5/5
22-11-2021 o godz 09:48 przez: Magura
To jest książka do której uwaga! jak się przysiądzie to ciężko się oderwać. Rozdziały są krótkie, przeplatają one historię teraźniejszą oraz przeszłość, która tłumaczy jak bohaterka znalazła się w całej tej sytuacji, która właśnie ma miejsce. Wszystko tłumaczone jest powoli, fakty są dawkowane w odpowiednim momencie, po to by cały czas zaciekawiać czytelnika
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
5/5
23-11-2021 o godz 11:51 przez: lilith
Niezaprzeczalny geniusz literacki tego roku. Rebecca Serle wzięła na pozór normalną i często spotykaną historię - miłość dwojga młodych ludzi, rzeczywistość która ich dopada, rozstanie. Taka książka tez by była ciekawa ale po prostu normalna. A ta autorka nie jest fanką normalności i dodaje od siebie nutkę magii która zmienia wszystko i przedstawia z zupełnie innej strony, kiedy to Sabrina podczas tajemniczej urodzinowej kolacji rozkłada na czynniki pierwsze swoje dotychczasowe życie
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
08-11-2021 o godz 17:34 przez: zaneta.1984.rz
Wyobraźcie sobie teraz, że macie taką możliwość, że możecie zasiąść przy stole z pięcioma wybranymi przez siebie osobami, za którymi tęsknicie, które podziwiacie. Niesamowite, prawda? Kogo byście wybrali? Ja na pewno Louisa de Funès (za każdym razem gdy oglądam serię filmów z żandarmem - płacze ze śmiechu), Krzysztofa Krawczyka żeby zaśpiewał mi moją ukochaną piosenkę "Dla mojej dziewczyny", która za każdym razem wzrusza i powoduje ciarki na całym ciele Moją ukochaną Babcię, której już nie ma wśród Nas. Nie zdążyłam jej powiedzieć jak bardzo ją kocham i jaka była dla mnie ważna. Odeszła nagle, niespodziewanie, pozostawiając ogromną pustkę w sercu. Ostatnią osobą, którą chciałabym zaprosić to ktoś mi bliski i wyjątkowy, bez tego kogoś świat nie byłby taki kolorowy jak jest teraz. Taką możliwość miała również nasza bohaterka książki "Moja lista gości". *** Sabrina główna bohaterka powieści obchodzi swoje 30 urodziny. Jak co roku, planuje je spędzić ze swoją przyjaciółką Jessicą podczas urodzinowej kolacji, powspominają studenckie czasy, poplotkują i wypiją hektolitry wina. Tym razem jednak tak się nie stanie. Kiedy Sabrina spóźniona dociera na spotkanie, okazuje się, że czeka ją niespodzianka. Przy stole siedzi jej nieżyjący ojciec, Audrey Hepburn, wykładowca z czasów studenckich i były narzeczony. Jak to w ogóle możliwe? Jaki jest cel tego spotkania? Czy potrwa do północy tak, jak bywa to w każdej bajce? Czy Sabrina ma zaledwie kilka godzin, aby poznać ojca, podyskutować z profesorem, Audrey, naprawić relację z przyjaciółką i uratować miłość swojego życia? Co, kiedy zegar wybije północ? Co jeśli nie zdąży? Dostała drugą szansę, powinna wykorzystać ją jak najlepiej. *** "Moja lista gości" to jedna z najbardziej wzruszających, urzekających i zaskakująco życiowych (mimo, że jest w niej odrobina magii), nostalgiczna historia, jaką miałam okazję przeczytać w tym roku. To słodko-gorzka, wartościowa, skłaniająca do refleksji opowieść, o tym co jest najważniejsze w życiu i czym powinniśmy się kierować. Autorka porusza wiele istotnych i bardzo ważnych tematów, które mogą dotyczyć każdego z nas. Niełatwa próba pogodzenia się z przeszłością, pielęgnowana przez lata uraza, życie w kłamstwie, uciekanie od problemów i udawanie, że bolesna prawda nas nie dotyczy. Kto z nas tego nie zaznał? *** Kochani, nie odkładajmy niczego na później. Nigdy niewiadomo co czeka na nas kolejnego dnia. Nie znamy przyszłości, więc żyjmy tak, by nie mieć później wyrzutów sumienia i tak jakby ten dzień był naszym ostatnim. Dzisiaj jesteśmy, oddychamy, pobieramy życiowe lekcje każdego dnia. Żyjemy w myśl zasady: Czego nie zrobimy dzisiaj, to zrobimy jutro... a tego jutra może nie być. Uśmiechajmy się, bądźmy życzliwi, powiedzmy kocham/jestem przy Tobie/wspieram Cię - bliskiej osobie, która zajmuje w naszym życiu szczególne miejsce. Czas szybko ucieka, ja jestem czasami tym przerażona, pozwólmy sobie na ten luksus, by zdążyć nacieszyć się tym wszystkim co nas otacza, co mamy w danym momencie na wyciągnięcie ręki. *** Każdy z nas ma swoją drogę życiową, rzadko kiedy jest ona prosta. Życie bohaterki nie potoczyło się tak jak powinno a jedno wydarzenie zmieniło wszystko! Czy szansa jaką niespodziewanie otrzymała przyniesie jej spokój, ukojenie i pozwoli zacząć żyć? *** To powieść uniwersalna, piękna, mądra i przesłaniem. Zadowoli nawet najwybredniejszego czytelnika. „Moja lista gości”  powieść, która się czyta sama. Przez tekst płynie się z prędkością światła. Zresztą sami się przekonajcie. Dajcie koniecznie znać jakie są wasze odczucia względem tej historii. Ściskam mocno i życzę cudownego dnia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-02-2022 o godz 10:25 przez: Aleksandra
Szansa. Tak przede wszystkim można zdefiniować taki wieczór. Szansa, by poznać idola, idolkę. By spędzić choć trochę czasu z bliską osobą. By ugasić tęsknotę. By wyjaśnić, zamknąć pewne etapy, pogodzić się z tym, co się wydarzyło. By dać sobie szansę na spokojne życie. Wieczór swoich trzydziestych urodzin Sabrina spędza w towarzystwie Audrey Hepburn, swojego wykładowcy Conrada, Roberta- ojca, który porzucił ją i matkę w dzieciństwie, przyjaciółki Jess oraz (byłego) chłopaka Tobiasa - ludzi, których kilka lat wcześniej zapisała na swojej liście. Ta kolacja, jak się później okazuje, ma realny wpływ na jej dalsze życie. Audrey i Conrad są jakby prowadzącymi w scenach "stołowych". To oni nadają tempa rozmowie, w pewien sposób kierują przebiegiem kolacji i są absolutnie genialni w tej roli! Bije od nich ogrom ciepła, zrozumienia, mądrości i chęci pomocy towarzyszom. To w czasie kolacji pada wiele ważnych zdań, które zostaną ze mną na długo i stamtąd płynie najbardziej wartościowy przekaz. To właśnie podczas kolacji Sabrina "prostuje" swoje życie: poznaje historię i powody odejścia ojca, układa na nowo swoje relacje z przyjaciółką i wreszcie godzi się z tym, co wydarzyło się pomiędzy nią i Tobiasem. Równocześnie biegnie druga linia czasowa: kulisy związku Sabb i Tobiasa oraz historia jej przyjaźni z Jess. O ile Tobias nie wzbudzał we mnie żadnej sympatii (jego zachowania niejednokrotnie były toksyczne), od pewnego momentu nie potrafiłam nawet kibicować ich związkowi i po prostu było mi szkoda Sabriny, o tyle Jessica zdobyła moje serce, mimo że ich przyjaźń zdecydowanie nie należała do tych najprostszych. Najbardziej poruszająca jest jednak relacja pomiędzy Sabb i jej ojcem: niesamowicie trudna, ale bardzo, bardzo wartościowa do obserwacji dla Czytelnika. Opowieści kolejnych uczestników kolacji odsłaniały kolejne karty ich relacji, dzięki czemu coraz lepiej można było poznać motywacje i wartości, które nimi kierowały. Zaskakujące, jak niejednokrotnie brakujące elementy układanki mogą wpłynąć na obraz całości. Niesamowicie dobitną lekcją tego jest opowieść Roberta. Swoją "piątkę" zapisałam w notatkach przed lekturą. Widząc, jaką szansę mógłby stanowić taki wieczór, z upływem stron zastanawiałam się nad słusznością poszczególnych wyborów. Z tej pierwotnej listy pozostały dwie Osoby, zaś na pozostałych krzesełkach towarzysze zmieniali się kilkukrotnie. I za to właśnie najbardziej doceniam tą książkę: za możliwość zatrzymania i refleksję nad osobami naprawdę ważnymi w moim życiu. Jest jednak jeden aspekt, o którym chcę wspomnieć, dotyczący konstrukcji i języka. Kilkukrotnie miałam wrażenie, że zdania, rozmowy bohaterów są dość chaotyczne, że mówią dla samego faktu wypowiedzenia jakiegoś zdania. Nie wiem, co jest tego przyczyną, ale takie zgrzyty powodowały, że mój entuzjazm nieco opadał. Pomimo że przekaz płynący z tej lektury jest bardzo wartościowy, a koncepcja była naprawdę mocna, mam wrażenie, jakby potencjał tej historii nie został w pełni wykorzystany. Niemniej jednak bardzo zachęcam do lektury i refleksji oraz sporządzenia własnej listy gości na taką kolację! @papierowapanna
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-01-2022 o godz 19:06 przez: bookaholic.in.me
Są rzeczy, z którymi bywa trudno się pogodzić, niezależnie od tego ile upłynęło czasu. Bywa i tak, że brakuje nam zakończenia, swoistej klamry, która sprawi, że uznamy to za sprawę, która należy już do przeszłości. A to jedyny sposób by ruszyć dalej i zwyczajnie... żyć. I w ten właśnie sposób odbieram tę książkę. Jako swoiste domknięcie pewnego niezwykle ważnego etapu dla Sabriny w towarzystwie jakże niezwykłych gości. Audrey Hepburn, jej profesor ze studiów Conrad, jej ojciec Robert, jej najlepsza przyjaciółka Jessica i jej ukochany Tobias. Wszyscy zasiądą przy wspólnej, urodzinowej kolacji Sabriny i postarają się sprawić, by mogła ruszyć dalej. W książce narracja z tej niezwykłej kolacji przeplata się z wspomnieniami głównej bohaterki dotyczącymi minionej dekady. Skupia się głównie na związku z Tobiasem, ich wzlotach i upadkach, problemach i chwilach szczęścia, próbuje nakreślić jak wyglądała ich relacja. W tle widzimy jej przyjaciół, to, jak toczyło się jej życie prywatne i zawodowe, co doprowadziło ją do tego miejsca, w którym się znajduje. Sama kolacja upływa w cieniu wielu różnych emocji i próby zrozumienia sensu całego tego przedsięwzięcia. Bywa humorystycznie, bywa dziwnie, bywa wzruszająco. Ale wszystko sprowadza się do tego, by pomóc Sabrinie. Główna bohaterka bowiem jest zagubiona, żyje przeszłością, wyrzutami sumienia, niedokończonymi sprawami. Czuje się opuszczona- przez ojca, którego nie widziała od dzieciństwa ale i przez mężczyznę, którego od pierwszego spotkania uważała za miłość swojego życia. Czy te cztery godziną sprawią, że Sabrina w końcu pogodzi się z tym, co los miał dla niej w zanadrzu? Ta książka ma w sobie swego rodzaju melancholię. Trudno to ująć w słowa, ale jest napisana tak, że w trakcie czytania po prostu, tak nagle, w oczach stają łzy. Jak pogodzić się z nieuchronnym? Czy można żyć z dziurą po stracie w sercu? Jak ruszyć dalej, zostawić za sobą przeszłość, zaakceptować teraźniejszość i patrzeć z nadzieją w przyszłość? Wraz z Sabriną i jej gośćmi będziemy próbowali poznać odpowiedzi na te pytania. Powiem jedynie, że pomimo całej historii Sabriny i Tobiasa, którą poznajemy w trakcie lektury, mimo wszystko mi także trudno było zaakceptować ich rozstanie. W pewnym momencie niemal ta książka rozrywa serce. Czy gdyby wybrali inną drogę to wszystko potoczyłoby się innym torem? Czy gdyby Robert stał się dla niej ojcem, Sabrina dokonywałaby innych życiowych wyborów, mając lepiej zbudowany grunt pod nogami? Można gdybać, a ta książka uczy by zaakceptować przeszłość taką, jaka jest, wyciągnąć z niej wnioski i przede wszystkim wybaczyć. Wybaczyć innym, by pomóc sobie i ruszyć dalej. Ale to nie jest takie proste, prawda? "Moja lista gości" to szalenie wyjątkowa książka, która zajmie ważne miejsce w moim sercu i na pewno będę do niej wracać. A Wy, gdybyście mogli zjeść kolację w towarzystwie pięciu dowolnych osób, kogo byście wybrali?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-02-2022 o godz 18:21 przez: Book_w_mkesie
Już kiedyś pisałam, że mam szczęście trafiać na książki, które chwytają za serce. To moje drugie spotkanie z autorką i kolejny raz napisze, że nie ostatnie. Pisarkę można zaliczyć do grupy osób, które piszą o sprawach bardzo ważnych, ponieważ opierają się na przykładzie własnych doświadczeń. W tej książce na pewno znajdziesz ten złoty środek na swoje bolączki, które obecnie Ciebie męczą. Podczas czytania „Moja lista gości” zastanawiałam się, ile osób, które znam zrobiło sobie taką bądź podobną listę, którą chcieli zrealizować? Moja była kiedyś taka „Osoby z którymi nie warto spędzać czasu” ale to były lata/czasy podstawówki więc młodość, młodość i jeszcze raz „I” :p Tym razem przedstawiam wam Sabrinę która (jak sam tytuł wskazuje) zrobiła/napisała swoją listę życzeń, a na niej znalazły się osoby z którymi chciałaby zjeść kolację. Znalazły się osoby, które były, są obecne w jej życiu, ale i te które odeszły. Opis książki dostępny jest w Internecie więc zachęcam do zapoznania się, bo ja napisze o czymś co mnie najbardziej urzekło w książce. Jeżeli są wśród was osoby, które mają za sobą rozwód rodziców? Co czuje dziecko/osoba, która dowiaduje się, że ich tato/mama odeszła i ułożyła sobie życie z inną osobą i posiada z Nią/Nim dzieci? Uwieźcie mi, że spokój tutaj jest dalece przereklamowany. Strach, ból, żal, gniew ogólnie wszystko to co złe tłoczy się w głowie i nie chce przycichnąć. Jak to jest kochać za bardzo? Czy można kochać za bardzo? Czy według nas życie z kimś kto robi coś innego to znaczy, że kocha mniej? Poświęcił mniej? I tutaj można wyliczyć mnóstwo punktów takich jak „bo ja zrezygnowałam dla Ciebie z tego i tamtego”, „bo ja poświęciłam się i przeprowadziłam” itd. Sabrina i Tobias bardzo się kochają, ale w ich głowach coś się dzieje, lecz wybaczcie, bo historię tego związku zostawię dla was do odkrycia, ale nasz chłopaczek znalazł się na tej liście. Poznasz osoby i historie związane z nimi, ale w gruncie rzeczy książka jest o wybaczaniu, o dawaniu kolejnej szansy, ponieważ jutra może nie być. Kochani Autorka powinna być każdego roku na czele list OHÓW, AHÓW, ponieważ książka pokaże tobie, że dzisiejsza kłótnia z chłopakiem, mężem, córką/synem nie jest ważna, bo jutro możesz już nie mieć szansy na rozmowę z nimi, na przytulenie, na powiedzenie KOCHAM CIEBIE. Popłakałam się i podeszłam do własnej córki zdając sobie sprawę, że dziś za mało przytulałam, za mało było pocałunków. Tzn. robię to codziennie, ale po tej lekturze chciałam jeszcze więcej. Coś wspaniałego i z całego serca dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona za możliwość zrecenzowania tej książki. Bądźcie pewni, że jak mi będzie źle przeczytam jeszcze raz i na pewno znajdę wskazówkę na nurtujące mnie pytanie. Na wszystko przyjdzie pora, na wszystko jest czas, a ten czas jest tu i teraz, nie jutro, nie pojutrze! TERAZ. Z wielkim kochającym sercem polecam autorkę i książkę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-10-2021 o godz 09:04 przez: Joanna W.
Kiedy w moje ręce trafiła zapowiedź „Mojej listy gości”, myślałam, że to będzie lekka historia zbudowana na dosyć oryginalnym pomyśle. Sabrina ma urodziny i z tej okazji planuje, jak co roku, kolację. Ot, zwyczajne świętowanie kolejnej, mijającej wiosny w towarzystwie przyjaciółki. A jednak nie jest jak zawsze. Spóźniona na nią odkrywa, że wśród gości znaleźli się również nieżyjący już od lat ojciec, Audrey Hepburn, wykładowca z czasów studenckich oraz były narzeczony. Jak bardzo się myliłam i jakie było moje zdziwienie, kiedy po odwróceniu ostatniej strony po moich policzkach pociekły łzy… Lektura tej książki dostarczyła mi emocji, których się nie spodziewałam. Choć przyznaję, że na początku nie do końca rozumiałam, do czego zmierza autorka, przeplatając sceny z kolacji z tymi z przeszłości Sabriny. Z upływem czasu dotarło do mnie, że ta retrospekcja jest czymś w rodzaju zdrapki. Początkowo "drapałam" niedbale, były momenty, że główna bohaterka mnie irytowała i wydawała mi się taka nieżyciowa, co dla mnie osoby twardo stąpającej po ziemi, było trudne do przetrawienia. Tak było do czasu. Do momentu, w którym z ust jednego z gości padły TE słowa. Od tej chwili drapałam coraz szybciej, moje zniecierpliwienie rosło i bardzo chciałam dowiedzieć się, czy ta zdrapka to prawdziwy los na loterii, a może… a może główna wygrana wcale nie jest tym, do czego myślę, że zmierza ta opowieść…? Choć powieść Serle jest utrzymana w nieco magicznej konwencji, nie sposób nie przyznać, że wybrzmiewa z niej prawda. Tematy, jakie poruszyła w „Mojej liście gości” są niezwykle uniwersalne i mogą stać się udziałem każdego z nas. Próba pogodzenia się z przeszłością, pielęgnowana przez lata uraza, życie w kłamstwie, a raczej spędzanie go na ciągłej próbie niedopuszczenia do siebie bolesnej prawdy – to wszystko jest jak najbardziej namacalne, nawet jeśli pojawia się jedynie na kartach książki. Czy finał tej historii będzie można uznać za happy end? Czy autorka wykorzystała magię, która posłużyła jej przy organizacji nietypowej kolacji również w jej momencie kulminacyjnym? Tego nie zdradzę, musicie przekonać się sami. Podsumowując: Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy… Ważne, aby jak najszybciej dostrzec ten upływający czas i zdążyć nacieszyć się tym wszystkim, co w danym momencie mamy na wyciągnięcie ręki. Fakt, że obok nas są ukochane osoby, przyjaciele, na których zawsze możemy liczyć. Nie czekaj! Już dziś powiedz komuś, komu być może dawno temu nie mówiłeś, że jest dla ciebie ważny. Nie zostawiaj niezamkniętych spraw, ciągnących się latami urazów, niezaleczonych ran… Bo może nadejść dzień, w którym będzie za późno, a twoje „przepraszam”, „kocham cię”, „jesteś dla mnie ważny” będą jedynie słowami, które wybrzmiewają w ciszy i pustce, która zostanie po tych, którzy kiedyś odejdą na zawsze. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-02-2022 o godz 22:33 przez: ryszawa.blogspot.com
W dniu trzydziestych urodzin Sabrina dociera do restauracji. Myśli, że ten dzień spędzi jak zwykle ze swoją przyjaciółką, z którą powspomina stare czasy i napije się wina. Tym razem jest jednak inaczej, prócz Jessici przy stole siedzi jej były narzeczony, Audrey Hepburn, nieżyjący od dawna ojciec oraz wykładowca z czasów studenckich. Są to osoby, które kiedyś wymieniła na kartce, jako osoby, z którymi chciałaby zjeść kolację. Co tam robią i jakim cudem jest to możliwe? Czytając tekst na tylnej okładce, byłam przekonana, że ta książka będzie lekką opowiastką obyczajową z nutą romansu. Myliłam się, to nie jest łatwa historia, to przepełniona bólem, stratą, niezrozumieniem opowieść o kobiecie, która nie jest w stanie cofnąć czasu, choćby nie wiem, jak bardzo się starała. Nie da się zmienić przeszłości. Ludzie mają taką naturę, że często „gdybają”, o tym, co by było gdyby mogli coś zmienić, gdyby coś zrobili, a czegoś nie zrobili, ale to nie ma sensu, nie można wpłynąć na czas i przeznaczenie, można je jedynie zaakceptować i pogodzić się ze stanem rzeczy. Poniekąd utożsamiam się z główną bohaterką, jesteśmy w podobnym wieku i mamy za sobą podobne doświadczenia. Opowieść o niej dała mi dużo do myślenia, jest mocno przepełniona psychologiczno-filozoficznymi aspektami, które na długo zostaną mi w pamięci. Zrozumiałam coś, co tylko myślałam, że wiedziałam. Trzeba pozwolić odejść tym osobom, które zniknęły z naszego życia, zarówno jeśli zabrała je śmierć, jak i nasze drogi po prostu się rozeszły. Pożegnanie to jedna z najcięższych rzeczy, z którymi człowiek musi się uporać. Historię poznajmy z dwóch perspektyw przeplatających się naprzemiennie. W jednej chwili siedzimy przy stole z grupą osób wybranych przez bohaterkę, a w następnej poznajemy jej przeszłość oraz burzliwy związek z Tobiasem - osobą, którą kochała całym sercem, ale z którą życie nie było łatwe. Z czasem w głowie Sabriny zrodziła się wyidealizowana wersja wydarzeń, tak, jakby kobieta chciała pamiętać jedynie dobre rzeczy. Ta kolacja ma jej pomóc uporać się z wieloma sprawami, uporządkować myśli i zajrzeć w głąb siebie. „Moja lista gości” to piękna, wzruszająca powieść, która jest również bolesna. Rzeczywistość zaciera się z fikcją i tak naprawdę w pewnym momencie nie wiemy już, co jest prawdziwe, a co nie. To pozycja, która dostarczy Wam bardzo wiele emocji, jestem tego pewna. To coś innego, świeżego, czego do tej pory jeszcze nie czytałam. Zastanawiam się, z kim ja spędziłabym taką kolację, gdybym mogła wybrać pięć osób. Na pewno znalazłby się wśród nich mój świętej pamięci przyjaciel, ile bym dała, by móc znów go usłyszeć, dotknąć, porozmawiać. Sabrina dostała taką możliwość, a mi pozostaje otrzeć łzy i ruszyć dalej. Polecam Wam tę pozycję całym sercem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-01-2022 o godz 15:31 przez: ania7770
„Moja lista gości” to piękna, urzekająca, wzruszająca i momentami zabawna opowieść, w którą od razu zostałam wciągnięta i oddałam jej całe moje serce. Prowokuje do myślenia, angażuje i łamie serce. Rebecca Serle dostarcza czytelnikowi magiczną, intrygującą, złożoną i dobrze napisaną historię, która dotknęła każdego skrawka mojej duszy. Opowieść była wypełniona różnorodnymi i wyjątkowymi postaciami oraz szczerą i wnikliwą fabułą. Ja żyłam tą książką. Poczułam wszystko dogłębnie. Odnalazłam wiele wspólnego z moim obecnym życiem. Dotknęła mnie w sposób, który naprawdę boli, ale tym samym skłania do działania. Na pewno każdy z nas chciał kiedyś wrócić do przeszłości, cofnąć czas i naprawić błędy sprzed lat. Marzyliśmy na jawie, analizowaliśmy, rozważaliśmy wiele opcji. A gdyby tak nadarzyła się okazja, aby zaprosić na kolację pięć dowolnych osób. Żywych lub martwych, sławnych lub z kręgu znajomych czy rodzinny, prawdziwych lub fikcyjnych. Ludzi, których znamy lub których nigdy nie spotkaliśmy. Bohaterka tej książki, Sabrina miała taką właśnie okazję. Wiele lat temu stworzyła swoją listę. I teraz w dniu jej trzydziestych urodzin, na corocznej urodzinowej kolacji z przyjaciółką pojawiają się osoby z tej listy. Jak to jest możliwe? Podobnie jak Sabrina, my, czytelnicy, musimy po prostu płynąć ze słowami i zobaczyć, jak rozwinie się ta kolacja i co ma na celu. Ta książka jest czymś więcej niż tylko historią miłosną, która dla mnie była wręcz idealnie prawdziwa. Ta książka pokazuje, jak przeszłe sytuacje wpływają na nasze obecne decyzje. Pokazuje jak przebaczać. Uczy bycia szczerym wobec siebie. Autorka historią Sabriny przytacza wiele prawd. To emocjonalnie złożona historia, która naprawdę skłania do zatrzymania się i przemyśleń. Myślę, że aby móc cieszyć się tą książką, należy odłożyć rzeczywistość na dalszy plan i po prostu ją przeczytać. Z wyobraźnią spojrzeć na to, jak ludzie, których kochamy, do których mamy żal, których podziwiamy, a może nawet w ogóle osobiście nie znamy, inspirują i wpływają na nasze życie. Przyznam się szczerze, że z początku było to dla mnie trudne, ale z czasem zrozumiałam wszystko to, co autorka chciała nam przekazać. Po skończonej lekturze myślałam o moich pięciu gościach, o dawnych znajomościach i czasie, który wciąż płynie. Życiu, które przemija. Jestem oczarowana tą książką. Wprowadziła mnie do świata, o którym nie miałam pojęcia. Od samego początku byłam całkowicie pochłonięta przez postacie i ich historie. Jest to książka, którą się żyje długo po przeczytaniu ostatniego zdania. Taka, która potrafi zmienić spojrzenie czytelnika na własne wybory. Taka, którą trzeba przeczytać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-02-2022 o godz 23:26 przez: KsìążkowyZakątekUli
Cześć Kochani, książki obyczajowe najczęściej traktujemy jako lekkie przerywniki między bardziej "wymagającymi" pozycjami, ale czasem zdarza się że obyczajówka jest nie tylko lekka ale również mądra i bardzo wzruszająca. I właśnie o takiej książce chcę Wam dziś opowiedzieć. Sabrina jak co roku zamierza spędzać swoje urodziny z przyjaciółką na wspólnej kolacji, gdy jednak dociera do restauracji okazuje się, że czeka na nią większe grono biesiadników. Audrey Hepburn, profesor Conrad, ojciec Sabriny Robert, najlepsza przyjaciółka Jessica i były narzeczony Tobajas, osobliwe towarzystwo zważywszy na fakt, że niektóre z osób już nie żyją. Jak to się stało że właśnie ta piątka świętuje 30 urodziny Sabriny i jakie niespodzianki czekają na jubilatkę tego wieczoru musicie koniecznie sprawdzić sami ja nic więcej nie zdradzę 😉 aby nie psuć Wam przyjemności z czytania. " Moja lista gości" to moje pierwsze spotkanie z tworczością autorki ( jutro opowiem Wam o kolejnej książce jednak na razie 🤫) i to bardzo udane. Króciutkie rozdziały w których poznajemy bliżej bohaterów tego magicznego wieczoru przeplatają się z historią z przeszłości dziewczyny. Odkrywamy historię niespełnionej miłości, bólu po odejściu ojca, przyjaźni, ogromnych nadziei i mnóstwo emocji z którymi młoda kobieta musi w końcu stanąć twarzą w twarz. Urodzinowa kolacja pozwala Sabrinie rozliczyć się w pewien sposób z przeszłością. Dziewczyna może w końcu uporządkować relacje z ojcem, wyjaśnić niedopowiedzenia z Tobajasem i otworzyć serce i głowę na nowe życie bez bólu, żalu, rozgoryczenia i rozpamiętywania tego co się wydarzyło. Autorka w zgrabny sposób przypomina nam za sprawą bohaterów jak ulotne i nieprzewidywalne jest życie. Zachęca czytelnika do zrobienia "rachunku sumienia" i zastanowienia nad sobą i relacjami z bliskich. Muszę też wspomnieć że początkowo pomimo iż sama uwielbiam Audrey nie mogłam zrozumieć dlaczego wśród gości jest gwiazda kina lat 60 ubiegłego wieku. Sądziłam, że jest to jedynie zgrabny zabieg autorki dla przyciągnięcia uwagi i aby nadać biegu wydarzeniom jednak zakończenie zaskoczyło mnie i uświadomiło jak bardzo się myliłam. Czasem sami nie zdajemy sobie sprawy jak wiele mamy wspólnego z rodzicami I że nie tylko geny się dziedziczy. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem tej niezwykłej, mądrej, wzruszającej i wciągającej książki i Was również serdecznie zachęcam do lektury, któż wie a może również jak ja po lekturze obejrzycie film "Sabrina" z Audrey Hepburn w roli głównej 😘.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-02-2022 o godz 20:35 przez: Patrycja
Pierwszym słowem, jakie przychodzi na myśl, kiedy patrzę na „Moją listę gości” jest oryginalność. Zdecydowanie było to coś innego. Coś czegoś jeszcze nie czytałam. Zamysł kolacji, gdzie przy stole znajduje się pięć osób z jakiegoś powodu ważnych dla bohaterki i w dodatku niektórzy z nich wrócili z zaświatów, był niesamowity. A dodanie do tego ciągnącej się przez dziesięć lat historii miłosnej spowodował, że ta książka jest dla mnie świetna. Magiczna, a tak bardzo skupiająca się na rzeczywistych problemach. „Moja lista gości” to książka obrazująca rozpad. Rodziny, przyjaźni, miłość, oczekiwań i nadziei. Ta kolacja to szansa dla bohaterki na rozliczenie się z przeszłością. Na poznanie i zadanie pytań ojcu, który zostawił ją i jej matkę. Na konfrontację z przyjaciółką, która kiedyś wydawała się tak bliska. Na zrozumieniu błędów w związku. To też szansa dla czytelnika, bo… nie myśli on tylko o bohaterach, ale i o swoim życiu. Wątek romantyczny opiera się na silnej wierze w przeznaczenie. Sabrina usilnie w to wierzy, a ja miałam wrażenie, że oni nadają na zupełnie innych falach. Może to było celowe ze strony autorki? Uczucie między nią a Tobiasem jest intensywne, pochłaniające, gwałtowne, gorące i nieco destrukcyjne. Obserwując ten związek od początku do końca, dostajemy obraz jego stopniowego rozpadu. W przypadku bohaterów problemem była za silna miłość, która w obliczu codzienność nie mogła się odnaleźć. Oni sami ślepo wierzyli, że samo uczucie wystarczy, by reszta też się ułożyła. Podobało mi się stopniowe odkrywanie tego, co zaszło między bohaterami, tego, co doprowadziło do tej niezręcznej ciszy i momentu, gdy dawne zażyłości nie mają już znaczenia. Ciekawość nie ustępowała znużeniu. Nie zabrakło również niespodziewanego zwrotu w połowie książki… To książka bardzo smutna, ale i niosąca nadzieję. Pożegnanie nigdy nie jest łatwe, ale nie ruszysz do przodu, jeśli nie pogodzisz się z przeszłością. Nie każdego zachwyci, ale mnie zauroczyła od pierwszej strony. Od pierwszej strony wiedziałam, że ja będę się nią zachwycać i spędzę kilka cudownych godzin, bo znajdę w niej radość, smutek, złość, zrozumienie, a nawet wzruszenie. Nie ma wielu takich książek na rynku, więc jeśli szukacie czegoś niezwykłego, to polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
17-01-2022 o godz 12:34 przez: Zaczytana.querida
Podobno książki są lustrem, a my widzimy w nich tylko to, co już mamy w sobie. Zobaczyłam. Wszystkie lęki, tęsknoty i radości. Wpatruję się w to lustro uparcie. Nie chcę odwracać wzroku. * „Moja lista gości” - Rebecca Serle * Śnił mi się chłopak. Śniła mi się miłość. My - dużo młodsi. Nieśmiałe pocałunki. Śniła mi się świadomość, że nawet wtedy, gdy będę z całej siły tego pragnąć, nigdy nie będziemy razem. Śniła mi się tęsknota, chociaż był obok. Śmiał się jak zawsze. I zniknął. A ja tęskniłam jeszcze po przebudzeniu. Ten sen wypełnił czas między odłożeniem książki na 70 stron przed jej ostatnim zdaniem, a dokończeniem jej z samego rana następnego dnia. Wiem, że był jej przedłużeniem. Pojawił się dlatego, że ją czytałam. I to jest dla mnie niesamowite. Ten moment, gdy książki ożywają w naszym umyśle. Stają się częścią życia. Nie każda - tylko niektóre. Tylko te, które tak przeżywamy. I to właśnie jedna z nich. Sabrina idzie pewnym krokiem w kierunku restauracji. Razem z przyjaciółką zamierza świętować swoje urodziny - jak co roku. Gdy wchodzi do środka, zamiera. Przy stole siedzi pięć osób. Jej osób. Osób, które wpisała dawno temu na listę „Z kim chciałabyś zjeść kolację, gdyby mógłby być to każdy na świecie?”. Nie każdy z nich żyje. A jednak tu są. Dla niej. Jest też on. Jej były narzeczony. Ich historię będą snuć przez cały wieczór. Może zapyta ją tak, jak kiedyś… Pięć? A ona opisze mu w pięciu słowach to, co czuje w tej chwili. Może poczują jeszcze to, co kiedyś. Może… Gdy człowiek czyta tę książkę, ciągle myśli o jej bohaterach. Ale myśli też o sobie. Wędruje w zakamarki, w których tak dawno nie był. Ściera kurz szybkim ruchem dłoni. Czuje zapach wspomnień. Dotyka ich z lękiem. Żeby nie zepsuć. Nie zapomnieć. Nie stracić. Odważnie odkopuje to, co ukrył głęboko. Słońce podświetla wirujący w powietrzu pył. Właśnie tak się czułam podczas lektury. Kurz osiadł na lustrze, a ja wpatrywałam się w nie z całej siły. Przetarłam je, nim zdążyłam się rozmyślić. Spojrzałam sobie prosto w oczy. Pięć. - On - Wino - Zapach letniej nocy - Śmiech - … Miłość. Miłość. Wszystko sprowadzało się do miłości. I moje uczucia względem tej książki - też. Zaczytana Querida
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-12-2021 o godz 11:30 przez: Monika
Macie urodziny i zapraszacie gości na kolację. Gdybyście mogli zaprosić dosłownie każdego, czy to żywego czy martwego to kogo byście wybrali? Z kim byście chcieli spędzić ten urodzinowy wieczór? Przed takim wyborem stanęła główna bohaterka tej powieści, Sabrina. Nagle osoby z jej listy pojawiły się. Jest Audrey Hepburn, jej ojciec, który już nie żyje, wykładowca i jej były narzeczony oraz przyjaciółka. Podczas kolacji poruszane są trudne kwestie dla Sabriny. Przez to nie jest to łatwa kolacja, ale jest to jedna z tych bardzo ważnych, przełomowych. Zanim sięgnęłam po tą książkę widziałam wiele recenzji, głównie na Instagramie. Słysząc określenie na nią „słodko – gorzka” nabrałam do niej dystansu. Nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Czy będzie bardzo trudna? Czy będę musiała robić sobie przerwy czytając ją, ponieważ ładunek emocjonalny będzie zbyt duży? Te pytania chodziły mi po głowie. Jednak gdy otworzyłam ją i zaczęłam czytać moje wszystkie obawy rozwiały się. Przede wszystkim dlatego, że książkę czyta się bardzo dobrze. Nie przytłacza językiem. Czytelnik właściwie od razu angażuje się w historię. Przez to cała historia choć miejscami trudna, jest do przejścia. W takcie czytania tej książki, towarzyszyły mi różne emocje. Początkowo główna bohaterka mnie drażniła. Irytowało mnie jej zachowanie, szczególnie jak była w związku. Dopiero potem, im dalej czytałam, tym lepiej ją rozumiałam. Rozumiałam też jej motywy, czym się kierowała. Moim zdaniem końcówka tej książki jest najlepsza. To książka o pożegnaniach, które niejednokrotnie są bardzo trudne. Myślę, że jest to też książka o dojrzewaniu bohaterki, choć tak ma już trzydzieści lat, ale uważam że te pożegnania, rozliczanie się z przeszłością, pozwoliły jej dorosnąć. Ogólnie rzecz biorąc książka jest niesamowita. Pierwszy raz miałam okazję czytać coś takiego i muszę powiedzieć, że podobało mi się. Moim zdaniem nie ma wiele takich książek na rynku, które by w taki sposób mówiły o trudnych rzeczach. Dlatego uważam, że warto sięgnąć po nią i przeczytać.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-02-2022 o godz 17:51 przez: perozia
Jeśli myślałam, że "Pięć lat z życia Dannie Kohan" jest jedną z najpiękniejszych książek na świecie, to chyba tylko dlatego, że nie miałam w rękach "Mojej listy gości". Okładka zapewniała mnie, że to słodko-gorzka opowieść, ale w żadnym wypadku nie jest to słodka książka. Powiedziałabym, że od początku jest wypełniona goryczą i niewyobrażalnym smutkiem, który wyczuwałam już od pierwszej strony. Ten smutek był niemal namacalny i wisiał w powietrzu jak siekiera, która za moment miała spaść i coś rozbić. To wyjątkowa pozycja, o której śmiało mogę zacząć mówić, że to książka mojego życia. Jeszcze tyle miesięcy roku przed nami, a czuję, że to będzie jeden z ulubieńców roku, o ile nie ulubieniec i tak, jak wspominam - to książka mojego życia. Każdy chyba taką ma. Swoje trzydzieste urodziny Sabrina planowała świętować standardowo i bez fajerwerków. Każdego roku razem ze swoją przyjaciółką Jessicą spotykały się na urodzinowej kolacji, na której wspominały studenckie życie, plotkowały i wypijały morze wina. Tak miało być i tym razem… Rzadko mi się zdarza, żebym wylała takie morze łez przy czytaniu jakiejkolwiek książki. Nie mogłam ich opanować. Ta książka jest tak smutna, ale jednocześnie mocno wzruszająca i poruszająca każdą komórkę ciała. Przysięgam, że ta książka to chyba najlepsze co mnie spotkało w ostatnim czasie. To moje drugie spotkanie z autorką i drugi raz mnie tak bardzo pozytywnie zaskoczyła. Nie ukrywam, że jednym z większych atutów jest jej styl. Autorka pisze lekko o tematach niezwykle bolesnych i trudnych, dlatego myślę, że te książki mają w sobie tyle magii i tak mocno je sobie ukochałam. "Moja lista gości" pokazała mi jak bardzo muszę przewartościować własne życie. Jak bardzo przejmuję się rzeczami maleńkimi, które nie mają żadnego znaczenia w kontekście całego życia, że jeszcze niewiele się stało, żebym mogła się tym przejmować. To nie jest najwybitniejsza na świecie książka, ale jej wartość tkwi zupełnie w czym innym. Jest niesamowicie wartościowa i wielka, odmieniająca życie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-10-2021 o godz 20:29 przez: Lady Margot
Sama nie wiem, jak mam podsumować tę powieść. Nie dlatego, że nie wywołała we mnie emocji, że była wtórna, mało ciekawa, nie porywała. Mnie po prostu brakuje słów. A to za sprawą ogromnej wartości, jaką skrywa w sobie ta niepozorna historia ukryta za miętową okładką. Tak bardzo ją przeżyłam, tak długo "przetrawiałam". Niewątpliwie jest piękna. Niezwykle mądra i życiowa. Zaś w połączeniu z wrażliwością czytelnika, który po nią sięga, niesie ze sobą bardzo silny przekaz: NIE ODKŁADAJ NICZEGO NA PÓŹNIEJ. Nie zapomnij powiedzieć, że kochasz. Przytul. Powiedz, że JESTEŚ, że wspierasz, że rozumiesz. Zrób dziś to, co zrobić masz jutro. Mamy tylko dziś. Ten moment. Tę chwilę. Rzadko zastanawiamy się nad przyszłością. Wydaje nam się pewnikiem, jak fakt, że oddychamy. Nie dziś, to jutro. Tymczasem jutra może nie być. "Moja lista gości", wbrew temu, co możecie sądzić czytając moje słowa, jest powieścią niezwykle optymistyczną. I choć porusza niełatwe kwestie, jak choćby akceptacja, godzenie się z przeszłością, wybaczanie, autorka postarała się o to, by przemówić do nas w sposób ciepły i łagodny. Na samo wspomnienie tej historii szeroko się uśmiecham. Dzięki temu zabiegowi, niemalże przez całą lekturę, ma się ochotę przytulić tę książkę do serca. Jest absolutnie cudowna. Warto wspomnieć o nietypowej konwencji, którą stosuje w swoich powieściach Rebecca Serle: otóż przenosi swoich bohaterów w czasie. A to do przyszłości, jak w przypadku "Pięciu lat z życia Dannie Kohan", a to wskrzesza bliskich protagonisty, jak ma to miejsce w "Mojej liście gości". Zdaję sobie sprawę, że nie jest to zabieg, który pokochają wszyscy, jednak chciałam zaapelować: dajcie sobie szansę. Tak, sobie, ponieważ jeśli już na wstępie zrazicie się i odmówicie sobie lektury, ominie Was coś absolutnie wyjątkowego. Rebecca Serle po raz kolejny pokazała, że potrafi tworzyć piękne, wzruszające historie. Polubiłam jej Dannie Kohan, jednak to Sabrinę pokochałam. Polecam Wam tę powieść ze wszystkich sił.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-02-2022 o godz 09:02 przez: luvmyx
🎵 𝑾𝒆𝒍𝒄𝒐𝒎𝒆 𝒕𝒐 𝑵𝒆𝒘 𝒀𝒐𝒓𝒌, 𝒘𝒆𝒍𝒄𝒐𝒎𝒆 𝒕𝒐 𝑵𝒆𝒘 𝒀𝒐𝒓𝒌 𝑳𝒊𝒌𝒆 𝒂𝒏𝒚 𝒈𝒓𝒆𝒂𝒕 𝒍𝒐𝒗𝒆, 𝒊𝒕 𝒌𝒆𝒆𝒑𝒔 𝒚𝒐𝒖 𝒈𝒖𝒆𝒔𝒔𝒊𝒏𝒈 𝑳𝒊𝒌𝒆 𝒂𝒏𝒚 𝒓𝒆𝒂𝒍 𝒍𝒐𝒗𝒆, 𝒊𝒕'𝒔 𝒆𝒗𝒆𝒓-𝒄𝒉𝒂𝒏𝒈𝒊𝒏𝒈 𝑳𝒊𝒌𝒆 𝒂𝒏𝒚 𝒕𝒓𝒖𝒆 𝒍𝒐𝒗𝒆, 𝒊𝒕 𝒅𝒓𝒊𝒗𝒆𝒔 𝒚𝒐𝒖 𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 𝑩𝒖𝒕 𝒚𝒐𝒖 𝒌𝒏𝒐𝒘 𝒚𝒐𝒖 𝒘𝒐𝒖𝒍𝒅𝒏'𝒕 𝒄𝒉𝒂𝒏𝒈𝒆 𝒂𝒏𝒚𝒕𝒉𝒊𝒏𝒈, 𝒂𝒏𝒚𝒕𝒉𝒊𝒏𝒈, 𝒂𝒏𝒚𝒕𝒉𝒊𝒏𝒈 🎵 *** „Życie to rozwój. Jeśli przestaniemy się rozwijać, równie dobrze możemy umrzeć." Tak, tak przyznaję - Rebecca Serle jest moim odkryciem tego roku 🥰 I w dodatku jakim! Jestem pozytywnie zaskoczona jej twórczością, lekkością pióra i charakterem, jaki potrafi nadać swym powieściom. Moja lista gości to słodko-gorzka opowieść o dorastaniu, trudnych pożegnaniach i o tym, że musimy zrozumieć swoją przeszłość, by otworzyć się na przyszłość. Znajdziemy tutaj dużo elementów przemyśleń, które składają się na piękną historię. ,,Tylko czy nie na tym polega miłość? Na odwracaniu wzroku od tego, co jest tak mroczne, tak ponure, że należałoby od tego uciec? A może miłość polega na tym, że dostrzegasz to wszystko, ale kochasz dalej?" Wywoływała uśmiech na mojej twarzy wiele razy. Pomimo tego, że momentami atmosfera gęstnieje przez poruszane aktualnie tematy w czasie kolacji, które nie należą do 'prostych'. To jednak wspomnienia w retrospekcji rekompensują to szybko z nawiązką i pokazują te dobre chwile. To książka o szukaniu siebie, odkrywaniu tego, co zapomniane i zmianach, zarówno tych małych, jak i dużych. Nie zabraknie tu nuty humoru, refleksyjnych chwil i towarzystwa samej Audrey Hepburn 😍 polecam ❤️ ,,W sukcesie w dużym stopniu chodzi o bycie określoną osobą - wyjaśnia. - Zwłaszcza w przypadku profesji, w której człowiek musi być twarzą swojego produktu." *** A gdybyście to Wy mogli zjeść kolację w towarzystwie pięciu dowolnych osób, kogo byście zaprosili i dlaczego?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-11-2021 o godz 20:29 przez: Ewelina Bachniak
inia.recenzuje . Ta książka obudziła mój smutek, który ostatnimi dniami jakby gdzieś się ukrył i właśnie czekał na odpowiedni moment, by wyjść z pieczary. Ta powieść jest całą sobą smutkiem, takim, którego chcesz utulić i zrobić mu gorącej herbaty, okryć kocem. . „Cholernie dobra jest. Zmusza do myślenia.” Ta myśl była we mnie już po pierwszych rozdziałach „Mojej listy gości” autorstwa Rebecci Serle od wydawnictwa Czwarta Strona. Po tej lekturze już kolejne książki autorki czekają na mnie na półce. Specyficzny styl nie każdemu przypadnie do gustu, ja uwielbiam magiczny realizm Serle, przypomina mi książki mojego ulubionego Jonathana Carrolla. Wszystko tu dzieje się „na granicy” prawdy i wyobrażeń. Główna bohaterka, Sabrina obchodzi swoje 30 urodziny, klasyka gatunku, elegancka restauracja, wykwintna kolacja i przyjaciółka. Ale jakie zdziwienie zagości na twarzy kobiety, gdy przy stoliku ujrzy Audrey Hepburn, nieżyjącego od lat ojca, wykładowce z czasów studenckich i byłego narzeczonego. Ta książka pokazuje jak się zmieniamy, jak ukrywamy pragnienia. Zastanawiamy się, kim jestem, dokąd zmierzam i czy naprawdę tego pragnę. To słodko – gorzka opowieść o miłości, oddaniu, nieprzepracowanych emocjach, a przede wszystkim próbie pożegnania się. I to najbardziej boli w tej historii. Nie przejdziesz obok niej obojętnie, będziesz płakać. To historia ulotności życia. Nie odkładajmy niczego na później, bo może nie nadejść. Czy skorzystałabym z takiej okazji? Nie wiem czy jestem na tyle odważna. Powiedzieć przyjaciółce ze szkolnych lat, przepraszam odpuściłam nas, bo nie potrafię utrzymywać znajomości na odległość. Spotkać się z uwielbianym Jonathanem Carrollem i zapytać, co Ci siedzi w głowie? :). A może zaprosić też siebie sprzed 10 lat i powiedzieć, dasz sobie radę, odwagi, próbuj. Ohh, chyba wchodzę na grząski grunt. A Ty kogo zaprosisz na kolację?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
08-12-2021 o godz 17:01 przez: aga.czyta.wszedzie
Na urodzinowej kolacji Sabriny pojawiają się osoby, które niegdyś zapisała na liście gości na prośbę swojej przyjaciółki. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że obecnie kobieta siedzi przy stole ze swoim byłym narzeczonym, Audrey Hepburn, wykładowcą z czasów studenckich, Jessicą oraz z... nieżyjącym ojcem. Jaki jest cel tego spotkania? Czy w dniu, który powinien być powodem do świętowania, otworzą się stare rany? A może wręcz przeciwnie? Atmosfera pełna smutku i żalu zostanie oczyszczona? W przypadku tej książki okazało się, że piękna okładka to nie wszystko. Na pierwszy rzut oka zostałam zauroczona i sądziłam, że lektura naprawdę mi się spodoba. Podczas czytania moja konsternacja rosła, przeradzając się w zawód. Wydarzenia w książce przedstawiają przeszłość kobiety, naprzemiennie z trwającą kolacją urodzinową. Powrót do przeszłości ma na celu uświadomić czytelnika jak wyglądał związek Sabriny i Tobiasa. Przyznam szczerze, że była to jedna z najdziwniejszych par literackich jakie miałam okazję poznać. To kobieta tu była "głową rodziny" natomiast Tobias ukrywał się w jej cieniu. Mężczyzna, który był artystką wydawał się żyć z głową w chmurach. Co więcej, ich związek to był istny rollercoaster. Rozchodzili się, wracali do siebie, prowadzili bezsensowne kłótnie po czym znów rozchodzili. Sama kolacja była najzwyczajniej w świecie dziwna. Ewidentnie miała ona na celu oczyszczenie atmosfery, czy wyjaśnienie popełnionych w przeszłości błędów. Spotkanie z nieżyjącym ojcem, który zostawił Sab w wieku 5 lat nie było proste, a wybaczenie nie mogło w tej sytuacji przyjść łatwo. Skąd się tam wzięła Audrey Hepburn czy były wykładowca? Za dużo bym zdradziła, dlatego dowiecie się tego, jeśli zdecydujecie się na przeczytanie lektury. Ja niestety nieco się przy niej nudziłam. Nie zachwyciła mnie i zapewne nie zostanie w mojej głowie zbyt długo.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-11-2021 o godz 11:16 przez: Lucyna Tomoń
Autorkę poznałam przy okazji powieści "Pięć lat z życia Dannie Kohan", która to książka poza tym, że poprowadzona w rewolucyjny sposób, na długo zagościła w moich czytelniczych wspomnieniach. Jako słodko-gorzka, ciepła historia. "Moja lista gości" ponownie jest w pewien sposób przewrotna. Główna bohaterka dawno dawno temu sporządziła listę osób, z którymi chciałaby zjeść kolację. Biorąc pod uwagę również osoby zmarłe i te, których nigdy nie znała osobiście. W dniu urodzin, jej marzenie się spełnia. Sabrina nie może jednak rozgryźć, jaki jest powód tego spotkania, co miałoby ono zmienić. Nie wie, czy bliscy przybywający z przeszłości zwiastują zmianę przyszłości, czy może spotkanie pozwoli jej na zmianę biegu wydarzeń? Wiedziałam o tej książce, że jest dobra na długo za nim kurier zostawił ją pod moimi drzwiami. Głównie przez poprzednią powieść autorki, którą byłam ogromnie zachwycona. Co więcej, widziałam ogrom bardzo pozytywnych opinii. Naturalnie, starałam się nie sugerować, ale poprzeczka wędrowała wysoko do góry. Jest piękna. Podziwiam autorkę, której wyobraźnia podsuwa tak niesamowite pomysły, a ona sama potrafi opisać je w taki sposób, że czytelnik wierzy jej od pierwszej strony. Co więcej, ani przez chwilę nie wątpi w realność opisanych zdarzeń. "Moja lista gości" to piękna i jednocześnie gorzko- smutna powieść o godzeniu się ze swoją przeszłością, o rozumieniu bolesnych zdarzeń, przede wszystkim jednak o tym, że jeżeli spojrzymy wstecz, przyjrzymy się naszemu życiu, możemy dojrzeć szczegóły, które zupełnie zmienią naszą teraźniejszość. To także książka o trudnej sztuce pożegnań, które następują znienacka. Wzruszająca, trudna. Oby więcej takich książek w naszych bibliotekach! Lucyna Tomoń/ https://today-ornever.blogspot.com/2021/11/moja-lista-gosci-rebecca-serle.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-02-2022 o godz 15:02 przez: m_jak_mala
Dziś przychodzę do Was z książką, która niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczyła. Przede wszystkim skłania ona do przemyśleń, zastanowienia się nad tym, czy zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy aby coś zmienić, nad tym wszystkim o czym nie rozmawialiśmy, zostawiliśmy dla siebie, chowając urazę czy też żal, przez ostatnie lata. Nad miłością, oczekiwaniami i drugim człowiekiem. To rozliczenie przeszłości aby móc iść dalej. Dwutorowe przedstawienie historii, dość krótkie rozdziały, przez które ta historia nie jest monotonna, a wręcz z każdym kolejnym chcemy wiedzieć więcej, chcemy odpowiedzi na pytania, dlaczego akurat to Ci ludzie usiedli przy jednym stole i co takiego spowodowało między nimi rozpad czy niezrozumienie. „Moja lista gości” to moje drugie spotkanie z autorka @rebecca_serle a ukazała się nakładem @czwartastrona ❤️ To było tylko ćwiczenie z Jess. Stworzenie listy pięciu osób z którymi zjesz kolacje, nie ważne czy żywych czy martwych. Sabrina tak właśnie zrobiła. Dokonała wyboru, zapisała. Czy mogła przypuszczać, że kiedyś dojdzie do takiej sytuacji? Z pewnością nie, zwłaszcza, że na jednym z miejsc miał siedzieć Platon. Dzień jak codzień. Kolejne urodziny, a więc i kolacja z najlepszą przyjaciółką. Sabrina nie przypuszczała, że w restauracji przy wspólnym stole zasiądą z nią osoby z listy z przed lat. Osoby z którymi winna wyjaśnić sobie zaszłości, niedomowienia. Osoby z którymi łączyło ją niezwykle mocne uczucie, za mocne. Podczas kolacji dochodzi do wymiany zadań, atmosfera staje się gęsta choć z drugiej strony przychodzi oczyszczenie. Wybrani goście nie znaleźli się tam przypadkowo. Każdy ma prawo do wyrażenia swojego zdania i pokazania jak wydarzenia wyglądały z ich perspektywy. Dla Sabriny może to być jedyna szansa by ruszyć do przodu. Serdecznie polecam 😉
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji