4/5
14-12-2015 o godz 15:12 przez: patka
Uwielbiam czytać książki o nauce. Odkrycia, pomysły, wszelakie niesamowitości oraz opiewanie potencjału ludzkiego umysłu bardzo mnie interesuje i inspiruje. Dlatego też "Małe wielkie odkrycia" szybko przykuły moją uwagę. Lektura okazała się tak interesująca jak się tego spodziewałam, równocześnie rzucając wiele światła na historie i odkrycia, o których nigdy nie słyszałam, a szkoda bo są one znacznie bardziej interesujące niż wykuwanie na pamięć wzorów i reakcji chemicznych.

Nie sposób nie pochwalić elementu, który jako pierwszy rzuca się w oczy przy bliższym kontakcie z tą pozycją, mianowicie jej projekt oraz wykonie. Jak większość osób czerpię dużą przyjemność z tego, jak książka się prezentuję, nie wpływa to znacznie na moją ocenę, jednak zdecydowanie zwiększa jakość czytelniczego doświadczenia. "Małe wielkie odkrycia" to świetnie wydana lektura. Począwszy od jej wykonania, przez kolorowe wnętrze oraz fantastyczną okładkę wszystko prezentuje wysoką jakość, co oczywiście bardzo pozytywnie wpływa na odczucia podczas czytania oraz na odbiór treści, gdyż ilustracje prezentują nie tylko ciekawostki, ale i tytułowe małe wielkie odkrycia.

Po omówieniu tej niezwykle dla oka przyjemnej części, czas na omówienie zawartości, która na szczęście też nie rozczarowuje. Steven Johnson odwalił kawał dobrej roboty edytując ogromną liczbę informacji, w sposób, który pozwala na dobre zapoznanie się z różną tematyką, a jednocześnie nie zanudza. Książka przez zdecydowaną większość lektury podtrzymuje ciekawość czytelnika wiadomościami, o których niedużo z nas słyszało. Cała koncepcja tej pozycji ogromnie przypadła mi do gustu. Nie codziennie mamy okazję pomyśleć nad tym jak powstały lustra, czy jakie zmiany zaszły (i czym zostały spowodowane) w naszym podejściu do higieny. Jednocześnie raczej nie przechodzi nam przez myśl ile pomysłów, odkryć i porażek składa się na otaczające nas dobra, i nie mam tu na myśli tylko komputerów, czy telefonów, ale i bieżącą wodę, czy okulary. Autor nie przedstawia samych odkryć, także ludzi kryjących się za nimi, również tych którzy w swoich czasach byli ofiarami drwin i nagonek.

Nie będę udawać, i przyznam, że nie wszystkie procesy opisane w tej książce były dla mnie całkowicie jasne, a przynajmniej nie na poziomie, który pozwalałby mi na ich kreatywne rozpatrywanie. Momentami do tekstu wplatane były pojęcia, które, odnoszę wrażenie, nie są powszechnie znane. W zrozumieniu kilku z nich pomogła mi tegoroczna lektura książki Simona Flynn'a "Naukowa lista przebojów" (recenzja), jednak pojawiło się kilka elementów, które autor choć jednym zdaniem mógłby wytłumaczyć, aby upłynnić lekturę.

"Małe wielkie odkrycia" to książka, w której każdy z nas znajdzie coś dla siebie. Podziwianie ludzkiego umysłu i odkrywanie rozwoju wielu elementów (i ich wpływu na jeszcze większą ilość elementów) jest doprawdy niezwykle ciekawym zajęciem. Steven Johnson uświadamia czytelnikowi, że nic nie zostało wymyślone od tak, a przeszło proces setek czy nawet tysiący lat pracy wielu naukowców.

Mój regał z książkami patsy-books.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
30-11-2015 o godz 18:43 przez: Łukasz Marciniak
Steven Johson to amerykański autor dziewięciu książek popularnonaukowych. Jest założycielem trzech cieszących się dużym zainteresowaniem stron internetowych feedmag.com, plastic.com oraz outside.in. Ponadto jest współtwórcą programu popularnonaukowego PBS How We Got To Now. Pisze regularnie artykuły do gazet i czasopism, m.in. do Wired, czy New York Timesa. Małe wielkie odkrycia to pierwsza jego książka wydana po polsku. I miejmy nadzieję nie ostatnia!

Małe wielkie odkrycia jest historią sześciu innowacji, bez których dzisiejsza rzeczywistość nie wyglądałaby tak samo. Jest to: szkło, zimno, dźwięk, czystość, czas oraz światło. Na pierwszy rzut oka jest to dość osobliwy zbiór rzeczy, których na pozór nie uznajemy za specjalnie ważne. Dlaczego? Ponieważ są one wokół nas, widzimy je każdego dnia i często nie dostrzegamy jak ważną rolę pełnią w naszym życiu. Jak bardzo je ułatwiają nam codziennie życie. Dla przykładu: mało kto zdaje sobie sprawę jak powszechne jest szkło w naszym codziennym życiu. Mamy je w oknach, telefonach, soczewkach, okularach, komputerach, czy światłowodach. Podobna ma się rzecz z pozostałymi pięcioma innowacjami.

Autor w sposób zrozumiały i przystępny prowadzi czytelnika od jednego wynalazku do drugiego, przy czym niektóre z takich powiązań nie są wcale oczywiste. Często nie zdajemy sobie sprawy jak na pozór nic nieznaczące wynalazki miały ogromny wpływ na nasze dzisiejsze życie. Steven pokazuje również niebagatelną rolę przypadku w historii rozwoju - dzięki niemu powstały liczne wspaniałe wynalazki. W sposobie jaki autor snuje swoje rozważania pokazuje ogromną wiedzę, oraz trud, jaki podjął by książkę czytało się tak dobrze. W trakcie lektury wielokrotnie miałem wrażenie, że nie czytam książki, tylko siedzę w sali wykładowej i słucham świetnie wygłoszonej prelekcji Stevena Johsona. Jest to oczywiście ogromny atut!

Nie sposób nie wspomnieć o ilustracjach zdobiących książkę. Bynajmniej nie są one tylko czarno-białe, lecz również kolorowe. Jest ich w dodatku całkiem dużo, co pozwala lepiej poczuć treść prezentowaną na kartach książki. Zobaczymy tutaj m.in rysunki z mikroskopu optycznego, zdjęcia wynalazców, mapy, czy reklamy z dawnych lat.

Małe wielkie odkrycia to pasjonująca lektura zarówno dla dorosłych jak i dla tych nieco młodszych. Książka zabiera czytelnika we wspaniałą podróż pełną wynalazków, genialnych twórców i ciekawych odkryć. Poszerza wiedzę i systematyzuję ją. Pozycja napisana jest bardzo przystępnym językiem a wiedza sama niemalże wchodzi do głowy! Wiecie co łączy zegar i GPS? Albo destylację powietrza z Las Vegas? Czy laser z gumą do żucia? Jeśli nie, a jesteście ciekawi to znaczy, że to książka dla Was! Polecam!

Z racji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia Małe wielkie odkrycia będą idealnym prezentem dla Małych i Dużych Ciekawskich. Książka zainteresuje nawet tych sceptycznie nastawionych do nauki i wspaniałych odkryć.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-12-2015 o godz 10:46 przez: Julia Alaska
Które wynalazki miały największe znaczenie dla historii ludzkości? Co tak naprawdę wpłynęło na nasz rozwój? Jak to się stało, że jesteśmy tu, gdzie jesteśmy? Jakim cudem dotarliśmy tak daleko!?
Najpierw pojawia się problem. Później ktoś wpada na pomysł jego rozwiązania – nieraz szalony. Powstaje nowy wynalazek, który z czasem trafia do powszechnego użytku. To z kolei prowadzi do rewolucyjnych zmian.
Oto niezwykła historia zwykłych przedmiotów – tych, z których korzystamy każdego dnia. Przeczytacie o geniuszach z przypadku i zbawiennych pomyłkach, kuriozalnych koncepcjach i niespodziewanych efektach. Przekonacie się, że każde wielkie osiągnięcie było poprzedzone maleńkim odkryciem. Taka jest właśnie historia innowacji.

Małe wielkie odkrycia opisują powstanie przedmiotów, których używamy codziennie. Rzeczy, bez których nie wyobrażamy sobie życia. Na przykład, czy wiedzieliście, że gdyby nie odkrycie szkła moglibyśmy nie korzystać teraz z Internetu? Albo, żeby poczytać sobie dobrą książkę przy świecy ktoś inny ryzykował życiem na polowaniach na kaszaloty, by z substancji zwanej spermacet znajdującej się w mózgu zwierzęcia zrobić świeczki, które teraz mają raczej funkcje dekoracyjne?

Książka zawiera wiele bardzo interesujących ciekawostek takich jak te powyżej. Autor pokazuje nam, że odkrycie czegoś może zajmować bardzo długo, a czasami ów wynalazek jest doceniany dopiero po śmierci
twórcy. Małe wielkie odkrycia napisane są przystępnym językiem, ale zdarzały się fragmenty zapisane typowo naukowymi sformułowaniami.

Nigdy jakoś szczególnie nie ciągnęło mnie do popularnonaukowych powieści. Po prostu takie rzeczy według mnie są nudne i często - o zgrozo - pisane językiem, którego za nic w świecie nie rozumiałam. I w tym aspekcie MWO zaskoczyły mnie. Poza tym podczas czytania tej pozycji nie nudziłam się.
Powieść podzielona jest na sześć rozdziałów: szkło, zimo, dźwięk, czystość, czas, światło. Mi najbardziej podobała się historia powstania lodówek, klimatyzacji, czyli odkrycia opisane w drugim rozdziale. Nadal fascynuje mnie to, że wielkie blogi lodu przewożone na statkach przez sporo czasu nie roztapiały się. Magia?

Poza tym bardzo spodobał mi się rozdział o czystości. Ludzie nie myli się, uważali to za głupie i niepotrzebne. Twierdzili, że brud chronił przed chorobami. Dopiero później odkryto, że nie jest to takie złe. Najśmieszniejsze jest jednak to, że na ulicach rozdawano ulotki jak się kąpać/myć.

Małe wielkie odkrycia na pewno spodobają się osobom, które ciekawi świat oraz jego rozwijanie się. Na pewno człowiek interesujący się nauką będzie zachwycony z takiego prezentu pod choinką,. Książkę polecam i nawet jeśli nie jesteście fanami literatury popularnonaukowej to sięgnijcie, ponieważ MWO pełne są ciekawostek oraz informacji dotyczących rzeczy, z których korzystamy w codziennym życiu.

~ A.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
29-12-2015 o godz 18:16 przez: Lucy Lomar
Wobraźmy sobie nasz świat bez szkła, żarówki czy lodówki... Faktycznie, cofamy się do średniowiecza i/lub jak to się mówi „sto lat za murzynami". Takie życie dla niektórych jest niewyobrażalne, ponieważ nie ma się dostępu do Facebooka, Twittera, Instagrama, Aska i innych wymysłów przyszłości.Tak, okropne...
Czy wiedzieliscie może, że nowe wynalazki oraz pomysły ludzkości powodowane były reakcją łańcuchową? Jedno odpowiadało za powstanie drugiego! Jak na przykład wynalezienie prasy drukarskiej wywarło wpływ na rozwój fizyki molekularnej? I że handel lodem pozwolił na odkrycie nieznanych nam wtedy zakątów świata? A no właśnie!
Od zawsze uwielbiałam wiedzieć dlaczego coś działa dzięki czemuś i po co i dlaczego. Zostało mi tak do dzisiaj czyli minęło bardzo dużo czasu, bo przecież już siedzę na emeryturze, prawda? Dokładnie.
Otwierając paczkę od pana Oskara oniemiałam. Książka wyglądała obłędnie! Mówią, że nie ocenia się książki po okładce, ale przecież okładkę ocenić można! Rysunki na niej idealnie obrazują treść Małych wielkich odkryć oraz są typowymi dla uosobienia nauki szkicami. W dodatku ta żarówa znajdująca się w centrum jest przepiękna. Wyrazy szczerego szacunku dla grafika/grafików.
Małe wielkie odkrycia w przyjemny sposób pokazują nam powstanie kilku rzeczy które zmieniły nasz świat i pozwalają nam się nim cieszyć do dzisiaj. Jak wspominałam wcześniej jest to ze sobą ściśle powiązane, ponieważ bez czegoś nie powstałoby coś. Zaskaujące może być to, że osiągięcia inżynierii dźwięku, które pomagają nam lepiej widzieć, swój początek miały przez zawodzenia w burgundzkich jaskiniach! Trudno jest uwierzyć, że takie niepozorne drobnostki dokonały takich skoków!
Może się wydawać, że książka nie zawierająca jako takiej akcji oraz bohaterów może być nudna, nużąca i taka tylko na kaca książkowego. Jednak mimo tych braków Steven Johnson świetnie radzi sobie w roli narratora, który oprowadza nas po histori prowadząc za rączkę mówiąc co jest najciekawsze, tak, by nie stracić tak cennej uwagi dziecka, którym tak na prawdę jesteśmy my. Mimo wszytsko mój ostatnio sławny efekt podręcznika historycznego wystepuje, co miejscami jest nużące. Małe wielkie odkrycia jest wydrukowana k o l o r o w o, co prawie się nie zdarza. W środku ujrzeć możemy niezwykłe ilustracje znajdujące się co kilka stron. Mamy tam portrety, zdjęcia bohaterów historii aktualnie opisywanymi przez autora, szkice projektów maszyn, zdjęcia ludzi pracujących przy opisywanym wynalazku oraz innego tego typu dodatki do treści.
Podsumowując tę króciutką recenzję, książkę czyta się w miarę dobrze, dzięki młodemu autorowi znającemu się na teraźniejszości. Małe wielkie odkrycia sprawia, że samemu chcielibyśmy pójść do piwnicy i wynaleźć nowe dzieło, które po jakimś czasie sprawi, że nadejdzie do nas nowa przyszłość o jakiej nam się nie śniło.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-12-2015 o godz 14:29 przez: Iwona_C_
Jakieś kilkanaście lat temu w telewizji można było obejrzeć program popularnonaukowy, który bardzo lubiłam. Teraz za nic nie mogę przypomnieć sobie jego tytułu, jednak prowadzący pokazywał nam powiązania pomiędzy rzeczami, które z pozoru nic ze sobą wspólnego nie mają. Z pewnością zastanawiasz się, dlaczego wspominam o tym przy recenzji książki. Już śpieszę z wyjaśnieniami. W swojej nowej książce Małe wielkie odkrycia. Najważniejsze wynalazki, które odmieniły świat Steven Johnson pokazuje właśnie takie nietypowe połączenia. Bo co może mieć wspólnego ze sobą stopiony piasek znaleziony tysiące lat temu na pustyni, na terenie dzisiejszej Libii, ze współczesnym selfie i mistrzami malarstwa renesansowego? Okazuje się, że bardzo dużo.

Uwielbiam czytać książki oraz oglądać programy, które w nietypowy sposób przedstawiają wiedzę naukową. Do takich zalicza się właśnie książka Stevena Johnsona. Autor w przystępny i zarazem niezwykle zaskakujący sposób przedstawia rzeczy, którymi otaczamy się na co dzień, i na które nie zwracamy już najmniejszej uwagi – są, bo są i tak ma być. W końcu każdy z nas żyje w domu z oknami, lustrem, lodówką, sztucznym oświetleniem, a w kieszeni mamy niewielki telefon komórkowy. Każdy z nas zna pobieżnie historię tych wynalazków, jednak nie do końca zdajemy sobie sprawę, jak wielki wpływ wywarły one na nasze życie w wielu dziedzinach. Tutaj laur pierwszeństwa z pewnością należy przyznać szkłu, którego odkrycie, a także późniejsze metody obróbki znacząco wpłynęły na rozwój nauki, astronomii, fotografii, medycyny, mikrobiologii, a nawet fizyki. Wydawać by się mogło, że z odkrywaniem właściwości szkła niewiele wspólnego ma Gutenberg i jego prasa drukarska, mistrzowie malarstwa czy też współczesne zdjęcia typu selfie. Jednak, jeśli tylko sięgniecie po książkę przekonacie się, że pomiędzy tymi przedmiotami, jak i wieloma innymi istnieje zaskakujące połączenie.

Dlaczego warto sięgnąć po tą publikację? Przede wszystkim dlatego, że w przystępny sposób przekazuje nam typowo naukowe fakty. Jednak nie są to suche informacje, które możemy znaleźć w książkach popularno-naukowych. Język książki jest zrozumiały dla każdego, lekki i okraszony dobrym humorem. Czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Śmiem nawet powiedzieć, że jak dobrą powieść – nie sposób się oderwać, bo cały czas się zastanawiamy, czego jeszcze się dowiemy, na kolejnej i kolejnej stronie. Dodatkowym atutem jest to, że książka jest bogato ilustrowana, znajdują się tu zarówno ryciny i zdjęcia starożytnych artefaktów, portrety naukowców i wiele innych interesujących grafik.

Szczerze polecam, szczególnie dla ludzi, którzy są ciągle głodni wiedzy. W książce znajduje się wiele „smaczków”, które przynajmniej na chwilę zaspokoją ten głód.
http://czytajac.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
17-12-2015 o godz 21:07 przez: Triskel
"Małe wielkie odkrycia" to książka, która przedstawia czytelnikom fascynujący świat genialnych odkryć, które wpłynęły na losy świata. Wynalazki mające ogromne znaczenie w naszym codziennym życiu częstokroć powstawały przypadkiem, aby dopiero później trafić do powszechnego użytku. Prowadząc do zmian iście rewolucyjnych na skalę światową. "Potrzeba jest matką wynalazków" jak mawia przysłowie, ciekawe czym naukowcy jeszcze na zaskoczą? Czas tylko pokaże. "Małe wielkie odkrycia" to pierwsza książka Stevena Johnsona, ale za to jaka innowacyjna.

Świat jest fascynujący i zawiera wiele intrygujących zagadek, które po odkryciu sprawiają niedowierzanie i osłupienie. Rewolucyjne zmiany zaczynają się od drobnego kroku, lub małego ruchu skrzydeł. Wielu z Was słyszało z pewnością o Efekcie Motyla, kiedy to najmniejszy ruch skrzydeł motyla doprowadza do huraganu na drugim końcu świata. Efekt Kolibra wywiera podobny efekt z tą jednak różnicą, że dotyczy on ewolucji różnych gatunków. Pokazując, że najdrobniejsza zmiana w jednym gatunku doprowadza do nieodwracalnych zmian wśród innych gatunków. Tak samo jest z wynalazkami, z pozoru małe odkrycia potrafią mieć kolosalne znaczenie dla całego świata. Jak choćby odkrycie sztucznego światła, które z kolei miało wpływ na ewolucję zwyczajów związanych z ludzkim snem. Lub wynalezienie inżynierii dźwięku dzięki, której możemy lepiej widzieć. Wzięło swoje początki od neandertalskich lamentów w burgundzkich jaskiniach. Pozycja ta pełna jest takich ciekawostek, dzięki którym możemy lepiej poznać otaczający na świat. Małe wielkie odkrycia sprawiają, że możemy choćby korzystać z internetu. Ponieważ konieczność oczyszczenia miast z fekaliów doprowadziła do rozpoczęcia badań nad mikrochipami. Dzięki, którym możemy cieszyć się nowymi technologiami oraz internetem. Historia innowacji jest bardzo bogata i fascynująca, w tej pozycji będziecie mogli uchylić spory jej rąbek.

"Małe wielkie odkrycia" wypełniona jest po brzegi sporą dawką wiedzy i ciekawostek ze świata nauki. Liczne zdjęcia i rysunki przyciągają do lektury i nadają dodatkowego smaczku. Okładka została wykonana starannie i z pomysłem, przez co świetnie prezentuje się na półce. Jest to doskonały prezent świąteczny dla osób lubiących pozyskiwać nową wiedzę w przystępny i ciekawy sposób. Dzięki tej książce dowiedziałem się sporo nowych informacji oraz zostałem nie raz na prawdę zaskoczony i zszokowany. Po lekturze tej pozycji na wiele spraw zaczyna się patrzeć zupełnie inaczej. Niecodzienne historie zaskakujących z pozoru małych odkryć, które z biegiem czasu osiągnęły ogromne znaczenie dla nas wszystkich. Jak najbardziej polecam lekturę tej książki!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-09-2016 o godz 13:07 przez: Ania Kotlewska
Małe wielkie odkrycia to mój kolejny pierwszy raz w ciągu tego weekendu. Zwykle nie czytam książek z nurtu literatury popularnonaukowej, ponieważ zdecydowanie bardziej wolę historię oderwane od ludzkiej codzienności, tego co dzieje się wokół mnie i przede wszystkim tego, co działo się w przeszłości. Moje myślenie nastawione jest bardziej przyszłościowa. Bardziej ciekawi mnie, jak będzie wyglądał świat za kilka tysięcy lat niż jak wyglądał kilka tysięcy lat temu, a jednak skusiłam się. Uwiedziona intrygującym tytułem i przepiękną, symboliczną żarówkę sięgnęłam po ten projekt i muszę przyznać, że było to bardzo ciekawe doświadczenie.

Na niespełna trzystu stronach Steven Johnson zawarł mnóstwo niesamowitych ciekawostek na temat przedmiotów naszego codziennego użytku. Jak sam napisał jest to książka o "efektach kolibra", które zrewolucjonizowały świat zwykłego człowieka i jednocześnie pociągnęły za sobą inne, nieoczekiwane zmiany. Są to rzeczy bez których dzisiejszy świat nie może się już obejść - sztuczne oświetlenie, lodówki, zapisywanie dźwięków i tym podobne. Zawsze na początku wydaje się, że historia kolejnego wynalazku zostanie zapisane w jakiejś logicznej i łatwej do przyswojenia kolejności, ale potem wszystko i tak zaczyna się rozwidlać. Jeszcze bardziej podkreśla to jak zaskakujące mogą być zmiany przyniesione przez jedno z pozoru nic nie znaczące odkrycie. Nie jest to również trzysta stron suchego tekstu, ale czytanie urozmaicono mnóstwem niesamowitych zdjęć wynalazków i ich wynalazców.

Nie jest to na pewno książka lekka łatwa i przyjemna, ponieważ zapoznanie się z nią zajęło mi dwa razy tyle samo czasu, co przeczytanie normalnej książki o tej objętości, ale nie były to chwile zmarnowane. Momentami czytało się ciężej, a momentami lżej. Niektóre teksty były ciekawsze, a niektóre mniej. Chyba najbardziej zaciekawiła mnie historia wynalezienia sposobu na utrzymanie zimna nawet w krajach tropikalnych oraz tego następstw, historia żarówki i przede wszystkim samo zakończenie, w którym Johnson przedstawił sylwetki dwójki niesamowitych wynalazców, którzy wyprzedzili swoją epokę o kilkaset lat wprzód.

Książka Stevena Johnsona to przede wszystkim sposób na łatwe przyswojenie wiedzy na temat wynalazców oraz ciągów przyczynowo-skutków, do których doprowadziło ich niewielkie odkrycie. Ciekawe teksty dopełniono ilustracjami, które pomogą nam lepiej zrozumieć i wyobrazić sobie tamte wydarzenia, a przede wszystkim tych opowieści nie usłyszycie w szkole, na lekcjach historii. To ta ciekawsza część naszej przeszłości.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
31-12-2015 o godz 13:10 przez: Karriba
Z Frederica Tudora, który jako pierwszy postanowił handlować lodem, otwarcie się wyśmiewano. Lee De Forest za próbę przeprowadzenia transmisji radiowej opery, został nawet na krótko osadzony za kratami. Reginalda Fessendena, twórcę sonaru, nie chciano nawet wysłuchać, a Ignaz Semmelweis był wyszydzany i krytykowany, kiedy namawiał lekarzy do mycia rąk przed pochyleniem się nad pacjentami. Johna Snowa ignorowano, gdy donosił, że cholera rozprzestrzenia się przez zanieczyszczoną wodę, a jego imiennik, John Leal, musiał złamać prawo, żeby zacząć dodawać do miejskich wodociągów trochę oczyszczającego chloru. Jak widać, życie ojców dzisiejszej cywilizacji, nie zawsze było usłane różami.

"Małe wielkie odkrycia" to książka idealna dla wszystkich ciekawskich ludzi. Dzieli się na sześć kategorii, które niektórym mogą się wydawać dość dziwne: szkło, zimno, dźwięk, czystość, czas i światło. To te odkrycia i ich następstwa zmieniły świat i ukształtowały go w taką formę, jaką znamy dzisiaj. Steven Johnson w sposób bardzo ciekawy opisuje koleje losu, które doprowadziły do pierwszych ułatwień, jakie zafundował sobie człowiek dzięki zdolności myślenia. Mnie najbardziej spodobał mi się rozdział o czystości. Nie dość, że został opowiedziany niebywale interesująco, to jeszcze zawierał mnóstwo fascynujących informacji. Momentami było też zabawnie i nieco mrocznie.

Tym z kolei, co zwróciło moją szczególną uwagę, była pewna prawidłowość. Wynalazcy i odkrywcy byli niemal zawsze wyszydzani i wyśmiewani. Bankrutowali. Aresztowano ich. Umierali w nędzy. Bardzo niewielu z nich miało możliwość cieszenia się swoim sukcesem, a bodaj żaden nie mógł liczyć na zaufanie z góry. Do sukcesu musieli dochodzić nie tylko przez ciężką pracę, ale i z pomocą grubej skóry.

Jeśli natomiast chodzi o język tej książki, to można go nazwać popularno-naukowym. Nie może to dziwić, zważywszy na fakt, że sama książka zalicza się do tej właśnie kategorii. Moim zdaniem były takie momenty, w których autor nieco przesadził, nieco za bardzo starał się coś komuś wyjaśnić, ale ogólnie, mówiąc wprost, da się to czytać.

Podsumowując - nie jest to pozycja dla każdego, ale na pewno odnajdą się w niej i będą z niej zadowoleni wszyscy, którym mijane w drodze do pracy czy szkoły drzewo nie jest obojętne, państwa i miasta nie są tylko pustymi punktami na mapie, a sposób parzenia herbaty wzbudza ich żywe zainteresowanie. To książka idealna dla każdego obserwatora.

www.karriba.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-02-2016 o godz 16:20 przez: Agnieszka Watkowska-Dorsz/www.figlarneczytanie.pl
Lubiliście poszerzać swoją wiedzę? Ja uwielbiam! Jedni zachwalają pozycje, z którym mają możliwość dowiedzieć się czegoś ciekawego, inni za to widzą w nich same cyferki i suche naukowe wywody. A jak jest w rzeczywistości? Czy pozycja naukowa może być ciekawa i co najważniejsze, czy można dobrze się bawić podczas jej czytania? Otóż można i udowodnił to Steven Johnson w swojej książce „Małe wielkie odkrycia”. O czym jest powyższa lektura? Przede wszystkim to zbiór ciekawostek, nowinek, tajemniczych twierdzeń i zagadek, które nie mają nic wspólnego z mozolnymi, nudnymi lekcjami, którymi raczyli nas w szkole. Po prostu jest to zupełnie inne spojrzenie na na przedmioty oraz zjawiska, które otaczają nas na co dzień. Byłam pewna, że wciągnę się w tę książkę. I tak się stało! Fascynujące , często przypadkowe odkrycia, wynalazki, przemysłowe rewolucje i przeobrażenia czegoś zwykłego sprawi, że nie będziemy mogli oderwać się od lektury, a nasze szare komórki będą pobudzone do granic możliwości. Każdy znajdzie tu coś dla siebie! . Nasza wyobraźnia będzie wystawiona na niemałą próbę, ale z pewnością świetnie sobie ze wszystkim poradzicie. Bo cóż to jest przykładowo Teoria Chaosu? Albo, jak pewien wizjoner na lodzie stał się milionerem, by odejść w niesławie? Ja bawiłam się i uczyłam jednocześnie, odkrywając jak wiele ma mi do zaoferowania matematyka, fizyka, chemia itp dziedzina nauki. A nie sądziłam, że jest to w ogóle możliwe;). Plusem tej publikacji jest niewątpliwie prosty język i łatwość w jaki autor przekazuje nam swoją wiedzę. Nie ma tu specjalistycznego języka, skomplikowanych teorii czy zawiłych wywodów. Jest za to przyjemne w odbiorze przedstawienie etapu od odkrycia, do stałych przemian, które unowocześniają i sprawiają użytkowość w wielu dziedzinach danego wynalazku. . Wszystko to po to, aby ułatwić nam przyswajanie wiedzy. Nie brakuje tu co prawda teorii czy twierdzeń, ale są one podane w takiej formie, że aż chce się jeszcze bardziej zagłębiać w świat liczb, anegdot i naukowych historyjek. Nie bójcie się otworzyć tę książkę i zasmakować w tym, co przyszykował nam Steven Johnson. Jestem pewna, że będziecie przyjemnie zaskoczeni! „Małe wielkie odkrycia” to książka, którą powinien mieć w domu każdy! Mnóstwo tu eksperymentów, teorii, procesów przemian, a to wszystko sprawi, że spojrzymy na otaczający nas świat w zupełnie inny sposób. Takich książek powinno być więcej. Polecam gorąco!!

Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-05-2016 o godz 00:46 przez: PaulinaKuciak
Próbując przekazać komuś wiedze bardzo łatwo możemy do niej zniechęcić. Długie tyrady i ściany nudnego tekstu od lat powodowały, że uczniowie zasypiali z podręcznikami w dłoniach. Jak sam Steven Johnson podkreśla w swojej książce „Małe wielkie odkrycia”, najważniejsze jest zaciekawić czytelnika, a nie na wstępnie zrazić go to lektury.

Autor przedstawia historię banalnych, a zarazem bardzo ważnych odkryć, które zrewolucjonizowały życie człowieka za pomocą Efektu Kolibra. Jest to założenie, że niewielka zmiana w doczesnej egzystencji prowadzi do zmian w jej dalszych procesach. Wynalazek jednego twórcy daje początek idei kolejnego. Na przykładzie tego jak zwykły handel bryłami lodu, z początku spisany na ogromne straty, z biegiem lat dał początek możliwości posiadania dziecka przez pary lesbijskie oraz zamieszkiwania terenów o pustynnych klimatach.

Szkło, zimno, dźwięk, czystość, czas i światło.

Steven Johnson podjął się trudnego zadania. W swojej książce zebrał sześć odkryć, a następnie po nitce do kłębka, sumiennie, ale przyjaźnie dla czytelnika przedstawił ich wpływ na dalszy rozwój człowieka.

W książce nie dopatrzymy się trudnych terminów naukowych, które wprowadzą zamęt. Znajdziemy natomiast sporo fotografii przedstawiających zagadnienia z danego rozdziału. W dodatku poznamy historie odkrywców. Jak to się stało, że Frederic Tudor wpadł na pomysł sprzedawania ogromnych brył zamarzniętego lodowca na sawannie, dlaczego trafił do więzienia i jak odkrycie zalet zimnego surowca wpłynęło na dalsze jego losy.

Książka jest napisana niesamowicie lekkim stylem, która mimo braku fabuły wciąga do tego stopnia, że ciężko ją odłożyć. Autor zadbał o każdy szczegół, dogłębnie zbadał przedstawiane przez siebie materiały i ukazał je w sposób dostępny dla każdego. Jak sam twierdził, nie pisał dla fachowców, lecz zwykłego człowieka, który pragnie wiedzieć więcej. Sama okładka tej książki pokazuje co znajdziemy wewnątrz. Prostota, a zarazem magia, która wynika z oczywistych rzeczy.

Według mnie publikacja ta zachęca do poznawania otaczającego nas świata, a zarazem propaganduje naukę, podając na tacy łatwo przyswajalne informacje, a nie suche fakty, niczym z szkolnych podręczników. Osobiście poleciłabym ją młodzieży, z nadzieją, że rozpali w nich zamiłowanie do kształcenia się. Do zgłębiania oczywistych faktów, które przyniosły niesamowite skutki.

Więcej recenzji na www.reviewbybunny.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-12-2015 o godz 07:57 przez: Wkp
Te wynalazki znamy wszyscy. Korzystamy z nich na co dzień. Są tak powszechne, że nawet przestaliśmy je zauważać. Szkło, zegarki, okulary, żarówki… Zdarza się, że wiemy, jak któreś z nich zostały odkryte, niewielu jednak jest świadomych, jakie są długofalowe skutki niektórych odkryć. A te zdumiewają o wiele bardziej, niż często same wynalazki. W skrócie: Witajcie w świecie Efektu Kolibra!

Czym jest ów efekt? Nawet jeśli nie interesujecie się matematyką wyższą i hasło „Teoria Chaosu” nic Wam nie mówi, z pewnością słyszeliście o Efekcie Motyla, kiedy to ruch skrzydeł motyla powodując niewielkie zmiany w zawirowaniach powietrza, na wzór lawiny powoduje kolejne, do tego stopnia, że na drugim końcu świata powstaje huragan. Efekt Kolibra to jego odpowiednik w Teorii Ewolucji, obrazujący jak niewielka zmiana w jednym aspekcie życia (tu pojawienie się pyłku w kwiatach) wywołuje znaczącą zmianę w innym, zdawałoby się niepowiązanym (budowie skrzydeł kolibra, który musiał się dostosować, by móc zwisnąć przed kwiatem i żywić się jego dobrami). I tak właśnie jest z odkryciami. Długofalowe skutki pojawienia się czegoś nowego, przerastały wyobrażenia odkrywców. Bo kto mógł przewidzieć, że wynalezienie druku spowoduje w konsekwencji możliwość poznania, iż człowiek składa się z komórek? Albo że dzięki chęci oczyszczenia miast z fekaliów doczekaliśmy się mikrochipów? A odkrycie jak roztapiać piasek pozwala nam korzystać z Internetu?

Tego typu rzeczy zebrał i przeanalizował Steve Johnson, tworząc w efekcie książkę, która fascynuje i wciąga w niezwykły świat codzienności, którego nie dostrzegamy. Bogactwo szczegółów i ciekawostek oraz lekkość stylu połączona ze świadomością, że nie pisze autor do specjalistów a zwykłych ludzi, sprawiły, że „Małe wielkie odkrycia” stały się światowym bestsellerem. I całkiem słusznie. Znakomita to bowiem książka, w świetny sposób propagująca naukę i trafiająca do umysłu czytelnika, pobudzająca do myślenia i intrygująca.

Świetne jest także wydanie, przepełnione kolorowymi i czarno-białymi ilustracjami, przyjemne dla oka… po prostu świetne, jak i jego treść.

I cóż mogę więcej powiedzieć, jak nie tylko: Gorąco polecam. Czytając bawiłem się świetnie, a wraz z zabawą tą pogłębiłem swoją wiedzę, dowiedziałem się rzeczy, których naprawdę warto się dowiedzieć i odkryłem kolejną książkę, do której chętnie nie raz jeszcze wrócę. Dlatego zachęcam Was do zapoznania się z nią.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-12-2015 o godz 17:58 przez: Aleksandra Pikos
Wynalazki. Bez wielu z nich nie wyobrażamy sobie naszego codziennego życia. Tak naprawdę czy zastanawiałeś się kiedyś jak jedno odkrycie wpłynęło na następne? W historii musi występować cykl przyczynowo - skutkowy, z wynalazkami jest podobnie, a jak to było z niektórymi dowiecie się z książki „Małe wielkie odkrycia”.
Jestem użytkownikiem wielu wynalazków bez których moje życie nie byłoby takie jak jest teraz. Dlatego też z chęcią postanowiłam sięgnąć po „Małe wielkie odkrycia”. Trzeba przyznać, że książka bardzo mnie nurtowała i z ogromną ciekawością po nią sięgałam. Co mogę jednak powiedzieć o tej publikacji?
Rozdziały zostały podzielone na sześć rozdziałów, które nie wskazują na to z jakimi wynalazkami możemy mieć do czynienia, co tylko i wyłącznie zmaga nasze zainteresowana pozycją Stevena Johnsona. A są to rozdziały takie jak: Szkło, Zimno, Dźwięk, Czystość, Czas, Światło. Interesujący jest także wstęp w jaki książka została opatrzona, który pozwala nam rzucić na odkrycia nieco inne światło, zaś na zakończenie autor zafundował nam niespodziewaną opowieść, która zainteresuje niejednego.
Czas spędzony na „Małe wielkie odkrycia” to na pewno nie jest czas zmarnowany, gdyż można dowiedzieć się z tej niegrubej książki wielu niespodziewanych faktów, zauważyć ciągi przyczynowo – skutkowego, których byśmy nie przypuszczali albo przynajmniej ja nigdy wcześniej nie zdołałam połączyć. Całość czytało się niezwykle przyjemnie i osobiście żałuję, że miałam tak niewiele czasu na lekturę. Książka nie jest napisana skomplikowanym językiem i świetnie sprawdzi się także dla nieco starszych dzieci. Wszystkie zawarte w „Małych wielkich odkryciach” historie (bo chyba możemy tak o nich mówić) opatrzone są zdjęciami, które tylko i wyłącznie nadają atrakcyjności całej książce.
Zmierzając ku końcowi tej recenzji chciałabym powiedzieć Wam, że prezentowana dzisiaj książka może i nie trafi w gusta każdego, ale na pewno jest to pozycja z której dowiedzieć się można dowiedzieć kilku ciekawostek z dziedziny technologii. „Małe wielkie odkrycia” to lektura dla małych i dużych, bo oboje znajdą tu to „coś”. Tak mówiąc w skrócie to jest zgrabnie podana historia rozwoju technologicznego człowieka. Pewnych faktów tu może i zabrakło, ale nie wymagajmy od takiej małej gabarytowo książki zbyt wielu. Śmiało polecam i życzę przyjemnej lektury.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-06-2016 o godz 08:11 przez: Książki lubię!
Steven Johnson, pisarz, dziennikarz i prezenter telewizyjny, w swej fascynującej książce przybliża czytelnikowi wynalazki, które wyznaczyły kurs rozwojowi wielu gałęzi nauki i przemysłu. Każde przełomowe wydarzenie pociągnęło bowiem za sobą cykl zmian, mających na celu rozwój myśli technologicznej i podniesienie jakości życia. Okazuje się, że znaczące dokonania w historii nauki rzadko były dziełami jednostek obdarzonych genialnym umysłem. Częściej za to wynikały z pracy specjalistów z wielu dziedzin, którzy w efekcie ciężkiej, twórczej pracy dochodzili do rozwiązań o epokowym znaczeniu. Jakaż to motywująca myśl, nieprawdaż?

"Dziwne może się wydawać to, że żarówka elektryczna stała się symbolem geniuszu- czyli metaforą samotnego wynalazcy wpadającego na rewolucyjny pomysł w nagłym przypływie inspiracji- podczas gdy prawdziwa historia jej skonstruowania mogłaby stanowić podstawę do stworzenia zupełnie innego symbolu: korporacyjnego/ systemowego modelu innowacji. Rzeczywiście żarówka była odkryciem prawdziwie przełomowym, ale z innego powodu, niż się zwykło przyjmować. Przesadzilibyśmy, mówiąc, że wynalazek ten to dzieło zbiorowego wysiłku, ale jeszcze poważniejszym przekłamaniem jest twierdzenie, że jest on zasługą jedynie Thomasa Edisona". (S. Johnson, "Małe wielkie odkrycia. Najważniejsze wynalazki, które odmieniły świat")

"Małe wielkie odkrycia" to pasjonująca lektura, zabierająca czytelnika w niezwykłą podroż w czasie i przestrzeni. Ewolucja nauki przedstawiona jest w formie inspirujących opowiastek, będących źródłem wiedzy zarówno cennej, jak i zaskakującej. Bogata szata graficzna umożliwia czytelnikowi lepsze zrozumienie zagadnień poruszanych w książce. Zachwyt budzą stare fotografie i reprodukcje a także zdjęcia miejsc, do których przeciętny człowiek nigdy raczej nie będzie miał dostępu, na przykład komory do testowania fuzji nuklearnych, czy jaskini Arcy- sur- Cure, gdzie odkryto prehistoryczne malunki. Steven Johnson z dużą swobodą przeskakuje po epokach historycznych. Z równie dużą finezją przeplata anegdoty ze świata nauki z teoretycznymi dywagacjami. Lektura "Małych wielkich odkryć" staje się przez to bardziej przystępną, na co duży wpływ ma również lekkość pióra autora książki.

Pełna recenzja na : http://ksiazkilubie.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
03-12-2015 o godz 14:08 przez: Agata Kądziołka
Ta niewielka publikacja to prawdziwy rarytas dla tych, którzy lubią zaskakiwać ciekawostkami przy wigilijnym stole. Dzięki niej dowiemy się o zwykłych przedmiotach codziennego użytku i o ich historii, która dla wielu ludzi jest równie nieznana jak metryka ślubu sąsiadki z trzeciego piętra.
Czy wiedzieliście skąd wzięło się szkło? Ha, początek recenzji i już zaczynają się schody; bo czym jest szkło, każdy wie. Jak się je wytwarza – to też jest wiadome jakiejś części ludzkiej populacji. Ale skąd się wzięło – cóż, na to pytanie nie odpowie wam przypadkowy przechodzień ani przeciętny nauczyciel fizyki. Pierwsze szkło pojawiło się na ziemi a dokładniej rzecz ujmując na Pustyni Libijskiej jakieś 26 milionów lat temu, gdy ziarenka krzemionki zostały ogrzane temperaturą rzędu pięciuset stopni i zmieniły się w szkło. Ale droga od tamtego wydarzenia do produkowania luster czy szyb była długa i bolesna o czym można przekonać się czytając „Małe wielkie odkrycia”.
Niech podniesie rękę ten, kto wiedział, że pierwszym elementem świata materialnego, który udało się bezpośrednio przemienić w energię elektryczną był dźwięk. Zawsze zastanawiało mnie w dzieciństwie, jak za pomocą drutu mój głos wędrował na setki kilometrów i był słyszany kilka sekund później na dalekim, jak dla mnie, Śląsku. Później, kiedy pojawiły się komórki i satelity łatwiej było mi to zrozumieć (chociaż i tak nie zrozumiałam nigdy tego fenomenu do końca) niż owy drut, który nijak nie kojarzy mi się z czymś, co pozwoli mojemu głosowi się przemieszczać.

Ta książka nie ma wielu rozdziałów, jednak widać, że autor włożył w nią dużo wysiłku, szczególnie w szukanie źródeł, z których czerpał swoją wiedzę. Bibliografia jest ogromna, lecz Steven Johnson przetworzył wszystkie teksty tak, że tchnie z nich ciekawością a nie stęchlizną i znużeniem.
Świetny pomysł na prezent dla tych, którzy pasjonują się fizyką, chemią czy informatyką lub po prostu są ciekawi jaką drogę przebyło światło nim znalazło się w żarówce świecącej nad naszymi głowami. Niebanalna lektura, polecam ją szczególnie dla młodszego rodzeństwa czy innych powinowatych i krewnych, co by zachęcić ich do nauki przedmiotów ścisłych. Kto wie, może gdybym przeczytała „Małe wielkie odkrycia” będąc w podstawówce, teraz byłabym fizykiem?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-02-2017 o godz 15:14 przez: Joanna Hilińska
Żyjemy w świece, gdzie udogodnienia technologiczne są dla nas normalnymi przedmiotami codziennego użytku. Każdy korzysta z telefonu, w każdym domu stoi lodówka, nie wyobrażamy sobie żeby gdziekolwiek nie było światła, czy toalety. Ale... czy pamiętamy komu to wszystko zawdzięczamy? O "Małych wielkich odkryciach", które zmieniły świat na nowo napisał Steven Johnson. Co wspólnego mają: selfie, koliber, obraz, lustro, okulary i pustynia? Odpowiedź jest prosta to szkło! Ha, też byłam lekko zaskoczona. Ale jak się okazało wszystko łączy się ze sobą. W jaki sposób? Musicie przeczytać sami. Już dawno żadna książka tak mnie nie zaskoczyła. Steven Johnson pokazał mi świat, ale zupełnie z nowej perspektywy. Wychodząc zupełnie inaczej niż książki naukowe, bo od ogółu do szczegółu pokazuje jak niepozorne, często przypadkowe odkrycia zmieniły świat na zawsze. Tak jak było ze szkłem, czyli podgrzanymi przez słońce ziarenek krzemionki na pustyni. Od tej pory ludzie zaczęli udoskonalać szkło, które służyło najpierw za tworzywo do wyrobu naczyń, później wynaleziono szyby, lustro, a kolejno zaczęto używać do wyrobu innych technologicznych przedmiotów jak soczewki w mikroskopach, okularach, aparatach itp. Więcej przykładów Wam nie podam, bo zepsuję Wam sięgnięcie do całości, a jest to książka, która otwiera świat na zupełnie nową perspektywę. Myślę, że trochę zapominamy co się z czego wzięło, bo uczymy się o wynalazkach w szkole, ale jest to płaskie podanie daty i odkrycia, a tutaj mamy podany ciąg przyczynowo-skutkowy, co pokazuje, że wiele zawdzięczamy przeszłości. Bardzo polecam tę książkę. Jest to idealna pozycja na prezent dla każdego. Jeśli nie wiecie co kupić mamie, cioci na imieniny, bratu, dziadkowi, nauczycielce, sąsiadce, znajomym, czy dzieciom (od 4 klasy), to jest to świetne rozwiązanie. Jedynym ograniczeniem jest tutaj trochę naukowy język, dlatego warto zwrócić uwagę, by ktoś lubił poznawać nowe perspektywy, ale treść jest tak dobrana, że zainteresuje absolutnie każdego bez względu na wiek, czy płeć.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-12-2015 o godz 00:19 przez: Książki i My
Książka "Małe wielkie odkrycia" bardzo dobrze obrazuje zależność między poszczególnymi wynalazkami. Za każdym razem, gdy w życie wchodzi nowa myśl czy innowacja nie pozostaje ona bez mniejszego lub większego wpływu na nasze życie. Do tego bardzo często jeden wynalazek pociąga za sobą kolejne (gdyby nie wynaleziono szkła, nie byłoby dziś szyb, kabli światłowodowych, mikroskopów, obserwatoriów astronomicznych a nasza wiedza o kosmosie i ciele ludzkim byłaby uboga), bądź obnaża nieznane dotąd potrzeby ludzi lub ich wady. Dobrym przykładem jest wynalazek Gutenberga. Przed nim wiele osób nawet nie zdawało sobie sprawy, że są dalekowidzami. Ówczesne społeczeństwo w większości było niepiśmienne. Dopiero rozpowszechnienie druku i rozwój czytelnictwa ukazały skalę problemu, przyczyniając się jednocześnie do zwiększonego zapotrzebowania na dostępne do niedawna tylko wybranym okulary. Sto lat po skonstruowaniu prasy drukarskiej w Europie istniało już tysiące zakładów optycznych.

W opracowaniu opisanych jest więcej takich zależności zawartych w rozdziałach “Szkło”, “Zimno”, Dźwięk”, “Czystość”, “Czas” i “Światło”. Wszystkie doskonale obrazują efekt kolibra, czyli bezpośrednie powiązanie wynalazków (które wydawałoby się, nie powinny ze sobą mieć nic wspólnego) w poszczególnych obszarach działalności człowieka. Autor w bardzo przystępny sposób przekazuje nam jak wielki wpływ mają, często niepozorne i bagatelizowane w podręcznikach szkolnych wynalazki na historię ludzkości i nasze codzienne życie.

"Małe wielkie odkrycia" to pozycja dla osób w każdym wieku. Zainteresować może zarówno ucznia szkoły podstawowej, liceum jak i studenta czy emeryta. Jeśli tylko jesteście choć odrobinę ciekawi świata i gdzieś tam, nawet głęboko, macie w sobie “żyłkę naukowca”, lub zwyczajnie szukacie lekkiej i przyjemnej lektury z której coś wyniesiecie to jest to książka właśnie dla was. Lub najbliższych, bo Święta za pasem a taka ładnie wydana i bogato ilustrowana publikacja będzie świetnym prezentem pod choinkę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-12-2015 o godz 16:03 przez: Zirtael
Nie wiem jak wy, ale ja kocham czytać i słuchać o tym jak powstał taki czy inny przedmiot. To fascynujące jak na podstawie metody prób i błędów ludzkość tworzy coraz to nowsze wynalazki, wpływające na nasze życie w mniejszym bądź większym stopniu. Czasami zwykła pomyłka jest w stanie doprowadzić do genialnego odkrycia. Coś co kiedyś wydawało się niemożliwe i było jedynie szalonym marzeniem dziś może stać się rzeczywistością tak zwyczajną, że nie zwraca się na to większej uwagi.

Książka Stevena Johnsona przedstawia niezwykłą historię przedmiotów codziennego użytku. Ukazuje wpływ danego odkrycia na inne, opierając się na tzw. efekcie kolibra. Całość wiedzy przedstawiona jest nie tyle w postaci suchych faktów ale interesujących anegdot dotyczących poszczególnych wynalazków.

Książka „Małe wielkie odkrycia” została podzielona na sześć głównych rozdziałów: szkło, zimno, dźwięk, czystość, czas i światło. Johnson w niezwykły i ciekawy sposób przedstawił odkrycia mające wielki wpływ na zmianę standardów ludzkiego życia. Podoba mi się pomysł przedstawienia historii przez jakąś formę sztucznej inteligencji. Prawda jest taka, że nie tylko królowie i zdobywcy wpłynęli na rozwój świata, bo kreatywność mniej lub bardziej znanych hobbystów i wynalazców miała równie wielkie znaczenie.

„Małe wielkie odkrycia” to lektura, od której trudno się oderwać. Uczy, bawi, przedstawia świat z nowej perspektywy ukazując niezwykły łańcuch reakcji. Uważam, że jest to dobra lektura nie tylko dla dorosłych czytelników, ale również dla młodszych odbiorców.

Steven Johnson jest bestsellerowym autorem książek popularnonaukowych oraz założycielem trzech serwisów internetowych. Jest również gospodarzem i współtwórcą programu PBS How We Got to Now. Jego artykuły regularnie publikowane są m.in. przez: „Wired”, „The New York Times”, „ The Financial Times” oraz „The Wall Street Journal”.

Szczerze polecam “Małe wielkie odkrycia” każdemu. Warto poznać tak ciekawie przedstawioną historię innowacji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-12-2015 o godz 18:35 przez: Karolina Matecka
,,Małe wielkie Odkrycie" to idealna pozycja dla ludzi ciekawych świata. Steven Johnson świetnie przedstawia nam z pozoru nierealne związki pomiędzy wynalazkami codziennego użytku, takimi jak okulary, szkło czy telefon.
Książka napisana jest w sposób zrozumiały dla każdego laika. Nie znajdziemy tu wielu naukowych pojęć i niezrozumiałych dla normalnego człowieka słów. Niejednokrotnie uśmiechniemy się przez świetny styl pisania pana Johnsona i absurdy opisywanych sytuacji pomagających w odkryciu rzeczy, z których korzystamy dzisiaj bez przerwy.


Po przeczytaniu tej książki będziecie inaczej patrzeć na rzeczy codziennego użytku. Autor uświadamia ile przypadkowych spostrzeżeń i rzeczy musiało się wydarzyć, żeby uświadomić ludziom, że czegoś potrzebują, a co za tym idzie, to wynaleźć. Żarówka i okulary już nigdy nie będą takie same, bo patrząc na nie będziemy mieli przed oczami rzeczy, które doprowadziły do ich wynalezienia i dziesiątki ludzi za to odpowiedzialnych.

Od tej powieści nie sposób się oderwać. Z każdą stroną pogłębiamy swoją ciekawość i chcemy się dowiedzieć więcej i więcej. Johnson to świetny przewodnik po tym zawiłym świecie odkryć i wynalazków jakie nam przedstawia. Wiedza sama wpycha się nam do głowy razem z masą anegdot i ciekawostek, których nie przekaże nam byle który nauczyciel historii ;)

Warto też wspomnieć o cudownym wydaniu tej książki. Przepełniona jest ona dziesiątkami ilustracji i zdjęć, które sprawiają, że ,,Małe wielkie odkrycia" to spójna całość. Wszystko się uzupełnia, a wyjątkowa okładka niebywale przyciąga wzrok!

,,Małe wielkie odkrycia" to idealna powieść na prezent dla każdego, kto lubi ciągle pogłębiać swoja wiedzę!
Po jej przeczytaniu będziemy mogli zadziwiać swoją wiedzą bliskich przy wigilijnym stole i z ogromną satysfakcją patrzeć na ich miny! Kto tego nie pragnie?

Recenzja z bloga: http://love-ksiazki.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-02-2017 o godz 13:21 przez: KuLtUrAlNiE
Książka została podzielona na rozdziały. Każdy opisuje konkretny wynalazek. Dajmy na to - SZKŁO. Przed czytelnikiem otwiera się wszystko, co w jakikolwiek sposób związane było ze szkłem - w tym przypadku. Wobec tego poruszony został aspekt historyczno - geograficzny Konstantynopola, wyspy Murano, "Szklanej Wyspy". Wyjaśnione jest także to, dlaczego wynalazek ten tak mocno powiązany jest z osobą Gutenberga i jego drukiem. Jakie wydarzenia, czy momenty w dziejach, zadecydowały o wynalezieniu mikroskopu i lunety? Czym są/były "nitki szklane" Charlesa Vernona Boysa? Wreszcie co łączy autoportret z XV w. z dzisiejszym sefie i szkłem? Inny przykład to LÓD i ZIMNO. Cóż takiego musiało się dawno temu wydarzyć, że dziś mamy klimatyzator, chłodnie i lodówki. Tak samo DŹWIĘK. Można powiedzieć, iż wszystko zaczęło się "od", a raczej "w" pewnej jaskini we Francji - Arcy-sur-Cure. Jaką drogą jednak przeszło, byśmy mogli bez ograniczeń słuchać radia, czy rozmawiać przez telefon? To jest bardzo ciekawe:) Jeszcze bardziej to, że dźwięk wpłynął na narodziny ruchu praw człowieka. Jak? Przeczytajcie! Poza tym poznacie wiele ciekawostek o obliczaniu czasu - godzin, dni, miesięcy, lat - "kiedyś" i "dziś". Czym w dziejach ludzkości zasłużyło się kadzidło w pizańskiej katedrze? Jak wyglądał zegar wahadłowy Galileusza, a jak zegar kwarcowy i atomowy? Czy to faktycznie Thomas Edison sam wynalazł żarówkę? Co wyniknie ze zmieszania magnezu z prochem strzelniczym? Ów...coraz więcej pytać, a odpowiedź? Jest, jest:) tu w książce. Steven Johnson przedstawił jak dyskretnie i subtelnie rozmaite dziedziny naukowe nakładają się na siebie, by w rezultacie umiejętnie i skutecznie się uzupełnić. Tekst opatrzony jest licznymi zdjęciami, co niewątpliwie pomaga w zrozumieniu opisywanych zjawisk i rzeczy. Rzeczy, które były "dawno", a nie ma ich już obecnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-12-2015 o godz 13:19 przez: bulebulerka
"Małe wielkie odkrycia" to książka, która od pierwszych stron porywa czytelnika. Autor bardzo obrazowo opisał tzw. "efekt kolibra". Mówiąc krótko jedno zdarzenie zawsze pociąga za sobą tysiące innych. Steven Johnson udowadnia jak małe odkrycia, które pozornie nie mają dla nas większego znaczenia w dłuższej perspektywie zmieniają nasze życie i sposób postrzegania świata. Każdy mały wynalazek urasta w końcu do rangi wielkiego odkrycia, choć w wielu przypadkach nie tylko my, ale także ludzie za to odpowiedzialni nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo czy kiedy Gutenberg wynalazł prasę drukarską ktoś miał pojęcie o tym, że doprowadzi to do wynalezienia okularów? Z pozoru to dwie zupełnie różne innowacje. Gutenberg nie miał nawet pojęcia o tym, że coś takiego jak okulary może istnieć i że stanie się tak powszechne. Zatem wynalezienie prasy drukarskiej pozwoliło rozpowszechnić książki, a co za tym idzie zwiększyć czytelnictwo. Skoro ludzie zaczęli czytać zwrócili także uwagę, że nie wszyscy są w stanie przeczytać drobny druk. Szukano więc rozwiązania tego problemu i tak powstała lupa i okulary. Tylko, że one by wcale nie powstały gdyby ktoś wcześniej nie odkrył szkła. Tym samym kilka, na pierwszy rzut oka, zupełnie ze sobą niepowiązanych wydarzeń sprawiło, że kilka odrębnych wynalazków zaczęło współdziałać tworząc kolejne będące kamieniem milowym w naszej historii. Wielu ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy ile pracy i czasu kosztowało wymyślenie przedmiotów, która są powszechne w naszym życiu. Nikt tak naprawdę się nie zastanawia jak wielu ludzi przyczyniło się do tego żebyśmy dziś mogli korzystać z tych wszystkich dogodności.

"Male wielkie odkrycia" to książka dla małych i dużych, dla tych którym nie jest obojętna historia nowożytnych produktów, których los ważył się na przestrzeni wielu lat.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji