5/5
27-03-2019 o godz 10:16 przez: k.wiktoria
"Marzyciel" pozostawił mnie z wieloma pytaniami, kim są i skąd pochodzą Mesarthimowie, co działo się z boskimi podmiotami, oraz co będzie dalej z Sarai i Lazlo? "Muza koszmarów" odpowiedziała na każde z moich pytań, a nawet dostałam dużo więcej. Tom pierwszy skończył się w bardzo dramatycznym momencie, cytadela upadła, miasto niemal zostało zniszczone, w Szlochu zapanował chaos. Sarai stała się duchem utrzymywanym przez Minya, jest przez nią kontrolowana i dziewczynka nie boi się jej wykorzystać do manipulowania Lazlo. Nadal napędzą ją krwawe wspomnienia Rzezi i chęć zemsty na Pogromcy bogów. Główna część fabuły "Marzyciela" działa się w mieście lub w snach zaś "Muza koszmarów" dzieje się głównie w Cytadeli. Dodatkowo mamy okazje poznać kawałki przeszłości Korako i Skathisa czyli owych "bogów", w końcu dowiadujemy się więcej o ich świecie, o tym kim są, jakie mają dary i dlaczego przybyli do Szlochu. "Muza koszmarów" utrzymuje równie wysoki poziom co "Marzyciel", jest pełna bardzo żywych i poetyckich opisów , każdy z wprowadzonych bohaterów pojawia się na kartach powieści w jakimś celu, jest po to by coś zrobić, by coś nam przekazać. I oczywiście nie brakuje tu wartkiej akcji oraz znanych już wcześniej postaci które się rozwijają. I te zmiany nie pojawią się znikąd tylko są naturalnym następstwem wydarzeń. Jedynie na co mogę narzekać to to że pojawiło się kilka takich zdań które mi "nie brzmiały" ale nie odebrały mi one przyjemności z czytania. I w "Muzie koszmarów" było też dużo takich "drobiazgów" które zobaczymy dopiero czytając ją podobnie np pewna postać miała nadzieje że nigdy więcej nie będzie jej dane dotykać zmarłych a kilkadziesiąt stron później sama decyduje zająć się inna zmarła osobą. Mój zachwyt nad "Muzą koszmarów" będzie trwał jeszcze długo lecz ostatnio zastanawiałam się czy wzbudza we mnie te same emocje co "Marzyciel" czyli pierwszy tom? Tak obie książki są na równie wysokim poziomie, ponad to "Muza ..." jest wręcz idealną kontynuacją, zaczyna się dokładnie kilka minut po finale części pierwszej, historia nagle nie odbija w inna stronę niż to było w "Marzycielu" czy nie skupia się na innych postaciach/problemach. Ale jednak nie potrafię się tak zachwycić, zachłysnąć wręcz tą książka bo "Marzyciel" był czymś świeżym, zaskakiwał językiem jak i historia a to rzutowało na pierwsze wrażenie "Muzy". I pewnie to że "Marzyciela" przeczytałam jakieś dziesięć razy w ciągu roku mogło jakoś wpłynąć na mój odbiór... Niemniej jednak polecam z całego serca obie książki, obie są fantastyczne i zasługują na uwagę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-03-2019 o godz 23:00 przez: madameolga
„Marzyciel” był dla mnie wyjątkową książką, jedną z lepszych, jakie przeczytałam w tamtym roku. Wiem za to, że nie wszystkim się spodobał. Książce zarzucano głównie, że akcja toczy się bardzo powoli, że nie ma treści, tylko powolne opisy, a język jest niezrozumiały i przesadzony. I muszę się zgodzić z tymi zarzutami tyle, że dla mnie to same zalety. To właśnie wyróżniło „Marzyciela” od innych książek z gatunku fantasy. Przepiękny, kwiecisty język (boję się nawet przypuszczać, jak brzmiał w oryginale, skoro samo tłumaczenie było tak udane!). Wolniutko rozwijająca się akcja, prowadząca do rozkwitu miłości dwojga młodych istot. Miłości nie nachalnej, delikatnej, niewinnej. Wszystko osadzone w dość ciekawym świecie zapomnianego miasta Szloch, młodego marzyciela i błękitnych bóstw. „Muza koszmarów” zdecydowanie różni się od pierwszej części. W książce naprawdę dużo się dzieje, jest wiele zwrotów. W moim odczuciu, jako fanki „Marzyciela” nie wpływa to niestety na korzyść kontynuacji. Ogromnym atutem pierwszej części była właśnie ta powolna akcja i dokładnie dobierane słowa. Czytelnik odczuwał atmosferę marzeń, snów, nie było wiadomo w którym momencie bohaterowie śnią na jawie, a w którym rzeczywiście się z sobą spotykają. Bardzo czekałam na kontynuację książki, zastanawiając się, jak autorka zechce nas w nią wprowadzić. Co nam zaprezentuje? „Marzyciel” skończył się dosyć zaskakująco. Kiedy Sarai i Lazlo wreszcie się spotkali, wydawać by się mogło, że nie dane jest im być razem. Główną przeciwnością miała okazać się Minya, jej chora chęć zemsty i czysta nienawiść. Czy jednak to ona okaże się głównym zagrożeniem? I czy młodzi kochankowie zaznają szczęścia u swego boku? Naturalnym jest, że akcja musiała przyspieszyć, ale w „Muzie Koszmarów” mamy do czynienia z podróżowaniem, między światami, teleportacją, statkami kosmicznymi i portalami. Ja nie jestem fanką SF, być może dlatego „Muza Koszmarów” odrobinę mnie rozczarowała. Mamy co prawda w książce głównie do czynienia z uczuciami, ba! Nawet całym wachlarzem. I o tym trzeba pamiętać, bez względu na to, w jakim tle te uczucia zostały osadzone. Książkę czytało mi się bardzo dobrze, byłam jej bardzo ciekawa i suma summarum bardzo mi się podobała. Fabuła mnie wciągnęła, a nowych bohaterów polubiłam. Myślę po prostu, że spodziewałam się czegoś odrobinę innego. Myślę również, że o ile „Marzyciel” mógł być przeznaczony dla czytelników w każdym wieku, tak „Muza Koszmarów” to niezaprzeczalnie gatunek young adoult.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
27-04-2019 o godz 21:48 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
5/5
31-03-2019 o godz 14:43 przez: miye.eu
Istnieją tacy pisarze, których nie tylko uwielbiam, ale również i podziwiam w życiu prywatnym. Do tej grupy należy Laini Taylor, amerykańska autorka powieści z gatunku fantastyki młodzieżowej. Zawsze chciała pisać, ale pierwszą powieść ukończyła w wieku 35 lat. Była to nowela graficzna (komiks) dla Image Comics, ilustrowana przez jej męża Jima Di Bartolo. Nie poddała się i dzięki temu czytelnicy mogą przeżyć niesamowite przygody z jej książek. „Muza Koszmarów” to drugi tom serii „Strange the Dreamer”, w której nic nie jest oczywiste, a dobro i zło spowijają odcienie szarości. Laini Taylor, to pisarka, która ma lekkie pióro, a swoje opowieści snuje w cudownym, baśniowym stylu. Od jej książek nie sposób się oderwać. Na kontynuację „Marzyciela” wyczekiwałam bardzo niecierpliwie, mając nadzieję, że powrót do fantastycznego świata i jego mieszkańców okaże się równie wspaniały, co poznawanie go podczas lektury tomu pierwszego. Akcja drugiego tomu rozpoczyna się dokładnie w momencie, gdy zakończyła się w pierwszym i jest jego ścisłą kontynuacją. Sarai umiera, jej istota pozostaje jednak przy ukochanym, pod postacią ducha. Lazlo natomiast zyskuje niezwykłą moc. Jak potoczą się ich dalsze losy? Jakiego dokonają wyboru? Ocalą siebie czy tysiące innych istnień? Na powieść składają się rozbudowana, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach fabuła, niezwykle barwne, klimatyczne opisy i żyjące własnym życiem postacie. Uwielbiam wykreowanych przez pisarkę bohaterów. Są bardzo autentyczni i mają ciekawe charaktery, a czytelnik, nie wiedząc nawet w którym momencie, zaczyna dzielić z nimi ich emocje. Mocną stroną Laini Taylor są również prowadzone między nimi dialogi. Napisane zostały w taki sposób, że wydają się bardzo naturalne, a często również niezwykle zabawne (przynajmniej z punktu widzenia czytelnika). Żeby ktoś się przypadkiem nie nudził, w drugim tomie pojawiają się także zupełnie nowe, nieznane nam dotąd postacie. Szczerze przyznam, że ciężko pozostać mi obiektywną wobec twórczości Laini Taylor i jeżeli seria „Strange the Dreamer” posiada jakieś wady, to ja ich w ogóle nie dostrzegam. Uważam, że to cudowna, trzymająca w napięciu historia, od której nie sposób się oderwać. Powieść z przyjemnością polecę każdemu, kto lubi dobrą, intrygującą fantastykę. Zarówno „Marzyciel”, jak i „Muza Koszmarów” to naprawdę świetnie napisane książki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-03-2019 o godz 21:52 przez: Małgorzata Włodarczyk
"Niełatwo myśleć o jutrze, kiedy smutek osadza się na dnie żołądka niczym tłusty smar." Czytając pierwszą część "Marzyciela" byłam zachwycona, z resztą co w tym dziwnego, patrząc na to jak poruszył region czytelniczy. Niestety sięgając po drugi tom, moje wymagania wzrosły, co wiązało się z faktem, trudności zadowolenia z lektury, z drugiej strony obawiałam się pisania na siłę, przeciągania, na szczęście moje obawy po czasie zostały rozwiane. Autorka nie dość, że poradziła sobie z kontynuowaniem akcji z pierwszej części, to najwidoczniej postanowiła, pokazać nam trochę więcej z tego świata. Ale cii! Obiecuję, że więcej wam już nie powiem! Mówiąc o fabule, jak pewnie się domyślanie, tą przygodę zaczynamy na.. a nie, nie będziemy psuć pierwszej części. Mogę tylko wspomnieć, że tutaj poznamy dokładniej świat Sarai i jej przyjaciół, mianowicie skąd wziął się ich dom, a także oni sami. Na czym to wszystko polega i jak wygląda historia niektórych znanych osobistości. "Muza koszmarów" także daje nam możliwość lepszego poznania głównych bohaterów, więc można stwierdzić, że ta część potrafi rozwiązać wiele zaczętych wątków. Osobiście uważam, że to rozwiązanie jest jak najbardziej trafne. Autorka dobrze postąpiła, patrząc na to, że w "Marzycielu" każdy zapoznał się z fabułą i wiedział, czy to jest książka dla niego, w drugiej części, mógł zagłębić się w detalach oraz cechach bohaterów. Reasumując, jestem na tak! Główni bohaterowie, jak w poprzedniej części, zachwycili mnie i jak najbardziej zachęcili do czekania na kolejne przygody (co mam nadzieje nastąpi). Lazlo nadal pozostaje moją małą miłością, choć Jem z "Diabelskich maszyn" nadal króluje na pierwszym miejscu. Jedyne co nie przypadło mi do gustu, to niektóre fragmenty, gdzie miałam wrażenie, że dostałam za duża dawkę opisów, a za małą akcji. Oczywiście wygląd zewnętrzny jak i wewnętrzny, także nie zostawia nic do zarzucenia. Książkę czyta się bardzo dobrze, czcionka była dla mnie wręcz idealna. Mówiąc, krótko i na temat, jak najbardziej polecam zapoznać się z "Muzą koszmarów" i dać porwać się w wir przygody. "Czuł się jak przetarty sznur, który może lada chwila pęknąć, ale tak po prawdzie trwało to już całe lata i jakoś nie pękł. Trzymał się jeszcze na tych paru niteczkach, które najwyraźniej wykonano z mocnego materiału."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-02-2019 o godz 20:50 przez: e-l-a-n
Drugi tom niezwykłej opowieści, w której losy Lazla Strange'a, bibliotekarza i Marzyciela, w nieprawdopodobny sposób splatają się z niebieskoskórą boginią snów, Muzą Koszmarów, Sarai. Pierwszy tom pt. Marzyciel przeczytałam jednym tchem i z niecierpliwością czekałam na kontynuację. Na końcu pierszego tomu i początkiem drugiego pt. Muza Koszmarów, wpadamy w wir zdarzeń, które nie tylko odmieniają losy Lazla i Sarai na zawsze, ale również zmieniają innych bohaterów, jak również magiczne, zapomniane miasto Szloch. Lazlo odnajduje swoje ukryte moce, uśpione przez wszystkie lata jego młodego życia poza Szlochem. Dają się one we znaki po dotknięciu magicznego, boskiego metalu. W książce dowiadujemy się więcej na jego temat, jego pochodzenia, bogów oraz innych boskich pomiotów. Sarai natomiast teraz jako duch odkrywa, że jej moc bogini snów zmienia się, dając jej inne możliwości. Teraz również jest nie do pokonania, ponieważ nie można jej już zabić. Ta zdolność przyda jej się w zagrażających życiu innych sytuacjach. Związek tych obojga nabierze rumieńców, o czym również przekonamy się na kartach opowieści. Od początku aż do końca książki wydarzenia, które się dzieją nie dają ani chwili wytchnienia czytelnikowi, jak i samym bohaterom. Ogromnie podoba mi się styl autorki, czytałam niemalże jednym tchem. W Muzie Koszmarów przeżywamy zdarzenia z perspektywy zarówno Lazla, Sarai, innych boskich dzieci. Bliżej poznajemy losy jednej z nich Minyi, dzięki czemu możemy się dowiedzieć co kierowało nią w jej dotychczasowych działaniach. Śledzimy również losy pozostałych w mieście ludzi, szczególnie obserwujemy zmianę złotego chrześniaka Nero, u którego nie do pomyślenia dotychczas była ciężka praca i bratanie się z pospólstwem. Poznajemy dwie nowe postaci: Korę i Novę, których tragiczne losy wiążą się w końcu z naszymi bohaterami. Ich historia sprzed lat splata się w pewnym momencie z wydarzeniami dziejącymi się aktualnie między boskimi pomiotami, a mieszkańcami Szlochu, na czele z Zabójcą Bogów. Spotkanie to odmieni losy ich wszystkich oraz starożytnego miasta na zawsze. Polecam szczególnie fanom fantastyki, ale na pewno spodoba się również tym, którzy lubią ciekawe historie z niewinną, młodzieńczą miłością w tle oraz (przede wszystkim) uwielbiają marzyć...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-05-2019 o godz 23:27 przez: Anonim
„Życzenia nie spełniają się ot tak. To tylko kółeczka, które malujesz wokół tego, czego pragniesz. Trafić do celu musisz już sama." Jak już wiecie – lub nie - Marzyciel mnie oczarował 😍 Stworzonym światem, świetnie wykreowanymi postaciami, pięknym językiem, magiczną historią i tym jak wszystkie przedstawione wątki splatają się w jeden 💙 Nie inaczej było z jego kontynuacją - Muzą Koszmarów - która utrzymuje poziom pierwszego tomu i jest bardzo dobrym dopełnieniem Marzyciela. Przedstawia dalsze losy Lazlo, Sarai i ludu Szlochu oraz wyjaśnienia wiele wątków i pytań, które zgromadziły się i zaintrygowały mnie w pierwszym tomie. Autorka zmieniła trochę styl opowieści - postawiła na szybsze tempo akcji oraz skupiła się bardziej na historii i uczuciach pozostałych bohaterów, dzięki czemu możemy lepiej ich poznać. Przybliża nam również wydarzenia z Rzezi, które rzutują na dalsze losy i zachowania postaci, a także wprowadza nowych bohaterów. Dostajemy również więcej informacji o bogach i ich świecie. Z pewnością to wszystko zaspokaja ciekawość, jednak czyni to pewnym kosztem - Lazlo, który od początku skradł moje serce został w tej części okropnie zepchnięty na drugi plan ☹ Autorka skupiła się bardziej na innych postaciach – m. in. przemianie Sarai, która w tym tomie na nowo kształtuje swój dar i uczy się nim posługiwać; Minyi, jej motywacji i bardzo złożonej osobowości czy Korze i Novie, które dopiero poznajemy. Fabuła książki w dalszym ciągu jest oryginalna, barwna i zaskakująca. Autorka prezentuje nam bardzo dobrze przemyślany, skomplikowany i dopracowany w każdym calu świat. Stworzeni przez nią bohaterowie są dobrze wykreowani, ciekawi i różnorodni. Wątki z obu tomów niesamowicie się ze sobą łączą. Mocną stroną tej dylogii jest również fakt, że Laini Taylor nie skupia się w niej jedynie na warstwie przygodowej i fantastycznej, ale schodzi głębiej poruszając naprawdę ważne aspekty życia (samotność, miłość, nienawiść, traumę, chęć zemsty, życie z konsekwencjami podjętych w przeszłości decyzji czy przebaczenie). Autorka poprzez baśniową opowieść daje nam niezwykłą lekcję moralności i wspaniale porusza nasze emocje. Naprawdę gorąco polecam tę serię!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-03-2019 o godz 17:37 przez: Margi1234
Zapraszam na blog - > https://witchmargoczyta.blogspot.com Ten, kto czytał "Marzyciela", będzie wiedział o co mi chodziło, dlaczego uważam, iż 1 tom był dla mnie jak bajkowy świat. Gdyż "Muza Koszmarów", to jej całkowite przeciwieństwo, którego nie mogłam nazwać już takim bajkowym! Nadszedł ten moment, kiedy nasza Sarai i Lazlo mogą być razem. Jednakże, oboje muszą przejść przez pewne trudności, które możemy zauważyć już od pierwszych stron książki. Na dodatek, nasi bohaterowie chcą zrobić coś odmiennego od reszty. Nachodzą ich pewne myśli, o ocaleniu potworów, co samo w sobie jest zaskakujące, oraz mieszkańców Szlochu. Ale okazuje się, że to nie jest takie proste, i tylko pewne wybory mogą je naprawić, albo przeciwnie zniszczyć! Już po pierwszym rozdziale mogłam zauważyć, że autorka zmieniła styl. Postawiła na szybsze tempo akcji, uczuciach naszych bohaterów, oraz co dla mnie było najważniejsze, w końcu odpowiada na pytania, które zgromadziły się po "Marzycielu". Spodobało mi się to, że fabuła skupia się na poszczególnych bohaterach, bo tylko mogłam ich lepiej poznać. I nie przeszkadzało mi to, iż czasami fabuła odrobinkę przynudzała, bo obroniła się całością opowieści. Jedyny minus jaki tu zauważyłam, w moim odczuciu KARYGODNY - stąd o 1 gwiazdkę mniej - iż Lazlo, został okropnie zepchnięty na drugi, jak nie trzeci plan... Bardzo polubiłam tego bohatera, bo nie jest postacią, która z natury wszystkich dookoła ratuje i urzeka swoją urodą. Tak naprawdę jest przeciętny i właśnie przez to, taki naturalny! Autorka niestety nie przemyślała faktu, iż po lekturze "Marzyciela", my czytelniczki będziemy pragnęły znowu przeżyć dalsze losy Sarai i Lazlo. Tutaj to wszystko się jednak komplikuje. Książkę taką jak "Muza Koszmarów", nie da się w żaden sposób skreślić, czy zapomnieć. To powieść, która wprawi w dobry nastrój i samopoczucie. Za każdym razem uśmiechałam się, ze wspólnych momentów naszych bohaterów. A ich problemy, tylko jeszcze bardziej podsycały całe napięcie pozostałe po "Marzycielu". Dlatego, jeśli nie rozpoczęliście jeszcze przygody z tą serią, to warto to zmienić, bo Ci bohaterowie i ta fabuła przypadnie wam do gustu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-02-2019 o godz 17:05 przez: CherryLadyReads
„Muza Koszmarów” jest kontynuacją wydarzeń, które rozegrały się na kartach książki „Marzyciel”, i choć autorka przybliża w skrócie wydarzenia z poprzedniego tomu, jest to tylko przypomnienie dla czytelników. Dlatego zdecydowanie zalecane jest czytanie ich z zachowaniem chronologii. Zarówno Sarai jak i Lazlo muszą pogodzić się ze zmianami jakie ich spotkały. Nie jest to takie proste, bo Minya nadal nie daje się wyzwolić z poczucia zemsty, który przez lata był sensem jej istnienia. Rozmowy na nic się nie zdają, dlatego muszą wymyślić inny sposób by uratować Szloch i jego mieszkańców. Oprócz obserwowania z zapartym tchem wydarzeń na pokładzie metalowego serafina, poznajemy również historię dwóch dziewczynek. Kora i Nova to siostry bardzo mocno ze sobą związane. Wychowuje je surowy ojciec i nienawidząca ich macocha. Dziewczynki marzą by, podobnie jak ich matka, znaleźć się w gronie bogów, bo są przekonane, że aktualne życie, które wiodą, nie jest ich przeznaczeniem. Gdy jednak stają przed obliczem niebieskoskórych istot, wydarzenia nie potoczą się po ich myśli. Przywołanie historii Kory i Novy wyjaśni wiele zagadek, które pojawiły się w pierwszym tomie i stworzy spójną całość udzielając odpowiedzi na kłębiące się w głowie pytania. A sama Nova swoją zemstą nieźle skomplikuje życie mieszkańców Cytadeli i Szlochu. „Muza Koszmarów” zdecydowanie dorównuje „Marzycielowi”. W powieści znajdziemy te same elementy za które pokochaliśmy tom pierwszy. Nadal akcja nie pozwala się nudzić, mamy tutaj mnóstwo intryg i nagromadzenie problemów, które wprowadzają w czytelniku poczucie napięcia, przez co książki nie sposób odłożyć na półkę. Mając do czynienia z tak różnymi postaciami i ich charakterami, dialogi między nimi dostarczają czytelnikowi dużo radości. Jakbyśmy przysłuchiwali się przekomarzaniom najlepszych przyjaciół, czasem nie sposób nie wybuchnąć śmiechem. Autorka świetnie połączyła niepokój o losy bohaterów z rozładowaniem napięcia poprzez sarkazm. Bohaterowie ulegli zmianom. Wydorośleli, dojrzeli i zmężnieli. Zamiast chować się za plecami Minyi, wzięli sprawy w swoje ręce i dzielnie stawiali czoła przeciwnościom.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-03-2019 o godz 14:57 przez: wilwarin15
Gdy rok temu wzięłam do ręki "Marzyciela" całkowicie przepadałam. Pokochałam Lazlo Strangea i jego marzenia, pokochałam Sarai i jej koszmary, pokochałam cały wykreowany przez autorkę świat. A teraz, po przeczytaniu "Muzy Koszmarów" moge powiedzieć, że to była moja przygoda życia ❤ Ta historia to baśń. Magiczna i wyjątkowa. Zostaje w sercu i nieustannie wraca się do niej myślami. Ja przeczytam ją jeszcze wiele razy bo zawiera w sobie tyle cennych zdań, że za każdym razem wyłapuje coś nowego, co mnie porusza. Niektórzy narzekają, że pierwszy tom nudził długimi opisami, a ja się nimi delektowalam. W cudowny sposób wprowadzają czytelnika w klimat całej historii i pokazują magie tego świata, który został stworzony z ogromnym rozmachem i dokładnością 😍 "Muza Koszmarów" za to zaskakuje tempem akcji. Serio, tam się tyle dzieje, że miałam ochote nie pić, nie jeść, a tylko czytać, czytać, czytać. A ile ja się stresowałam przy tym czytaniu to szok 🙈😱 Dawno nic mnie tak nie pochłoneło. A po przeczytaniu ostatniego zdania, drugą ręką z powrotem sięgałam po "Marzyciela" żeby zacząć całą przygodę od nowa. Jej się naprawdę nie chce kończyć. No bo jak zostawić ten magiczny świat i jego rewelacyjnych bohaterów? I nie mówię tu jedynie o Lazlo czy Sarai ale też o świetnie wykreowanej Minyi, Korze, Novie i wielu innych. Pokochałam ich wszystkich ❤ A Wy nawet jeśli mieliście mieszane uczucia po przeczytaniu pierwszego tomu to gwarantuje, że "Muza Koszmarów" Wam to wynagrodzi. Dostaniecie rozwiazanie wszystkich niewiadomych, przekonacie się, że nic nie jest czarno białe, a za każdą z postaci stoi historia. Historia pełna bólu i cierpienia. A gdy je wszystkie poznacie będziecie zastanawiać się czy możliwe jest przebaczenie? Czy jest szansa na zmianę? A może jedynym wyjściem jest zemsta? Przesłanie, które tu dostajemy jest aktualne nawet w naszym współczesnym świecie. Dla mnie cykl Strange The Dreamer to mistrzostwo ❤ I pamiętajcie, MARZENIA "NIE SPEŁNIAJĄ SIĘ OT TAK. TO TYLKO KÓŁECZKA, KTÓRE MALUJESZ WOKÓŁ TEGO, CZEGO PRAGNIESZ. TRAFIĆ DO CELU MUSISZ JUŻ SAM." ❤
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-03-2019 o godz 21:53 przez: Anonim
Głównymi bohaterami Muzy Koszmarów są zakochani Lazlo i Sarai. Niestety ich miłość nigdy nie była i nie będzie zwyczajna. W toku wydarzeń, oboje zmienili się bezpowrotnie. Lazlo stał się niebieski i potrafi korzystać z magii, która w nim tkwiła. Dzięki temu dokonał niemożliwego i uratował miasto. Natomiast Sarai spotkała tragiczna śmierć. Mimo to, jej dusza zostaje jednak na świecie, ale tylko dzięki dobrej woli, obdarzonej niezwykłą mocą Minyi. Wydaje się, że związek bohaterów nie ma szans na przetrwanie, ale okazuje się, że duchy tego świata, nie są nienamacalne. Po ciężkich wydarzeniach z pierwszego tomu, para stanie przed wyborem, uratowania uczucia które ich łączy lub wszystkich mieszkańców miasta Szloch. W powieści pojawia się również nowy wątek dwóch sióstr Kory i Nowy. Muszę przyznać, że dla mnie był to najciekawszy fragment tej lektury. Ich los okazuje się być bardzo znaczący dla znanych mi bohaterów z Marzyciela. Nie chciałabym jednak tu zdradzić nic więcej. Wrócę więc do zakochanych. Sarai po śmierci odkrywa, że jej magia uległa przemianie. Na nowo uczy się z niej korzystać i pogłębia swoje możliwości. Wspólnie z przyjaciółmi próbują zapobiec nieuchronnej zemście, nieugiętej Minyi. Jednakże gdy udaje im się opanować sytuację, zostają otwarte zapomniane drzwi, a wraz z nimi pojawia się nowe zagrożenie. Muza koszmarów ujawniła trochę sekretów. Jaśniejsze stają się kwestie pochodzenia bogów. O wiele więcej dowiadujemy się również o samych bohaterach i ich przyjaciołach. Natomiast akcja toczy się tu znacznie szybciej niż w pierwszym tomie, a rozpoczyna się już od pierwszych stron książki. To zdecydowanie na plus. Jak już wcześniej wspomniałam, jest też wątek romantyczny, odgrywający znaczącą rolę, ale jednocześnie nieprzyćmiewający wydarzeń. To jedna z lepszych książek jakie czytałam. Autorka dała czadu i pozwoliła mi odkryć zupełnie nowy świat fantasy. Przedstawiona historia jest nietuzinkowa i zachwycająca. Laini Taylor oddała w ręce czytelników obszerne tomiszcze pełne magii i przygód, których nie da się zapomnieć.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-03-2019 o godz 21:55 przez: Anonim
Głównymi bohaterami Muzy Koszmarów są zakochani Lazlo i Sarai. Niestety ich miłość nigdy nie była i nie będzie zwyczajna. W toku wydarzeń, oboje zmienili się bezpowrotnie. Lazlo stał się niebieski i potrafi korzystać z magii, która w nim tkwiła. Dzięki temu dokonał niemożliwego i uratował miasto. Natomiast Sarai spotkała tragiczna śmierć. Mimo to, jej dusza zostaje jednak na świecie, ale tylko dzięki dobrej woli, obdarzonej niezwykłą mocą Minyi. Wydaje się, że związek bohaterów nie ma szans na przetrwanie, ale okazuje się, że duchy tego świata, nie są nienamacalne. Po ciężkich wydarzeniach z pierwszego tomu, para stanie przed wyborem, uratowania uczucia które ich łączy lub wszystkich mieszkańców miasta Szloch. W powieści pojawia się również nowy wątek dwóch sióstr Kory i Nowy. Muszę przyznać, że dla mnie był to najciekawszy fragment tej lektury. Ich los okazuje się być bardzo znaczący dla znanych mi bohaterów z Marzyciela. Nie chciałabym jednak tu zdradzić nic więcej. Wrócę więc do zakochanych. Sarai po śmierci odkrywa, że jej magia uległa przemianie. Na nowo uczy się z niej korzystać i pogłębia swoje możliwości. Wspólnie z przyjaciółmi próbują zapobiec nieuchronnej zemście, nieugiętej Minyi. Jednakże gdy udaje im się opanować sytuację, zostają otwarte zapomniane drzwi, a wraz z nimi pojawia się nowe zagrożenie. Muza koszmarów ujawniła trochę sekretów. Jaśniejsze stają się kwestie pochodzenia bogów. O wiele więcej dowiadujemy się również o samych bohaterach i ich przyjaciołach. Natomiast akcja toczy się tu znacznie szybciej niż w pierwszym tomie, a rozpoczyna się już od pierwszych stron książki. To zdecydowanie na plus. Jak już wcześniej wspomniałam, jest też wątek romantyczny, odgrywający znaczącą rolę, ale jednocześnie nieprzyćmiewający wydarzeń. To jedna z lepszych książek jakie czytałam. Autorka dała czadu i pozwoliła mi odkryć zupełnie nowy świat fantasy. Przedstawiona historia jest nietuzinkowa i zachwycająca. Laini Taylor oddała w ręce czytelników obszerne tomiszcze pełne magii i przygód, których nie da się zapomnieć.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-02-2019 o godz 10:23 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
4/5
31-03-2019 o godz 15:24 przez: Karolina Radlak
Najbardziej lubię czytać książki o zwyczajnym, prostym życiu ale czasami dla zmiany klimatu sięgam po magiczną powieść dzięki której oderwę się od rzeczywistości. Taką książką zdecydowanie jest "Muza koszmarów", pierwsza część "Marzyciel" to był dobry wstęp ale dopiero tutaj Laini Taylor rozwinęła skrzydła. "Marzyciel" skończył się sceną gdzie martwe ciało Sarai leżało w ramionach Lazlo, "Muza Koszmarów" od razu przenosi nas do Szlochu, krainy marzeń, pięknych uczuć oraz największych zbrodni. "Sarai żyła i oddychała koszmarami, odkąd skończył sześć lat. Przez cztery tysiące nocy poznawała senne krajobrazy Szlochu, będąc świadkiem zdarzeń okropnych, a sama je tworzyła. Była Muzą Koszmarów." Kiedy wreszcie Lazlo i Sarai mogą być razem okazuje się że nic nie jest proste, ona jest martwa a on musi wybrać między nią a mieszkańcami Szlochu. "Lazlo też tu był, cudowny i błękitny, z wiedźmowym światłem bijącym z oczu. (...) Jego twarz zapłonęła żarem miłości. Po policzkach spłynęły mu łzy, a ona spijała je pocałunkami. Jej uśmiechnięte usta zetknęły się z jego wargami." Ta historia i jej energia bardzo mnie wciągnęły, wszystko działo się szybko i dynamicznie a co najważniejsze dla mnie był wątek miłosny. Co do książek z serii to zawsze obawiam się tej drugiej części ponieważ zakochuje się w pierwszej, wyobrażam sobie co będzie dalej a potem w druga część okazuje się bardzo nieudana i ciągnięta na siłę, tutaj tego nie było wręcz wydaje mi się że druga część podoba mi się bardziej. Bardzo fajnym posunięciem było też wprowadzenie nowych postaci, sióstr Kory i Novy dzięki nim akcja nabrała tempa, bardzo spodobało mi się w nich to że były takie zżyte z sobą, najczęściej rodzeństwo ze sobą rywalizuje a one były jednością, robiły wszystko razem i dobrze im to wychodziło. Jeżeli ktoś z Was lubi takie magiczne powieści to ta jest i magiczna, piękna a do tego ma cudowną, miłosną historie w tle, ja się w niej zakochałam i jestem bardzo ciekawa czy powstanie kolejna część.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-03-2019 o godz 22:04 przez: kamila9314
Akcja rozpoczyna się tuz po wydarzeniach z pierwszej części. Wszyscy próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Lazlo stał się niebieski i zyskał moc, a Sarai jest ucieleśnionionym duchem. Para stanie przed wyborem uratowania swojej miłości, czy tysiąca istnień mieszkańców. W kontynuacji „Marzyciela” pojawiają się nieznane dotąd postacie Kory i Novy, których los, nieubłaganie zwiąże się z znanym nam światem. Miasto stanie na granicy wojny i upadku. Tempo jest niesamowite. Od pierwszej strony zostajemy rzuceni w wir akcji, która nie zwalnia do ostatniej strony. Autorka zgrabnie połączyła dwa wątki które się uzupełniają, wtedy uzyskujemy odpowiedzi, które nurtują po lekturze Marzyciela. Książka napisana barwnym językiem. Opisy są przepiękne i mają w sobie nutkę magii. Widać że Laini Taylor miała pomysł na tę książkę. Nic nie jest pozostawione przypadkowi. Rozpoczęte w pierwszej części wątki miały swój dalszy ciąg, a nowe zgrabnie wpleciono w opowieść. Postacie postawieni zostali w sytuacjach dzięki którym poznajemy ich z innej strony. Mimo całej niesamowitej otoczki książka porusza naprawdę ważne tematy: traumę, chęć zemsty, przebaczenie, stawianie czoła swoim decyzjom z przeszłości. Mam wrażenie że w Muzie Koszmarów przygasł odrobinę Lazlo, przynajmniej na początku stracił swoją charyzmę, ale poza tym wciąż jest tym samym dobrym, i pełnym wrażliwości marzycielem. Rozbłysła za to gwiazda Sarai. Dziewczyna odkrywa siebie na nowo. Dotychczasowe ograniczenia stają się dla niej siłą, a miłość daje jej nadzieję na lepsze jutro. Co szczególnie mi się spodobało to wykreowanie bohaterów w swoim bardzo złożony. Nawet jeśli któryś z nich nie przypadł nam do gustu, to pojawia się „ale”. Autorka serwuje nam całą gamę emocji. Od bólu i rozpaczy po radość i ulgę. Ksiązka niesamowicie angażuje emocjonalnie. Dobrze było wrócic do tego niesamowitego świata. Muza koszmarów to bardzo udana kontynuacja. Polecam, ja z pewnością jeszcze nie raz po nią sięgnę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-02-2019 o godz 19:44 przez: jakub stolarki
Prawie rok temu po raz pierwszy spotkałem się z twórczością Laini Taylor w książce pt. „Marzyciel”. Pisarka oczarowała mnie barwnym językiem, lekkim stylem i fabułą od której nie mogłem się oderwać. Z ogromnym zniecierpliwieniem czekałem na kolejny tom. Co o nim sądzę? Na wstępie poznajemy dwie nowe bohaterki, siostry- Korę i Novę. Dwie nic nie znaczące postacie, ale czy na pewno? Matka dziewczynek została wybrana przez Mesarthimów wiele lat temu przez co wierzą, że one również posiadają jakąś moc i kiedyś zostaną wybrane. Jednak marzenia do których dążą mogą tak naprawdę okazać się innymi, niż się wydają. Sarai jest duchem przywiązanym do Minyi. Można rzec, że „życie” Sarai jest zależne od Minyi. Lazlo Strange staje przed wyborem niemożliwym- chronić swoją ukochaną, ale zesłać śmierć na mieszkańców Szlochu, czy może uratować ludzi, ale skazać swoją ukochaną na „śmierć”. Czy musi istnieć tylko jedno wyjście? Wydawało mi się że autorka już niczym nas nie zaskoczy, jednakże po skończeniu książki nie jestem w stanie powiedzieć, który tom jest lepszy. Laini Taylor ujawnia nam tajemnice niebieskich potworów, przybliża losy boskich pomiotów oraz odkrywa sekrety z przeszłości, która wcale nie jest kolorowa. Do czego posunęli się Mesarthimowie? Laini Taylor w kontynuacji Marzyciela ukazuje ewolucję bohaterów. Stają się bardziej dojrzali. Pokazują, że: „Czasami wystarcza po prostu zacząć robić pewne rzeczy inaczej” Pisarka w tej powieści pokazuje, że zachowania ludzi w bardzo dużym stopniu zależą od społeczeństwa. To społeczeństwo kształtuje nasze charaktery. Złe osoby mogą być tak naprawdę przepełnione goryczą i samotnością. Przemoc zawsze rodzi przemoc i nie prowadzi do niczego dobrego. Moje ulubione cytaty to: „- Prośba o pomoc to nie słabość - Słabością nie jest też pomóc sobie” „Sami wybieramy kim jesteśmy” „Umysł potrafi ukryć pewne rzeczy, ale jednego nie umie: usunąć ich. Może maskować, lecz nie wymazać. Wspomnienia nie odchodzą.”
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-05-2019 o godz 00:18 przez: Anonim
W tym tomie opisane są dalsze perypetie Lazlo i Sarai. Dwójka bohaterów może być wreszcie razem, jednak utrudnia to śmierć Sarai. Ale akcja książki nie krąży tylko wokół tych bohaterów. Poznajemy nowe postacie. Nowy świat. Nowe podejście do życia i ich nowe pragnienia. Kora i Nova. Siostry, bliźniaczki. Brutalnie traktowane, kochające to co przez wszystkich bohaterów wcześniej poznanych jest znienawidzone. Ta książka podobała mi się zdecydowanie bardziej od pierwszego tomu, który także dobrze przyjęłam. Szybsza akcja, oraz miłość dwojga głównych bohaterów, wysuwająca się momentami na pierwszy plan to właśnie to czego brakowało mi w "Marzycielu". Książka od pierwszych stron wyciąga z nas mnóstwo pytań. Zadajemy je bez dostania odpowiedzi. Budują się nowe przypuszczenia, które prawda przygniata i zmienia całkowicie. Jesteśmy ciągle zaskakiwani, oczarowywani i dostajemy kolejne dawki niezwykłej historii. Laini Taylor przenosi nas po raz kolejny do wspaniałego świata, dobrze wykreowanych bohaterów, którzy wcale nie są tacy idealni. Mogę powiedzieć, że są wzorem idealnej stworzonej postaci. Popełniają błędy, dojrzewają, znowu popełniają błędy, wyciągają wnioski, a czasami są zmuszeni do podjęcia decyzji, które wcale nie są dobre.. ale są „mniejszym złem”. "Muza koszmarów" jest doskonałą kontynuacją "Marzyciela" jest to historia nie tylko o miłości ale przede wszystkim o walce o wybaczenie i akceptację. Nienawiść rodzi nienawiść a pozbycie się jej z serca jest ogromnie trudne, mimo to autorka pokazuje nam, że nie jest niemożliwe. Czytając tą książkę, chciałam jak najszybciej poznać zakończenie, w tym samym czasie chciałam żeby Lazlo i Sarai zostali ze mną przez wiele wieczorów i mnie nie opuszczali, mam nadzieję że to nie koniec ich przygód.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-04-2019 o godz 18:00 przez: Marika C
"Marzyciel" i "Muza koszmarów" Laini Taylor. Ile dalibyście aby marzenia się spełniały? A gdyby tak było, że to marzenia wybierają marzyciela? O tym są miedzy innymi nasze książki z cyklu Strange the dreamer. Bohaterem obu tomów jest Lazlo Strange, który jest bibliotekarzem <3 Muszę przyznać, że książki cykl bardzo mnie zaintrygował. Wciągnęły mnie niesamowicie. Przeczytałam pierwszą część i od razu zabrałam się za drugą. Co mi się podobało? 1) Niesamowicie zostali wykreowane postacie. Według mnie to główne postacie napędzają całą historię. Oczywiście wielokrotnie przy czytaniu chciałam ich zabić, gdyż nie robili tego co chciałam tylko robili coś zupełnie innego, co mi wydawało się nie logiczne. No ale okej. 2) Jestem zwolenniczką krótkich rozdziałów. Sama nie wiem dlaczego. Wydaję mi się, że dzięki temu czytał mi się o wiele szybciej, niż zwykle... 3) Osobiście podobały mi się przeskoki czasowe oraz podziały na części. Jednak dla niektórych może to być dezorientujące. 4) Świat! Wow... chyba tylko tyle mogę powiedzieć, bo nie wiem jak to określić. Jestem naprawdę zachwycona światem, który stworzyła Laini. Jest baśniowy i magiczny. Z każdą strona czułam się zafascynowana książką. I właśnie myślę, że przy tej książce na moją pozytywną oceną wpłynął ten świat. 5)Zakończenie... zakończenie w pierwszej części takie jak powinno być, czyli zachęcające do sięgnięcia po kolejną część. Jednak odrobinkę jestem rozczarowana zakończeniem w drugiej części. Minusy?? 1) Wolna akcja. Myślę, że można było trochę przyspieszyć rozwój wydarzeń. 2) Cykl bardziej opisowy niż dialogowy. Kiedy indziej pewnie by mi to nie przeszkadzało, jednak przy tej serii wolałam, by było więcej dialogów, gdyż dialogi w jakiś sposób po prostu mnie nudziły
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
23-04-2019 o godz 20:55 przez: Zielona Małpa
Chciałabym się podzielić wrażeniami z czytania drugiego tomu dylogii Strange. The Dreamer - Muza koszmarów. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po drugim tomie, kiedy pierwszy tak mnie zauroczył. W drugim tomie Laini Taylor kontynuuje losy Lazla i Sarai, ale wprowadza też wątek Kory i Novy, sióstr, których historia toczy się w jakimś innym miejscu i innym czasie. Oba wątki przedstawione są równolegle, przeplatają się w narracji chronologicznie dla danego wątku, ale niechronologicznie względem siebie. W Muzie koszmarów fabuła szybko mknie do przodu. Pamiętam, że moim zarzutem wobec Marzyciela był właśnie bardzo powolny i dość nudny rozwój akcji w pierwszej jednej trzeciej książki. I tak jak pierwszy tom był o szukaniu siebie, tak drugi zdecydowanie bardziej skupił się na poszukiwaniu rozwiązania problemów. Laini Taylor ma talent do wciągania w fabułę i rysowania słowami świata, który wręcz pochłania. Rzadko czytam z wypiekami na twarzy, ale Muzę koszmarów pochłonęłam właśnie w taki sposób. Spodobało mi się, w jaki sposób zostały uzasadnione charaktery niektórych postaci, między innymi Novy i Minyi. Historie, które spowodowały ich złość oraz odcięcie od pozostałych emocji, doskonale uzupełniły obie te postaci. Oczywiście nie da się nie wspomnieć o uczuciu, łączącym Lazla i Sarai, oraz o trudnościach, w jakich znaleźli się przez wydarzenia z finału Marzyciela. W zasadzie cała książka to pokonywanie różnych przeszkód, także tych emocjonalnych i fizycznych. Rozpływam się nad tą serią, bo autorka tak zgrabnie wyjaśniła wszystkie zawiłości, wydarzenia, postaci, ich możliwości oraz ograniczenia, że mam wrażenie, że jestem w pełni usatysfakcjonowana zarówno serią, jak i jej finałem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-02-2019 o godz 18:48 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
Więcej recenzji