnie jak Papierowe miasta, bowiem ta opowieść dała mi również wiele do myślenia, jest mądra, pouczająca, a przy tym zabawna, co jeszcze bardziej dodaje jej uroku.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
19-12-2013 o godz 00:00 przez: McLiziie
John Green to pisarz który swym prostym, oszczędnym stylem podbił serca milionów czytelników na całym świecie. Zasłużenie zresztą - bo jego książki napisane są w sposób bardzo esencjonalny i wartościowy, z dużą dawką błyskotliwego humoru. Stanowczo polecam, bo to kawałek naprawdę dobrze skrojonej literatury.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
28-06-2014 o godz 00:00 przez: korneliapor
Powieść wesoła, humorystyczna i bardzo, bardzo ciekawa. Nazwisko autora zupełnie mi nieznane, jednak postanowiłam spróbować. Przyznam, że powieść bardzo mi się podobała a twórczość Johna Greena zaintrygowała mnie na tyle, że sięgnęłam po kolejną jego książkę. Papierowe miasta gorąco polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-10-2017 o godz 17:38 przez: WinchesterBear
Zakochałam się w tej książce już od pierwszych stron... Dlaczego? → http://bycie-molem-nie-jest-zle.blogspot.com/2015/08/papierowe-miasta.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji