5/5
24-01-2022 o godz 19:33 przez: Paulina Kuraś | Zweryfikowany zakup
Świetna
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-01-2015 o godz 19:35 przez: Małgorzata Podgórska
„Powód by oddychać” to książka która wciągnęła mnie od pierwszej strony.
Opowiada historię dziewczyny o imieniu Emma. Jej ojciec zginął w wypadku samochodowym a matka miała problemy z alkoholem. Dziewczyna trafiła do domu brata ojca - George'a i jego rodziny. W domu wujostwa czuła się jak intruz. Pokazywali jej to na każdym kroku, że jest wielkim błędem.
Ciotka - Carol miała problemy psychiczne i znęcała się fizycznie oraz psychicznie nad dziewczyną. Z jednej strony kochająca matka dla swoich dwójki swoich dzieci, z drugiej strony wredna ciotka.
Emma mimo próśb najlepszej przyjaciółki – Sary, nie poskarżyła nikomu o swojej sytuacji w rodzinie, ponieważ widziała, że mimo nienawiści do niej, wujek i ciotka bardzo kochają swoje dzieci. Ona także je kochała i nie chciała żeby cierpiały.
Odliczała dni do swojej pełnoletności, aby jak najszybciej wyprowadzić się od toksycznej rodziny. Starała się jak najwięcej czasu spędzać poza domem, u przyjaciółki, w bibliotece oraz na zajęciach dodatkowych.
Wielokrotnie musiała chodzić do szkoły poobijana i pobita, co nie uszło uwadze Sary. Emma jednak przekonywała ją za każdym razem aby nie mówiła nikomu.
Wkrótce na jej drodze pojawia się Evan. Dziewczyna zakochuje się w nim ale ciągle odpycha go od siebie oraz nie zgadza się na nic więcej niż przyjaźń.
Jednak wkrótce przekonuje się, że nie potrafi trzymać go na dystans i „przyjaciele” zostają parą. Chłopak bardzo kocha Emmę a ona go.
Evan widzi jak ciotka traktuje Emmę dziewczynę. Bardzo mu się to nie podoba ale szanuje jej decyzję.
Gdy Emma trafia do szpitala, w końcu zdaje sobie sprawę z tego, że już dłużej tak nie da rady funkcjonować. Postanawiają z Evan'em uciec. Niestety ucieczka nie zostaje zrealizowana, ponieważ wujkowi udaje się przekonać dziewczynę żeby została ostatni dzień, co ma wstrząsające skutki.
Epilog powalił mnie na kolana... Niespodziewałam się takiego zakończenia i przez dłuższy czas byłam nim wstrząśnięta.
„Powód by oddychać” to pierwszy tom z serii „Oddechy”. Z niecierpliwością czekam na kolejne części które mam nadzieję, dorównają świetności tej.
Najbardziej podobał mi się wątek miłosny pomiędzy nastolatkami. Uczucie jakim siebie obdarzyli kiełkowało powoli i naturalnie. Uchwycono tu piękno młodzieńczego zakochania.
Z chęcią wrócę do tej książki na pewno nie raz. Książka jest grubszą książką lecz w ogóle mnie to do niej nie zraziło.
„Powód by oddychać” jest historią pełną trudnych emocji i decyzji. Polecam każdemu, kto ma ochotę wkręcić się w kolejną historię miłosną, ale o bardziej dramatycznej podszewce.
Jest to z pewnością najlepsza książka jaką czytałam.
Czy ta recenzja była przydatna? 3 1
5/5
29-09-2014 o godz 19:27 przez: Sylwia Niemiec
Pisarze, od tych tak dziś popularnych młodzieżówek oczywiście, najczęściej zajmują się tematyką fantastyczną, paranormalną, parapsychologią, czymś, o co trudno u przeciętnego nastolatka. Bawią się oni fantazją, tworzą nowe światy, krainy, nadają życia, cech, niezwykłych zdolności istotom wyśnionym, sprawiają, że nic nie jest niemożliwe. Czytelników zaś obdarowują niezłomną nadzieją, wiarą, że nawet z najgorszych sytuacji można wybrnąć z uśmiechem na ustach. Co jeśli już dawno utraciliśmy wiarę?


Rebecca Donovan podjęła się niezwykle trudnego tematu. Czegoś, co większość ludzi jej podobnych omija szerokim łukiem. Bo, bądź co bądź, jest to niezwykle ważny i poważny temat.

Każdy z nas boryka się na co dzień ze swoimi problemami. Jedni nie są pewni, czy poradzą sobie na nadchodzącym teście z biologii, inni co zrobić, żeby nie zaspać na zajęcia. Większość dziewczyn dopadła choroba pospolita, określana jako ,,nie wiem''. ,,Nie wiem" w co mam się jutro ubrać, ,,nie wiem", czego mama ode mnie chciała, ,,nie wiem" co powiedzieć rodzicom, żebym mogła spokojnie wymknąć się na nocną imprezę... etc., etc.

Emma ma inne utrapienie. I pomyśleć, że tylu ludzi, zwłaszcza młodych, doświadcza tego samego. Czasami nawet nie chcą, wręcz nie pozwalają, żeby ktoś im pomógł.

Po śmierci ojca nastolatki, matka Emily popada w alkoholizm. Em zmuszona jest do zamieszkania z bratem zmarłego rodzica, jego żoną, Carol, i dwójką małych dzieci. Pewnie gdyby od razu wiedziała, w co się pakuje, wolałaby iść do Domu Dziecka, niż do wujostwa...

Mijają cztery lata. HAHAHAHA! Ha. Mijają, mhmm, akurat! Raczej Emily się przez nie przeczołguje, docierając do końca doby i z desperacją wyciągając ręce ku kolejnej. Cztery lata piekła. Zdajecie sobie sprawę z tego, jak wielu ludzi każdego dnia jest maltretowanych za nic, prawda? Cóż, może jednak powinniście.

Mimo bólu, jakiego każdego dnia doznaje przez niekontrolowane wybuchy ciotki, Emily brnie dalej przez życie. Usilnie wmawia sobie, że jak przetrwa jeszcze te niespełna siedemset dni, to w końcu będzie się mogła wyprowadzić. Nigdy nie narzeka, nie skarży się, nawet najlepszej przyjaciółce, choć ta nie raz ją namawia. Milczy. Znosi ból cierpliwie, bo wie, że gdyby zgłosiła sprawę do odpowiednich władz, jej mały kuzyn z siostrzyczką zostaliby pozbawieni matki, szczęśliwego życia. A tego Emma nie jest w stanie dokonać. Nie ważne, że jej ciało pełne jest siniaków, być może także źle zrośniętych kości. Przez wzgląd na miłość do tych, którzy nie są jeszcze skalani złem, nikomu nie powie o tym, że cierpi.

Światełkiem w brudnym, ciemnym tunelu wydaje się być nowo przybyły chłopak. Evan usilnie chce poznać Emily, choć ta uparcie powtarza mu, że nie ma w niej niczego interesującego. Z biegiem czasu mury Emmy, tworzące warstwę ochronną przed światem, zaczynają się kruszyć. Czy dziewczyna gotowa jest zaryzykować wszystko, nawet bezpieczną przyszłość?

,,Powód by oddychać" to historia biednej dziewczyny, tak straszliwie poturbowanej przez życie. Każda sekunda, jaką przebywa w domu jest fizyczną, a także psychiczną męką. Niezwykle poruszająca i chwytająca za serce lektura. Nie mogłam się od niej oderwać. Książka została napisany w tak idealny sposób, że kiedy bohaterka płakała, cierpiała, moje serce łamało się na pół, gdy się cieszyła, i ja się uśmiechałam. Koło dzieła Donovan nie da się przejść obojętnie. To coś więcej niż zwykły wyciskacz łez, niż ,,coś na odstresowanie". To poważna książka o sile przyjaźni, o szczęściu i sile, jaką może dać miłość, o nieodwzajemnionej dobroci.

Koniec, epilog powala na kolana. I choć tysiące łez zrosiły powierzchnię dookoła książki i zużyte chusteczki walają się po podłodze koło łóżka, za nic w świecie nie powiem, że żałuję, że wzięłam się za czytanie tej książki. Chociaż nie, żałuję. Żałuję, że zrobiłam to tak późno.

Tą recenzją chciałabym oddać hołd tym, których serca nie wytrzymały cielesnych katorg. Których serca przestały bić. A także tym, którzy przeżywają ten koszmar codziennie.

I tu moja odezwa do Was. Jeśli zauważyliście jakiekolwiek działania tego typu, błagam, zgłoście to niezwłocznie. Zachowując to w tajemnicy, tak naprawdę dokładacie się do zadawania cierpienia niewinnym.

Dawno nie spotkałam książki, która wstrząsnęła by mną na takiej płaszczyźnie. Zaskakująco dobra!
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
5/5
10-12-2014 o godz 09:00 przez: Adriana Bączkiewicz
Każdy z nas posiada inny powód by oddychać, dla jednych jest to miłość, drudzy wyszczególnią tutaj przyjaźń, zapewne znajdą się i tacy, którzy odpowiedzieliby, że są to pieniądze, a jak to jest w przypadku książki Pani Rebecci Donovan?

Emma jest dziewczyną, która wpisuje się w opinie kujona, nie ma zbyt wiele przyjaciół, a czas poświęca wyłącznie na książki i zajęcia pozalekcyjne. Wydaje się dość banalną osobą z pierwszego punktu widzenia, lecz nie może się ona z nikim zaprzyjaźnić, miłość również w jej słowniku nie występuje, ponieważ, gdyby dopuściła kogoś do siebie, musiałaby ujawnić mu swoją tajemnicę. Nie jest to żadna niezwykła tajemnica, lecz strasznie bolesna, nie może po prostu na to pozwolić. Wasz ból fizyczny i psychiczny, jest wręcz nieporównywalny z tym, z którym Emma zmaga się każdego dnia, odliczając dni do chwili, gdy będzie mogła się uwolnić.

Jestem po prostu wstrząśnięta, chociaż nie, ja jestem zdruzgotana całą tą historią. Przez parę dni nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, gdyż Autorka wywołała u mnie takie emocje, że nie potrafiłam się z nią zgodzić, czy nawet zrozumieć. Przemoc jest tak wielkim tematem tabu, że nawet bym nie chciała wejść w skórę głównej bohaterki. Książka ta sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać: ile takich Emm jest na świecie? Jestem przerażona tym, co moje myśli mi podsuwają.

Emocje towarzyszące tej książce to jedno, lecz sama treść i sposób jej wykonania jest genialny. Może moje uwielbienie sprawdza się do tego, że jest to pierwsza książka z gatunku tego typowo młodzieżowego, do którego się zgłębiłam. Autorka balansuje między prostotą, a skomplikowaniem. Posługuje się ona prostymi zdaniami, niezbyt wyszukanymi, lecz ma to swoisty charakter, do którego mogłabym wnikać co chwilę. Niezależnie czy opisuje ona zwykłe przyziemne sprawy związane ze szkołą, czy włączając w tę historię uczucia miłosne, czy na brutalności kończąc. Każde słowo jest tutaj na wagę złota, które jest nam odpowiednio dawkowane.

Jest to taka historia, która sprawia, że nasze myślenie z każdą stroną się rozszerza. Gdy tylko zdarzały się części, w której Emma jest ofiarą, miałam ochotę rzucić książka, nabyć bilet gdziekolwiek ona jest i jej pomóc. Ciągle moje myśli krążyły wokół bohaterki, skandując jej imię i wymachując pomponami jak chirliderka, tylko by dodać jej otuchy. Czekałam tylko, gdy coś się zmieni, gdy ktoś jej pomoże… Nie wspominając już o tym, że bałam się przewracać kolejną stronę, by tylko nie przeczytać o tym, co złego w postaci słów i czynów będzie ją czekać.

Każdy z bohaterów, którzy przewijają się w tej książce, są niesamowicie wykreowani, jakby wyjęci ze świata rzeczywistego. Emma posiada takie cechy, jakimi spodziewałabym się, że osoba dotknięta przemocą się odznacza. Z jednej strony nie chce nic zrobić w tym kierunku, by zakończyć tę mordęgę. Nie sprzeciwia się oprawcy, przyjmuje, że tak po prostu musi być, a my razem z nią odliczamy dni do jej wyjazdu na studia. Tylko naprawdę zastanawiamy się, czy do tego wyjazdu w ogóle przeżyje?

Emma, jako nastolatka, ma również inne zmartwienia dotyczące jej uczuć. Tutaj również podobała mi się ta cała otoczka. Chociaż chciałoby się napisać, że bohaterka nie wie czego chce, to jednak jej niezdecydowanie jest tutaj jak najbardziej na miejscu.

W książce pojawił się jeden minus. Według mnie, ale tak jak piszę, wyłącznie według mnie: Gdybym poznała taką osobę i zaznajomiłabym się z jej problemem, to za wszelką cenę starałabym się jej pomóc, w ogóle nie zważając na jej usilne prośby by nie rozgłaszać tego. Nawet sama bym ją porwała do swojego domu. Nie miałam jednak nigdy stycznością z taką sytuacją, więc co ja tam mogę wiedzieć? Z drugiej strony Emma wszystko skrzętnie ukrywa, więc naprawdę parę osób wie, co się dzieje.

Książka jest dla każdego. Niezależnie od waszego wieku, ta historia Wami wstrząśnie, sprawi, że będziecie dziękować światu, że macie takich rodziców, jakich macie. Ta książka pokazuje, że zawsze może znaleźć się osoba, która ma gorzej niż wy. Sięgnijcie więc po tę książkę i kibicujcie Emmie jak ja. Nie mogę się doczekać, aż pojawi się drugi tom, bo zakończenie rozbiło moje serce na tryliard kawałków.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
4/5
28-12-2014 o godz 16:14 przez: Agata J
Książkę skończyłam czytać dzisiaj o godz. 00.30... do godziny drugiej przewracałam się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Myślałam o ostatniej scenie książki, którą czytając miałam szklanki w oczach. Szok malował się na mojej twarzy. Po skończeniu jej, moją główną myślą było "ale jak?". Myślałam co z przyjaciółmi głównej bohaterki. Byłam zła na jej decyzje. Do ostatnich stron myślałam, że wszystko dobrze się skończy. Trzymałam kciuki za losy bohaterów i miałam nadzieję na zły koniec ciotki Emmy. Ale no cóż...

Książka jest wciągająca. Czyta się ją lekko. Od początku czuje się silne emocje. Z każdą przykrą sytuacją serce bije mocniej i podchodzi do gardła. Czytałam ją z zapartym tchem. Wzbudzała we mnie różne emocje. Podczas czytania jej myślałam, że stanie się moja ulubioną książką, jednakże ostatnie strony sprawiły, że ją znienawidziłam. Chociaż może nie do końca. Jestem osobą bardzo wrażliwą na cudze nieszczęścia i cierpienie.
Zazwyczaj na samym początku czytam ostatnią (i tylko ostatnią) stronę. Nie wiem dlaczego, ale teraz było inaczej. I żałuje tego. Gdybym to zrobiła myślę, że nie przeczytałabym tej książki. Oszczędziłabym sobie smutku i nieprzespanych godzin. Nie przywiązałabym się do bohaterów i nie wywarło by to na mnie aż takiego wrażenia.

Jednakże z drugiej strony uważam, że dobrze, że przeczytałam ją do końca. Wywarła na mnie silne emocje i utwierdziła, że droga którą chcę iść (studiuję resocjalizację) jest słuszna. Zmotywowała mnie do dalszego działania. Do ratowania ludzi przed złym wpływem otoczenia.

Wiem, że jeszcze długo nie będę mogła się otrząsnąć z tych wrażeń.

Książkę polecam, ale nie dla osób wrażliwych. Myślę, że osoby, które łatwo się przywiązują do bohaterów mogą mieć problemy z otrząśnięciem się po przeczytaniu jej. Ja mam ten problem. I jeszcze długo się go nie pozbędę.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 1
5/5
04-02-2015 o godz 18:54 przez: deszczowapanna
Jestem ogromną fanką literatury kryminalnej, jednak nie łatwo jest zasnąć, wgłębiając się w kolejne morderstwa. "Powód by oddychać" miał być dla mnie lekką i przyjemna książką do poduszki. Stało się jednak inaczej. Kiedy około godz. 19 zaczęłam ją czytać, nie spodziewałam się, że będzie to jedno z najgenialniejszych dzieł literackich z jakimi miałam do czynienia.

Emma jest zwykłą nastolatką z normalna rodziną... a przynajmniej tak by się mogło wydawać. Za każdym razem kiedy przekracza próg domu, przeżywa horror. Jest ofiarą przemocy zarówno fizycznej jak i psychicznej. Kiedy pewnego dnia poznaje Evana, nie spodziewa się jak wiele zmieni on w jej życiu. To dzięki niemu otwiera się na świat.To on sprawia, że te kilkaset dni, które dzielą ją od opuszczenia domu, staja się "do zniesienia".

Przez (albo dzięki) Rebbece Donovan zarwałam pół nocy, jednak nie żałuje żadnej minuty poświęconej "Powodowi..." Nie jest to kolejna banalna opowieść o miłości dla nastolatek. Plastyczne i realistyczne opisy sprawiły, że na własnym ciele czułam ból za każdym razem kiedy Emma została uderzona przez ciotkę.Kiedy około 3 nad ranem skończyłam ostatni rozdział, nie potrafiłam znieść myśli, że to już koniec, nie w takim momencie, dlatego na drugi dzień z ogromnym zapałem zaczęłam drugi tom. Książka nie okazała się tak lekka jak myślałam, jednak czytanie jej było dla mnie czystą przyjemnością. Pomimo swojego młodego wieku (mam 18 lat) potrafię dostrzec przesłanie płynące z książki, że koło każdego nas może mieszkać "Emma". Rebecca Donovan uczyniła to, co nie udało się żadnemu autorowi od czasów Jane Kate Rowling i Harrego Pottera- przeniosła mnie do swojego świata, którego nie chcę opuszczać.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 1
4/5
05-10-2014 o godz 11:36 przez: Czarny Kapturek
Myślę, że większość osób, które przeczytają poniższy tekst nie lubią być ograniczane. Wolność wyboru to chyba najważniejsza rzecz, jaką chcemy posiadać lub już ją mamy. W końcu to nasze życie i możemy robić z nim, co nam się żywnie podoba, jednak jednocześnie powinniśmy liczyć się z konsekwencjami popełnianych czynów. Każda decyzja niesie za sobą jakieś skutki, ale jeżeli nasza wolność jest ograniczona to, co należy z tym zrobić? Walczyć czy wręcz przeciwnie? Poddać się na starcie?



Nastoletni ludzie, szczególnie ci pokazywani w amerykańskich filmach, za wszelką cenę pragną zaistnieć w swojej szkole. Czy przez dołączenie do najlepszych klubów albo obracanie się w towarzystwie najpopularniejszych ludzi. Emma, bohaterka książki Rebeccy Donovan, taka nie jest. Za wszelką cenę chce zmieszać się z tłumem uczniów by nikt jej nie zauważył. Poprzez noszenie bluzek z długimi rękawami chce zakryć sekret, który kryje się za drzwiami domu, w którym mieszka. Kilka miesięcy temu znalazłam cytat „Przemoc nie ma płci” – to zdanie idealnie wpasowuje się do treści Powodu by oddychać. Główna bohaterka jest terroryzowana przez swoją ciotkę, która oskarża ją o wszystko. Emma nie może zrobić niczego ani zjeść czegokolwiek co nie jest wpisane na jej listę czy do planu lekcji. Moim zdaniem takie zachowanie bardzo ogranicza artystyczną a także sportową naturę głównej postaci aż do pewnego momentu, w którym spotyka nowego ucznia szkoły, do której uczęszcza – Evana. Jej życie zaczyna nabierać barw a twarz przyozdobiona jest pięknym uśmiechem. Niestety dziewczyna ciągle obawia się konsekwencji, które czekają na nią za drzwiami zamieszkiwanego budynku. Niestety nie można uznać tego pomieszczenia za miejsce, które większość z nas nazywa domem w sensie takim bardziej emocjonalnym. Emma nie chce wracać do tego domu i czas w szkole zawsze przedłuża do maksimum.



Nie mogę ukryć tego, że wątek miłosny gra główne skrzypce w tej powieści. Jednak moim zdaniem został ciekawie opracowany, choć czasami był nużący i miałam ochotę rzucić książką w kąt przez takie banalne niedopowiedzenia czy kretyńskie wybory Emmy. Bohaterka przechodzi prawdziwą przemianę, z zamkniętej w sobie osoby w prawie prawdziwą duszę towarzystwa, jednak stale zostając przy swojej przyjaciółce Sarze. Niezdecydowanie głównej postaci doprowadzało mnie do małych ataków szału, ale przez wciągającą historię i wybory, których dokonywała nie mogłam powstrzymać się od lektury. W pewnych momentach miałam wrażenie, że konflikt zbudowany głównie przez ciotkę Emmy został zażegnany, ta ponownie wkracza z buciorami w „nowe” życie bohaterki i skutecznie wszystko psuła.



Dziękuję autorce, że do swojej historii dodała wiele trudnych, ale także ciekawych postaci. Bez nich powieść zostałaby spłycona do zwykłego romansidła dla nastolatek. Pierwszą taką bohaterką jest Carol, czyli ciotka Emmy. Kobieta, która na pewno ma problemy z psychiką i zachowuje się jakby w jednym ciele znajdowały się dwie osoby o całkowicie odmiennym charakterze. Z jednej strony jest kochającą matką i cudowną żoną, taką o której marzy pewnie każdy mężczyzna, lecz z drugiej strony zamienia się w bardzo złą osobę. Niezrównoważona psychicznie, która potrzebuje pomocy specjalisty. George to brat ojca Emmy, czyli jej wujek oraz mąż kobiety, o której wcześniej wspomniałam. Dziwny to przypadek, gdyż niewiarygodne jest to żeby być tak ślepym na nieszczęście panujące we własnym domu a na dodatek tak bardzo podporządkować się kobiecie. Matka Emmy została trochę pominięta w tej historii, ale zjawiła się parę razy, więc czytelnik może ją poznać. Związek córki i matki został trochę w tragiczny sposób opracowany, ale za to bardzo ciekawie. Interesuje mnie to jak potoczą się losy matki i córki. Czy ta pierwsza ogarnia się na dobre i czy ta druga wybaczy jej błędy z przeszłości.



W Powodzie by oddychać czytelnik spotyka całą plejadę charakterów a autorka przekonuje go do tego, że zło nie czai się tylko w męskim przebraniu. Pisarka przeprowadziła ciekawy zabieg, przez który pokazała to, że kobiety potrafią być równie okrutne oraz zwróciła uwagę na problemy współczesnej młodzieży. Często zdarza się tak, że w rodzinach o statusie „dobrej” dzieje się wiele złego a ta powieść jest tego idealnym przykładem. To bardzo mi się spodobało, jednak jak już wspomniałam wcześniej nie za bardzo przypadł mi do gustu wątek miłosny. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie on miał wyraźniejszy charakter.



Moim zdaniem, nie jest to chwytająca za serce opowieść, przynajmniej moje nie zostało jakkolwiek oczarowane, natomiast zgodzę się, że Powód by oddychać jest historią pełną trudnych emocji i decyzji. Polecam każdemu, kto ma ochotę wkręcić się w kolejną historię miłosną, ale o bardziej dramatycznej podszewce.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
01-10-2014 o godz 19:29 przez: Inna
"Dlaczego tu przyszło mi żyć? Znałam odpowiedź. To nie był wybór, tylko konieczność. Nie miałam dokąd pójść, a oni nie mogli odwrócić się do mnie plecami. Byli moją jedyną rodziną, za co jednak nie mogłam być wdzięczna losowi."
Emma to cicha, nie wyróżniająca się z tłumu dziewczyna, która w swoim życiu przeżyła a raczej przeżywa istne piekło. Mimo tego że ma bardzo dobre oceny, osiągnięcia sportowe oraz jest posłuszna w domu jej ciotka się nad nią znęca. Em robi wszystko żeby wyrwać się z tego piekła na ziemi, wciąż odlicza czas kiedy będzie mogła wyjechać na swoją wymarzoną uczelnie ale Carol bardzo umiejętnie (niestety) sprawia, że ten czas który musi jeszcze spędzić w "domu" jest istnym koszmarem. Niestety nie kończy się na wyzwiskach, dziewczyna nie raz musiała zakrywać sińce które na jej ciele zostawiła ciotka. Tylko dzięki swojej przyjaciółce Emma może liczyć na kawałek normalnego życia, jedynie Sara wie co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, co prawda Em nie mówi jej wszystkiego mimo to zawsze może liczyć na wsparcie ze strony przyjaciółki. Co się stanie kiedy w życie dziewczyny wparuje miłość i to wraz z Evanem, czy dzięki niemu zacznie normalnie żyć? Czy miłość wreszcie pozwoli jej zaczerpnąć powietrza którego tak bardzo potrzebuje Emma?

Kiedy skończyłam czytać książkę najpierw miałam totalną pustkę, chwile później zaczęłam odczuwać nadmiar emocji, byłam trochę zła, trochę rozczarowana, trochę smutna ale na pewno ciekawa co wydarzy się dalej, w stu procentach odczuwałam mimo wszystko odrobinę radości. A wszystkie te emocje były wywołane przez ta genialną pozycje, ani razu się nie zwiodłam, chce więcej i więcej. Książka jest bo prostu boska, postacie są bardzo dobrze wykreowane, zdążyłam sie z nimi zaprzyjaźnić, niektóre z nich znienawidzić oraz się zakochać a to wszystko czytając tą o to lekturę. Dzięki temu że autorka pisze bardzo ciekawie oraz bardzo dobrze opisuje bez trudu wczułam się w postać Emmy przez co nie raz targała mną złość, kręciła mi się łezka w oku no i odczuwałam jakiegoś rodzaju radość. Em jest bardzo silną osobą więc nie raz mnie szokowała swoją wytrwałością, ja w niektórych sytuacjach na pewno bym nie wytrzymała psychicznie i fizycznie, podziwiam ją. Jest to jedna z tych powieści, którą na pewno zapamiętam, czuje że bardzo wdarła mi się w pamięć, mogę ja w stu procentach polecić bo jest to książka która przekazuje wiele wartości, czytając ją można się wiele nauczyć. Jestem pewna że będę ją polecać moim znajomym bo jest to jedna z tych książek po którą po prostu powinno się sięgnąć. Polecam bardzo gorąco. Jeżeli jeszcze nie macie swojego egzemplarza to radzę szybko zakupić :)
Ocena 10/10
niestety zamiast 5 gwiazdek kliknęły się 4 :/
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
26-09-2014 o godz 22:56 przez: Absurdalna
Książka, o której mowa porusza dwa tematy. Pierwszym z nich jest wielka miłość, a drugim przemoc w rodzinie. Pozwólcie, że najpierw wspomnę o tytułowym „Reason to breathe”. Takim powodem dla Emmy stał się Evan Matthews - chłopak pochodzący z dobrej rodziny, którego zaintrygowała introwertyczność bohaterki. Uczucie tej dwójki rodziło się i dojrzewało przez prawie pięćset stron książki Donovan. Można powiedzieć, że byliśmy świadkami nieco infantylnej, ale jednocześnie jedynej, czystej, prawdziwej, młodzieńczej i szalonej miłości. Może to dziwne, ale fantastycznie czytało mi się o ich... Rozterkach! Znalazłam tu trochę swoich wspomnień sprzed kilku lat i dałam się ponieść odczuciu, że taka miłość może istnieć. (...)

Miłość miłością, ale faktem jest, że to nie z jej powodu książka poruszyła mnie do szpiku kości. Nie mogłam i nadal nie mogę pogodzić się z niesprawiedliwością wynikającą ze sposobu traktowania młodej Emmy przez jej ciotkę Carol. Nie mogę się pogodzić, że książka „Powód by oddychać” opowiada nam o rzeczach, które faktycznie mogą mieć miejsce w realnym życiu. Rebecca Donovan przełamuje temat tabu, jakim jest przemoc w rodzinie i cierpienie w ukryciu. Książka pokazuje, że człowiek może ulec zezwierzęceniu. Może stać się jałowy wobec drugiego, nieczuły, pozbawiony hamulców i barier. Tyranię, którą zastosowała rodzina bohaterki wobec niej samej, jest czystym złem i bezprawiem. Wyobraźcie sobie, jak można znęcać się nad człowiekiem, który już tak wiele w życiu stracił? Jak bardzo można być złym człowiekiem?

Książka autorstwa Donovan pokazuje nam, że w byciu złym nie ma granic. Ta lektura po prostu wciąga. Czytając, czasami miałam ochotę rzucić ją w kąt i nigdy więcej nie wracać do tych obrazów niesprawiedliwości. Jednocześnie po przeczytaniu zakończenia, do teraz czuję niedosyt i uważam, że książki takie jak „Powód by oddychać” powinny być sprzedawane w pakiecie wraz z kolejnymi tomami. Trylogia „Oddechy” zapowiada się na serię wypełnioną ludzkimi emocjami. Nie spodziewałam się, że tak bardzo spodoba mi się ta książka. Chcę mieć kolejne tomy do kolekcji, bo na dzień dzisiejszy uważam, że warto!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
26-11-2018 o godz 17:11 przez: slytherin_books
Życie Emmy nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych. Jej ojciec zmarł gdy była mała, matka nie umie sobie poradzić z utratą męża, załamuje się i podrzuca Emmę bratu swojego zmarłego męża. Możecie sobie pomyśleć: 'Hej! Przecież nie może być aż tak źle! W końcu trafiła do rodziny.' No taa.. Ale jeżeli uważaliście, że Dursleyowie byli okropnym wujostwem.. To zapewniam Was, że oni przy ciotce Emmy to istne anioły.. Dziewczyna w szkole stara się być niewidzialna, przez sytuacje w domu nie ufa ludziom i nie przepada za ich towarzystwem. Ma tylko jedną przyjaciółkę - Sarę i tylko jej ufa.. ale nie na tyle by wyjawić jej swój najmroczniejszy sekret.. Sara niejednokrotnie sama musi się domyślać, co trapi jej przyjaciółkę. Nic więc dziwnego, że Emma podchodzi nieufnie do nowo poznanego kolegi Evana, który za wszelką cenę chce się z nią zaprzyjaźnić.. Żałuję.. Żałuję, że dopiero teraz poznaję historię Emmy.. Ta książka z jednej strony była cudowna. Nie mogłam nie lubić Emmy, Sary i Evana. Uwielbiałam ich rozmowy, zwłaszcza te przepełnione humorem i sarkazmem. Ale z drugiej strony.. To wszystko przez co przechodziła Emma, nie raz sprawiło, że czułam się zdruzgotana, a moje czytelnicze serce pękało na miliony kawałków. Ale też sprawiało, że jeszcze bardziej ją doceniałam. Autorka na przykładzie Emmy pokazała, że mimo przeciwności losu człowiek potrafi nadal być ludzki.. I znieść wiele w imię dobra kogoś bezbronnego, kto może zostać zraniony i nie jest w stanie ochronić się przed bólem.. Przyznam się Wam, że czasami miałam ochotę wejść do książki i rozprawić się z ciotką Emmy, która trafiła na pierwsze miejsce listy najbardziej znienawidzonych przez mnie bohaterów. Jest jeszcze jedna kwestia, którą chcę poruszyć.. Zakończenie.. Współczuję wszystkim, którzy musieli czekać na drugi tom.. Tak się nie robi.. Nie można kończyć książki w takim momencie i kazać czytelnikowi żyć w niepewności..
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
08-09-2014 o godz 10:42 przez: mika44
Poruszająca opowieść o niezwykłej sile rażenia. Rzadko książka wywołuje we mnie skrajne emocje, ale czytając Powód by oddychać, płakałam i śmiałam się. Siła uczuć w tej powieści jest naprawdę oszałamiająca. Nie sposób jej odłożyć, i aż do ostatniej strony czyta się z zapartym oddechem.
Bohaterka boryka się z problemami, które przerosłyby dorosłego, a nie tylko nastolatkę, i są chwile, kiedy czytelnik wraz z nią czuje, że ostatnia, cienka nić nadziei została zerwana. W jej życiu nie ma miejsca na miłość, ale tylko ona może jej pomóc.. To żaden modny paranormal, ale uderzająca emocjami rzeczywistość.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
16-12-2016 o godz 14:17 przez: Anonim
W pewnym momencie nie byłam w stanie jej czytać. Autorka sprawiła ze przeżywałam cierpienia głównej bohaterki razem z nią. Jednak nie mogłam się oderwać. W pewnych momentach nie wiedziałam, czy czułam złość, smutek lub ból wydobywający się z mojego serca. Jestem wstrząśnięta do granic możliwości. Nie mam pojęcia czy ciesze się z przeczytania tej książki, jednak tylko ze względu na to z jakim tempem zmieniały się moje emocje.
4/5, ponieważ trzeba czekać na kolejna cześć.
Polecam serdecznie wszystkich którzy nie boja się stracić całej nocy na czytanie.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
24-09-2014 o godz 17:17 przez: Rosemarie
Szesnastoletnia Emma Thomas mieszka w zamożnym miasteczku, gdzie najczęstszym zajęciem ich mieszkańców jest plotkowanie. Na pierwszy rzut oka nasza główna bohaterka jest perfekcyjna. Jest wzorową uczennicą, uczęszcza na wiele zajęć pozalekcyjnych, a ponadto angażuje się w sport. Wydawałoby się, że powinna być otoczona na przyjaciółmi, ale tak nie jest. Przyjaźni się tylko z Sarą, która jest w zasadzie jedyną osobą, na której może polegać i która wie, jakie piekło przeżywa w czterech ścianach swojego domu.

Życie Emmy nie jest tak perfekcyjne, jak mogłoby się wydawać. To tylko pozory, które dziewczyna stara się zachowywać za wszelką cenę. A co to jest takiego, co burzy wszystko w jej uporządkowanym świecie, co sprawia, że rozpada się ona na milion kawałków? Jej ciotka, Carol. Nasza główna bohaterka doświadcza bowiem przemocy w rodzinie. Jej wujek odwraca wzrok, gdy trzeba, a jej najlepsza przyjaciółka Sara nieustannie stara się przekonać Emmę, aby ta w końcu wyznała prawdę i przestała żyć w kłamstwie. Pewnego dnia w szkole pojawia się Evan Mathews. I niewyobrażalnie zmienia życie tej cichej dziewczyny. Bardziej, niż można sobie wyobrazić...

Rebecca Donovan podjęła trudny temat. I szczęśliwie mogę przyznać, że z niego wybrnęła. Nie uniknęła pewnych nielogiczności i niespójności w fabule, ale szczerze mówiąc, gdyby ich nie było byłabym naprawdę zdziwiona. W tego rodzaju powieściach nie sposób uniknąć błędów. Zresztą, cała reszta jest tak diabelnie dobra, że przymknęłam oko na momenty, które mi się nie podobały. Jeśli chodzi o całokształt - jak się pewnie domyślacie - urzekł mnie on niesamowicie. Pisarka ma lekki styl pisania, ale przy tym tak absorbujący i obrazowy, że w wiadomych scenach wraz z główną postacią odczuwałam strach i lęk. To chyba największa zaleta tego dzieła. To, iż sprawia, że czytelnik przeżywa autentyczne emocje.

"Powód by oddychać", oryginalnie "Reason to breathe" (w tym momencie po prostu muszę pochwalić wydawnictwo za dosłowny przekład tytułu, który naprawdę idealnie oddaje treść tej książki) to powieść, o której słyszałam jeszcze nie wiedząc, że zostanie ona wydana w Polsce. I jest to lektura, która wzbudza całą szeroką gamę emocji. Pojawiają się ci, którzy krytykują ją za nielogiczność, a także ci, którzy chwalą pisarkę za podejście do tak poważnego tematu w wyważony sposób. I wiecie co? Ja jestem w tej drugiej grupie. Akceptuję to, że są czytelnicy, którym Emma może wydawać się głupią postacią. Tylko tego nie rozumiem. Myślę, że jest to bohaterka, w której miejsce trudno się postawić, jeśli samemu się nie przeżyło przemocy w rodzinie. Komu oceniać jej zachowanie, reakcje? Wiem, wiem - to fikcyjna postać, ale ja po prostu ją polubiłam i nie tylko z litości. Obdarzyłam ją sympatią, bo umiała sobie poradzić w sposób, który dla niektórych może wydawać się niespójny. Dla przeciętnego czytelnika łatwo powiedzieć, iż Emma mogła po prostu - UWAGA - teraz Was zaskoczę: komuś o tym powiedzieć. Powiedzieć o tym, co przeżywa w swoim "kochanym" domu. Chyba łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Ja potrafię ją zrozumieć, to uczucie żalu, beznadziejności i wstydu, które ją przepełnia... Ten strach, że wszyscy się dowiedzą, że jej ciotka się nad nią znęca, że jej życie to jeden wielki ból. A ona robi co może, zaciska zęby i stara się oszczędzić swoim kuzynom cierpień. I moim zdaniem to zasługuje na podziw. Zawsze mam ten problem w powieściach młodzieżowych, że ciężko mi polubić główne bohaterki. Szczerze przyznaję, że ten przypadek jest jednym z wyjątków.

Jeśli chodzi o innych bohaterów, to w tle Emmy i Evana nie wypadają tak blado, jak mogłoby się wydawać. Fakt, w porównaniu z tą "główną" dwójką, która jest w meritum całej akcji, mogą nie przykuwać zbyt dużej uwagi czytelnika i tak zresztą chyba powinno być. Jakby nie było, to Emma i jej problemy są motorem napędowym akcji. A jeśli chodzi o najgorszą postać w tej serii... To ta nagroda wędruje do Carol! Nikogo chyba nie zaskoczy fakt, iż napiszę, że po prostu autentycznie znienawidziłam Carol. Co za okropna postać! Nie mam tutaj namyśli jej kreacji, bo Rebecca Donovan spisała się w tym przypadku na medal. Naprawdę można znienawidzić tę bohaterkę, w moim skromnym mniemaniu ta pani powinna dostać izolatkę w psychiatryku.

Rebecca Donovan stworzyła książkę, którą nie tylko czyta się w zawrotnym tempie, ale też z wypiekami na twarzy i nieustannie towarzyszącymi emocjami. Czułam się tak jakbym to ja uczestniczyła we wszystkich wydarzeniach. Razem z Emmą cieszyłam się, gdy w jej życiu pojawiał się promyk nadziei, a także, gdy zaciskała zęby i tłumiła ból. To bohaterka mająca silny charakter, której nawet ciężkie doświadczenia nie zdołały złamać. Zapewne jak się zorientowaliście, "Powód by oddychać" znacznie przerósł moje oczekiwania i szczerze nie dziwię się, dlaczego zbiera tak dobre recenzje za granicą. Jest poruszająca i innowacyjna, a najlepsze jest to, że w czasie jej czytania ani razu nie odniosłam wrażenia: "to już było". Jestem pewna, że ta powieść zys
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-01-2015 o godz 20:30 przez: PaniKa
O książce „Powód by oddychać” ostatnio słyszy się bardzo wiele. Tak wiele, że i ja w końcu dałam się namówić i po nią sięgnęłam. Gdy tylko zaczęłam czytać, wiedziałam że to był strzał w dziesiątkę. Po prostu wpadłam jak śliwka w kompot i przepadłam bez reszty. Dałam się porwać emocjom i pozwoliłam się nieść z nurtem rzeki, a gdy dopłynęłam do brzegu, po prostu nie mogłam złapać tchu.

Szesnastoletnia Emma widziała już nie jedno. Nie jest zwykłą nastolatką, a jej życie toczy się wyłącznie wokół szkoły i domu w którym codziennie przeżywa koszmar. Oprócz wiernej przyjaciółki Sary która jest przy niej na dobre i na złe, dziewczyna nie posiada żadnych innych znajomych. Za wszelką cenę stara się nie rzucać w oczy i unikać kontaktu z ludźmi. Dzięki temu może chronić swojej tajemnicy, która powoli rujnuje jej życie. Emma jednak codziennie walczy i odlicza dni do momentu kiedy będzie mogła być wolna. Wszystko się jednak zmienia gdy pewnego dnia w szkole pojawia się chłopak o imieniu Evan, który robi wszystko by zwrócić jej uwagę. Dziewczyna intryguje go na tyle że postanawia się do niej zbliżyć i poznać ją lepiej. Emma jednak wie że nie może mu na to pozwolić, bo gdyby tak się stało musiałaby ujawnić mu prawdę o sobie i o tym co dzieje się w jej życiu. Jednak prawda ta mogłaby się okazać zbyt destrukcyjna dla nich obojga...

„Byłam obezwładniona siłą tornada, które przeszło przez moje życie i w krótkim czasie wywróciło wszystko do góry nogami.” *str. 111

Opis może wydawać się trochę schematyczny, bo mamy tutaj i skrzywdzoną nastolatkę i przystojnego młodzieńca który stara się wyratować ją z opresji, jednak zapewniam was że ta książka jest inna. Właściwie wszystko w tej książce jest inne i nowe, a czytanie jej sprawia że mamy ochotę wejść w świat Emmy i podać jej rękę. Wartka akcja dodaje smaku, a dialogi i ciekawie skonstruowani bohaterowie pozwalają nam całkowicie zatracić się w książce. Prosty język sprawia że książkę czyta się lekko i szybko, całkowicie tracąc poczucie czasu. Historia Emmy wciąga, a z każdą stroną zaczynamy odczuwać coraz większe napięcie, które powoli zaczyna nas rozsadzać od środka. Niejednokrotnie musiałam się zatrzymać podczas czytania i ochłonąć, bo moje serce galopowało tak szybko iż myślałam że wyskoczy z mojej piersi. Uwielbiam książki które wywołują u mnie tak wielkie emocje, które sprawiają że do samego końca czuję dreszcze na plecach i które całkowicie porywają mnie do swojego świata, by na koniec wypuścić i pozostawić z jednym wielkim bałaganem w głowie. To jest właśnie idea dobrej książki. Łapie Cię w swoje sidła i trzyma do samego końca.

„Powód by oddychać” to książka wstrząsająca, porywająca i tak nieprawdopodobnie prawdziwa że aż chce się krzyczeć. Krzyczeć z bezsilności i ze złości. Bo ile osób wśród nas przeżywa podobny koszmar, który stara się za wszelką cenę ukryć? Ze wstydu, strachu, bądź z innego powodu. To straszne że są na świecie ludzie zdolni do takich czynów, którzy krzywdząc innych jeszcze odczuwają z tego satysfakcje.

Historia Emmy to dokładnie nakreślony obraz przemocy domowej. Dziewczyna będąc ofiarą boi się szukać pomocy, stara się za wszelką cenę ukryć to co dzieje się w jej domu, wymyśla coraz to nowe powody swoich obrażeń, okłamuje przyjaciółkę i chłopaka. Przez cały czas przyzwala by ciotka się nad nią znęcała, ciągle wierząc i wmawiając sobie że kiedyś nadejdzie czas że jej koszmar dobiegnie końca. Niezrozumiałe jest dla mnie jednak zachowanie Sary. Będąc przyjaciółką Emmy, powinna zrobić wszystko by skrócić jej cierpienia, zwłaszcza że miała świadomość tego co dzieje się w jej domu. Nie zrobiła jednak nic, a poproszona przez Emmę by nikomu nie ujawniała prawdy, przystaje na to, dając w ten sposób przyzwolenie by przyjaciółce dalej działa się krzywda.

„Szale na wadze mojego życia prawie się zrównoważyły, ale, jak zwykle, nie zbalansowały się idealnie. Kiedy już coś się poprawiło, coś innego musiało legnąć w gruzach. Zaakceptowanie tego było najtrudniejszą lekcją, którą musiałam odrobić.” *str. 350

Pojawienie się Evana sprawia że Emma zaczyna się zmieniać. Powoli wychodzi ze swojej skorupy, pozwalając rozwinąć się uczuciu którym zaczyna darzyć chłopaka. I to właśnie miłość dodaje jej sił i wiary że kiedyś może być inaczej, że mimo wszystko może być szczęśliwa. W końcu znajduje powód by oddychać…

Rebecca Donovan stworzyła książkę która wstrząsa i chwyta za serce. Która poruszy każdą, nawet najmniejszą strunę w waszej duszy. To nie jest książka którą się czyta. To książka nad którą lecisz na łeb na szyję, aż do samego końca, a zakończenie sprawia że upadasz i jeszcze długo, długo po przeczytaniu nie możesz dojść do siebie. Polecam ją każdemu z was, bo takie książki powinno się czytać i pamiętać. Dajcie się porwać, bo naprawdę warto.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 2
5/5
27-09-2014 o godz 14:31 przez: Mirror of soul
„W rozrachunku między miłością a stratą to miłość popychała mnie do walki o to, by... oddychać.”

Czy zastanawialiście się kiedyś jak może wyglądać piekło na ziemi? Emma nie boryka się rozmyślaniami na ten temat – ona po prostu przeżywa to codziennie po powrocie do domu. Każdego dnia tylko odlicza czas do opuszczenia tego miejsca i wyjechania na studia, dlatego w szkole stara się mieć jak najwyższe stopnie by zdobyć stypendium. Nie interesuje ją społeczność szkolna – woli zostać niezauważona, nie dopuszczać do siebie nikogo... by ktoś nie odkrył jej tajemnicy... Jak na nieszczęście zaczyna się nią interesować Evan, który usilnie chce poznać ją bliżej... Czy Emma może pozwolić sobie na stąpanie po cienkiej tafli lodu, która w każdej chwili może pęknąć? I przez jakie piekło będzie musiała jeszcze przejść?

Przemoc w rodzinie i znęcanie się nad dziećmi w dzisiejszych czasach spotykana jest niestety bardzo często. Zachowanie to dość brutalne i wywołane błahymi sprawami, potrafi przynieść drugiemu człowiekowi wiele bólu oraz cierpienia. Ponadto powoduje powolne wyniszczanie się rodziny i okropne skutki. Jaki jest więc powód takiego działania? Bo ja niestety nie mogę pojąć takiego stanu rzeczy...

Autorka wybrała sobie okropnie trudy temat główny książki – zwłaszcza, że jest to jej debiut. Mimo moich obaw jednak udźwignęła fabułę – od początku do końca pociągnęła tę historię zawodowo, nie oszczędzając czytelnika. Niewiele jest powieści dla młodzieży poruszających tak trudny temat i za tę odwagę autorka ma u mnie wielki plus. Bo pełno jest takich prostych romansów, w których to problemy ograniczają się "trudnych chwil" w związku czy poszukiwania tego jedynego. Tu nie ma schematu – jest za to wielka dawka cierpienia.
Akcja toczy się momentami bardzo szybko, choć są fragmenty, gdy jest na chwilę wstrzymana. Warto też zaznaczyć, że sam początek wciąga nas w wir zdarzeń. Te niecałe pięćset stron naprawdę mija aż za szybko.

Styl autorki jest prosty i zrozumiały w odbiorze, ale naszpikowany porządnymi dawkami różnych emocji – raz się śmiejemy, by po chwili cierpieć wraz z główną bohaterką katusze. Pani Rebecca nie oszczędza nas również w szczegółowych opisach tortur, jakie musi znosić Emma. Niejednokrotnie miałam łzy w oczach, bo pojawiające się w mojej głowie sceny były zbyt okropne. Tak wczułam się w powieść, że wyklinałam pod niebiosa sprawcę tych poczynań.

Miłość w tej pozycji odgrywa bardzo ważną rolę. To dzięki niej dziewczyna zaczyna dostrzegać świat w innych kolorach a nie tylko w odcieniach bieli i czerni. Co jest warte podkreślenia – autorka nie ukazuje nam cukierkowego świata, w którym nagle znalazła się bohaterka. Miłość jest i pomaga jej przetrwać, ale cukierków nie ma.
Muszę jednak przyznać, że nie spodobało mi się wprowadzenie postaci Drew i zachowania, Emmy w tym czasie – moje myśli krążyły wtedy tylko do słów: "Eeee serio?". Nie pasowało mi to, ale zdołałam ten moment przetrwać.

Główna bohatera na pozór idealna (dobrze się uczy, jest wysportowana, nauczyciele ją bardzo lubią) wcale taka nie jest, choć nieźle udaje. Katusze jakie znosi zamiast uciec czy zgłosić to odpowiednim organom naprawdę wstrząsają – ona jednak nie chce zniszczyć rodziny.

Gdy skończyłam czytać książkę nie byłam skłonna do jakichkolwiek słów. Koniec był po prostu tak mocny, tak niespodziewany i zaskakujący... że aż wbijał (dosłownie!) w fotel. Usilnie próbowałam znaleźć ciąg dalszy, jakieś ukryte słowa, COKOLWIEK byleby dowiedzieć się co będzie dalej...
Ta książka sprawiła, że zaniemówiłam z wrażenia i do tej chwili nie potrafi wyjść mi z głowy. Nie ma słów by opisać jaka jest cudowna – ją po prostu trzeba przeczytać! Tylko ostrzegam – pudding z mózgu i kac książkowy gwarantowany!

Powieść porusza tyle ważnych kwestii, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. W końcu nie wiadomo ile na tym świecie znajdziemy podobnych historii, które rozgrywają się w odróżnieniu od książki – w rzeczywistości. Kto wie, możne nawet bliska nam osoba przeżywa taki dramat a my nieświadomie nic na ten temat nie wiemy. Miłość dodaje skrzydeł, jak i również dzięki niej człowiek staje się silniejszy... Ale czy aż tak, by wytrzymać coś takiego?

Gorąco polecam tę powieść, a zaraz po niej kurację serialową – inaczej się chyba nie da. Niemniej wiem, że nie każdy może pokochać ją tak jak ja, ale warto przeczytać tę wzruszającą i pełną cierpienia książkę. Ja już ustawiam się w kolejce, by jak najszybciej przeczytać kolejny tom – oczarowała mnie, zniszczyła i podbiła serducho!

A ty masz powód by oddychać? Masz w życiu cel z którego czerpiesz tlen na kolejne dni? A może jesteś bezużyteczny i zużywasz go tylko niepotrzebnie? Oddychaj, póki masz czym...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-10-2018 o godz 12:19 przez: katherine_parker
Recenzja dostępna również na: about-katherine.blogspot.com Jestem przekonana, że serii Oddechy zdecydowanie nie muszę nikomu przedstawiać. Swego czasu to była jedna z bardziej popularnych trylogii, a ja, jak to ja, oczywiście wtedy nie miałam na jej poznanie ochoty... Także musiały minąć cztery lata od premiery pierwszego tomu w Polsce, żebym w końcu chciała ją przeczytać. I wiecie co - kurczę! Ale mi się ta książka spodobała.... Ale zanim dojdę do tego, dlaczego historia zawarta w powieści Rebecci Donovan tak mnie zauroczyła, to opowiem wam, o czym Powód by oddychać jest - wiecie, tak dla przypomnienia. Kiedyś Emma miała szczęśliwą i pełną rodzinę - kochającego ojca i szaloną, ale troskliwą matkę. Wszystko się jednak zmieniło, kiedy ojciec dziewczyny umarł, a matka ją porzuciła ją na rzecz alkoholu i własnego życia. Wtedy trafiła pod opiekę swojego wujka i jego rodziny. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie Carol - jej ciotka. Nie wiedzieć czemu, kobieta wprost uwzięła się na naszą główną bohaterkę i śmiało można powiedzieć, że za punkt honoru wzięła sobie, aby jak najmocniej zmienić życie dziewczyny w piekło. To wszystko doprowadziło do całkowitego emocjonalnego odcięcia się od innych przez Emmę - wyjątek stanowi jej najlepsza przyjaciółka Sara, która zna jej sytuację rodzinną. Ale wszystko się zmienia, gdy do szkoły, do której uczęszcza Emma trafia Evan. Tylko on, mimo tak ogromnego muru, jaki postawiła wokół siebie dziewczyna, chce się przez niego przebić i poznać ją. No właśnie, ten Evan... Wiecie, że ja mam słabość do każdego męskiego bohatera w książkach, więc nie ma w tym chyba nic dziwnego, że i ja padłam urokowi bohatera. Strasznie mi zaimponowało to, że chłopak mógłby tak na prawdę odwrócić się od Emmy, którą wszyscy postrzegali jako strasznie dumną i zarozumiałą osobę. Jemu właśnie udało się dostrzec prawdziwe piękno dziewczyny - odkrył, że za tą fasadą obojętności kryje się bardzo poważny powód - i to mnie na prawdę w nim urzekło. Ale jeśli jestem już przy bohaterach, to w tym miejscu muszę powiedzieć wam, że chociaż w pewnym sensie rozumiałam podejście Emmy do jej problemu - do tej sytuacji w domu, do ciotki i wujka, jak i nawet byłam w stanie zrozumieć jej postawę, to po prostu dalej nie rozumiem tego, jak względem tej przemocy ze strony ciotki Carol reagowała Sara (głównie) i Evan. Wszystko było by w tej historii dobrze, gdyby nie właśnie ta postawa. O co mi chodzi - Sara, bo w sumie do niej mam największe pretensje, dobrze znała sytuację w domu Emmy, chociaż ta i tak nie mówiła jej do końca wszystkiego. Ale mówię, wiedziała i często widziała, jak fizycznie dziewczyna z tego powodu cierpi. Sama Emma prosiła ją, żeby nic z tym nie robiła, żeby pozwoliła sprawie przycichnąć, a Sara jej słuchała i tylko trochę popłakała nad losem przyjaciółki i tyle. No kurczę! W takie coś nigdy nie uwierzę! Jeszcze jakby nie łączyła ich tak silna przyjaźń, no ale nie reagować na krzywdę tak bliskiej osoby? Nie wiem, może ja jestem inna, bo nawet, gdyby ktoś mi mówił "zostaw to, nic nie rób", to gdybym widziała, że to jest złe i że tak źle wpływa na moją przyjaciółkę nie wahałabym się. Po prostu chciałabym coś z tym zrobić - na pewno nie wsadzałabym głowy w piasek. Dobrze, ponarzekałam, ale teraz mogę już zacząć tylko zachwalać tą książkę. Na prawdę jestem w dużym szoku, że całość tak bardzo mnie wciągnie i że będę chciała więcej i więcej. Chodzi mi o to, że tego typu książki z biegiem lat zaczęły mnie po prostu nudzić, a tu proszę! Podejrzewam, że gdybym poznała tą historię zaraz po premierze, wciskałabym ją na siłę każdemu, kto tylko chciałby ją przeczytać... Jakieś dwa lata temu czytałam inną książkę autorki i pamiętam, że choć mi się podobała, to nie było przy niej jakiegoś wielkiego zachwytu. Ale tutaj! Na prawdę kochani, to jest książka godna polecenia i uwagi. Całość napisana jest bardzo przyjemnym, ale jednocześnie wciągającym językiem, a dzięki temu powieść pochłania się jednym tchem. Owszem, znalazły się tutaj i takie wątki, które sama raczej bym pominęła, bo były zwyczajnie niepotrzebne - jak na przykład moment wyjazdu Evana, który moim zadaniem tak na prawdę za dużo nowego nie wniósł do całości. Ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Było tutaj zdecydowanie więcej plusów, które przyczyniły się do mojej końcowej opinii. Także moi drodzy, jeśli nie czytaliście jeszcze tej książki, to ja ponownie głośno mówię - NA PRAWDĘ WARTO! Historia ta jest tak urzekająca i emocjonalna, że zwyczajnie szkoda jest przejść koło niej obojętnie. Ja więc polecam i pod tą opinią podpisuję się rękami i nogami, a sama już zacieram ręce na drugi tom, który tak niecierpliwi się na swoją kolej na mojej półce.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-09-2014 o godz 22:34 przez: NathalieRoss
Istnieją książki, które zatrzymują oddech. Zwalniają akcję serca, momentami przyprawiając czytelników o zawał. Ostatnie miesiące wprowadziły na polski rynek kilka takich pozycji i myślałam, że nic mnie już tak nie poruszy. Dopóki nie przeczytałam "Powodu, by oddychać" Rebecci Donovan - książki tak wzruszającej, że nie mogłam złapać oddechu między kolejnymi falami łez. Zarwałam dla niej noc, wstałam wcześnie rano, postanowiłam ten raz odpuścić obowiązki i pozwoliłam sobie całkowicie wsiąknąć w lekturę. I płakać.

Emily ma szesnaście lat i od dzieciństwa mieszka z wujkiem, ciotką i ich dziećmi. Jej tata zginął w wypadku samochodowym, w efekcie czego mama popadła w alkoholizm i nie była wstanie zająć się córką. Od kiedy tylko dziewczyna przekroczyła próg nowego domu, ciotka Carol nie mogła znieść myśli o intruzie. Z biegiem lat nic się nie zmieniło. Nienawiść ciotki urosła do gigantycznych rozmiarów, a jej mąż, brat zmarłego ojca Em, udaje, że nie widzi żadnych momentów, kiedy kobieta wyżywa się na dziewczynie. Emma nie może nikomu się przyznać do tego, co dzieje się w domu, gdyż nie chce, by dzieci tej dwójki straciły rodziców. Dlatego codziennie przechodzi przez piekło i pozwala na przemoc domową. Razem z przyjaciółką Sarą próbują każdego dnia wprowadzić w jej życie trochę słońca. Aż do czasu, gdy na drodze Em pojawia się Evan i jej już i tak mało uporządkowany świat staje na głowie...


Ta książka mną po prostu wstrząsnęła! Nie jestem pewna, czy umiem zebrać myśli na tyle, by oddać jej należny zachwyt i wzruszenie. Zaczynając, nie byłam pewna, czy to będzie "to", lecz już pierwsze strony sprawiły, że nie mogłam się oderwać od lektury. Nie dałam rady pójść spać, a gdy w końcu zasnęłam po kilku godzinach lektury, wstałam rano wcześniej niż zwykle, by czytać dalej. Gdziekolwiek byłam i cokolwiek robiłam, myślałam o tej książce. Nawet robiąc Mamie masaż, książka była tuż obok - w skrócie: nic nie było w stanie oderwać mnie od lektury.

Rebecca Donovan poruszyła temat, o którym dawno już nie wspominano w książkach dla młodzieży. Przemoc domowa zawsze istniała i zdaje się, że nic nie jest w stanie jej wyeliminować. Emma nie jest jedną z postaci, które kryją w sobie dwie osobowości: jedną pozytywną i drugą wystraszoną. Wręcz przeciwnie - łączy oba te charaktery w sobie, tworząc dobry przykład w miarę silnej psychicznie osoby borykającej się z przemocą w domu. Mimo licznych siniaków i blizn, niekończących się pogróżek i bezgranicznej wściekłości ciotki ciągle walczy, nie pozwala zabić swojego ducha i nadziei na lepsze jutro. Nie prosi o pomoc, gdyż ulga dla niej znaczyłaby piekło dla dzieci okropnego wujostwa, które zostałyby bez rodziców. Odlicza dni pozostałe do skończenia szkoły, wyniesienia się z domu i ucieczki z tego domowego więzienia. Mimo tej traumy, nie przestaje dążyć do największych celów. Unikanie ciotki przekłada na naukę i dochodzenie do perfekcji w sporcie (uprawia futbol amerykański i według Sary jest najlepszym strzelcem w całym stanie), co może zapewnić jej dostanie się na najlepsze uczelnie i szybszą ucieczkę z piekła.

Byłam pełna podziwu dla Emily. Przepłakałam co najmniej połowę książki i zużyłam co najmniej dziesięć opakowań chusteczek. Nigdy nie zrozumiem, jak ktoś może robić coś takiego drugiej osobie, jak durna uraza może zniszczyć komuś życie. Przeżywałam tę desperacką próbę normalnego życia za wszelką cenę, jakbym to ja była w ciele Em. Nie mogłam powstrzymać łez, a każdy cieplejszy moment z Sarą lub Evanem sprawiał, że wypuszczałam z siebie powietrze z ulgą, że zarówno Emma, jak i ja sama jako czytelniczka dostałyśmy chwilę przerwy od tego koszmaru.
Szalenie podobały mi się postaci Sary i Evana - wspaniałych przyjaciół Em, którzy naprawdę przejmowali się jej losem, mimo że nie do końca wiedzieli, z czym dokładnie się wiązał. Pod ich wpływem zastanowiłam się, ilu ja mam takich ludzi w swoim środowisku i doszłam do naprawdę okropnych wniosków. Każdy powinien mieć taką Sarę schowaną głęboko w sercu oraz takiego Evana trzymanego w najgłębszym sekrecie jak najcenniejszy skarb.

Rebecca Donovan sprawiła, że przepłakałam kilka dobrych godzin, a mama, widząc, w jakim jestem stanie, nalegała, bym przerwała lub kompletnie skończyła lekturę. Momentami czytałam opisy okrucieństw po kilka razy, nie mogąc uwierzyć w takie bestialstwo. Innym razem rozkoszowałam się chwilami szczęścia, tak niedozwolonymi i jednocześnie potrzebnymi Emily. Gorąco polecam Wam lekturę tej książki, ale uprzedzam, byście przygotowali się psychicznie. "Powód, by oddychać" rozstraja emocjonalnie, zapiera dech w piersi, zatrzymuje akcję serca i grozi odwodnieniem z powodu ilości wylanych łez.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-02-2016 o godz 20:34 przez: Kamila Mikołajczyk
Serdecznie zapraszam do mojego bloga! http://sinkingindreams.blogspot.com/

Autorka stworzyła niesamowitą, wstrząsającą i przejmującą opowieść o zamkniętej w sobie dziewczynie, która za wszelką cenę pragnie utrzymać w tajemnicy przed innymi fakt, jak wygląda naprawdę jej z pozoru ułożone życie. Życie pełne bólu, wyzwisk, cierpienia i nienawiści.


"Powód by oddychać" to pierwsza z trzech części serii "Oddechy". Wtedy właśnie poznajemy Emmę, główną bohaterkę książki. Niezwykle zdolną, nad podziw ambitną, dążącą do doskonałości 16-letnią dziewczynę. Jej najważniejszym celem i marzeniem jest skończenie liceum z jak najlepszymi stopniami i sportowymi osiągnięciami, aby mogła otrzymać stypendium, dostać się na dobre studia i wreszcie wyrwać z piekła, w którym żyje na co dzień. Emma od dzieciństwa mieszka w domu swojego wujostwa i ich kilkuletnich dzieci. Dlaczego w piekle? Gdyż od dnia, w którym dziewczyna przekroczyła próg nowego domu, jej ciotka Carol zaczęła się nad nią znęcać zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Wieczne kłótnie, wyzwiska, awantury, szturchania, przemoc - to niczym chleb powszedni w życiu Emmy. A wraz ze wzrostem nienawiści ciotki, wzrasta siła gniewu i brutalności okazywana dziewczynie.

Kto chciałby mieszkać w takim domu? Kto chciałby żyć w takich warunkach? Gdy z duszą na karku wracasz po szkole do domu i nie wiesz, co cię czeka... Nie ciepłe powitanie... Nie gotowy obiadek podany na stole... Co tym razem źle zrobiłam? Co mnie czeka? Zepchnięcie ze schodów, kilka nowych siniaków, ciągnięcie włosów, uderzenie kijem, pasem, a może tylko obelgi i wyzwiska? Emmę codziennie czeka taki los, każdego dnia żyje w strachu i niepewności. Pomimo, że jest wzorową uczennicą, nie sprawia żadnych problemów wychowawczych, jest miła, grzeczna, kulturalna, nigdy nawet nikomu nie odpyskowała... Idealna nastolatka. Ale nie dla ciotki Carol... Jej przeszkadza nawet sama obecność Emmy, najcichszy oddech.

W takich momentach w mojej głowie od razu pojawiały się pytania: "Dlaczego Emma tego nie zgłosi na policję?! Dlaczego nie powie szkolnemu pedagogowi, psychologowi, bądź zaufanej osobie dorosłej?!" "Ta baba powinna się leczyć! Siedzieć w więzieniu! W psychiatryku! Co ona ma z mózgiem?!" Ale nie Emma... Nigdy, by tego nie zrobiła Leyli i Jackowi, dzieciom swojej okrutnej ciotki. One tak kochają swoją mamusię... Em jest w pełni przekonana, że nie powiadomienie nikogo o swojej sytuacji wyjdzie na dobre dzieciom. Pragnie, by chociaż one miały szczęśliwe dzieciństwo, posiadając obojga kochających rodziców. Uparcie wierzy, że wytrzyma te niekończące się tortury. Musi tylko dotrwać do końca liceum. Potem wyjedzie na studia i wszystko, co złe się zakończy. Przynajmniej ona tak myśli...

Emma, by utrzymać swój największy sekret w tajemnicy i nie musieć tłumaczyć się z każdych kolejnych siniaków i obrażeń, stara się nie nawiązywać bliższych relacji z nikim w szkole. Oprócz Sary, swojej najlepszej i jedynej przyjaciółki nie rozmawia z nikim innym. A, co robi w sytuacjach, gdy Sara dostrzeże liczne obrażenia? Emma opanowała do perfekcji umiejętność wmawiania innym nieprawdy. "Ten siniak? Przewróciłam się. Wpadłam na ścianę. Wylałam na siebie garnek z wrzącą wodą. Hah! Taka ze mnie niezdara!"
Jednakże pomimo wszelkich starań utrzymania statusu "niewidzialna", rówieśnicy dostrzegają Emmę,a wręcz podziwiają, Wzorowa uczennica w szkole, najbardziej ambitna, najzdolniejsza, ulubienica nauczycieli, najlepsza sportsmenka, gwiazda drużyny sportowej! Lecz zajęta wkuwaniem, zajęciami dodatkowymi, prowadzeniem gazetki szkolnej, treningami, meczami i zakrywaniem kolejnych siniaków Emma, nie dostrzega zazdrosnych i pełnych podziwu spojrzeń.

Wszystko zmienia się, gdy w szkole pojawia się nowy, przystojny uczeń, Evan Mathews. Chłopak, który sporo namiesza w świecie Emmy, sprawiając, że jej i tak skomplikowane życie, stanie się jeszcze bardziej pogmatwane. Ale może szczęśliwsze? Czy dzięki niemu Em znajdzie powód, by oddychać?

Evan, ku wielkiej irytacji Emmy, stara się dotrzeć do dziewczyny, poznać ją. Jest zaintrygowany jej zachowaniem, charakterem, jak i urodą. Pomimo usilnych starań Em w odtrąceniu chłopaka i przekonania go, że nie warto interesować się dziewczynami jej pokroju, Evan nie poddaje się. Czy uda mu się zbliżyć do Emmy? Czy ich przyjaźń przetrwa? A może znajdzie się w sercu Em miejsce na miłość? Czy dziewczyna znajdzie w sobie siłę, by potrafić omamić kłamstwami kolejną osobę?
Reszta recenzji tutaj: http://sinkingindreams.blogspot.com/2016/02/powod-by-oddychac-rebecca-donovan.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-10-2014 o godz 15:19 przez: Maggie Rose Black
Czasami przychodzi taki dzień, w którym nie chcesz być zauważona i po prostu zostać sama ze sobą lub ze swoją najbliższą przyjaciółką/przyjacielem. Jednak nazajutrz Twoje nastawienie do otaczającego świata się zmienia i wszystko jest jak zazwyczaj. A co jeśli chcesz, żeby tak było cały czas?

Pozornie niewidzialna, ale jednak dostrzegana – tak można opisać Emmę. Wzorowa uczennica i sportsmenka, niestety nie w oczach wszystkich. Bo dla jednej osoby jest po prostu nikim. W miasteczku, w którym ważna jest reputacja, wygląd i znajomości, stwarzanie pozorów dziewczyna opanowuje niemal do perfekcji. Odliczanie dni, ściąganie rękawów, aby nie było widać choćby skrawka niepotrzebnego kawałka ciała, nauka, sport i wypełnianie codziennych obowiązków – to całe życie nastolatki, które rozświetlane jest tylko dzięki najbliższej przyjaciółce. Jednak ten cały porządek rzeczy się zmienia za sprawą jednego chłopaka, który sporo namiesza w jej życiu. Ale dzięki któremu znajdzie niejeden powód by oddychać.

Rebecca Donovan jest amerykańską autorką książek młodzieżowych. Zadebiutowała w 2011 powieścią „Powód by oddychać” (ang. „Reason to Breath”), która ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Feeria we wrześniu 2014 roku. Jest to pierwsza część trylogii „Oddechy”. W Ameryce ukazała się już nowa książka „What If”.

„Powód by oddychać” może wydawać się pełen sprzeczności, bowiem czyta się go naprawdę szybko i na swój sposób przyjemnie, ale... ale nic nie odbierze kłębiących się uczuć podczas dramatycznych wydarzeń i tak niepewnego zakończenia. Wiem, że powieść ta jest traktowana przez większość ludzi z rezerwą, ale naprawdę dawno nie czytałam tak poruszającej i tak realistycznej historii. Historii, w której piękno i miłość przeplatają się z tragedią i bólem. Nie sądziłam, że poruszy mnie ona aż w takim stopniu – kiedy łzy napływające do moich oczu będą rozmazywały obraz kolejnych zdań, moje serce będzie przyspieszało, uśmiech niekiedy pojawiał się na mojej twarzy, zaś kiedy indziej będzie widoczny na niej grymas bólu i złości zmieszanej z nienawiścią.

Naprawdę zżyłam się z Emmą, Sarą i Evanem. Z jednej strony mogą wydawać się zbyt idealni – główna bohaterka jest najlepsza niemal we wszystkim, jednak to kontrastuje z jej życiem prywatnym, gdzie pomimo wszelkich starań i wykonywania wszystkich obowiązków na czas i dokładnie tak, jak trzeba, nie otrzymuje nawet ciepłego słowa. Wręcz przeciwnie – jest obiektem drwin, zaczepek i wielu krzywd, które znosi nie pisnąć ani jednym słówkiem, choć jej najbliżsi przyjaciele domyślają się, o co chodzi. Ma powody, żeby dawać z siebie wszystko i milczeć, wyjaśnia nam to i w jakiś sposób jest to zrozumiałe. Jednak nadal nie rozumiem, czemu jej oprawca zachowuje się tak okropnie. Może zostanie to bliżej nakreślone w kontynuacjach, bo chyba jest to dość ważne. W końcu większość osób w takiej sytuacji raczej by się cieszyło z osiągnięć i z dodatkowej pary rąk do pomocy, a tutaj... Tutaj niczego, nigdy nie jest się pewnym. Chociaż nie, jest jedno, co by nie zostało zrobione i tak poniesie się za to – niemal zawsze niesłuszne – konsekwencje.

Jeśli chodzi o sam wątek miłosny to nie jest on zbyt ckliwy. Ba! Jest niezwykle uroczy, ale także – i co najważniejsze – nie jest wymuszony. Niestety na drodze do szczęścia stanie wiele przeciwności losu. A także to, że Emma będzie musiała wreszcie do niego, w jakiś sposób, dojrzeć i zdać sobie sprawę ze swoich uczuć, aby mogła w pełni cieszyć się spędzonymi chwilami. A Evan? Tak, to chłopak idealny, o którym marzy większość nastolatek. Tak, mnie również zauroczył swoim wdziękiem i niekwestionowaną charyzmą.

Niektórzy martwią się o to, jak Donovan przedstawia jeden z ważniejszych tematów, które są poruszane w książce. Nie martwcie się o to. Dla mnie był on aż tak realistyczny, że czułam niemal każdy cios, każdą ranę i ból. Każdy brak oddechu. To było niesamowicie poruszające i dające w pewien sposób do myślenia.

Chyba nigdy nie wybaczę autorce zakończenia... Zakończenia, które po prostu wbiło mnie w tapczan i poduszki pod plecami. Chociaż nie, może wybaczę jej z chwilą, gdy wreszcie będę miała w swoich spragnionych kontynuacji rękach kolejny tom. Mam nadzieję, że zostanie on tak szybko wydany, jak każde kolejne części „Wodospadów cienia” C.C. Hunter, a nawet jeszcze szybciej! Bo, bo... bo po prostu zaparło mi dech w piersiach i nie mogę otrząsnąć się po tym wszystkim, czego byłam świadkiem przez godziny, które spędziłam z „Powodem by oddychać”.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-09-2014 o godz 10:33 przez: Dominika Szałomska
Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki, wiedziałam że muszę ją mieć. To było to uczucie, które towarzyszy kobiecie na zakupach, kiedy zobaczy wymarzone buty. Nie ważne co i jak, ale muszą je mieć. Tak samo było ze mną, musiałam tę książkę mieć w jakiejkolwiek formie, e-book czy papier, obojętnie. Złożyło się tak, że udało mi się dostać ją od Wydawnictwa Feeria. Radość była niezastąpiona i nie do opisania. Czekałam na swój egzemplarz z niecierpliwością, a gdy przyszedł, od razu zabrałam się za czytanie, nie zważając czy mam coś innego do roboty.
„Powód by oddychać” to pierwsza części serii „Oddechy”, która ma poruszyć serce każdego. Czy tak jest i będzie? Wszystko jest poniżej.
Książka zaczyna się od momentu, gdy główna bohaterka Emma próbuje dość do siebie po kolejnym złym humorze swojej cioci. Od razu poznajemy, że jest nastolatką mocno zamkniętą w sobie i nie pozwala się nikomu do siebie zbliżyć. Jedyną jej bratnią duszą jest przyjaciółka Sara, która strzeże tajemnic Emmy, ale jednocześnie też boi się o nią. Emma jest wzorową uczennicą, ma same piątki, do tego uczęszcza na różne zajęcia dodatkowe, jest bardzo dobrą sportsmenką, nauczyciele ją uwielbiają i bardzo sobie cenią jako uczennice. Jednak inni uczniowie raczej jej unikają, sprawiają, że Emma czuje się niewidzialna, co jej bardzo odpowiada. Chce uchodzić za niewidzialną, by nikt nie zbliżył się do niej, by nie poznali jej tajemnic. Lecz właśnie wtedy, niespodziewanie pojawia się Evan, który nie zwraca uwagi na to, że Emma go odpycha, a nawet nie przejął się tym, gdy powiedziała mu wprost, że ma ją zostawić w spokoju. W końcu dochodzą do porozumienia, że zostaną przyjaciółmi. Evan odprowadza Emme na każdą lekcje, wyciąga z niej informacje których nikt nie zna, a nawet już w ciągu pierwszych dni jest świadkiem jej załamania podczas pierwszej w jej życiu imprezy.
Rodzi się między nimi szczególne uczucie, które będzie musiało przejść wiele prób, rozłąkę i mnóstwo plotek. Od kiedy tylko zaczęli przebywać w swoim towarzystwie, w szkole zaczęło huczeć od plotek, o tym że są razem, a co za tym idzie na Emmę zaczęto zwracać uwagę. Dowiedziała się też co sądzą o niej inni uczniowie. Okazało się, że chłopacy za nią szaleją, ale nie maja odwagi się z nią umówić. Wszystko się zmieniań właśnie od pierwszych wyjść z Evanem, który razem z Sarą wprowadzają do życia Emmy odrobinę szczęścia.
Jednak każdą cząstkę szczęścia potrafi zniszczyć Carol, która, jak każda normalna ciocia powinna okazywać miłość. Ta zaś okazuje jej jedynie nienawiść, wściekłość i sprawia mnóstwo bólu. Zasady w domu są surowe dla nastolatki. Ma 10 minut na prysznic, musi sama sprzątać, nie ma mowy o wyjściu na jakąś imprezę, a zwykłe nocowanie u Sary, musi być uprzedzone podstępem. Dopiero wtedy można jakoś planować wieczór, bo jedyne czego nie zabrania jej się w tym domu to nauka. Niby ten ból było można łatwo zakończyć, wystarczyło by iść do dyrektora czy psychologa szkolnego i powiedzieć co się dzieje, ale Emma ma powody, które ją powstrzymują przed tym. Odlicza tylko dni do końca szkoły, by mogła swobodnie iść na studia i raz na zawsze odciąć się od swojej rodziny.
O tej książce można by długo opowiadać i rozwodzić nad jej fabułą. Jednak nie mogę wszystkiego Wam powiedzieć, bo to by odebrało przyjemność czytania, która jest niesamowita. Sama, gdy ją czytałam, nie mogłam się wręcz oderwać, a kiedy skończyłam czytać to jedyne co powtarzałam w kółko to „Nie mogła mi tego zrobić, nie mogła mi tego zrobić”. Wiem już w tej chwili, że czekanie na kolejną część będzie długą męczarnią, jednak gdy tylko się pojawi, będzie moja. Nie mogę się doczekać, by wiedzieć co autorka wymyśliła dalej. W pierwszej części serii wszystko jest na swoi miejscu i nie odstaje, nie powoduje u nas myśli „Po co w ogóle taki wątek?”. Wiadomo, zawsze znajdzie się coś, co nam się nie spodoba, ale nie uznaję tego za zbędne, bo wywołuje reakcje i uczucia buzują.
We mnie wywołała ta książka masę uczuć, nie mogłam przestać o niej myśleć nawet wtedy, gdy już skończyłam ją czytać, dlatego polecam ją chyba naprawdę wszystkim. Mimo że opowiada losy nastolatki, to nawet dorosły nie powinien odrzucać tej propozycji.
Moja ocena to 9/10, jeden punkt mniej dlatego, że trzeba czekać na kolejną część.
Polecam, naprawdę polecam z całego serca.
Pozdrawiam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji