5/5
18-01-2015 o godz 19:31 przez: Natalia Patorska
Powód, by oddychać zachwycił mnie swoją wrażliwością, podjęciem trudnego tematu przemocy fizycznej i psychicznej, świetnymi bohaterami i stylem, z którego aż wylewały się emocje. I ja, i moja koleżanka podobnie zachwycona pierwszym tomem trylogii Oddechy Rebecki Donovan, i równie mocno jak ja zirytowana pozostawiającym w stuporze epilogiem, nie mogłyśmy się doczekać Oddychając z trudem. Ja chciałam tylko jednego - żeby ta część nie zepsuła mi wrażeń z poprzedniej.

Życie Emmy wreszcie się poprawiło. Po brutalnym ataku ciotki, ma w końcu spokój - ale chociaż dzieciaki wyjechały z wujkiem, a Carol trafiła do więzienia, to psychika dziewczyny jest zrujnowana. Koszmary senne co noc nie dają jej zasnąć. W końcu postanawia, że zamiast mieszkać z rodziną swojej przyjaciółki Sary, przeprowadzi się do matki, z którą chce odnowić więź, jednak nie będzie to łatwe. Ma chłopaka i przyjaciółkę, którzy pomogą jej w potrzebie, tymczasem Emma chce poradzić sobie z demonami przeszłości sama. Dopiero co wróciła z piekła, ale znowu czuje, że tam wraca - alkoholizm, obwinianie o śmierć, koszmary, problemy z Evanem; to nie jest życie, którego pragnęła...

Oddechy mają ogromny potencjał. To trylogia skierowana do młodzieży, ale nic w niej z typowej literatury młodzieżowej. Nie ma idealnych dziewczyn i książąt na białych koniach. Nie ma miłości, która jest tak słodka, że nawet jedzenie kostek cukru staje się przyjemniejsze od obserwowania gruchającej pary. Jest za to coś więcej ukrytego pomiędzy wersami, między jedną butelką wina a stłuczonym kieliszkiem. To boleśnie prawdziwa powieść o ludziach... którzy są wśród nas. Bo wszyscy mamy problemy, większe i mniejsze, jak bohaterowie Oddychając z trudem. Wiecie, chyba jeszcze nie doszłam do siebie po lekturze.

Pojawiają się nowe postacie. Początkowo można być trochę oszołomionym idealnością życia Emmy, ale nie trwa to długo - matka nie jest kochającym typem, jej młodszy chłopak wydaje się być chodzącą doskonałością, ale wiele ukrywa, a ojciec Evana wkracza na scenę - i nie jest to miłe wejście. Martwiłam się najpierw zbytnim wyidealizowaniem życia Emmy, a potem zbyt dużą ilością nieszczęść, jakie na nią spadły. Autorka znalazła złoty środek, ale jednak stąpała po cienkiej linii, bo jedno wydarzenie w tę czy w tę, a Oddychając z trudem wydałoby się strasznie sztuczne i nieprawdziwe.

Starając się obiektywnie spojrzeć na Oddychając z trudem, nie sposób nie dostrzec drobnych wad, mankamentów nie wpływających na pozytywny odbiór powieści. Nie ma nic do zarzucenia ani stylowi pisania Rebecki Donovan - lekki, ale nie tak typowo; łatwo wciągnąć się w fabułę, jednak historia snuta jest odpowiednio do słodko-gorzkiego, trudnego tematu - ani tłumaczeniu, któremu nic nie brakuje. Oddychając z trudem cechuje spójność akcji i niezwykła konsekwentność w budowaniu postaci, bo zachowują się... jak oni, po prostu. Nie ma sytuacji, w których przez myśl przechodzi, że to ktoś zupełnie inny. Nawet w tych drastycznych sytuacjach.

Mogłabym napisać wiele słów na temat tego, dlaczego warto przeczytać Oddychając z trudem, jak i pierwszy tom Powód, by oddychać. Mogłabym wychwalać autorkę pod niebiosa, wyznawać miłość postaciom i padać na kolana przed cudownością tej trylogii. Ale ujmę to inaczej: Oddychając z trudem to historia pełna bólu, cierpienia i łez, historia niszcząca czytelnika i łamiąca mu raz po raz serce - kiedy już jest dobrze, nadchodzi kolejny cios. Dzięki temu doceniamy te chwile, które są szczęśliwe i dobre. Staramy się mieć nadzieję na wyjście słońca po bezlitosnej burzy. I dlatego właśnie warto sięgnąć po oba tomy.

Nie twierdzę, że Oddechy zmieniają światopogląd. To wciąż literatura czysto rozrywkowa, więc nie brak tam imprez i randek, jak w każdym amerykańskim romansie. Tylko że do historii Emmy i Evana wkradło się złośliwe "więcej", które z przyjemnego romansu - którym Oddechy byłyby bez kreatywności i wrażliwości Rebecki Donovan - zrobiły powieść bardziej psychologiczną, łącząc w sobie żartobliwość wschodzących na rynku księgarskim książek New Adult i zawiłości charakterów niczym z powieści typowo psychologicznych, ale w lżejszym wydaniu.

Oddychając z trudem to godny Powodu, by oddychać drugi tom, lepiej napisany, lepiej skonstruowany i zawierający dużo więcej bólu, chociaż paradoksalnie Emma powinna mieć teraz życie jak z marzeń. Trudno mi napisać cokolwiek więcej, co mogłoby Was zachęcić - po prostu przeczytajcie. Nie pożałujecie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
29-06-2015 o godz 17:38 przez: gabaokey
Emma po raz kolejny walczy o swoje szczęście. Wydawało się, że po pierwszym tomie wszystko się ułoży – spotkała wymarzonego chłopaka, ma wierną przyjaciółkę i udało jej się wyjść z piekła. Jednak wspomnienia szybko powracają, noce stają się pełne mrocznych cieni i koszmarów. Emmie oddycha się coraz trudniej. I znowu najbliższa osoba ją rani – myślała, że wprowadzając się do matki, ktoś w końcu się nią zaopiekuje, że znajdzie z nią dobry kontakt i stworzy normalny dom. Okazuje się, że ich relacja jest bardziej skomplikowana, niż na początku sądziła.

Widać, że bohaterka pragnie być zwykłą nastolatką. Jednak znowu wpada w błędne koło, nie potrafi przeciwstawić się tym, którzy ją krzywdzą, co więcej ukrywa to przed przyjaciółmi. Tak jakby sama sprowadzała na siebie nieszczęście. Brak jej asertywności i bardzo szybko staje się ofiarą. Oczywiście jako obserwator mogę na zimno kalkulować i wytykać błędy, jednak rozumiem, że w grę wchodzą emocje – nie sposób otrząsnąć się z tego, co zrobiła jej ciotka Carol. Emma patrzy na Sarę, jej szczęśliwy dom oraz na Evana, który cały czas wspierany jest przez rodziców i prawdopodobnie czuje gorycz – sama nie doświadczyła miłości ze strony matki.

Tendencja rynkowa jest taka, że każdemu „Oddychając z trudem” się podoba, gdyż recenzje ma zwykle pozytywne. Ja jestem gdzieś pośrodku, bo z jednej strony weszłam w tę serię – śledzę ją od początku, pierwszy tom mnie niesamowicie wciągnął i lubię też gatunek new adult, ale zabrakło mi tego czegoś, co sprawia, że ryczę jak bóbr i przeżywam różne sceny przez kilka dni. Może winą jest narracja pamiętnikarska, gdzie widzimy wszystko z perspektywy głównej bohaterki i brakuje nam „trzeciego” spojrzenia? Albo błędem było skupienie się na cierpieniu postaci, bez kontrastu, gdzie możemy widzieć ją szczęśliwą? Tych przykrych sytuacji było tak wiele, że traci się nadzieję, że będzie lepiej i zaczyna na chłodno przyjmować to, co spotyka Emmę. Wracając do meritum – brak wyważenia i zwykłego, prostego minimalizmu. Czasem nie trzeba przekazywać aż tak wiele, wystarczy kilka zdań, aby poczuć ból, gorycz i tę przejmującą walkę Emmy o oddech. Porównuję tę pozycję do „Eleonora i Park” Rainbow Rowell, gdzie autorka doskonale ukazała problemy w domu bohaterki, tak, że płakałam, jak dziecko i musiałam chwilę odetchnąć, aby widzieć tekst. W prostocie jest siła.

Przejdę teraz do innych elementów „Oddychając z trudem”. Pojawiają się dwie nowe postaci, które sporo namieszały w życiu Emmy. I jest to bardzo ekscytujący wątek! Donovan udało się stworzyć bohatera, którego gdzieś podświadomie się obawiamy i któremu nie ufamy, ale brniemy w tę relację i chcemy, żeby pojawiał się częściej. Nagle Evan, który jest bardzo pozytywną postacią, zostaje wykluczony i staje się po prostu nudny, przewidywalny, za co też nie lubię tego tomu, bo Donovan zupełnie sprowadziła go do roli zwykłego chłopaka, odbierając mu jego charyzmę i urok. Nie ma go w tej książce, a co gorsze, przestałam nawet chcieć, aby pojawiał się częściej. Z jednej strony mnie to denerwuje, a z drugiej jestem zachwycona tym zabiegiem i takim bawieniem się czytelnikiem przez autorkę. Dlatego też nie mogę doczekać się trzeciego tomu, aby sprawdzić, czy Evan odzyska swój blask i osobowość.

Jak widać, mam mały problem z tą pozycją. Po przemyśleniu fabuły nie potrafię pogodzić się z tym, że autorka nieco przegięła, jeśli chodzi o depresyjny klimat. Mimo to udało jej się wciągnąć mnie w świat Emmy, wywołać wiele skrajnych emocji i cóż, już zaczęłam nawet czytać trzeci tom. Seria „Oddechy” jest bardzo metaforyczna, co mi się podoba, lubię symbolikę, która się tutaj pojawia. Nie potrafię sobie jednak wyobrazić jej szczęśliwego zakończenia, a co gorsze nie chciałabym chyba jakiegoś dużego happy endu, bo byłoby to dla mnie sztuczne i przesłodzone. Po czymś takim, co zaserwowała autorka Emmie, każdy normalny człowiek chyba by sobie nie poradził ze swoim dalszym życiem.

Skrajnie smutna. Polecam wszystkim, którzy nie boją się przygnębiającej fabuły i choć trochę zainteresował ich tom pierwszy. Ostrzegam, że nie jest to łatwa książka i trudniej przez nią przebrnąć, niż przez „Powód by oddychać”. Końcówka jest taka, że cieszyłam się, że nie mam perspektywy czekania na wydanie kontynuacji, tylko mogę szybko po nią sięgnąć i dowiedzieć się, jak dalej potoczyły się losy Emmy.

http://recenzentkaksiazek.blog.pl/2015/06/29/oddychajac-z-trudem-rebecca-donovan/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-04-2015 o godz 16:47 przez: Natalia Zdziebłowska
Oddech, to pierwsza czynność jaką wykonuje człowiek tuż po urodzeniu. Jest to na tyle naturalne zajęcie, iż człowiek utożsamił się z nim, niemal o nim zapominając. Często również zanika u nas świadomość, że gdy dojdzie do sytuacji utracenia tak drogocennego aspektu życia, równa się to ze śmiercią. Nie należy więc lekceważyć naturalnego odruchu, który napędza nas do życia. Bo pomyśl tylko co się stanie, kiedy zabraknie ci sił by wziąć głęboki wdech...

Emma jest na pozór zwyczajną nastolatką, która przeżywa swą pierwszą miłość, podczas gdy jej życie w szkole upływa z dnia na dzień. Nic nie byłoby w niej nadzwyczajnego, gdyby nie tragedie rozgrywające się w jej życiu. Jedną z nich jest atak na jej życie. Dziewczyna po tak dramatycznym wydarzeniu, długo nie potrafi dojść do siebie. Ciągle rozpamiętywanie tego co zrobiła źle, burzy w jej życiu spokój. Dodatkowym problemem staje się fakt, iż Emma postanawia przenieść się do matki i z nią zamieszkać. Niestety jej rodzicielka jest ciągłą pijaczką, która nie dzierży swego życia dostatecznie dobrze. Wszystko jednak zmienia się w chwili gdy pojawia się Jonathan. Mężczyzna całkowicie zawładnął sercem matki Emmy, która się zmienia.
Czy duchy przeszłości Emmy dadzą jej zapomnieć o swoim istnieniu? Kim okaże się dla niej Jonathan? Czy stanie się dla Emmy kimś bliskim? Jak potoczy się jej historia?
Zważ na to, że niekiedy by przetrwać, należy wziąć głębszy oddech ...

Długo zastanawiałam się na opcją przeczytania tej książki. Pamiętam bowiem, że podczas analizowania pierwszej pozycji tej serii, miałam mieszane uczucia co do niej. Na początku książka spowodowała we mnie przede wszystkim zaciekawienie jak i roztargnienie. Nie czułam przede wszystkim połączenia między czytelnikiem a główną bohaterką. Tym razem było podobnie. Na początku czułam, że wkopałam się nieco z tą lekturą. Pierwsze dwieście stron książki, było prawdziwą mordęgą. Wszystko jednak rozwinęło się pozytywnie gdy tylko do akcji wszedł Jonathan.
Jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z książką, która obróciła swą fabułę na korzystny tor dzięki dobrze wykreowanemu bohaterowi. Jego ukazanie w książce na prawdę lepiej nakręciło książkę i sprawiło, że zaczęło w niej aż drżeć.

Jakby też nie było, jak dla mnie autorka książki wyrobiła się na korzyść w tej części. Jej umysł otworzył się bardziej na uczucia bohaterów i ich los, przez co stworzyła świat bardzo realistyczny. Rozbudowanie i ukazanie tragicznych losów bohaterów, stało się motorkiem napędzającym tę książkę. Jak dla mnie druga część serii jest dużo lepsza od pierwszej. Gdy przebrnęłam przez kilkanaście stron nudzenia na jeden temat, później było dużo lepiej! Nie mogłam się od niej oderwać, przez co zerwałam przez nią noc. Myślę, że przede wszystkim bardzo ciekawiło mnie to, kogo wybierze Emma i jak potoczą się jej losy. Ciągłe pytania czy poradzi sobie u matki oraz jaki los ją jeszcze czeka, nawiedzały mnie co chwila. Dużym aspektem stało się też umiejętne przedstawienie przeszłości Emmy. Życie pokazuje, że los nie jest ani trochę łaskawy.


"Tak trudno oddychać,gdy upiorna przeszłość wciąż daje o sobie znać,a teraźniejszość nie daje taryfy ulgowej..."


Podczas czytania, gotowały się we mnie różne uczucia. Począwszy od wzburzenia aż do smutku. Pozycja ta naprawdę miesza w głowie, i nie dziwie się, że stała się tak popularna. By dobrze zrozumieć tę lekturę, należy trzymać emocje na wodzy.
Podsumowując, pragnę podkreślić, że książkę tę polecam bardzo serdecznie. Dużym zaciekawieniem może być fakt, że nie trzeba znać części pierwszej, by zrozumieć tę pozycję. Ułatwieniem staje się bowiem styl i język autorki, oraz dobrze przemyślany plan na to, jak skomplikować książkę. Osobiście czuję się po niej jak po wybuchu bomby emocjonalnej, przez co spanie, stało się dla mnie trudne. Zakończenie bowiem złamało mi serce. Z wielka ochotą czekam na chwilę by móc przeczytać kolejną część tej serii. Mam nadzieję, że wciągnie mnie ona równie mocno, jak ta część.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-01-2015 o godz 09:33 przez: Książkożercy
Akcja drugiego tomu trylogii „Oddechy” rozpoczyna się pół roku po straszliwym wypadku zmieniającym nie do poznania życie Emilii. Jej serce przestało bić, oddech zamarł, by później powrócić z trudem, rozpoczynając nowy etap w życiu dziewczyny - bez wujostwa, kuzynów, bez bólu i strachu. Wszystko znika, pozostawiając blizny bez wspomnień, które pojawiają się jedynie w sennych koszmarach nawiedzających naszą bohaterkę co noc.

Wszystko w życiu Emilii zaczyna się układać. Jest w szczęśliwym związku z Evanem, dostaje się do prestiżowego college’u, uzyskuje stypendium sportowe, a jej drużyna koszykówki wygrywa prawie każdy mecz. Przeprowadza się do Sary, gdzie chce doczekać się upragnionego wyjazdu na studia. Nagle i właściwie bez przyczyny wpada na „genialny” pomysł wyprowadzki do swojej zmagającej się z alkoholizmem matki, wierząc, że kobieta, która porzuciła ją z rzeczami w czarnym worku na śmieci u drzwi wujostwa, zmieniła się. Zapewniam Was - jeśli się zmieniła, to tylko na gorsze.

Rachel (matka Emmy, sama chce, by córka mówiła do niej po imieniu) jest jedną z najlepiej wykreowanych postaci w tej książce. Moim zdaniem została całkowicie dopracowana, jeśli chodzi o jej wiarygodność, psychologiczną prawdę. Wciąż rozpacza po dawnej śmierci ukochanego, który nigdy jej nie ufał, tkwi w beznadziejnym związku z Jonatanem tylko po to, żeby nie być samą, temu facetowi z kolei ona nie ufa, posądzając go o zdradę z własną córką. Jest to jedna z tych bohaterek, które nienawidzimy tak mocno, że stają się jeszcze prawdziwsze przez emocje, które wyzwalają w człowieku (jak na przykład Dolores Umbridge z Harry’ego Potera)

Podobnie jak w pierwszej części także tutaj w fabułę wkradł się taki schemat, że w czasie lektury miałam wrażenie, jakby w kółko powtarzały się trzy sceny - może i ciekawe, ale gdy czyta się to samo tylko w trochę zmienionej formie, zaczyna robić się nudno. I momentami znużenie odczuwałam.
Zasługujący na wspomnienie jest również wątek miłosny wymykający się wszelkim schematom. Donovan przeszła samą siebie, tworząc taki dziwny „wielokąt” miłosny, w którym … Kto w kim? Kto z kim? Dlaczego i z jakim skutkiem – nie zdradzę. Napiszę tylko, że mnie ten pomysł się akurat nie podobał i ja tego nie kupiłam, ale o gustach się ponoć nie dyskutuje...

Schematyczność fabuły i ten dziwny „wielokąt” miłosny w moim odczuciu nieco obniżają poziom powieści, ale w żadnym wypadku nie jest to książka zła! O nie! Autorka naprawdę doskonale wykreowała postacie, w szczególności Jonatana i Rachel. Może i pierwsze rozdziały nie są jakoś szczególnie porywające, bo fabuła nie rwie do przodu szybko jak potok górski, jednak potem wszystko się rozkręca, rzeczy oczywiste przestają już takie być. W końcu następuję wielki i zaskakujący finał, który dosłownie „powalił” mnie na kolana i przez dłuższą chwilę nie pozwalał z nich powstać. Zakończenie naprawdę powalające! I choćby dla tego fenomenalnego zakończenia warto sięgnąć po „Oddychając z trudem”, a po skończonej lekturze podobnie jak ja czekać z utęsknieniem na ostatni tom trylogii - „Bez tchu”. Ja czekam z niecierpliwością.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-01-2015 o godz 09:09 przez: Adriana Bączkiewicz
Po poprzedniej części Powód by oddychać byłam w rozsypce, w szczególności, że tytuł książki jest tak niesamowicie połączony z jej treścią. Więc gdy ujrzałam, że drugi tom nosi nazwę Oddychając z trudem to wiedziałam, że to spotkanie z wyobraźnią Autorki wprowadzi mnie w trudną historię, a może najtrudniejszą historię, z jaką musiałam się do tej pory zmierzyć.

Mogłoby się wydawać, że wszystko jest na prostej drodze do szczęścia, lecz Emma nie wiedziała, że jej życie tak się zmieni. Zamieszkała wraz ze swoją matką, a sprawy jeszcze bardziej się komplikują. Co tym razem przygotowało jej życie? Czy kłody rzucane pod nogi wreszcie się skończyły, a może wręcz przeciwnie?

Muszę przyznać, że z jednej strony obawiałam się sięgnąć po drugi tom serii Oddechy, gdyż zastanawiałam się, czy Autorka posiada w sobie determinacje, by dorównać swojej pierwszej części. Na całe szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne, lecz muszę tutaj zaznaczyć, że w moim mniemaniu kontynuacja jest całkowicie inna, nie tylko mam na myśli temat, lecz całą konstrukcję.

Inność polega na innych problemach, które są stawiane przed Emmą. Pani Donovan wprowadziła czytelnika w większym stopniu na grunt psychologiczny. Tym razem musimy się zderzyć z ogromną, wręcz przeogromną dawką uczuć, emocji i problemów, które bardzo często dotyczą nas samych. Czytając stronę za stroną dostrzegamy problem alkoholizmu, odrzucenia, a w szczególności skonfrontowania się z przeszłością.

Wątek miłosny między Evanem a Emmą również jest przedstawiony całkowicie inaczej, jednocześnie jest to lepsza odsłona, bardziej doroślejsza. I nie wiem czy to było możliwe, ale jednak: skłania ona do innych, nowych refleksji, a my znów współczujemy głównej bohaterce, lecz tym razem z całkowicie innego powodu. Wykreowanie tak realistycznej bohaterki było nie lada wyzwaniem, a ja znów czuję, że stała się ona dla mnie kimś bliskim.

Sam tytuł nie odnosi się wyłącznie do naszej głównej bohaterki, bo również odczułam to na własnej skórze, że podczas czytania tej książki pojawił się u mnie trud w oddychaniu. Jesteśmy tak przytłoczeni bólem psychicznym, że słowa i oddech stają w gardle, a my z drżącymi rękami przewracamy kolejną stronę. Jest wręcz niemożliwe, by Rebecca Donovan stworzyła tak realistyczną fabułę, że czuję, iż powinna zostać ona zekranizowana.

Pierwsze skrzypce w tej powieści zagrała Rachel – matka Emmy. Niezwykły zwrot, który pozwolił nam na wtargnięcie na cudzy teren, bez jakiegokolwiek zaproszenia. Czytałam całą historię na jednym oddechu, stojąc zawsze gdzieś w kącie. Byłam z Emmą zawsze i wszędzie. Chciałoby się wręcz napisać, że owe wtargnięcie było niezwykłym przeżyciem, lecz znów jednym z tych, których nie chciałabym poznać na własnej skórze.

Polecam tę kontynuację każdemu, nawet mężczyzna odnajdzie w tej historii wielką wartość. Jeżeli jeszcze nie sięgnęliście po serię Oddechy, to czas najwyższy by to zmienić. A ja z niecierpliwością czekam na tom trzeci, tylko jak długo wytrzymam na bezdechu?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
21-03-2015 o godz 23:25 przez: NathalieRoss
Jednym z najbardziej emocjonalnych przedstawicieli gatunku New Adult w 2014 roku był "Powód, by oddychać" Rebecci Donovan. Wypłakałam przy nim wodospad i nie wiedziałam, jak wytrzymam do premiery drugiego tomu. Gdy jednak go dostałam, bałam się zacząć lekturę. A co, jeśli będzie słabsza niż jedynka? Kontynuacje w większości przypadków są przecież słabsze. Dziś nie wiem, dlaczego dałam się złapać w sidła wątpliwości, gdyż "Oddychając z trudem" mnie zauroczyło.

Emily wreszcie uwolniła się od okrutnej ciotki. Rozpoczyna nowe życie, dając szansę utraconej dawniej mamie na wrócenie na swoje miejsce w jej małym świecie. Jak jednak żyć z kobietą poniekąd odpowiedzialną za piekło, które dziewczyna przechodziła tyle lat? Co robić, gdy ta sprowadza do domu niezwykle przystojnego chłopaka... będącego bliżej wieku Emmy, niż jej mamy? Na dodatek okazuje się, że chłopak Em - Evan - również skrywa tajemnice. Jeżeli obydwoje je przemilczą, mogą spodziewać się głośnego wybuchu.

Byłam niezmiernie ciekawa, jak autorka wyjdzie z rozpoczętego w pierwszym tomie wątku przemocy domowej oraz pozostawionego zakończenia, które trzymało mnie w napięciu przez kilka miesięcy. I dziś, skończywszy lekturę już jakiś czas temu, mogę w końcu stwierdzić, że mimo zwolnienia akcji jestem zadowolona. Nie było tylu wzruszeń i strachu, co w pierwszym tomie, ale to dlatego, że i historia jest nieco inna, i skupia się na nieco innych problemach. Było za to dużo wzburzonej krwi i szeroko otwieranych oczu na różne sceny.

Nie ukrywam, że współczułam Emily podczas każdej kłótni z mamą, szczególnie przy tych ważniejszych rozmowach. Przeżywałam wiele momentów razem z nią, rozkoszując się tym, że stawia na swoim, nawet jeśli robi to w pokrętny sposób. Takie bohaterki są najlepsze - stanowcze i nieustannie dążące do celu. Nie twierdzę, że E. jest dobrze skonstruowana, bo rzeczywiście miałam jej momentami dosyć z narzekaniem, jakie to miała ciężkie życie. Jednak mogło być gorzej.
Sarah i Evan zachowywali się momentami dziwnie, Evan szczególnie. Niby przyjaciółka i chłopak, a nie dociskali jej wystarczająco, by powiedziała, co się dzieje i dała sobie pomóc zawczasu. Matka zapowiadała się dobrze i naprawdę chciałabym zobaczyć filmową wersję tej i poprzedniej książki autorki między innymi dla tej konkretnej postaci.

Jeśli nie podobał Wam się wątek przemocy domowej w pierwszym tomie, ale zastanawiacie się nad innymi możliwościami i przeczytaniem kontynuacji, warto dać szansę. Inne wątki, więcej tajemnic, mniej przemocy. "Oddychając z trudem" jest historią pisaną dla licealistek i studentek, które pragną walczyć o swoje i wiedzą, że nie powinniśmy się poddawać temu, co nas rani.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-02-2015 o godz 13:51 przez: Beata N owaczyk
Po przeczytaniu pierwszej części z serii ,,Oddechy’’ - ,,Powód by oddychać’’ stwierdziłam, że muszę przeczytać kolejną i od razu popędziłam do Empika.
Już od początku wciągnęła mnie książka ,,Oddychając z trudem’’. Okazało się, że po koszmarnej nocy Emma prawie umarła przez swoją ciotkę. Carol trafiła do więzienia i mogłoby się zdawać, że od tej pory Emma jakoś sobie ułoży życie. Niestety los rzuca dziewczynie nieustannie kłody pod nogi. Muszę przyznać, że zwykle kontynuacje książek wychodzą nie najlepiej, ale tutaj Rebecca Donovan postawiła wysoką poprzeczkę i udowodniła, że druga część ,,Oddechów’’ wyszła świetnie, a nawet powiedziałabym, że lepiej niż pierwsza. Kocham to, w jaki sposób główna bohaterka stara się odzyskać normalne życie i to, jak autorka pokazała, że niełatwo zapomnieć przeszłość i pogodzić ją z teraźniejszością. Dodatkowo Emma wprowadza się do matki, która porzuciła ją kilka lat temu. W ,,Oddychając z trudem’’ dowiadujemy się wiele o przeszłości głównej bohaterki. Zostaje ujawnionych wiele mrocznych sekretów. Jak opisałabym książkę w kilku słowach? Łamiąca serce, wyciskająca łzy z oczu, pokazująca bolesną prawdę.
Dobre książki mają do siebie to, że wywołują niezwykle silne emocje w czytelniku. Moje czytanie książki pani Donovan wyglądało mniej więcej tak: ,,Dobra, przeczytałaś już sporo, czas wziąć się za obowiązki! Jeszcze tylko dziesięć stron. (Dziesięć stron później) Jeszcze tylko jeden rozdział.’’ I tak mogę licytować się sama ze sobą nawet pół dnia. ,,Połknęłam’’ tę książkę w niecałe dwa dni. Miałam ochotę przeczytać ją jak najszybciej, ale jednocześnie co chwilę przychodziło mi na myśl, żeby zamknąć tę książkę, bo zdecydowanie za szybko się skończyła.
Po przeczytaniu jej całej poczułam jakby ktoś wypruł mi serce i zaraz wsadził je z powrotem. Przewróciłam stronę w tył a następnie w przód. ,,TO SIĘ NIE MOŻE TAK SKOŃCZYĆ’’ – pomyślałam. Ogarnął mnie taki kac książkowy, że przez wiele dni, tygodni nie mogłam dosłownie patrzeć na książki.
Podsumowując ,,Oddychając z trudem’’ to jedna z najlepszych pozycji jakie czytałam od dłuższego czasu i dopiero po przeczytaniu ostatniej książki (tak muszę na nią czekać) stwierdzę czy seria ,,Oddechy’’ jest moją ulubioną choć jestem prawie pewna, że tak. Dzieło Rebecci Donovan chwyta za serce, rozstraja emocjonalnie i pozostawia nas w osłupieniu przez bardzo długi czas. Pokazuje czym jest prawdziwa miłość. Daje nadzieje na lepsze jutro. Są książki, o których nigdy się nie zapomina i ,,Oddychając z trudem’’ jest jedną z nich.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-04-2016 o godz 07:55 przez: Natalia Łucja
Ciotka Carol nie ma już wpływu na życie Emmy. Po tym jak usiłowała ją zabić, zostaje zamknięta. Emma przeprowadza się za to do swojej matki, która po odwyku zatęskniła za córką i chce nawiązać z nią kontakt. Ale skutki życia jako ofiary nie dają o sobie zapomnieć. Wszyscy dowiedzieli się o sytuacji domowej Emmy, a kuzyni razem z ojcem wyjechali. Życie dziewczyny teoretycznie powinno się zacząć układać. Właśnie, teoretycznie.

Akcja rozkręca się dość długo, ale styl pisarki jest naprawdę dobry i to sprawia, że kolejne rozdziały czyta się w oka mgnieniu. Po raz kolejny wkraczamy w świat bardzo realistyczny, świat zły i ponury, który tak bardzo przypomina codzienność. Jest przygnębiająco i poruszająco, kolejna część chwyta za serce, bo początek sugeruje „tak, będzie lepiej, co złego mogłoby się stać?”, a na koniec zostałam tylko ja z szybko bijącym sercem i wstrzymanym oddechem.

Emma wpadła w kolejne kłopoty, naprawdę nie ma czego zazdrościć. Wydaje się, że teraz jej życie powinno się zmienić, ale nie – dopadła ją rzeczywistość i kolejne problemy. Wracają senne koszmary, koszmary na jawie, naprawianie relacji z matką, psucie się relacji z Evanem i przyszłość pukająca do drzwi. Tutaj dopiero mamy przedstawiony obraz całego ogromu zniszczeń, jakie przemoc domowa dokonuje ze swoimi ofiarami.

Ech, narzekałam trochę na Emmę, że ciepłe kluchy, że nie zdecydowana i niestety, tutaj jest tak samo. Trudno mi ją polubić, jest taka zamknięta w sobie i poważna. Evan za to kreowany jest na typowego rycerza na białym koniu. Nowe postaci – matka Emmy, Rachel i jej chłopak Jonathan – także mnie nie zachwyciły. Kreowanie postaci zdecydowanie nie jest mocną stroną pani Donovan, ale budowanie klimatu i zgrabne prowadzenie wątków już tak.

Cały wątek związany z matką i Jonathanem jest tak dziwny i przygnębiający, że brak mi słów. Owszem, Emma nie musi teraz borykać się z przemocą fizyczną, ale ta psychiczna jest o wiele gorsza i bardziej niszczycielska. Jej relacje z Jonathanem są tajemnicze, on sam taki jest i nie spodziewałam się w jakim kierunki potoczy się ich znajomość. Bałam się o to, co wyjdzie na jaw z każdą kolejną stroną i dialogiem między tą dwójką.

Podsumowując – nie jest to optymistyczna powieść, to prawdziwy łamacz serc, wywoływacz łez i smutku. Trudno to czytać, nie czując dławienia w gardle. Jeśli lubisz książki, które wzbudzają w tobie takie emocje – ta jest dla ciebie.

[recenzja także na withcoffeeandbooks.blogspot.com]
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-01-2015 o godz 21:38 przez: monweg
Emma nie pamięta nic z dramatycznej nocy w domu swojej ciotki, po której ledwie uszła z życiem. Teraz Carol nie może jej już zagrozić, ale konsekwencje trudnych przeżyć nieustannie ścigają dziewczynę. Niemal każda sytuacja wywołuje w niej ścisk żołądka i nerwowe drżenie. Jej sny zamieniają się w koszmary, w szkole i na ulicy wciąż styka się z lustrującymi spojrzeniami i bardzo tęskni za dziećmi Carol – Leylą i Jackiem.

Po pierwszej bardzo dobrej części serii Oddechy, Powód by oddychać, dostałam w ręce część drugą, Oddychając z trudem. Miałam wątpliwości, czy autorce uda się utrzymać poziom, ale niepotrzebnie. Książka jest porównywalnie emocjonalna i dotyka problemów, z którymi od lat próbują walczyć ludzie, często bezskutecznie.

Minęło pół roku od dramatycznych wydarzeń w życiu Emmy. Teraz wydawać by się mogło, że dziewczyna będzie w końcu prowadzić spokojne i beztroskie życie. Jedna decyzja zaważy jednak na szczęściu i bezpieczeństwie Emmy. Postanawia dać szansę swojej matce, niepomna na fakt, że została odtrącona i porzucona przez nią kilka lat wcześniej. Mimo to, nie chce chować urazy i zamierza zbliżyć się do kobiety, której nawet za dobrze nie pamięta. I wpada z deszczu pod rynnę. Tym razem przemoc domowa została przez autorkę zastąpiona innym problemem, który potrafi zniszczyć życie całych rodzin.

Rachel, bo tak każe do siebie mówić matka, ma problem alkoholowy. Alkohol stanowi remedium na każdą sytuację. Bez względu na to, czy jest szczęśliwa, smutna, chce się dobrze bawić, czy też ma problem – pije. Emma nie raz znajduje ją w stanie upojenia alkoholowego, nieprzytomną od zbyt dużej ilości przyjętych napojów. Nie pomaga spokojna rozmowa, krzyki, groźby. Dziewczyna jest załamana, ale nie potrafi podzielić się swoimi problemami z przyjaciółmi. Nikt oprócz Jonathana, jednego z chłopaków matki, nie wie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami ich domu. To z nim emocjonalnie związuje się Emma. Ufa mu, powierza swoje sekrety. Wydaje się, że może na niego liczyć. Ale czy na pewno? Denerwowało mnie to ślepe zaufanie jakim obdarzyła obcego mężczyznę. Zastanawiałam się, dlaczego nie potrafi otworzyć się przed swoim kochającym chłopakiem, Evanem. Przecież Evan cały czas zapewnia ją o swoim uczuciu i chce stanowić ważną część jej życia. Nie może przebić się przez pancerz, którym otoczyła się Emma, nie rozumie, co się dzieje.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-01-2015 o godz 17:08 przez: Fruksia
Po kontynuację "Powodu by oddychać" sięgnęłam głównie z ciekawości. Nie mogę powiedzieć, że byłam jakoś specjalnie przejęta premierą tejże powieści, ponieważ pierwsza część była w moim odczuciu taka sobie. Oczywiście opowiada historię niezwykle silnej dziewczyny, której życie nie było usłane różami, ale jednak pierwszy tom nie był aż tak dobry jakbym chciała. A więc siłą rzeczy sięgając po drugą część miałam nadzieję, że autorka zrehabilituje się w moich oczach. I przyznam, że tak też się stało..

"Oddychając z trudem" opowiada historię Emmy już po tym jak 'wyrwała się piekła' jakim było dla niej mieszkanie w domu wujostwa. Niestety dziewczyna wciąż nie może zostawić za sobą przeszłości i pozbyć się nocnych koszmarów, w których co noc umiera po raz kolejny. W powrocie do normalności pomagają jej, przyjaciółka Sara i chłopak Evan. Jednak ku ich zdziwieniu Emma decyduje się przystąpić na propozycję swojej matki i z nią zamieszkać. Postanawia przeprowadzić się do uzależnionej od alkoholu kobiety, która kiedyś skazała ją na życie w domu ciotki i wuja. Emma ma nadzieję, że wreszcie ułoży sobie relacje z Rachel i stworzą rodzinę. Jednak jak łatwo się domyślić, tak prosto to nie będzie..

Porównując pierwszą i drugą część przyznaję, że "Oddychając z trudem" jest o wiele lepsze. Tę książkę czytało mi dużo lepiej i szybciej niż poprzednią. Jest ciekawiej napisana i lepiej dopracowana. Mamy tutaj ograniczoną ilość bohaterów podobnie jak w pierwszym tomie. Właściwie fabuła kręci się wokół Emmy, Rachel, Evana, Sary i Jonathana. Oczywiście patrząc na książkę widać, że jest dość obszerna. Sam początek jest, nie ukrywam, że słaby. Właściwie zniechęca czytelnika do kontynuowania powieści. Lecz na szczęście potem akcja nabiera tempa i dużo szybciej idzie czytanie. Mamy tutaj bardzo dużo opisów myśli i uczuć Emmy, co jest myślę atutem tej książki. Czytelnik sam skłania się ku przeżywaniu razem z dziewczyną jej cierpienia.
Polecam. ! Warto przeczytać : )
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-01-2015 o godz 10:12 przez: Katarzyna Roszczenko
Często jest tak, gdy pierwsza część serii porwie czytelnika, pozostanie w jego głowie na bardzo długo, to mamy obawę przed sięganiem po kolejną część. Czy autor utrzyma poziom, czy fabuła się nie stanie pewnego rodzaju powtórką poprzedniej części? Jeśli nie czytaliście jeszcze książki Oddychając z trudem, to nie miejcie tych obaw. Sięgajcie po nią bez zastanowienia. To mocna lektura, która podobnie, a może nawet i bardziej wbija w fotel i porusza wszystkie uczucia. Dociera do głębi i mocno wbija się w psychikę.
Ponownie jestem przerażona przedstawionym przez autorkę realizmem ukazanej historii. Ta część wydaje się bardziej dramatyczna i emocjonalna. Cenie lekturę, która wymusza na mnie mnóstwo uczuć, nie raz powoduje szklenie oczu, a Oddychając z trudem właśnie taka jest.
Po lekturze tej książki, chciałabym tak wiele powiedzieć, a z drugiej strony nie wiem do końca jak mam to zrobić, aby ukazać wszystkie targające mną uczucia. Złość na Rachel za jej manipulanckość, egoizm i niezrównoważenie, na Jonathana za wykorzystywanie sytuacji i również po części manipulowanie Emmą i przede wszystkim niezrozumienie Emmy, jej zachowania, zamknięcia na swoich najbliższych przyjaciół, którzy na każdym kroku wyciągają do niej rękę a ona ją odtrąca.
Po Powodzie by oddychać byłam pewna, że Oddychając z trudem to już będzie lektura, w której Emma zacznie się wyciszać, zapominać o wszelkim złu, jakie ją do tej pory spotkało. Niestety prawda okazała się całkiem inna. W tej chwili wiedząc, że niedługo ukaże się trzecia część Oddechów – Bez tchu, nie chcę snuć domysłów, jednak tytuł bardzo wiele sugeruje.
Polecam mocno drugą część Oddechów, a ja czekam na trzecią część.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-01-2015 o godz 18:55 przez: Optymista
Emma wróciła do szkoły i na boisko, i stara się po prostu prowadzić zwyczajne życie nastolatki, z wierną Sarą i oddanym Evanem u boku. Nie jest to jednak łatwe – wciąż budzi się zlana potem po koszmarnych snach, a na ulicach prześladują ciekawskie spojrzenia. Gdy decyduje się zamieszkać ze swoją matką, sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje. Tak trudno oddychać, gdy trzeba radzić sobie z tak silnymi emocjami…

Długo czekałem na tę książkę i nie mogłem doczekać się momentu, w którym nareszcie poznam ciąg dalszy historii z "Powodu by oddychać". Poprzedni tom autorka urwała w kluczowym momencie, więc możecie sobie tylko wyobrazić jak przez te kilka miesięcy zżerała mnie ciekawość. Jak skończy się ta historia, co stanie się z Emmą i jak dalej potoczy się ta historia? Nareszcie uzyskałem odpowiedź. Zadowalającą, rzecz jasna.



Z początku obawiałem się, czy autorka podołała napisaniu kolejnej udanej powieści na tak wysokim poziomie, jaki osiągnął pierwszy tom serii. Na szczęście obawy okazały się niesłuszne, bo już po kilku pierwszych stronach historia pochłonęła mnie bez reszty. Autorka w ciekawy sposób rozwija wątki, o których w poprzednim tomie Emma tylko myślała. Tym razem te myśli zamieniają się w rzeczywistość, z którą musi się ona zmierzyć.

Jeżeli miałbym stwierdzić, który z tomów był bardziej emocjonujący, nie udałoby mi się tego rozstrzygnąć. Zarówno w pierwszej części spotkałem wiele emocjonujących sytuacji, ale w drugim tomie również ich nie brakowało. Donovan jest naprawdę pomysłową autorką skoro potrafi wywołać w czytelniku szereg uczuć niezależnie od tego, czy to pierwszy, czy któryś już z kolei tom.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-02-2015 o godz 12:15 przez: Maggie Rose Black
Rebecca Donovan sprawiła, że czytałam jej książkę, oddychając z prawdziwym trudem. Z każdą kolejną powieścią pokazuje, że naprawdę ma talent do pisania o sprawach trudnych. Można by powiedzieć, że porusza tematy tabu. Nie powiela utartych schematów i nie ciągnie w nieskończoność tego, co już sama zaczęła, mimo że jest to kontynuacja, a przy nich ciężko się od tego powstrzymać.

Chwała Donovan za to, że umie wyważyć emocje i nie przekracza żadnej z granic – absurdu, przesady, doniosłości czy zbytniej wesołości. To po prostu życiowa i trudna powieść, która oprócz, wspomnianej w poprzedniej części tomie, przemocy domowej, porusza takie tematy jak: walka z duchami przeszłości, przebaczenie (także sobie) czy zaufanie do drugiego człowieka. Na szczęście czytelnik nie zostaje przytłoczony nadmiarem negatywnych czy raczej tych smutniejszych emocji. Autorka przeplata ze sobą te wydarzenia również z tymi bardziej spokojnymi i weselszymi, które dają choć chwilową nadzieję na poprawę sytuacji.

„Oddychając z trudem” zakończyłam z jękiem bólu, cierpienia i rezygnacji. Dlatego, że z jednej strony chciałam ją skończyć, żeby dowiedzieć się, czy autorka wyjaśniła te niewiadome, na których najbardziej mi zależy, a z drugiej zaś nie miałam absolutnie najmniejszej ochoty rozstawać się z jej powieścią. Bo to boli. Bolą ostatnie strony. Boli koniec. Boli to, że trzeba czekać na następny tom. Boli niewiedza jak się to wszystko zakończy; choć ma się nadzieję na najlepsze, jednak ma się na uwadze też fakt, że z Rebeką Donovan nigdy nic nie wiadomo. I boli również to, że Bez tchu będzie już niestety ostatnią częścią.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-01-2015 o godz 19:46 przez: Absurdalna
Drugi tom serii R. Donovan nic nie stracił na swojej emocjonalności. Po raz kolejny mamy ochotę zapytać, dlaczego główna bohaterka znosi nałóg swojej matki, przez długi czas ślepo wierząc, że Rachel jest w stanie się zmienić. Czy Emma jest tak naiwna, czy może jest to sposób na dokładne odwzorowanie zachowania osoby będącej niegdyś ofiarą przemocy domowej. Okazuje się, że pomimo tego iż tak wiele zmieniło się w życiu tej młodej dziewczyny, wcale nie było jej łatwiej oddychać. Nikt nigdy nie będzie w stanie odebrać jej lęków, koszmarów i zszarganych nerwów. Nawet gdyby teraźniejszość nie dawała się jej tak we znaki, jak w „Oddychając z trudem”, to byłoby jej ciężko odzyskać równowagę po tym, co przeżyła.

Książka, która jest przeznaczona głównie dla młodzieży, jest w stanie nawet fragmentami chwycić za serce dużo szersze grono odbiorców. Czekałam na kontynuację i nie zawiodłam się na niej. „Oddychając z trudem” to książka pełna burzliwych emocji. Przypomina nam, że nikt nigdy nie obiecywał ludziom, że życie będzie sprawiedliwe. A jeśli kiedykolwiek ktoś pomyślał, że jest inaczej, to ono bardzo szybko to zweryfikuje.

Zakończenie pozostawia nas w stanie napięcia. Jest smutne i intrygujące zarazem. Chyba właśnie dlatego warto sięgnąć po tę książkę i po kolejny, ostatni tom. Jeśli zastanawiacie się, czy sięgnąć po kontynuację, mówię Wam, że warto. Jeśli wahacie się, czy poświęcić czas na całą serię, też powiem, że warto. Cieszę się, że mogłam swoją czytelniczą przygodę w 2015 roku zacząć od „Barely Breathing”. Na pewno zapamiętam to na długo.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-01-2015 o godz 19:50 przez: Nevermore
"Powód by oddychać" zaskoczył mnie mocnym i nieprzewidywalnym zakończeniem. Z westchnieniem ulgi przywitałam zapowiedź kolejnego tomu - przynajmniej najgorsze z możliwych zakończeń mogliśmy wykluczyć. Ucieszyła mnie również ilość stron - już poprzednia część była dość okazała, ale 544 zwiastowało istną ucztę czytelniczą i... nieprzespaną noc! Pozostaje tylko jedna kwestia - czy Rececce Donovan udało się utrzymać wysoki poziom?

Historia Emmy zdaje się być już kompletna. Lata horroru już się skończyły, a jej udało się przetrwać. Choć niełatwo jest się pozbierać, wszystko wskazuje na to, że do naszej bohaterki wreszcie uśmiechnie się szczęście. Mieszka w pięknym domu swojej najlepszej przyjaciółki, wolny czas dzieląc między nią, a swojego ukochanego chłopaka. Szczęście nie trwa jednak zbyt długo - koszmary Emmy szybko stają się czymś więcej niż wspomnieniami.

Muszę przyznać, że obawiałam się, że ta historia po prostu nie wypali. Na szczęście, autorka postanowiła nie ciągnąć wątku Carol. Bardzo ucieszył mnie ten fakt, ponieważ (choć uważam wątek za udany) przeciąganie go na kolejne 500 stron odebrałoby powieści realizm. Co więc jest powodem, że Emma "oddycha z trudem"? Toksyczne środowisku, w którym bez przerwy ląduje, starając się znaleźć własne miejsce, jednocześnie próbując nie być ciężarem dla przyjaciół. Jednak to, co przytrafia się jej tym razem było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Na tym jednak skończę opis losów nastolatki. Jeśli chcecie wiedzieć, co przytrafiło się dziewczynie musicie sięgnąć po powieść.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-02-2015 o godz 09:22 przez: markietanka
Historia Emmy ściska za serce i wzbudza w czytelniku wiele refleksji i przemyśleń. W pozornie lekkiej lekturze dla młodzieży zawarto tak wiele trudnych dylematów życiowych. Emma wszelkie winy świata przyjmuje na siebie. Wie, że matka źle postępuje, ale stale ją usprawiedliwia. Dobrze, że do czasu.... Dziewczyna, po swoich ciężkich doświadczeniach, jest bezbronna i otwarta na ataki innych, którzy to wykorzystują.
Książka Rebecki Donovan sprawiła, że mam mętlik w głowie. Nie pojmuję postawy matki, samolubnej i zaborczej, zapatrzonej w siebie, ale i trudno mi pojąć postawę męczennika, jaką przyjmuje w jej obecności Emma.

"Oddychając z trudem" to swoiste studium psychologiczne ofiary przemocy, ale również fantastyczna opowieść o przyjaźni, przywiązaniu i młodzieńczej miłości. Mimo smutnej tematyki, pełno w niej optymizmu. Na duchu podnosi postawa Sary i jej rodziców, mocno zaangażowanych na rzecz Emmy i to zaangażowanych szczerze, z serca. Przeciwieństwem jest postawa jej najbliższej rodziny, matki, która okazuje się obcą i zimną osobą. Powieść porusza serce i duszę czytelnika i pozostaje w umyśle na długo po jej przeczytaniu. Zadziwia fakt, jak szybko się ją czyta, pomimo znacznej objętości. Ta powieść przykuwa do fotela i zajmuje na zawsze mały zakątek w sercu czytelnika......
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
29-01-2015 o godz 15:19 przez: veroniqusia waters
Oddychając z trudem nie jest powieścią idealną. Ba, wahałabym się nawet co do nazwania jest bardzo dobrą. Wciąż ma całą masę wad, lecz topnieją one jednak w morzu zalet, jakie czekają na nas w tej książce.W porównaniu do pierwszej części, druga uległa znacznej poprawie, której nie mogłam nie docenić. Najnowsza książka Rebecci Donovan napełniła mnie optymizmem w stosunku do ostatniej części, Bez tchu, która, jeżeli tendencja zostanie zachowana, zapowiada się wspaniale. I tak oto stał się cud: kiedy byłam przekonana, że ze mnie i Donovan już nic nie będzie, autorka zaskoczyła mnie bardziej, niż mogłabym przypuszczać. Nawet jeżeli będzie trudno Wam przebrnąć przez Powód, by oddychać, przez początek Oddychając z trudem, nie poddawajcie się. Na własnym przykładzie mogę absolutnie potwierdzić, że ta książka wszystko Wam wynagrodzi. A kiedy skończycie lekturę, pozostawi Was tak, jak powinna pozostawiać każda książka: z uśmiechem wymalowanym na twarzy, wzruszeniem, wypiekami na twarzy i obietnicą równie dobrej kontynuacji. Myślę, że to będzie najlepszą zachętą.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
17-01-2015 o godz 11:06 przez: Fantasy World
"Oddychając z trudem" to drugi tom serii "Oddechy" - popularnej i niezwykle lubianej serii, której tom I - "Powód by oddychać" pojawił się w księgarniach we wrześniu zeszłego roku. Ja miałam przyjemność zapoznać się z pierwszą częścią nie tak dawno temu, co sprawiło, że miałam w pamięci dokładnie każdy szczegół poprzedniczki i szczerze mówiąc, liczyłam na to, że w kontynuacji autorka poradzi sobie równie dobrze. Jak było naprawdę?

Jak już pisałam w poprzedniej recenzji, temat przemocy domowej, jest bardzo niewdzięczny i trudny, bowiem łatwo można jedną sceną, jednym szczegółem za dużo popsuć całe wyobrażenie o książce. Dlatego zabierając się do lektury kontynuacji "Powodu by oddychać" miałam ogromne wątpliwości - czy na pewno będzie tak jak w poprzedniej części? Czy na pewno autorka da sobie radę? Cóż, autorka znakomicie, jak na drugą część dała sobie radę, aczkolwiek ze smutkiem muszę przyznać, że nie, nie jest to to samo, co część pierwsza.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-01-2015 o godz 11:21 przez: zaczytanamarzycielka8
Pierwsza część książki poruszyła mnie do granic , nie sądziłam że jakaś książka może mi dać tak wiele do myślenia i pokazać jaki dramat mogą przechodzić tak naprawdę dzieci i to u najbliższej rodziny ?.

W drugiej część Odechów wydaje się , że tragedia zostaje zakończona , ciotka została skazana za swoje czyny i wszystko będzie układać się już dobrze. Emma chce jednak wyprowadzić się do swojej matki. Czy będzie to dobra decyzja ? Miłość a także przyjaźń zostają wystawione na próbę i to nie łatwą.

Książka jest naprawdę dobra , miałam pewne obawy czy aby autorka sprosta wyzwaniu i pokaże nam coś ciekawego czy po naprawdę dobrym początku zacznie znowu mówić nam o tym samym. Kiedy zacznie czytać się książkę , nie ma przebacz , trzeba ją przeczytać. Nie ma siły aby ktoś nas od niej odciągnął , jednak mojemu synkowi się to udało ;)

Czekam z niecierpliwością na 3 tom i mam nadzieje że się nie zawiodę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-01-2015 o godz 19:42 przez: Martha Oakiss
Kiedy jakiś czas temu przeczytałam Powód by oddychać Rebecci Donovan, miałam dość mieszane uczucia. Była to piękna, a zarazem tragiczna i niezwykle poruszająca historia. Jednak nie zrobiła ona na mnie tak ogromnego wrażenia jak na innych, z którymi miałam okazję rozmawiać na temat serii Oddechy. Dlatego więc sprawdźmy, co zmieniło się w kontynuacji, czyli w Oddychając z trudem.

Emma to nastolatka, która została porzucona przez matkę, przez co zamieszkała ze swoją ciotką. Nikt jednak nie wiedział, jak tragiczne tajemnice skrywał ten dom. Dziewczyna skrzętnie ukrywała pod długimi nogawkami i golfami kolejne siniaki i blizny. Emma stała się bezbronną ofiarą przemocy domowej i okrutnych tortur zagwarantowanych jej przez własną rodzinę. Pewnego dnia uścisk duszenia jest zbyt mocny, a dziewczyna za długo nie może złapać oddechu…
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji