5/5
24-01-2022 o godz 19:37 przez: Paulina Kuraś | Zweryfikowany zakup
Świetna
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-04-2015 o godz 12:19 przez: Heather
Znacie to uczucie, kiedy wielkimi krokami nadchodzi finał ulubionej serii? Pojawia się mnóstwo pytań: czy finał spełni nasze oczekiwania? Jak zakończy się historia? Co przyniesie ostatni tom? Na zakończenie losów Emmy i Evana czekałam z zapartym tchem, bo ta seria, jak mało która, wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Czy otrzymałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania?

Mija 1,5 roku od wydarzeń, z którymi rozstaliśmy się w drugiej części serii. Mimo desperackiej ucieczki z Weslyn Emma nie może pogodzić się z przeszłością, która jakby przybrała na sile i przypominała o sobie na każdym kroku. Powoli zaczyna pojmować, że jedynie alkohol potrafi przytępić jej ból. Szaleństwo wisi w powietrzu. Nikt nie potrafi pomóc dziewczynie i wyciągnąć jej ze świata w którym się zamknęła. Pojawia się jednak Col, który staje się dla niej chwilową przystanią. Czy okaże się kimś więcej i wyrwie ją z rąk demonów przeszłości? Czy Evan definitywnie odszedł w niepamięć?

"Wszystko we mnie milczało."

Przez dwa tomy śledziłam życie Emmy z zapartym tchem i kibicowałam jej jak tylko mogłam. Nie pozostawałam obojętna na cierpienie, które jej towarzyszyło. Ale to co przyniósł finał powieści kompletnie mnie zaskoczył. Nie pojawiło się ukojenie, w życiu głównej bohaterki nie zagościł spokój - wręcz przeciwnie. Wszelkie towarzyszące Emmie uczucia nabrały na sile, spychając dziewczynę na samo dno, pozostawiając samej sobie w walce o złapanie oddechu. Poczucie winy, które ją przytłacza jest silniejsze niż można by przypuszczać. Dziewczyna jest jednak bohaterką, której kibicuje się do samego końca, którą się lubi i o której się myśli.Dlatego tym trudniej pogodzić się z tym co dzieje się w jej życiu.

W finale historii pojawiło się pewne ustępstwo ze strony autorki - rolę narratora, poza Emmą zajął również sam Evan, co bardzo miło mnie zaskoczyło. Takie posunięcie okazało się idealnym dopełnieniem historii, pozwoliło wypełnić pewne luki i wyjaśniło kilka niewypowiedzianych kwestii, do których rozwiązania potrzebne było wniknięcie do umysłu bohatera.

Seria "Oddechy" jest odpowiedzią dla poszukujących prawdziwych historii. Być może nie są to prawdziwe wydarzenia, być może historia opisana w trzech tomach jest tak okrutna, że ciężko wyobrazić ją sobie w prawdziwym życiu, ale niesie ze sobą tak wielki bagaż emocjonalny, że trafia nawet w najtwardsze serca. Chociaż w dużej mierze fabuła przepełniona jest poczuciem samotności, zapomnienia i walki o własne miejsce w świecie to miłość - chociaż trudna - silnie stara sobie utorować drogę w całej tej sytuacji. Fantastycznie jest śledzić losy bohaterów, których uczucia są na tyle silne i prawdziwe, że nie przesłaniają im świata - one pozwalają im go budować na własnych fundamentach.

"Powróciła do jedynego miejsca, które zawsze będzie na nią czekać."

Pamiętam, jak narzekałam na wolną akcję i styl autorki rozpoczynając swoją przygodę z pierwszym tomem. Dziś wszystko to przywitałam z otwartymi ramionami, jak starych dobrych przyjaciół. Nic nie przeszkadzało mi w delektowaniu się snutą historią, nie dopatrywałam się minusów, nie byłam zła za takie a nie inne posunięcia autorki. Wręcz przeciwnie, całkowicie zaakceptowałam opowiadaną mi przez Donovan historię jako coś oczywistego, coś co znalazło puste miejsce w mojej twardej duszy czytelnika i silnie się w niej zakorzeniło.

To opowieść magiczna, wyjątkowa i bezsprzecznie piękna. Historia Emmy jest dokładnie taka, jak głoszą tytuły poszczególnych tomów. Potwornie trudno jest w tym wszystkim złapać oddech i znaleźć powód, by móc go zatrzymać. Moje serce po raz ostatni rozpadło się na tysiące kawałków, a zbieranie ich i składanie w całość okazało się niezwykle trudne. Moim zdaniem, to najlepsza część serii. Nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego zakończenia. Pozostaje jedynie żal, że to już koniec.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
12-04-2015 o godz 19:18 przez: Krokusowe Przemyślenia
Mija czas. Emma nie jest już tą samą osobą, która jest nam znana z dwóch pierwszych części serii Oddechy. Skupiona na nauce stara się jakoś żyć bez Evana, z Sarą ma tylko kontakt telefoniczny ze względu na dzielącą je odległość. Poznała nowe osoby, na które może liczyć, jednak nie mogła zdobyć się na to, aby podzielić się z nimi swoją przeszłością. Nie czuła się na siłach, aby móc im powierzyć swój ból i cierpienie. Nie jest do końca pewna czy postąpiła właściwie. Właśnie teraz ma największe wątpliwości, ponieważ wszystko wraca, nawet ze zdwojoną siłą. Napawa ją to ogromnym przerażeniem. Aby je pokonać próbuje czegoś, co było najgorszym wyborem, jakiego mogła dokonać.


Alkohol sprawia, że czuje odrętwienie. Nie czuje warg, rąk, nóg. Nie jest świadoma swojego ciała. Podoba jej się to uczucie. Odczuwa go jako sposób na zapomnienie. Nie zachwyca jej to, co dzieje się na drugi dzień, obiecuje sobie, że to był ostatni raz. Jednak ten smak, to uczucie kusi ją coraz bardziej, coraz mocniej. Chce wrócić do tego stanu. W czasie pomiędzy jedną a drugą imprezą dopada ją wiadomość. Rachel odebrała sobie życie. Nie zostawiła żadnego listu. Nie wiadomo, co spowodowało, że podjęła właśnie taką decyzję. Ku zdziwieniu Emmy na pogrzebie pojawia się Evan. Czuł, że bez względu na to, co wydarzyło się między nimi nie może zostawić jej samej w takiej chwili. Później okazuje się, że była to najlepszy wybór jakiego mógł dokonać.

Emma nie może sobie poradzić z emocjami, które nią targają oraz poczuciem winy. Jest świadoma tego, że Evan może ją nienawidzić. Oboje zdają sobie sprawę z tego, że nie wiedzą wszystkiego i coś ukrywają. Musi minąć wiele czasu, żeby zdobyli się na odwagę i wyjawili przed sobą swoje najskrytsze sekrety. Wiedzą, że muszą pokonać swoje największe obawy i ponownie sobie zaufać. Boją się, co jest całkowicie zrozumiałe. W końcu mają ogromny bagaż doświadczeń. Przeżyli razem wiele. Czy mają szansę na zawarcie porozumienia? Czy pozwolą sobie nawzajem na ponowne poznanie siebie?

Na ostatnią część z serii Oddechy czekałam z niecierpliwością. Wcześniejszy tom pozostawił czytelnika w dużej niepewności, nie było do końca wiadomo, co właściwie się stało i czego można się spodziewać. Biorąc oddech ma na celu wyjaśnienie wszystkiego. Opisuje wydarzenia, które mają za zadanie oczyszczenie Emmy ze wszystkiego. Z bólu, cierpienia, wątpliwości, strachu, a także nienawiści. Dziewczyna poznaje samą siebie, a my jesteśmy świadkami zmian, jakie w niej zachodzą. Obserwujemy jej postępy, ale także błędy, które popełnia, bo i one się zdarzają. Mam jednak wrażenie, że nie są one bez znaczenia. Dla Emmy są źródłem wiedzy i doświadczenia. Pokazania danej sytuacji od innej strony. Dla niej wszystko jej ważne. Te osoby, które serię czytały dobrze wiedzą jakiego rodzaju przejścia ma za sobą Emma. Nie opuściły one jej pamięci.

Czytając tę książkę ponownie miałam okazję doświadczenia ogromnej ilości emocji, które ulegały zmianie w niespodziewanych momentach. Nie zawiodła mnie ostatnia część serii. Jest doskonale skonstruowanym zwieńczeniem historii Emmy. Nie czuję także niedosytu, który czasami zostaje po ostatniej książce jakiejś serii. W tym przypadku zakończenie zostało przeprowadzone w bardzo dobrym momencie. Żałuję, że to ostatnia część, ale z drugiej strony wiem, że wszystko, co miało być opowiedziane zostało umieszczone na stronach, nie ma tutaj niedomówień, wątpliwości. Jedyne, co teraz mogę zrobić, to szczerze polecić serię Oddechy oraz cierpliwie czekać na chwilę, kiedy Rebecca Donovan podzieli się z nami swoją kolejną książką.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
12-04-2015 o godz 15:07 przez: Czarny Kapturek
Zaczynając Biorąc oddech, ba, zanim zaczęłam czytać pierwszy tom nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ta trylogia okaże się dla mnie taka przełomowa. Każdy tom, a chyba w szczególności ostatni jest naładowany emocjami od pierwszej strony aż do podziękowań i notce o autorce. Nigdy nie spotkałam się z taką historią, która wyciągnęłaby ze mnie wszystkie emocje, do tej pory nie czułam aż tak mocnego kaca książkowego jak w przypadku Oddechów. Co mogę powiedzieć o Biorąc oddech – na pewno, że to bardzo przełomowa część ze wszystkich. Emma bardzo się zmieniła, często się załamywała, ale dała sobie radę. Jestem z niej ogromnie dumna i gdyby tylko żyła w realnym świecie, wyściskałabym ją i życzyła powodzenia w dalszym życiu, bo należy się jej wszystko, co najlepsze.

Podziwiam Rebecce Donovan za to, że poruszyła wiele trudnych tematów w tak poruszający sposób. Postanowiła napisać o sprawach, które często się zdarzają, na przykład jak alkoholizm rodzica może zniszczyć psychikę dziecka. Moim zdaniem, chciała w ten sposób pokazać rzeszom czytelników, że nie warto się poddawać, bo prawdopodobnie na każdego z nas czeka ktoś, kto pokocha nas bezwarunkową miłością i zaakceptuje takimi, jakimi jesteśmy. Pokazała, że nie warto mieć tajemnic, bo mogą one wiele zepsuć, a także to, że nie można zamykać się na innych, bo dojdzie do tego, że zostaniemy sami.

Dla mnie ta powieść, jak i dwie poprzednie są najlepszymi na świecie. Nic im bym nie dodała, ani odjęła. Są cudowne w taki sposób, jaki stworzyła je autorka. Nawet główna bohaterka zbyt często nie irytowała mnie swoimi wahaniami nastrojów, ale zrozumiałam ją i żałowałam, że taki straszny los ją spotkał. Biorąc oddech to nie jest łatwa i lekka powieść, ale wciągająca i poruszająca do głębi.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
29-07-2015 o godz 22:30 przez: Books&Culture
Pamiętam kiedy sięgałam po raz pierwszy po Powód, by oddychać, który sprawił, że każdą najmniejszą emocję odczułam na własnej skórze. Oddychając z trudem przyprawiło mnie o nie jedną palpitację serca, zaś Biorąc oddech okazał się zupełnie inny od poprzednich tomów. Nieco lżejsza, ciut słabsza ale nadal trzymająca poziom. Możliwe, że duży wpływ na to miał czas rozegrania się wydarzeń, czyli 1,5 roku później. Również narracja, która prowadzona jest z perspektywy dwóch osób: Emmy i Evana. Bohaterowie stali się dojrzalsi, zmieniło się otoczenie, przez co klimat powieści nabrał zupełnie innych barw.

Serię Oddechy czyta się w przerażającym tempie, pochłaniając dokładnie każde słowo i jednocześnie odczuwając wszystkie emocje. Pojawiają się ciarki na całym ciele, a po zakończeniu każdej części nieustannie pragnie się więcej. Poruszają one niezwykle ważną tematykę jaką w głównej mierze jest przemoc,alkoholizm. Skłania do wielu refleksji. Nie każdemu autorowi/autorce udaje się tak wpłynąć na czytelnika, jak za każdym razem robi to Rebecca Donovan.

Nie sposób nie wspomnieć o przepięknych szatach graficznych, zarówno Biorąc oddech jak i pozostałe tomy, zdobią pastelowe odcienie. Wykonane solidnie, choć albo to ja mam pecha, albo rzeczywiście coś jest na rzeczy, że klej nie daje rady, bo w każdym tomie kilkanaście kartek jak na złość odkleiło się samoistnie.

Jeśli szukacie książek przy których zarwiecie całą noc, a rano nie będziecie wiedzieli co ze sobą zrobić, sięgnijcie po całą serię #Oddechy. Choć Biorąc oddech sprawia wrażenie innego, nieco odróżniającego się od poprzednich części tomu, to dzięki temu staje się on wyjątkowy.

http://books-culture.blogspot.com/2015/07/biorac-oddech-rebecca-donovan.html
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
13-04-2015 o godz 19:25 przez: Natalia Patorska
Zżyłam się z Emmą. Trylogia Oddechy po prostu podbiła moje serce. Nie była bez wad, ale wśród natłoku emocji kotłujących się w głowie z powodu zaskakującej fabuły, wśród tych wszystkich uczuć, naprawdę nie zwraca się uwagi na drobne mankamenty. Biorąc oddech to ostatni tom opowieści o ciężkim i niełatwym życiu Emmy - wcześniej to inni ludzie rzucali jej kłody pod nogi, teraz robi to... ona sama.

Dwa lata po epilogu Powodu, by oddychać, Emma jest na drugim roku studiów. Odcięła się od przeszłości, od wydarzeń z Weslyn - kontakt utrzymuje jedynie z Sarą, studiującą w innym mieście. Jednak demonów przeszłości niełatwo się pozbyć. Chociaż wydaje się, że życie Emmy jest jak każdej nastolatki - ma przyjaciółkę, dobre znajome i jest wyciągana na imprezy, a przy tym studiuje to, co chce - to jednak nie jest tak różowo. Najpierw dręczona przez ciotkę, a potem przez matkę-alkoholiczkę, sięga po swojego największego wroga - alkohol. Wyjścia są dwa - albo upadnie i już nigdy się nie podniesie, albo... ponownie wstanie na nogi i zacznie oddychać...

Całościowo oceniam Oddechy bardzo dobrze, bo ta poruszająca historia potrafi trafić prosto do serca Czytelnika, a jednocześnie Biorąc oddech wydaje mi się najsłabszą częścią, pomimo że powinna być wielkim finałem. Nie brak punktów kulminacyjnych i nagłych, niespodziewanych zwrotów akcji, chociaż bywają one nie poruszające, ale drażniące - zwłaszcza te dotyczące Emmy. Mam z nią problem w tym tomie i nie jestem do końca pewna, na czym to polega.

Jaką decyzję podjęła Emma wie każdy, kto przeczytał Powód, by oddychać. Zgadzam się z jej przyjaciółką, że była to najgorsza decyzja w jej życiu i najbardziej rzutująca na jej zdrowie psychiczne. Emma się zmieniła. Akcja Biorąc oddech dzieje się dwa lata po tej decyzji, a Em, kiedyś sympatyczna, wesoła, mimo wszystko dająca sobie w życiu radę, nagle swoim zachowaniem, momentami całkowicie irracjonalnym i irytującym, drażniła mnie okropnie. Wydaje mi się, że przemiany Emmy była trochę zbyt skrajna, zbyt przerysowana, chociaż nie wątpię, że sytuacja, w jakiej się znalazła, nie należała do przyjemnych. Rebecca Donovan zbyt bardzo poddała się wyobraźni, kiedy w tego typu obyczajowej powieści ważniejsze są realizm i prawdopodobieństwo psychologiczne. Emma wytrzymała dwa lata w spokoju, a potem nagle zmieniła swoje nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni - nie podobało mi się to.

Mimo to w pewnym sensie urzekł mnie ten motyw walki z demonami przeszłości. Szczerze mówiąc, Emmie średnio to wychodziło - natomiast ciekawie to przedstawiono. Zupełnie jakby chwilowy pobyt w Weslyn miał sprawdzić, że te demony przeszłości zerwą łańcuchy i pożrą Emmę żywcem. Chociaż Biorąc oddech to trzeci i ostatni tom Oddechów, mówi on przede wszystkich o początkach - ponownych początkach i czystych kartach. Każdy ma szansę zacząć od nowa.

Poza skrajnościami w zachowaniu i przerysowaniu upadku psychicznego Emmy, Rebecca Donovan zgrabnie zamknęła tę historię w trzech tomach. Wszystkie wątki zostały dokończone i zapięte na ostatni guzik, a fabuła - co tu ukrywać - była wciągająca. Może nie tak emocjonująca jak poprzednie tomy, wywoływała za to dużo więcej irytacji, ale wciąż poruszała i nie sposób było się od niej oderwać. Zakończenie Powodu, by oddychać wręcz zmusza do zapoznania się z Biorąc oddech i kiedy zacznie się czytać, nie ma już odwrotu. Chociaż drażni, chociaż nie zawsze jest tak, jakby się chciało, by było - nie można przestać czytać. Żyje się tylko od rozdziału do rozdziału.

Biorąc oddech jest takie słodko-gorzkie. Z jednej strony to wciąż Donovan, która kreuje świat i postaci, o których chce się czytać i czytać, chociaż to tylko zwykły świat i zwykli ludzie; z drugiej, Biorąc oddech wypada zdecydowanie najsłabiej, a przedstawiona historia uwypukla wszystkie wady powieści. Choć przejmująca, poruszająca i wciągająca, może sprawić zawód. Jednak jeśli dotrwało się do momentu, w którym siedzimy w stuporze, patrząc na epilog Powodu, by oddychać, nie odradzam sięgania po Biorąc oddech. Stratą byłoby nie poznać zakończenia tej historii. Może nie była tak perfekcyjna i niezbyt wybuchowa jak na wielki finał, ale wciąż warta przeczytania.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-04-2015 o godz 13:09 przez: paulinka25042

„Biorąc oddech” to już ostatnie spotkanie z Emmą i jej poruszającą historią. Nie mogłam doczekać się kiedy zapoznam się z lekturą, ale tak naprawdę dopiero trzymając w ręku książkę, uświadomiłam sobie, że to już jest koniec. Mimo wszystko nie wahałam się ani chwili, zabrałam się za czytanie. Musiałam wiedzieć, co tym razem przygotowała dla nas autorka i czy po dwóch bardzo emocjonalnych częściach, utrzymała poziom oraz czym tym razem zaskakuje czytelnika…

Życie Emmy nie należy do najłatwiejszych. Mimo że właśnie rozpoczyna drugi rok studiów, demony przeszłości wciąż powracają. Dotąd trwała w odrętwieniu, ale „puszka Pandory” została otwarta, wszystko powróciło i nie daje już o sobie zapomnieć. Teraz potrzeba mocniejszych wrażeń. Dla Emmy alkohol i imprezy wydają się odskocznią, a ramiona innych mężczyzn wydają się bardzo kuszące. Co tym razem musi się wydarzyć, aby Emma zrozumiała, że tak dalej być nie może, a błędy które popełniła zrujnowały nie tylko jej życie, a także innym…
Kto tym razem uratuje dziewczynę? A może jest już za późno na ratunek…
Rebecca Donovan stworzyła niesamowitą serię książek, która poruszyła serca czytelników. Dwie poprzednie części, bardzo mocno doświadczały główną bohaterkę, nie jedna osoba nie poradziłaby sobie z takim ciężarem. Niestety, pamięć minionych wydarzeń nie ułatwia „nowego startu”.


Książki z pod pióra autorki mogą wydawać się za grube, nic bardziej mylnego. Czyta się je bardzo szybko, przepadając w lekturze. Po raz kolejny nic nie miało dla mnie znaczenia. Pogrążyłam się w lekturze, a czas był moim wrogiem działając na moją niekorzyść. Pierwsze rozdziały były dla mnie zaskoczeniem, rozbudzały moją ciekawość, a zakończenie, które sobie wyobrażałam, cały czas zmieniało się z każdą kolejną stroną. „Biorąc oddech” jest dopełnieniem poprzednich części. Pokazuje walkę i odwagę głównej bohaterki, a także obnaża ją z jej słabości, których jakby mogło się wydawać wcześniej nie miała.

Emma uporała się już ze swoją przeszłością, przynajmniej tak by mogło się wydawać. Dziwny stan odrętwienia, w którym trwa od momentu wyjazdu z Weslyn, z dnia na dzień się pogarsza. Dziewczyna musi teraz dostarczać sobie mocnych wrażeń aby zagłuszyć ból wspomnień. Sara i nowe przyjaciółki bacznie przyglądają się poczynaniom Emmy, mimo że nie mogą nic jej zabronić wciąż ją pilnują, aby sprawy nie zaszły za daleko. Jej stan psychiczny nie jest najlepszy, od przepaści dzieli ją już tylko cienka linia, jeśli nie podniesie się ze zgliszcz swojego życia, kto wie co może się stać…

Mogłoby się wydawać, że autorka wyczerpała już temat. Poprzeczka, którą sobie postawiła jest bardzo wysoka i ciężko przebić dwa poprzednie tomy. Dlatego czytając „Biorąc oddech”, trzeba patrzeć całkiem inaczej na lekturę. Już nie mamy do czynienia z osobami trzecimi, rujnującymi życie głównej bohaterki. Tym razem ona sama jest problem, choć nie dociera to do niej. W wielu momentach, miałam chęć wejść do książki i trzepnąć Emmę za jej zachowanie. W niektórych momentach łzy cisnęły mi się do oczu, ale ta seria już tak ma, bez płaczu się nie obędzie. Emocje są wielkie i bardzo często sprzeczne ze sobą. Już po raz trzeci, pisarka serwuje nam taką burze emocjonalną.

Jak w poprzednich częściach, tak i w tej, mamy więcej przygnębiających momentów niż tych dobrych. Autorka skupiła się na poszukiwaniu lekarstwa na przeszłość i pogodzeniu się z tym co było. Nie jest łatwo zacząć wszystko od nowa, nasza pamięć na to nie pozwala, z niektórymi rzeczami po prostu trzeba się pogodzić i to jest najtrudniejsze. Trauma po tak ciężkich przeżyciach może być zabójcza i choćby wydawało się, że główna bohaterka jest silną osobą i ze wszystkim sobie poradzi, może być to bardzo mylące. Po raz kolejny widzimy, jak pisarka świetnie kreuje swoje postacie. Nadaje im realizmu, przez co bardzo łatwo się z nimi zżyć, a ciężko się z nimi rozstać i o nich zapomnieć.


Moja ocena: 8/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-04-2015 o godz 13:04 przez: Kamila Idziaszek
Jeśli w miarę regularnie śledzicie mojego bloga to zapewne wiecie, że seria Oddechy podbiła moje serce i stała się z jedną z moich ulubionych. Czytają książki z tego cyklu moje serce raz było rozbite na drobne kawałeczki tylko po to, aby w następnej kolejności autorka mogła z powrotem je poskładać. Z tego powodu tak bardzo czekałam na kolejną, a zarazem ostatnią już część Oddechów. Miałam nadzieję, że powieść będzie idealnym finałem tej trylogii, ale czy rzeczywiście tak było? Czy Rebecca Donovan sprostała moim wszystkim dosyć wysokim oczekiwaniom i godnie zakończyła losy bohaterów? Tego dowiecie się czytając dalszą część recenzji.

Po wyjeździe z Weslyn Emma nadal nie może dojść do równowagi. Pomimo tego, że znalazła nowe przyjaciółki i próbuje poskładać swoje życie ciągle okazuje się, że coś jest nie tak. Wkrótce dziewczyna znajduje sposób aby przerwać swoje cierpienie oraz ból. Niestety tym sposobem okazuje się alkohol, którego przecież tak bardzo nienawidzi. W jej życiu po raz kolejny pojawia się Evan, ale czy uda mu się wyciągnąć Emmę z nałogu, a przede wszystkim czy będzie w stanie jej wybaczyć? Książka ukazuje kolejne wzloty i upadki bohaterów, ale przede wszystkim przedstawia realne życie, które wcale nie jest takie piękne i kolorowe jak by się mogło wydawać.

Autorka kolejny raz zachwyca fabułą, a przede wszystkim jej realizmem. Losy Emmy wydają się naprawdę prawdopodobne i jestem w stanie uwierzyć, że gdzieś na świecie istnieje osoba, która zmaga się z podobnymi problemami. Rebecca Donovan nie pozwoliła odpocząć bohaterom i zafundowała postawiła przed nimi różne przeciwności losu, którym starali się stawić czoła. Jedynym minusem całej fabuły jest trochę zbyt duża przewidywalność. Od samego początku spodziewałam się takiego zakończenia i tym razem autorka mnie nie zaskoczyła. Do samego końca czekałam na jakikolwiek zwrot akcji, ale niestety nic takiego się nie wydarzyło.

Nie wiem co stało się z główną bohaterką, ale po raz pierwszy Emma zaczęła mnie naprawdę irytować. Może pamiętacie, ale pierwsze dwa tomy wzbudzały moje współczucie dla dziewczyny, ale w tym momencie nie mogłam znieść jej zachowania. Nie mogłam uwierzyć, że moja jak dotąd ulubiona postać z tej książki stała się tak głupiutka i prezentowała niezwykle dziecinne zachowanie. Szczególnie kiedy chodziło o alkohol byłam zdziwiona, że dziewczyna, która szczerze nienawidzi tego wstrętnego nałogu - zaczęła po niego sięgać, aby złagodzić swoje cierpienie. Niestety w tej ostatniej części bohaterowie nie zrobili na mnie większego wrażenia i sprawili, że mój entuzjazm do twórczości tej autorki trochę osłabł.

Nie można jednak zaprzeczyć, że Rebecca Donovan doskonale utrzymała swój warsztat pisarski i sprawiła, że jej język był prosty, a przede wszystkim zrozumiały. Dzięki temu książkę czyta się naprawdę szybko i do tego niezwykle przyjemnie. Oddechy to seria nie tylko skierowana do młodzieży, ale - poprzez swoją trudną tematykę - także dla dorosłych. Jeśli więc nie zaliczcie się już do grupy nastolatków, a chcecie zapoznać się z tą serią to jak najszybciej powinniście dać jej szansę.

Czas na małe podsumowanie. Biorąc oddech to dobry finał tej trylogii, jednak spodziewałam się po nim czegoś więcej. Niestety - fajerwerków nie było. Jeśli macie za sobą już dwie pierwsze części to z pewnością musicie dowiedzieć się jak to wszystko się skończyło, ale lepiej abyście przygotowali się na małe rozczarowanie. Przynajmniej dla mnie był to niestety najsłabszy tom - chociaż mimo wszystko nadal bardzo poprawny.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-04-2015 o godz 18:55 przez: Rosemarie
Właśnie skończyłam czytać finałowy tom trylogii Oddechy amerykańskiej pisarki Rebeki Donovan. I cóż on ze mną zrobił... Pozostawił mnie zarówno usatysfakcjonowaną, ale także i pełną smutku, bo to pożegnanie z bohaterami, z którymi niesamowicie się zżyłam na przestrzeni tych trzech części.

Minęły prawie dwa lata od wydarzeń w "Oddychając z trudem", ale życie Emmy Thomas stało się jeszcze bardziej skomplikowane. Ucieczka w rodzinnej miejscowości i rozpoczęcie studiów powinno odgonić wszelkie demony z przeszłości, ale tak się nie dzieje. Wręcz przeciwnie - jest jeszcze gorzej. Emma choć otoczona nowymi przyjaciółmi, czuje się samotna i odosobniona. Aby zagłuszyć swój ból, zaczyna zmierzać w niebezpiecznym kierunku. Odkrywa, że wcześniej znienawidzony przez nią alkohol przynosi jej ukojenie, tak samo jak adrenalina. Nikt nie stanowi dla niej większego zagrożenia, niż ona sama...

Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem całej trylogii. "Powód by oddychać" totalnie mnie urzekł, głównie przez wzgląd na poważny temat, który porusza, ale im dalej w las, tym coraz bardziej zaczęłam odkrywać jego wyjątkowość. Rebecca Donovan bowiem nie ograniczyła się tylko do poruszania motywu przemocy w rodzinie. Ona sięgnęła w samą czeluść problemów, z którymi zmagają się młodzi ludzie. Nieakceptowanie siebie, niemożliwość uwolnienia się od demonów w przeszłości i sięganie ku używkom, aby zagłuszyć ból. Ta autorka nie tylko inspirowała się tymi tematami, ona także wykazała się dużą precyzją i dokładnością w ich ukazaniu. Nie przesadziła w żadną stronę. Wydarzenia opisywane w drugim tomie, "Oddychając z trudem" były chyba najbardziej "intensywne" pod wieloma względami, natomiast finałowa część, "Biorąc oddech" zmierza ku nieubłaganemu końcowi i odpowiedzi na pytanie, które towarzyszy czytelnikowi już od samego początku przygody z tą trylogią: "Czy Emma przezwycięży swoje demony?" i "Czy czeka ją happy-end?". Tego się dowiecie jedynie sięgając po ten cykl.

"Biorąc oddech" to zdecydowanie najlepszy tom z całej trylogii. Pochłonął mnie bardziej niż poprzednie, a to dlatego, że absolutnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Czułam autentyczne emocje, towarzyszyło mi przyśpieszone bicie serca, ponieważ obawiałam się o Emmę. Autodestrukcyjna ścieżka, w którą zmierzała wywoływała u mnie strach o tą bohaterkę. Ja nie tylko chciałam, aby w końcu wszystko się dla niej pozytywnie skończyło, ja wierzyłam, że ona na to zasługuje. Uwielbiam książki, które wywołują u mnie tego rodzaju emocje. Jeśli chodzi o zakończenie... usatysfakcjonowało mnie, ale nie do końca. Fajnie, że pozostało otwarte, tak, aby czytelnik mógł sobie dopowiedzieć resztę, ale nie na tyle, aby wywoływał uczucie niedosytu. Brakowało mi jednak takiej autentycznej i szczerej rozmowy pomiędzy Jonathanem i Emmą. Chciałabym przeczytać ich wspólny dialog i przez to także zaobserwować, jak oboje się zmienili.

Odczuwałam smutek, wzruszenie i radość. Jestem wdzięczna tej autorce za stworzenie tak prawdziwej, a zarazem niesamowicie budującej historii, z której płynie mądry przekaz. Zawsze warto marzyć, walczyć i się nie poddawać. Nawet z najbardziej beznadziejnej sytuacji jest jakieś wyjście. Trylogia Oddechy pokazała mi, jak silną moc ma nadzieja. Cieszę się, że miałam okazję przeczytać tak wartościową serię. Polecam!

"Walczyłam o odzyskanie kontroli, która wymykała mi się z każdym oddechem, ale nawet gdy się w końcu zatrzymałam, wiedziałam, że nie dam rady uciec przed tym, kim naprawdę jestem."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-04-2015 o godz 18:59 przez: Absurdalna
„Nie możesz dusić w sobie emocji, Emmo. Płacz. Krzycz, jeśli musisz, ale nie pozwól, by cię to zniszczyło. Chcę, żebyś wreszcie uwierzyła w swoją siłę.”

Zdawać by się mogło, że Emma przeżyła w swoim życiu już tyle, że niczym nie jest nas w stanie zaskoczyć. Sprawdza się tu jednak przysłowie głoszące „nigdy nie mów nigdy”, bo to nie koniec niespodzianek jakie życie przygotowało dla bohaterki. W „Biorąc oddech” akcja przesuwa się o około dwa lata w przód i zmienia się jej miejsce, bo Emma wyjeżdża z Weslyn, odcina się od osób, które niegdyś widywała na co dzień i wegetuje. Jedyną stałą w jej życiu zdaje się być jej przyjaciółka Sara. Jednak obecnie dzieli ich setki kilometrów.

Emma upadła spoliczkowana własnymi doświadczeniami, a próba otrząśnięcia kończy się wpadnięciem w nałogi. Pierwszym z nim jest alkohol. Dziwne, prawda? Jeszcze do niedawna to właśnie alkohol poróżnił ją z matką. Czyżby teraz Emma stawała się do niej podobna? Drugim uzależnieniem Emmy staje się seks i chora relacja z chłopakiem o imieniu Cole ograniczająca się tylko do miłości fizycznej.

To, co rzuca się w oczy w powieści „Biorąc oddech”, to przede wszystkim zmiana charakteru głównej bohaterki. Z wrażliwej dziewczyny staje się obojętną, zimną kobietą. Swoim zachowaniem się poniża, a jej upadek psychiczny zdaje się być nieco przerysowany. Cała seria R. Donovan nauczyła nas rozumieć człowieka skrzywdzonego i złamanego, ale w trzecim tomie można się poczuć nieco przytłoczonym i zmęczonym ciągłym ubolewaniem Emmy nad własnym losem z jednoczesnym brakiem jakiegokolwiek działania i nie dopuszczeniem do siebie bliskich. Autorka postanowiła w ostatniej części pozbawić Emmę wszystkiego i przesunąć ją na margines, po to by ukazać jak dziewczyna się podnosi i ostatecznie zachwycić nas zakończeniem, dając nadzieję, że jeżeli posiadamy swój własny „powód by oddychać”, jesteśmy w stanie przezwyciężyć NAPRAWDĘ WSZYSTKO. Rebecca Donovan prócz tej nadziei daje nam także pewność, że seria „Oddechy” powstała z myślą o „nastoletnich wrażliwcach”.

„Powodem by oddychać” pozostaje niezmiennie pierwsza miłość Emmy czyli Evan, który pojawia się w najbardziej odpowiednim momencie spośród wszystkich i jeszcze bardziej miesza w życiu bohaterki. Jego pojawienie pozwala nam wierzyć, że wszystko w tej książce wróciło na swoje miejsce i zakończy się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Na szczęście autorka nie zepsuła naszych przewidywań.

„Biorąc oddech” samo w sobie nie jest aż tak dobre, jak pierwszy, czy drugi tom. Jednak w mojej opinii, zakończenie tej książki, a tym samym całej serii żyje własnym życiem i zasługuje na najwyższą spośród wszystkich ocen. Ta historia jest dokładnie przemyślana - ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie, które nie zabija naszej kreatywności i pozwala nam tworzyć w wyobraźni różne, nowe scenariusze. Fantastycznie było poznać wszystkich bohaterów, zagłębić się w ich świat i spędzić z nimi trochę czasu. Pełno było tu różnych burzliwych emocji bardzo realistycznie odmalowanych słowem. Nie żałuję czasu, który poświęciłam na serię „Oddechy”, a wszystkim „wrażliwcom” polecam sięgnięcie po nią, im szybciej tym lepiej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-04-2015 o godz 09:55 przez: Adriana Bączkiewicz
Stało się to, co było nieoczekiwane. Nastał czas na pożegnanie się z trylogią Rebecci Donnovan, która tak naprawdę od samego początku zawładnęła moim (już nie nastoletnim) sercem. Nie przeczę oczywiście, że są to wyłącznie pozycje dla młodych dorosłych, ale nie mniej jednak to do nich kierowana jest ta trylogia. Czy Autorce udało się w satysfakcjonujący mnie sposób zakończyć historię Emmy?

Emma postanowiła się odciąć od swojej przeszłości. Ale czy tak naprawdę jest to możliwe, by przeszłość, ot tak odczepić? W końcu ona kształtuje nas takimi, jakimi jesteśmy w teraźniejszości. Czy wybór, by chronić bliskich, odbije się na Emmie?

Wyczekiwałam tej historii dłuższy czas. Nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń, a w szczególności nie byłam do końca przekonana, czy Autorka we właściwy sposób zakończy historię. Najgorzej jest, gdy musimy się rozstać z nowymi bohaterami, a jeszcze gorzej, gdy poznajemy nowych i możemy się z nimi zaprzyjaźnić tylko na chwilę. Tak stało się w przypadku Biorąc oddech. Cole, och ten Cole. Zapałałam do niego miłością bezgraniczną i zbytnio Wam nie spojlerując, to on skradł moje serce w tej powieści. Nie mniej jednak zagościł tu tylko na chwile, ledwie mrugnięcie okiem, a jego temat się zakończył (czyżbym napisała to w takim sensie, że umarł? Nie, nie, nic z tych rzeczy).

Nie jestem psychologiem, by oceniać nieodpowiednie zachowanie Emmy. Nie jestem w stanie zamienić się z nią skórą, by móc zrozumieć jej pobudki, jednak Autorka w dość dobry sposób opisała całe zawirowanie, które krąży po głowie głównej bohaterki. Tym razem spotykamy się również z dwoma punktami widzenia. Prześlizgujemy się więc między myślami Emmy i Evana. Czy uważam, że jest to zabieg idealny w tej historii? Nie potrafię tego jednoznacznie określić. Niektóre momenty były lepsze od drugich, ale jednocześnie była to miła odskocznia.

Skąd więc tak naprawdę niższa ocena, w stosunku do poprzednich części? Moim zdaniem jest kompletnie inną, dość niespójną częścią z pozostałymi dwoma tomami. Niespójną w sensie charakteru tych książek, niż odskoczni od tematu. Nie mniej jednak nadal ciekawą i dość inną historią. W Biorąc oddech odczuwałam czystą przyjemność przez ok. pierwsze 40% historii. To była dawna Emma z problemami i dziwnymi pobudkami, których nie potrafiłam rozumieć. Późniejsza część to coś innego, niezbyt pasującą do poprzednich wrażeń. Możliwe, że to wszystko dlatego, że ja snułam całkowicie inne wyobrażenie o trzecim tomie. Może to wszystko dlatego, że zbytnio Evana nie lubię? Mam przecież prawo któregoś z bohaterów nie darzyć sympatią.

Na duże brawa jednak zasługuje kreacja bohaterów, którzy dorośli i w mniejszym lub większym stopniu kierują swoim życiem w sposób odpowiedzialny. Chciałabym nawet pokusić się o uwagę, że dorosłe życie nie jest tak usłane różami.

Ale ciągle chcę wam zaznaczyć, że to naprawdę świetna trylogia. Nie żałuję żadnej chwili spędzoną z tymi książkami. Zdecydowanie jest to seria, w której większą przyjemność będą odczuwać dziewczyny, ale za to wiek nie ma tutaj nic do znaczenia. Możecie po nią sięgnąć bez większych przeciwwskazań z mojej strony.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
22-04-2015 o godz 16:58 przez: FunVirtualnaJa
Poczucie winy. Odczuwamy je gdy wiemy, że coś złego przeskrobaliśmy. Czasami może być ledwo zauważalne, a czasami tak ogromne, że przygniata nas swoim ciężarem tak, że nie możemy wstać. Nie możemy o niczym innym myśleć. I właśnie wtedy pojawia się na horyzoncie przebaczenie. Którego tak właśnie potrzebujemy w naszym życiu. Aby zmazać z nas winy i żyć dalej.

"Każdy mój oddech zawdzięczam tobie(...)
-Nawet gdy nie było cię przy mnie,by mnie ocalić,byłeś moim powodem,by oddychać."

Właśnie te dwa uczucia dominują w 3 części serii "Oddechy". Emma jest duszona poczuciem winy. Nie może sobie poradzić ze swoimi problemami. Wpada w kłopoty. Zaczyna pić, imprezować. Zagłębiać się w ciemne strony życia balangowiczów. Znajduje chłopaka, który nie jest Evanem. Jednak zamiast głębszych relacji łączy ich tylko gorący seks. I książka nie mogłaby wyjść z pod pióra Pani Donovan gdyby nie było w niej tragedii. Emma z powodów (których to nie będę zdradzać) musi jechać do swojego miasteczka. To co dzieje się później sami musicie sprawdzić.

„Nie możesz dusić w sobie emocji, Emmo. Płacz. Krzycz, jeśli musisz, ale nie pozwól, by cię to zniszczyło. Chcę, żebyś wreszcie uwierzyła w swoją siłę.”

Według mnie za dużo jest cierpienia w tej książce. Tak mi było strasznie żal Emmy. Co chwile coś musiało się stać. Zawsze coś musiało sprawić, że wpadała w coraz to głębszy dół. I to, że obwiniała siebie za wszystko i tak bardzo się nienawidziła wcale jej nie pomagało. Jednakże trzeba jej przyznać to, że wzięła się za siebie. Postanowiła, że koniec z tym paplaniem się w smutkach. Pragnęła przebaczenia. Zapomnienia. I właśnie w tym momencie chciałam jej przybić piątkę. W kolejnej części "Oddechów" nic nie zmienia się pod względem kreacji bohaterów. Wszyscy są piękni, idealni i wyróżniają się spośród tłumu. Nie ma tam szarych, normalnych ludzi. Jednak już zostawię to w spokoju bo zazwyczaj autorzy przesadzają albo w jedną albo w drugą stronę.

"Nie lubiłam tego niepokoju, który nie pozwalał mi zasnąć. Tych myśli, które wciskały się do mojej głowy, gdy pragnęłam tylko nie myśleć o niczym. To nie koszmary, lecz szepty nawiedzały mnie w ciemności, nie dawały mi spokoju, osaczały mnie. Nie pozwalały zapomnieć."

Książka była jedną z lepszych części z trylogii "Oddechy" jednakże nie przebiła swojej pierwszej części, która jak dla mnie była fenomenalna. Książka ta ma w sobie i plusy i minusy ale trzeba jej przyznać, że całościowo wygląda to naprawdę dobrze. Tylko za dużo smutków. Popadałam w depresje jednakże Pani Rebecca wprowadziła do trylogii bardzo pozytywne postacie takie jak; Sara czy w 3 części przyjaciele Emmy bądź Evana co książkę rozświetliło. Polecam każdemu kto lubi czytać o problemach większej wagi niż te co spotykamy na co dzień, o wielkiej przyjaźni jak i miłości.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-04-2015 o godz 21:36 przez: monweg
Trzecia i ostatnia część serii Oddechy. Muszę przyznać, że Rebecca Donovan postawiła sobie wysoko poprzeczkę. Brałam tę książkę w ręce z mieszanymi uczuciami. Bo w końcu, co jeszcze można dopisać do tej tragicznej historii, żeby jej nie zepsuć? Jak sprawić, aby zamykająca część okazała się godną następczynią wcześniejszych opowieści? Gdy zaczęłam czytać, wszystkie wątpliwości się ulotniły i zostałam wciągnięta w wir zdarzeń.

Od desperackiej ucieczki z Weslyn minęły prawie dwa lata. Emma studiuje na Uniwersytecie w Stanfordzie. Ale to już nie jest ta dziewczyna, którą pamiętamy z dwóch pierwszych części. Okazuje się, że największym wrogiem Emmy, jest ona sama. Wcześniej Emma była rozważna i spokojna. Teraz ta zagorzała przeciwniczka wszelkich imprez i alkoholu, rzuca się w wir zabaw, nie stroniąc, niestety, od procentów w za dużych ilościach. Stara się być przebojowa, ale w głębi serca cały czas cierpi, a demony przeszłości dościgły ją i tu, i nie pozwalają zapomnieć… Alkohol okazuje się początkowo świetnym antidotum na wszelkie stresy, wspomnienia i poprawia humor. Ale na krótko.

Gdy jej matka popełnia samobójstwo, dziewczyna zmuszona jest do podróży w przeszłość, do Weslyn. A Weslyn to wciąż żywe wspomnienia, to Evan, z którym nie chce się widzieć. Jednak spotkanie jest nieuniknione i do Evana dociera, jak głęboko zraniona jest Emma. Jak mocno rozchwiana emocjonalnie. Mimo żalu, jaki cały czas do niej czuje, odkrywa w sobie pokłady miłości, która nigdy nie umarła.

Opłakiwałam małą dziewczynkę, która straciła ojca, a nigdy nie miała matki. Opłakiwałam dziewczynę, która bezskutecznie pragnęła akceptacji. Tę, która doświadczyła niezmierzonego bólu z powodu nienawiści. I tę, która zasługiwała na to, by być kochaną, ale nie wiedziała, jak zdobyć miłość.

Aby być znów razem muszą wybaczyć sobie dawne urazy i krzywdy. Otworzyć się, zwierzyć z sekretów, nawet tych najbardziej wstydliwych. Nie jest to łatwe, bo są tajemnice, które powinny zostać nieodkryte. Nie wszystko da się powiedzieć na głos…

Evan jedzie za dziewczyną do Kalifornii. Chce być blisko. Chce wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Chce wybaczyć. Ale to okazuje się niezmiernie trudne, bo relacje z Emmą nie są takie jakie były kiedyś. Obraz świata dziewczyny wypaczył się, za sprawą kobiet, które postawiły sobie za cel zniszczenie jej. I prawie im się to udało. A pożegnalny list od matki pogłębia jej beznadziejny stan. Emma stoi na krawędzi, żeby nie spaść korzysta z pomocnej dłoni chłopaka, na którego zawsze mogła liczyć, który był przy niej w rożnych momentach i który, mimo, że powinien nienawidzić… kocha.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-06-2015 o godz 19:10 przez: Maggie Rose Black
Donovan zaskakuje, zadziwia, rozdziera serce na kawałki, żeby zaraz znowu je zakleić i dać nadzieję, po czym po raz kolejny robi to samo. Cała trylogia składa się z takich doznań i emocji. I za to również ją pokochałam. Każdy tom wprowadza coś nowego, ale nie traci na jakości, czego większość czytelników boi się przy kontynuacjach danej serii. Na szczęście tutaj nie doznamy spadku formy. Autorka cały czas prezentuje ten sam niesamowity poziom.

„Biorąc oddech” pochłonęłam szybciej niż bym się tego po sobie spodziewała. Ale gdy usiadłam i zaczęłam czytać, nie mogłam odejść od książki. Po prostu musiałam się dowiedzieć, co będzie dalej. Co autorka przyszykowała dla moich ulubionych bohaterów w ostatnim tomie. Jakie jest zakończenie całej historii. Czy moje serce będzie leżało gdzieś tam, samotnie w kącie w milionach kawałków czy może jednak oszczędzi mi tego bólu i przyniesie nadzieję.

Rebecca Donovan stworzyła jedną z najlepszych trylogii młodzieżowych, jakie dotąd czytałam. Tutaj nie ma ani krzty głupoty. Tutaj są emocje. Dużo emocji. Tyle emocji, że w niektórych momentach trudno wytrzymać od ich nagromadzenia. Trafiła w czuły punkt. Zawsze. Bo przedstawiona w „Oddechach” historia, czy też raczej historie, nie są tylko o miłości. Są o przemocy domowej, nienawiści także do własnej osoby, o sidłach uzależnienia, życiu, szczerości, zaufaniu, nadziei, wartości, wyborach i popełnianiu błędów. Jest śmiech i jest płacz. Jest wszystko to, co powinno być w odpowiedniej dawce. Żałuję, że to już koniec. Pociesza mnie jedynie fakt, że już 17 czerwca w Polsce ukaże się jej najnowsza powieść, pt. „Co jeśli”.

Jeśli jakimś trafem postanowiłaś/eś przeczytać tę recenzję, a Powód by oddychać masz jeszcze przed sobą, proszę Cię nie zwlekaj. Zrób sobie przerwę, rozpocznij lekturę. Bo naprawdę warto. Bo ta książka różni się od wielu innych. Przekazuje tyle emocji i prawdy życiowej, jak choćby „Gwiazd naszych wina” Johna Greena, „Zabłądziłam” Agnieszki Olejnik czy „Wszechświat kontra Alex Woods” Gavina Extence’a. Choć wiem, że są to książki zupełnie różne, to z każdą z nich powinno się zapoznać. Bo opisują zupełnie inne historie, ale tak realne i tak pouczające, że szkoda przejść obok nich obojętnie.

_____
Cała recenzja na: http://szeptksiazek.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
15-04-2015 o godz 10:24 przez: Katarzyna Roszczenko
Z wielkim zainteresowaniem oczekiwałam na trzecią część serii „Oddechy”. Dwa pierwsze tytuły zrobiły na mnie niesamowite wrażenie, dlatego też byłam bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Czy książka przypadła mi do gustu i trzyma poziom poprzednich z serii?
Emma po wyjeździe z Weslyn i opuszczeniu Evana stara się żyć normalnie, jednak wydarzenia z przeszłości mocno jej to utrudniają. Pamięć o pozostawieniu jej przez matkę, brak ojca, okrutnej ciotce non stop przypomina jej jak trudny okres ma za sobą. Pomimo tego, że ta przeszłość jest już za nią, to wypełnione maksymalnie dni nie pozwalają jej na oddech. Tego oddechu jej brakuje, tym oddechem był dla niej Evan. Wiedząc jakie brzemię niesie postanowiła go opuścić, aby chronić go przed samą sobą. Jednak czy ta decyzja jest decyzją dobrze podjętą? Czy ten haust powietrza, którym jest Evan, pojawi się jeszcze w jej życiu? Czy dziewczyna postanowi dać sobie jeszcze jedną szansę?
Biorąc oddech to trzecia ostatnia część serii „Oddechy”, która jest w dużej mierze powielaniem tego, co zdarzało się w przeszłości w życiu bohaterów i konfrontowaniem tego z rzeczywistością. Jedyne, co mną wstrząsnęło w tej książce to samobójcza śmierć matki Emmy, która pozostawia po sobie list, w którym o wszystko oskarża swoją córkę. I jedynie to mnie również po części zraniło. Reszta fabuły była według mnie przewidywalna.
Mam wrażenie, że autorka nie do końca wiedziała, co można jeszcze przedstawić i dlatego pokusiła się o te retrospekcje. Jednak był jeszcze pewien zabieg, który mi się spodobał. A mianowicie poznajemy w tej części myśli Evana. Autorka oddaje mu pole do popisu, możemy w ten sposób poznać jego odczucia, a nie jedynie skupiać się na osobie Emmy, który już trochę zaczynała mnie irytować.
To, co pozostało niezmienne w tej części to styl autorki, która umiejętnie potrafiła ukazać emocje i uczucia bohaterów. Pokazała również, że młodzi ludzie nie są tak naprawdę bezmyślni i nie raz podejmują mądrzejsze decyzje od starszych.
Podsumowując historię, nie jest ona zła, jednak nie otrzymałam tego, czego oczekiwałam, jest słabsza niż poprzednie części serii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-08-2015 o godz 10:59 przez: Rice and Pepper
Emma znów jest sama. Jej najlepsza przyjaciółka Sara wyjechała do Francji. Evan? Jego zostawiła już dawno temu. Nie mogła ciągnąć go ze sobą w dół. Zrobiła to dla jego dobra. Nie chciała już nikogo krzywdzić. Nigdy już tego nie zrobi, niezależnie od tego, jak bardzo skrzywdzi jednocześnie samą siebie.

Bo jej nie można kochać. Ona też tego nie potrafi. Tak już jest. Jest odbiciem swojej destrukcyjnej, egoistycznej matki, jej wierną kopią; pustą skorupą; cieniem człowieka; cieniem samej siebie. Gdyby inni znali ją taką, jaką ona siebie zna, nie miała by nawet tej garstki trwających przy niej ludzi. Ale tą tajemnicę przywiązała do swojego serca niczym głaz, który teraz wciągał ją w ciemność, zabierając powietrze, nie pozwalając oddychać. Czy jeszcze kiedyś będzie w stanie zaczerpnąć powietrza i nie czuć tego bólu, czy przestanie tonąć w tej pustce?

"Biorąc oddech", to już trzeci, ostatni tom serii Oddechy, która przebojem wdarła się w serca wielu nastolatek i wielu dam w nieco już starszym wieku. Autorce znów udało się wycisnąć z czytelnika (czytaj mnie) łzy, wywołać uśmiech i wzbudzić jeszcze wiele innych uczuć, cały ich wachlarz. I właśnie takiego efektu, emocjonalnej huśtawki, wzruszeń, oburzenia i radości, oczekiwałam sięgając po ostatnią część tej pięknej historii. Już przy "Oddychając z trudem" nie wierzyłam, że autorce uda się utrzymać intrygę, nie powtarzając schematu pierwszej części, "Powód by oddychać". Ale udało się i tym większym rozczarowaniem byłaby dla mnie porażka części trzeciej. Okazało się jednak, że najgorszego potwora autorka zachowała właśnie na tom "Biorąc oddech".

więcej na http://portobellobazaar.blogspot.com/2015/08/ksiazka-biorac-oddech-rebecca-donovan.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-04-2015 o godz 20:39 przez: Susannah Zam
Bardzo mi się spodobała Serena - bohaterka drugoplanowa, z którą spotykamy się w tej lekturze nawet często. Z początku wydawała się kolejną zwykłą przyjaciółeczką, ale po dłuższym czytaniu widzimy jak się myliliśmy. Jako jedyna wiedziała, że aby Emma przestała się obwiniać jest potrzebna tylko jedna osoba i chwila -a raczej kilka- szczerości.


"-Każdy mój oddech zawdzięczam tobie(...)
-Nawet gdy nie było cię przy mnie,by mnie ocalić,byłeś moim powodem,by oddychać."
Przyznam, że dla mnie ten tom okazał się najlepszym z tych trzech. Nie chodzi mi o to, iż ten był lepszy w związku z tematem, ale dlatego że mogliśmy spojrzeć na życie Emmy z dwóch perspektyw. Bardzo się ucieszyłam z tego powodu, bo już od pierwszego tomu chciałam zobaczyć co czuje czy myśli Evan. Temat jak zwykle był bardzo poruszający. Walka z demonami przeszłości to jak się okazuje coś bardzo trudnego i powolnego. Czasem też strasznego. Po raz kolejny czułam jak, w pewnych momentach powieści, łzy same napływały mi do oczu. W czasie czytania tej książki za każdym razem bałam się przewrócić kartkę. To było coś strasznego, a zarazem niesamowitego. Nigdy przedtem podczas czytania jakiejkolwiek książki czy serii się tak nie czułam. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać również samodzielną powieść tejże autorki, która będzie miała premierę w czerwcu!
Serdecznie polecam Wam tę serią!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-04-2015 o godz 08:59 przez: markietanka
"Oddechy" to cykl, ktory dosłownie pożera się wszystkimi zmysłami.Oddziałuje na serce, umysł, zabiera kawałek duszy i wyciska łzy. W tych trzech książkach zamknięto tyle emocji...
Ogrom złego, które przytłacza jedną nastolatkę jest nie do ogarnięcia. Ma ona jednak tak silną wolę przetrwania i życia, że stawia czoło przeciwnościom. Fakt, że robi to w nader pokrętny i dziwny sposób, ale i jej psychika została zmieniona nieodwracalnie. Emma nadstawia drugi policzek i stara się odsunąć od siebie wszystkich, którzy ją kochają i wspierają, aby ich nie skrzywdzić.... Z drugiej strony, jest przerażona, ze mogłaby zostać sama. I koło się zamyka. Nie che skrzywdzić najbliższych a jednak ich w jakiś sposób wykorzystuje, jak Colina. Wszystko jednak ma swe granice i do Emmy w końcu dociera, co jest dla niej ważne i o co musi zawalczyć.
"Biorąc oddech" to książka, o której mi trudno pisać i ją oceniać. Trzeba ją samemu przeczytać i przeżyć - jest pełna emocji, rozterek. Mnie cały cykl starł na proch i powalił na kolana. Jestem pełna podziwu dla Autorki, że stworzyła tak głęboki i mądry cykl dla młodzieży, a przy tym lekki i świeży w odbiorze. Chylę czoło i polecam wszystkim!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-08-2015 o godz 18:24 przez: Sophie
Uwielbiam trylogię Oddechy odkąd skończyłam pierwszą część i polecam ją każdemu. Strasznie zżyłam się z historią Emmy, która złapała mnie za serce już na samym początku. Nie powiem, że w tej trylogii są łatwe tematy, bo tak nie jest, ale Biorąc oddech zdecydowanie jest najłagodniejszą częścią. Chociaż na początku nie ma mojego ukochanego Evana, okazało się, że Biorąc oddech jest bardzo dobrą powieścią. Jednak nie do końca się tego spodziewałam. Gdy przeczytałam zakończenie, przez dobre 10 minut szukałam jakiejś dodatkowej kartki, naprawdę.
Biorąc oddech jest pod wieloma względami zupełnie inny niż Powód by oddychać i Oddychając z trudem. Jest najsłabszą z wszystkich części, ale dobrym zakończeniem trylogii. Prawdę mówiąc, z chęcią przeczytałabym 200-stronicową książkę opisującą życie Emmy i Evana na przykład, pięć lat później. Rebecca Donovan dzięki tej trylogii zdecydowanie zostaje jedną z moich ulubionych autorek, a Oddechy pozostaną na zawsze w moim sercu.


http://boook-reviews.blogspot.com/2015/08/rebecca-donovan-biorac-oddech.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-04-2015 o godz 17:26 przez: Martha Oakiss
Recenzja nie zawiera spoilerów poprzednich tomów!

Najpierw szukaliśmy swojego powodu, by oddychać. Powodu, który nie nadchodził, lub był nam brutalnie wyrywany z rąk. Potem zaczęliśmy oddychać z trudem. Wymierzano nam kolejne ciosy, rzucano coraz to nowe kłody pod nogi. Aż wreszcie następuje moment przełomowy. Wszystko się w nas kumuluje, musimy znowu walczyć. Kto wie, jak wiele poświęcamy biorąc oddech…

W „Biorąc Oddech”, trzecim tomie serii Oddechy autorstwa R. Donovan ponownie spotykamy się z Emma, którą do tej pory dotykały w życiu same nieszczęścia, od przemocy domowej zaczynając. Teraz dziewczyna trafia do collage’u, ale nie potrafi poradzić sobie z gnębiącymi ją demonami przeszłości. Odkrywa, że jedyne, co przynosi jej ulgę, to duże dawki alkoholu i ekstremalne doznania. Ale granica między zabawą a tragedią jest na tyle cienka, że Emma nie jest już w stanie jej dostrzec…
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji