4/5
25-10-2023 o godz 20:29 przez: zołzik | Zweryfikowany zakup
Lekka, można się pośmiać
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-04-2024 o godz 10:33 przez: Agnieszka Rutkowska | Zweryfikowany zakup
Lekka łatwa i przyjemna
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-06-2023 o godz 16:14 przez: szpiegula | Zweryfikowany zakup
Wesoła i lekka. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-11-2023 o godz 15:52 przez: Ewa Pepłowska | Zweryfikowany zakup
Uwielbiam obie części
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
25-09-2018 o godz 08:07 przez: Małgorzata Dzierzbicka | Zweryfikowany zakup
bardzo duzo humoru
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-06-2022 o godz 17:32 przez: Małgorzata Idzikowska | Zweryfikowany zakup
Super!!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-10-2021 o godz 05:10 przez: Julia Jankowska | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
14-12-2016 o godz 14:44 przez: Małgorzata Sebastjan
Najśmieszniejsza książka jaką czytałam, na chandrę i jesienno-zimową pluchę idealna:). Nudnych opisów ani wielkiej analizy psychologicznej bohatera tu nie znajdziecie, za to śmiesznych komentarzy i dialogów jest pod dostatkiem. Polecam wszystkim
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
25-07-2016 o godz 12:05 przez: Renata Jarecka
Pierwszy raz miałam takie problemy z przeczytaniem książki bo cały czas wybuchałam śmiechem. Bardzo dobry humor, polecam na poprawę samopoczucia. Właśnie zamówiłam " Arystokratka w ukropie".
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
11-06-2018 o godz 14:16 przez: Joanna Hilińska
Jeśli choć raz w życiu pomyślałaś/ pomyślałeś sobie, jak by to było być księżniczką, księciem, mieszkać w zamku, czy być arystokratą, to ta książka jest dla ciebie. Jeśli lubisz się pośmiać z zupełnie absurdalnych sytuacji, to musisz ją przeczytać. A jeśli chcesz po prostu przeczytać lekką, zabawną opowieść o pewnej zwariowanej rodzince, to nie zastanawiaj się dłużej. Maria Kostka wraz z rodziną Kostków wraca z Ameryki do Czech, aby zamieszkać w odzyskanym majątku rodzinnym. Dziedziczą zamek wraz z gosposią, panią Cichą, która absolutnie cicha nie jest, a do tego jeszcze uwielbia raczyć się orzechówką w ilościach co najmniej zbliżonych do kilku filiżanek herbaty dziennie. Do tego jest kasztelan, pan Józef, który nie dość, że nie darzy sympatią nowych właścicieli, turystów i ogólnie ludzi to jeszcze nie omieszka wypowiadać swoich komentarzy na głos. Jest jeszcze pan Spock, który jest ogrodnikiem mało mającym wspólnego z tym zajęciem. Dziś prawdopodobnie poznałam kolejne czeskie wulgarne słowo. Brzmi ono kurwa, ojciec wymówił je ze spójnikiem o, wiec razem wyglądało tak: o kurwa. W słowniku znalazłam, że kurwa to wulgarne określenie prostytutki. Hasła o kurwa tam nie ma, ale według mnie w języku czeskim w ten sposób wyraża się zaskoczenie, lęk lub przerażenie, ponieważ ojciec akurat załatwiał transport lotniczy naszych skremowanych krewnych do Czech, a po chwili powiedział: "o kurwa". s.9 Rodzina Kostków też nie jest mniej ciekawa. Maria, 19 letnia nastolatka, która wydaje się być najbardziej normalna z nich wszystkich, zaraz po przyjeździe na zamek dowiaduje się, że jej poprzedniczki dwie Marie zakończyły żywot nie mając lat 20. To nie napawa optymizmem. Ojciec Marii, nie dość, że sknera, to jeszcze bankrut na dorobku. Wszędzie widzi możliwość zarobienia pieniędzy, ale ciężką ręką później je wydaje. Matka, Amerykanka nieznająca czeskiego zgrywa hrabinę na pokaz. Do tego jest Milada, menadżerka z sąsiedniego zamku, która próbuje wdrążyć plan uratowania włości rodu Kostka. Milada odpowiedziała, że do nazwy jeszcze wrócimy, i zapoznała nas z badaniem na temat, co nie interesuje ludzi zwiedzających zamek. Zwiedzających zamek podobno nie interesują: obrazy 85%, meble 82%, daty 77%, rzeźby 76%, architektura 70%, nazwiska 68%, nic 47%. s. 169 Jak już możecie się domyślać po tym wstępie wydarzenia jakie mają miejsce na zamku są niebywale komiczne. Skandal goni skandal, a zuchwałość niektórych osób woła o pomstę do nieba. Czy uda się uchronić rodzinę przed bankructwem? Czy wszyscy wyjdą z tego cało i w jednym kawałku? Co będzie ze zmumifikowanym Pigmejem, komnatą Himmlera i jak bardzo wyrosną szczeniaki "podarowane" przez dobroduszną sąsiadkę. Tego i jeszcze więcej dowiecie się czytając "Ostatnią arystokratkę". Według pani Cichej zwiedzających interesuje tylko, gdzie są toalety i czy są płatne. Według Milady zwiedzających interesuje: duchy i straszydła i autentyczne przeżycia z nimi związane. Morderstwa i nieszczęścia, które miały miejsce na zamku (...). Pikantne historyjki z podtekstem erotycznym. Żywe zwierzęta (...) . Niedostępne przestrzenie (...). Żywi ludzie (...). Sławni goście(...). s.170 Czeski humor w czystej postaci połączony z czarną komedią pomyłek i niebanalną historią. Wciąga na maksa, a do tego powoduje wybuchy śmiechu, a uśmiech nie schodzi z twarzy. Polecam, choć wiem, że jak to z czeskim humorem bywa nie wszyscy będą się dobrze bawić. Ale warto zaryzykować, bo to świetna rozrywka, zwłaszcza w sezonie letnim, gdzie zwiedzanie zamków zdarza się każdemu turyście. Od tej pory już żadna wizyta nawet na opuszczonym zamku nie będzie dla mnie taka sama.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
4/5
14-10-2015 o godz 16:17 przez: paulaksiazkoholiczka
Arystokracja ma coś w sobie, co sprawia, że przyciąga ludzi, jak osy do miodu. Tak myślałam do czasu, aż sięgnęłam po tę książkę. Okazuje się, że jest taki naród w Europie, który ma wstręt do wszystkiego, co rozpoczyna się na A, a kończy na - rystokracja. Tak, mowa o naszych południowych sąsiadach. Zatem nic dziwnego, że Evžen Boček - kasztelan, swoją drogą - zaprezentował czeską arystokracje XXI wieku, która skądinąd w krzywym zwierciadle, oddaje wszystkie problemy naszej współczesności, na przykładzie arystokracji właśnie.



Ostatnia arystokratka to pierwszy z trzech planowanych tomów serii o rodzinie Kostków. Cała historia to zapis z dziennika tytułowej bohaterki - Marii - która wraz z rodzicami przenosi się z USA do Czech. Wszystko z powodu odziedziczenia przez rodzinę zamku Kostki, u podnóża naszych południowych sąsiadów. Sytuacja ta przynosi wiele nieoczekiwanych przygód, zdarzeń mniej lub bardziej realnych. Wreszcie pokazuje, iż dla arystokracji w Czechach nie ma już miejsca, że jej czas już się po prostu wyczerpał.

Zdecydowanie przypadł mi do gustu charakter Marii. Może ma w sobie nutkę naiwności, zapewne wyssaną z mlekiem matki, ale emanuje ironią i taką pozytywną obojętnością, zmieszaną z ironią, których nie sposób nie lubić. Autor w niezwykły sposób wczuł się w postać nastolatki, nie śledzimy każdego jej kroku, a jedynie te najistotniejsze, które główna bohaterka dla nas wybrała.

Jestem pewna, ze nie ma człowieka, który dobiłby do końca tej książki, nie przywdziewając choć na moment uśmiechu. To nie możliwe i koniec! Dlatego stanowi to główny atut tej książki, że zamiast ronić łzy, wpędzać się w strach, czy gonić za budząca adrenalinę akcją, śmiejemy się w głos. Jedynym problemem może być czytanie tej książki w autobusie, szkole czy w kolejce do lekarza, bo nie wszyscy w otoczenie przychylnie patrzą na uśmiechanie się do książki czy parskanie śmiechem. Wierzcie bo sama to przeżyłam.

Ostatnia arystokratka zawiera także sceny, które bez problemu mogłyby zostać uznane za parodie. Szczerze mówiąc nie przypadły mi one do gustu. Najwidoczniej mój humor nie jest jeszcze na tak wysokim poziomie. Zresztą Czesi są doskonale znani z poczucia humoru, które jest często specyficzne i do jednych trafia bardziej, a do drugich mniej.

Ważne, aby w całym tym śmiechu i perypetiach nastoletniej Marii dostrzec prawdziwe przesłanie autora. Położenie geograficzne i czasy, w których obecnie żyjemy – jak na razie – dają nam możliwość dużej wolności. Jeśli tylko chcemy możemy robić i mówić, co chcemy. Miejmy nadzieje już bezpowrotnie minęły czasy, w których jakaś rola była nam od urodzenia przypisana. Boček ewidentnie wyśmiewa rodzinę Marii, która nie wiele ma z dumnych arystokratycznych przodków. Sytuacja wygląda podobnie ze służbą, która nijak nie chce zachowywać się, jak mogłoby się wydawać, że powinni. Nie chcą sprzątać, odbierać telefonów, wozić choćby do stolicy. Pełnią swoją funkcję od lat, choć wcale tego nie chcą i nie wspominając o tym, że w ogóle się do niej nie nadają.

Ostatnią arystokratkę zdecydowanie polecę na jesienne i zimowe wieczory przepełnione depresyjną szarugą za oknem. Spora dawka czeskiego dowcipu nie tylko poprawia humor, ale także skłania do refleksji nad funkcjonalnością człowieka w społeczeństwie. Polecam tym młodszym oraz tym starszym, którzy mają w sobie, choć minimalne zasoby poczucia humoru, aby zagłębili się w, czasem absurdalną, groteskę o domniemanej współczesnej arystokracji z problemami.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-04-2017 o godz 12:39 przez: Domi czyta
https://www.facebook.com/domiczyta/ „Od śmierci drugiej Marii w naszym rodzie panuje tradycja, że to imię przynosi pecha, więc już dwieście lat się go nie używa. Nawet arystokratki, które wżeniły się do naszego rodu i miały na imię Maria, na wszelki wypadek prosiły, żeby zwracać się do nich którymś innym z długiego ciągu imion, które wówczas otrzymywał podczas chrztu każdy szlachcic. Przesądna nie jestem, ale ta transformacja mnie zaskoczyła. Ojciec chyba też się przestraszył, bo zaczął mnie przepraszać, że nie wiedział i zaproponował, że będzie się do mnie zwracał Eleonora. Oczywiście odrzuciłam tę propozycję.” – fragment książki. Maria Kostka – nastoletnia dziedziczka czeskiego rodu Kostków, która całe swe życie spędziła w Stanach Zjednoczonych, pewnego pięknego dnia wraz ze swoimi rodzicami oraz kotką Carycą i prochami przodków ląduje w Czechach. Dokładnie w należącym do jej arystokratycznej rodziny zamku w Kostce, oddalonego siedemdziesiąt kilometrów od Brna. I nie było by nic dziwnego w tym, że prawowici kontynuatorzy rodu wracają na swą ojcowiznę, gdyby nie to, że za ich szlacheckim pochodzeniem nie stoją skrzynie złota, a przynajmniej pękające w szwach bankowe konta. Rodzina Kostków nie ma bowiem grosza przy duszy, żeby utrzymać swoją posiadłość czy opłacić podlegających im kasztelana, ogrodnika i kucharkę. Na ratunek spieszy im prawnik, zajmujący się interesami rodziny i jednocześnie udzielający im pożyczki. Nasi bohaterowie nie mogą jednak długo żyć na kredyt, bo pochodzenie zobowiązuje, należy zatem obmyślić plan naprawczy, dzięki któremu rodowe dziedzictwo zacznie przynosić dochody. I tutaj właśnie zaczynają się przezabawne perypetie Kostków, którzy muszą odnaleźć się wśród duchów przeszłości, ale i całkiem przyziemnych, współczesnych spraw typu przeciekający dach czy oblodzone schody do zamku. Jak przystało na szacowną kontynuatorkę rodowych tradycji, Maria prowadzi pamiętnik i w swojej pierwszoosobowej narracji oprowadza nas po zamku, dzieli się swoimi przemyśleniami o tym, jak bardzo zmieniło się jej życie oraz w jaki sposób stara się wpasować w nową dla niej rzeczywistość. Proces adaptacji do nowości dużo trudniej przychodzi chociażby jej mamie, Amerykance z krwi i kości, której bariera językowa oraz oczekiwania rodem z historii lady Diany uniemożliwiają łagodne wejście w nieznane jej wcześniej obowiązki hrabiowskie. „Ostatnia arystokratka” to tytuł, którym rozpoczynam przygodę z twórczością Evžena Bočka – autora cechującego się lekkością pióra, właściwą Czechom swadą w opowiadaniu historii oraz nieprzebranymi pokładami poczucia humoru i ironii. Stąd też naszą znajomość będę z ogromną przyjemnością kontynuować (tym bardziej, że książka ta ma swój ciąg dalszy pt. „Arystokratka w ukropie”), bo jeśli w szarości codziennego dnia można takim książkowym promykiem słońca poprawić sobie nastrój i zaserwować dzienną dawkę śmiechu, to ja jestem na TAK. Uwaga: czytanie w miejscach publicznych naraża czytelnika/czytelniczkę na krzywe spojrzenia ze strony otoczenia w momencie niekontrolowanych wybuchów wesołości tych pierwszych :) Serdecznie polecam i dziękuję Wydawnictwu Stara Szkoła za możliwość zapoznania się z tą krótką, ale jakże pasjonującą powieścią, wprawiającą w ruch endorfiny.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-03-2018 o godz 10:37 przez: Bibliotecznie
Kiedy zobaczyłam w sieci komentarze czytelników dotyczące cyklu Arystokratka autorstwa Evžena Bočka, pomyślałam, że trzeba koniecznie przeczytać. Liczyłam na dobrą zabawę. Czy się zawiodłam? Autor pracuje jako kasztelan na zamku w Miloticach. To dla mnie dość egzotyczne zajęcie. Jakoś nigdy nie przyszło mi do głowy, że są jeszcze potrzebni kasztelani... Ale widocznie są. Jeśli więc pan Boček ma w swoim zamku tak "wesoło", jak na opisywanej przez niego Kostce bywało, to chyba potrzebuje sporej dawki prozacu... ;-) Rodzina Kostków z Ameryki dowiaduje się, iż dziedziczy rodowy zamek Kostka w Czechach. Niewiele myśląc decyduje się przejąć spadek i żyć po hrabiowsku. Na miejscu Kostkowie poznają kasztelana Józefa, który głównie chodzi w szlafroku i zajmuje się nic nierobieniem, kucharkę, panią Cichą, nieustannie degustującą orzechówkę oraz ogrodnika, pana Spocka, którego największym problemem są dopadające go wciąż nieszczęścia. Posiadanie własnego zamku i służby musi być fantastycznym przeżyciem. Co jednak, jeśli nie ma się ani grosza, by ten stan rzeczy utrzymać? Brakuje funduszy na wszystko, a należałoby jakoś rozhulać to miejsce... W końcu, skoro już jest się arystokratą, trzeba temu zadaniu sprostać. "Mój ojciec też w nocy nie spał. Grzebał w archiwum, żeby zrozumieć, dlaczego nie jesteśmy miliarderami jak książę Schwarzenberg. Opracował czarną listę przodków, którzy według niego ponoszą największą odpowiedzialność za nasze ubóstwo." Inne zamki przyjmują tłumy turystów, którzy zwiedzając komnaty hrabiowskie zostawiają tam mnóstwo pieniędzy. Niestety, Józef jest przeciwny turystom i robił do tej pory wszystko, by ich odstraszyć i zniechęcić do odwiedzin. A poza tym nie robił nic. "Józef ma grypę zawsze, kiedy istnieje zagrożenie, że musiałby coś zrobić." Na szczęście z pobliskiego zamku Gwiazda do Kostki przenosi się niejaka Milada, której zadaniem jest przywrócić Kostce dawny blask i zarobić mnóstwo pieniędzy na godne życie. Bierze rodzinę i pracowników zamku do galopu... Wigilia na zamku, świniobicie na zamku, jazda konna, zdjęcie z hrabiowską rodziną, zamek totalny. Przeczytajcie, a wszystko to zrozumiecie. Książka napisana jest w formie dziennika, w którym najmłodsza arystokratka, Maria, opisuje szczegółowo, w sposób bardzo humorystyczny, przeżycia na Kostce całej swojej rodziny i służby. I dwóch niesfornych dogów, bo tę właśnie rasę poważali zawsze przodkowie naszych bohaterów. Całe szczęście, że czytałam tę książkę w domu. Śmiałam się przez większość czasu nad czytnikiem i nie mogę się doczekać, by poznać losy Kostków opisane w dwóch kolejnych tomach. Jest to lektura świetna na poprawę humoru, po ciężkim dniu. I świetnie się ją czyta komuś na głos. Pod warunkiem, że osoba czytająca będzie potrafiła opanować wybuchy śmiechu ;-) http://bibliotecznie.blogspot.com/2018/03/ostatnia-arystokratka-evzen-bocek.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-04-2016 o godz 15:38 przez: Małgorzata Szustkiewicz
Nie pamiętam kiedy pierwszy raz usłyszałam o Ostatniej arystokratce Evzena Bocka, ale jej tytuł od razu zapadł mi w pamięć. Od tamtej pory niejednokrotnie ludzie mówili mi, że to świetna książka, przy której czytelnik bawi się doskonale i śmieje w głos. Zachęcona tymi opiniami, postanowiłam zaryzykować – chodzi o ten okropny ból rozczarowania po wysokich rekomendacjach – i przeczytać powieść czeskiego autora. Już na wstępie mówię – było warto.

Maria Kostka to najmłodsza członkini rodu Kostków. Po latach mieszkania w Stanach, wraca wraz z rodzicami do odzyskanego – po raz piąty – zamku w Czechach. Ich pojęcie o prowadzeniu biznesu jest zerowe, o byciu arystokratami również niewiele wiedzą. Spłukani i zdesperowani starają się jak mogą, aby utrzymać rodzinną siedzibę i przetrwać w nowym otoczeniu. Muszą zarobić na swoje utrzymanie, ale najlepiej tak, aby się przy tym nie narobić.

Główną narratorką powieści jest Maria, która podchodzi do życia z dystansem i ogromnym poczuciem humoru. Zaistniałą sytuację okrasza dowcipem, przez co perypetie Kostków bawią jeszcze bardziej. A naprawdę jest się z czego śmiać, gdyż w książce Bocka występuje cała plejada barwnych postaci. Matka Marii, Vivien, to Amerykanka, która ma swój własny świat. Chce być drugą - a może nawet i pierwszą - lady Dianą, mieszkającą na zamku, w którym mogłoby straszyć – usilnie pragnie nawiązać kontakt z przodkami. Ojciec, Franciszek, to – według wszelkich danych znalezionych w archiwach – najgorszy właściciel zamku w jego historii. Chętnie stałby się niewidzialny, ale nie pogardziły też byciem bogatym. Nie można zapomnieć o służbie, która od lat opiekuje się siedzibą Kostków: lubiąca sobie golnąć kucharka, pani Cicha; przewrażliwiony ogrodnik, pan Spock, który jest pewny, że posiada przynajmniej kilka chorób, a także kasztelan Józef, który najchętniej zamknąłby zamek dla turystów, a dnie spędzał w szlafroku nic nie robiąc – patrząc na niego człowiek zastanawia się, jak budowla zdołała przetrwać.

Ostatnia arystokratka to opowieść o ludziach, którzy muszą odnaleźć się w zupełnie nowych rolach, a ich nieporadność w tym bywa zabawna i komiczna. To zbiór wydarzeń, często surrealistycznych, tak nieprawdopodobnych, a jednocześnie możliwych i łatwych do wyobrażenia. Autor w prześmiewczy sposób pokazuje życie arystokratów, których dopada smutna i szara rzeczywistość, chociaż humor nie opuszcza.

Zawsze uważałam, że dużo łatwiej jest czytelnika wzruszyć niż rozbawić. Jednak już od pierwszych stron Ostatniej arystokratki wiedziałam, że Evzen Bocek trafił w mój gust. Książkę połknęłam ekspresowo, zaśmiewając się przy niej niejednokrotnie w głos. I wcale nie żartuję. Czeska powieść rozświetliła mi szare dni, przez co były mniej pochmurne i depresyjne. Bezapelacyjnie polecam wszystkim!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-11-2019 o godz 10:32 przez: Planty of Books
"Nazywam się Maria Kostka z Kostki. Jestem trzecią Marią w historii rodu." Na cykl „Arystokratki” należy zarezerwować sobie kilka dni, które pozwolą pochłonąć całą serię za jednym zamachem. Osobiście szybko nuży mnie czytanie kilku napisanych w tym samym stylu książek pod rząd. Jednak serię Evžena Bočka (dalej głowię się nad odmianą tego nazwiska) potraktowałam najwyraźniej jako jedną powieść, rozbitą na kilka tomów. Cykl napisany został w formie dziennika tytułowej bohaterki, Marii. Kiedy jej rodzina dowiaduje się, że zwrócono im rodowy zamek w Czechach, Kostkowie opuszczają Stany Zjednoczone, by posmakować życia arystokracji. Zamiast pięknego majątku ziemskiego, Eldorado, krainy mlekiem i miodem płynącej - zastają zameczek utrzymujący się jedynie z turystyki, z aspołecznym kasztelanem, hipochondrycznym ogrodnikiem oraz gospodynią o niekorzystnym mniemaniu o własnej pracy. Szybko okazuje się, że posiadają tak naprawdę niewiele, a właściwie tylko tytuł szlachecki. Rodzina Kostków i służba prezentują szerokie spektrum osobowości, które dodatkowo ulegają znacznej metamorfozie pod wpływem groźby bankructwa (część z nich - niektórzy nie zmieniają się ani trochę). Cykl o „Ostatniej Arystokratce” jest gwarancją rozrywki - skrajnie ekstremalnej, wywołującej łzy i salwy niepohamowanego śmiechu, a jednak w dobrym guście. Błyskotliwy humor autora szybko się udziela i daję głowę, że dziennik pisany po tej lekturze nabrałbym specyficznego nastroju. Sama jeszcze nie próbowałam, ale obawiam się, iż ironia obecna w powieściach na zawsze wryła się w mój umysł. Coraz bliżej jesienna plucha i ciężkie zimowe początki, a wraz z nią pojawią się dołki, rowy i depresje. Jako lekarstwo na handrę polecam cykl pana Evžena (nazwisko sobie tym razem darujmy, wszyscy i tak je znamy) zaczynający się „Ostatnią Arystokratką”. Prześledźmy losy rodziny, a ich komiczno-katastrofalna sytuacja od razu poprawi nam nastrój. To okrutne, ale na szczęście „Sytuacje i postaci w książce są wymyślone. Z wyjątkiem księcia Schwarzenberga oczywiście.” Biedny książę Schwarzenberg. Zapraszam do przeczytania innych moich recenzji na blogu: plantyofbooks.tumblr.com oraz na media społecznościowe: FB - Planty of Books IG - @plantyofbooks
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-01-2018 o godz 15:54 przez: SzkolnyKlubRecenzent
Przez przypadek wpadła mi w ręce książką czeskiego pisarza Evžena Bočeka „Ostatnia arystokratka". I nie żałuję, bo dawno nie czytałam tak zabawnej powieści. Na długie szare i zimne wieczory, jak znalazł. Polecam gorąco! Ale uwaga, wydawca słusznie ostrzega, by nie czytać tej książki w komunikacji publicznej... bardzo ciężko pohamować spontaniczne wybuchy gromkiego śmiechu. Rodzina Kostków mieszkająca w USA dowiaduje się, że odzyskała rodzinny zamek. Wraca do Czech, by wieść arystokratyczne życie na prowincji. Na zamku jest oczywiście służba - ale jaka! - kamerdyner Józef wiecznie niezadowolony i unikający wszelkiej pracy, ogrodnik hipochondryk pan Spock i lubiąca bardzo orzechówkę kucharka i sprzątaczka pani Cicha. Rodzina Kostków ma "pod górkę" już od początku, kiedy okazuje się, że sama podróż do ojczyzny i transport 12 spopielonych przodków i żywego kota pochłania wszystkie oszczędności. Zapożyczają się u adwokata Bendy (w zamian podsyła im Deniskę swoją dość specyficzną córkę) i wynajmują menadżerkę Miladę, by znalazła sposób na utrzymanie zamku... Losy rodziny Kostków poznajemy z perspektywy córki - dziewiętnastoletniej Marii. Jak się okazuję Marii III, nad którą ciąży rodzinna klątwa z powodu imienia. Gdy Maria I i Maria II giną tragicznie uważa się, że osoby z tym imieniem nie dożywają dwudziestu lat. Książkę czyta się jednym tchem, co rusz zaśmiewając się z perypetii rodziny Kostków. Od razu sięgnęłam po drugą część „Arystokratka w ukropie” i jestem bardzo zawiedziona, że nie przetłumaczono jeszcze części trzeciej! Póki co zachęcam do lektury dwóch pierwszych. Czeski humor, lekka historia, śmieszne dialogi i sytuacje, to w sam raz powieść na oderwanie się choć na chwilę od szarej rzeczywistości. MJ żródło: www.szkolnyklubrecenzenta.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-03-2015 o godz 00:16 przez: Domowa Księgarnia Blog
Tytułowa arystokratka to młodziutka Maria Kostka, córka hrabiego Kostki i jego amerykańskiej żony.Młoda hrabianka jest przenikliwym obserwatorem.Z ogromnym humorem znosi ekscentryczne i nieodpowiedzialne zachowania swoich rodziców.Tylko ona dostrzega, że życie arystokracji, to nie jest tylko mieszkanie w starym zamku, trzeba przecież z czegoś żyć. Ale jak zarobić pieniądze, jeśli do pomocy ma się starego kasztelana, który swoim myśleniem zatrzymał się w czasach feudalnych, a turystów (jedyne źródło dochodu dla zamku) uważa za dopust boży? Na dodatek do „służby” jaśnie Państwa zalicza się kucharka z nadszarpniętym układem nerwowym (przynajmniej umie gotować) i ogrodnik – niespełniony artysta. Czy z takiej drużyny można zmontować zgrany zespół zamkowego przedsiębiorstwa? Ostatnia arystokratka to zbiór zabawnych sytuacji, ironicznych wypowiedzi podlanych obficie sosem absurdu. KSIĄŻKA BAWI DO ŁEZ.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
23-04-2016 o godz 00:00 przez: Anna Cybulska | Empik recenzuje
Lubię czeskie filmy i lubię książki czeskich pisarzy. Ostatnia arystokratka zachęciła mnie opisem i pozytywnymi komentarzami. Niesamowicie spodobał mi się humor z tej książki, praktycznie cały czas się śmiałam, co było nieco kłopotliwe podczas czytania na przykład w środkach komunikacji publicznej :-) Wspaniała książka jeśli ktoś chce nie tylko spędzić czas, ale przede wszystkim pośmiać się i w ogóle poprawić sobie humor, Ostatnia arystokratka nadaje się do tego znakomicie, zabawne sytuacje i ciekawe postaci. Jak dla mnie to rewelacyjne odkrycie, absolutnie oszalałam na punkcie tej książki, można w ciemno po nią sięgać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-02-2017 o godz 17:58 przez: Dagmara
Siedziałam w tramwaju i płakałam ze śmiechu. Wstydziłam się straszliwie - bo co ludzie pomyślą, ale nie byłam wstanie ani przestać się śmiać, ani przestać czytać. Wiem też, że kupię kilka egzemplarzy by rozdawać znajomym jako nowo odkryte czeskie dobro narodowe. Chapeau bas dla tłumacza.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
16-02-2016 o godz 09:10 przez: AnnaFrankowska
Nie pamiętam kiedy przy czytaniu książki śmiałam się tak serdecznie. Polecam wszystkim na ponure dni- czyta się łatwo i przyjemnie, przesympatyczna lektura.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji