Każdy sprzedawca w empik.com jest przedsiębiorcą. Wszystkie obowiązki związane z umową sprzedaży ciążą na sprzedawcy.
Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
Poznań, lata 30. XX wieku. Prywatny detektyw Antoni Kaczmarek, oficer Wojska Polskiego Mieczysław Apfelbaum oraz aspirant policji Andrzej Szubert poszukują grasującego w Poznaniu seryjnego mordercy zwanego „wilkołakiem”. W miarę rozwoju akcji okaże się jednak, że intryga dotyczy nie tylko serii zabójstw, a zamieszani w nią będą agenci obcych wywiadów, m.in. Abwehry. W tle tymczasem widać przygotowania do przyszłej wojny, ale wykorzystanie przez polską armię starej żydowskiej magii może odmienić bieg historii…
Zaginiony szwajcarski dziedzic, przestępczy półświatek, wątki judaistyczne, pełnokrwiści bohaterowie i wariacje historyczne – kryminał Bohadana Głębockiego poza wciągającą i nie dającą chwili wytchnienia fabułą, pełen jest atrakcyjnych dla czytelnika elementów i motywów, które sprawiają, że trudno oderwać się od lektury.
Musza Góra to też powieść znakomicie wpisująca się w nurt kryminałów, których akcja dzieje się w dwudziestoleciu międzywojennym. Literacka moda na czasy międzywojnia zaowocowała m.in. powieściami Piotra Bojarskiego, i sprawiła, że po kryminały sięgają nie tylko miłośnicy gatunku, ale wszyscy, którzy chcą poczuć niesamowity klimat i niepowtarzalny charakter tamtych czasów.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
ID produktu: | 1101525867 |
Tytuł: | Musza góra |
Autor: | Głębocki Bohdan |
Wydawnictwo: | Media Rodzina |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | polski |
Liczba stron: | 560 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2014-11-03 |
Rok wydania: | 2014 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 40 x 208 x 140 |
Indeks: | 15681416 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Musza góra
Poznań, lata 30. XX wieku. Prywatny detektyw Antoni Kaczmarek, oficer Wojska Polskiego Mieczysław Apfelbaum oraz aspirant policji Andrzej Szubert poszukują grasującego w Poznaniu seryjnego mordercy ...Kryminalne zagadki, pościg za nieznanym, czające się na każdym kroku zło oraz magia przeplatająca się co jakiś czas z tą nieco bardziej realną częścią akcji. „Musza Góra” Bohdana Głębockiego to powieść z tak rozbudowaną fabułą, że można by nią obdzielić trzy naprawdę ciekawe powieści. Nic więc dziwnego, że na początku czytania czułam się nieco zagubiona, aczkolwiek po niedługim czasie zaczęłam doceniać to, jak wiele wrażeń mogę zyskać dzięki tym kilku niezwykle pochłaniającym wątkom. Z powieścią nurtu dieselpunk miałam do czynienia po raz pierwszy, jednak z zaakceptowaniem jej reguł i cech nie miałam żadnego problemu. Bohdan Głębocki popisał się naprawdę rozległą wyobraźnią. W jednej książce połączył tak wiele elementów, że wcale nie tak łatwo ukazać je w krótkim streszczeniu. Różne osobowości, wiele perspektyw i jeden, trzecioosobowy narrator, który widzi wszystko, chociaż wiele tajemnic zachowuje dla czytelnika na sam koniec.
Autor książki bardzo trafnie nakreślił słowem klimat dawnego Poznania. W powieści możemy natknąć się na elementy języka gwarowego, na kaleczoną przez Niemców polszczyznę czy też wyrazy wyjęte rodem ze słownika jidysz. Za pomocą dialogów orientujemy się też z jaką warstwą społeczną postaci mamy w danym momencie do czynienia. Poprawną i wiarygodną kreację bohaterów oraz ich otoczenia uważam więc za duży plus tej książki, a zaznaczam, że nie jest to jedyna jej zaleta.
Andrzej Szubert, Mieczysław Apfelbaum i Antoni Kaczmarek – trzej główni kreatorzy wrażeń. A jednak Bohdan Głębocki nie zapomniał o szczegółach i dopracował także tło wszystkich wydarzeń, gdzie co jakiś czas jawi się wyraźne zróżnicowanie społeczeństwa, niechęć wykazywana względem Żydów czy brudne interesy, które w latach trzydziestych XX wieku dla wielu okazywały się przepustką do lepszego świata.
Nieprzewidywalność akcji, która zmierza w trudnym do rozpracowania kierunku, liczni bohaterowie – będący w stanie zaoferować czytelnikowi swoją historią paletę wrażeń oraz nieczęsto spotykane połączenie historii, kryminału i fantastyki – tak pokrótce można byłoby scharakteryzować Muszą Górę. Powieść jednak objawia swój klimat w pełni dopiero wtedy, kiedy się po nią sięga. Na koniec muszę wspomnieć o tym, że Bohdan Głębocki wymaga od czytelnika zaangażowania. Wkraczając w progi jego książki należy mieć jasny, niezaprzątnięty myślami umysł – bo inaczej można się pogubić. Jeżeli jednak lubicie takie nieco zawiłe, za to wciągające i zapewniające sytą, czytelniczą ucztę powieści – polecam zakosztowanie właśnie tej.
Akcja powieści dzieje się w latach trzydziestych XX wieku w Poznaniu. Antoni Kaczmarek, były policjant, a obecnie prywatny detektyw zajmujący się głównie ściganiem niewiernych małżonków, niespodziewanie otrzymuje intratne i tajemnicze zlecenie. Wraz z nim zaczynają się jego kłopoty, które dodatkowo mobilizują go do rozwiązania sprawy. Młody inspektor policji, Andrzej Szubert, kierowany ogromną ambicją, ściga niebezpiecznego mordercę, zwanego przez wszystkich wilkołakiem. Zrobi wszystko, aby otrzymać awans i tym samym przypodobać się swojej ukochanej. Oficer Wojska Polskiego, Mieczysław Apfelbaum, zostaje skierowany do Poznania na kurs dla kwatermistrzów. Jest to jednak tylko przykrywka dla jego oficjalnego zadania – odszukania na starym cmentarzu tajemnic żydowskiej magii...
W książce pojawiło się wielu bohaterów, każdy inny, ciekawy i z własną historią. Najbardziej do gustu przypadła mi postać młodej Basi, wychowanicy Kaczmarka. Chociaż potrafiła zdenerwować mnie swoją postawą wobec detektywa, a także czasem dziecinnym zachowaniem, to podziwiałam jej wiedzę, odwagę i upór, z którym dążyła do rozwiązania sprawy. Nie była leciwym dziewczęciem, które tylko leżało i pachniało, ale aż gotowała się z nadmiaru energii do pracy. Jej przypadkowo poznany kolega Tomuś, typowy goryl z blokowiska, to tak naprawdę prosty chłopak o gołębim sercu, do którego zdecydowanie zapałałam cieplejszymi uczuciami. Pomimo iż są to postacie drugoplanowe, posiadały swoje własne charaktery i zostały dokładnie nakreślone.
Początkowo miałam problem z nadążeniem za autorem i jego pomysłami. Bardzo szybko wprowadził wielu bohaterów i różnorodne wątki, więc musiałam czytać uważnie, aby zrozumieć fabułę. Na szczęście wraz z rozwojem akcji udało mi się poukładać w głowie wszystkie fakty. Mogłam zatem spokojnie oddać się lekturze, która coraz mocniej mnie wciągała i intrygowała. Nie wiedziałam komu mogę ufać, kto jest zdrajcą i szpiegiem dla obcych sił wywiadowczych, a kto tak naprawdę niewinną płotką, zagubioną w większej sieci. Chciałam poznać zakończenie, które – przyznaję – nie usatysfakcjonowało mnie. Nie znalazłam informacji o kontynuacji powieści, a to sugeruje mi finał historii. Wiele wątków nie zostało do końca rozwiązanych, stąd też moje niezadowolenie. Jeżeli w planach jest następny tom, koniecznie będę musiała po niego sięgnąć, aby poznać dalszy ciąg wydarzeń i zaspokoić swoją ciekawość.
Do lektury podeszłam z dystansem, ale i ogromnym zainteresowaniem. Jako iż było to dla mnie pierwsze spotkanie z dieselpunkiem, nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. „Musza góra” to jeden z lepszych debiutów, które miałam okazję czytać. Autor wprowadził kilka wątków, jednak potrafił je sprawnie połączyć i lawirować między nimi. Każda sprawa mogłaby stanowić pomysł na osobną powieść. Tymczasem Głębocki zaserwował nam pełen pakiet.
Za sprawą autora moglibyśmy mieć także skojarzenia ze wspaniałym przedstawieniem miasta i jego historii,
I tak też się stało.
Do Poznania przyjeżdża Mieczysław Apfelbaum, kapitan sekretnej sekcji „Dwójki”, członek międzywojennego wywiadu polskiego, aby zrealizować tajemniczy plan wojska. Mężczyzna wraz ze swoimi współpracownikami dokonuje szokującego odkrycia na terenie żydowskiego cmentarza. Odnajdują pusty grób Jehudy Loewa ben Bezalela, w którym spoczywa jedynie tajemnicza szkatułka zawierająca tubę z pieczęciami w języku hebrajskim.Okazuje się,że pudełko skrywa starożytne zaklęcia zdolne zmienić losy świata w nieodpowiednich rękach.Jeszcze tego samego dnia zostaje zamordowany dozorca cmentarza żydowskiego położonego na terenie Muszej Góry. Wśród ludności zaczynają krążyć plotki, według której ciało zostało rozszarpane przez istotę wyglądającą na wiłkołaka. Mnożą się kolejne ofiary, a przyczyna ich śmierci zdaje się potwierdzać tezę o nienaturalnym mordercy. Śledztwa w tej sprawie podejmuje się młody i ambitny policjant Schubert. Jednocześnie prywatny detektyw i były komisarz policji, Antoni Kaczmarek, przyjmuje zlecenie odnalezienia zaginionego szwajcarskiego dziedzica.
Styl jest lekki i przyjemny, ale nie naiwny, choć infantylności nie dało się do końca wyzbyć.
Początkowo akcja powieści wciąga od samego początku i ja jako czytelnik nie mogłem się wprost doczekać co zastanę na kolejnej stronie.
A czego przez ten czas nie uświadczamy! Emocji jest masa: złość, radość, smutek, podniecenie, zdenerwowanie...
Pisarz umiejętnie posługuje się elementami gwary poznańskiej, czytelnik bez trudu rozumie znaczenie bez zaglądania do znajdującego się na końcu książki słowniczka.
Niestety ,mniej więcej od połowy książka stała się bardzo rozwlekła,nużąca i co by tu nie mówić nudna.
Pomijając to autor zaczął mnożyć wątki poboczne i po jakimś czasie zacząłem się gubić co jest czym,z kim i dlaczego.
Podsumowując książka dla wielbicieli fantastyki,ten wątek przeważa nad wątkiem kryminalnym
Jest to pierwsza książka z nigdy przeze mnie nie czytanego gatunku określanego dieselpunk,czyli wątki kryminalne z historią w tle z lekką nutą fantastyki.
Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za udostępnienie mi tej pozycji.