Jak to się mówi rodziny się nie wybiera. I o tym właśnie przekonała się główna bohaterka tej powieści. Ojciec zostawił ją jeszcze we wczesnym dzieciństwie, matka wyjechała niewiele później. Z obietnica że kiedyś do niej dołączy. Nie dotrzymała jej. Na szczęście miała babcię, ukochaną osobę, która zawsze podnosiła ją na duchu. Przezornie podchodziła do ludzi i nowych znajomości, ale w pewnym momencie pojawiła się ta jedna wielka młodzieńcza miłość. Filip. Gdy wszystko wydaje sie przejść na dobry tor nagle kłopoty spadają na nią jak grom z jasnego nieba. Nie tylko o miłości, ale i od przyjaźni. I chyba motyw z Adamem podobał mi się najbardziej. Niestety fanką autorki nie zostanę, to już druga książka jej która czytam i znowu się zawiodłam. Niby dobra historia ale napisana tak bez uczuć mam wrażenie 😊 Miłej soboty!❤️