5/5
27-07-2023 o godz 08:33 przez: Agata Tonke | Zweryfikowany zakup
Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-07-2022 o godz 18:31 przez: Iwona | Zweryfikowany zakup
Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-02-2022 o godz 14:09 przez: Tomasz | Zweryfikowany zakup
Może byc
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-03-2024 o godz 14:25 przez: Grzegorz | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-02-2024 o godz 11:37 przez: ola | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-04-2022 o godz 18:53 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-12-2021 o godz 20:25 przez: kolowolo | Zweryfikowany zakup
Super!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-08-2021 o godz 17:51 przez: Eliana | Zweryfikowany zakup
Super.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-08-2022 o godz 19:11 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-04-2022 o godz 15:54 przez: Emilia | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-12-2022 o godz 22:16 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Ok
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-12-2021 o godz 03:04 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Ok
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
14-05-2021 o godz 09:53 przez: k.tomzynska
Macie tak czasami, że baaaaardzo na coś czekacie? Jednak, gdy już to dostajecie to okazuje się, że nie jest to tym, czego oczekiwaliście? Czujecie wtedy zawód? Niestety dokładnie tak było w przypadku nowej książki Katarzyny Bondy „Nikt nie musi wiedzieć”. Autorka dość długo kazała nam czekać na kontynuację przygód Huberta Meyera. Jednak to co nam zaprezentowała było czymś zupełnie innym, niż bym się spodziewała. Początkowo książka bardzo mnie wciągnęła. Chciałam dać jej szansę i przebrnąć przez dość nudny początek. Jednak strona za stroną, rozdział za rozdziałem nie było poprawy i tak do końca książki. Owszem, autorce udało się stworzyć tajemniczą otoczkę wokół wydarzeń, lecz czegoś mi w tym wszystkim brakowało. Dostajemy tak naprawdę trzy różne sprawy, trzynaście dni i niesamowitego Huberta Meyera, który musi się z nimi zmierzyć. Książka posiada wiele wątków oraz bohaterów, których losy zostają ze sobą sprawnie połączone. Niestety część z tych wszystkich wątków, a raczej ich opisy według mojej oceny była zbędna. W związku z tym, że mamy kilka wątków i momentami dość zagmatwane sytuacje książka wymaga od czytelnika skupienia i wysuwania wniosków oraz dedukcji. Bohaterowie za to są nijacy. Nie potrafiłam ani się z nimi utożsamić, ani ich polubić… No może pani prokurator troszeczkę mi się spodobała za umiejętność dedukcji i kojarzenia faktów. Autorka akcję książki rozgrała w czasach pandemicznych, przez co wiele sytuacji zostało dopasowanych do panujących w danym czasie obostrzeń. W jednym z wywiadów Bonda powiedziała, że miała na to troszeczkę inny pomysł, ale musiała dostosować się do panujących realiów. Szczerze mówiąc, zastanawia mnie, czy gdyby wykorzystała pierwotny pomysł to wszystko wyglądałoby lepiej, a czytanie książki okazało się być dużo przyjemniejsze. Zapewne miłośnicy twórczość autorki będą zachwyceni. Osobiście pomimo, że uwielbiam jedne z pierwszych książek Bondy, w tym przypadku dość mocno się zawiodłam. Być może jest to spowodowane faktem, że na rynku pojawia się coraz więcej książek, których autorzy wyciągają wnioski po krytycznych recenzjach i widać, że próbują się rozwijać. W mojej ocenie Katarzyna Bonda utknęła w miejscu i albo nie chce ruszyć do przodu, bądź nie do końca ma pomysł jak to zrobić.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
1/5
05-05-2021 o godz 10:03 przez: Grzymała
"Najpopularniejsza polska autorka powieści kryminalnych" - już to pierwsze stwierdzenie z oficjalnej recenzji irytuje i zniechęca. Znam nie gorsze. Bonda bowiem - po bardzo świeżym i obiecującym "Pochłaniaczu, rozpoczęła pracoholiczną wspinaczkę po... równi pochyłej. Im bardziej dążyła do wyprodukowania jeszcze większych połaci zadrukowanego papieru, tym te kilometrowe książki stawały się coraz trudniejsze do strawienia. Ja przeczytałem wszystkie, w nadziei, że w kolejnej narodzi się coś w rodzaju "Pochłaniacza". Niestety, nie doczekałem się. Teraz, zanim kupiłem najnowszą powieść Bondy, szukałem informacji o jej... grubości, bo mniejsze porcje, nawet nudzące, zwykle powodują mniejsze nudności. Byłem ciekaw, czy to kolejna pozycja, dzięki której Bondę zaczęto określać Bondułą (pochodne od "gaduła"), czy może autorka wróci do smakowitych źródeł. Po 150 stronach lektury, nadal mam obawy... PS. Chciałem dać 3 gwiazdki, ale Empik mi na to nie pozwolił: tylko jedna okazała się aktywna
Czy ta recenzja była przydatna? 2 1
2/5
24-06-2021 o godz 18:56 przez: Magia słowa
Okładka jest dosyć minimalistyczna. Białe tło, ciemne napisy, ale i ciemne kolory dominują. Szary, czarny, granatowy. Widzimy również węża, który ma tutaj znaczenie... Okładka w dotyku jest satynowa, a napisy zostały wytłuszczone. Posiada skrzydełka, które stanowią ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Literówek brak. Stronice są kremowe, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane. Książka podzielona jest na kilka części i rozdziały. Czcionka jest stosunkowo mniejsza niż zazwyczaj ta, która występuję w lekturach wydawanych przez wydawnictwo. Moje pierwsze spotkanie z autorką. Byłam ogromnie ciekawa tego, co tak wszyscy wychwalają. Nie miałam pojęcia na czym ten fenomen polega. Naprawdę się cieszyłam, gdy miałam okazję sięgnąć po tę lekturę. I gdy zaczęłam, nie wiedziałam, czy to kwestia tego, że mam dużo pracy i mało czasu czy po prostu lektura jest nijaka, a może to mi nie chce się czytać? Niemniej jednak, gdy dotrwałam do samego końca, do ostatniej kropki, doszłam do wniosku, że... nie było szału, nie zrobiła na mnie wrażenia i nie zaciekawiła mnie, więc dlatego szło mi opornie... Rozmawiałam z jedną z dziewczyn, która czytała poprzednie książki autorki i też przyznała, że ta część była nudna. Najwidoczniej miałam pecha. I niestety, zraziłam się i nie czuję pociągu do pozostałych lektur pisarki... Zresztą jest ich sporo, są one grubaskami, a ja mam tak wiele innych lektur, które chciałabym przeczytać, że sobie daruję. :) Bohaterowie wydali mi się tacy bezosobowi, wszyscy na jedno kopyto, identyczni. Bez charakteru, bez wyrazu. Płascy i nijacy. W ogóle nie przywiązałam się do nich ani nie czułam się zainteresowana ich losami. Wszystko zresztą tak było przeciągane, te opisy, przyznam szczerze, nudziły mnie i irytowały. Nie miałam w tej książce powodu, by być zaintrygowaną i żeby doczytać ją do samego końca. Ale obiecałam sobie, że doczytam i ocenię. Więc się wymęczyłam. Tak, męczyłam i tylko tęsknym spojrzeniem zerkałam w stronę stosu, który przez tą książkę, niebezpiecznie się powiększył. Dość długo zajęło mi przeczytanie jej, a za każdym razem potrafiłam znaleźć wymówkę i coś innego zrobić, niż ją czytać, niestety. Żadnej akcji, niespodziewanych zwrotów akcji - nic totalnie. Nie wiem, co jeszcze mogłabym Wam napisać o tej książce. Nie podobała mi się, męczyłam się z nią okropnie i teraz już wiem, że jakoś nie będę zerkać w stronę książek autorki, ze względu na tę nudę, której będę się bać. Poza tym, jest całe szczęście całe grono innych autorów, których książki są świetne. Czy zdecydujecie się na lekturę, to już Wasza decyzja. Ja niestety nie polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
14-05-2021 o godz 10:53 przez: Mysilicielka
Huber Meyer powraca po latach! Czwarty, oczekiwany tom popularnej pisarki Katarzyny Bondy jest już dostępny. Chłopina Bercik (przepraszam, musiałam, wiem, że tego nie lubi!) chciał sobie odpocząć na urlopie. Co prawda jest już na emeryturze, ale i tak udziela się w policji. Nieoczekiwanie starzy przyjaciele wychodzą z ukrycia, dawna kochanka przynosi rodzinne rewelacje i nie ma zmiłuj, jeszcze nowa sprawa czeka na rozwiązanie. Jest co robić, tylko czy my się w tym nie pogubimy? Nie znam niestety poprzednich tomów serii, więc nie mam jak opowiedzieć o rozwoju bohatera. Fanom Bondy mogę tylko pozazdrościć odkrywania różnych nawiązań do poprzednich książek, bo nie wierzę, że np. przyjaciele Meyera wzięli się z próżni. Tym bardziej, że postacie dużo ze sobą rozmawiają i wspominają, ich relacje wyglądają bardzo naturalnie. Podobało mi się osadzenie akcji na Śląsku, w wielu przywołanych miejscach byłam osobiście albo chociaż orientuję się, gdzie są. Odwiedzimy więc Katowice, Chorzów, Sosnowiec, a nawet zamek w Mosznej. Również obecna pandemia była miłym dodatkiem, powieść od razu nabrała większego realizmu w moich oczach. „Kiedy jesteś gotów, los daje Ci to czego potrzebujesz, wcale nie to czego chcesz”. Ta historia wymaga skupienia i uwagi, a plusów niestety nie wystarcza, żebym nabrała ochoty na więcej powieści królowej polskiego kryminału. Przy najnowszym dziele już na początku zwyczajnie się zgubiłam i znudziłam. Mnogość wątków i postaci tylko mnie zniechęcała i pomimo rosnącej sympatii do Huberta, tak naprawdę kompletnie nie obchodziło mnie, jak to się wszystko skończy. Akcja się toczyła swoim spokojnym tempem, jedna sprawa nawet przykuła moją uwagę, ale ogólnie powieść najpewniej wyparuje mi po kilku dniach z głowy. Lata temu czytałam jakąś książkę Bondy, pamiętam tylko tyle, że była i kropka, nawet tytuł zatarł się w pamięci. Może to po prostu nie dla mnie? Polecam na pewno fanom autorki oraz wielbicielom kryminałów wszelakich. A nuż wyjadaczom gatunku posmakuje taki lekki chaos?
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
03-05-2021 o godz 22:49 przez: pysienka
Cóż to było dla mnie za zaskoczenie, gdy w zapowiedziach ujrzałam, iż Hubert Meyer powraca. Wiele lat minęło od naszego ostatniego spotkania. Parę lat temu na Warszawskich Targach Książki miałam przyjemność zamienić parę słów z autorką w czasie premierowego podpisywania ostatniej części serii z Saszą Załuską i w rozmowie wyraziłam moje przekonanie, że w sumie Meyer już nie powróci, to czy szykuje ona dla nas jakąś nową serię. Na moje pytanie autorka odpowiedziała: „ale czemu nie miałby powrócić?”. No i proszę, doczekałam się. Będę z Wami szczera – zawsze po lekturze książek Katarzyny Bondy mam takie odczucie, że jej książki są bardzo skomplikowane, zagmatwane, przekombinowane. Jestem po prostu nimi często zmęczona. Problemem może być też to, że obecnie na rynku cierpimy na swoistą klęskę urodzaju dobrego polskiego kryminału i poprzeczka stoi już bardzo wysoko. Dotychczas Katarzyna Bonda nie była w mojej Top 3 ulubionych polskich autorów. Z dużym dystansem więc sięgnęłam po tę świeżynkę. Pierwszym moim zdziwieniem była grubość książki – bardzo cienka jak na Bondę. Od razu zaczęłam ją czytać i po pierwszych parudziesięciu stronach miałam jedną myśl – wow! Moja nowa stara Bonda… Ta książka przerosła mocno moje oczekiwania – była o wiele lżejsza niż moje dotychczasowe doświadczenia, nasycona dobrym, czasem i czarnym, humorem, cyniczna w punkt. Prawdą jest, iż mamy tutaj aż trzy główne wątki, które się mocno przeplatają, dopełniają, ścigają wzajemnie a Meyer musi stanąć jakby okrakiem nad nimi wszystkimi i sprostać czekającemu go ciężkiemu zadaniu. Lektura wymaga więc odpowiedniego skupienia, ale wszystko okazuje się być spójne. Ja co prawda najbardziej zainteresowałam się historią najmniej wyciągniętą na pierwszy plan, ale cóż! Co zrobić! Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą pozycją i niezwykle szczęśliwa, że mogłam odkryć tę odmianę dobrze znanej mi wcześniej autorki. A może tylko ja mam takie odczucia?
Czy ta recenzja była przydatna? 1 2
1/5
20-05-2021 o godz 21:13 przez: Zana Booklover
Przerost formy nad treścią. Niestety wielki powrót , nie okazał się tak wielki jak to pokazywały reklamy w social mediach. Po świetnych Żywiołach Saszy , jest bolesny upadek na ziemię u boku Meyera. Może lepiej zacząć pisać nowe historie, niż powracać do legend.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
10-06-2021 o godz 10:16 przez: Pinko
Hubert Meyer od zawsze pracował jak szalony- zdawał sobie sprawę z podejścia policji do profilerów. Z drugiej strony chciał "wyrobić sobie nazwisko" i zupełnie prozaicznie- zarobić na życie. Dlatego z westchnieniem ulgi po tak intensywnym okresie postanawia pójść na dwutygodniowy urlop (w końcu sam jest sobie szefem) i nieco zmniejszyć zapas alkoholu, jaki uzbierał się w jego barku. W końcu to jego czas wolny, więc kto mógłby mu zabronić tej rzadkiej przyjemności? Cóż, świat ma jednak wobec niego inne plany. Najpierw nieznajoma kobieta, która wysyła mu bardzo emocjonalne smsy. Później do jego drzwi pukają zaprzyjaźnieni policjanci na czele z prokurator Weroniką Rudy. Jeden z nich wpakował się w niezłe bagno i to właśnie Meyer może mu pomóc wydostać się z niego. Z broni jego kumpla został zastrzelony gangster Japa. Teraz chcą, aby Meyer sporządził fałszywą ekspertyzę, mającą ocalić go przed ogromnymi kłopotami. Potrzebują jednak przykrywki- innej sprawy, nad którą oficjalnie będą pracować. A taka trafia się niemalże od razu i w dodatku powiązana jest z przeszłością Huberta... Z twórczością naszej polskiej pisarki jakoś zazwyczaj mi nie po drodze. A może inaczej- część jej książek mi się podoba, druga niekoniecznie. Dlatego też nie śledzę wydawanych nowości spod jej pióra zbyt intensywnie. Cykl z Meyerem jednak dobrze znam; to jeden z tych, które przypadły mi do gustu. A że Nikt nie musi wiedzieć to kontynuacja, jakżebym mogła po nią nie sięgnąć? Szczególnie, że z owym profilerem nie widzieliśmy się baaardzo długo. To, co z założenia miało być przykrywką, okazało się kolejną sprawą do rozwiązania. W Mosznej, na drodze do zamku ktoś porzucił zmasakrowane ciało młodego mężczyzny licząc zapewne, iż przejeżdżająca tamtędy osoba dokończy makabrycznego dzieła. Hubert Meyer ma teraz nie tylko postarać się wyciągnąć kumpla z bagna, ale też rozwiązać ową sprawę. Szczególnie, że zmarły chłopak to syn jego dawnej partnerki, a może i nie tylko to skłania go do odnalezienia sprawcy. Autorka ani na moment nie daje nam odetchnąć, jedna sprawa goni drugą. Szczerze mówiąc bez odpowiedniego skupienia się na książce bardzo łatwo można się pogubić. Wielowątkowość to oczywiście bardzo dobra rzecz, bo czytelnik nie ma możliwości przy takiej lekturze się nudzić. Z drugiej jednak strony czasem wywołuje to pewne problemy, szczególnie, gdy pozycja nie może zostać przeczytana "na raz". Teraz, po dłuższym czasie od zakończenia mojej przygody z Meyerem i paczką, mam nie lada problem, żeby przypomnieć sobie sprawców i powód, dla którego dokonali morderstwa. Niemniej jednak w tej recenzji to nie rozwiązanie jest ważne- do tego musicie dojść bowiem sami. Hubert Meyer pracuje w świecie, w którym profiler według większości stróżów prawa to nawet nie jest zawód. Niektórzy pukają się w głowę słysząc o jego usługach, inni uważają to za swoistą szarlatanerię, jeszcze inni z podziwem przyglądają się może nie tyle jego pracy, co efektom. Znaczna część woli jednak tradycyjne metody rozwiązywania spraw, bez wsparcia z zewnątrz. W jakiejś części właśnie za to polubiłam głównego bohatera- mimo rzucanych mu pod nogi kłód, on dalej odważnie prze przed siebie, nie przejmując się negatywnym zdaniem o jego zawodzie. Kocha to, co robi i co najważniejsze- wykonuje swoją pracę bardzo dobrze. Po prostu polska policja nie jest jeszcze gotowa na coś takiego. To dodaje realności, bowiem w thrillerach zagranicznych profiler to niemalże członek policyjnej załogi. U nas -niestety- nie jest to jeszcze aż tak rozwinięte. Ponadto Meyer jest bardzo inteligentnym człowiekiem, zauważającym wszelkie niuanse i potrafiący dojść "po nitce do kłębka". Bardzo łatwo można go polubić. Co do fabuły jako takiej- nie było aż tak wciągająco, jak w poprzednich częściach. Wielowątkowość to dobra sprawa, aczkolwiek tutaj sprawy łączyły się ze sobą, sprowadzając na nas rzesze bohaterów, co chwilami utrudniało dopasowanie ich do odpowiednich okoliczności. Teraz, po około miesiącu od zakończenia lektury, pamiętam już niewiele. Książka nie wywołała tym razem we mnie głębszych emocji, nie czułam się totalnie rozwalona po jej zakończeniu. Ot, spotkanie z dawno "nieczytanym" bohaterem i nic ponadto. Myślę, że czytelnicy znający Huberta Meyera sięgną po tę pozycję tak czy tak; pozostałych raczej kierowałabym do pierwszego tomu, żeby mogli lepiej wczuć się w jego postać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
17-05-2021 o godz 18:18 przez: Pani KoModa
Na kolejną część serii z wnikliwym profilerem musiałam czekać kilka lat. Poprzednią cześć przeczytałam w 2015 roku. Kiedy rozpoczęłam tę część od razu wciągnął mnie wir wydarzeń. Czy było warto czekać tak długo? Hubert Meyer planował wspaniały urlop. Pomyślicie pewnie ciepłe kraje i parasolka drinkiem. Nic bardziej mylnego. Zaszył się z wysoko procentowym alkoholem w domu i postanowił spędzić czas sam w spokoju. Trzynaście dni to sporo czasu jak na tak zapracowanego człowieka. Nie dane mu jednak było odpocząć ani chwili. Niespodziewanie w jego mieszkaniu pojawili się starzy znajomi z pracy z Weroniką na czele. Poprosili o pomoc. To nie była grzecznościowa prośba bo przyparli starego wygę do muru i nie pozostawili mu możliwości odmowy. Hubert najchętniej rzuciłby to wszystko w kąt. Niestety wiedział że jeśli się tym nie zajmie nie dadzą mu spokoju. Bez zająknięcia władowali się mu do mieszkania zajmując wolne pokoje czując się jak u siebie. Hubert miał „tylko” napisać dla nich ekspertyzę która chroniłaby jednego z nich. Policjant zastrzelił gangstera, ale sprawa wyglądała dosyć podejrzanie. Koledzy chcieli aby ocena profilera chroniła policjanta. Teza została postawiona i on musiał się do niej dostosować. Na dodatek nie spał w nocy bo dostawał podejrzane smsy. Nie reagował. Myślał że to pomyłka. Jakaś rozhisteryzowana kobieta pisze do niego i żąda pomocy. Nigdy by się nie spodziewał że ta kobieta to Bożena którą zna i w tych wiadomościach faktycznie chodzi o niego. Ta sprawa w której ma pomóc w pewnym sensie dotyczy jego samego. Z jednej strony uciekłby gdzie pieprz rośnie od tej szalonej kobiety a z drugiej nie może odmówić jej pomocy. Niechęć miesza się ze złością i poczuciem winy. W tym samym czasie zostaje wysłany do zamku w Mosznej., gzie musi rozwiązać zagadkę przejechanego trupa. Brzmi podejrzanie? I tak właśnie jest. Tym bardziej że lokalny detektyw twierdzi że sprawa jest już rozwiązana. Sprawca już czeka w areszcie a akt oskarżenia właśnie się pisze. Meyer postanawia jednak zrobić co do niego należy czyli sporządzić profil mordercy. Jak już wspominałam miał być spokojny urlop a zapowiada się pracy po pachy. Do tego wkraczają byłe kobiety mężczyzny i całość podszyta jest jeszcze emocjami. Choć nie lubię takich mężczyzna trudno odmówić głównemu bohaterowi sympatii i autentyczności. Przykłada się do zadań i choćby nie wiem co stara się dobrze wykonać pracę. Czy to wystarczy aby rozwikłać wszystkie zagadki? Czy stare historie i sentymenty wpłyną na jego pracę i wynik śledztwa? Na wstępnie przyznam się że lubię kiedy akcja książki dzieje się w Polsce. Coraz bardziej doceniam nasze polskie kryminały. Dlatego bez wahania po nie sięgam. Wiem, że królowa jest jedna i jej książkę właśnie trzymam w ręku. Wymaga ode mnie skupienia podczas czytania by nadążyć za fabułą i akcją ale w zamian daje kawał świetnej literatury i przyjemności. Sekrety, półprawdy, tajemnice są tu połączone z świadomym kłamstwem i tragiczną prawdą. Kolejny raz czytelnik dostaje ciekawą intrygę oraz zagadki do rozwiązania. I to nie jedną a kilka. Mam wrażenie że książka jest bardzo esencjonalna. Nie jest rozciągnięta o niepotrzebne opisy ab zyskać na ilości stron jak to się często zdarza. Wszystkie zabiegi są celowe i pociągają konsekwencje w kolejnej części historii. Pasuje mi połączenie wątków kryminalnych z obyczajowymi. Cieszyłam się na spotkanie z postaciami z poprzednich tomów, którzy nie stracili na swoim charakterze. Całość utrzymana jest w klimacie z poprzednich książek dlatego ja czuję się tą częścią usatysfakcjonowana. Ale czego się innego mogłam się spodziewać po autorce. Mistrzowskich intryg, lekkiego pióra i zaskakującego finału. I tak! Było warto tyle czekać. To lektura od której trudno się oderwać. Jest obowiązkową pozycją dla fanów tego gatunku. Fantastyczna, wielowątkowa, dla której warto poświecić kilka wieczorów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
Więcej recenzji