5/5
05-12-2021 o godz 10:44 przez: Patrycja | Zweryfikowany zakup
Polecam 🥰 Super książka 😍
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-04-2022 o godz 18:41 przez: Agnieszka | Zweryfikowany zakup
Polecam , super książka .
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-09-2021 o godz 21:44 przez: Natalia | Zweryfikowany zakup
Bardzo fajna książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-06-2021 o godz 16:28 przez: Joanna | Zweryfikowany zakup
Cudowna książka,!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-07-2021 o godz 11:26 przez: Agnieszka | Zweryfikowany zakup
Super książka
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-06-2022 o godz 22:07 przez: myszka | Zweryfikowany zakup
Super 🙂
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-01-2022 o godz 11:57 przez: Joanna Kowalczyk | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-08-2021 o godz 09:13 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-07-2021 o godz 15:07 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-06-2021 o godz 22:09 przez: Anonim
Reese Adreson jest dwudziestodwuletnią studentką psychologii i od roku jest opiekunką Josie. Uroczej siedmiolatki. Jednak pewnego dnia życie dziecka zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Jej rodzice zostają zamordowani a ona z ukrycia wszystko widzi. Tylko przy Reese dziewczynka się odzywa i to skąpo. Wyparła traumę i niczego nie pamięta. Przechodzi przez koszmar a Reese znając podstawy pomocy psychologicznej jest jedynym punktem zaczepienia dla Josie. Jedyną równowagą. Ojciec biologiczny dziewczynki przylatuje na wieść o tragedii. Tylko jest jeden mały problem: nie utrzymywał kontaktów z byłą żoną a tym bardziej z dzieckiem. Przez pięć lat ich nie widział. Owen Maxwell jest obcym mężczyzną dla Josie. Całą trójką muszą się jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości. Tym bardziej, że morderca nie został złapany. Kim on jest? Dlaczego zabił małżeństwo? Czy Josie przypomni sobie mordercę i uda się go złapać zanim będzie za późno? Co z Reese i Owenem? Jakie tajemnice skrywają? Czy rodzące się pożądanie nie skomplikuje sytuacji? Czy różnica wieku będzie przeszkodą? Uwielbiam książki autorki. Przeczytałam wszystkie dotąd wydane grubaski. Tak, książki Ludki są pokaźnych rozmiarów. I wcale nie narzekam. Ba, nawet chciałabym jeszcze dłuższe historie. Ale to już byłoby strasznie niewygodnie czytać takie tomiszcze, hihi. Po debiucie, który był fenomenalny oddałam autorce półkę w swojej biblioteczce. Powoli się zapełnia. Wszystkie ślicznie koło siebie wyglądają. I właśnie dołączyła kolejna. "Opiekunka" od początku praktycznie chwyta za serce. Główna bohaterka pokochała swoją podopieczną. I choć zdaje sobie sprawę, że przekroczyła tę cienką linię, to nie potrafi się odsunąć. Nie potrafi się odciąć, odejść z pracy i pójść dalej. Reese jest bardzo inteligentną i empatyczną młodą kobietą. Nad wyraz dorosłą w swym zachowaniu czy myśleniu. Nie jest typową młodą dziewczyną, którą interesują tylko imprezy i chłopaki. Nie, ona ma inne priorytety. Od początku zapałałam do niej sympatią. Walczyła jak lwica o bezpieczeństwo i komfort Josie. Jakby to była jej własna córka. W momencie, gdy pojawił się ojciec dziecka, Owen, miałam do niego mieszane odczucia. Rządził, dyrygował i rozkazywał. Zero troski czy jakiejkolwiek empatii. Normalnie w tamtym momencie miałam ochotę zdzielić go w potylicę. Co za buc! Dopiero potem wyszła prawda. Prawda, która w mig zatarła to niepochlebne wrażenie. Owen okazał się całkiem przyjaznym mężczyzną. Seksownym, pewnym siebie i temperamentnym. Popełniał błędy ale umiał się przyznać i poprosić o pomoc. Co rusz stawiałam kolejne plusiki przy jego postaci. Trochę szalał i wracały dawne nawyki, ale finalnie przeszedł sam siebie. Bardzo fajny, troskliwy facet, który okazał się tatusiem na medal. Serio. Zaskoczył mnie. Nie sądziłam, że do końca uda mu wczuć w nową, podarowaną od losu, rolę. Rolę, która niejednego mężczyznę przeraża. A on od razu "dostał" siedmiolatkę. To nie niemowlę, którego uczymy się od narodzin. To dziecko w pewnymi wykształconymi nawykami, charakterem czy pasjami. A Josie jest świetną dziewczynką. Polubiłam ją. Choć ogromnie jej współczułam. Nie wyobrażam sobie takiej traumy. Takiej tragedii. A ona walczyła. Zuch dziewczyna. Buzia sama mi się śmiała, gdy czytałam momenty jej beztroski, radości, odważnych pomysłów czy stwierdzeń. Umiała wbić ćwieka. Cudowna dziewczynka. I wiedziałam, że relacja Reese i Owena będzie pikantna. Tylko nie sądziłam, że tak szybko trafi ich strzała Amora. Uczucie było jak jad. Powolutku się rozprzestrzeniało i zawładnęło ich całych. Autorce udało się zachować tę cienką linię między pożądaniem a wolą uniesień cielesnych. To myśli, te spojrzenia, to zauroczenie. Cudownie rozegrane. Odciągało to trochę od zbrodni i pozwalało odetchnąć. Złapać oddech, by ponownie stać na czatach Josie. Ludka zbliżenia opisała z subtelnością. Z uczuciem i magią. To nie były tylko czyste kontakty celem pozbycia się napięcia seksualnego. To były chwile uniesień, które ceni każda romantyczna dusza. Z troską o potrzeby partnera, z całą tą otoczką, która powoduje szybsze bicie serca. Ale, że nie samą miłością człowiek żyje, to autorka dostarczyła swoim bohaterom również wydarzeń mrożących krew w żyłach. I nie mówię tu o tych z początku historii. Najlepsze bowiem było przede mną. Ten niepokój i strach. Towarzyszył mi dreszcz emocji. Włos stawał dęba na wieść o tych sensacyjnych wydarzeniach. Trzymały mnie w niepewności i takiej nerwowości. Akcja w tych wątkach była dynamiczna. Autorka dawkowała informacje, zapraszała do śledztwa, by na deser zaprosić na najbardziej niebezpieczny rollercoaster. To było genialne. Do tego przeszłość bohaterów. Trauma, miłość, lęk, panika i zbrodnia. Tu jest wszystko. Ale tak się ze sobą wszystko spójnie łączyło, że na serio, choćbym chciała, to i tak nie mam się do czego doczepić. Autorka kolejny raz udowodniła mi, że ma talent. Że umie czarować słowem. Pobudziła moją wyobraźnię. Lekturę pochłonęła mnie totalnie. Przeczytałam ją w jedno popołudnie. Bomba
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
17-06-2021 o godz 16:01 przez: Anonim
Reese Adreson jest dwudziestodwuletnią studentką psychologii i od roku jest opiekunką Josie. Uroczej siedmiolatki. Jednak pewnego dnia życie dziecka zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Jej rodzice zostają zamordowani a ona z ukrycia wszystko widzi. Tylko przy Reese dziewczynka się odzywa i to skąpo. Wyparła traumę i niczego nie pamięta. Przechodzi przez koszmar a Reese znając podstawy pomocy psychologicznej jest jedynym punktem zaczepienia dla Josie. Jedyną równowagą. Ojciec biologiczny dziewczynki przylatuje na wieść o tragedii. Tylko jest jeden mały problem: nie utrzymywał kontaktów z byłą żoną a tym bardziej z dzieckiem. Przez pięć lat ich nie widział. Owen Maxwell jest obcym mężczyzną dla Josie. Całą trójką muszą się jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości. Tym bardziej, że morderca nie został złapany. Kim on jest? Dlaczego zabił małżeństwo? Czy Josie przypomni sobie mordercę i uda się go złapać zanim będzie za późno? Co z Reese i Owenem? Jakie tajemnice skrywają? Czy rodzące się pożądanie nie skomplikuje sytuacji? Czy różnica wieku będzie przeszkodą? Uwielbiam książki autorki. Przeczytałam wszystkie dotąd wydane grubaski. Tak, książki Ludki są pokaźnych rozmiarów. I wcale nie narzekam. Ba, nawet chciałabym jeszcze dłuższe historie. Ale to już byłoby strasznie niewygodnie czytać takie tomiszcze, hihi. Po debiucie, który był fenomenalny oddałam autorce półkę w swojej biblioteczce. Powoli się zapełnia. Wszystkie ślicznie koło siebie wyglądają. I właśnie dołączyła kolejna. "Opiekunka" od początku praktycznie chwyta za serce. Główna bohaterka pokochała swoją podopieczną. I choć zdaje sobie sprawę, że przekroczyła tę cienką linię, to nie potrafi się odsunąć. Nie potrafi się odciąć, odejść z pracy i pójść dalej. Reese jest bardzo inteligentną i empatyczną młodą kobietą. Nad wyraz dorosłą w swym zachowaniu czy myśleniu. Nie jest typową młodą dziewczyną, którą interesują tylko imprezy i chłopaki. Nie, ona ma inne priorytety. Od początku zapałałam do niej sympatią. Walczyła jak lwica o bezpieczeństwo i komfort Josie. Jakby to była jej własna córka. W momencie, gdy pojawił się ojciec dziecka, Owen, miałam do niego mieszane odczucia. Rządził, dyrygował i rozkazywał. Zero troski czy jakiejkolwiek empatii. Normalnie w tamtym momencie miałam ochotę zdzielić go w potylicę. Co za buc! Dopiero potem wyszła prawda. Prawda, która w mig zatarła to niepochlebne wrażenie. Owen okazał się całkiem przyjaznym mężczyzną. Seksownym, pewnym siebie i temperamentnym. Popełniał błędy ale umiał się przyznać i poprosić o pomoc. Co rusz stawiałam kolejne plusiki przy jego postaci. Trochę szalał i wracały dawne nawyki, ale finalnie przeszedł sam siebie. Bardzo fajny, troskliwy facet, który okazał się tatusiem na medal. Serio. Zaskoczył mnie. Nie sądziłam, że do końca uda mu wczuć w nową, podarowaną od losu, rolę. Rolę, która niejednego mężczyznę przeraża. A on od razu "dostał" siedmiolatkę. To nie niemowlę, którego uczymy się od narodzin. To dziecko w pewnymi wykształconymi nawykami, charakterem czy pasjami. A Josie jest świetną dziewczynką. Polubiłam ją. Choć ogromnie jej współczułam. Nie wyobrażam sobie takiej traumy. Takiej tragedii. A ona walczyła. Zuch dziewczyna. Buzia sama mi się śmiała, gdy czytałam momenty jej beztroski, radości, odważnych pomysłów czy stwierdzeń. Umiała wbić ćwieka. Cudowna dziewczynka. I wiedziałam, że relacja Reese i Owena będzie pikantna. Tylko nie sądziłam, że tak szybko trafi ich strzała Amora. Uczucie było jak jad. Powolutku się rozprzestrzeniało i zawładnęło ich całych. Autorce udało się zachować tę cienką linię między pożądaniem a wolą uniesień cielesnych. To myśli, te spojrzenia, to zauroczenie. Cudownie rozegrane. Odciągało to trochę od zbrodni i pozwalało odetchnąć. Złapać oddech, by ponownie stać na czatach Josie. Ludka zbliżenia opisała z subtelnością. Z uczuciem i magią. To nie były tylko czyste kontakty celem pozbycia się napięcia seksualnego. To były chwile uniesień, które ceni każda romantyczna dusza. Z troską o potrzeby partnera, z całą tą otoczką, która powoduje szybsze bicie serca. Ale, że nie samą miłością człowiek żyje, to autorka dostarczyła swoim bohaterom również wydarzeń mrożących krew w żyłach. I nie mówię tu o tych z początku historii. Najlepsze bowiem było przede mną. Ten niepokój i strach. Towarzyszył mi dreszcz emocji. Włos stawał dęba na wieść o tych sensacyjnych wydarzeniach. Trzymały mnie w niepewności i takiej nerwowości. Akcja w tych wątkach była dynamiczna. Autorka dawkowała informacje, zapraszała do śledztwa, by na deser zaprosić na najbardziej niebezpieczny rollercoaster. To było genialne. Do tego przeszłość bohaterów. Trauma, miłość, lęk, panika i zbrodnia. Tu jest wszystko. Ale tak się ze sobą wszystko spójnie łączyło, że na serio, choćbym chciała, to i tak nie mam się do czego doczepić. Autorka kolejny raz udowodniła mi, że ma talent. Że umie czarować słowem. Pobudziła moją wyobraźnię. Lekturę pochłonęła mnie totalnie. Przeczytałam ją w jedno popołudnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-07-2021 o godz 18:48 przez: Marta
Główna bohaterka - Reese jest studentką psychologii i od roku opiekunką Josie . Można prędko wyczuć , że dziewczyna traktuje tę pracę poważnie, wręcz nie jak pracę. Jest już emocjonalnie zaangażowana w opiekę nad 7 latką. Tego dnia miała mieć wolne jednak po telefonie od mamy Josie jedzie do ich domu pomóc w opiece nad małą. Nie spodziewała się zupełnie, co tam zobaczy. Tylko Josie przeżyła .Dziewczynka została sama, bez rodziców, z opiekunką , która jest dla niej kotwicą w tych tragicznych okolicznościach. Czekając na ojca, którego praktycznie nie zna. A Owen ? To biznesmen , 35 letni mężczyzna nie angażujący się w związki jak i dotychczas w ojcostwo. Jednak wydarzenia w domu Spencerów zmuszają go do przejęcia opieki nad córką. Nie spodziewa się , że wraz z dzieckiem , otrzyma w pakiecie wojowniczą nanie, która jak lwica walczy o dobro małej. Reese widząc jaki Owen jest nieobyty w roli ojca , nie omieszka mu tego wygarnąć . Aon widząc jak te dwie są ze sobą blisko , dla ich i własnego dobra decyduje się także zatrudnić Reese w roli opiekunki. Ale czy tylko ? Książka pisana jest naprzemiennie z perspektywy Reese i Owena dzięki czemu nic nam nie umyka. Nie musimy się domyślać co czuje, myśli i robi ta druga strona. Chemia między naszymi bohaterami jest od samego początku. Ze strony Owena jest to wręcz fascynacja. Reese przez swoje przejścia jest nieufna, płochliwa, panicznie boi się mężczyzn lecz to ,że mimo tej traumy czuje przyciąganie do Owena, ją dezorientuje. Początkowo mają problemy - w sumie cała trójka - w nawiązaniu relacji. W końcu i Josie nie odgrywa tu znikomej roli. Dziecko było świadkiem dramatycznych wydarzeń i niezaprzeczalnie doświadczyło traumy. Reese stara się pomóc małej oswoić się z nowym domem i rodzicem , jak i Owenowi nauczyć się roli ojca. Jednak przed nim nie tylko ta rola. Zatwardziały singiel , z rozdziału na rozdział coraz bardziej pragnie nauczyć się funkcjonować w nie-przelotnym romansie , a stabilnym związku. Czy różnica wieku będzie dla nich dużą przeszkodą? Lecz nie tylko to jest dla nich zagrożeniem. Wciąż nie znaleziono morderców Spencerów . Owen nie wie co myśleć o tym ile może mieć wspólnego Reese z tym wydarzeniem. Czy jej przeszłość może mieć wpływ na to co się stało ? Co oboje przed sobą ukrywają ? Jakie tajemnice mogą stanowić dla nich zagrożenie? Siedziałam z tą książką do pierwszej w nocy nie mogąc się od niej oderwać. Ludka wie jak trzymać w napięciu jednocześnie wywołując rumieńce na twarzy. Rewelacyjnie przeplatała wątki : pełne namiętności z tymi rozczulającymi oraz z chwilami grozy. Idealnie je wyważyła. Styl autorki jest świetny. Płynny, klarowny i przede wszystkim wciągający, a wątki przemyślane i dobrze skonstruowane.Bohaterowie wykreowani perfekcyjnie, zarówno główni , jak i poboczni. Sama postać Josie wg mnie świetnie obrazuje dziecko w tym wieku i po takich przejściach, nie jest w żadnym stopniu zbagatelizowana ani przekoloryzowana. Już sam opis książki mocno mnie zaciekawił , a zawartość nie rozczarowała . Lubię romanse z taką nutką niebezpieczeństwa czającego się na bohaterów i pewną aurą tajemniczości. Mamy tu jakby połączenie romansu z thrillerem . Od pierwszych stron czuć tajemnice bohaterów bo oboje mają przeszłość kładącą się cieniem na teraźniejszości. Jednak Ludka powolutku odkrywa przed nami owe sekrety , dawkuje informacje , przez co ciekawość nie pozwala odłożyć książki i pojawia się standardowe powiedzonko “no jeszcze jeden rozdział”. Przyznam , że książkę uważam po prostu za rewelacyjną. Płynęłam przez nią , zaangażowałam się w tę historię. Może jest nieco przewidywalna ale tylko troszeczkę . Bardzo podobało mi się jak autorka pokazuje zarówno uczucia Reese względem małej i Josie do opiekunki. W fajny sposób też przedstawiła stopniowe zmiany Owena , w jego zaangażowaniu w rolę ojca. To jak jako mężczyzna starał się zrozumieć zarówno córkę jak i uzyskać wskazówki od Reese. Nie zadzierał nosa przekonany, że wie najlepiej. Był ostrożny, potrafił przyznać się do błędu i zapytać co zrobić, żeby jego córka wyszła z tej całej sytuacji z jak najmniejszą rysą na psychice. Tak samo obchodził się z Reese, która przez wydarzenia sprzed 2 lat , boi się zaangażowania . Boi się zaufać kolejnemu mężczyźnie .I mimo , że Owen i ona również, popełniają błędy, momentami się ranią, potrafią się do nich przyznam , wybaczyć i … No właśnie , przekonajcie się jak te ich relacje się rozwiną. Mimo poczucia zagrożenia, mimo czającego się cieniu strachu , że to jeszcze nie koniec, że sprawca wróci, oni trzymają się razem . Czy wyjaśni się kto zabił Spencerów i dlaczego ? To wszystko znajdziecie w książce.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-08-2021 o godz 15:17 przez: NieGrzeczne Recenzje
Reese to młoda dziewczyna, która opiekuje się siedmioletnią Josie. Przez splot tragicznych wydarzeń dziewczynka trafia do biologicznego ojca - Owena Maxwella, a razem z nią Reese. Niestety Owen nie wywiera na opiekunce pozytywnego wrażenia, ale niewątpliwie między nimi iskrzy. “Opiekunka” to idealna pozycja na lato. Historia rozgrywa się w Los Angeles, gdzie niemal na każdym kroku czuć wakacyjny klimat. Autorka nie zawiodła i dała nam prawdziwy rollercoaster przeżyć, od bohaterów zaczynając, a na akcji kończąc. Wybuchowa dwójka bohaterów, jaką niewątpliwie byli Reese i Owen, sprawiła, że książkę pochłania się bardzo szybko, z niecierpliwością oczekując kolejnych napięć między nimi. Widoczna chemia nadaje historii pikanterii. Poza tym głęboki research, jaki niewątpliwie wykonała Ludka, sprawia, że możemy pospacerować ulicami LA bez otwierania google maps, doskonale czyta się o wszystkich tych miejscach, w których bardzo chciałabym się znaleźć - to było niesamowite przeżycie! Widać, że autorka robiła wszystko, by książka była autentyczna, z właściwie opisanymi miejscami, które przewijały się na stronach książki. To jeden z wielu plusów. Kolejny to bohaterowie; barwni, z traumami i tajemnicami, których możemy im współczuć. Reese to świetnie wykreowana młoda dziewczyna z różnymi tajemnicami, które powoli odkrywamy razem z Owenem. Jest uparta, dumna i zadziorna, a to sprawia, że nie da się jej nie lubić, bo takich bohaterek brakuje w romansach. Nie poddaje się uczuciom od pierwszych stron, za co ma ogromnego plusa. Zdecydowanie bardziej zależy jej na dobru dziecka, niż swoim własnym, ale jej wahania i wątpliwości, to bardzo ludzka rzecz, co jedynie sprawia, że czytelnik wręcz ją uwielbia i życzy jej jak najlepiej. Owen natomiast to seksowny właściciel sieci hoteli. Jest jednak również nieporadny jako rodzic i chociaż się stara, nie potrafi nawiązać relacji z Josie. Ludka Skrzydlewska świetnie oddała jego niepewność i niewiedzę w opiece nad córką, co czyniło go bohaterem nieidealnym i chciało mu się bardzo pomóc! Trudno było mu odmówić uroku, ale też uporu w zdobyciu Reese, chociaż dziewczyna była wobec niego sceptycznie nastawiona. Sama akcja rozgrywa się świetnym, zrównoważonym tempem. Spokojne rozdziały przeplatają się z szybszymi, które czasami zapierają dech w piersiach i sprawiają, że człowiek nie potrafi oderwać się od książki nawet na sekundę. “Opiekunka” ma w sobie wszystko to, co bardzo lubię w takich historiach: romans, wspaniale napisane seny erotyczne, od których miałam wypieki na twarzy oraz dobry kryminał. Jest doskonałym tłem, które wzbogaca nie tylko sam romans, ale również bohaterów, wzbudzając w nich skrajne uczucia i zachowania. Bardzo mi się to podobało i wiedziałam, że kiedy sięgnę po tę książkę nie zawiodę się. Na uwagę zasługuję również fakt, jak Ludka poradziła sobie z traumą małej dziewczynki. Doskonale oddała jej wycofanie, jej problemy z nawiązaniem więzi z ojcem oraz przywiązanie do opiekunki. Podeszła do tego problemu poważnie i starannie oddała wszystkie problemy, jakie wiązały się z tym, czego była świadkiem. Plus za to, ponieważ trauma małej Josie nie została zbagatelizowana, ale była jednym z poważnych problemów, z którymi zmagała się dwójka głównych bohaterów. Co mogę jeszcze dodać? To naprawdę bardzo dobra książka, jedna z lepszych, jakie miałam okazje przeczytać i polecam ją każdemu, kto uwielbia takie połączenia: romans i kryminał. Poza tym w “Opiekunce” jest oczywiście mój ulubiony motyw, czyli różnica wieku. Uwielbiam, kiedy bohaterowie mają z tym problem i próbują sobie to poukładać, ale wiadomo, miłość i gorące pożądanie nie zwraca uwagi na liczby. To wszystko sprawia, że książka to wspaniała, ale też porywająca mieszanka wybuchowa. Autorka napisała świetną historię, od której trudno się oderwać. Polecam ją każdemu, kto uwielbia romanse z kryminałem i akcją, niejednowymiarowymi bohaterami i zaskakującymi plot twistami.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-06-2021 o godz 13:06 przez: Agnieszka
Jak tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki to wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Uwielbiam gdy między głównymi bohaterami jest spora różnica wieku. Lubię czytać o takich relacjach, oczywiście pod warunkiem, że Autor sprosta zadaniu i w odpowiedni sposób scharakteryzuje uczucie, które łączy dwójkę postaci. Przyznam się wam, że przez pierwsze sto stron było mi cholernie ciężko przebrnąć, ale to dlatego, że historia zaczęła się z mocnym emocjonalnym przytupem. Spadła na mnie lawina uczuć, które towarzyszyły bohaterom na początku ich drogi. Śmierć dwójki rodziców i trauma którą przeżyła dziewczynka bardzo mnie poruszyły. Autorka w bardzo umiejętny sposób przelała wszystkie targające Josephine jak i również Reese emocje. Smutek, strach, lęk - wycofanie. To były naprawdę trudne i emocjonalne momenty, które przeżywałam równie mocno co bohaterki. Jeśli chodzi o Reese to jej osoba bardzo mi zaimponowała. Młoda kobieta, również będąca doświadczoną przez życie, stawała na głowie, by poskładać rozwalone na kawałki życie swojej podopiecznej. I nagle pojawił się on. Biologiczny ojciec , który nie znał swojego dziecka, nie miał kompletnie pojęcia o wychowaniu, o byciu odpowiedzialnym za drugą osobę. Jego pojawienie się sporo namieszało! Na początku byłam cholernie zła na niego! Tak, Owen sprawił, że byłam wściekła, ale zauważyłam pewne minimalne zmiany... Z czasem jednak trudna relacja między tą trójką zaczęła się klarować i nabierać głębi. Maxwell do tej pory żył jak chciał, sypiał z kobietami jak chciał. Był dupkiem, bo mógł. Nagle jednak musiał się zmienić i przewartościować swoje życia na zupełnie inne niż znał do tej pory. To opowieść o narodzinach nie tylko miłości, a zupełnie nowego człowieka. Mężczyzny który uczy się jak zajmować się dzieckiem, uczy się gospodarować czasem tak, aby znaleźć w nim miejsce nie tylko na pracę. Owen podejmuję jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu. Ryzykuję, zamiast dalej być tchórzem, zamkniętym w sobie protekcjonalnym dupkiem. skaczę na głęboką wodę i postanawia dać szansę uczuciu, które zaczęło brać nad nim górę. O tak. Autorka zadbała o niesamowite napięcie między tą dwójką. Czuć było to pożądanie w powietrzu, a jak bardzo iskrzyło! Czytałam z wypiekami na twarzy. Czekałam na ten moment kulminacyjny, aż w końcu Reese i Owen pozwolą dać swoim uczuciom upust. Sceny zbliżeń były ze smakiem i mocno erotyczne. Podobało mi się również to, że było sporo przemyśleń bohaterów, że możemy bez problemu zajrzeć do ich głów i dowiedzieć się co tam w nich siedzi. Do tego wątek kryminalny, nierozwiązana sprawa podwójnego zabójstwa. Sprawnie wplecione w całą fabułę wydarzenia z przeszłości kobiety sprawiły, że całość była niezwykle ciekawa i spójna. Podoba mi się również to, jak dużo było w tym wszystkim Josephine, jej emocji. Jej relacja z Reese też była na swój sposób magiczna. Z pewnością jest to książka wielowątkowa, która porusza wiele kwestii. Nie jest to zwykły romans, tutaj dostajemy coś o wiele więcej. Cała trójka naszych bohaterów walczy ze swoimi własnymi demonami. Każde z nich ma za sobą ciężkie przeżycia, które za sprawą świetnego pióra Autorki - łączą, i sprawiają, że obcy sobie ludzie stają się rodzinom. Zbliżają ich do siebie. Te rozterki związane z różnicą wieku, trudna przeszłość sprawia, że bohaterowie są bliscy naszemu sercu. Możemy w nich odnaleźć cząstkę siebie. Kto nie ryzykuję, nie ma nic. A kto się odważy, może mieć wszystko. I tym kończę swoją recenzję, a was zachęcam do sięgnięcia po książkę, bo jest naprawdę bardzo dobra i warta uwagi. Znajdziecie w niej dużo emocji, uczuć, akcji i uśmiechu, a na koniec nawet bym powiedziała, że nieco stresu 😀 Tak więc pełen rollercoastet.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-07-2021 o godz 15:58 przez: Kamila
❤️🥰🅁🄴🄲🄴🄽🅉🄹🄰🌴☀️ "𝘒𝘪𝘦𝘥𝘺 𝘻𝘯𝘢𝘫𝘥𝘶𝘫𝘦𝘴𝘻 𝘢ż 𝘻𝘢 𝘥𝘶ż𝘰 𝘱𝘰𝘸𝘰𝘥ó𝘸, ż𝘦𝘣𝘺 𝘻 𝘬𝘪𝘮ś 𝘯𝘪𝘦 𝘣𝘺ć, 𝘵𝘰 𝘸 𝘬𝘰ń𝘤𝘶 𝘻𝘢𝘤𝘻𝘺𝘯𝘢𝘴𝘻 𝘴𝘪ę 𝘰𝘳𝘪𝘦𝘯𝘵𝘰𝘸𝘢ć, ż𝘦 𝘵𝘰 𝘵𝘺𝘭𝘬𝘰 𝘸𝘺𝘮ó𝘸𝘬𝘪". Reese jest piękną młodą kobietą. Ma zaledwie dwadzieścia dwa lata. Jest studentką na wydziale psychologi. Życie okrutnie ją skrzywdziło. Nigdy nie wiemy, z której strony przyjdzie otrzymać nam cios. Jej został wymierzony prosto w serce. Po tym wszystkim zaczyna pracować jako opiekunka siedmioletniej Josie. Nawiązuje nić porozumienia z dziewczynką. Jednak jeden telefon, jedna noc zmieniła życie zarówno Reese, jak i Josie w piekło. Czy będą potrafiły zapomnieć o straszliwym wydarzeniu? Jak poradzą sobie w tej trudnej sytuacji? Czy przeszłość da o sobie znać? Owen jest mężczyzną biznesu. Przystojny beztroski, ale przede wszystkim lubiący związki na jedną noc. Jest biologicznym ojcem Josie. Jednak nie zajmował się przez nią przez większość jej życia. Nie chciał jej znać. Myślał, że prezenty wynagrodzą dziewczynę brak obecności prawdziwego taty. Straszliwe wydarzenie, jakie miało miejsce w domu byłej żony Owen'a powoduje, że musi zmienić całe swoje życie. Nie chciał być ojcem, więc życie sprawiło, że będzie musiał nauczyć się tej nowej dla niego roli. Dziewczynka nie potrafi mu zaufać. Dzięki opiekunce udaje się nawiązać kontakt z Josie. Czy Owen będzie potrafił stać się dla niej tatą, na którego zasługuje? Czy demony przeszłości opanują jego umysł? Do jakich poświęceń będzie zdolny, aby ochronić swoją córkę. Poznanie Reese i Owen'a nie można zaliczyć do udanych. Mężczyzna na samym początku stracił zaufanie w oczach kobiety. Nie spodziewał się, że Reese jest osobą, która nie da sobą sterować. Grali na jej zasadach. To ona uczyła go jak być ojcem dla Josie. Pokazywała mu to, co sam powinien najlepiej wiedzieć o swoim dziecku. Z każdym kolejnym dniem relacja tej dwójki przechodziła na wyższy poziom. Wyczuwalna między nimi była chemia. Wystarczył niewinny dotyk, a oboje doznawali elektryzujących dreszczy. Nie chcieli ujawnić swoich uczuć. Bali się, że wpłynie do na ich zachowanie i nie ułatwi im opieki nad Josie. Jednak czy tak łatwo jest ukrywać swoje uczucia? Oboje skrywali w sobie tajemnice z przyszłości, które wpływały na ich przyszłość. Żadne nie potrafiło wyznać tego, co w sobie nosi. Jak długo będą potrafili przechodzić obok siebie obojętnie? W którym momencie uczucia wezmą górę? Czy tajemnice ich zniszczą? Książka od samego początku była oryginalna. Nie spodziewałam się takiej historii. Idealnie poprowadzona. Owiana tajemnicą, która była bardzo dokładnie dawkowana. Momentami miałam wrażenie, że jednak dalej nie wiem wszystkiego. Autorka z każdą kolejną stroną sprawiała, że trudno było oderwać mi się od książki. Relacja między bohaterami rozwijała się stopniowo. Nie mamy wrażenia, że Reese od samego początku była zauroczona Owen'em. Wręcz pałała do niego niechęcią. Tacy bohaterowie sprawiają, że z przyjemnością czytałam tę książkę. Dziękuję Ludka Skrzydlewska - strona autorska za napisanie tej historii. To dzięki niej zrozumiałam, że jeśli kogoś kochamy, mimo iż nie łączą nas więzi krwi, jesteśmy w stanie, za tę osobę poświęcić własne życie. Z całego serca polecam tę książkę. Jeśli chcecie przeczytać książkę, która sprawi, że zapomnicie o świecie, to właśnie jest nią "Opiekunka".
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-07-2021 o godz 11:44 przez: GirlsBooksLovers
„Muszę się ogarnąć i zbliżyć do Josephine, jeśli chcę jakoś poprawić nasze stosunki, jednak nie wiem, jak się za to zabrać. Ciągle się boję, że zachowam się nieodpowiednio, czym ostatecznie ją do siebie zrażę, ale nie mogę bez końca ukrywać się w gabinecie. Jakby tego było mało, Reese Anderson nie może mi wyjść z głowy. To tylko gówniara, która dobrze dogaduje się z dzieckiem, bo sama wciąż trochę nim jest, usiłuję przekonać samego siebie, co niespecjalnie działa.” Kto stoi za zabójstwem rodziców Josie? Czy dziewczynce grozi niebezpieczeństwo? Czy Owen zdobędzie serduszko córeczki? „To, co powiedziałem jej poprzedniego wieczoru, nie ma nic wspólnego z moją nieumiejętnością poruszania się w związkach. Po prostu chcę zrozumieć tę dziewczynę, a im bardziej próbuję, tym mniej mi się to udaje. Wiadomo, że rodzice mogą się poświęcać dla swoich dzieci, ale ona? Dla całkowicie jej obcej siedmiolatki? Mogłaby teraz spędzać wakacje z rodziną albo na jakimś wyjeździe, a woli siedzieć tu z Josephine i ze mną, chociaż wyraźnie za mną nie przepada. Więc dlaczego to robi? Jaka jest jej motywacja?” Połączenie fajnego romansu i lekkiego kryminału... czy to się w ogóle może udać? Oj tak zdecydowanie! I Ludka Skrzydlewska nam to udowadnia w swojej najnowszej powieści - „Opiekunka”. Kurdę, ta historia była naprawdę dobra, słodka, urocza, zagmatwana, a do tego nutka dreszczyku, no ja pikole, czego można chcieć więcej?! Nie będę ukrywała, że autorka tą propozycją bardzo mnie zaskoczyła i to oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, już we wcześniejszych jej powieściach zawsze jakiś dodatkowy mocny efekt był, ale tu... po prostu wow! Fabuła jest idealnie poprowadzona, widać, że autorka zrobiła bardzo dokładne rozeznanie na temat psychologicznych podejść do dziecka po traumie, jest to historia, w której nie ma czasu na nudę, ciągle się coś dzieje, a to, co tu otrzymujemy to istna petarda. Autorka spuszcza na nas bomby jedna za drugą, dzięki czemu, ja, aby dowiedzieć się zakończenia tej historii dosłownie przez nią przefrunęłam, kartki przelatywały mi przez palce, a byłam jej tak bardzo ciekawa, że nie chciałam jej odkładać nawet na chwilę. Do samego końca nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać i kto za tym wszystkim stoi i czego chce od tej rodziny, oczywiście miałam swoje podejrzenia, jednak co chwile miałam mydlone oczy i już sama wątpiłam, czy to, co uważam za słuszne, rzeczywiście takie jest. Fakt, że tę opowieść czytałam dwa razy, utwierdził mnie tylko w przekonaniu, jak dobre są losy Owena i Reese, a do tego mała słodka Josie, która zdobędzie serce każdego czytelnika, jak na siedmiolatkę jest naprawdę bardzo dzielna, szczególnie po tym, jaką miała ogromną traumę. Ja jestem tą powieścią zachwycona i dzięki tej propozycji tylko utwierdziłam się w przekonaniu, jak dobry jest pisarski warsztat Ludki. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na kolejne propozycje autorki, które wiem, że już niebawem trafią w nasze ręce. Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę i inne powieści autorki, ponieważ gwarantuję Wam, że się nie zawiedziecie. Jeżeli lubicie piękne historie doprawione dreszczykiem niepokoju i niebezpieczeństwa to ta propozycja jest zdecydowanie dla Was! Gorąco polecam! Paula https://girlsbookslovers.blogspot.com/2021/07/ludka-skrzydlewska-opiekunka-patronat.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-06-2021 o godz 23:33 przez: Karolina
„Każde z nas nosi jakieś blizny, których może nie widać na pierwszy rzut oka, ale które są głęboko w nas, schowane przed wścibskich wzrokiem postronnych”. Macie swoich ulubionych polskich autorów? Ja mam już kilku, a jedną z pierwszych była właśnie Ludka Skrzydlewska. Zaczęło się od Sentymentalnej Bzury i potem poszło już z górki, bo z każdą kolejną książką nie mogę się nadziwić jak dobry i rozwinięty warsztat posiada autorka. Po Królu Grzechu nie wiedziałam, czy coś jeszcze mogłoby mi się od autorki spodobać bardziej, jednak „Opiekunka” obecnie wskakuje na pierwsze miejsce podium! No dobra, wiem, że od początku się zachwycam, to może, zanim wspomnę o tym, co sprawiło, że tak sądzę kilka słów o fabule. „Opiekunka” to historia, którą poznajemy z perspektywy dwojga głównych bohaterów. Reese – dwudziestodwuletniej studentki psychologii oraz Owena – trzydziestopięcioletniego biologicznego ojca Josie – dziewczynki, którą opiekuje się Reese. Ich życia ulegają zmianie, w momencie, gdy zostają zamordowani rodzice siedmioletniej Josie. Nie mając innego wyjścia, Owen po pięcioletniej nieobecności wraca do Los Angeles, by zaopiekować się córką, z którą nie utrzymywał kontaktów. Reese, wiedząc, że jest jedyną osobą, której mała jeszcze ufa, postanawia trwać przy niej, bez względu na to, jak wielkim dupkiem wydaje się jej obecny opiekun. Każde z nich ma swoje własne demony. Czy dźwigając na barkach własne problemy, będą w stanie zapewnić Josie dobrą opiekę? Co zrobią, gdy w ich relacji pojawią się uczucia, których żadne z nich się nie spodziewało? Jedno jest pewna.. „Różnica wieku nie ma znaczenia, jeśli w grę wchodzi płomienne uczucie”. **** Tak jak wspominałam wcześniej, za każdym razem jestem pod wrażeniem, jak dobre historię wychodzą spod pióra autorki. Widać, że tworzone są z pasją i zaangażowaniem, a każda myśl, każda emocja, smutek, czy radość jest przelane na papier w taki sposób, że bez problemu potrafisz wczuć się w to, co w danym momencie przeżywają bohaterowie. „Opiekunka” to świetne połączenie romansu z różnicą wieku i sensacji, która dodawała tej historii dreszczyku emocji. Historia, która dostarczyła mi wielu wrażeń. Czułam strach o życie tej małej dziewczynki, smutek przez to, co ją spotkało, złość na Owena za to, że początkowo w ogóle nie potrafił poradzić sobie z sytuacją, w jakiej się znalazł, podziw dla Reese za to, jak wiele z siebie dawała, oraz wielką nadzieję na to, że wszystko skończy się dobrze. Razem z bohaterami przechodziłam przez wszystkie etapy od smutku po radość, wielokrotnie nie zauważając mijanych stron, bo ta historia tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją, w ciągu jednego popołudnia zapominając o tym, co dzieje się wokół. Nie mam wątpliwości, że autorka ta powieścią kolejny raz udowodniła, że tworzy historię niezwykle życiowe, prawdziwe, ale przede wszystkim napisane w doskonałym stylu. Tu wszystko idealnie do siebie pasuje. Każdy zdanie, każdy opis emocji, każdy żywy dialog łączy się w spójną całość, tworząc historię, która łamie serce, ale też napełnia je nadzieją.. Moje serce ta historia zdobyła w całości, więc przyjemnością wam ją POLECAM!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
23-06-2021 o godz 13:04 przez: ania7770
Naprawdę nie byłam pewna, czego się spodziewać się po „Opiekunce” . To moja pierwsza książka Ludki Skrzydlewskiej i myślę, że z pewnością nie ostatnia. Bardzo spodobało mi się połączenie nieoczywistego wątku kryminalnego z płomiennym romansem. Historia zaczyna się mocno, tragicznie i boleśnie, czyli tak jak lubię. Jednak z czasem w powieści pojawił się romans i napięcie powoli zaczęło opadać. Ogólnie rzecz biorąc książka mi się podobała, jednak nie mogę powiedzieć, że powaliła mnie na kolana. Według minie początkowe rozdziały były bardziej wciągające i ciekawe, ale wraz z postępem książki zacząłem tracić zainteresowanie. Historia jest dość przewidywalna, ale znalazłam w niej elementy, które sprawiły, że mnie ciekawiła i chciałam dowiedzieć się jak potoczą się losy bohaterów. Miałam nadzieję, na więcej dramatu i dreszczyku emocji. Może do końca nie dostałam tego, czego bym chciała, ale nie żałuję, tych kilku godzin, które spędziłam z tą książką. Czy można kochać cudze dziecko i być w stanie oddać za nie własne życie? Czy stawianie potrzeb obcego dziecka ponad wszystko inne jest normalne? Do czego zdolny jest człowiek, aby chronić bezbronną dziewczynkę, która przeżyła tragedię? Reese Anderson, dwudziestodwuletnia studentka psychologii nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażała sobie z czym będzie musiała się zmierzyć. Dziewczyna jest bardzo przywiązana do swojej podopiecznej, uroczej siedmiolatki, Josie, która przeżyła niewyobrażalną stratę. Jednego dnia straciła matkę i ojczyma. Oboje zostali brutalnie zamordowani. Josie była wtedy w domu i widziała sprawców napadu. Gdy Rossie to sobie uświadamia postanawia zrobić wszystko, aby nikt się o tym nie dowiedział. Myśli, że w ten sposób zdoła uchronić dziewczynkę. Po kilku dniach od tragicznych wydarzeń do Josie przylatuje jej biologiczny ojciec. Owen nigdy nie chciał być obecny w życiu córki. Oddalił się od niej krótko po narodzinach i nie utrzymywał kontaktu. Teraz z pomocą Rossie próbuje nawiązać kontakt z córką i naprawić relacje między nimi. Z czasem między Owenem i opiekunką jego dziecka zaczyna pojawiać się uczucie. Ludka Skrzydlewska ma niezwykle lekki i przyjemny styl pisania, który sprawia, że płynie się wraz z jej słowami. Książka mi się podobała, pomimo tego, że czasami miałam wrażenie, że jest przeciągana. Jest to prosta opowieść z małymi dawkami niepokoju i konfliktu, która powoli wciągała mnie w świat tajemnic głównych postaci. Autorka tworzy niezwykłą dynamikę i emocje między swoim bohaterem a bohaterką. Podobał mi się wątek różnicy wieku między nimi, który pokazał, że gdy w grę wchodzi miłość, nic innego nie ma znaczenia. Jeśli zdecydujecie się wypróbować tę książkę, mam nadzieję, że spodoba Wam się bardziej niż mi. Książka była dla mnie pewnego rodzaju odświeżeniem, ponieważ wcześniej nie czytałam jeszcze żadnej o podobnej tematyce, która od samego początku wydawała się bardzo intrygująca. Polecam Wam tę powieść, bo ma w sobie coś, co urzeknie nie jedną osobę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
08-07-2021 o godz 14:03 przez: MrsBookBook
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Miałam dosyć wysokie oczekiwania co do tej książki, jednak chyba za wysoko postawiłam poprzeczkę. Akcja książki zaczyna się świetnie, bo już na samym początku mamy morderstwo. Zostaje mała dziewczyna, która mogła widzieć sprawcę. Osieroconej Josie pozostaje jedynie opiekunka, która stara się jak tylko może ochronić podopieczną. Reese decyduje się również na pomoc ojcu małej, który do tego czasu nie utrzymywał z córką kontaktów i zwyczajnie w świecie dziecko boi się nowej osoby. Cała trójka zamieszkuje w domu Owena, jednak długa droga przed nimi by dojść do porozumienia, zwłaszcza, że każdy skrywa jakieś tajemnice. Historia zapowiadała się naprawdę świetnie. Wszystko dzięki początkowi, który ruszył z kopyta. Jednak im dalej się czytało tym mój zapał do czytania słabł. Odnosiłam wrażenie, że książka jest mocno przeciągnięta. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej mnie nudziła. Fakt na koniec znów coś konkretnego zaczęło się dziać, jednak nie mogę wymazać z pamięci tego dłużącego się środka książki. Jednak nie myślcie, że to zła książka. Nie, nie i nie. Bardzo podobało mi się to, że autorka dosyć często podkreślała tę różnicę wieku między głównymi bohaterami. Nie ukrywam, że moim zdaniem trzynaście lat różnicy między kobietą a mężczyzną to dosyć sporo. Jednak w prawdziwej miłości nic nie ma znaczenia. Szczeremu uczuciu nic nie jest w stanie stanąć na przeszkodzie. Byłam bardzo ciekawa tajemnic, które skrywali bohaterowie i to jakoś ratowało tę książkę. Główne postacie w niektórych momentach mnie drażniły. Reese to młoda dziewczyna, która unika rodziny i ma jedną przyjaciółkę, całe wakacje poświęca na pilnowanie obcego dziecka, do którego z każdym dniem coraz bardziej się przywiązuje. Unika facetów jak ognia, jednak ojciec małej dziewczynki sprawia, że chciałaby by coś ich połączyło, lecz z drugiej strony boi się kontaktu z nim, do tego stopnia, że nie spyta go wprost o wynagrodzenie za opiekę nad dzieckiem. Owen to natomiast facet biznesu. Tu budowa nowego hotelu, tu nadzorowanie starych nieruchomości a dodatkowo dochodzi opieka nad córką. Niby biznesmen ale zapomina poruszyć z pracownikiem, którego zatrudnia podstawowych kwestii dotyczących pracy. Z drugiej strony, jest to mężczyzna, który nie wiążę się na stałe. Interesują go bardziej spotkania bez zobowiązań, jednak gdy na jego drodze staje młoda opiekunka nagle coś w jego postępowaniu się zmienia. Styl pisania autorki jest bardzo lekki i przyjemny w czytaniu, jednak jak już pisałam wyżej, odniosłam wrażenie, że ta historia została trochę na siłę przeciągnięta. Mimo to jestem ciekawa wcześniejszych książek autorki, możliwe że to tylko ta jedna wypadła nieco słabiej, na pewno kiedyś to sprawdzę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-11-2021 o godz 14:19 przez: Patrycja
Książka "Opiekunka" autorstwa Ludki Skrzydlewskiej opowiada o dwudziestodwuletniej Reese Anderson, która studiuje psychologię i od roku dorabia jako opiekunka siedmioletniej Josephine... Niespodziewanie dochodzi do włamania, podczas którego ginie matka i ojczym dziewczynki. Jedynym pocieszeniem dla siedmiolatki jest opiekunka, której bezgranicznie ufa. Reese jest skłonna zrobić wszystko, by mała czuła się bezpiecznie i jakoś przetrwała traumę, której się nabawiła. W ciągu kilku dni do dziecka przyjeżdża jej biologiczny ojciec, który od pięciu lat nie pojawił się w jej życiu, więc mała się go obawia. Na szczęście Reese chce pomóc im się do siebie przyzwyczaić, przede wszystkim dlatego, że sama za bardzo przywiązała się do Josie. Niestety nie będzie to proste, gdyż Owen nigdy nie chciał być obecny w jej życiu, a w dodatku nie za bardzo wierzy w dobre intencje opiekunki. Mimo wszystko będą musieli sobie zaufać i zbliżyć się do siebie, ponieważ na wolności dalej jest morderca, który może chcieć zrobić im krzywdę... Jest to moja pierwsza styczność z książką autorstwa Ludki Skrzydlewskiej. Od pierwszego rozdziału zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, dosłownie przepadłam dla niej. Ten romans z wątkiem kryminalnym w tle zwalił mnie z nóg. Pełno w nim namiętności, pożądania i uczuć. Książka trzymała mnie w napięciu cały czas, aż ciężko było się oderwać. Podczas czytania płakałam wiele razy i śmiałam się równie często. Jestem naprawdę zafascynowana nią i z chęcią sięgnę po więcej książek Autorki, gdyż ta była totalnym rollercoasterem emocji. Okładka od razu przyciągnęła moją uwagę, a treść rozkochała w sobie. Bohaterowie zostali wykreowani w taki sposób, że ciężko ich nie lubić. Reese jest uczuciową i kochaną dziewczyną z bolesną przeszłością, którą kryje przed każdym, co tylko nadaje jej tajemniczości. Za to Owen na pierwszy rzut oka wydaje się być egoistycznym dupkiem, co stopniowo zmienia się dzięki relacji pomiędzy całą trójką. A Josie została wykreowana adekwatnie do wieku i do sytuacji, która wydarzyła się w jej życiu. Za każdym razem kiedy ta mała miała jakiś problem bądź była szczęśliwa, ja miałam podobne odczucia. Tak jak Reese przywiązała się do dziewczynki, tak ja przywiązałam się do nich wszystkich i ciężko było mi pogodzić się z faktem, że za chwilę będzie to koniec powieści... Rok się jeszcze nie skończył, a ja już jestem pewna, że jest to jedna z najlepszych książek jakie do tej pory przeczytałam. Gorąco chcę podziękować Biurze prasowemu Helion, za możliwość przeczytania jej. Polecam ją ogromnie, ponieważ jest to książka, która na długo zostanie w mojej pamięci i mam nadzieję, że nie tylko mnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji