4/5
26-08-2021 o godz 14:15 przez: Daria Matuszewska
Kiedy na Instagramie zrobił się szum wokół tej książki wiedziałam, że chce ją przeczytać. Dziękuję @wydawnictwoczarnaowca za egzemplarz do recenzji Jeszcze jakiś czas temu nie skusiłabym się na przeczytanie książki, która jest tak rozchwytywana. Lubię czytać to co mi się podoba, a nie to na co jest moda. Niestety szał na nowości dotarł i do mnie Cóż mogę wam więcej o Matni napisać, skoro jej recenzje są tak popularne, że większość osób kojarzy już Piotrowskiego. Wchodzę na insta a tam Matnia, wszędzie Matnia, za chwilę i wyskoczy mi z lodówki niczym rodzinka Lewandowskich Nie zdążyłam się zapoznać z twórczością autora oprócz pozycji – Krew z krwi, która bardzo chwyciła mnie za serce. O serii z Igorem Brudnym też już się naczytałam i wiem, że chce go poznać. Zuzanna Krupa oszukana przez byłego chłopaka została sama z dwumilionowym długiem oraz bliźniaczą ciążą. Los sprawia, że na swojej drodze poznaje przystojnego Marka. Mężczyznę wręcz idealnego.. Pragnącego zaopiekować się ciężarną Zuzą oraz zostać ojcem dla jej córeczek. Zaślepiona miłością przeprowadza się z ukochanym do domu po jego rodzicach w rodzinnej miejscowości Toporzyce. Życie, które dotąd nie szczędziło Zuzy staje się jeszcze większym koszmarem.. Zacznę od tego, że akcja książki rozwija się powoli, dla mnie kompletnie nic się nie działo. Nie czułam strachu, który odczuwała główna bohaterka a wręcz śmieszyło mnie jej zachowanie. Gołym okiem widać naiwność dziewczyny i szczerze żal mi jej. Niestety to jej naiwność sprawiła, że tak wyglądało jej życie a nie inaczej. Tak właśnie wygląda człowiek zaślepiony miłością. Wyznania Marka utwierdzają dziewczynę jakie ją spotkało szczęście, a to jest tylko bujda. Podobała mi się miejscowość Toporzyce, pod względem opisów krajobrazu. Dom nad jeziorem na pewno był pięknym miejscem, ale nazwa jeziora Wiedźmie mnie odstraszało. Mieszkańcy tej małej wioski strasznie mnie zniechęcili i nie chciałabym mieszkać w takiej społeczności. Małe miejscowości mnie zachwycają bo sama z takiej pochodzę ale tą omijałabym szerokim łukiem. Główna bohatera jest naiwna i głupiutka, wcale mnie ona nie denerwowała a wręcz byłam ciekawa jej dalszych losów i czekałam kiedy przejrzy na oczy. Odnosząc się do Marka mam pytanie- gdzie znajdę takiego mężczyznę? Mężczyznę idealnego? Jak wiecie dajcie mi znać bo kto by nie chciał takiego ideału. Świetnie wykreowana postać dwulicowego dupka. Fabuła jak najbardziej była spoko, pomysł sam w sobie super. Końcówka książki trzymająca w napięciu i wtedy się zaczęło dziać, aż żałowałam, że książka już się kończy… Może miałam zbyt duże oczekiwania wobec niej, chciałam by od pierwszych stron trzymała mnie w takim napięciu co ostatnie strony. Matnia zrobiła duże poruszenie wśród czytelników, wywołała dużo emocji i wydaje mi się, że taki był cel. Przekaz tej książki jest bardzo ważny ale zdradzić go nie mogę bo zepsuje całą niespodziankę osobą, które mają ją w planach. Mam taki mały fetysz odnośnie tytułów książek lubię wiedzieć co znaczą i jak odnoszą się do książki. Zrobiłam reaserch u wujka google i znalazłam, że tytułowa Matnia oznacza z języka francuskiego „cul-de-sac” „ślepy zaułek” odnosi się do sytuacji bez wyjścia. Mam nadzieje, że dobrze z tym trafiłam Kto jeszcze nie zna Matni? Polecam, jak najbardziej warta uwagi :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-08-2021 o godz 17:27 przez: Inthefuturelondon
O twórczości pana Piotrowskiego chyba nie muszę pisać za wiele. Nie da się ukryć, że jest to coraz bardziej rozpoznawalne nazwisko wśród polskich autorów. Jego seria o Igorze Brudnym mnie zachwyciła i długo nie mogłam wyrzucić jej z głowy. Kiedy więc zobaczyłam, że premierę będzie miała jego najnowsza powieść, z miejsca poczułam się zaintrygowana. W taki oto sposób Matnia znalazła się w moich rękach. Jednak czy była to równie dobra lektura, co poprzednie książki autora? Zuza niestety nie zaznała w życiu szczęścia. Kiedy więc została oszukana przez swojego ukochanego, a następnie przez niego porzucona, wydaje jej się, że gorzej być nie może. Jak bardzo się myliła… Okazuje się, że kobieta jest w bliźniaczej ciąży, a nad głową wisi jej dwumilionowy dług. Wkrótce poznaje Marka - przystojnego, ułożonego i szalenie troskliwego mężczyznę. Ich relacja szybko nabiera rumieńców, a po kilku miesiącach postanawiają razem zamieszkać. Wspólnie przeprowadzają się do Toporzyc. Tam Marek dowiaduje się, że będzie musiał wyjechać w pilnych sprawach służbowych do Niemiec, zostawiając ukochaną na kilka miesięcy. Czy Zuza zaaklimatyzuje się w nowym środowisku? Czy obejdzie się bez koszmarów? No cóż, muszę przyznać, że Matnia jest zdecydowanie inną powieścią, niż przykładowo Piętno. Początek książki nie napawał mnie wielkim optymizmem, a momentami miałam wręcz wrażenie, że czytam coś niestety słabszego. Moja zbyt szybka ocena sytuacji jak zawsze przysporzyła mi wiele różnych przemyśleń, które nie zostały potwierdzone w dalszej części powieści. Bo tak, początek nie jest zbyt ciekawy, jednak im dalej w las - tym coraz mroczniej i bardziej niepokojąco się robi. Główna bohaterka powieści, czyli Zuza wzbudziła moją sympatię. Choć na ogół raczej nie przepadam za bohaterkami, które wszystko widzą tylko w ciemnych barwach, tak Zuza skradła moje serce. Rozumiałam jej rozterki i wszelkie (nawet te bardziej katastroficzne) wizje. Wydaje mi się, że gdybym sama znalazła się na jej miejscu, postąpiłabym podobnie. Głuchy i ciemny las raczej nie wydaje się wesołym i radosnym miejscem do spędzania ostatnich miesięcy ciąży. Zwłaszcza że sąsiedzi też nie wydają się zbyt sympatyczni. Nie da się ukryć, że Przemysławowi Piotrowskiemu udało się zbudować w tej powieści niepowtarzalny klimat. Z każdej kolejnej strony wylewał się mrok oraz niepokój spowodowany tym, co dzieje się dookoła. Pióro autora również zasługuje na wszelką uwagę, ponieważ pisze on bardzo dobrze i przyjemnie - nawet biorąc pod uwagę opisywaną historię. Kreacja bohaterów również budzi mój zachwyt - zwłaszcza owych sąsiadów, o których wspomniałam wyżej. Matnia to kolejna powieść pana Piotrowskiego, która z pewnością na długo zapadnie w mojej pamięci. Jej lektura sprawiła, że zapomniałam o całym świecie na kilka godzin, a muszę też wspomnieć, że połknęłam tę pozycję przy jednym podejściu. Historia Zuzy budzi grozę i niesamowity strach. Myślę, że po przeczytaniu tej książki niewiele ciężarnych zdecyduje się na przeprowadzkę na tereny leśne. Jeżeli lubicie dobre thrillery psychologiczne, które nie pozostawiają czytelnika obojętnego - koniecznie zainteresujcie się Matnią. Być może porwie Was ona równie mocno.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-09-2021 o godz 14:22 przez: justus
Zachęcona wieloma dobrymi opiniami, wręcz napaliłam się na „Matnię” Przemysława Piotrowskiego. Czy byłam równie usatysfakcjonowana jak inni? No nie do końca. Mam mieszane uczucia co do tej pozycji. I choć wiedziałam, że nie ma tu krwi, morderstw i innych mrożących krew w żyłach rzeczy, tak spodziewałam się, że na moich plecach poczuje choć mały dreszczyk grozy, o którym mówiła jedna z polecajek na okładce! Ale niestety… Sama historia była naprawdę ciekawa. Bo mamy tu Zuzę, która jest w ciąży i spodziewa się bliźniaczek. Przeprowadza się na totalna wiochę, a jej nowy partner dostaje grubą fuchę w pracy i musi wyjechać – oczywiście co jakiś czas przyjeżdża na weekend. Jednak większość czasu Zuza jest sama, a mieszkańcy wioski… no cóż. Nie wyglądają na normalnych…. To zdecydowanie nie jest „Rancho”, czy „M jak miłość”, a ludziom daleko jest do okazywania jakiejkolwiek sympatii… Czy ta książka ma klimat? Ma, jednakże najlepiej czytać ją w ciszy i najlepiej w nocy, bo wtedy czytelnik jest w stanie odczuć jakiekolwiek emocje. Jeśli o mnie chodzi, ja tego nie odczułam. Jak już zaczynałam się wkręcać, to przydługie opisy zdecydowanie, ostudzały mój entuzjazm. Owszem, zdarzały się momenty, które miały potencjał :P No ale co ja pocznę, że mnie ciężko zadowolić, jeśli chodzi o takie rzeczy – ja jestem kinoman i gracz komputerowy, więc niektóre horrory mi nie straszne (Outlast 2 zdecydowanie podniósł poprzeczkę, jeśli chodzi o lasy i nawiedzonych mieszkańców wioski). I może też przez to w połowie książki domyśliłam się zakończenia  Nawet napisałam do @czytelnia_magdaleny, że mam nadzieje, że to się tak nie skończy – i tak właśnie się skończyło :P Książka wciąga. I nawet pomimo tych przydługich opisów wioski, czy tego co główna bohaterka robiła przez cały dzień, historia jest ciekawa. Autor świetnie wykreował mieszkańców Toporzyc, do których nie dało się poczuć żadnej sympatii. Same ich dialogi, idealnie obrazowały z jakimi ludźmi Zuza ma do czynienia… Niektóre poczynania głównej bohaterki, wydały mi się wielce nieprawdopodobne, tym bardziej, że kobieta zostaje sama w bliźniaczej ciąży na odludziu. I choć rozumiem, że sytuacja życiowa zmusza ją do zamieszkania w innym miejscu, tak jest to dla mnie nie do pojęcia, żeby w takim stanie być samemu w lesie.. A „pierwsza akcja”, która jej się tam przytrafiła, mnie osobiście, szybko by stamtąd wykurzyła, a nie wzbudzała jeszcze większe zainteresowanie otaczającymi mnie ludźmi :P W Sherlocka mogłabym się bawić, ale gdybym pod sercem nie nosiła dwóch żyć. Ogromny plus za kreacje i za fabułę, bo pomysł genialny! Ja chyba potrzebuję mocniejszych wrażeń :P Pomimo wszystko uważam, że książka jest warta przeczytania. I z pewnością wielu czytelnikom przypadnie do gustu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-08-2021 o godz 21:07 przez: ksiazka_pachnie_kawa
Dzień dobry Kochani :) Dzisiaj mam dla Was premierową recenzję najnowszej książki Przemysława Piotrowskiego „Matnia” Bardzo dziękuję wydawnictwu Czarna Owca za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki. „Matnia” to historia kobiety bardzo doświadczonej przez życie. Zuza nigdy nie miała zbyt szczęścia, jednak zawsze jakoś sobie dawała radę. Mężczyzna, z którym się związała i dla którego była w stanie poświęcić życie zostawia ją z dwumilionowym długiem i w ciąży bliźniaczej. Niespodziewanie w jej życiu pojawia się Marek, mężczyzna idealny: przystojny, troskliwy i dojrzały. Po kilku miesiącach związku pełnego romantyzmu i czułości proponuje dziewczynie przeprowadzkę do rodzinnych Toporzyc. Wątpliwości Zuzy związane z wyjazdem rozwiewają dopiero podejrzani ludzie, którzy pojawiają się pod jej oknami. Sielanka ich obojga nie trwa długo. Po przeprowadzce Marek dowiaduje się, że musi jechać do Niemiec z powodu pilnego zlecenia. Zaczyna się jesień, noce robią się coraz dłuższe, Zuza zostaje sama w starym domu w środku lasu. Wiejska sielanka z każdym dniem coraz bardziej przypomina koszmarny sen… „Matnia” to piąta książka Przemysława Piotrowskiego. Jest to thriller psychologiczny, w którym akcja rozwija się bardzo powoli, wręcz w ślimaczym tempie. Prolog zmroził mi krew w żyłach i sprawił, że miałam ciary na całym ciele. Jedak po przeczytaniu pierwszego rozdziału, miałam wrażenie, że jak nic trąci tanim romansidłem. Myślę sobie " Kurde, to nie może być Piotrowski! On i romansidło?! W życiu. Tu na pewno coś się jeszcze wydarzy. Na pewno będzie grubo". Miałam rację. Walnęło niczym bomba atomowa w Hiroszimie. Akcja w końcu zaczynała się rozwijać, a do mojego umysłu znów wkradł się niepokój, lęk i groza. Włoski stawały dęba ze strachu. W tej książce autor porusza problemy świata realnego. W sposób umiejętny pokazuje nam, jak jedna osoba może omamić całą wioskę dla swoich korzyści. Ukazuje, jak łatwo wyplenić w ludziach resztki człowieczeństwa zastępując je pieniędzmi i korzyściami majątkowymi. Jak łatwo omamić samotną osobę obiecując jej złote góry. Jest jeszcze jeden główny temat poruszany w lekturze i dotyczący tego, co dzieje się w dzisiejszym świecie. Nie mogę go Wam zdradzić, bo to już byłby za duży spoiler. To thriller inny niż wszystkie. Tutaj nie ma mordobicia i rozlewu krwi. Tutaj mamy manipulację i grę na ludzkich uczuciach. Na początku miałam mieszane uczucia, ale koniec końców jestem jak najbardziej na tak. Czyta się szybko i lekko, chociaż książka porusza ciężki temat. Przeczytajcie, bo naprawdę warto.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-08-2021 o godz 13:53 przez: Anonim
mamakawaiksiazki.blogspot.com Z jaką niecierpliwością czekałam na tą książkę! Muszę przyznać, że Przemysław Piotrowski stał się jednym z moich ulubionych autorów. Każda z jego książek zaskakuje- głównie na uwagę zasługują mocne zakończenia i kreacja bohaterów. Autor potrafi stworzyć genialną postać komisarza, bezwzględnego mordercy, szalejącego z rozpaczy ojca, a teraz ciężarnej kobiety ze skomplikowaną przeszłością. Jeśli nie będziecie tych książek porównywać do siebie, a traktować każdą jako oddzielną historię to czeka was prawdziwa literacka uczta. Krótko o fabule: główną bohaterką jest Zuza, która spodziewa się bliźniaków. Ojciec dziecka uciekł zostawiając ją w trudnej sytuacji i z długami. Przypadkowo poznaje Marka i jej życie się odmienia, bo mężczyzna otacza ją opieką i daje wsparcie. Przenoszą się na wieś, gdzie Zuza spędza całe dnie sama. Wokół niej zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Nie wiedząc w co wierzyć, niepokojące myśli zrzuca na trudny okres w życiu i szalejące hormony. Spokojna wieś, podejrzliwe spojrzenia, pomost na skraju jeziora i samotna kobieta z milionem myśli w głowie. Jakie tajemnice skrywają mieszkańcy? Co jest prawdą, a co tylko wydaje się Zuzie? Choć akcja nie trzyma w napięciu od samego początku, jak zapowiada okładka, to ciężko jest oderwać się od tej książki. Zamiast grozy czuć lekki dreszczyk emocji- wiadomo, że coś się zadzieje, jednak wszystko toczy się bez większych zaskoczeń. Akcja jest raczej powolna, przetykana co jakiś czas małym zdarzeniem, które zasiewa niepokój i mąci w głowie, by znów wrócić na spokojne tory. Za to końcówka jest jak trzęsienie ziemii- zupełnie odwrotne do tego, co dzieje się przez całą książkę. Bardzo podobała mi się pierwszoosobowa narracja, przez co jeszcze bardziej dało się odczuć niepokój głównej bohaterki. Na fabułę składa się wiele przemyśleń Zuzy, jej codzienności i rozmów z przyjaciółką i Markiem. Z jednej strony nic nadzwyczajnego, jednak takie momenty usypiają czujność i każdy nawet mały gest czy zdanie staje się podejrzane. Czytając przeniosłam się razem z Zuzą do małego domku na wsi oddalonego od ludzi, czułam podejrzane spojrzenia sąsiadów i lekki niepokój gdy zapadał zmrok. Czytało mi się rewelacyjnie, jednak za mało tu było thrillera w thrillerze. Czy jestem zawiedziona? Oczywiście, że nie. Końcówka jak zwykle wbiła w fotel, natomiast dla mnie to powieść obyczajowa z elementami thrillera-i w takiej klasyfikacji ja nie mam się do czego przyczepić ;) Z egzemplarz dziękuję wydawnictwu Czarna Owca!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-08-2021 o godz 13:36 przez: Agnieszka
Na tę książkę bardzo czekałam! Jako że seria o Igorze Brudnym mnie zachwyciła totalnie, nie mogłam się doczekać najnowszej premiery od Autora. Znając możliwości i pióro Pana Przemysława liczyłam na kolejny świetny, mrożący krew w żyłach thriller, który zwali mnie z nóg. Rzeczywistość jednak jest taka, że na nogach stoję, a książka okazała się zupełnie inna niż sobie, wyobrażałam. Nie twierdzę absolutnie, że to źle. Po prostu chyba miałam inne oczekiwania względem tej powieści i przez swoje wyobrażenia i różne inne opinie, poczułam się nieco zbita z tropu. już od samego początku Autor stwarza swój niepowtarzalny klimat, do którego nas zaprasza i pozwala nam się rozgościć. Sceneria, w jakiej odgrywa się akcja książki bardzo mi się, podoba, ma w sobie coś tajemniczego. Akcja jest prowadzona powoli, ale dosyć sumiennie. Bardzo dokładnie poznajemy główną bohaterkę, która momentami wzbudzała we mnie skrajne uczucia. Czasami musiałam odrobinę powywracać oczami, żeby odreagować jej dziwne zachowania. Taki jej urok. W całej historii czuć, że coś się święci. Napięcie jest względnie utrzymywane, wzbudza ono na tyle ciekawość, że nie sposób oderwać się od czytania lektury. Jest intryga, są niewyjaśnione sytuację i jest postać Marka, która od początku mi nie pasowała. Czytelnik, który odrobinę ‘ siedzi ‘ w tym gatunku, wyłapie drobne zmiany w zachowaniu naszego bohatera, które nie są pasujące do jego ogólnego wizerunku. Sam pomysł na fabułę jak najbardziej mi się podoba. W całości zabrakło mi jedynie nieco ostrości, jakiegoś większego rozlewu krwi, czegoś bardziej brutalnego Spodziewałam się naprawdę mocnych i przerażających scen, czy opisów ( mając na uwadze możliwości Autora, z poprzednich książek ) . Całość czyta się od deski, do deski. Tak jak wspomniałam- fabuła jest na tyle ciekawa i wciągająca, że nie można jej tego odmówić. Reasumując, jest to opowieść , w której od samego początku wyczuwa się zło, które dość umiejętnie się skrywa. Jest niepowtarzalny klimat i w miarę spokojne rozwinięcie całości. Pojawiają się pytania, na które w scenie finałowej uzyskujemy odpowiedzi. Samo zakończenie mnie usatysfakcjonowało, jednak liczyłam na coś więcej. Coś mroczniejszego. Coś bardziej niebezpiecznego. Zbliżając się do ostatnich stron, czekałam w napięciu na końcowy rozwój wydarzeń. Polecam wam tę książkę, idealnie nada się na wieczór, najlepiej przy kominku, żeby jeszcze lepiej wczuć się w klimat opowieści! Gratuluję Autorowi kolejnej premiery!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-08-2021 o godz 10:13 przez: Jadzka.aa
Są tacy autorzy, że ich książki bierzesz w ciemno i do takich autorów należy Przemysław Piotrowski, który serią o komisarzu sprawił, że stał się jednym z moich ulubionych autorów. Tym razem na tapecie będzie Matnia, książka, która tak jak twierdził Marcel Moss, była klaustrofobiczna, i całkowicie się zgadzam z tym, dodałabym od siebie, że była również duszna. Czytając ją, momentami brakowało mi tchu, czułam ten charakterystyczny ucisk w klatce piersiowej, a jednocześnie brnęłam w nią dalej, pogrążając się w zaduchu i zniecierpliwieniu. Autor stworzył naprawdę dobry klimat wsi, w której się wszyscy znali, wiedzieli o sobie wszystko, powierzali najmroczniejsze sekrety. Było również wyczuwane napięcie, a czasem nawet elementy grozy, które niejednokrotnie sprawiały, że mój oddech stawał się szybszy, a dreszcze sprawiały, że robiło mi się niemiłosiernie zimno! Tak, dałam się przestraszyć. Jest to książka, która nie ma praktycznie większych wad, poza tym, że miała kilka zapychaczy, to całość wypadła naprawdę imponująco. Na uznanie zasługuje wyśmienicie poprowadzona narracja kobieca, choć początkowo obawiałam się, że autorowi może podwinąć się gdzieś noga, zrobi błąd, który będzie rzutował na odbiór książki. Całe szczęście moje obawy się nie spełniły, a autor zaskoczył mnie przekazem emocji, odczuć i zachowań kobiety, która będą w ciąży,obawia się o życie swoich nienarodzonych dzieci. I ten prolog, który podnosi ciśnienie krwi, przyspiesza oddech i wciąga! Tak Matnia wciąga już podczas czytania prologu, później zwalnia, ale tylko delikatnie, by za chwilę znów przyspieszyć. Autor podkręca fabułę, sprawiając, że wzrasta nie tylko napięcie, ale i oczekiwanie na ten kluczowy moment. Moment, w którym nagromadzone emocje będą musiały znaleźć ujście, ale jak już je znajdą, to nie będzie wtedy co zbierać. Pozostaje tylko jeden wielki szok, zbieranie szczęki z podłogi i nieme pytanie "ale jak?". I choć mniej więcej w połowie wiedziałam, kto może być zamieszany w to wszystko, co się dzieje w Toporzycach, to nie spodziewałam się takiego zakończenia! Czytałam je jednym tchem, przygryzając wewnętrzną stronę policzka, oddech przyspieszał, a głowa zaczęła niemiłosiernie pulsować — to był właśnie ten moment, w którym nagromadzone emocję znalazły ujście, jednocześnie zmiatając mnie z planszy. Bardzo dziękuje autorowi za "niespodzianke" zawartą w epilogu i niecierpliwością czekam na więcej! Polecam z całego serca i zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-08-2021 o godz 17:52 przez: m_jak_mala
Dziś przychodzę do Was z przedpremierową recenzją najnowszej książki @przemyslawpiotrowski „Matnia” która swoją premierę będzie miała już 11 sierpnia! Książka ukazała się nakładem @wydawnictwoczarnaowca któremu dziękuje za egzemplarz 🖤🖤 Jest moc! Choć już wiem i zawsze biorę w ciemno kolejne książki autora, tym razem jestem jeszcze pod większym wrażeniem. Dlaczego? Przyznam szczerze, nie spodziewałam się, że autor poprowadzi narracje kobiecą! I wyszło świetnie. Oczywiście brawa za zgłębienie tematu, odzwierciedlenia uczuć, niepokoju i wszystkie tematy z którymi borykają się ciężarne. Trudny temat historii, wręcz przerażający, to fakt. Nie wyobrażam sobie tego jako matka, ale to nie znaczy, że tego nie ma. Wiemy, że takie przypadki się zdarzają, choć rzadko słyszymy o nich w mediach. Przerażajace, straszne, okrutne rzeczy, dzieją się tam, w ciemności, w czeluściach internetu, przestępczego półświatka. Klimat powieści zachowany w taki sposób, że czytelnik odczuwa napięcie do ostatnich stron, choć początkowo książka ma cechy bardziej obyczajówki, dopiero kiedy zagłębiamy się w historię, klimat zmienia się na coraz bardziej tajemniczy, mroczny, osaczający. Snułam wiele domysłów, bo przyznam szczerze, idealne życie na które Zuza dostaje szanse jest aż niewyobrażalne. Ale czy faktycznie dostaje? Zuza od początku nie ma łatwego życia, nawet teraz kiedy jest po trzydziestce życie daje jej w kość. Jej były partner zostawił ją nie tylko z długami i prześladującymi ją ludźmi, którzy zrobią wszystko by odzyskać pieniądze. Zuza jest w ciąży. Samotna, porzucona, bez perspektyw, bez pracy i pieniędzy. Kiedy poznaje Marka jej świat się zmienia. W końcu jest dla kogoś ważna, kochana. Marek to spełnienie jej marzeń, cudowny, kochający i bezinteresowny człowiek. Wedle obietnic zapewni jej i jej dzieciom wszystko czego zapragną. Urzeczona historią zakochanego w niej mężczyzny, postanawia wyprowadzić się do rodzinnego domu Marka, odnaleźć tam szczęście i spokój. Od początku jej przyjazdu na wieś odczuwa niepokój, zwłaszcza, że Marek w związku z nowym projektem musi wyjechać do Niemiec. Samotna kobieta coraz częściej zauważa dziwne zbiegi okoliczności, tajemniczość i dziwne zachowanie mieszkańców wsi, a także mrok czający się nie tylko za oknem… Nie wiem czy bardziej „jarać się” książką, która była świetna czy ukrytą dla nas, czytelników wiadomością, którą autor nam przemyca 😁 niech będzie, że „jaram się” tym i tym 😂 Serdecznie polecam! 🖤
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-08-2021 o godz 13:58 przez: Poczytaj ze mną
Przemysław Piotrowski myślę, że ciągle próbuje swoich sił i sprawdza się w każdym gatunku kryminału, sensacji czy thrillera. Chce poznać siebie i nas, sprawdzając nasz gust i swoją siłę rażenia. Chce ocenić, w czym, czuje się najlepiej i obserwuje nas, jak my to odbieramy. Taka myśl przyszła mi po przeczytaniu tej książki i zapewniam, że nieparta jest na wiedzy u źródła ;-) Tym razem autor napisał kryminał, w którym nie ma detektywów, akcja rozgrywa się w wiejskiej chacie i dookoła gospodarstwa. Problemy dotyczą podejrzeń, sąsiedzkich plotek i tajemnic, które nie mogą opuścić obszary wsi. Główną bohaterką jest Zuza, która dostaje kopa od życia i trafia na złego mężczyznę, z którym zachodzi w bliźniaczą ciążę. Po związku został szybko rosnący brzuch i wielki dług, który sięga milionów długów. Spotyka w swoim życiu Księcia o imieniu Marek. Jest bardzo przystojny, szarmancki, troskliwy i bardzo w niej zakochany. Akceptuje ciąże i czeka na rozwiązanie z wielką niecierpliwością. Zamieszkują razem na wsi w domku, który dostał w spadku. Toporzyce to wioska zabita dechami, gdzie świat stanął w miejscu i nie goni go rozwój cywilizacji, a ludzie są zacofani społecznie. Panuje tam chamstwo, pijaństwo i każdy pilnuje swojego nosa. Marek dostaje duże zlecenie w Niemczech i wyprowadza się na cztery miesiące, a Zuzanna musi sobie radzić sama. Poznamy i poczujemy jej trudy z życia na wsi, kiedy musi sobie radzić w codziennym życiu i panującą samotnością. Ciekawość i chęć poznania sąsiadów popycha naszą bohaterkę, do próby pojednania się z nimi. Jak to się mówi „Ciekawość to pierwszy stopień do piekła” i tak właśnie było tym razem. Wiejska sielanka z każdym dniem coraz bardziej przypomina koszmarny sen… Książka nie ma aż tak szybkiego tempa, do którego przyzwyczaił nas swoimi pierwszymi książkami. Osób biorących udział w głównej akcji nie ma aż tak wiele, ale książka wciąga i trzyma w napięciu. Ciekawość rośnie w miarę czytania. Chęć poznania dalszych losów i rozwoju sytuacji, nie pozwoliły odłożyć tej książki, aż noc mnie zastała. Bardzo podobał mi się klimat, jaki autor stworzył i tajemnice, które trzeba było rozwiązać. Niestety szybko domyśliłam się zakończenia, co nie znaczy, że emocje moje opadły. Cieszę się, że autor nie zamknął się w jednym gatunku i z każdą książką możemy poznać jego kolejne oblicze. Ciekawa jestem, nad czym teraz duma i pisze…czym tym razem nas zaskoczy. A może wróci do tego od czego zaczął.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-08-2021 o godz 09:29 przez: agnethaczyta
Przemysław Piotrowski przyzwyczaił nas do szybkiego tempa i niespodziewanych zwrotów akcji. "Matnia" jest jednak trochę inna. Tutaj napięcie budowane jest powoli, akcja początkowo toczy się leniwie, ale autor świetnie wykorzystuje ten moment na stworzenie odpowieniego tajemniczego i klaustrofobicznego nastroju. Bohaterką "Matnii" jest kobieta. Cieszę się, że autor znowu spróbował czegoś nowego i napisał tę książkę z perspektywy kobiety. Naprawdę mu się to udało. Zuza poznając Marka czuje, że w końcu los się do niej uśmiechnął. Po tym jak została na lodzie w bliźniaczej ciąży, życie z Markiem wydaje się niemal bajką. No, bo jaki mężczyzna zainteresuje się samotną ciężarną kobietą i w dodatku z długami? Bajka jednak powoli zaczyna zmieniać się w koszmar. Mały, drewniany i urokliwy domek, który miał być idealną scenerią do wychowania bliźniaczek zaczyna budzić grozę. Dodatkowo mieszkańcy Toporzyc zachowują się dziwnie i nie budzą sympatii Zuzy. Dom oddycha, trzeszczy i wydaje dziwne dźwięki. Czy to grasujące dziki, czy naprawdę coś czai się za drzwiami? Marek wyjeżdża do pracy do Niemiec i zostawia Zuzę samą. Kobieta próbując sobie poradzić z własnym lękiem zasłania okna, zaprasza do siebie przyjaciółkę Agatę i stara się zbliżyć do mieszkańców wioski. Jej niepokój jednak nasila się coraz bardziej. Dlaczego w wiosce nie ma dzieci? Przed czym ostrzegał ją napotykamy wędkarz i co chciał jej powiedzieć niepełnosprawny chłopak? Co stało się z zaginioną ciężarną Ukraińską? Pytania się mnożą, a odpowiedzi ciągle brak. Mieszkańcy Toporzyc ewidentnie skrywają jakiś sekret. Zuza i Agata zaczynają widzieć coraz więcej nieścisłości i łączyć ze sobą fakty. Trop prowadzi ich ma cmentarz. Tam odkrywają przerażającą prawdę... Wciąż jeszcze nie mogę pozbierać się po zakończeniu. Jest niesamowicie mocne, wstrząsające i co najgorsze niestety realne. Przemysław Piotrowki był na moment po tej ciemnej stronie, w darkroomie i widział naprawdę sporo. Świetnie oddał wszystkie emocje bohaterki: od bezgranicznej miłości aż do lęku i strachu. Bajkowa miłosna historia zmienia się w najgorszy koszmar. "Matnia" jeszcze długo będzie siedzieć w mojej głowie i pewnie minie sporo czasu, aż się otrząsnę. Na koniec dodam tylko coś bardziej optymistycznego. Zgadnijcie z kim spotkamy się wkrótce w kolejnej książce Piotrowskiego 😉 www.instagram.com/agnethaczyta
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-08-2021 o godz 16:57 przez: Łukasz
W ,,Matni" poznajemy trzydziestoczteroletnią Zuzę, która za niecałe pół roku zostanie matką bliźniaczek. Zuza została oszukana przez partnera, który zostawił ją z dwumilionowym długiem. Kobieta poznaje Marka, z którym po kilku miesiącach związku przeprowadza się do Toporzyc, gdzie mężczyzna odziedziczył dom po zmarłym ojcu. Po kilku tygodniach w domu na wsi nad jeziorem Marek musi jechać do Niemiec z powodu pilnego zlecenia. Zuza zostaje sama w starym domu w środku lasu. Dom w nocy ożywa. Skrzypią deski, wiatr szumi w pomieszczeniach, gałęzie obijają się o okiennice, dzika zwierzyna podchodzi pod drzwi, wkoło panuje mrok. Zuzie zdaje się, że ktoś patrzy przez okna. Natomiast dni spędza na spacerach po wsi i nad jeziorem. Od czasu do czasu odwiedza ją na weekendy przyjaciółka. Zuza chce zaprzyjaźnić się z mieszkańcami wsi. Jednak wszyscy są wobec niej niemili, oschli i niechętni do rozmów oraz zauważa, że w całej wsi nie ma dzieci oprócz dwójki niepełnosprawnych. Ponadto dowiaduje się o zaginięciu Ukrainki nad jeziorem, która była w ciąży. Zuza coraz bardziej obawia się przebywać w Toporzycach. Czy dowie się jaką tajemnicę skrywają mieszkańcy wsi ? Książka jest utrzymana w spokojnym klimacie. Tempo akcji jest prowadzone niespiesznie. Jednak styl w jakim pisze autor powoduje to, że po przeczytaniu rozdziału chcę się przeczytać kolejny i kolejny. Napięcie budowane jest z wielką precyzją. Zakończenie wgniata w fotel. Choć udało mi się przewidzieć co może nastąpić. Jednak skala całego procederu przeraża. Podobało mi się również osadzenie fabuły w województwie lubuskim. Znam wiele podobnych wsi w okolicach Gorzowa nad jeziorami jak książkowe Toporzyce. Wsi jakby czas w nich zatrzymał się. Ludzie zamknięci w małej społeczności i żyjący jakby zmiany społeczno-polityczne ich nie dotyczyły. Utrzymujący się z tego co państwo da, a młodzi uciekają za euro na zachód. Bliskość granicy, chęć łatwego zarobku, niemoralność prowadząca na drogę przestępczą. ,,Matnia" to kolejny świetny thriller autora po książce ,,Krew z krwi". Bardzo podoba mi się to, że autor nie pozostał tylko przy makabrycznych zbrodniach, ale tworzy też inne gatunkowo książki. Jednak w epilogu pojawia się pewna znana postać z innych książek autora, co może świadczyć o pewnej zapowiedzi kontynuacji jednej z serii. Szczerze polecam książkę ,,Matnia".
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-08-2021 o godz 19:42 przez: Czytelnia_magdaleny
Pana Piotrowskiego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba, bo nawet jeśli nie czytaliście jego książek, to nazwisko tego autora z pewnością kojarzycie 😊 Ja twórczość autora, poznałam przez przypadek, ale już po przeczytaniu pierwszej książki wiedziałam, że kolejne będę czytać w ciemno. Kiedy "Matnia" do mnie dotarła, to nawet się nie zastanawiałam nad tym, którą książkę czytać w pierwszej kolejności. Na wstępie muszę Wam powiedzieć, że ta książka jest zdecydowanie inna niż poprzednie książki autora, ale ja byłam kupiona już po przeczytaniu prologu. Pomysł na fabule genialny, wykonanie fenomenalne. Od tej książki trudno się oderwać, chociaż na moment. Tę historię poznajemy z perspektywy głównej bohaterki i powiem szczerze, że na początku bałam się, jak autor sobie z tym poradzi, ale moje obawy były bezpodstawne. Poradził sobie z tym doskonale, a też dzięki temu mogłam przeżywać te wszystkie emocje jeszcze bardziej. Zuzę, główną bohaterkę szczęście raczej omijało, ale zawsze jakoś dawała sobie z wszystkim radę. Niestety została oszukana przez byłego partnera i została w bliźniaczej ciąży i do tego z dwumilionowym długiem. Wtedy pojawia się Marek, który po kilku miesiącach związku proponuje jej przeprowadzkę do rodzinnych Toporzyc. Co dalej się wydarzy? Tego dowiecie się z książki 😉 Dawno książka nie wywołała we mnie takich emocji jak "Matnia". Już po przeczytaniu kilku pierwszych zdań moja wyobraźnia zaczęła pracować na wysokich obrotach. Akcja w tej książce nie pędzi, ale ze strony na stronę czułam niepokój i bałam się, co się wydarzy. Mało tego, momentami czułam ciary na ciele, a serce waliło mi jak szalone. Tej książki nie byłam w stanie odłożyć nawet na chwilę. Przeczytałam ją w jeden wieczór. Mimo iż po części domyśliłam się zakończenia, to jestem nią zachwycona. To, w jaki sposób autor potrafił utrzymać napięcie do ostatniej strony to dla mnie mistrzostwo. Myślę, że wielu z Was zakończenie wbije w fotel. W 100% się zgadzam z tym, co napisał o niej Marcel Moss ta książka jest klaustrofobiczna. Polecam Wam tę książkę z całego serca. Już z niecierpliwością czekam na kolejne książki autora i podtrzymuję to, co kiedyś powiedziałam, że Pan Przemysław Piotrowski jest na liście moich ulubionych autorów. P.S. Kobiety w ciąży raczej niech zostawią sobie lekturę na późniejszy czas 😉
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-08-2021 o godz 19:40 przez: Czytelnia_magdaleny
Pana Piotrowskiego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba, bo nawet jeśli nie czytaliście jego książek, to nazwisko tego autora z pewnością kojarzycie 😊 Ja twórczość autora, poznałam przez przypadek, ale już po przeczytaniu pierwszej książki wiedziałam, że kolejne będę czytać w ciemno. Kiedy "Matnia" do mnie dotarła, to nawet się nie zastanawiałam nad tym, którą książkę czytać w pierwszej kolejności. Na wstępie muszę Wam powiedzieć, że ta książka jest zdecydowanie inna niż poprzednie książki autora, ale ja byłam kupiona już po przeczytaniu prologu. Pomysł na fabule genialny, wykonanie fenomenalne. Od tej książki trudno się oderwać, chociaż na moment. Tę historię poznajemy z perspektywy głównej bohaterki i powiem szczerze, że na początku bałam się, jak autor sobie z tym poradzi, ale moje obawy były bezpodstawne. Poradził sobie z tym doskonale, a też dzięki temu mogłam przeżywać te wszystkie emocje jeszcze bardziej. Zuzę, główną bohaterkę szczęście raczej omijało, ale zawsze jakoś dawała sobie z wszystkim radę. Niestety została oszukana przez byłego partnera i została w bliźniaczej ciąży i do tego z dwumilionowym długiem. Wtedy pojawia się Marek, który po kilku miesiącach związku proponuje jej przeprowadzkę do rodzinnych Toporzyc. Co dalej się wydarzy? Tego dowiecie się z książki 😉 Dawno książka nie wywołała we mnie takich emocji jak "Matnia". Już po przeczytaniu kilku pierwszych zdań moja wyobraźnia zaczęła pracować na wysokich obrotach. Akcja w tej książce nie pędzi, ale ze strony na stronę czułam niepokój i bałam się, co się wydarzy. Mało tego, momentami czułam ciary na ciele, a serce waliło mi jak szalone. Tej książki nie byłam w stanie odłożyć nawet na chwilę. Przeczytałam ją w jeden wieczór. Mimo iż po części domyśliłam się zakończenia, to jestem nią zachwycona. To, w jaki sposób autor potrafił utrzymać napięcie do ostatniej strony to dla mnie mistrzostwo. Myślę, że wielu z Was zakończenie wbije w fotel. W 100% się zgadzam z tym, co napisał o niej Marcel Moss ta książka jest klaustrofobiczna. Polecam Wam tę książkę z całego serca. Już z niecierpliwością czekam na kolejne książki autora i podtrzymuję to, co kiedyś powiedziałam, że Pan Przemysław Piotrowski jest na liście moich ulubionych autorów. P.S. Kobiety w ciąży raczej niech zostawią sobie lekturę na późniejszy czas 😉
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-08-2021 o godz 22:46 przez: czytanienaplatanie
"Przeszłość zostawiam za sobą, od teraz liczy się tylko teraźniejszość i przyszłość." Łatwo powiedzieć, jednak gdy życie daje nam solidnego kopa stajemy się ostrożniejsi, bardziej sceptyczni. Szczególnie, gdy dla odmiany przydarza nam się coś tak wspaniałego, że wydaje się wręcz niewiarygodne. To naturalne. Nie ma się co dziwić, że Zuza, która po związku z oszustem zostaje z gigantycznym długiem i ciążą bliźniaczą nie dowierza, gdy na jej drodze staje mężczyzna idealny. Szaleńczo w niej zakochany, wyczekujący jej córek, jak własnych, odpowiedzialny, zaradny, a do tego z pięknym domem na brzegu jeziora. Czy to możliwe, że pierwszy raz w życiu los się do niej uśmiechnął? A może jeśli coś jest zbyt piękne, by było prawdziwe, to takie nie jest? Autor od początku buduje atmosferę podszytą niepokojem i budzącą podejrzliwość, choć w pewnym momencie próbuje uśpić naszą czujność miłosną sielanką. Podobnie jak bohaterka mamy wątpliwości, ale i nadzieję. Mimo obaw przenosimy się jednak do domu nad jeziorem, w którym groza narasta od chwili, gdy Zuza zostaje w nim praktycznie sama. Czy to przewrażliwienie miejskiej damy, burza hormonów, czy może rzeczywiście kobieta ma podstawy do niepokoju? W każdym razie każde kolejne nieprzyjemne zdarzenie rodzi w niej paniczny strach. Jej sielankowa przyszłość przeradza się w koszmar. Z pewnością nie pomaga też dziwne i nieprzyjazne zachowanie sąsiadów. Klimat głębokiej wsi, niewolnej od patologii, ale i piękna natury, zgrzyty w relacjach damsko-męskich, niewyjaśnione sprawy zaginięć, stanowią tło dla przemyśleń bohaterki i jej często dość nieracjonalnych zachowań. Czy można je zrzucić na karb burzy hormonów, a może na silną potrzebę bycia kochaną, stworzenia rodziny? Bez względu na przyczynę, bohaterka momentami irytuje, czasem wręcz przeraża swoją bezmyślnością, ale i budzi współczucie i podziw. To jedna z tych powieści, w których od początku coś wisi w powietrzu, odczuwamy dyskomfort i niepokój oczekując wyjaśnienia nawarstwiających się tajemnic. I mimo, że możemy się domyślić, w jakim kierunku potoczy się akcja, to napięcie nie pozwala na odłożenie książki aż do szokującego końca. To moje pierwsze spotkanie z autorem, ale po tak świetnie rozpoczętej znajomości, na półce już czekają kolejne tytuły jego autorstwa.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-08-2021 o godz 11:15 przez: aga.czyta.wszedzie
Zuza nie ma w życiu lekko, ale stara się nie poddawać. Jest praktycznie sama na świecie, nie ma rodziny, a jedyną osobą na jaką może liczyć jest jej wieloletnia przyjaciółka. Ostatnimi czasy, Zuza została oszukana przez byłego partnera, i niestety na jej głowie został prawie dwumilionowy dług oraz bliźniacza ciąża, która pomimo nieszczęścia które ją spotkało, wywołuje w kobiecie silny instynkt macierzyński i iskrę radości. W końcu te maluszki nie są niczemu winne, jednak jak ma sobie poradzić bez pracy, sama, z dwójką dzieci? Podczas tej chwili załamania poznaje Marka, mężczyznę, który mógłby uchodzić za faceta idealnego. Czuły, troskliwy, opiekuńczy. Pierwsze spotkanie może nie wyszło najlepiej, ale wkrótce znów stają na swojej drodze. Tak zaczyna się ich znajomość. Rozwija się bardzo szybko, aż Marek proponuje Zuzie wspólne mieszkanie w rodzinnym domku w Toporzycach. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że miejsce to pomimo spokoju ma również dziwnych mieszkańców i momentami doprowadza kobietę do obłędu. Gdy Marek wyjeżdża do Niemiec, każdy dzień w samotności staje się jeszcze gorszy. Wkrótce kobieta zaczyna dostrzegać znaki, które mogłyby wskazywać, że znalazła się w niebezpieczeństwie. Co tu dużo mówić. Autor jak zawsze w formie. Kolejna książka, która wywarła na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Historia została napisana w sposób budzący w czytelniku obawę i niepokój. Pomimo rodzącej się nadziei Zuzy na szczęście, odczuwasz, że coś ewidentnie jest nie tak. To uczucie, dodatkowo przeplatane strachem rośnie w momencie, gdy kobieta zostaje sama w domu pośród drzew. Co do głównej bohaterki, było mi jej strasznie żal. Miała naprawdę ciężko w życiu, a z czasem robiło się coraz bardziej pod górkę. Cieszyło mnie jednak to, że miała przyjaciółkę na którą zawsze mogła liczyć. Książka tak naprawdę porusza bardzo trudny temat, niestety powszechny na całym świecie, jednak nie zdradzę Wam co to takiego, bo byłby to niewybaczalny spoiler. Myślę, że szybko zorientujecie się, o co w tej książce chodzi, aczkolwiek nawet jak czytelnik podejrzewa co się świeci to i tak lekturę nadal czyta się z zapartym tchem i gęsią skórką. A więc jasne jest, że polecam Wam tą książkę, jak i resztę pozycji które wyszły spod pióra autora.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-08-2021 o godz 13:09 przez: Aleksandra Rzepka
Zuza ma 34 lata, ciążowy brzuch i dług na dwa miliony. Pewnego dnia do jej życia wkrada się Marek, czyli facet ideał. Już po kilku miesiącach przekonuje kobietę, by przeprowadziła się z nim do jego rodzinnych Toporzyc. Mężczyzna jednak zamiast stać się panem domu wyjeżdża do Niemiec ze względu na pilne zlecenie. Zuza zostaje sama, a wieś z dnia na dzień robi się coraz bardziej upiorna.
 „Matnia” jest już piątą książką Przemysława Piotrowskiego, która trafiła w moje ręce i jak zwykle powiem, że na pewno nie ostatnią, bo od „Piętna” biorę w ciemno wszystko co tylko pojawia się na rynku. Tym razem przenosimy się na wieś, która na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od typowej społeczności, w której wszyscy się znają. Jednak im dalej w las tym dziwniej. Jest to zdecydowanie książka, w której akcja nie pędzi jak szalona, a opiera się na wzbudzaniu w czytelniku niepokoju. Ja już od prologu czułam się dziwnie i byłam spięta, ponieważ byłam pewna, że coś w końcu się wydarzy, ale nie byłam w stanie przewidzieć, kiedy. Dodatkowo mam wrażenie, że Zuza była do tego stopnia przepełniona strachem, że czułam dyskomfort, który cały czas rósł. Zakończenia co prawda mniej więcej się domyśliłam, ale i tak zrobiło na mnie piorunujące wrażenie i musiałam je rozchodzić. Tuptanie po mieszkaniu w środku nocy, gdy wszyscy śpią nie było najlepszym pomysłem, bo mój pies uznał, że przyłączenie się do mnie będzie doskonałym pomysłem i niewiele brakowało, a postawilibyśmy na nogi moich rodziców i pół osiedla. Ale! Chciałam jeszcze dodać, że pióro autora nie zawodzi i jest to kolejna opowieść, przez którą się płynie, a styl jest bardzo przystępny. Nie jest to co prawda historia, w której krew leje się strumieniami, ale zdecydowanie nadrabia ona klimatem i mi się to bardzo podoba. Poza tym znajdzie się tam również smaczek dla fanów trylogii o Igorze Brudnym, który sprawił, że uśmiechnęłam się pod nosem (i przypomniałam sobie, że dalej nie przebolałam finału „Cheruba”!). Zatem podsumowując, po skończeniu „Matni” czułam się usatysfakcjonowana mimo braku posoki i akcji, która dość długo się rozwija. Absolutnie nie zawiodłam się na tej pozycji i serdecznie polecam wam po nią sięgnąć, bo uważam, że warto.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-09-2021 o godz 15:48 przez: Weronika Nakielska
Przemysław Piotrowski kolejny raz sprawił mi ogromną przyjemność z czytania, ale też przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Początek „Matni” nie zapowiadał aż takiej emocjonalnej bomby. Miałam nawet myśli porzucenia tej książki bardzo zawiedziona, ponieważ moje oczekiwania po serii z Igorem Brudnym były ogromne. Zuza to młoda dziewczyna, której życie nie rozpieszcza. Wychowała się w domu dziecka, nie mogła znaleźć swojego miejsca, ani odnaleźć się w dorosłym życiu. Tak bardzo pragnęła, żeby ktoś ją pokochał, aż pewnego razu dała omotać się oszustowi, który zostawił ją z długami i bliźniaczą ciążą. Podczas wypłakiwania się swojej najlepszej przyjaciółce Agacie, z którą poznały się i wychowały w domu dziecka, podchodzi pewien mężczyzna i daje jej kwiaty na pocieszenie. Czy nieznany mężczyzna może odmienić jej życie? Jak się zapewne domyślacie, po Piotrowskim nie można spodziewać się happy endów. Jestem pod wielkim wrażeniem, jak facet mógł napisać tak dobrą książkę, opowiedzianą przez kobietę. Kreacja bohaterów zasługuje naprawdę na wielkie uznanie. Są prawdziwi, nie są na siłę idealizowani. Jak każdy człowiek posiadają wady, zalety i wzbudzają wiele emocji. Nie da się od razu ich polubić albo znienawidzić. Żeby wyrobić sobie o nich zdanie, trzeba sporą część książki przeczytać. „Matnia” to ciężki, klimatyczny i przerażający thriller, który porusza jeden z najobrzydliwszych tematów. Jaki? Nie zdradzę Wam, ponieważ historia już nie będzie tak ciekawa. Jedyną rzeczą, o jaką mogę się przyczepić, to trochę za długi i spokojny początek. Nie polubiłam wtedy głównej bohaterki. Wręcz czekałam, aż w końcu spotka ją coś strasznego. Jednak w miarę upływu stron coraz bardziej zyskiwała moją sympatię, aż w pewnym momencie przyłapałam się na tym, że jej kibicuję i nie chcę, żeby stała się jej krzywda. Cieszę się, że na rynku pojawia się coraz więcej kryminałów i thrillerów polskich autorów, ale na ten moment dla mnie polskim mistrzem tego gatunku zostaje Przemysław Piotrowski. Jeśli ktoś go jeszcze nie zna, to radzę szybko nadrobić zaległości. Obiecuję, że za którą książkę byście nie chwycili, to przyśpieszone bicie serca i ciarki na ciele macie gwarantowane. Moja ocena: 8.5/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
24-08-2021 o godz 13:57 przez: aneta1989
Znacie książki Pana Przemysława Piotrowskiego? Jego trylogia zalała Instagram i dalej to robi, "Krew z krwi" zebrała rożne opinie, a teraz przyszedł czas na nową pozycję, a mianowicie "Matnię". Czytając opinie na temat tej pozycji nie wiedziałam czego się spodziewać. W końcu udało mi się ją przeczytać! Kiedy skończyłam czytać to pierwsze moje myśli były bardzo mieszane... nie wiedziałam co mam napisać w recenzji. Z jednej strony momentami mi się książka dłużyła, a z drugiej chciałam poznać jak skończy się historia Zuzy... ale po kolei... ✔ pomysł i fabuła na książkę bardzo mi się podoba (nie mogę za dużo napisać, bo zdradziłabym wam fabułę i nie mielibyście radości z czytania:P). Takie rzeczy się dzieją i to jest najgorsze... ✔ Zuza - główna bohaterka...🤦‍♀️ o kurczę... rozumiem, że była w ciąży, targały nią różne emocje, bo wiadomo hormony...ale ludzie! Na własną rękę prowadzić śledztwo w tak zaawansowanej ciąży?! A jak się coś działo to ona płakała i się stresowala tym samym szkodząc swoim dzieciom (była w ciąży bliźniaczej). No zachowywała się bardzo nieodpowiedzialnie... ja na jej miejscu bym stamtąd uciekała gdzie pieprz rośnie! ✔ Marek - facet Zuzy. Jego nie lubiłam od samego początku. Przegrał u mnie kiedy to na siłę wcisnął swojego członka w usta Zuzy, kiedy ona wyraźnie mu powiedziała że tego nie chce... zero szacunku dla kobiety. Zresztą co ja się będę denerwować. Kawał drania z niego! ✔ Dużo opisów. Z tego co zauważyłam pan Przemysław lubi opisy. Ja juz niekoniecznie 🙈 ✔ Domek w lesie - miejsce akcji. Myślę, że on nadawał tutaj dramaturgii, to miejsce budowało napięcie..do tego sny Zuzy i pojawiający się co jakiś czas mały chłopiec... hmm.. czyżby on miał tutaj kluczową rolę? Chcecie odkryć prawdę o domku w lesie? Czy sny Zuzy były prorocze? I czy Marek tak naprawdę jest szczery wobec swojej dziewczyny? Odpowiedzi na te pytania poznacie czytając "Matnię". Książka nie była zła, ale... jak dla mnie lepsza była poprzednia ;) oczywiście Panie Przemku czekam na kolejną książkę, ponieważ każda czytam z wielką przyjemnością:) . A Was zapraszam do zapoznania się z treścią powyższego tytułu:) Chyba, że ktoś z Was już czytał?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-08-2021 o godz 21:02 przez: Klaudia
Recenzując którąś część serii o Igorze Brudnym, napisałam, że każdą kolejną książkę Przemysława Piotrowskiego biorę w ciemno. Po trylogii, która była absolutnym majstersztykiem zeszłego roku, autor zaserwował nam dwie książki, tak odmienne gatunkowo od Piętna, Sfory i Cheruba, a zarazem utrzymujące wciąż wysoki poziom, że podtrzymuję moje postanowienie i bez wahania sięgnę po kolejne książki autora! Tym razem autor oddaje w nasze ręce thriller. Nie ma pędzącej akcji, ani brutalnych opisów, za to jest stopniowo budowane napięcie i duszny, mroczny klimat. Główna bohaterka, Zuza, została oszukana i porzucona przez mężczyznę, który zostawił ją z ponadmilionowym długiem i ciążą bliźniaczą. Szczęśliwym trafem zrozpaczona kobieta poznaje wspaniałego Marka, który masuje jej stopy, opiekuje się nią jak nikt inny i jest szczęśliwy na myśl o narodzinach bliźniaczek. Tak się składa, że mężczyzna ma dom na wsi, nad jeziorem Wiedźmie. Aby zapewnić bezpieczeństwo sobie i dzieciom, Zuza decyduje się przeprowadzić do Toporzyc. Niebawem okazuje się, że miejsce to zamiast być azylem, przyprawia kobietę o gęsią skórkę. Szczególnie kiedy Marek wyjeżdża do Niemiec, a nasza bohaterka zostaje sama w domu pod lasem. Zuza codziennie czuje się obserwowana, a kiedy próbuje nawiązać kontakt z mieszkańcami wsi, okazuje się, że wcale nie jest to łatwe. Sąsiedzi bowiem nie chcą z nią rozmawiać i zachowują się co najmniej dziwnie. Wraz z najlepszą przyjaciółką, Agatą, Zuza zaczyna węszyć, a trop, na który wpadają doprowadza ich do szokującego odkrycia. Od tego momentu akcja znacznie przyspiesza, lecz napięcie wcale nie maleje. Narracja prowadzona jest z perspektywy Zuzy i muszę przyznać, że autorowi bardzo dobrze wyszło wczucie się w emocje kobiety, przyszłej matki. Fabuła zawiera rozbudowany wątek obyczajowy, jednak nawet w nim nie brakuje dreszczyku emocji. Podczas lektury towarzyszyło mi stałe uczucie niepokoju, tak jakbym od początku czuła, że coś się wydarzy, ale nie wiedziała co i kiedy. Finał, jaki zaserwował nam @przemyslawpiotrowski był wart oczekiwania! Epilog zostawił nas z iskierką nadziei, ale o tym nie będę pisać, bo to niespodzianka 🔥.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
22-08-2021 o godz 16:59 przez: etiudyliterackie
Małe miasteczka mają w sobie coś przerażającego… zwłaszcza nocami, jesienią, czy zimą. Autor zabiera nas właśnie to takiego miejsca. Mogłoby się wydawać, że to istna sielanka, piękny dom, jezioro, mała społeczność i dookoła natura… ale czy nie jest to tylko gra pozorów? @przemyslawpiotrowski karmi nas znowu zupełnie czymś innym, choć cały czas pozostajemy w mrocznym klimacie. Czytałam tę książkę będąc w bardzo podobnym miejscu i powiem Wam, że gdy tylko przyszła burza, deszcze i wiatr , czułam jakbym za moimi drzwiami gniewnie szumiały drzewa z Toporzyc, szczerze nic przyjemnego 😜 Kobieta po przejściach znajduje miłość życie, ukojenie w ramionach wybranka i bezpieczeństwo. Ma wrażenie, że teraz może być tylko lepiej, że jej córki, który niebawem mają przyjść na świat będą miały wspaniałą rodzinę. A może bohaterka tak bardzo pragnie szczęścia, że niemalże każde jej działanie jest naiwne i nieprzemyślane? bo kto po tak krótkiej znajomości stawia wszystko na jedną kartę? To co początkowo dzieje się w życiu kobiety sprawia wrażenie ideału, niestety mężczyzna, którego obdarzyła najpiękniejszym uczuciem po przeprowadzce do małego miasteczka wyjeżdża do pracy, a Zuza musi zmierzyć się z samotnością, nowym miejscem, nieprzychylnością sąsiadów i z każdym następnym dniem. Autor zwraca uwagę na bardzo ważny problem, ale nie powiem Wam na jaki.. stracilibyście wtedy całą przyjemność z poznawania tej historii 🙂 Kolejny raz bardzo dobrze spędziłam czas przy lekturze Przemysława Piotrowskiego, chociaż tę książkę uplasuję za trylogią o Igorze Brudnym oraz książką Krew z krwi, pomimo tego, że była zupełnie inna, podkreślam zupełnie inna. Nie będzie tu szybkiej akcji, bo to zwyczajnie odmienny koncept. Fabuła snuje się jak mgła nad jeziorem zaraz przed świtem w jesienne dni, ale to nie minus, w żadnym wypadku, po prostu powoli wtapiasz się w ten klimat i poznajesz otoczenie, które z każdą chwilą staje się coraz bardziej przerażające. W tym miejscu gratuluję autorowi, że potrafi tak sprawnie operować swoim warsztatem i serwować nam odmienne pozycje. Jestem niezmiernie ciekawa co przyniesie kolejna książka 😉
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji