Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Brazylia była marzeniem, reszta wyszła przypadkiem – tak zwykł mówić o swojej niebywałej podróży 23-letni Przemek Śleziak, szerszemu gronu znany jako Tony Kososki, którego barwna opowieść o Ameryce Południowej, obfitująca w niecodzienne spotkania i odkrycia, mogłaby posłużyć za kanwę nie jednej a kilku powieści przygodowych.
Wszystko zaczęło się nietypowo, bo kto zaczyna swoją wymarzoną podróż przez obce kultury od Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej? Tony lubi zaskakiwać i łamać stereotypy. Tym razem pomogła FIFA, która w 2014 roku spośród kilkuset tysięcy kandydatów wybrała Kososkiego na wolontariusza odbywającego się w Rio de Janeiro Mundialu (później przez tę samą organizację został wyróżniony nagrodą Fair Play).
Fascynacja Brazylią i przede wszystkim wspomnianym Miastem Boga, które odkrywał w zupełnie niestandardowy sposób, klucząc w labiryntach tamtejszych faveli i starając się zrozumieć rozwarstwienie społeczne tego kraju, zmotywowały go do poznawania kolejnych miejsc na mapie Ameryki Południowej. Odwiedza m.in. Santa Cruz - największe boliwijskie miasto, poznaje realia życia górników w kopalni srebra w Potosi, jako przewodnik dociera na największą pustynię świata – Uyuni. Udaje się też do La Paz, z którego wyrusza w kierunku amazońskiej dżungli, gdzie spotyka się z szamanem i eksperymentuje z ayahuasca.
Kolejny cel to wyspy na jeziorze Titicaca - Wyspa Słońca w Boliwii i unikatowe pływające Wyspy Uros w Peru. Dalej droga prowadzi do Limy, Machu Picchu i Świętej Doliny Inków w Andach. Ostatni przystanek to położone w dżungli Iquitos, do którego dociera łodzią jako członek załogi. Oczywiście założeniem podróży było ograniczenie do minimum kosztów transportu i noclegu.
Książka staje się niezwykłą mozaiką, na którą składają się te wszystkie miejsca, fascynacje, spotkania, łamiące stereotypy i pokazujące inną Amerykę Południową. Tony Kososki planował spędzić w niej 2 miesiące, został 16. Poznajcie jego historię…
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Tytuł: | Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę |
Autor: | Kososki Tony |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo MUZA S.A. |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | polski |
Liczba stron: | 416 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2016-06-15 |
Rok wydania: | 2016 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 28 x 202 x 140 |
Indeks: | 19471051 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę
Brazylia była marzeniem, reszta wyszła przypadkiem – tak zwykł mówić o swojej niebywałej podróży 23-letni Przemek Śleziak, szerszemu gronu znany jako Tony Kososki, którego barwna opowieść o Ameryce ...Książka Kososkiego to opowieść człowieka, który odpowiedział sobie na pytanie co w życiu jest dla tak naprawdę ważne, a następnie posłuchał głosu ukrytych głęboko pragnień i zrobił pierwszy krok do ich spełnienia. Początkowo nieśmiało, lecz zdecydowanie; z czasem jednak z właściwą sobie, podróżniczą zuchwałością zdobywania zaczął stąpać pewniej, świadomie i odważnie tworząc swoją historię. Historię człowieka wyzwolonego od morderczego biegu codzienności i reguł życia narzuconych przez społeczeństwo.
Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę to reportaż podróżniczy wysokiej próby, w którym wszystko jest znaczące. Trudno jest przejść obok niego obojętnie, już pierwsze strony lektury sprawiają, że chce się więcej. Opowieść jest świadectwem człowieka, który swoją pasją, prawdziwością, szczerością opisywanych zdarzeń oraz determinacją w poznawaniu świata z łatwością ujmie każdego czytelnika. Na naszych oczach odbywa się pasjonujący proces pogłębiania wiary we własne możliwości, gromadzenia niesamowitych wspomnień i realizacji największych marzeń. Jesteśmy świadkami przemiany młodego człowieka, który nie boi się złapać Pana Boga za nogi, dzięki czemu udawadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli dacie zaprosić się w tę niezwykłą podróż dowiecie się, że nawet napisanie pracy inżynierskiej bez komputera i dachu nad głową nie będzie zadaniem niemożliwym. Tak samo jak pobyt w areszcie za zdjęcie z papierem toaletowym.
Te 413 stron reportażu czyta się z zapartym tchem i ogromną ciekawością poznania tego, co do ma nam do przekazania autor. Wartka i błyskotliwa narracja momentalnie wciąga nas w niesamowitą podróż przez Brazylię, Peru i Boliwię. Opisywane miejsca pełne są kuszącej egzotyki i kontrastów kulturowo-etnicznych, które autor przybliża czytelnikowi z niespotykaną reporterską biegłością i wrażliwością doskonałego obserwatora. Widzimy, jak młodzieńcza chęć poznania przeplata się ze skomplikowanym procesem przełamywania stereotypów wpojonych przez tych, którym brakło odwagi, by je w sobie pokonać. Kososki z ogromnym wyczuciem uświadamia jak bardzo powszechne wyobrażenia o tym, co obce i odległe odmienne są od doświadczanej przez niego rzeczywistości. Dzięki odwadze, ujmującej otwartości i kreatywności umysłu dociera tam, gdzie nie dotarli inni. Kososki potrafi bezbłednie wyłapać najsubtelniejsze nawet detale i z niezwykłą zwinnością wypowiedzi nakreślić obraz zapierającego dech kolorytu odwiedzonych przez siebie miejsc. Swoją historią pokazuje, jak istotne jest wyzbycie się nieuzasadnionych uprzedzeń i krzywdzących przesądów. Książka jest zatem poniekąd receptą na postępowanie w nowej, nieznanej rzeczywistości – widzimy jak ważne jest wyśrodkowanie między przyjmowaniem opinii i rad innych, a otwartością własnego umysłu, która pozwala wychodzić poza utarte schematy. Tylko taki zdrowy balans postępowania wyciszy głos surowego racjonalizmu i dopuści do głosu serce, co umożliwi zauważenie tego, co ukryte jest między warstwami pozorów. W takim duchu uważnego odkrywcy śledzimy wędrówkę po kolejnych miastach i regionach.
Nie każdy Brazylijczyk tańczy sambę to źródło plastycznych obrazów, które jawią się przed czytelnikiem w smakowitych kawałkach, tworząc razem całość, która zachwyca i inspiruje do żywego. Każda jej strona zachęca nas byśmy nie bali się pokonywać swoich granic i rosnąc w siłę ruszyli naprzód, spełniać swoje marzenia.
Ruszaj w drogę, niech prowadzą cię ludzie. Vai l á cara!
Tony Kososki, czyli Przemek Ślęziak prowadzi od dawna bloga https://vailacara.wordpress.com/, na którym opowiada o swoich wyprawach i zamieszcza różne wskazówki. "Nie każdy Brazylijczyk..." nie jest jednak wiernym odwzorowaniem tamtych wpisów, a raczej rozbudowaną opowieścią o przygodzie życia, która zaczęła się dla niego od wymiany studenckiej i marzeń o podróży do Brazylii. Zwiedził nie tylko ten kraj, ale i Boliwię, Peru, a ciągnie go przecież dalej (ciąg dalszy zapowiadany). Ponad rok w trasie, prawie bez grosza i dziesiątki tysięcy km? Po prostu wow!
Młody student mechatroniki z Politechniki Gdańskiej wyjeżdża na Erasmusa do Portugalii, gdzie poznaje mnóstwo fajnych osób m.in. z Brazylii. Dotąd jeździł po Europie, ale kusi go właśnie Ameryka Południowa i chęć skonfrontowania różnych stereotypów na temat podróżowania po tym kraju (że niby nie da się autostopem, że jest niebezpiecznie). Licząc na łut szczęścia zgłosił się jako wolontariusz na Mistrzostwa w Piłce Nożnej w Rio i gdy został wylosowany, wiedział już, że nic nie powstrzyma go przed dłuższą wyprawą po tym kontynencie. Planował około dwóch miesięcy, został 16.
Próbując wydawać jak najmniej, nocując u ludzi poznanych na wymianie lub przez internet, łapiąc się różnych zleceń, przejeżdża przez 3 kraje (głównie autostopem), w dodatku wciąż dopisując sobie do swoich planów nowe miejsca, które koniecznie musi zobaczyć i rzeczy, których musi spróbować. Wciąż nie może się nadziwić ile miał szczęścia, że tak nagle odmieniło mu się życie, że tyle może zobaczyć, a w dodatku w trakcie podróży załatwia różne sprawy związane ze swoimi studiami i pisze pracę magisterską. Ten facet serio potrafi zaskakiwać. I podobno oprócz tego, że nieźle pisze, to jeszcze lepiej opowiada - można go spotkać na różnych spotkaniach gdzie pokazuje więcej swoich zdjęć i filmów.
Ogląda nie tylko zabytki, cuda natury, ale stara się uchwycić obrazy tego jak żyją przeciętni mieszkańcy Brazylii, Boliwii, czy Peru i również o tym pisze. Jest więc trochę o stereotypach i sporo zdziwienia. Jest trochę eksperymentowania (ayahuasca), jest trochę humoru. I jeżeli cokolwiek może przeszkadzać, to zbyt wiele informacji o kolejnych kłopotach z rozbijaniem namiotu na nocleg, o długich marszach z plecakiem albo o tym jak wolno się jeździ po górskich drogach. Ale wiecie co? Nawet pewne powtórzenia nie męczą, bo szybko "zaprzyjaźniamy" się z tym człowiekiem i mocno kibicujemy mu w jego planach. Jest pełen pozytywnej energii i na jego przykładzie rzeczywiście łatwo nam uwierzyć, że do realizacji marzeń wcale nie musi być tak daleko jak nam się wydaje. Wystarczy zrobić pierwszy krok. Odważyć się...
A potem kolejny.
Trzymam kciuki za Antarktydę!
Niesamowita podróż przez Brazylię, Boliwię i Peru, za pośrednictwem interesujących reportażowych opowieści, które natychmiast wciągają w opisywany świat. Relacje czyta się z zaciekawieniem, chłoniemy tę różnorodność kulturową, rasową, etniczną i językową Ameryki Południowej. Wychwytujemy kontrasty, odmienności, zaskakujące aspekty, ale również dopatrujemy się konsekwencji, podobieństw i zbliżonych motywów zachowań. Autor z wrażliwością uświadamia jak bardzo wyobrażenia o tych krajach różnią się od rzeczywistych obrazów, doskonale dostrzega wszelkie szczegóły z otaczającego go świata, stanowczo zaprzecza utartym stereotypom, uczula na wyzbycie się krzywdzących uprzedzeń, przesądów i mitów. Warto słuchać opinii i rad innych, jednakże trzeba wykazywać się otwartym umysłem, spostrzegawczością, elastycznością, wyjść poza utarte schematy, odczuwać głos serca i dostrzec to, co ukryte między warstwami. I w takim duchu odkrywcy śledzimy wędrówkę po kolejnych miastach i regionach.
W książce przygoda goni przygodę, spełniane małe marzenia napędzają realizację tych większych, a pragnienia zwiedzania najróżniejszych zakątków, poznania i zrozumienia ludzi, nawiązywania nowych znajomości, przybierają realne kształty. Natychmiast wyczuwamy wyjątkową fascynację podróżowania na własnych warunkach, z uwzględnieniem elastycznego zmieniania planów przy jednoczesnym trzymaniu się wytyczonych celów głównych. Bez dużego wsparcia finansowego, pracą w zamian za transport, autostopem, noclegami poza hotelami, spotykając życzliwość i serdeczność mieszkańców, nawiązując relacje, uważnie obserwując codzienne zajęcia i sposób na życie. Zaglądanie do miejsc także tych nieuwzględnianych w przewodnikach turystycznych, chłonięcie obrazu architektury, klimatu uliczek, parków i miejscowych barów. Zachwycanie się mijanym po drodze bogatym i różnorodnym krajobrazem, docieranie do cudów natury i wychwytywanie piękna przyrody.
Zdrowa i nienasycona ciekawość podróżnicza, poparta zapałem, entuzjazmem, pozytywną upartością i optymizmem. Świetnie odkrywa się z książką niezwykły świat oglądany z interesującej perspektywy, przekonują nas opisy, narracja mocno wciąga. Nie chcemy przerywać tej wędrówki, angażujemy wyobraźnię, dostrzegamy starannie oddane szczegóły i niuanse wydarzeń. Najlepiej na bieżąco wyszukiwać na mapach opisywane miejsca, szukać uzupełniających zdjęć, filmów, dodatkowych informacji, zajrzeć również na blog autora, gdzie czeka mnóstwo podróżniczych inspiracji. Taka forma zwiedzania świata, za pośrednictwem napisanej z pazurem i dobrym humorem relacji, jak najbardziej mi odpowiada, rekompensuje niemożność przeżycia jej osobiście. Doskonale odbieramy przebijającą się prawdziwość i szczerość w opisywanych wydarzeniach, ogromną pasję, determinację w poznawaniu świata, chęć nieustannego wzbogacania osobowości, pogłębiania wiary we własne możliwości, przeżywania niezapomnianych chwil, gromadzenia wspomnień, nieodkładania realizacji marzeń na później i odczuwania satysfakcjonującej radości z ich spełniania.
bookendorfina.blogspot.com
Książka świetna, polecam gorąco.
Daję 5 gwiazdek, te 2 to wypadek przy pracy, a system nie chce poprawić.