Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Pan Przypadek i mediaktorzy to piąty tom przygód rodzimego detektywa
geniusza. Tytułowy bohater, Jacek Przypadek, trochę romantyk, bardziej
cynik, ponownie musi się zmierzyć z niecodziennymi zagadkami, tym razem
w środowisku mediów.
W pierwszej ze spraw o kryptonimie Wodagate Jacek stara się dowiedzieć, czy słynny redaktor Zbyszek Broda wypadł z balkonu sam, czy jednak ktoś mu pomógł. W drugim ze śledztw, nazwanym Kosiarzem traw, detektyw stara się odnaleźć zaginionego dziennikarza,który niechcący stał się przedmiotem medialnej nagonki i przepadł bez śladu. W ostatniej historii zatytułowanej "W samą północ" Przypadek sam musi oczyścić się z zarzutu zamordowania dwóch medialnych gwiazd, które uważane były za jego prywatnych wrogów. Przy rozwiązywaniu tych spraw detektyw jak zwykle przysporzy sobie nieprzyjaciół, a z najpotężniejszym z nich, Klempuchem, będzie musiał stoczyć ostateczny pojedynek. Czy na pewno uda mu się wygrać? A może będzie musiał pogodzić się z porażką?
Więcej o bohaterze można się dowiedzieć z jego bloga dostępnego
pod adresem internetowym: www.panprzypadek.blogspot.com.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
ID produktu: | 1131229207 |
Tytuł: | Pan Przypadek i mediaktorzy |
Autor: | Getner Jacek |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Zakładka |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | polski |
Liczba stron: | 236 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2016-10-11 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 205 x 20 x 148 |
Indeks: | 20377892 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Pan Przypadek i mediaktorzy
Pan Przypadek i mediaktorzy to piąty tom przygód rodzimego detektywageniusza. Tytułowy bohater, Jacek Przypadek, trochę romantyk, bardziejcynik, ponownie musi się zmierzyć z niecodziennymi zagadkami,"Pan Przypadek i mediaktorzy" to książka, na którą składają się trzy opowiadania, a w każdym z nich słynny detektyw prowadzi zlecone mu śledztwa. Ponadto poruszane są również inne wątki, poniekąd łączące się ze wszystkimi sprawami, którymi zajmuje się detektyw. Przedstawione są bowiem kwestie dotyczące m.in.: rozwodu rodziców detektywa, wnikliwej roli mediów, wewnętrznych śledztw w policji i relacji pomiędzy poszczególnymi pracownikami, problemów rodzinnych Państwa Sakowicz oraz innych wydarzeń, które nie wpływały znacząco na pojedyncze opowiastki (np. dylematy Irminy Bamber w związku z kłopotliwymi i głośnymi sąsiadami, sprawy sercowe Błażeja Sakowicza).
Zdecydowanie głównym bohaterem powieści jest detektyw - Jacek Przypadek. Poznajemy nie tylko sprawy, jakie prowadzi, ale również jego życie i problemy sercowe, a także umiejętność jasnowidzenia. Poza tym w książce występuje mnóstwo postaci drugoplanowych, m.in.: Gerhard Sowa - właściciel TV, Artur Kujawski - lobbysta, podkomisarz Łoś, sztabowa Agnieszka Storczyk, Irmina Bamber - sąsiadka detektywa, Jędrzej Sakowicz i jego syn Błażej - adwokaci, Wiktor Klempuch, Małgosia Urbanek - modelka i była partnerka Przypadka i wielu innych. Przez pierwsze kilkanaście stron przyswojenie wszystkich osób i ich wzajemnych korelacji sprawiało mi problem i musiałam wynotować to sobie na kartce. Okazało się bowiem, że losy niektórych postaci były kontynuowane, ale pojawiały się też zupełnie nowe osobistości. Jednak im bardziej zagłębiałam się w lekturze, tym było mi coraz łatwiej rozróżnić poszczególnych bohaterów wraz z ich pełnionymi funkcjami i przeżyciami. I nawet teraz - kilka dni po przeczytaniu książki - jestem w stanie wymienić wszystkich z nich.
Niewątpliwie powieść napisana jest bardzo ciekawym, nieskomplikowanym i lekkim stylem. Od początku widać, że to nie jest pierwsza publikacja autora. Atutem jej na pewno jest duża czcionka, dzięki czemu książkę czyta się szybko, płynnie i przyjemnie. Całość jest niezwykle dobrze dopracowana, dialogi są sensowne, nie ma zbędnych, nic nie wnoszących opisów. Każde z opowiadań charakteryzuje się wartką akcją i wielowątkowością, w żadnym momencie nie następują chwile znużenia czy braku zainteresowania. Najlepszą według mnie historią była ta ostatnia, która po pierwsze w jakimś stopniu mnie rozbawiła, a po drugie ogromnie zaskoczyła. Ponadto muszę przyznać, że w przypadku żadnego ze śledztw nie udało mi się niestety ani rozwiązać zagadki, ani tym bardziej wskazać sprawcy, osoby winnej całego zamieszania. Wielokrotnie byłam zaskakiwana, co bez wątpienia mi się podobało. Nie ukrywam, że to sprawiło, iż mam ochotę sięgnąć po kolejne tomy z prowadzonymi przez Pana Przypadka dochodzeniami.
Wspomniałam na początku, że oprawa książki bardziej przypomina mi jakiś typowy poradnik niż powieść detektywistyczną. Owszem, podoba mi się jej prostota, ale moim zdaniem, powinna przybrać inną formę, bowiem w takiej odsłonie niestety kojarzy mi się przede wszystkim z jakimś podręcznikiem, vademecum czy naukowym informatorem. To mnie właśnie zmyliło i pewnie gdyby jej wygląd był zupełnie inny, bardziej wyrazisty i rzucający się w oczy, to zapewne już dawno sięgnęłabym po cykl przedstawiający przygody Pana Przypadka.
Podsumowując, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą powieścią, ukazaną w niej fabułą oraz stylem pisania. Zdecydowanie muszę przeczytać pierwsze cztery tomy cyklu o Panu Przypadku i jego śledztwach, a także z przyjemnością sięgnę po kolejne części, ponieważ jestem niezmiernie ciekawa, jakie sprawy poprowadzi jeszcze detektyw oraz jak potoczą się dalsze losy zarówno Jacka Przypadka, jak i jego znajomych i przyjaciół. "Pan Przypadek i mediaktorzy" to powieść, stanowiąca idealną odskocznię od innych gatunków literackich, a także zapewniająca miłe i przyjemne spędzenie w jej towarzystwie jesiennego wieczoru. Zachęcam do lektury :)
Pan Jacek Getner w każdej kolejnej części mam wrażenie, że robi się coraz poważniejszy. Chociaż nie, może to złe określenie. Nadal jest w tych książkach jest ironia, zabawne sceny z postaciami, których zdążyliśmy już trochę poznać (jak choćby z jednym z moich ulubieńców: podkomisarzem Łosiem, który ma obsesję na punkcie głównego bohatera), ale jakoś trudno oprzeć się wrażeniu, że robi się mroczniej, że w ludziach, których spotyka na swoich ścieżkach Jacek Przypadek, coraz więcej jest negatywnych emocji, coraz bardziej gra ona na nerwach różnym środowiskom. Z początku wydawało się to zabawne, ale w każdym kolejnym tytule, ta samotna "walka z wiatrakami" wydaje się coraz bardziej męcząca i frustrująca dla detektywa. Może dlatego, że wydaje się tak samotny? Jakby trochę traci swoją pewność siebie, ale dzięki temu staje się może i nawet ciekawszy, mniej cyniczny, a bardziej ludzki. Nawet ci, którym pomagał i którzy starają się go wspierać, są przez niego trochę odsuwani, bo nie chce ich narażać na niebezpieczeństwo. Jakie spytacie? Ano od tego powinienem rozpocząć, przybliżając Wam trochę sedno tych śledztw, a zarazem i całej serii.
Gdy pisałem o pierwszych tomach, wydawało się, że mamy do czynienia z lekkimi opowiadaniami kryminalnymi, zwykle z dość przewrotnym zakończeniem, zabawnymi sytuacjami w drugim planie. Po lekturze pięciu części przygód Jacka Przypadka, amatora, który postanowił zająć się rozwiązywaniem zagadek kryminalnych, coraz bardziej jednak widać, że mamy do czynienia z przemyślanym projektem, stanowiącym dość spójną całość. Wątki i postacie powracają, a w wyjaśnionych sprawach wyraźne jest wspólne tło. I nie chodzi tu bynajmniej o Klepucha, który urasta na jakiegoś demonicznego i potężnego przeciwnika numer jeden, który zbiera wszystkich zdegustowanych działalnością detektywa. Chodzi raczej o to jakimi sprawami ma do czynienia bohater. Chciwość, brudne interesy, kłamstwa, kradzieże, zazdrość... A wszystkie te ludzkie przywary, które często mogą prowadzić nawet do przemocy, do morderstwa, są zgrabnie ukrywane, pudrowane, choćby dzięki łapówkom. Jacek Przypadek często staje w obronie słabszych, pokrzywdzonych, tych, którzy wydają się zastraszeni i walczy o prawdę w ich imieniu. Walczy dodajmy często bez braw za wyjaśnienie sprawy i ukaranie winnych, bo nie oszukujmy się: opinią publiczną dość łatwo sterować i jego działalność nazywana bywa nawet szkodliwą, niesprawiedliwą, krzywdzącą. Komu ma bowiem służyć, zdaniem różnych wysoko postawionych osób, odbieranie dobrego imienia znanym postaciom, którzy może i mają jakieś grzeszki na sumieniu. Lepiej nie ujawniać nic głośno, zamieść sprawę pod dywan, a za milczenie wciąż jakiś sowity bonusik do kieszeni. Prawda? Może być szkodliwa, bo ich zdaniem rujnuje porządek publiczny, powoduje niepokoje, a najlepiej żeby było tak jak jest - spokój, równowaga, ręka rękę myje... Tyle się człowiek musiał natrudzić, żeby się wdrapać na szczyt (a nie da się tego zrobić bez ubrudzenia sobie rąk i sumienia), więc dlaczego od razu go niszczyć... Detektyw staje się wrogiem numer jeden.
Każda część zawiera trzy rozdziały, odrębne sprawy, które jakoś łączy pewien temat lub środowisko. Tym razem będą to przedstawiciele mediów i uwierzcie: będzie ostro! Autor nie szczędzi ironii, by wykpić różne mody, zwyczaje i normy postępowania jakie można spotkać w tym środowisku.
Powracają (choć zdecydowanie jak dla mnie na zbyt krótko) starzy znajomi: Młody Bóg Seksu, sąsiadka Jacka, która zna wszystkich liczących się w mieście, czy wciąż naćpany redaktor Szołtysik, pojawiają się nowi (np. atrakcyjna policjantka), zapewniam więc, że fani serii rzucą się na ten tom z zachłannością i na pewno się nie zawiodą. A jeżeli ktoś jeszcze Pana Przypadka nie poznał. No to ma najlepszą okazję. Oto zagadki kryminalne napisane w dość przewrotny sposób, bo choć Getner pozostawia nam ślady prowadzące do rozwiązania, to nawet odgadnięcie rozwiązania nie odbiera wcale przyjemności lektury, nie rozczarowuje. Tu raczej specyficzny sposób prowadzenia dochodzenia, stoicki spokój bohatera i panika wszystkich, którzy już słyszeli o jego cudownych umiejętnościach dają największą frajdę. Jak to mawia tytułowa postać: ludzie są tacy przewidywalni. Choćby świetnie udawali i byli przekonani o swojej bezkarności, prędzej czy później pokazują światu swoje prawdziwe oblicze.
Już nie mogę doczekać się kolejnych części.
http://swiatwedluglilii.pl/ksiazka/pan-przypadek-i-mediaktorzy/
Kto by pomyślał, że nietypowa seria książek o tematyce detektywistycznej okaże się wnikliwym studium ludzkiej natury. Jacek Getner, niczym psychoanalityk, zaprasza nas do gabinetu, w którym rozpocznie emocjonujący przegląd różnych przypadków. Tego ostatniego słowa użyłam celowo ;)
Czytelnik, chcąc przeżyć przygodę, rozrusza szare komórki i zmierzy się z nowymi zagadkami, nieustannie czując na plecach oddech funkcjonariuszy policji. Kilku osobom będzie bardzo zależało na tym, by z niebezpiecznej gry wykluczyć faworyta.
Nie obejdzie się bez broni, fifek, nabijanych ziołem, szaleństwa i odrobiny magii…
Perfekcyjne rozproszenie akcji. Skupienie uwagi odbiorcy tekstu na kilku wątkach. Powracanie do starych kwestii. Przemieszanie znanych postaci z całkiem nowymi bohaterami oraz finał przez wielkie F, na który warto było czekać ponad rok.
Wcześniej autor nie patyczkował się z przedstawicielami obojga płci, którzy pojawili się na łamach kolejnych części tej historii. Przeżywali rozterki życia codziennego, rozdmuchując problemy do rozmiaru osobistych tragedii. Uzależnieni od seksu, alkoholu, narkotyków, pracy popadali w tarapaty (na własne życzenie), a tytułowa postać traktowała zarówno swoich klientów, znajomych, członków rodziny z dystansem.
Tym razem nadszedł czas pokuty i zadośćuczynienia.
Dwie ciąże, z czego jedna urojona, niepotrzebna śmierć kogoś, kto mógł uleczyć złamane serce Przypadka, rozstania i powroty, rozliczenie z własnym sumieniem przejęły inicjatywę.
Sprawy, których rozwiązania podjął się Jacek, jakby zeszły na dalszy plan. Owszem, są ciekawe, wymagają od czytelnika koncentracji i bacznej lektury, aczkolwiek przestają odgrywać rolę pierwszych skrzypiec.
Jest zbrodnia i idąca tuż za nią kara. Z cienia wychodzi przeszłość, dotąd nieznana, czekająca na właściwy moment, by objawić swe istnienie i ukarać tych, którzy odebrali jej coś cennego.
Narrator, komentujący poczynania poszczególnych osób, jest niczym czuwająca Mary Alice z Desperate housewives. Wie, co autorowi chodzi po głowie, podsuwa czytelnikowi pewne sugestie i snuje opowieść, która na szczęście tak szybko się nie skończy.
Nie lubię posiłkować się wulgaryzmami. Stronię od wykorzystywania nazw narządów płciowych do opisywania charakteru bohaterów. Aczkolwiek w tym przypadku uważam to za uzasadnione. Jacek przestał być fiutem. Wyszedł zza parawanu egocentryzmu, ironii i cynizmu. Wreszcie jest facetem, który stawia czoło przeszłości, przygotowuje się do przeżycia finalnego etapu żałoby i pozwala sobie na to, by spróbować ułożyć życie na nowo. Ma nawet odpowiednią kandydatkę, zaakceptowaną przez panią Irminę Bamber, nieustannie troszczącą się o losy sąsiada. Jednak autor ma wobec bohatera inne plany.
Nadal nie rozumiem małego zainteresowania czytelników losami Jacka Przypadka. Wszakże Getner świetnie włada piórem, knuje intrygi i tworzy godne uwagi teksty. A każda książka reprezentuje wyższy poziom umiejętności pisarza.
Chciałabym jednak, aby autor zmienił środowisko bohaterów. Już mi się trochę przejedli dziennikarze, redaktorzy, showmani i aktorzy. Czas na powiew świeżości. Niech Przypadek wplączę się w szkolną aferę, kupi pieczywo z gryzoniem w środku (zemsta piekarniczej konkurencji), sprawdzi podejrzanego absztyfikanta pani Irminy (a co, starsze panie nie mogą się zakochać?), rozwikła zagadkę stalkingu i wyruszy w ostatnią trasę, na której widziano Basię.
Już nie mogę się doczekać Boga Seksu, pchającego wózek z...bliźniakami (albo od razu trojaczkami). Niech w końcu Łoś wraz z swym przydupasem odniosą spektakularny sukces, tajemnicza siostra namiesza w poukładanym życiu rozbitej familii.
Proszę, panie autorze.
W każdym razie wzdycham nad faktem, iż na kolejną odsłonę przygód Przypadka przyjdzie mi czekać kolejny rok.
W pierwszym opowiadaniu - WODAGATE - stajemy przed koniecznością zbadania sprawy faceta, który odbył szybki, acz tragiczny w skutkach lot - wiadomo, każdy chciałby się czasem unieść i poszybować, ale nie wszystkim się to udaje, a już tym, którzy wypadają przez balkonową poręcz, nie udaje się to skutecznie. Redaktor Broda kończy żywot na asfalcie, ale pozostaje pytanie, czy ze swojej winy, czy ktoś się do tego przyczynił? Podejrzenie morderstwa jest. Podejrzanych wytypowano. Wybieraj, Czytelniku! Od razu dodam, że to najsłabsze opowiadanie w tym tomie, jednak warto przez nie przebrnąć, bo potem robi się ciekawie.
Drugie opowiadanie zaczniemy niemal sielsko, bo od zapachu skoszonej trawy - od razu jakoś tak rześko się robi, czujecie ten powiew świeżości? Kosiarz traw, chociaż brzmi złowieszczo, nie wymaga od czytelnika wskazania mordercy, ale poszukiwań. Kogo szukamy? Mężczyzny, który podpadł tym wielkim z telewizji i przepadł bez wieści. Talk show w TV umówione, a facet zapada się nagle pod ziemię. Jak myślicie, czy poszukamy trupa w szafie, czy może dziennikarz Proch znajdzie się gdzieś w jednym, całkiem świeżym kawałeczku?
Ostatnie opowiadanie w tym tomie - W samą północ - zaczyna się bardzo mrocznie, niepokojąco i kompletnie niezrozumiale. Okazuje się, że nie tylko zakończenia opowiadań mogą zaskoczyć, ale i wprowadzeniem można wyprowadzić czytelnika z równowagi - tak, czułam się dziwnie, niepewnie i kompletnie nie potrafiłam wytłumaczyć sobie tego, co się dzieje. Z czasem kilka spraw nabiera przejrzystości, ale to nic... i tak finału tej historii nie da się przewidzieć i, co warto dodać, jest świetnie wyprowadzony i spójny.
Oczywiście nie samą zagadką czytelnik żyje, więc gdzieś obok, całkiem niedaleko, a nawet bardzo blisko tych medialnych problemów, toczy się zwykłe - chociaż pełne barw - życie. Tutaj zdrady, miłości, przebaczenia, smutek, przyjaźń i wszystko to, co tak naprawdę każdemu jest bardzo dobrze znane.
Autor konsekwentnie nie rzuca mięsem na prawo i lewo, nie bryzga krwią i nie szokuje wyuzdaniem. Wszystkie te elementy pojawiają się w książce, jednak nadal znajdują się one w sferze domysłu czytelnika lub może, dokładniej ujmując, czytający ma tu pole do popisu - co sobie dopowie i wyobrazi, to jego :)
Czytałam tę książkę z przyjemnością i z zaciekawieniem. Przywykłam już do dziwnych "właściwości" Przypadka, i chociaż nadal mnie do siebie nie przekonał, przyjęłam niecodzienne zachowanie detektywa, uznając, że taki już jego urok. Główny bohater nie skradł mojego serca, jednak z pewnością jest wart uwagi, choćby ze względu na swą "inność".
Czy sięgnę po poprzednie tomy? Tak, choćby po to, by móc dokładniej poznać bohaterów, a przy okazji prześledzić postępy Autora. Czy przeczytam kolejną część? Oczywiście. Jacek Getner skutecznie rozbudził moją ciekawość. Mam nadzieję, że im dalej, tym będzie lepiej :)
Zabawa w detektywa- jasnowidza miała być chwilową rozrywką, próbą oddalenia od siebie problemów dnia powszedniego, a tymczasem... stała się PRACĄ. Jacek Przypadek, sól w oku niejednego obywatela, znów rusza do ataku. Tym razem zajmie się środowiskiem mediów i stanie naprzeciw jednego ze swoich najbardziej zagorzałych wrogów- Wiktora Klempucha. Czy i tym razem nasz rodzimy detektyw poradzi sobie z przeciwnikiem?
Już piąty tom przygód Jacka Przypadka, a ja wciąż czuję się, jakbym tę historię rozpoczynała na nowo. I muszę przyznać (cóż, wzrokowcem jestem), że z części na część okładki serii stają się coraz ładniejsze! Ale oczywiście nie o tego rodzaju walorach będzie tu mowa...
Pamiętacie jeszcze ostrą jak brzytwa redaktor Annę Sobanię? A Młodego Boga Seksu, czyli Błażeja? A może panią Irminę, sąsiadkę Przypadka? Pan Getner nie zapomina o naszych ulubionych bohaterach drugoplanowych i ponownie mamy wgląd w ich życie. A w codzienności niektórych spośród nich sporo się pozmieniało, oj sporo...
Zwierzęcy magnetyzm Błażeja bawił mnie jak dawniej. I prawdopodobnie nigdy nie przestanie.
Jacka Przypadka właściwie nie da się nie lubić; podziwiam go za determinację, odwagę, spryt i... logiczne myślenie. Tak, tak. To jest jego główną bronią. Niby to nie tajemnica, ale jego wrogowie jakoś zawsze to pomijają... wpadając w zastawione przez niego pułapki. Jak się okazuje, także i sławny detektyw miewa tajemnice rodzinne, które co prawda nie są zbyt trudne dla Przypadka do rozwiązania.
Wiktor Klempuch, coraz bardziej popularny w środowisku "lichwiarz", który dorobił się sporej fortuny. Jako że Jacek niejeden raz pomieszał mu szyki, to biznesmen chce za wszelką cenę pozbyć się węszącego prawie- maratończyka. Ostateczna bitwa tej dwójki już za mną. Wiem, jak się to skończyło. A jeżeli Was kusi rozwiązanie tej tajemnicy, to zapraszam do czytania!
Nie zawiodłam się na tej części; autor utrzymał poziom poprzednich tomów, miarkując czytelnikowi "doznania detektywistyczne". Coraz bardziej zastanawia mnie sprawa Basi, zaginionej od kilku lat dziewczyny Jacka. Mam pewne podejrzenia, ale czy słuszne? Okaże się...
Podobnie jak w poprzednich tomach przygody, sprawy do rozwiązania podzielone są na trzy części. W pierwszej z nich Jacek musi wyciągnąć od nieprzytomnego Kostrzewy informacje czy jego przyjaciel dziennikarz Zbigniew Broda wypadł z balkonu sam, czy też, co jest bardziej prawdopodobne, ktoś mu pomógł?
Przyznam, że sposób prowadzenia opisu akcji spowodował, że jedynie mogłam domyślać się kto i dlaczego zabił Brodę, aczkolwiek pewności do samego końca nie miałam. Świadczy to chyba o tym z jakim kunsztem prowadzona jest akcja. W drugiej części pt. Kosiarz traw Przypadek musi zmierzyć się z poszukiwaniem zaginionego dziennikarza. Podobnie jak w pierwszej części dziennikarz prawdopodobnie wpadł na trop pewnej sprawy co jednak nie spodobało się „możnym tego świata”. Finał historii dla mnie jest zaskakujący, ale żeby nie zdradzać zakończenia, zostawiam tę przyjemność czytelnikom, którzy sięgną po powieść. W trzeciej części podejrzanym zostaje sam Przypadek, który rzekomo pomógł dwóm medialnym sławom zejść z tego świata.
Jacek Getner w swoich opowieściach dokonuje zaskakującej analizy ludzkich słabości, przywar. Autor doskonale charakteryzuje różne grupy społeczne: aktorów, celebrytów, ludzi z korporacji, ludzi bezdomnych. W kolejnych częściach pojawiają się niektórzy bohaterowie, którzy wprowadzeni byli już wcześniej. Dzięki temu, mamy możliwość poznać ich lepiej. Zdecydowanie polecam wszystkim sięgnięcie po serię Jacka Przypadka, czytelnik na pewno się nie rozczaruje.
Sandra, lat 17
źródło: osemkowyklubrecenzenta.blogspot.com