05-08-2015 o godz 23:02 przez: Monia
Powieść o tyle nietypowa, że quasi-historyczna.
Wciąga, chwilami niepokoi, bywa, że zaskakuje. Ale ostatecznie rozczarowuje i pozostawia niesmak. "Tak by nam się serce śmiało
do ogromnych, wielkich rzeczy; a tu pospolitość skrzeczy".
Owszem, polecam, to jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Ale właśnie, ostatnio.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
24-04-2015 o godz 09:45 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
3/5
13-01-2015 o godz 18:45 przez: Book Loaf
Już sam wygląd książki przywodzi na myśl domek dla lalek, w którym dla czytelniczej przyjemności niewidzialne ręce igrają z ludzkim losem. Co jeszcze ukrywa się między stronami debiutanckiej powieści Jessie Burton?

Dotychczas o Holandii przypominała mi głównie postać Anny Frank i jej wojenny dziennik. Poznałam jednak kolejną postać historyczną, dzięki której kraj tulipanów i wiatraków będę kojarzyła nie tylko z okresem II wojny światowej. Petronella Oortman, barwnie opisana przez Jessie Burton, nie jest bowiem postacią fikcyjną. Żyła w Amsterdamie na przełomie XVII i XVIII wieku i to ona stworzyła domek dla lalek, który zagościł na kartach "Miniaturzystki". Autorka przybliża czytelnikowi jej losy oraz czasy, w których żyła.

Jesienią 1686 roku Petronella "Nella" Brandt, przybywa do Amsterdamu, do domu swojego nowo poślubionego, dużo starszego męża. Osiemnastolatce pochodzącej z prowincjonalnego miasteczka od początku towarzyszy poczucie wyobcowania; czuje się zagubiona w wielkim świecie kupców i handlu. Razem z małżeństwem w domu mieszka również Marin, siostra Johannesa, która okazuje się surową i wyniosłą kobietą, skrywającą wiele tajemnic. Na domiar złego, mąż Nelli więcej czasu przebywa poza domem i dziewczyna nie może liczyć na jego wsparcie i ochronę przez złośliwą szwagierką. Petronella szuka wsparcia u służby i wkrótce nawiązuje dobre relacje ze swoją rówieśniczką, Cornelią i czarnoskórym Otto.

Rozczarowana rzeczywistością Petronella usiłuje znaleźć sobie miejsce w domu, którym rządzi inna kobieta. Zapracowany mąż stara się wynagrodzić dziewczynie samotnie spędzane wieczory i znaleźć jej jakieś zajęcie. Pewnego dnia obdarowuje ją pięknym domkiem dla lalek, który jest jednocześnie repliką tego należącego do Brandtów. Nella znajduje adres miniaturzysty, który wkrótce zaczyna przysyłać jej pakunki, zawierające elementy umeblowania oraz nadzwyczaj realistyczne podobizny ludzi i zwierząt.

Dzięki nowemu zajęciu główna bohaterka ma odnaleźć spokój i usunąć się w cień, nie przeszkadzać "dorosłym", którzy zajmują się poważnymi sprawami. Paradoksalnie, właśnie wtedy uwagę Nelli zaczyna przykuwać przeszłość rodzeństwa. Okazuje się, że każdy z mieszkańców domu ma sekrety, którymi nie chce dzielić się z nikim innym. Na jaw wychodzą sprawy, o których dziewczyna nie chciałaby wiedzieć. Cała trójka musi upewnić się, że nikt inny nie odkryje ich pilnie strzeżonych tajemnic. Życie wymyka się spod kontroli Brandtów, kiedy pojawiają się problemy ze sprzedażą należącego do Meermansów cukru. Czy uda się pogrzebać wszystkie sekrety, zanim ujrzą światło dzienne?

"Miniaturzystka" zaledwie ociera się o prawdziwą historię Petronelli Oortman, bogatej mieszczanki, która własnymi rękami stworzyła miniaturowy świat. Choć jest to powieść historyczna, czytelnik znajdzie w niej więcej fikcji niż faktów. Nie ma w tym absolutnie niczego złego. Mimo to, mam sporo zastrzeżeń do samej treści. Autorka pomija niektóre wątki na rzecz rozwinięcia tych, które nagle zostały włączone do opowieści - m.in. ten związany z pojawieniem się Thei. Książka kończy się, pozostawiając ogromny niedosyt i długą listę pytań bez odpowiedzi. Kim tak naprawdę jest tytułowa miniaturzystka? Dlaczego to właśnie Jack stał się jej posłańcem?

Chociaż "Miniaturzystka" nie zachwyciła mnie tak, jak miałam nadzieję, że to zrobi, to jednak nie żałuję czasu spędzonego z tą opowieścią. Jessie Burton stworzyła intrygującą historię rodzinną, osadzoną w odległych dla nas czasach. Siedemnastowieczna Holandia znana z obrazów Vermeera ukazuje inne oblicze; to kraj pełen sprzeczności, gdzie religia i pieniądz walczą ze sobą o wpływy, a ludzie starają się podporządkować obydwu, rywalizując zarówno o względy Boga, jak i mamony. Do tego egzotyczny aromat kardamonu, kilka kropel olejku różanego i tradycyjne holenderskie olie-koecken. Autorce wyszło całkiem smaczne ciastko, choć po tym literackim pączku spodziewałam się więcej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-12-2014 o godz 20:28 przez: AmeliaGrey
Nie wiem, jak rozpocząć tę recenzję. Nie wiem, od czego zacząć, żeby dokładnie w najmniejszych szczegółach oddać to, jakie perypetie miałam z tą książką i jakie emocje we mnie wywołała. Przybliżę Wam może najpierw fabułę.

Opowieść zaczyna się w momencie, gdy Petronella Oortman przybywa do domu dopiero co poślubionego męża - Johannesa Brandta. Mężczyzna, jako kupiec, może zapewnić jej życie, jakiego nie mogła zaznać na wsi. W domu zamiast męża wita ją jednak jego surowa siostra, Marin, śmiała służąca, Cornelia i ciemnoskóry sługa, Otto. Gotowa na podjęcie życia żony Nella musi pogodzić się z wielokrotnym odrzuceniem. W prezencie ślubnym Johannes ofiaruje jej miniaturę ich domu. Zadaniem Nelli jest umeblowanie go. Dziewczyna rozpoczyna znajomość z tajemniczym miniaturzystą, który otworzy wiele drzwi prowadzących do rodzinnych tajemnic.

Muszę przyznać, że początkowo bardzo trudno było mi się wgryźć w czytaną opowieść. Jakoś nie mogłam poczuć ducha epoki, historia mało mnie ciekawiła, a momentami wydawała mi się wręcz infantylna. Na szczęście jestem świadoma moich częstych problemów, jakie mam rozpoczynając lektury, dlatego też mało sobie robiłam z tych początkowych trudności. I oczywiście moje przewidywania się sprawdziły, bo potem wybuchłam bombą zachwytu. Na początek muszę pochwalić właśnie umieszczenie akcji pod koniec XVII wieku. Ten wiek to dla mnie prawdziwa zmora. Gdybyście mnie teraz zapytali o jakikolwiek, najprostszy fakt z tego czasu, nie odpowiedziałabym Wam kompletnie nic. Tak, wiem, że matura w maju. Dlatego też cieszę się, że dzięki Jessie Burton mogłam poznać ludzką mentalność tamtego okresu, dowiedzieć się kilku ważnych faktów i ujrzeć Holandię XVII-ego wieku. Autorka przedstawiła nam istotę małżeństwa, pogoń za szczęściem i prawdziwym sobą, poruszyła kwestię marzeń i miłości oraz walkę o bliskich. Piękne połączenie.

Kolejny wielki plus należy się za tę historię, która tak mnie początkowo nudziła. Jestem po prostu oszalała z zachwytu faktem, jak autorka połączyła wszystkie tajemnice. Początkowa monotonia zamieniła się w zdumiewającą liczbę zaskoczeń, a ta niby prosta akcja przerodziła się w tak zaplątaną fabułę, że po prostu brak mi słów. I teraz muszę publicznie wyznać autorce miłość, bo dzięki niej mogłam doświadczyć wielokrotnych momentów zachwytów. Do tego jej piękny język. Pani Burton genialnie nakreśliła opowiadaną historię i pozostawiła przed czytelnikiem malownicze opisy. Trzeba przyznać, że jej urokliwy styl doskonale komponuje się z tematyką. Książka wzbogacona jest też w słowniczek, krótkie porównanie zarobków pod koniec XVII wieku w Amsterdamie oraz przykładowe wydatki przeciętnej osoby. Przyznajcie sami, takie dodatki zawsze udoskonalają książkę i pokazują wkład pracy autora.

Nie można też zapomnieć o bohaterach. Zacznijmy od głównej postaci - Nell, której metamorfozę dokładnie widać na kartach powieści. Daje mi to kolejny powód do uwielbiania autorki. Potem Marin, której złożoności wciąż nie mogę się nadziwić. Jest to z pewnością jedna z bardziej charakterystycznych postaci. Kobieta tajemnica, którą kocha się mimo chłodu, jaki ofiarowywała. Dalej Johannes, czyli czarna owca całej historii. Człowiek, który musiał mierzyć się z ludzką mentalnością i zaściankowym myśleniem. Mężczyzna, który popełnił wiele błędów, ale też był ofiarą błędów innych. Kolejny powód, dla którego ta historia tak bardzo wybija się ponad przeciętność. Oczywiście trzeba też wspomnieć o naszej tytułowej miniaturzystce. Kobiecie, która skrywała jeszcze więcej tajemnic, niż Marin i była paliwem, które napędzało całą tę opowieść.

Jestem po prostu zachwycona historią, którą miałam okazję przeczytać. Na okładce znajdziemy fragment opinii autorki "Zanim zasnę", mówiący, że książka należy do tych, które przypominają nam, dlaczego zakochaliśmy się w czytaniu. Podpisuję się pod tym. Tej książki po prostu nie mogłam nie pokochać!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
29-01-2021 o godz 15:11 przez: DziwakLiteracki
Macie czasem tak, że nie do końca wiecie co napisać o książce, która wyjątkowo przypadła Wam do gustu? Mi zdarza się to dość często, a już zwłaszcza w przypadku omawiania literatury absolutnie zachwycającej – nagle nie wiem co powiedzieć, stać mnie jedynie na wydukanie czegoś w stylu polecajek zamieszczanych na okładkach światowych bestsellerów. Kręcę się więc w kółko bezsensownie rzucając tymi oklepanymi, krótkimi hasłami: ,,nieodkładalna’’, ,,zapierająca dech w piersiach’’, ,,wybitna’’. Banalne, prawda? ,,Miniaturzystka’’ Jessie Burton do podobnego przypadku się zalicza, z tą różnicą, że prócz problemu opisania osobistych wrażeń z lektury ja mam jeszcze jedną zagwozdkę – nie do końca wiem CZEMU ta historia tak mnie urzekła. Fabularnie w sumie nic porywającego, warsztatowo całkiem przyzwoicie, mimo to... ona COŚ w sobie ma. Jest 1686 rok, do Amsterdamu przyjeżdża Petronella Oortoman, świeżo upieczona żona bogatego kupca Johannesa Brandta. Po pośpiesznej i skromnej ceremonii ślubnej Nella przeprowadza się do męża. Ku jej wielkiemu rozczarowaniu, w progu okazałego domu zamiast Johannesa wita ją jego siostra, Marin. Zimna, zdystansowana szwagierka budzi w Petronelli strach, przedłużająca się w nieskończoność nieobecność męża niepokój, a nowa rzeczywistość wzmaga poczucie wyobcowania. Jedyną odskocznię od ponurych myśli stanowi dla Petronelli prezent ślubny – okazały domek dla lalek, dokładna replika tego, który zamieszkują Brandtowie. Dziewczyna odnajduje więc miniaturzystę, zleca mu wykonanie kilku drobiazgów i właśnie wtedy odkrywa, że coś w jej życiu zaczyna się zmieniać… Brzmi pysznie! I dodatkowo zapowiada pasjonującą, pełną napięcia opowieść. Czy tak jest? Powiedziałabym, że połowicznie, bo historia Petronelli to w istocie rzecz wciągająca, jednak utrzymana w bardzo nieśpiesznym stylu; akcja nabiera tempa jedynie momentami i szybko powraca na swoje standardowe tory. Na szczęście ma to swoje plusy, bo dzięki takiemu zabiegowi można całkiem łatwo wykreować rewelacyjny klimat. Jest tajemniczo, mrocznie, niepokojąco; w powietrzu unosi się atmosfera nerwowego wyczekiwania. Zaraz COŚ się zdarzy, zaraz coś wybuchnie, zaraz będzie jakiś przełom, już jest ten kulminacyjny moment i… Nic. Nic, by po chwili zaskoczyć czytelnika z całą mocą, przywalić mu w najmniej spodziewanym momencie, pozostawić w oszołomieniu, ale także niedosycie. Burton lawiruje pomiędzy usypaniem czujności swojego odbiorcy, a jej wybudzaniem – zapewnia mu ciągłą zmianę nastroju, emocje, uczucia, refleksje. Inna rzecz, że niektóre z powyższych zabiegów są na tyle subtelne, że dopiero po czasie robią na nas wrażenie. Dopełnieniem całości będzie oczywiście tło (siedemnastowieczny Amsterdam, malownicze uliczki, dzielnica kupiecka) oraz bohaterowie. Pierwsze skrzypce grają postacie kobiece i myślę, że właśnie w nich tkwi ta moc przyciągania. Kontrast, który nakreśliła pomiędzy nimi Burton jest wręcz uderzający. Drobna, jasna, śliczna Petronella ze swym łagodnym usposobieniem stanowi idealne przeciwieństwo ponurej, zimnej, nieco udręczonej Marin. Obie żywią do siebie mieszane uczucia, jednak ze względu na okoliczności tkają cieniutką nić porozumienia; w niezauważalny sposób zbliżają się i równie niepostrzeżenie nabierają wspólnych cech. Pancerz Marin opada, ta nieco łagodnieje, by wreszcie dopuścić do siebie Nellę, która z kolei przechodzi odwrotną przemianę. Jessie Burton stworzyła powieść hipnotyzującą; wielowątkowa historia rodziny Brandtów osadzona na tle pięknego Amsterdamu zachwyci Was kunsztem, klimatem oraz… magią. Bo to również taka trochę baśniowa opowiastka. 😊
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-02-2015 o godz 17:12 przez: Stray
Rok 1686, Amsterdam. Przybywając do domu męża, Nella Oortman spodziewała się cieplejszego przyjęcia. Tymczasem żaden z domowników nie wydaje się specjalnie zadowolony z jej obecności. Nowe życie dziewczyny w ogóle nie pokrywa się z oczekiwaniami i wyobrażeniami o byciu żoną zamożnego kupca. Mąż sprawia jej jednak niezwykły prezent - piękny domek dla lalek, będący repliką prawdziwej posiadłości Brandtów. Z czasem wychodzi na jaw, jak wielkie tajemnice w sobie skrywa.

W zeszłym roku odwiedziłam Amsterdam i z wielką chęcią pojechałabym tam jeszcze raz. To miasto ma w sobie magiczny klimat, więc kiedy tylko usłyszałam o książce, której akcja ma miejsce właśnie w Amsterdamie, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I okazała się nawet lepsza, niż się spodziewałam.

Z reguły mam wielką ochotę pozbyć się większości bohaterów. Są irytujący, głupi lub papierowi i sprawiają, że nawet bardzo dobra historia staje się zwykłym gniotem. Przy Miniaturzystce nie było takiego problemu. Postaci zostały mistrzowsko wykreowane, a każda wydawała się niezwykle realna. Z niesłabnącym zainteresowaniem śledziłam ich losy i niejednokrotnie byłam bliska płaczu. Po tych czterystu stronach bardzo się z nimi zżyłam i z ciężkim sercem rozstawałam się z Miniaturzystką. Skończyła się zdecydowanie zbyt szybko. I w jakim momencie!

Świat został przestawiony w sposób autentyczny i wiarygodny. Autorka świetnie odwzorowała realia życia amsterdamczyków w XVII wieku, tworząc przy tym niesamowicie wciągające i klimatyczne tło dla historii. Mimo że główny wątek miał w sobie nutę fantastyki, byłabym skłonna uwierzyć, że te wszystkie wydarzenia naprawdę miały miejsce. W dużym stopniu to zasługa wspomnianej wcześniej kreacji bohaterów - nie są pozbawieni wad i wiele sytuacji ich przerasta. Dzięki temu są po prostu prawdziwi. Tak jak wszystko inne w tej książce.

Miniaturzystka z ogromną siłą oddziałuje na czytelnika i nie pozwala się oderwać nawet na moment. Na każdej stronie czeka kolejne zaskoczenie i tajemnica do rozwiązania. W książce prym wiedzie wątek Miniaturzystki i tajemniczego domku dla lalek. Jednak wbrew pozorom autorka nie skupiła się wyłączenie na tym - każdemu z bohaterów poświęciła znaczną część historii. Podobało mi się to. Nie wszystko kręciło się wokół Nelii, więc miałam szansę poznać pozostałe postaci - ich problemy, sekrety i pragnienia.

Miniaturzystka nie jest zwykłą książką, taką która się przeczyta i odłoży na półkę. Zawiera w sobie wiele uniwersalnych prawd, wytyka ludzkie wady i słabości (choć może nie bezpośrednio) i w piękny sposób pokazuje, jak główna bohaterka z trochę głupiutkiej dziewczyny staje się mądrą i dojrzałą kobietą. Książka Jessie Burton to trochę jak uderzenie obuchem - naprawdę zmusza do zastanowienia nad sobą.

Całość dopełnia doskonały styl pani Burton. Miniaturzystkę czyta się jednym tchem, kartki same się przewracają i naprawdę ciężko się z nią rozstać. Autorka świetnie operuje językiem, nie przesadza z opisami, ale jednocześnie wszystko jest bardzo plastyczne. Doskonała kreacja bohaterów, wciągająca akcja, nietuzinkowa fabuła, niesamowity klimat i historia chwytająca za serce. Istny majstersztyk!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
5/5
05-06-2023 o godz 11:07 przez: Poczytaj ze mną
Dzisiaj chciałam się Wam pochwalić pięknie wydaną serią książek. "Miniaturzystka" to pierwsza jej część w pięknie oprawionej sztywnej okładce, która bardzo zachęca i wzbudza ciekawość. Książka ta jest z gatunku literatura piękna i od pierwszych stron wzbudziła mój zachwyt. Całą książkę czytałam pomalutku, nie chcąc się z nią rozstać i zbyt szybko ją skończyć, mimo że czeka na mnie już druga jej część. Zatopiłam się w dziejach osiemnastoletniej Nelli Oortman. Jest rok 1686, październikowe popołudnie w wielkim domu w bogatej dzielnicy Amsterdamu. Nella miesiąc wcześniej poślubiła bogatego kupca Johannesa Brandta, a teraz przybywa do domu, który od teraz będzie również należał do niej. Czy się odnajdzie w tak wielkiej posiadłości? Nella jest skromną i dobrą dziewczyną. Nie wymaga zbyt wiele, pragnie tylko zrozumienia i troszkę uczuć oraz szacunku dla siebie. Czy mąż będzie jej w stanie to dać? Czy się pokochają, mimo że ślub odbył się tylko za porozumieniem stron? Kiedy staje na progach domu, nie mąż ją wita, lecz jego oschła starsza siostra. Mirian jest bardzo wymagająca, nie wiele mówi i rządzi całym domem. Wymaga aprobaty i nie znosi nieposłuszeństwa. Kiedy po kilku dniach zjawia się mąż, w ramach przeprosin i ugłaskania nowo przybyłej żony daje jej niecodzienny prezent. Jest nim okazała drewniana replika domu, którą umebluje dla niej tajemniczy miniaturzysta. Miniaturzysta w perfekcyjny sposób oddaje wszystko, co w prawdziwym domu istnieje w najmniejszych szczegółach. Ale wielką tajemnicą jest to, że on nigdy w tym domu nie był, a dostrzega więcej niż sami domownicy. Przez swoje dzieła rąk daje im wiele do myślenia, bo to, co dostają, odsłania ich tajemnice oraz skrywane wydarzenia i sekrety. Skąd artysta tyle wie o sekretach rodziny Brandtów? Czyż nie są marionetkami w jego rękach, skoro zna ich przyszłość? I kim jest ów nieuchwytny twórca? Opowieść ta jest bardzo interesująca, bo mimo swej delikatności, pokazuje wiele bólu, cierpienia i problemów, z którymi ci ludzie muszą się zmierzyć. Autorka nie opisuje słodkiego świata, lecz prawdziwy z tamtych lat. Miłość, pożądanie, zdrada i mroczne sekrety bogatych kupców w siedemnastowiecznym Amsterdamie. Ta książka jest pełna akcji, tam ciągle się coś dzieje. Każdy z bohaterów okazuje się inny niż na początku. Opowieść ta to wielki ludzki dramat i ciągła walka o siebie. Tu nie ma walki o szczęście, bo to jest wręcz niemożliwe.... Choć może się uda??... Koniec tej książki daje trochę nadziei... Cudowna opowieść, od której nie można się oderwać. Mimo słodkiego tytułu i delikatnej ilustracji na okładce, w akcji daleko od słodkości. Mimo że sam opis nie mówi o żadnym dramacie, zapewniam, że tam wiele będzie się działo i każdy z bohaterów będzie przeżywał swój dramat. Główny motyw jest wspólny, ale u każdej z osób inaczej się on rozgrywa. Nie zawiedzie was ta lektura, bo zapada głęboko w pamięć, a ich ból w nasze serca. Zabieram się za drugą część, bo ciekawość mnie zżera...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
31-10-2015 o godz 16:52 przez: Kruszynka
Książka na kilka dni
Zacznę od tego, że długo nie mogłam zdecydować się, czy zaliczyć tę debiutancką pozycję Jessie Burton jako odpowiednią lekturę na podróż, czy też nie. Po przeczytaniu całości jednak stwierdzam, że może umilić Wam drogę, jeśli nie jest ona zbyt długa. Wątpię, aby ktoś był w stanie przeczytać całość ,,na raz”. Ja średnio po 120-150 stronach musiałam ją odłożyć do następnego dnia. Nie oznacza to, że fabuła była mało intrygująca, jednak język i styl autorki sprawiał, że przytłaczały mnie odkrywane kolejno tajemnice.

,,Miniaturzystka” Jessie Burton
Wydawałoby się, że to układ idealny. Ona, Petronella Oortman, nastoletnia panna, której ojciec niedawno zmarł, nie mająca wielkich nadziei na przyszłość. I on. Johannes Brandt, nie przymierzając dwa razy starszy od niej kawaler, który po nieskonsumowanej nocy poślubnej zostawił ją w rodzinnej wsi. Nella przyjeżdża do Amsterdamu, oszołomiona i niepewna co ją czeka. Z każdym dniem oczekuje męża, który nie zabiega o jej względy. W prezencie ślubnym kupuje jej gustowny kredens, skrywający w sobie domek dla lalek, który młoda żona postanawia urządzić z pomocą miniaturzystki. Z każdym dniem długo skrywane tajemnice mają zobaczyć światło dzienne. Czy uda się jakoś zatrzymać ten proces?

Niezwykle intrygująca
Muszę przyznać, że z wielkim zaciekawieniem śledziłam kolejne losy głównej bohaterki, Nelli Brandt, jej nowe znajomości, próby kontaktu z mężem zbyt zajętym podróżami, które należały do zakresu obowiązków bogatego i szanowanego kupca. Liczne uczty, przyjęcia, realia miasta u schyłku XVII w. to coś, co Jessie Burton oddała z niezwykłą precyzją. Czytelnik zagłębiając się w kolejne strony jej dzieła – nie bójmy się tego napisać – mógł poczuć się, jak by sam tam przebywał. Narracja w większości została poprowadzona przez 3 os. l. poj. – narratora wszechwiedzącego, który dostrzega nawet to, co na pierwszy rzut oka może wydawać się niewidoczne.

Aż dziw, że to debiut!
Intrygujące jest to, że jest to debiut literacki. Moim zdaniem ,,Miniaturzystka” swoim kunsztem przerasta niejedną książkę napisaną jako kolejną z kolei pozycję. Jej treść jest niezwykle dojrzała, cała fabuła natomiast przemyślana i dobrze skonstruowana do ostatniego zdania. Po cichu liczę, że może powstanie dalsza część losów Nelli, jednak nie jestem o tym do końca przekonana, bowiem równie dobrze może to być odrębny tom. Intrygi, które stają się poniekąd bohaterami domu, mogą same siebie zniszczyć…
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-07-2023 o godz 10:57 przez: Paulina
"Miniaturzystka" to powieść, która skradła moje serce. Zazwyczaj nie sięgam po literaturę piękną, tym bardziej taką, której akcja dzieje się w odległej przeszłości (w tym przypadku ponad 300 lat wcześniej w porównaniu do obecnie trwającego roku, czyli w XVII wieku). Nadal nie mogę wyjść z podziwu, że zakochałam się w książce, po którą normalnie bym nie sięgnęła. Skusiłam się, żeby sprawdzić, o czym jest prezentowana przez Jessie Burton historia, ponieważ zainteresował mnie motyw tajemniczej miniaturzystki. Nella jest osiemnastoletnią dziewczyną, która wychodzi za mąż za Johannesa. Dom rodzinny Branta zamieszkuje również jego siostra Marin, służąca Cornelia i posiadający nietypową, ciemnoskórą karnację Otto. Nowa rzeczywistość dziewczyny okazuje się zupełnie inna, niż myślała. Jej otoczenie skrywa wiele tajemnic, a ona sama staje się ich częścią. Petronella otrzymuje od męża w prezencie miniaturową formę ich domu. Po jakimś czasie młoda kobieta zaczyna dostawać paczki, których nadawca nie chce się ujawnić. W środku pudełek zawsze znajdą się miniaturki przypominające bliskie jej osoby bądź przedmioty znajdujące się w miejscu zamieszkania Brantów. Historia przedstawiona przez Jessie Burton mnie ogromnie wciągnęła. Moim zdaniem nie była to nudząca opowieść, a rozwój sytuacji zachęcał do dalszego czytania. Zakończenie książki było dla mnie pozytywnie szokujące, spodziewałam się happy endu, a autorka zdecydowała się na pokazanie realnej, czasem wręcz okrutnej, rzeczywistości. To właśnie dzięki temu uważam, że ta pozycja literacka zasługuje na ocenę 5/5. "Miniaturzystka" to książka pełna realizmu, która potrafi zwrócić uwagę czytelnika i zachęca nawet tych, których nie interesują wydarzenia odgrywające się w epoce renesansu. Jeśli macie ochotę sprawdzić, jak żyły kobiety w XVII wieku to ta lektura będzie strzałem w dziesiątkę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-01-2021 o godz 13:56 przez: zaczytana_izabela
Na Miniaturzystkę Jessie Burton zwróciłam uwagę dzięki okładce, pomimo że nie sięgam po powieści historyczne w ciemno po nią sięgnęłam. Akcja książki rozgrywa się w XVII w. w Amsterdamie, Petronella zwana Nellą przybywa do domu swojego świeżo poślubionego męża bogatego kupca, Johannesa i próbuje odnaleźć się w zupełnie nowej dla niej sytuacji. Nie jest to proste, zwłaszcza że mąż nie przejawia zainteresowania swoją małżonką za to osobą, która rządzi w tym domu jest jego siostra Marine. Szwagierka od pierwszego spotkania nie darzy Nelli sympatią. Główna bohaterka w prezencie ślubnym otrzymuje od męża miniaturową wersję domu, w którym mieszkają, początkowo jest zaskoczona i urażona, uważa, że została potraktowana jak dziecko, jednak postanawia wyposażyć go, dlatego zamawia na próbę kila sprzętów u tytułowej Miniaturzystki dostaje jednak dużo więcej. Tajemnicza Miniaturzystka przesyła Nelli figurki, które wskazują, że bardzo dobrze zna jej życie, wie co dzieje się w jej domu wkrótce prezenty stają się proroctwem. Jessie Burton bardzo rzetelnie przedstawia obraz XVII wiecznego Amsterdamu razem z jego polityką dotyczącą handlu, religijności i obyczajowości. Porusza problem mniejszości seksualnych czy rasowych. Opisuje skomplikowane relacje między bohaterami, zazdrość z osiągniętego sukcesu, ich tajemnice. Autorka podjęła wiele wątków, jednak niektóre potraktowała zbyt powierzchownie szczególnie za mało jest tu postaci Miniaturzystki. Za to podobało mi się, że główne bohaterki to silne kobiety, które biorą sprawy w swoje ręce i walczą o swoje. To świetna powieść obyczajowa, wciągająca, niegłupia, nieźle napisana którą czyta się bardzo dobrze. To właśnie styl autorki oraz sama historia są największymi atutami książki. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-07-2023 o godz 22:08 przez: Ewa
Nella Oortman zostaje wydana za bogatego i znanego kupca Johanessa Brandta. Przyjeżdża więc do Amsterdamu, by z nim zamieszkać. Na progu rodzinnej posiadłości wita ją Marin, siostra jej męża, która nie skrywa niechęci do dziewczyny. Mąż Nelli wraca do domu dopiero w nocy i nie wykazuje nią zainteresowania, zachowuje się dziwnie i wręcz jej unika. Chcąc uprzyjemnić swieżo poślubionej małżonce chwile samotności, wręcza jej prezent, kredens będący repliką ich kamienicy. Nella, której doskwiera odosobnienie i nuda wynajmuje tajemniczą miniaturzystkę do wykonania figurek domowników. To, co otrzymuje to wierna kopia mieszkańców domu z najmniejszymi detalami, co wywołuje w Nelli niepokój... czy te figurki są czymś więcej niż tylko lalkami? Czy obcy człowiek może wiedzieć o nich więcej niż oni sami? Wkrótce Nella zacznie powoli odkrywać sekrety rodziny, której teraz sama jest częścią. Jej odwaga i dociekliwość odkryją mroczne tajemnice oraz czujnie strzeżone sekrety. Jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa powieść. Tej książki się nie czyta, ją się czuje, słyszy i widzi. Ponura i tajemnicza atmosfera wywołuje ciarki na plecach. Bohaterowie wzbudzają skrajne emocje. Ta historia wbudziła moją ciekawość od pierwszej strony. Śpiesznie przewracałam strony, aby poznać tajemnice rodziny. Snułam swoje domysły, a autorka z wielkim kunsztem obalała je jeden po drugim. Gdy sprawy już miały się rozstrzygnąć, moje serce fizycznie przyspieszyło swój rytm. To jedna z tych pozycji, które na długo zapadają w pamięć. Jest przepięknie napisana. Wspaniała uczta literacka i bardzo gorąco Wam polecam! Oceniam ją bardzo wysoko w swoim skromnym rankingu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-05-2023 o godz 09:41 przez: zaczytania
Osiemnastoletnia Nella Brandt w prezencie ślubnym otrzymuje od swojego męża, Johannesa zmniejszoną replikę ich domu. Nietypowo, bo w formie kredensu. Dziewczyna próbuje odnaleźć się w zamożnym otoczeniu, jednak ciągła nieobecność męża i stała inwigilacja jego siostry, Marin nie ułatwiają tego młodej kobiecie. Nella zatraca się więc w urządzaniu wnętrz pomniejszonego domu. Zleca wykonanie figurek tajemniczej miniaturzystce. Z czasem okazuje się, że ów figurki mają więcej wspólnego z rzeczywistością, niż może się wydawać. Równo z pojawieniem się kredensu - na rodzinę Brandtów spada lawina nieszczęść. Jakie to było dobre! Ta książka jest mocno realistyczna, ale ma w sobie coś magicznego zarazem. Czytało się ją cu-do-wnie! Autorka stworzyła świat, który tylko z pozoru jest bajkowy i plastyczny. Naprawę dostajemy nieco przerażającą, pełną rosnącego niepokoju powieść, w której szelest sukien miesza się z szeptami XVII-wiecznego Amsterdamu. Tu miłość mylona jest ze zdradą, a interesy z wielkimi ideami i niemiłymi zaszłościami. Ta powieść to bardzo dobrze wyważony romans historyczny połączony z elementami kryminału, a wszystko zostało utrzymane w klimacie sugestywnej powieści gotyckiej. Czytasz i nawet nie zauważasz, kiedy stajesz się częścią tej historii, jak niepozorna figurka stworzona przez miniaturzystkę. Bierzcie i czytajcie, bo to jest bardzo dobra literatura. Mądra, przemyślana, intrygująca, wciągająca i zachwycająca!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-07-2023 o godz 10:33 przez: Zbigniew Chyc
Czy zdążyło się Wam zarwać dla jakiejś książki noc? Jeśli nie, to przedstawiam Wam mocnego kandydata, książkę Miniaturzystka Jessie Burton. Gdy od pierwszych stron zobaczyłam, że akcja dzieje się w XVII wieku, pomyślałam, że ma pewno nie będzie czegoś porywającego. Jak ja się myliłam! Podczas czytania zastanawiałam się, czy ktoś już wpadł na pomysł ekranizacji tej świetnej fabuły? A jeśli jeszcze nie, to dlaczego?! ;) Mamy tutaj tyle wątków, tyle zaskoczeń, tyle postaci skrywających swoje małe tajemnice, które potem wychodzą na jaw, że głowa mała! Nasza główna bohaterka przyjeżdża do męża, z którym wzięła skromny ślub i od progu wita ją niezadowolona i oschła szwagierka i wywyższająca się służąca. Nella, nie może się zaaklimatyzować i czuje się wyobcowana w nowym miejscu. Nie pomagają w tym nowo poznana krewna i nieobecny mąż. Z czasem i mąż się pojawia, ale unika jej i nie spędza z nią czasu. Jednak...Nella wkrótce odkryje straszną tajemnicę małżonka. Odkryje też inne tajemnice, a do tego okaże się, że ktoś ją obserwuje, kto staje się architektem jej życia, wysyłając jej tajemnicze zabaweczki... Musicie mi zaufać, że książka jest niesamowita, bo taka właśnie jest :) Rzadko czytam powieści, ale w tym wypadku jestem bardzo na tak!:)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-01-2015 o godz 19:28 przez: Fenko
Niewiele mogę Wam powiedzieć o fabule, nie zdradzając najlepszych momentów, więc nie powiem nic więcej. Akcja toczy się tu powoli, ale wcale nie oznacza to nudy. To historia idealnie wyważona, napisana językiem przystępnym i pięknym zarazem. Znalazłam co najmniej trzy momenty, które totalnie mnie zaskoczyły i sprawiły, że nie odłożyłam książki, dopóki jej nie skończyłam.

Najtrudniej jest mi ocenić bohaterów. Nie jest ich zbyt wielu i żaden czytelnik nie powinien mieć problemów z rozróżnieniem ich, ale raczej nie są wykreowani z tą szczególną gracją, z jaką napisano całą tę powieść. Gdybym miała powiedzieć coś o Nelli, wystarczyłyby mi dwa zdania. Nie poczytuję tego jednak za wadę. To historia, z którą naprawdę warto się zapoznać.

Rozczarował mnie fakt, że istnienie tajemniczej miniaturzystki i jej dar wnikania w ludzkie dusze tak naprawdę nie zostały wyjaśnione. W ogóle powinnam przyznać, że spodziewałam się bardziej rozbudowanej i skomplikowanej historii. Bo tak naprawdę jest to dość mała historia, tylko w wielkiej oprawie. Ale jednocześnie świetnie napisana książka. Z gatunku tych, które przypominają nam, dlaczego zakochaliśmy się w czytaniu, mówi nam okładka. Królowa to potwierdza!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
5/5
19-02-2020 o godz 12:05 przez: paniodksiazek
Miniaturzystka Jessie Burton Miłość, pożądanie, zdrada i mroczne sekrety bogatych kupców w siedemnastowiecznym Amsterdamie. Cudowna okładka książki , cudowny klimat w środku powieści. Debiut autorki - rewelacyjny. Dzięki autorce możemy przenieść się w czasy złotego wieku Holandii.Świetnie oddany klimat miasta,rozkwit sztuki i handlu a jednocześnie mroczne i zagadkowe ulice Amsterdamu. Czytając książkę czułam pewien niepokój, każda kartka zdradzała coraz bardziej mroczne tajemnice, które wprowadzały mnie w niesamowity nastrój. Dzięki tej pozycji przypomniałam sobie jak działa magia zapisanych stron. Ja jestem zachwycona książką, rozumiem skąd wszystkie pochlebne opinie. W mojej pamięci zostanie jeszcze na długo po przewrócenie ostatniej kartki. I choć mniejszość czytelników stawia "Miniaturzystce" zarzuty,że nie wyjaśnia do końca pewnych elementów, ja traktuję to jako dodatkową zaletę książki. Autorka pozostawia nas w pewnego rodzaju niepewności i możemy snuć różne scenariusze. Ja już mam swoje dokończenie historii , a ty?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-12-2014 o godz 13:18 przez: Betsy
Chociaż powieść pozostawia na koniec czytelnika z wieloma pytaniami, z kilkoma nierozwiązanymi sprawami, to jednak ten niedosyt nie jest tak wielki i takk mocno odczuwalny, jak przy innych historiach. Autorka postarała się o to, by zapamiętać jej książkę na długo i to faktycznie świetnie jej wyszło. „Miniaturzystka” bowiem to świetnie przemyślana i równie świetnie napisana powieść, która niesamowicie wciąga każdego czytelnika. Jej styl i przekaz nie jest nachalny; zawarte w niej emocje i subtelny język narracji sprawiają, że czytelnik sam pragnie poznać historię do końca. Powieść urzeka, podsyca naszą skrywaną ciekawość i budzi wiele emocji. W każdym, kto sięgnie po „Miniaturzystkę”. Z mojej strony powiem krótko: warto. Ponieważ rzadko zdarzają się takie powieści…
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
1/5
12-01-2018 o godz 20:02 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
4/5
21-05-2023 o godz 13:54 przez: niepoczytalna
"Miniaturzystka" to naprawdę solidna powieść gwarantująca sporo czytelniczej satysfakcji. Gdybym jednak miała wskazać jej słabe strony, to mam wrażenie, że w zakończeniu autorka narzuciła zbyt szybkie tempo. W zachowania bohaterów wkradło się sporo chaosu, co ostatecznie odbiło się na klimacie powieści. Zabrakło mi też trochę głębszego uwiarygodnienia samej miniaturzystki, znającej najintymniejsze szczegóły z życia swoich klientów. Ogromne nadzieje pokładam w kontynuacji i liczę na to, że niektóre wątki jeszcze powrócą w Złotym domu. Bez zbędnego czepialstwa – "Miniaturzystkę" polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
01-03-2015 o godz 00:00 przez: leyale | Empik recenzuje
Opinie na temat powieści są podzielone. Cóż, Jessie Burton ma swój unikatowy styl, który nie wszystkim musi przypaść do gustu. Podobnie z samym gatunkiem powieści - ciężko ją przypisać do jakiegokolwiek rodzaju, wszystkiego ma po trochu. Niemniej jednak książka ma jedną ogromną zaletę - bohaterów. I to bohaterów, którzy podczas powieści przechodzą ogromne zmiany. Burton postawiła nie tylko na wciągającą fabułę, ale też na psychologiczny aspekt powieści. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
15-12-2014 o godz 00:00 przez: DollyDiva
Bardzo ciekawa książka od której trudno się oderwać. Ciekawa fabuła i mroczna tajemnica oraz wspaniałe opisy epoki to główne atuty powieści. Książkę czytałam z zapartym tchem, naprawdę niewiele jest książek, które aż tak bardzo by mi się podobały. Pochlebne recenzje krytyków wcale mnie nie dziwią, bo książka warta jest uwagi. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji