„MILCZĄCY ZAMEK” Kate Morton Wydawnictwo Albatros „Milczący zamek” to przepiękna i tragiczna historia trzech sióstr. Jedna tajemnica przykuła je do zamku na całe życie. Czy kiedykolwiek skrywana prawda ujrzy światło dzienne? Kate Morton niesamowicie buduje napięcie. Wprowadza nas w tajemniczy świat. „(…) Powiadają, że list pragnie odnaleźć swojego adresata, i prędzej czy później, czy się tego chce, czy nie, napisane słowa zawsze znajdą drogę, aby ujrzeć światło, aby ujawnić światu swoje sekrety…(…)” Co się stanie, gdy po 50 latach list trafi do adresata? Czy dawne rany się otworzą? Czy ból ukrywany przez tyle lat da się załagodzić? Odnaleziony list zapoczątkuje chęć poznania prawdy. Redaktorka Edith Burchill spróbuje poznać sekret jej mamy oraz przyjaciółki mamy z dawnych lat i jej rodziny. Edith jedzie do zamku do hrabstwa Kent, żeby poznać skrywane tajemnice trzech sióstr: bliźniaczek Percy i Safty oraz ich młodszej siostry Juniper. Nie będzie łatwo, gdyż siostry nie są już młode, a jedna z nich w młodości zachorowała na głowę. Czytając „Milczący zamek” dowiecie się która z nich i dlaczego zachorowała. Tajemnica, którą poznałam razem z główną bohaterką mnie jednocześnie zszokowała i zasmuciła. Ponad 50 lat ukrywana prawda potrafi zniszczyć niejednego człowieka. Edith czuje, że zamek skrywa niejedną tajemnicę. Próbuje poznać prawdziwą historię „Człowieka z Błota”. Kim był ten człowiek? Dostaje propozycję napisania wstępu do „Prawdziwej historii Człowieka z Błota”. Czy się zgodzi? Czas pokaże. Trzy siostry mieszkają w zamku swojego ojca – słynnego Raymonda Blythe’a. Był autorem ulubionej powieści z dzieciństwa Edith „Człowiek z błota”. Czy to przypadek? Bardzo dobra fabuła, która poruszy niejednego czytelnika. Łzy nieraz się zakręcą. Emocji nie brakuje. Poruszamy się w różnych czasach, żeby lepiej poznać opisaną historię. Pozostajemy w obecnych czasach jaki i 50 lat wcześniej. Poznajemy wstrząsającą historię zamku. Gwarantuje, że będziecie mieć gęsią skórkę. Postawa Edith moim zdaniem zasługuje na wielkie brawa. Dotarła tam, gdzie jeszcze nikt nie dotarł. Czy podzieliła się z kimś tym co odkryła? Poznajcie najbardziej mroczne tajemnice zamku Mildehurst. Czytacie na własną odpowiedzialność. Wchodzicie w to? Ja weszłam i nie żałuję. Po pierwsze powieść „Milczący zamek” jest pięknie wydana. Twarda, cudowna oprawa. Pięknie zrobione złocienia. 562 strony szczęścia. Mały grubasek. Oprócz tego, że pięknie prezentuje się na półce zawiera w sobie cudowną treść. Nie możecie jej przegapić. Historia przedstawiona przez Kate Morton porwie wasze serca. Coś pięknego. Gotycki romans przeplatany mnóstwem tajemniczych i mrocznych sekretów. A co się stanie z zamkiem? Zachęcam do przeczytania tej bardzo mrocznej historii. „Mroczny zamek” doskonale nadaje się dla czytelników literatury pięknej, obyczajowej i thrillerów. Nie żałuję, ją przeczytałam. Było to moje pierwsze czytelnicze spotkanie z autorką Kate Morton. Wielkie brawa dla Kate Morton za tą powieść. #milczącyzamek #katemorton #wydawnictwoalbatros #mommy_and_books
„Powiadają, że list pragnie odnaleźć swojego adresata i prędzej czy później, czy się tego chce, czy nie, napisane słowa zawsze znajdą drogę, aby ujrzeć światło, aby ujawnić światu swoje sekrety.” . Jest 1992 r. Po 50-ciu latach do rąk Edith i jej matki trafia list, którego nadawcą jest Juniper Blythe. Adresem zwrotnym znajdującym się na kopercie jest Zamek Milderhurst. Młoda kobieta udaje się w pełną tajemnic podróż do miejsca, w które w 1939 r. z Londynu została ewakuowana jej matka Meredith. Przed laty zamek należał do bardzo znanego Raymonda Blythe’a – autora książki „Człowiek z błota”, w której jako dziecko zaczytywała się Edith. Obecnie mieszkają w nim jego 3 córki – Juniper oraz starsze od niej bliźniaczki – Percy i Saffy, które zajmują się nią od kiedy w 1941 r. popadła w szaleństwo po tajemniczym zniknięciu narzeczonego. Edith otrzymała zlecenia napisania wstępu do „Prawdziwej historii Człowieka z Błota” oraz wyjaśnienia genezy jego powstania. Zamierza dowiedzieć się więcej o przeszłości swojej matki, co wcale nie jest takie łatwe. Mury zamku skrywają niejedną tajemnicę. . Główna bohaterka i zarazem narratorka książki to 30-letnia Edith Burchill, która pracuje w wydawnictwie Billing&Brown Book Publishers. Jest jedynaczką, a jej kontakty z matką nie należą do najlepszych i najbardziej zażyłych. Gdy do ich domu przychodzi tajemniczy list sprzed wielu lat, kobieta dowiaduje się czegoś nowego o przeszłości swojej matki Meredith. Ta jednak nie zamierza opowiadać nic córce, więc Edith wyrusza w podróż do tajemniczego zamku. Tam poznaje 3 ekscentryczne starsze panie – córki jej ulubionego pisarza Raymonda Blythe’a. Wszędzie wkoło czuć specyficzny klimat nieodkrytych tajemnic. Spacerując po zamku ma się wrażenie, jakby z każdej cegły miały wyskoczyć jakieś mroczne informacje, o tym, co kiedyś się w nim wydarzyło. Edith zdaje sobie sprawę, że siostry coś ukrywają. Ma zamiar dowiedzieć się co to takiego. Nie zdradza siostrom Blythe kim tak naprawdę jest i co, a raczej kto łączy ją z nimi. Wydarzenia w „Milczącym zamku” zostały przedstawione z dwóch perspektyw czasowych i przeplatają się między sobą powoli odkrywając wszystkie tajemnice. Dopiero na samym końcu znajdujemy rozwiązanie całej zagadki i przyznam szczerze, że bardzo mi się ono podobało. Trochę musiałam na nie poczekać, ponieważ książka liczy ponad 550 stron, ale zdecydowanie było warto. To lektura, w której na każdym kroku czyhają mroczne tajemnice, które po naprawdę wielu latach w końcu zostają odkryte. Mnóstwo czasu było pogrzebane w ludzkich umysłach i między cegłami tego niezwykłego zamku, który niestety lata świetności ma już dawno za sobą. Była to dla mnie naprawdę niezwykła podróż. Uwielbiam tego typu historie. Gdy czytelnik pomalutku poznaje całą historię, a na jaw co chwila wychodzą nowe fakty, które mieszają mu w głowie. Czytając ją miałam wrażenie, jakbym zagłębiła się w jakąś baśń. Był zamek i wielka miłość, czyli wszystko to, co powinno się w niej znaleźć. Jestem zachwycona i czekam na kolejne książki tej Autorki.
Trzy siostry i stary zamek. Kurz przykrywający dawne tajemnice. Ruiny, w które obraca się piękno posiadłości i czar jego mieszkańców. Sekrety próbujące po latach ujrzeć światło dzienne. “Milczący zamek” to przykład literatury obyczajowej najwyższych lotów. W książce można znaleźć wszystkie elementy charakterystyczne dla powieści kobiecych, a każdy z nich reprezentuje wyczucie, klasę, doświadczenie i wyobraźnię. Uwielbiam spędzać długie wieczory przy tego typu historiach. Wraz z bohaterami cofać się w czasie, odkrywać tajemnice, poznawać rodzinne opowieści i odnajdować ofiary… Z Morton poznałam się już wcześniej. Kolejne spotkanie budziło radość i wyczekiwanie, opierało się na obietnicy czytelniczej satysfakcji i wielkich nadziejach na następną poruszającą opowieść. Ale oprócz tych pozytywnych odczuć, w tle migał niepokój i niepewność. Czy rzeczywiście tym razem autorka znowu spisała się na medal? Czy nowa opowieść przyniesie ze sobą zawrót głowy, podziała na wyobraźnię i zagra na emocjach? „Milczący zamek” czyta się dobrze od samego początku, choć nie od pierwszych stron wyczuwa się głębię tej opowieści i drzemiący w niej potencjał. Kolejne rozdziały czytają się dobrze, następne strony poznają się jakby same, ale dopiero z upływem czasu zdajemy sobie sprawę, że ta opowieść rzeczywiście nas zaangażowała i oczarowała. Zaczynamy inaczej patrzeć na bohaterów, zajmują oni miejsce w umyśle i sercu. Staramy się zrozumieć przeszłość i odnaleźć jej połączenie z bieżącymi wydarzeniami. Poznajemy sekrety rodzinne, trupy ukryte w szafie, zależność między poszczególnymi postaciami. Nowa książka Morton jest wymagająca, ale w nieoczywisty sposób. Autorka wywiera na czytelniku bardzo silne emocje, zmusza do myślenia, skłania do snucia refleksji, nie pozwala na obojętność czy przerwanie lektury. Z kolejnymi rozdziałami stajemy się zakładnikami tej historii, słuchamy szeptów zamkowych murów, opowieści snutych przez drzewa. Usiłujemy dopasować do siebie poszczególne elementy, żeby zrozumieć przed jakim dylematem i wyzwaniem stoi główna bohaterka. I przejmujemy rolę małych detektywów, by rozwikłać mroczne zagadki zamku i jego mieszkańców. Choć „Milczący zamek” to idealny przykład wspaniałej literatury kobiecej, to zawiłość tej opowieści, ukryty w niej mrok, dręczące konsekwencje trudnych wyborów i podłe demony skryte na książkowych stronicach, przywoływały mi na myśl intrygujące i subtelne thrillery. Z upływem czasu zaczynamy bowiem zdawać sobie sprawę, co tak naprawdę wydarzyło się na zamku wiele lat temu, ale potrzeba wielu stron, by zrozumieć, kto w tej historii zajmuje miejsce sprawcy, a kto jest jedynie ofiarą. Autorka pogłębia emocje, brnie w mrok, igra z nami, naraża swoje bohaterki. A my czekamy, z wielką, panosząca się niecierpliwością, by dotrzeć do zaskakującego finału. Uwielbiam takie historie. Cenię takich bohaterów. Podziwiam takich autorów. Bardzo Wam polecam tę powieść. Znajdziecie w niej o wiele więcej, niż jesteście w stanie sobie w tym momencie wyobrazić.
Tajemnica jest czymś, co nas niezmiennie fascynuje. Zagadką, którą chcemy zgłębiać, nawet wtedy, kiedy nie dotyczy nas ona w żadnym stopniu. Można powiedzieć, że ciekawość jest elementem ludzkiej natury. Im bardziej zawiła jest droga do poznania sekretu, tym bardziej się w nią angażujemy. Niemal z wypiekami na twarzy śledzimy każdy trop w sprawie, której finał chcemy poznać. I to właśnie na tajemnicy osadziła Kate Morton fabułę „Milczącego zamku". Można by rzec, że wyziera ona z każdej strony, z każdej cegły tytułowego gmachu, który skrywa w sobie tak wiele historii, także tych niespisanych. Bo choć wszystko zaczęło się od baśniowej opowieści o "Człowieku z Błota", to pozostały jeszcze sekrety, które muszą zostać powierzone kolejnym pokoleniom, zanim nadejdzie kres życia tych, którzy je w sobie noszą, skrywają niczym w kufrze, do którego nikt nie miał wcześniej dostępu. Akcja powieści toczy się dwutorowo. Poznajemy współczesną bohaterkę Edith, która nie zdaje sobie sprawy, jak wiele łączy ją z jedną z jej ukochanych historii. Tajemniczy list zmienia wszystko w życiu jej oraz innych osób, które kiedyś odgrywały ważną rolę w życiu jej matki. Otrzymuje ona szansę, by dowiedzieć się, jaka była geneza "Człowieka z Błota", a tym samym poznać przeszłość swojej rodziny. Tak rozpoczyna się pełna niedomówień, poszlak, zlepków wspomnień opowieść, która pochłania czytelnika bez reszty. I choć fabuła powieści jest nieśpieszna, to mnogość wątków, tropów, postaci sprawia, że nie sposób się nudzić podczas lektury. Tutaj trzeba mieć wyostrzone zmysły, aby nie przegapić żadnego fragmentu. Bo to właśnie on może stać się tym jednym jedynym i najważniejszym puzzlem w tej całej, nieco mrocznej, układance. Jest i ona — miłość. Delikatny niczym skrzydło motyla romans, pełen nadziei na wspólną przyszłość... mezalians? Ale czymże jest status społeczny wobec uczucia? Charakterystyczny dla powieści gotycki mrok osnuwa jednak wszystko. Do głosu dochodzą tajemnice, które niczym upiory wychodzą ze ścian uśpionego zamku... Podsumowując: „Milczący zamek” to niezwykle klimatyczna powieść, która zabiera nas w fascynującą podróż w czasie, pełną tajemnic i sekretów z przeszłości. Kalejdoskop ludzkich losów, niespełnionych miłości, marzeń oraz pasji. Opowieść o talencie, który jednych wynosi na wyżyny, a dla innych jest przekleństwem. Niespokojna fabuła niespiesznie rozwija się w kierunku szokującego finału, na który być może nie byliśmy gotowi... Poszczególne elementy układanki wskakują na właściwe miejsce. I choć niektóre z rozwikłanych sekretów przyprawiają czytelnika o gęsią skórkę, to rozmach, z jakim została napisana ta powieści, jest naprawdę imponujący. Gęsta atmosfera i niesłabnąca chęć ciągłego zgłębiania kolejnej tajemnicy składają się na prawdziwy literacki rarytas.
Tajemnica jest czymś, co nas niezmiennie fascynuje. Zagadką, którą chcemy zgłębiać, nawet wtedy, kiedy nie dotyczy nas ona w żadnym stopniu. Można powiedzieć, że ciekawość jest elementem ludzkiej natury. Im bardziej zawiła jest droga do poznania sekretu, tym bardziej się w nią angażujemy. Niemal z wypiekami na twarzy śledzimy każdy trop w sprawie, której finał chcemy poznać. I to właśnie na tajemnicy osadziła Kate Morton fabułę „Milczącego zamku". Można by rzec, że wyziera ona z każdej strony, z każdej cegły tytułowego gmachu, który skrywa w sobie tak wiele historii, także tych niespisanych. Bo choć wszystko zaczęło się od baśniowej opowieści o "Człowieku z Błota", to pozostały jeszcze sekrety, które muszą zostać powierzone kolejnym pokoleniom, zanim nadejdzie kres życia tych, którzy je w sobie noszą, skrywają niczym w kufrze, do którego nikt nie miał wcześniej dostępu. Akcja powieści toczy się dwutorowo. Poznajemy współczesną bohaterkę Edith, która nie zdaje sobie sprawy, jak wiele łączy ją z jedną z jej ukochanych historii. Tajemniczy list zmienia wszystko w życiu jej oraz innych osób, które kiedyś odgrywały ważną rolę w życiu jej matki. Otrzymuje ona szansę, by dowiedzieć się, jaka była geneza "Człowieka z Błota", a tym samym poznać przeszłość swojej rodziny. Tak rozpoczyna się pełna niedomówień, poszlak, zlepków wspomnień opowieść, która pochłania czytelnika bez reszty. I choć fabuła powieści jest nieśpieszna, to mnogość wątków, tropów, postaci sprawia, że nie sposób się nudzić podczas lektury. Tutaj trzeba mieć wyostrzone zmysły, aby nie przegapić żadnego fragmentu. Bo to właśnie on może stać się tym jednym jedynym i najważniejszym puzzlem w tej całej, nieco mrocznej, układance. Jest i ona — miłość. Delikatny niczym skrzydło motyla romans, pełen nadziei na wspólną przyszłość... mezalians? Ale czymże jest status społeczny wobec uczucia? Charakterystyczny dla powieści gotycki mrok osnuwa jednak wszystko. Do głosu dochodzą tajemnice, które niczym upiory wychodzą ze ścian uśpionego zamku... Podsumowując: „Milczący zamek” to niezwykle klimatyczna powieść, która zabiera nas w fascynującą podróż w czasie, pełną tajemnic i sekretów z przeszłości. Kalejdoskop ludzkich losów, niespełnionych miłości, marzeń oraz pasji. Opowieść o talencie, który jednych wynosi na wyżyny, a dla innych jest przekleństwem. Niespokojna fabuła niespiesznie rozwija się w kierunku szokującego finału, na który być może nie byliśmy gotowi... Poszczególne elementy układanki wskakują na właściwe miejsce. I choć niektóre z rozwikłanych sekretów przyprawiają czytelnika o gęsią skórkę, to rozmach, z jakim została napisana ta powieści, jest naprawdę imponujący. Gęsta atmosfera i niesłabnąca chęć ciągłego zgłębiania kolejnej tajemnicy składają się na prawdziwy literacki rarytas.
Kojarzycie przepięknie wydawaną "kolekcję butikową" Wydawnictwa Albatros? Każda kolejna powieść zachwyca nie tylko wizualnie, ale stanowi też literacką ucztę. Dziś podzielę się z Wami swoimi wrażeniami z lektury "Milczącego zamku" Kate Morton. Po pierwsze, książka ma klimat charakterystyczny dla powieści gotyckiej - jest stara posiadłość ze swoimi sekretami sprzed lat, są ekscentryczni właściciele, jest nastrój swoistego mroku, budzący przyjemny niepokój i jest wreszcie język, staranny, sugestywny, oddziałujący na emocje i wyobraźnię. Akcja tocząca się niespiesznie, stopniowo odsłania kolejne wątki opowieści - kotara tajemnicy nie opada więc w jednym momencie, a pozwala czytelnikowi snuć niekończące się domysły, łączyć pozornie nic nie znaczące fragmenty wspomnień, strzępki informacji, by w finale poczuć dreszcz zaskoczenia w związku z ostateczną wersją zdarzeń. Po drugie, powieść ma atrakcyjną formę "książki w książce" - ogromną rolę odgrywa w niej bowiem baśniowa opowieść o Człowieku z Błota, historia, w której rzeczywistość i fantazja przeplatają się ze sobą w fascynująco mroczny sposób, wpływając na losy i podejmowane przez bohaterów decyzje, a w konsekwencji - czyny. Świetnie wykreowani bohaterowie, szczególnie ekscentryczne staruszki zamieszkujące zamek, to kolejny atut tego tytułu. Siostry skazane na siebie, pragnące w równym stopniu zyskać niezależność, co opiekować się sobą nawzajem, krzywdząca wola ojca, piętno choroby umysłowej, wątek pięknej miłości oraz dramatyczne zdarzenia sprzed lat nie pozwalają oderwać się od lektury. Ciekawie ukazano również ewoluowanie relacji na linii matka - córka na przykładzie Edi, która od zawsze czuje, że jej matka skrywa jakąś tajemnicę, nabiera natomiast tej pewności, kiedy do rąk rodzicielki trafia budzący żywe emocje list sprzed wielu lat. Ponieważ matka nie zamierza podzielić się jego treścią, Edie postanawia zgłębić jego tajemnicę sama. Trafia do zamku, w którym w czasie II wojny światowej, pod opieką wziętego pisarza i jego trzech córek przebywała jej matka. Magia tego miejsca i jego historia chwyta ją w swoje szpony i nie pozwala już o sobie zapomnieć. Co odkryje Edie, w jaki sposób wpłynie to na nią i jej relacje z matką, a przede wszystkim, jakie wstydliwe sekrety skrywają zamkowa wieża i ściany - przeczytajcie sami. Jestem pewna, że nie pożałujecie wyboru tej lektury.😘
Czekałam na ten dzień! Od dwóch dni odliczałam godziny do tego momentu, momentu, w którym napiszę Wam o jednej z książek mojego życia! Bo „Milczący zamek” to dla mnie więcej niż historia zawarta w pięknej oprawie! Co jest w niej tak niezwykłe i co sprawiło, że z zapartym tchem wertowałam kolejne kartki? Bohaterowie i ich rzeczywistości zmieniają się jak w kalejdoskopie. Spojrzenie na tę nieoczywistą historię oczami kilku osób było niesamowite! Kate Morton pisze o uczuciach szczerze, czule pochyla się nad najdrobniejszymi gestami, najbardziej ukradkowymi spojrzeniami. Krótkie myśli, które nawiedzają bohaterów są jak ocean ukrytych emocji, które co jakiś czas pragną dać o sobie znać. Kłębowisko tych przeżyć jest niesamowitą zbieraniną wszystkiego, co może wytworzyć ludzkie serce i rozum. Z uwielbieniem zaczytywałam się w kolejnych rozdziałach - poznawałam siostry Blythe, razem z Edie odkrywałam ich tajemnice, śledziłam losy małej Merry, która z biegiem czasu stała się kobietą, która założyła rodzinę i patrzyłam na odradzający się po wojnie Londyn. Cudowne uczucie rozgrzewa moje serce, kiedy wspominam tę wspaniałą książkę. Każda minuta była czystą delicją, która pozostawiała po sobie miłe i smaczne wspomnienie. „Milczący zamek” utrzymany jest w gęstej atmosferze niepewności. Bohaterowie mają swoje sekrety, które skrzętnie chowają w najgłębszych zakamarkach, tylko czasem przypominają sobie o nich i z należytą starannością pielęgnują te bardzo ulotne myśli. Sam zamek Mildehurst okazał się niezwykle tajemniczym, gotyckim miejscem, gdzie duchu przeszłości mają więcej do powiedzenia niż obecni mieszkańcy. Gotycki klimat tego miejsca potęgował moje zaangażowanie w lekturę, przywoływał najlepsze skojarzenia! Razem z bohaterkami przemierzałam ciemne, wąskie korytarze, odkrywałam ukryte pokoje, wdrapywałam się po stromych schodach uważając na wszechobecnej buszujące gryzonie. Czułam zapach spróchniałego drewna, dawno zapomnianych sypialni i cudownego aromatu popołudniowej herbaty podawanej w salach gościnnych! Co najbardziej mnie zaskoczyło? Zakończenie! Tak bardzo nie chciałam opuszczać zamku! Dalej nie chcę!
Seria butikowa od wydawnictwa Albatros zachwyca z każdym nowym wydaniem. W lipcu w tej serii ukazała się książka Kate Morton „Milczący zamek”. Słyszałam o autorce już wcześniej i od dawna zamierzałam przeczytać którąś z jej powieści więc gdy tylko ukazał się „Milczący zamek” wybór był prosty. „Milczący zamek” to powieść, w której historia idzie dwutorowo. Mamy czasy współczesny, czyli w tym wypadku 1992 rok, gdzie młoda Edie próbuje rozwikłać tajemnicę zamku Milderhurts, w którym jej matka podczas II wojny światowej przebywała jako dziecko (była ewakuantką). Druga opowieść, którą śledzimy dzieje się w 1941 roku w zamku Milderhurst w rodzinie Blythe. Ojciec jest znanym pisarzem, który popada w obłęd, jednak główna historia skupia się na trzech siostrach. Jest to bardzo mroczna książka, powiedziałabym wręcz gotycka. Autorka od początku zasiewa ziarno niepokoju, ale w taki sposób, że książkę ma się ochotę przeczytać jak najszybciej, żeby wiedzieć co to za tajemnica jest ukryta w ogromny, starym zamku. Klimat książka sprawia, że czytelnik świetnie się bawi czytając ją, odrywając coraz to nowe wątki i śledząc losy bohaterek. Kate Morton ma świetnie pióro, pisze w sposób bardzo dobry, książkę czyta się łatwo i z dużym zainteresowaniem. Poza tym kreacja bohaterów jest tu moim zdaniem największym atutem. Każda postać na szereg cech tylko jej przypisanych, są one wyraźne i bardzo interesujące. Każda postać jest inna, charakterystyczna, w inny sposób się wyraża, ma zupełnie inne poglądy na świat i życie niż pozostałe. Kolejną rzeczą, która przykuwa uwagę jest świat wykreowany przez Morton. Jest bardzo rzeczywisty, zbudowany bardzo dobrze. Czytając książkę jest tak opisany, że ma się go od razu przed oczami. Wydanie takiej powieści w serii butikowej to był doskonały pomysł. Wszystko w tej książce jest w sam raz: klimat, fabuła, świat przestawiony i bohaterowie. Jedyny mankament, o którym można wspomnieć to miejscami autorka mogła szybciej poprowadzić powieść, jednak na to można przymknąć oko.
06-10-2021 o godz 17:49 przez:
książkowa.przestrzeń
Czy mieliście kiedyś taką sytuację, że bardzo chcieliście przeczytać daną książkę, a jednocześnie baliście się wziąć ją do ręki? Właśnie takie odczucia miałam z powieścią Kate Morton. Zaczarowała mnie pod względem wizualnym i opisowym, a jednak bałam się, że zawiodę się na niej lub nie odnajdę w jej wnętrzu. Wszystkie te obawy ulotniły się w momencie, kiedy przeczytałam już pierwsze wersy, ponieważ czułam, że to jest właśnie książka dla mnie i odnalazłam się w niej wyjątkowo dobrze. Poznajemy tutaj, bowiem historię Eddie, która nie miała zbyt biskich relacji ze swoją matką. Dlatego ze szczerym zainteresowaniem zaczyna odkrywać jej przeszłość, która wiąże się w dużej mierze z zamkiem Milderhurst, wojną oraz trzema siostrami Blythe, które są spadkobierczyniami milczącego zamku. Opowieść ta ma w sobie dużo rodzinnych tajemnic, siostrzanych uczuć i poświęcenia, na które stać jest tylko i wyłącznie z miłości. Autorka zabiera nas w podróż po ciemnych korytarzach zamku czy też cofa nas w czasie do momentu młodości sióstr Blythe, ich miłosnych zawirowań i wojennej rzeczywistości, która zgrabnie przeplata się w tej historii. Jestem pełna podziwu jak to wszystko idealnie ze sobą współgra i łączy się w całość. Nie doszukałam się tutaj żadnej luki, która sprawiłaby, że ta opowieść jest niespójna. Dodatkowo styl autorki sprawia, że czytelnik ma wrażenie, jakby płynął poprzez poszczególne strony. Nie było tutaj momentów, w których czułabym się przytłoczona lub znużona i miała ochotę odłożyć tę książkę na bok. Wręcz przeciwnie, ciężko było mi się od niej oderwać i wyjść z historii jaka otaczała zamek Milderhurst. Jednocześnie czułam zawód, że zbliżam się do końca i z każdą przeczytaną stroną będę musiała pożegnać się z bohaterami. Niewątpliwym atutem tej książki, który przykuwa wzrok jest jej oprawa. Kiedy tylko wzięłam tę książkę do rąk nie mogłam wyjść z podziwu jej wydania i dopracowania każdego szczegółu. Dlatego będzie też idealna dla książkowych srok.
Kate Morton to kolejna obok Lucindy Riley wspaniała powieściopisarka, twórczyni monumentalnych oraz niezmiernie fascynujących sag rodzinnych Eddie nigdy nie była zbyt blisko ze swoją matką, więc na wieść o tym, że w dzieciństwie przeżyła ona ewakuację i zamieszkała w prawdziwym zamku, jest szczerze zdumiona. Dostajemy tu wspaniałą i niebywale wzruszającą historię opartą na wydarzeniach, które faktycznie miały miejsce. Dziewczynka z ubogiej londyńskiej rodziny z powodu nalotów bombowych zostaje ewakuowana wraz z innymi dziećmi na wieś. Tam trafia w magiczne miejsce: zamek zamieszany przez trzy siostry i ich ojca, słynnego pisarza. Co takiego wydarzyło się tamtego roku na zamku, że ich drogi rozeszły się na zawsze? Trzy siostry żyją w cieniu niezwykłego ojca, o którego towarzystwo z ogromnym zapałem zabiegają. Percy ukochała zamek nade wszystko. Saffy marzy o życiu w Londynie i pisarstwie. Juniper, chce wyjść za mąż. Co spowodowało, że wszystkie trzy do późnej starości zostały w murach zamku? Dlaczego nie spełniły swoich planów i zamierzeń? Piękna saga rodzinna z nieszczęśliwą miłością i tajemnicą sprzed lat w tle. Akcja rozgrywa się w Londynie oraz na prowincji, gdzie usytuowany jest zamek Mildehurst. Opis otaczającej go przyrody oraz cała towarzysząca mu aura wywarły na mnie duże wrażenie. Morton stworzyła niesamowity, ocierający się o magię klimat, który budzi pewien smutek i tęsknotę za przeszłością. Pierwsze co uderza we mnie to język, piękny, barwny, niemalże poetycki, wywołujący pod powiekami fascynujące obrazy. Autorka ma dar tworzenia niezwykle złożonych postaci i odsłania ich warstwa po warstwie. Główne skrzypce odgrywa tu niezwykła fabuła i jej nietuzinkowi bohaterowie. A odkrywanie tajemnic, które skrywają mury starego zamku sprawiło mi wiele przyjemności.
Kate Morton „Milczący zamek” Jaka to była literacka uczta. W dzisiejszych czasach już rzadko kto tak pięknie potrafi pisać, tak cudnie posługiwać się słowem. • Historia zaczyna się od tajemniczego listu, jaki po 50 latach trafia do Meredith Burchill, która w trakcie II wojny światowej mieszkała w zamku Milderhurst. W niedługim czasie Edie, córka Meredith, wyrusza do hrabstwa Kent. Tam poznaje trzy starsze Panie, mieszkanki milczącego zamku. Wśród nich jest kobieta, która zaadresowała list do jej matki. Edith dowiaduje się również, że zamek ten należał niegdyś do Raymonda Blythe’a, autora „Człowieka z błota”, jej ulubionej książki z czasów dzieciństwa. Okazuje się, że stary zamek skrywa mnóstwo tajemnic, tak samo jak kobiety które w nim mieszkają… • Nie wiem czemu ale założyłam, że w książce znajdę elementy fantastyki, jakieś duchy zamieszkujące zamek. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. „Milczący zamek” to natomiast piękna, romantyczna a zarazem mroczna historia, której bohaterkami są trzy siostry Blythe. Ich siostrzanej miłości i przywiązania do zamku nic nie jest w stanie zburzyć. Na kartach książki odkrywamy również tajemnice jakie skrywa Meredith, matka głównej bohaterki. Dużo w niej dialogów i opisów stanów emocjonalnych czy przyrody, jednakże nadają one niesamowitego klimatu tej książce. Dzięki akcji która odgrywa się dwutorowo możemy nieśpiesznie poznawać losy bohaterów, krążąc między 1941 a 1992 rokiem. Końcówka tej historii wywołała u mnie dreszcze wzruszenia. • Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o pięknym wydaniu jakie ukazało się nakładem Wydawnictwa Albatros. To nie tylko twarda oprawa i bogata w złocenia obwoluta ale również delikatny papier, który praktycznie przelewa się przez palce.
Akcja książki rozpoczyna się w pewne niedzielne popołudnie, kiedy to Edith jest świadkiem doręczenia po blisko pięćdziesięciu latach listu do jej domu rodzinnego. List otoczony jest woalem tajemnicy, a młodej redaktorce udaje się dowiedzieć tylko tyle, że podczas II wojny światowej jej matkę wraz z rodzeństwem ewakuowano z Londynu do Milderhurst. Tam została przygarnięta przez rodzinę Blythe`ów i otoczona opieką. Za sprawą różnych wydarzeń Edith dociera do zamku zamieszkałego przez trzy siostry: Percy, Saffy i Juniper i próbuje znaleźć odpowiedzi na piętrzące się w jej głowie pytania. Czy tajemnice ukryte w murach zamku zostaną w końcu wyjawione? Autorka na kartach książki zabiera nas w podróż po zamkowych korytarzach. W tej podróży będą towarzyszyły nam trzy siostry Blythe, które snując swoją opowieść wzburzą ją dodatkowo wspomnieniami. Klimat nie pozwoli choć na chwilę oderwać się od trzymającego w napięciu oczekiwania na zakończenie tej historii. Lekturze książki towarzyszy napięcie, lęk i narastające uczucie niepokoju, co więcej historia której świadkami są mury starej budowli w końcu zaczyna domagać się uwolnienia. Tajemnice skrywane przez lata składają się w jedna całość i układają jakby w hymn… Jeżeli szukacie książki, gdzie akcja nie pędzi, gdzie każdy rozdział bardzo powoli zbliża nas do rozwiązania zagadki z przeszłości to bardzo serdecznie polecam. Mnóstwo opisów stworzonych plastycznym, poetyckim językiem, które mi osobiście bardzo się podobały, jednak wiem, że nie dla każdego będą walorem. I choć lektura tej książki wymaga skupienia i uwagi warta jest przeczytania. Czytaliście? Macie w planach??
Czas to dziwne stworzenie… Niczym leniwy kocur czasami wlecze się w nieskończoność. Innym razem, niczym spłoszony wróbel, zdaje się znikać po jednym mrugnięciu oka. Głównej bohaterce książki spłatał jednak figla. Jej matce dostarczył list, o którym zapomniał przez dziesięciolecia, a samej bohaterce ciekawość, która stała się jej nieodzowną towarzyszką i co rusz szeptała jej do ucha… Najpierw cicho, a potem coraz bardziej natarczywie… Szept ciekawości narastał do momentu, w którym nie dało mu się oprzeć. Słodki głos w końcu dopiął swego i wszystko zostało podporządkowane odnalezieniu… zamku. Kamienne mury zamku przez dziesięciolecia nasiąkały ludzkim życiem. Niemi świadkowie sukcesów i porażek, narodzin i śmierci towarzyszyły swoim mieszkańcom, skrywając ich sekrety. Tym razem jednak postanowiły przemówić… Cała historia napisana jest pięknym, wciągającym językiem. To miła odmiana po ogromnej ilości współczesnych kryminałów pisanych niemal bezuczucia, maszynowo. Każde słowo otacza nas coraz bardziej woalem tajemniczości i stajemy się częścią opisywanych wydarzeń, niemal stając w butach głównej bohaterki. Możemy poczuć zapach wszechobecnego kurzu, spaleniznę w starej bibliotece… Wraz ze wzrastającym w nas zrozumieniem przeszłości dostrzegamy bolesną rzeczywistość i przewrotność losu, który nie daje szans na szczęśliwe zakończenie. Milczący zamek to pozycja na długie, ciemne jesienne wieczory z kubkiem gorącej herbaty i owinięci grubym kocem poczujemy największą satysfakcję z jej lektury. Dla mnie to była fantastyczna, wciągająca historia. Polecam z czystym sercem!
09-09-2021 o godz 18:00 przez:
Nie tylko oksiążkach
Seria „Butikowa” od Wydawnictwa Albatros to ekskluzywne książki, które poza pięknym wydaniem, zachwycają treścią. Twarda oprawa z mieniącymi ozdobnikami, obwoluta, a do tego wstążkowa zakładka – elegancja i wyjątkowa przyjemność czytania w jednym! Tym razem w tej zachwycającej wyglądem serii ukazało się wznowienie Milczącego zamku Kate Morton. Miałam już przyjemność czytać książki autorki, ale do tego tytułu jeszcze nie dotarłam. Tym bardziej cieszę się, że mogłam poznać powieść w tak niesamowitej odsłonie! Milczący zamek to tajemnicza, wielopokoleniowa historia, osadzona w murach zamku, gdzie fabuła skupia się wokół zagadkowej powieści „Człowiek z błota” – dzieła ojca rodziny Blythe’ów. Wydarzenia opisywane są w dwóch płaszczyznach czasowych, dzięki czemu w miarę odkrywania sekretów przechodzimy płynnie do ich źródeł. Autorka poruszyła tak wiele trudnych i bolesnych międzyludzkich relacji, przede wszystkim rodzinnych, które nie pozwalają odłożyć lektury. Język jakim posługuje się pisarka i atmosfera jaką potrafi zbudować zachwyca, ciekawi i niepokoi. Zamek to centrum wydarzeń rozgrywających się na przestrzeni lat. Mury nasiąkają tajemnicami i są świadkiem nieprawych czynów, które próbują zatuszować jego mieszkańcy. Milczący zamek uświadamia, że przemijanie jest nieodłączną częścią naszego życia, a wyrządzone krzywdy innym zawsze wyjdą na jaw, to tylko kwestia czasu. Czytając tę powieść czułam, że odkrywam każdą komnatę zamku, każdy zakamarek, a echo nostalgii niosące się przez kolejne pomieszczenia dawało upust skrywanym przez lata sekretom. Czytajcie!
„Milczący zamek” to opowieść o trzech siostrach? A może o zamku kryjącym sekrety swych mieszkańców w kamiennych murach? Albo o ogarniętym szaleństwem pisarzu, którego prześladują bohaterowie jego powieści? Nie byłoby jednak tych opowieści, gdyby nie pewien zagubiony list, dostarczony po pięćdziesięciu latach do adresatki. Jaką wiadomość skrywał? Jakie konsekwencje przyniosło jego niedostarczenie przed pół wieku? I jaki łańcuch zdarzeń zapoczątkował? W mrocznych murach zamku Mildhurst, czasy świetności mającym już dawno za sobą, podobnie zresztą jak jego osobliwe mieszkanki, kryją się tajemnice, które skrywane głęboko prowadzą do szaleństwa, osamotnienia i uwięzienia w okowach narzuconego życia. Powieść urzeka magią nostalgii wyzierającej z każdej karty. Smutku niespełnionych marzeń, zawiedzionych oczekiwań i nieszczęśliwej miłości. Bo nawet siła miłości nie jest w stanie wyzwolić z jarzma powinności wobec przodków i rodzinnego dziedzictwa. Czaruje pięknem języka odkrywającego przed czytelnikiem brudne sekrety swych bohaterów pogrążonych w koszmarze wojny i próbujących żyć z jej konsekwencjami. Podobnie jak przemija życie trzech sióstr, połączonych na zawsze przez zdradliwą przeszłość, przemija i świetność zamku pokrywając wszystko grubą warstwą kurzu. Z pewnością jest to kolejna niesamowicie klimatyczna i pięknie wydana pozycja składająca się na "Serię butikową" wydawaną przez Wydawnictwo Albatros.
Kate Morton na pewno pisze przepiękne historie, których nie sposób odłożyć przed zapoznaniem się z ostatnim zdaniem. Przed laty w zamku wydarzyło się coś co sprawiło, że wszystkie trzy siostry nadal w nim mieszkały, choć minęło już 50 lat. Okazało się, że matka głównej bohaterki także spędziła tam rok podczas wojny, gdy los bombardowań był niepewny. Teraz list miał zburzyć rodzinny spokój, a tajemnice sprzed lat mogły w końcu ujrzeć światło dzienne. Nie miałam wcześniej styczności z twórczością tej autorki, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Na samym początku na pewno nieco przeraża objętość - ponad 550 stron drobny drukiem może sprawiać wrażenie długiej lektury. Nic bardziej mylnego. Choć nic tego nie zapowiadało za sprawą bardzo plastycznych opisów i tajemnicy udało mi się z nią zapoznać w pół dnia. Najnowsza powieść autorki należy do serii butikowej, przeznaczonej dla kobiet, do której zaliczono już całkiem sporo pozycji. Ta pozycja zachwyca swoim pięknym wydaniem i taką samą treścią. Na pewno jest to jedna z piękniej napisanych książek z którymi miałam okazję zapoznać się w ostatnim czasie. ,,Milczący zamek" Kate Morton to jednotomowa historia o trzech siostrach i dziewczynie, która spędziła z nimi rok. Są tutaj miłość, tajemnice, niedopatrzenie. Całość czyta się lekko i z zainteresowaniem.
28-08-2021 o godz 21:02 przez:
KsìążkowyZakątekUli
Dziś chcę opowiedzieć Wam o niezwykłej książce, "Milczący Zamek" Kate Morton to kolejna piękna pozycja w serii butikowej wydawnictwa Albatros. Śliczna obwoluta, twarda oprawa kryją w sobie mroczną historię która wciąga i intryguje od pierwszej strony. W ręce Edith Burchill i jej matki po 50 latach trafia tajemniczy list którego nadawcą jest Juniper Blyth z Zamku Mildehurst. Wraz z listem do matki Edith wracają wspomnienia sprzed wielu lat gdy podczas II wojny światowej spędziła w zamku ponad 1,5 roku. Przed laty zamek Mildehurst był własnością autora baśni o "Człowieku z Błota" Raymonda Blytha. Obecnie mieszkają w nim jego trzy córki, dwie bliźniaczki Percy i Saffy oraz młodsza Juniper. Gdy Edith wyrusza do hrabstwa Kent nie ma pojęcia jakie tajemnice przyjdzie jej odkryć i jak bardzo zapomniany list może odmienić jej życie. "Milczący Zamek" to kolejna rewelacyjna książka autorki, wciągająca, romantyczna i mroczna jednocześnie. Historię poznajemy dwutorowo, tą z przeszłości z 1941 roku i obecnie czyli z 1992. Autorka nieśpiesznie snuje opowieść odsłaniając coraz to nowe tajemnice, nie mogłam się oderwać i bardzo żałuję że już wróciłam z tej niesamowitej przygody.
"Milczący zamek" to wspaniała historia napisana pięknym stylem. Edie Burchill młoda redaktorka jest świadkiem, gdy jej matka dostaje pocztę z adnotacją "zagubiona przesyłka". Okazuje się, że to list sprzed pół wieku, z czasów wojny. Edie dowiaduje się, że jej matka jako dziecko mieszkała przez pewien czas w okresie wojny w zamku Milderhurst, należącym do znanego pisarza, obecnie zamieszkałego przez jego trzy córki. Teraz ma możliwość poznać losy swojej rodziny. Akcja biegnie dwutorowo: obecne wydarzenia to lata 90-te, przeplatają się z tymi z okresu lat wojennych. Stopniowo poznajemy historię mieszkańców zamku, jego mroczne tajemnice, sekrety rodzinne. Z przyjemnością przeczytałam książkę, podobały mi się piękne opisy, dobrze scharakteryzowani bohaterowie. Przenieście się do wiekowego zamku, z jego tajemnicami, gdzie słychać głosy z przeszłości, by poznać życie jego mieszkańców. To wyjątkowa historia, z zakończeniem, które nie sposób było odgadnąć.
Powieść pełna tajemnic i siostrzanej miłości. Kate Morton znowu zachwyca kunsztem literackim. Obok pięknych opisów uczuć bohaterów i ich rozterek, autorka równie ciekawie maluje ich świat. Opisy zamku i okolic, Londynu w czasie II wojny światowej dopełniają cała historię. Milczący zamek to historia dla osób zakochanych w starych angielskich posiadłościach, ale przede wszystkim to powieść dla czytelników kochających zawiłości ludzkiego życia i jego nieprzewidywalność. Zakochałam się w tej książce.W jej tajemniczością, ale również dlatego że autorka wykreowała tak realistyczne postaci. Jako czytelnik czułam uczucia Jupiter, Toma, Percy. Zżyłam się z nimi i ich losami. Morton stworzyła świat, który poruszył moje serce. Ta powieść jest przykładem wszystkiego tego co powinna mieć każda książka.
https://www.instagram.com/p/CRmEFi1LNeR/ Lektura wydawała mi się trochę zagmatwana. Przeskakiwała ona w czasie i bywało mi trudno nadążyć i pojąć wszystkie wydarzenia. Aura tajemniczości z pewnością pomogła tej książce. Mimo tego, nie jest ona do końca dla mnie. Czegoś mi w niej brakowało. Miała świetne podstawy, ale historia nie była jednak niczym specjalnym. Największym atutem powieści są bohaterowie i ich rozbudowane charaktery. Każdy z nich był wyjątkowy i z ciekawością przyglądałam się ich rozwojowi wraz z biegiem lat. Jest to opowieść dla tych, którzy cenią sobie rodzinne relacje, nakreślono w niej zarówno bezwarunkową miłość, jak i sprzeczność uczuć.