5/5
01-07-2021 o godz 13:36 przez: Tomasz Kosik
Marta Matyszczak zyskała sympatię czytelników doskonałą serią pt. „Kryminał pod psem” w której wraz z czworonożnym Guciem, Solańskim i Kwiatkowską uczestniczyliśmy w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek. Tym razem autorka stworzyła nową bohaterkę – błysKOTliwą kotkę o męsko brzmiącym imieniu Burbur. Dzięki temu do rąk miłośników komedii kryminalnych trafił pierwszy tom serii „Kryminał z pazurem” zatytułowany „Mamy morderstwo w Mikołajkach”. Wraz z wspomnianą kotką będziemy dociekać prawdy dotyczącej zabójstwa znanego hotelarza. Zaraz zaraz, kto powiedział, że to musi być zabójstwo? A co jeśli mamy do czynienia z samobójstwem? Tego dowiemy się dzięki kotce o diabelskim charakterze i piekielnie trzeźwym oglądzie sytuacji. A wszystko to wydarzy się w urokliwych Mikołajkach. Tutaj właśnie Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny. Jej życie rodzinne wydaje się być szczęśliwe, dopóki nie dowiadujemy się, że skrywa ona mroczną tajemnicę. Jej mąż Paweł Ginter jest komendantem miejscowej Policji. To właśnie on stanie na czele grupy zajmującej się sprawą odnalezienia na kładce ciała zwisającego mężczyzny. Tak jak wcześniej pisałem ślady nie wskazują jednoznacznie na samobójstwo. Zatem komu mogło zależeć na śmierci mężczyzny? Może Peterowi Wincklerowi, który przyjechał na Mazury odwiedzić ziemię swoich przodków? Doświadczenie policjanta nie jest jedynym narzędziem w rozwiązaniu tej zagadki. Jak się okazuje pomoc Burbura jest ogromnym wsparciem. Nie ukrywam, że ta sympatyczny i charakterna kotka szybko skradła moje serce. Cięta kocia riposta oraz trzeźwy ogląd otaczającej rzeczywistości to cechy, które sprawiły, że ta kotka na dobre zaKOTwiczyła w moim czytelniczym sercu. „Mamy morderstwo w Mikołajkach” to kolejna fenomenalna komedia kryminalna Marty Matyszczak. I choć tym razem to kot, gra pierwsze skrzypce autorka nadal zachwyca umiejętnością zaserwowania nam kryminalnej intrygi okraszonej nutą dobrego humoru. To, co skupiło moją uwagę, to nieco inny, poważniejszy charakter pisarski, jaki Marta Matyszczak ukazała w pierwszej części tego cyklu. Owszem jest kryminał oraz komedia, lecz ich przekaz zdaje się być nieco inny. Kryminalny akcent jest tu ważny. Lecz najważniejszy zdaje się wątek dotyczący życiowych problemów głównych bohaterów. Dzięki temu, autorka ukazuje swoje inne, nowe oblicze, utwierdzając mnie w przekonaniu, że z każdą kolejną książką rozwija swój i tak już fenomenalny kunszt w tworzeniu Najlepszych Interesujących Książek. Bo nie da się ukryć, że te wywodzące się spod pióra Marty Matyszczak takie właśnie są! Autorka w błysKOTliwy sposób ironizuje z otaczającej nas rzeczywistości. A ja przyznaję, że Burbur i poznany we wcześniejszych książkach Gucio, to mój najukochańszy zwierzęcy komediowo-kryminalny duet.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 1
5/5
27-06-2021 o godz 19:31 przez: aneta_i_ksiązki
Kto ma ochotę na wycieczkę na Mazury i pobyt w Mikołajkach? Są wakacje, więc myślę, że chętni się znajdą. Dodam jeszcze, że na pewno nie będziecie się nudzić, bo dzieje się w tych Mikołajkach, oj dzieje. Będzie dreszczyk emocji, dobry humor, truposzczak, a nawet dwóch, lokalni gangsterzy i ekscentryczna kotka Burbur. "Mamy morderstwo w Mikołajkach, to pierwsza część serii „Kryminały z pazurem”. I tu od razu dodam, że w przygotowaniu jest już tom drugi „Taka tragedia w Tałtach”. Historia zbrodni w Mikołajkach przedstawiona jest z perspektywy dwóch postaci. Jedną jest Rozalia Ginter, właścicielka gabinetu weterynaryjnego do tego żona i matka nastoletnich bliźniaczek, która wiedzie szczęśliwe i uporządkowane życie. Zakłóca je jedynie teściowa z piekła rodem i codzienne zmartwienia. Wszystko niszczy jeden burzowy wieczór, który wywraca życie kobiety do góry nogami. Podjęta pod wpływem impulsu decyzja sprawia, że Rozalia wpada w poważne tarapaty. Ciążąca nad nią mroczna tajemnica pcha ją w macki miejscowych gangsterów. Co na to powie jej mąż, który jest komendantem miejscowej policji, który boryka się z prywatną tragedię i śledztwem w sprawie rzekomego samobójstwa znanego w okolicy hotelarza? Drugą odsłonę tej historii możemy poznać z perspektywy kotki Burbur, a właściwie z jej grafomanii, którą nazywa pamiętnikiem. Cięty język i pazury to jej znak rozpoznawczy, aż strach się bać. Kocia arystokracja pełną gębą. Właścicielka prywatnych niewolników, złośliwa, pamiętliwa i wymagająca. Do tego wyrodna matka, która martw się tylko o swój dobrostan. Jednym słowem ta kotka to diabeł wcielony, który wymiata i sieje strach. Pobyt w Mikołajkach był dla mnie doskonałą zabawą. Oprócz kryminalnej zagadki, całej plejady barwnych, przerysowanych na potrzeby fabuły postaci, dziwnych zbiegów okoliczności i absurdalnych sytuacji, dostałam porządną dawkę wyśmienitego humoru. Takie książki, to ja mogę czytać przez całe lato! Muszę przyznać, że po pierwszym spotkaniu z piórem Pani Marty jestem zauroczona i na pewno sięgnę po kontynuację. Lekko, zwinnie i zabawnie, a jednak z pazurem. Ta komedia kryminalna, to doskonała propozycja na lato. Gwarantuję doskonałą zabawę i moc atrakcji. Idealna dla wielbicieli Mazur, kotów, komedii oraz czytelników poszukujących wytchnienia i relaksu. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
29-06-2021 o godz 20:22 przez: dama_czyta_sama
Burbur jest jedną z bohaterek książki "Mamy morderstwo w Mikołajkach". Pisze pamiętnik. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jest to kotka. Po perturbacjach życiowych znajduje dom u rodziny Ginterów. Jej opiekunką zostaje Rozalia Ginter, pani weterynarz. Kobieta mieszka w willi na Mazurach. Jej życie jest szczęśliwe: kocha swoją pracę, ma męża, dzieci. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia. Ma do ukrycia sekret i nie może go nikomu wyjawić. W tym samym czasie, w Mikołajkach zostaje znalezione ciało mężczyzny. To właściciel hotelu. Czy popełnił samobójstwo? Czy został zabity? To musi ustalić mąż Rozalii, komisarz Paweł Ginter, którego rozpraszają prywatne sprawy. Na te wszystkie niespodziewanie wydarzenia patrzy swoim wnikliwym okiem, kotka Burbur. Burbur z charakteru bardzo przypominała moją kotkę Mimi. Obie potrafią pokazać, kto tu rządzi. Traktują swoją panią, jak "niewolnicę". Mają swoje zdanie i okazują je przy każdej okazji, nieraz za pomocą pazurków. Ale są też niezwykle inteligentne i nie da się ich nie kochać. Choć podobało mi się jak cała historia została napisana i poprowadzona, to zdecydowanie najlepszą częścią książki były fragmenty kociego pamiętnika. Bawiłam się przy nich wspaniale. Autorka świetnie opisała kocie zachowania i "przemyślenia", a także życie wśród ludzi. Wiele cech charakteru typowych dla futrzaka zostało przedstawione w przezabawny sposób. "Mamy morderstwo w Mikołajkach" to książka, która mogłaby zostać zekranizowana. Szybka, wielotorowa akcja, bandyci, ciekawe postacie, które mają swoje mroczne sekrety oraz cudowna, inteligentna kotka. Tylko kto by ją zagrał 😉. Mnie zauroczył też klimat mazurskiej miejscowości, z jej stałymi mieszkańcami oraz urlopowiczami, którzy często chcą spędzić wakacje życia w Mikołajkach. Do tego jeziora, jachty, szanty, piękne wille i zapomniane stodoły. "Mamy morderstwo w Mikołajkach" to książka, która pozwoliła mi odciąć się od przykrych myśli. Znalazłam w niej wiele zabawnych momentów, świetną intrygę i wiele zdarzeń, w które nie mogłam uwierzyć. "Mamy morderstwo w Mikołajkach" to pierwszy tom kryminalnej serii, napisanej przez Martę Matyszczak. W przygotowaniu jest tom drugi "Taka tragedia w Tałtach". Gorąco polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
02-07-2021 o godz 19:08 przez: Weronika
Ostatni raz komedię kryminalną czytałam w grudniu. Po kilku miesiącach przerwy nie ukrywam, ale brakowało mi tego gatunku. Na mojej czytelniczej drodze pojawiła się nowa komedia zawierająca wątek kryminalny napisana przez świetną polską autorkę jaką jest Marta Matyszczak. Autorka ta ma już na swoim koncie kilka komedii kryminalnych a w zasadzie serię. „Mamy morderstwo w mikołajkach” jest książką zaczynającą serię „Kryminał z pazurem” z tego co mi wiadomo kolejny tom fenomenalnej serii jest już pisany przez pióro Pani Marty. Komedie kryminalne zasadniczo lubię mimo to nie ukrywam, że jestem większą fanką brutalnych i ciężkich kryminałów działających na czytelnika przytłaczjąco i budujących napięcie. Mimo to Matyszczak pomimo tego, że przedstawia nam lekką i przyjemną historię potrafi zaskoczyć także oryginalną fabułą na książkę. Urzekła mnie postać naszej dzielnej i walecznej kotki jaką jest jedna z głównych bohaterek – Burbur. Co prawda imię kotki brzmi męsko i brawurowo lecz skrywa w sobie też jedną z kobiecych przenośni. Opowiadając pokrótce o fabule mogę Wam zdradzić, że mamy przedstawioną historię Rozalii Ginter, która wraz ze swoją rodziną mieszka w przestronnym domu położonym w obrębie mazurskich Mikołajek. Pewnego dnia zostaje znaleziony martwy hotelarz a obieg spraw na początku świadczy o samobójstwie popełnionym przez mężczyznę, jednak to nie jest prawda, ktoś pomógł odejść hotelarzowi z tego świata. Kto to był? Dowiedźcie się sami… Dawno tak szybko nie czytało mi się żadnej książki. Marta Matyszczak w swojej powieści zawarła dużo tak zwanego czarnego humorku, który pozwala się uśmiechnąć czytelnikowi. Nie mogło zabraknąć także świetnych i dopracowanych tekstów rzucanych przez naszych bohaterów. „Mamy morderstwo w Mikołajkach” jest książką, która rozbawi Was do łez, pozwala zapomnieć o całej sytuacji epidemiologicznej, która aktualnie panuje w kraju i przenieść się do malowniczych Mikołajek. Nie mogę także nie wspomnieć o tym, że postać kota jest bardzo istotna w tej powieści i odgrywa ogromną rolę. Nie mogę się doczekać kolejnej części, ponieważ seria zapowiada się niezwykle interesująco. Gorąco polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
22-06-2021 o godz 16:05 przez: Frelka_recenzuje
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami.. Oczywiście w pięknych Mikołajkach, mieście w samym sercu Mazur, krainie mlekiem i miodem płynącej, zdarzyło się morderstwo i to uwaga nie byle jakie! Zdecydowanie nietuzinkowe, proszę Państwa — komediowe! Jak to jednak czasem bywa, będzie płacz nie lada chwila! Bo komedie w sercach mamy, a kryminał (olaboga!) razem z kotem przeżywamy. Szczerze mówiąc, dawno nie czytałam tak lekkiej i pozytywnej lektury. Brakowało mi w moich zbiorach czegoś, co będę mogła przeczytać z taką przyjemnością, bawiąc się przy tym bardzo pozytywnie — nie nastawiając się w stu procentach na dobry kryminał, ponieważ zdecydowanie proszę Państwa, nie o to tutaj chodzi. Czytając komedie kryminalne, a już kilka z nich mam za sobą, najlepiej jest skupić się na dobrej zabawie, która momentami może nas równie dobrze rozczarować jak i rozbawić do łez. Każdy z nas jest inny, ma inne poczucie humoru, ale mogę śmiało zagwarantować, że "Mamy morderstwo w Mikołajkach" jest książką, która zdecydowanie oderwie każdego czytelnika od codziennych zmartwień i pozwoli się zrelaksować. Gwarantuję również, że jeśli jesteście właścicielami kota, po tej lekturze zupełnie inaczej spojrzycie na swojego futerkowego przyjaciela. Nie mam kompletnie żadnych zastrzeżeń do tej powieści — wręcz żal było mi ją kończyć. Sam wątek kryminalny był bardzo groteskowy i powodował, że czasami ciężko było przewidzieć, co spotka naszych bohaterów na kolejnych stronach. Mimo że książkę przeczytałam bardzo szybko, zżyłam się z Rozalią jak i Burburem, ponieważ cała historia była przedstawiona głównie z ich perspektywy. Co więcej, przekonało mnie w tej książce zdecydowanie moje zamiłowanie do Mazur jak i żeglarstwa, które jest moją pasją. Świetnym doświadczeniem było również czytanie i wyobrażanie sobie miejsc, w których niejednokrotnie byłam. Zdecydowanie coraz bardziej przekonuję się do gatunku, jakim jest komedia kryminalna, a kiedy dowiedziałam się, że "Mamy morderstwo w Mikołajkach" nie jest jedyną książką Marty Matyszczak, śmiało stwierdziłam, że w ciemno zakupuję poprzednie powieści. Zdecydowanie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
2/5
09-07-2021 o godz 14:20 przez: karola
Mazury cud natury, piękne okoliczności przyrody, jeziora, hotele, mostki i kładki. A pod jedną z nich wisi trup. Trup zawisł z własnej woli czy ktoś pomógł mu zawisnąć? Tego nie wiadomo. Zwłoki należą do właściciela jednego z dwóch rywalizujących ze sobą hoteli. W sąsiedztwie tychże hoteli znajduje się gabinet weterynaryjny Rozalii Ginter. Pani doktor mieszka z mężem, dziećmi i kotem. Dokładnie z dwoma: z kotką Burbur i jej potomkiem Pedrem. Mąż Rozalii jest komendantem policji, a jego matka uosabia wszystkie cechy najgorszej wrednej i wścibskiej teściowej. Paweł prowadzi śledztwo w sprawie wisielca, lecz niebawem w Mikołajkach pojawi się kolejny trup… Ta komedia kryminalna to dość przyjemny czasoumilacz na wakacje. Lekka forma, prosty język, historia, którą czyta się szybko. Narracja prowadzona jest dwutorowo. Jedna z nich należy do wspomnianej kotki Burbur. Mnie ta narracja i sama kotka irytowała okrutnie. Szczerze powiem, że moja wątła miłość do kotów została jeszcze bardziej natwątlona. Sympatii nie było żadnej i najchętniej omijałabym te fragmenty, które odbierały mi przyjemność z lektury. Pozostali bohaterowie kryminału są barwni i różnorodni. Dodają tej historii kolorów. Pani Ewa, sąsiadka wciąż wpada po cukier, właściciele zwierząt w gabinecie weterynaryjnym mają zawsze wiele do powiedzenia, a i gangsterzy się pojawią by historia przywiała troszkę dreszczyku. Dzieje się tu sporo, choć uwaga nie skupia się zbytnio na samej zbrodni, a bardziej na żyjących mieszkańcach Mikołajek. Koniec końców ten kryminał z pazurem może się podobać i podobać się będzie na pewno. Bardzo ciekawi mnie odbiór narracji Burbur przez miłośników kotów. Jeśli kochacie koty, przeczytajcie i dajcie znać koniecznie jak przypadła Wam do gustu ta bohaterka.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
26-06-2021 o godz 18:22 przez: Kocie bajki
"Mamy morderstwo w Mikołajkach" to świetny kryminał z porządną dawką humoru! Wg mojej oceny bliżej mu do komedii kryminalnej niż typowego kryminału, ale mi to pasowało. @martamatyszczak z przytupem zaczęła serię kryminalną i mam nadzieję, że następne tomy (a sięgnę po nie na pewno!) będą jeszcze lepsze. Jeżeli ktoś czytał i podobało mu się "Ja cię kocham a ty miau" to i ta pozycja przypadnie do gustu. __ Głównymi bohaterkami są Rozalia Ginter - pani weterynarz, żona komendanta policji i matka nastoletnich bliźniaczek z piekła rodem oraz.. Burbur - kotka Rozalii o złośliwym i typowo kocim usposobieniu, która dzieli się z nami spostrzeżeniami i opiniami o wszystkim i wszystkich (głównie negatywnymi 😁) żyjąc w przekonaniu, że istota ludzka to idealny niewolnik który ewolucyjnie jest niżej niż kot 🐱 W Mikołajkach zostaje znaleziony trup - powieszony na linie. Jako, że nie wygląda to na samobójstwo zostaje wszczęte śledztwo. Rozalia, która ma pewną straszną tajemnicę i problemy, nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności zostaje zmuszona do lekarskiej pomocy niekoniecznie dobrym ludziom. Do tego w Mikołajkach znika jeszcze jedna osoba, z bliskiego otoczenia rodziny Ginterów.. __ Bardzo fajny, lekki kryminał z dużą dawką dobrego humoru. Bohaterowie fajni bo tacy "ludzcy", a Burbur wkurzająca i irytująca w swym kocim samouwielbieniu 😁 __ Fabuła płynna, powieść szybko się czyta. Pobudza ciekawość i nie raz zaskakuje, choć zdarzają się przewidywalne wątki. Mamy tu też przeskok czasowy, który akurat mi nie przypadł do gustu, ale ja zawsze wolę po kolei 🤪 Na pewno zaskoczy Was zakończenie 😁 które można uznać za wstęp do drugiego tomu. __ Polecam, szczególnie na wakacje 😊 __ https://www.instagram.com/kocie_bajki
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
01-07-2021 o godz 13:37 przez: bookshunterx
Swoją przygodę z komediami kryminalnymi rozpoczęłam stosunkowo niedawno i z każdą kolejną książką coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że jest to gatunek dla mnie. Mimo tego, że jestem ogromną fanką standardowych kryminałów to uwielbiam przeplatać je historiami z przymrużeniem oka, w których oprócz zagadki do rozwiązania pojawiają się elementy humorystyczne.  Nowa książka pani Marty Matyszczak zawiera wszystkie to, czego czekuję od dobrej komedii kryminalnej. Czyta się ją fenomenie, a fabuła angażuję od pierwszych stron. Bardzo lubię ten typ powieści, w których najpierw zostaje przedstawiona teraźniejszość i konkretna zbrodnia , a dopiero później cofamy się w czasie, aby odtworzyć wydarzenia do niej prowadzące. Pozwala mi to krok po kroku zrozumieć jak działania bohaterów przyczyniły się do tego, co zostało zaprezentowane na początku historii.  W komedii kryminalnej nie mogło również zabraknąć humoru, za który w głównej mierze odpowiada kotka Burbur. W książce pojawiają się wstawki z jej pamiętnika, w którym w bezpośredni sposób komentuje poczynania swoich właścicieli. Pokochałam tę kotkę i jej cięte riposty. Burbur to prawdziwa królowa i pozwoliła mi to odczuć na każdym kroku. „Mamy morderstwo w Mikołajkach” to początek nowej serii - kryminałów z pazurem. Po przeczytaniu pierwszego tomu jestem pewna, że sięgnę po kolejne. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się z czym tym razem będzie musiała poradzić sobie Rozalia i jej kotka. 
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
13-07-2021 o godz 14:02 przez: Anonim
"Mamy morderstwo w Mikołajkach" to pierwszy tom nowej serii Kryminał z pazurem. Jest to też moje pierwsze spotkanie z Martą Matyszczak i zaliczam je do bardzo udanych :) Głównymi postaciami są Rozalia Ginter, weterynarz mieszkająca w Mikołajkach z mężem i dziećmi, a także kotka o imieniu Burbur. Któregoś dnia w spokojnym dotychczas miasteczku zostają znalezione zwłoki mężczyzny. Wszystko wskazuje na samobójstwo, ale czy rzeczywiście tak jest? Śledztwo w tej sprawie prowadzi mąż Rozalii, Paweł Ginter. To jednak nie jedyna tajemnicza sprawa. Rozalia skrywa pewien sekret, który może zaburzyć dotychczasowe spokojne i uporządkowane życie rodziny Ginter. Wydarzenia są przedstawione głównie z punktu widzenia Rozalii, ale również kotki Burbur, która w pamiętniczku opowiada swoją historię i w ironiczny sposób komentuje życie z rodziną Ginter. Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam czytając te fragmenty książki. Burbur wie jak się ustawić. Jej zdaniem koty rządzą, a ludzie to służba. Jeśli chcecie poznać świat oczami kota, to koniecznie musicie poznać lepiej Burbur. Jest to książka lekka, świetnie się ją czyta. Myślę, że idealna na lato. A do tego jeszcze Mikołajki, piękne i klimatyczne miejsce, do którego od razu chcemy się przenieść czytając książkę. Jeśli chcecie przeczytać coś lekkiego, z wątkiem kryminalnym w tle, to polecam tę serię. Zapowiada się świetnie i już nie mogę doczekać się kolejnego tomu. Z zaciekawieniem czekam, co jeszcze wydarzy się w Mikołajkach :) Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu Dolnośląskiemu.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
24-06-2021 o godz 08:54 przez: Zuza Maniek
Zdecydowałam się na tę książkę ponieważ kocham koty i od wielu lat uwielbiam Mikołajki. Trzeba było sięgnąć, prawda? Prawda. I co? I to dobra decyzja, było warto 👌 Jest to pozycja lekka i zabawna, przemycająca (niejedne) zwłoki i sporo dylematów. Życie rodzinne bywa niełatwe, zwłaszcza z teściową heterą, dorastającymi córkami i... jeszcze większymi kłopotami, które stopniowo ujawnia fabuła. Czy pozbycie się problemu daje spokój? Niekoniecznie, czasem przynosi jeszcze więcej komplikacji, zwłaszcza, gdy półświatek trzyma karty w garści. Perfekcyjna pani weterynarz nie ma lekko. "Opatrzyła poszkodowanych, upewniając się, że zadała im przy tym tyle bólu, ile mogła". Jak jej nie lubić? 😉 Ale prawdziwą bohaterką jest kotka Burbur, właściwie królowa Burbur, kompletnie pozbawiona instynktu macierzyńskiego, za to arystokratycznych manier i zapędu do władzy mająca aż nadto. Swoją służbę karmiącą i sprzątającą kuwetę traktuje ze stosownym chłodem, często sięgając do drastycznych metod. Ale w końcu czego tępi ludzie mogą się nauczyć po dobroci??? Lepiej podrapać albo zostawić komuś w torebce ładunek zwyczajowo zakopywany w kuwecie. Kot rządzi, ludzie służą. Jakby się ktoś zastanawiał, jaki jest porządek świata - należy przeczytać fenomenalny pamiętnik kotki Burbur. Książka sprawdzi się w leniwe, upalne dni jako relaksująca odskocznia od cięższych lektur. Przeniesie nad jezioro, zabawi, zostawi z zaciekawieniem, co tam dalej będzie się działo w tej rodzinie i miasteczku. Ja połknęłam haczyk.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
01-07-2021 o godz 11:37 przez: Thallier
Mikołajki, morderstwo, koty… Opis: Rozalia Ginter jestem lekarzem weterynarii, żoną, matką trojga dzieci i dwóch kotów. Mieszka w Mikołajkach i wszystko byłoby niezwykle sielankowe, gdyby nie fakt, że pewnego wieczoru nastaje pewne zdarzenie, które wywraca jej spokojne życie do góry nogami. No i do tego dochodzi jeszcze trup, który staje się zagwozdką nie tylko miejscowej policji, ale także lokalnych mieszkańców. Moja opinia: ➡️ bardzo przyjemna w odbiorze książka ➡️ lekka, nie wymagająca za wiele od czytelnika ➡️ łączy w sobie cechy komedii i kryminały (czyli jest komedią kryminalną) ➡️ posiada wiele sytuacji, w których czytelnik będzie parskał niepohamowanym śmiechem ➡️ największą robotę robi tutaj pamiętnik kotki Burbur, który jest tak niesamowity, ciekawy i zabawny, że aż chce się go więcej ➡️ historia jest bardzo ciekawa i niejednoznaczna ➡️ bohaterowie zostali stworzeni w ciekawy i bardzo dobry sposób. Wierzy się w nich i w to, że faktycznie gdzieś na świecie mogą być takie osoby ➡️ zakończenie wprowadza czytelnika w osłupienie ➡️ cudowny klimat Mazur w tle Reasumując – książka jest idealna na letnie wieczory i myślę, że przypadnie go gustu wielu osobom (nie tylko miłośnikom kocich mruczków, czy zwolenników zwierząt). Sprawi, że podczas jej czytania wielu osobom poprawi się humor, a także zafascynuje swoją historią z przepięknymi Mazurami w tle. Osobiście bardzo polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
01-07-2021 o godz 16:52 przez: przerwa.na.ksiazke
Rozalia Ginter razem z mężem, dziećmi i kotką Burbur mieszka w dużym domu w Mikołajkach. Kobieta jest weterynarzem i prowadzi swój gabinet. Jej mąż jest komendantem miejscowej policji. Pewnego dnia kobieta w pada w poważne kłopoty i na jej drodze pojawiają się niebezpieczni ludzie. Do tego w mieście zostaje znaleziony powieszony miejscowy hotelarz, a matka komendanta znika bez śladu. Co się dzieje w pięknych Mikołajkach? "Mamy morderstwo w Mikołajkach" to nowy cykl komedii kryminalnych stworzony przez Marta Matyszczak pt. Kryminał z Pazurem. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z autorką. Jedną z głównych postaci jest tutaj kotka o imieniu Burbur. Wiele wydarzeń poznajemy z jej perspektywy dzięki specyficznemu pamiętnikowi, który prowadzi. Burbur ma ostre pazury, których nie waha się użyć, kiedy tylko ktoś się jej nie spodoba. Pamiętnik kotki jest mocną stroną tej książki. Napisany z humorem i taki "koci". Skoro książka jest określana kryminałem, to spodziewałam się go w niej znaleźć. Niestety zabrakło mi tu tego. Na początku pojawia się ciało, a potem długo, długo nic się nie dzieje. Śledzimy tylko codzienne życie rodziny. Zabrakło mi śledztwa, szukania dowodów, przesłuchiwania świadków itd. Autorka ma bardzo przyjemny styl. Książkę czyta się szybko. Jest też nie wielkich rozmiarów. Ciekawe i otwarte zakończenie zachęca do czekania na kolejny tom.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
16-06-2021 o godz 19:54 przez: kryminalnatalerzu
„Mamy morderstwo w Mikołajkach” to tom pierwszy nowego cyklu Kryminałów z pazurem pióra Marty Matyszczak! Tym razem (w porównaniu do Kryminałów pod psem, z których dotychczas znana była autorka) będzie poważniej, a uwaga skupiona będzie na postaciach kobiecych – właścicielce kliniki weterynaryjnej w Mikołajkach Rozalii Ginter i jej kotce Burbur. I owszem, jak tytuł wskazuje morderstwo jest, więc i intryga kryminalna też, choć wydaje się, że to nie ona jest na pierwszym planie. Uwaga raczej skupiona jest na Rozalii i jej tajemnicy, która w przeciągu kilku miesięcy zmieniła jej życie w piekło. Przez to rys psychologiczny bohaterki jest bogaty i rozbudowany. Te mroczne napięcie rozładowuje Burbur, która pisze swego rodzaju pamiętnik opowiadając swoją historię i dosyć ironicznie komentując aktualne wydarzenia. Do tego dochodzi gromadka zwierząt, które skupiają się wokół kliniki, a i gromadka mieszkańców, którzy w jakiś sposób powiązani są z intrygą kryminalną. Nie można też nie wspomnieć o samym miejscu, które kontrastowo tchnie spokojem natury, a jednak pogodowo dostosowuje się do nastrojów bohaterów. Całość opisana jest w bardzo dobrym stylu, autorka pokazuje tu kunszt literacki na naprawdę wysokim poziomie. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co nam tu pisarka pokazała i już teraz wpisuję się na listę fanów serii! Polecam z całego serducha!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
14-07-2021 o godz 13:05 przez: Anna Orzepowska
"Mamy morderstwo w Mikołajkach" to rasowa komedia kryminalna, czyli coś, po co lubię sięgać, kiedy potrzebuję jakiejś lżejszej książki. A ta w dodatku przez mazurski klimat jest idealna na lato. Na mazurach nigdy nie byłam, ale dzięki opisom miałam wrażenie, jakbym naprawdę znała te miejsca. Bohaterów jest tu całkiem sporo, tak jak i w drugiej serii autorki "kryminał pod psem", jednak główna bohaterka jest jedna i nie miałam problemu z zapamiętaniem kto jest kim. Śledzimy losy Rozalii, pani weterynarz oraz jej rodziny, męża komendanta policji i dwóch nastoletnich bliźniaczek. Z czasem jednak Rozalia wpada w niemałe kłopoty i za wszelką cenę stara się zataić prawdę przed najbliższymi. Równie ważnym bohaterem jest tu kotka -Burbur, która prowadzi swój pamiętnik "zapisując" swoje przemyślenia pazurkami na tyle fotela. Jej zapiski również możemy przeczytać i to jest mój ulubiony element. Autorka świetnie oddała wredny koci charakterek. Jeśli jesteście fanami "kryminału pod psem" to seria "Kryminał z pazurem" również powinna wam się spodobać. Szczególnie jeśli chcecie odmiany w postaci przemyśleń z perspektywy kota. Rozalia jako główna bohaterka może nie jest moją ulubienicą, ale i tak chętnie sięgnę po kolejny tom, żeby śledzić dalsze losy mieszkańców Mazur.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
07-07-2021 o godz 19:55 przez: Karolina Nizioł
W Mikołajkach gruchnęła informacja o śmierci właściciela jednego z większych i lepszych hoteli. Jednak Rozalię Ginter, miejscową weterynarz nic to tak naprawdę nie obchodzi. Ma inne zmartwienia na głowie, dwie córki bliźniaczki, piękny dom, brak pieniędzy na leczenie chorego syna, wścibską teściową, a do tego psotną kotkę, zawsze w zasięgu wzroku. Mimo to, pewnego dnia jej życie, które mimo że niezbyt kolorowe, to poukładane, staje na głowie i zostaje wmieszane w miejscowe zatargi. Ogólnie książka bardzo mi się podobała, jest lekka i pozwala na naprawdę świetny relaks. Jednocześnie, prowadzona jest w dwóch narracjach, co nie zawsze mi się podobało, gdyż z jednej strony mamy spojrzenie na świat przez Rozalię, a z drugiej przez jej kotkę Burbur. Mimo, że rozdziały tej drugiej dodają lekką dawkę humoru, to jednak ostatecznie uważam, że mi to nie pasowało. Może dlatego, że nie jestem kociarą i nie rozumiem tego. Zakończenie było dla mnie bardzo satysfakcjonujące i niecierpliwie czekam na drugą część! A ona podobno już w przygotowaniu! Dodam jeszcze, że żałuję że tak późno trafiłam na książkę Pani @martamatyszczak i nie znałam jej twórczości wcześniej!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
04-07-2021 o godz 12:01 przez: loona
Co ja wcześniej robiłam? Dlaczego nie czytałam kryminałów Marty Matyszczak???? „Mamy morderstwo w Mikołajkach” było prostu świetne! Dawno się tak nie uśmiałam (pierwszy raz cieszyłam się z założonej maseczki w autobusie 😂). Autorka trafia idealnie w mój humor. Ta książka rozpoczyna kolejny cykl autorki, tym razem jest to „Kryminał z pazurem”. Głównymi bohaterkami jest weterynarz Rozalia Ginter oraz jej kotka Burbur (najlepsza postać ever). Poznajemy historię z perspektywy ludzi zamieszanych w tą sprawę oraz Burbur! Rozalia wiedzie z pozoru normalne, szczęśliwe życie. Ma wspaniałego, przystojnego męża, dzieci i okropną teściową. Jednak pewien wieczór zmienia jej życie na zawsze… Tymczasem w Mikołajkach mamy morderstwo, a może samobójstwo? Policjanci, pod wodzą Pawła Gintera, męża Rozalii, przeprowadzają śledztwo. Podejrzany jest między innymi Peter Winckler, który przyjechał z Niemiec, by odwiedzić miejsce gdzie mieszkał jego dziadek. Akcja wciąga z minuty na minutę, większości wydarzeń kompletnie się nie spodziewałam! Po przeczytaniu mam tylko jedną uwagę, kiedy będzie kolejna część i dlaczego tak późno!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
29-07-2021 o godz 23:23 przez: Ewelina
„Mamy morderstwo w Mikołajkach” Marty Matyszczak to pierwszy tom serii „Kryminał z pazurem”, w którym charakterna kotka Burbur gra pierwsze skrzypce. Zuzanna Ginter, matka dwóch dorastających córek i jednego syna, żona komendanta lokalnej policji, właścicielka charakternej kotki o męskim imieniu prowadzi gabinet weterynaryjny w Mikołajkach. Jej spokojne i uporządkowane życie diametralnie zmienia się w pewien burzowy wieczór. Od tej chwili, nie dość, że musi ukrywać przed najbliższymi pewną mroczną tajemnicę, to zaciąga dług wdzięczności u pewnego gangstera. Jakby tego było mało w Mikołajkach zostaje odnalezione ciało znanego hotelarza. Czy mężczyzna popełnił samobójstwo? A może ktoś pomógł mu odejść z tego świata? Sprawę prowadzą lokalni policjanci pod wodzą Pawła Gintera, jednak komendant dotknięty osobistą tragedią nie potrafi skupić się na śledztwie... Marta Matyszczak zastosowała w powieści dwa rodzaje narracji, pierwszoosobową oraz trzecioosobową. Pamiętnik pisany przez kotkę wpleciony został w wydarzenia prezentowane z perspektywy Rozalii Ginter. Egocentryzm, sarkazm, ironia i złośliwość to znaki rozpoznawcze Burbur. Kotka i „pisany” przez nią pamiętnik stanowią główne źródło komizmu we wszystkich jego odmianach. Autorce udało się stworzyć kilka postaci oraz sytuacji, które rozbawią niejednego czytelnika. Wspomnę tylko o wścibskiej sąsiadce, teściowej z piekła rodem, czy pewnym Niemcu, który przybył na Mazury, aby odzyskać majątek przodków i paraduje po Mikołajkach w świeżo wydobytym z ziemi, wyliniałym futrze z norek. Niewątpliwie jednak, to Burbur i jej zabawne monologi wiodą prym w rozśmieszaniu czytelnika do łez.  Bohaterowie tej powieści zostali wykreowani w taki sposób, że nie sposób ich polubić. Marta Matyszczak zaprezentowała jedynie te ich cechy, które bawią i/lub budzą antypatię. Poza Rozalią i Burbur tak naprawdę o reszcie wiemy niewiele. Fani kryminałów mogą czuć się nieco rozczarowani, bo choć to komedia kryminalna to zaskakująco mało miejsca poświęciła Autorka tytułowej zbrodni. W zasadzie wiemy tylko, że do niej doszło, sprawców i motyw dostajemy na tacy, a o śledztwie, poza tym, że takowe się toczyło nie wiemy nic. „Mamy morderstwo w Mikołajkach” to okraszona humorem powieść w której tytułowe morderstwo stanowi jedynie tło dla prezentowanych perypetii Rozalii Ginter. Książka poza tym, że jest zabawna, nie wzbudziła we mnie jakichś większych emocji. Jedynie pewien wątek powiedziałabym, drugo, a może nawet trzecioplanowy mnie poruszył. Autorka dotyka trudnego tematu i ukazuje samotne zmaganie się z nim głównej bohaterki.  Samo zakończenie niespecjalnie zaskoczy uważnego czytelnika. Istniały bowiem przesłanki do tego, aby domyślić się takiego obrotu sprawy.  Najnowsza powieść Marty Matyszczak to lektura idealna na leniwy, letni dzień. Niezbyt wymagająca, napisana prostym językiem, czyta się szybko i przyjemnie. To książka typowo rozrywkowa, której nie należy zbyt mocno analizować, aby nie dostrzec pewnych jej mankamentów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-07-2021 o godz 08:53 przez: Anna Szulist
Akcja komedii kryminalnej dzieje się w Mikołajkach, wypoczynkowej miejscowości na Mazurach. Rozalia Ginter prowadzi poradnię weterynarią, użerając się z opiekunami zwierząt wszelakich, od psów i kotów na gadającej papudze kończąc. W domu zmaga się z nastoletnimi córkami bliźniaczkami, wścibską i natrętną teściową z piekła rodem i jeszcze bardziej nieznośną sąsiadką. Jest też boleśnie wychowywana przez przygarniętą kotkę o męskim imieniu Burbur. Myślała, że gorzej już być nie może, ale pewnej burzowej nocy wydarzyło się coś, co odmieniło jej życie. Na dokładkę znaleziono ciało mężczyzny – właściciela jednego z hoteli. Samobójstwo czy morderstwo? W każdym razie nieboszczyk nie zrobił pozytywnej reklamy dla miasteczka. Śledztwo poprowadzi mąż Rozalii – Paweł, który jest komendantem miejscowego posterunku. Czy odkryje co tak naprawdę dzieje się w urokliwych Mikołajkach i jaką tajemnicę skrywa jego żona? Książkę po prostu pochłonęłam, dawno się już też tak nie uśmiałam. Niewątpliwie prawie 100% uwagi skradła kotka o męskim imieniu Burbur. Ciekawym zabiegiem było wplecenie w fabułę kociego pamiętniczka wydrapanego na oparciu fotela. Trafne obserwacje, życiowe porady, pełne złośliwości, ironii i cynizmu wpisy po prostu rozłożyły mnie na łopatki. I na dodatek zwierzak czasem „rzucił” śląskim słownictwem. No, który kot to potrafi? No ŻODYN!! Pikanterii całej historii dodaje fakt, iż z Rozalii to też niezłe ziółko. Na kartach powieści udowodni, że nie jest gapami karmiona i że zrobi wszystko, by ocalić to, co jest dla niej najcenniejsze: rodzinę i reputację. Cała plejada postaci jest w historii dobrze wykreowana, niektórych można polubić, inni denerwują, a jeszcze inni śmieszą. Skazy na charakterach niejednej osoby występującej w książce to znak, że Autorka zadbała o szczegóły. Któż z nas nie ma czegoś na sumieniu? Styl Autorki bardzo mi odpowiadał i na pewno sięgnę po inne książki, które popełniła. Był trup, była tajemnica, były zwierzaki, klimatycznie oddana miejscowość. Czego chcieć więcej na kilkugodzinne umilenie życia? Przyjemna, klasyczna, lecz niebanalna powieść kryminalna z żartami sytuacyjnymi nadającymi lekkości. A zakończenie? Intrygujące, zaskakujące i otwarte. Dobrze, że kolejny tom jest już w przygotowaniu i wiem, iż muszę, no po prostu muszę go mieć, by dowiedzieć się jaki los Rozalii, jej rodzinie i kotce Burbur, o nader wyrazistym charakterze i wybujałym ego, zgotowała Pani Marta. „My tu gadu-gadu, a mnie się przypomniało, że pora na wieczorny posiłek. Podeszłam więc do miski i zaczęłam w nią walić łapą jak na pożar. Ja rozumiem: śledztwa, morderstwa, intrygi. Jednak co jest najistotniejsze w życiu, to tuńczyk z krewetkami!”.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-07-2021 o godz 13:27 przez: Agnieszka
Witajcie dzisiaj prezentuje Wam książkę z serii  KRYMINAŁ Z PAZUREM 🐈🐈 "Mamy Morderstwo W Mikołajkach "🐈🐈 autorki Marty Mataszczyk . Wydawnictwo Dolnośląskie. Publicat Opis Rozalia Ginter prowadzi gabinet weterynaryjny w Mikołajkach. Wiedzie w miarę szczęśliwe życie rodzinne. Aż do pewnego wieczora, który zmienia wszystko. Odtąd kobieta skrywa mroczną tajemnicę. Zwłaszcza przed najbliższymi. W tych samych urokliwych Mikołajkach - na kładce nad kanałem - zawisa ciało mężczyzny. Czy znany w okolicy hotelarz popełnił samobójstwo? A może zabił go Peter Winckler, który przyjechał na Mazury odwiedzić ziemie przodków? Poszlaki się mnożą… Miejscowa policja pod wodzą komendanta Pawła Gintera wszczyna śledztwo. Niestety komendant, prywatnie mąż Rozalii, nie potrafi się skupić na sprawie, zbyt zaaferowany prywatną tragedią… Całe sczęście, że jest Burbur – kotka o męsko brzmiącym imieniu i diabelskim charakterze, która jako jedyna ma trzeźwy ogląd sytuacji i nie omieszka notować swoich przemyśleń w dość specyficznym pamiętniku... Nowe kryminalne oblicze Marty Matyszczak. Zapowiada się kolejna bestsellerowa seria! Gorąco polecam! 🐈🐈🐈🐱🐱🐱 [  ] Na początku napisze że tak dobrego kryminału jeszcze nie czytałam w postaci pamiętniczka pisanego, przez kotke o bardzo fajnym imieniu Burbur🐈  opowiada  z humorem to co się  wydarzyło. Bohaterką też jest Rozalia Ginter to ona bedzie miała nie miłą przygodę z  której będzie miała sporo kłopotów .Czytając tę książkę nie spodziewałam się takiej szybkiej rozwiającej się akcji .Z przyjemnością mi się czytało 😊.Książka jest też ładnie wydana jest mapka Pojezierza Mazurskiego bo tam  właśnie akcja się rozgrywa. [  ] Są tez presnonalia postaci które występują w książce. [  ] Kotka Burbur 🐱jest naprawdę postacią prawdziwą jej Pani to autorka książki Marta Matyszczak,a [  ] KRYMINAŁY Z PAZUREM  jest nową serią w której Burbur gra pierwsze skrzypce. 🐈🐈🐈. W przygotowaniu jest tom drugi "TAKA TRAGEDIA W TAŁTACH " na którą z niecierpliwością czekam 😊😊.Ksiażke jak najbardziej polecam na wakacje . [  ] Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Pubicat
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-07-2021 o godz 17:12 przez: Margarita
Po udanych dziewięciu tomach serii „Kryminał pod psem”, z psem Guciem w roli głównej Marta Matyszczak rozpoczyna nową serię „Kryminał z pazurem” z kotką Burbur. W Mikołajkach życie płynie swoim tempem. Miejscowi się znają, a w weekendy i latem przybywa turystów. W domu państwa Ginter, wszystko zdaje się być w ustalonym porządku: Rosalia, pani domu, prowadzi własną praktykę weterynaryjną, jej mąż Paweł jest komendantem miejscowego posterunku, mają nastoletnie córki bliźniaczki Hanię i Helenkę, oraz niepełnosprawnego syna Huberta. Ginterowie przygarnęli kotkę Burbur, która od tego czasu uważa ich dom za swój, wydała na świat cztery kocięta, ale o instynkt macierzyński Burbur nie można nawet podejrzewać. Początkowo dzika kotka z czasem staje się kanapowcem uważającym, że ludzie są tylko i wyłącznie po to, aby jej usługiwać i ją rozpieszczać. Kiedy w Mikołajkach zostaje znaleziony wisielec, właściciel znanego hotelu. Śledztwo zaczyna prowadzić Piotr Ginter, który wkrótce zostaje zaaferowany zaginięciem własnej matki. Kto stoi za śmiercią hotelarza a kto za śmiercią Jadwigi Ginter, czy obie zbrodnie coś łączy? Tego oczywiście dowiecie się z lektury najnowszej powieści Marty Matyszczak. W powieści otwierającej nowy cykl Matyszczak powiela schemat znany z „Kryminałów pod psem”, czyli część narracji powieści jest prowadzona z punktu widzenia zwierzęcia. Burbur jest typowym kotem, wrednym, egocentrycznym, oczekujących hołdów i najlepszego traktowania oraz wyrobów premium do jedzenia. Podobnie jak w poprzedniej serii, bohaterowie są dobrze scharakteryzowani, można ich lubić lub nie, ale nie można być wobec nich obojętnym. Do czytelników poprzedniej serii, Matyszczak mruga oczkiem, wplatając wzmianki o adwokat Potomek-Chojarskiej (czy ktoś wie, jak ona ma na imię?) i dziennikarzu Szponie. Coś czuję, że w następnym tomie, może być więcej postaci z serii „Kryminał po psem”. I, mimo że całym sercem i duszą jestem Team Gucio, to kotka Burbur zaczyna się mościć na moich kolanach i zdobywa coraz większą sympatię. Z niecierpliwością oczekuję drugiego tomu „Taka tragedia w Tałtach”. Polecam wielbicielom komedii kryminalnych!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji