5/5
02-11-2022 o godz 18:33 przez: annka | Zweryfikowany zakup
Jak zawsze super.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-03-2022 o godz 13:42 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Piękna i mądra
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-11-2022 o godz 08:17 przez: katarzyna trzebunia | Zweryfikowany zakup
Rewelacja
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-01-2022 o godz 04:11 przez: Barbara Chmielewska | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-10-2021 o godz 12:22 przez: Urszula Janiszyn
Wiem, że wielu z nas znaczy czas odstępami pomiędzy premierą poprzedniej i kolejnej odsłony znakomitego, powieściowego cyklu Marty Kisiel "Małe Licho"! To w pełni zrozumiały, naturalny i coraz bardziej powszechny stan, któremu nie ukrywam, poddałam się również i ja. Dlatego z tym większą radością oznajmiam, że nadszedł dla nas ten lepszy czas - czas premiery najnowszej, czwartej już części cyklu pt. „Małe Licho i babskie sprawki”! Zapraszam do poznania recenzji tej książki. Życie nie znosi próżni, fundując nam zmianę za zmianą... Przyjdzie przekonać się o tym na własnej skórze również Bożydarowi Antoniemu Jekiełłkowi, który rozpoczyna właśnie naukę w czwartek klasie. Klasie, która zamienia w naturalny sposób szkolną zabawę w najprawdziwsze przyswajanie wiedzy - z matematyczną zgrozą na czele. Ale są też i nowe, dobre rzeczy - m.in. nowa dziewczynka w klasie - Zmyłka, która okaże się naprawdę ciekawą osobą. Wszystko to jednak zejdzie na drugi plan w chwili, gdy w szkolnych murach pojawi się najprawdziwsze zło, któremu to czoła przyjdzie stawić oczywiście Bożkowi i jego wiernym druhom... Marta Kisiel, ach ta Marta Kisiel... - mistrzyni fantastycznej komedii dla najmłodszych i starszych czytelników znów oczarowała nas swoją opowieścią o Bożku, Lichu i reszcie zwariowanej ferajny. Oczarowała perfekcyjnym połączeniem baśniowej historii ze współczesną komedią z najwyższej półki, podając nam ów literackie danie w bardzo nowoczesnej, kulturowej postaci, gdzie to pojawiają się chociażby krasnale, tyle że zupełnie nie przypominające bajkowych wzorców. To wszystko, w połączeniu z pięknymi ilustracjami Pauliny Wyrt, zachwyca nas tu od pierwszej chwili lektury. Fabuła powieści dzieli się na dwa główne wątki - pierwszy, skupiający się na szkolnych perypetiach Bożka i jego przyjaciół oraz niepokojącym złu..., jak i drugi, który przedstawia wielkie zmiany i dydaktyczno-romantyczne szaleństwo w domu chłopca, w którym co prawda nigdy nie było spokojnie, ale tym razem harmider, zamieszanie i bajkowy nonsens przekracza wszelkie granice. Oczywiście z czasem obie te ścieżki łączą się w spójną, klimatyczną, zaskakującą i prześmieszną całość, czyniąc nasze czytelnicze spotkanie wspaniałą i niezwykłą przygodą. Zachwycamy się tu nietuzinkowymi postaciami tej opowieści - z dorastającym Bożkiem, oddanym roli zarządcy krasnalskiego mieszkalnictwa Lichem, czy też zwariowanym na punkcie matematycznych korepetycji Tsadkielem, na czele. Zachwycamy się także obrazem tej powieściowej rzeczywistości, z niezwykłym i nie dającym się opisać słowami domem Bożka, połączeniem realizmu z baśnią oraz ciekawym spojrzeniem na szkolną codzienność. Wreszcie nasz zachwyt wzbudzają tytułowe "babskie sprawki", które wiążą się m.in. z pierwszym zainteresowaniem płcią przeciwną i trudnością zrozumienia dziewczyn. Innymi słowy rzecz ujmując - zachwyca nas tu absolutnie wszystko! Przygoda, wartka akcja, przezabawne sytuacje i komiczne zbiegi okoliczności – to wszystko wypełnia sobą kolejne strony opowieści, przedstawiane nam za pomocą jakże pięknego, specyficznego i ciepłego języka Marty Kisiel, która niby posługuje się naszą polszczyzną, ale jakoś tak w inny, ciekawszy i śmieszniejszy sposób. Ogólnie wydaje się bowiem, że tym razem to właśnie humor i żart pełnią tu największą i najważniejszą rolę, czyniąc tę książkę najbardziej zabawną spośród dotychczasowych odsłon serii – przynajmniej w mej opinii. Nie samym humorem i barwną przygodą jawi się nam jednak ten tytuł, gdyż nie mogło zabraknąć na jego stronach także pięknej i cennej lekcji życia. A ta objawia się już tradycyjnie pochwałą wartości przyjaźni, rodzinnej miłości i domowego ciepła…, ale też i piękną nauką o tym, że w życiu wszystko ma swój czas i wszystko kiedyś się zmienia, co jest rzeczą jak najbardziej naturalną, właściwą i piękną. Myślę, że ten aspekt lektury docenią przede wszystkim rodzicie dziecięcych czytelników tej pozycji. A samo spotkanie z tą opowieścią upływa nam w niezwykle szybkim tempie i z jak największym zaangażowaniem, gdy oto pragniemy poznawać kolejne losy bohaterów i zadajemy sobie pytania o to, jak to wszystko się zakończy. A o tym, że kończy się dobrze – podobnie jak każda odsłona tej serii, nie muszę nikogo przekonywać. W efekcie czerpiemy z tej lektury wielką radość, przyjemność, świetną zabawą i piękne emocje, które pozostają na długo w naszej pamięci. Powieść Marty Kisiel pt. „Małe Licho i babskie sprawki”, to bezsprzecznie najlepsza rzecz, jaka mogła nam się przydarzyć na czas tej jesieni. To wspaniała, zabawna, ciepła i mądra baśń w nowoczesnym stylu, która oczaruje każde dziecko i niejednego dorosłego. Tym samym jest to kolejna udana odsłona tego cyklu, która w mej ocenie predysponuje nawet do miana najlepszej z nich. Nie pozostaje mi już zatem nic innego, aniżeli gorąco was zachęcić do sięgnięcia po ten tytuł, co też niniejszym czynie. Polecam – naprawdę warto!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-11-2021 o godz 21:50 przez: CzytaMy8+
Premiery czwartej części „Małego Licha” moja dziesięciolatka przegapić nie mogła, zwłaszcza że w zapowiedziach wyczytała, co to się teraz będzie działo. Jak najszybciej zaopatrzyłyśmy się w najnowszy tom, przeczytałyśmy do poduszki i biegniemy z recenzją najnowszych przygód Bożydara ( pół człowieka, pół ducha i pół gluta, pamiętacie, więc Was ten niematematyczny podział nie zaskoczy) i tęczowego Licha, które nade wszystko uwielbia kakałko, bamboszki i swojego przyjaciela. Mieszkają w starym domu, w którym aż roi się od fantastycznych istot i czas płynie im radośnie i spokojnie. No właśnie, czas. Upływają miesiące i lata, a Bożek zaczyna powoli dorastać. W tym tomie to właśnie on jest głównym bohaterem, a czwarta klasa, którą właśnie rozpoczyna, to nie przelewki: nowe przedmioty, nowi nauczyciele, nowe…koleżanki! Mnożenie, dzielenie, niemieckie słówka, wychowawca, który budzi moc podejrzeń i którego rządy w klasie spędzają uczniom sen z powiek. Wszystko to i coraz bujniejsze życie towarzyskie chłopca sprawia, że nasz bohater jakby nieco mniej był związany ze swoim domem. Kiedy przez domiszcze przelewa się gromada rozbrykanej młodzieży, wszystkie zamieszkujące go istoty muszą znaleźć miejsce, w którym mogą się ukryć, co przy tej ilości mieszkańców i niesłabnącej ciekawości życiowej dzieci wcale nie jest łatwe. Także Małe Licho powoli, powolutku zdaje sobie sprawę z rozluźnienia więzów z Bożkiem, ale w domu, wśród znajomych sprzętów i nowych przyjaciół wszystko powoli znajduje swoje miejsce. Bożek po raz pierwszy zauważa, że przyjaźń z dziewczyną (a nawet siedzenie z nią w jednej szkolnej ławce) może być równie fascynująca (albo jeszcze lepsza!), niż przyjaźń z chłopakami. Wspólne tematy, niekończące się spacery, wymiana książek – wszystko to dla Bożka i Zmyłki jest nowe, intrygujące i niesamowite. Nie zepsuje tego nawet antypatyczny nauczyciel matmy. Ani wszędobylski, wścibski rodzic – poeta, dla którego dojrzewanie syna staje się inspiracją do wygłaszania coraz to nowych, romantycznych rad. Ani nawet zło czające się gdzieś w szkolnych zakamarkach… Cykl przygód Małego Licha jest wyjątkowy. To książki z gatunku tych, które aż proszą, by się nimi delektować. Przeczytanie jednym tchem, choć bardzo by się chciało, nie oddaje właściwego klimatu, dlatego ważne jest smakowanie każdego zdania. Akcja nie pędzi w zastraszającym tempie i toczy się właściwie w szkole i w domu, wobec czego fani szybkiego tempa i wartkich dialogów mogą nie czuć się usatysfakcjonowani, a jednak jest w tej wykreowanej przez Martę Kisiel codzienności coś magicznego i ciepłego, co towarzyszy czytelnikowi jeszcze długo, długo po zakończeniu lektury. Bohaterowie bawią, zmuszają do refleksji i uczą, a szkolne sytuacje, rozterki i stresy (zwłaszcza dla czwartoklasisty) są tak bliskie, realistyczne i prawdziwe, że moje dziecko czytało ze zdumieniem. Opuścić swój bąbelek komfortu? Jak najbardziej! Problemy dorastających dzieciaków w tym tomie zdecydowanie dominują i bardzo nam się to podoba, chociaż wątek Małego Licha mógłby być bardziej rozwinięty. Bo Małe Licho to my uwielbiamy, po prostu i zawsze nam go za mało. Piękne wydanie to zasługa Wydawnictwo Wilga: twarda okładka, standardowej wielkości czcionka i całostronicowe, niesamowite ilustracje Pauliny Wyrt przenoszą nas w świat magii, stworów, duchów, glutów, krasnoludków i trochę ludzi. Ze względu na rozbudowane opisy i liczne poetyckie nawiązania polecamy dzieciakom raczej zaprawionym w czytaniu. I koniecznie dorosłym!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-10-2021 o godz 23:18 przez: saskia
Pewne sprawy mogą pozostać niezauważone, zwłaszcza gdy tyle dzieje się wokół. Spokój jest tym, co może i jest oczekiwane, ale jakoś czasem omija pragnących go, zostawiając miejsce dla chaosu, nowości oraz nieoczekiwanych odwiedzin. Co więc zrobić kiedy w końcu dostrzeże się coś niepokojącego? Najlepiej zająć się tym i to niezwłocznie! Wszystko co dobre ma swój koniec, wakacje również, ale jak się okazuje na Bożydarowi Jekiełłce nuda nie grozi. Zadbają już o to przyjaciele i to, co dopiero przed nimi. W domu zresztą też wesoło, bo jak ma nie być jeśli ma nowych lokatorów, małych wzrostem, lecz dość szybko dających o sobie znać. Wiadomo, że spokój pewnie i byłby jakimś rozwiązaniem, ale trudno o niego gdy własny, w całej swej poetyckiej glutowatości, daje o sobie znać, a na dodatek poznaje się Zmyłkę, która bardzo szybko dołącza do paczki. Chaos murowany w takich okolicznościach, a tu jeszcze trzeba przyjrzeć się komuś, kto staje się coraz bardziej podejrzany. Jak więc być zrelaksowanym i przyswajać wiedzę, zwłaszcza taką, do jakiej nie ma się żadnego talentu? No i coś niepokojącego zaczyna się dziać, można by skorzystać z pomocy, ale Bożek świetnie da sobie radę, ma przecież do pomocy oddanych kolegów, no i nową koleżankę. Czy to wystarczy na to, co czai się w miejscu, jakiego nikt nie bierze pod uwagę jako siedliska czegoś strasznego? Sięgając po „Małe Licho i babskie sprawki” miałam za sobą już spotkanie z jego autorką, ale w zupełnie innym gatunku – komedii kryminalnej. Pióro Marty Kisiel okazuje się równie dobre w wydaniu dla młodszych czytelników, chociaż jak dla mnie książka ta przypadnie do gustu wszystkim, niezależnie od wieku jeśli tylko lubią śmiech, nietuzinkowe postacie oraz historie, gdzie wszystko, dosłownie, zdarzyć się może. Od samego początku jedno jest pewne, że słowo nuda na pewno nie zagości podczas lektury, ale za to dobra zabawa na pewno, bo kto ją najlepiej zapewni jak nie paczka przyjaciół, tak różnych jak nawet nie da się tego wyobrazić? W niej tkwi siła oraz samym motywie, w jakim nie brak spraw nie z tej ziemi, ale przedstawionych tak, że nie dziwią, ale prawie natychmiast, jak nie od razu, bierzemy je za coś najbardziej oczywistego. Spojrzenie na świat oczami bohaterów, obojętnie czy młodszych czy starszych, w tej opowieści pokazuje, że otwartość na innych nie jest wadą, a zaletą, natomiast inność nie jest czymś niezwykłym i nie trzeba od razu jej negatywnie oceniać. Jeśli obawiacie się moralizatorstwa to w „Małym Lichu i babskich sprawach” nie ma go w ogóle, za to są postacie, które pokazują sobą czym są przyjaźń, rodzina, w żaden sposób idealne, lecz takie zwyczajnie-niezwyczajne. Jednak na pierwszym planie są perypetie, w których nie brakuje humoru, niecodziennych nawiązań literacko-muzycznych, barwnych, nie jedynie z powodu kolorów, osobowości. Marta Kisiel odważnie połączyła kilka gatunków w całość, zapraszającą nas by odwiedzić dom, gdzie dla każdego znajdzie się miejsce, czasem poezja spływa ze ścian, zawsze coś dobrego do jedzenia pojawi się w odpowiednim momencie, a prywatność bywa dość umowna.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-11-2021 o godz 12:12 przez: Inthefuturelondon
Jakiś już czas temu miałam przyjemność przeczytać trzy tomy cyklu o Małym Lichu. Jak mogłam sama się tego spodziewać, pokochałam tę serię całym sercem i kiedy tylko dostałam propozycję zrecenzowania i czwartego tomu – nawet się nie zawahałam. Pióro Marty Kisiel ciągnie mnie do siebie, więc nie mogłam odmówić. Czy Małe Licho i babskie sprawki zachwyciło mnie równie mocno? O tym opowiem poniżej. Bożek rozpoczyna właśnie naukę w czwartej klasie podstawówki. To już nie lada wyzwanie – w końcu chłopiec wkracza w świat skomplikowanych pojęć, a i nauczyciele się zmieniają. Jednym z nich jest matematyk, który chyba bardzo chciałby skomplikować życie Bożkowi. No, a przynajmniej tak to właśnie wygląda... Jakby tego było jeszcze za mało, do klasy dołącza nowa koleżanka i to właśnie Bożek ma z nią siedzieć w ławce. Z DZIEWCZYNĄ W JEDNEJ ŁAWCE. Czy to koniec dramatów w życiu naszego bohatera? No cóż, obawiam się, że nie... Po tę powieść sięgałam z uśmiechem na ustach. Wiedziałam, że kolejne spotkanie z Małym Lichem, Bożkiem i resztą tej zwariowanej rodziny znów dostarczy mi niesamowitej przyjemności i takiego odpoczynku dla mojej głowy. Czy się pomyliłam? Absolutnie nie. Początek książki, przyznaję bez bicia, nie do końca mi podszedł. Jakoś nie potrafiłam się wciągnąć i te pierwsze kilkanaście stron czytałam na siłę. Dopiero po upływie właśnie tego małego wstępu poczułam rosnące zainteresowanie, a co więcej poczucie niesprawiedliwości związane z sytuacją naszego głównego bohatera i jego nauczyciela matematyki. Swoją drogą, ogromnie cieszę się, że autorka postanowiła tutaj poruszyć ten problem. Dzieciaki, zwłaszcza w podstawówce nie do końca jeszcze mogą rozumieć pewne przedmioty i tematy, a rolą nauczyciela jest pomoc w ich zrozumieniu. Jak widać jednak na przykładzie tej historii, nie zawsze tak jest i nie raz zdarza się, że nauczyciel jeszcze bardziej dociska swojego ucznia, przez co ten nabiera niechęci do danego przedmiotu. Marta Kisiel poruszyła również wątek ataków paniki czy takiego otępiającego wręcz lęku u młodych ludzi. Wszyscy wiemy, że większość ludzi raczej w takiej sytuacji powiedziałoby jeszcze, że jakie niby dzieciaki mogą mieć problemy i stresy, ale na kartach tej powieści autorka to wyjaśnia. Ogromnie cieszę się, że ta powieść powstała i mogą przeczytać ją właśnie uczniowie, bo wydaje mi się, że może ona pokazać, że wszyscy z podobnymi objawami nie są w tym wszystkim sami. Oczywiście, nie da się nie zauważyć tego, że każdy kolejny tom tej serii przemyca ważne wątki i porusza istotne dla młodszych odbiorców tematy. Po raz kolejny: szalenie mi się to podoba i zdecydowanie będę podsuwać te książki wszystkim młodym czytelnikom. O tym, że czekam na kolejne części, chyba nie muszę pisać? A nie, i tak to napisałam. No cóż - to najszczersza prawda. Jeżeli lubicie literaturę dziecięcą lub szukacie czegoś dobrego dla swoich pociech/rodzeństwa czy kogokolwiek innego, to zdecydowanie polecam Wam właśnie ten tytuł oraz poprzednie z tej serii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-02-2022 o godz 00:33 przez: Katrina
Kolejny rok szkolny właśnie się rozpoczyna. Bożek idzie do czwartej klasy, co oznacza wiele ZMIAN! To jednak nie tylko nowy wychowawca i nowe przedmioty, ale również… nowa dziewczyna w klasie. Co ukrywa znielubiony przez Bożka nauczyciel i czy Szczęsny ma racje, śpiewając poematy o bolesnej miłości do bladolicych niewiast? Seriale telewizyjne dla dzieci zazwyczaj mają bardzo prostą konstrukcję. Każda historia, nawet ta fantastyczna, w gruncie rzeczy dotyka prostych, dość przyziemnych problemów. Sympatyczni bohaterowie sprawiają, że dzieciaki w trakcie oglądania dobrze się bawią, a wtórna formuła sprawia, że nikt nie czuje się w trakcie oglądania zagubiony. Właściwie książki dla dzieci są w tym bardzo podobne. I o ile pierwszy tom „Małego Licha” był czymś dla mnie, jako dorosłego czytelnika, czymś całkiem wyjątkowym, o tyle im dalej w las, tym bardziej robi się wtórnie. To właściwie nie wada, a pewna cecha tego typu książek. One takie po prostu są. W końcu to lektura, która ma pomóc 8-11 latkowi czegoś się nauczyć, zrozumieć, że nie tylko on/a ma takie problemy i przy okazji przeżyć jakąś przygodę w magicznym świecie i nie ma w tym kompletnie nic złego. Tyle tylko, że mnie po prostu to chyba powoli przestaje bawić. Nawiązania Marty Kisiel do kultury w pierwszych tomach były czymś świeżym i unikalnym, a teraz zaczynają mnie trochę nudzić. Mam wrażenie, że powtarzają się motywy, tak samo jak morały i to, czego bohaterowie się uczą. Nawet jeśli nie w pełni to po prostu są do siebie zbliżone duchem. Przy okazji sama przygoda jest… jak przygoda. Ponownie, jak w poprzedniej części, to raczej obyczaj z elementami fantastycznymi, które dałoby się ograć w dużej mierze bez udziału nadnaturalnych elementów. Z nimi jest po prostu fajniej i ciekawiej, bo dzieją się jakieś rzeczy, różowe króliki latają, macki gotują, krasnoludki harcują i wszystko wybucha. Przyznaję, mam dylemat co do tej książki. Bo w swojej kategorii po prostu powinna się sprawdzić i jestem gotowa ją uznać za poprawną, miłą, ale dość neutralną pozycję. Ale czy mnie w jakimkolwiek stopniu emocjonalne ruszyła? Nie. Chociaż chciałabym wrócić do świata stworzonego przez Kisiel i dobrze się bawić z bohaterami, których w gruncie rzeczy lubię, to tego nie jestem w stanie zrobić w przypadku tej powieści, po prostu. Jednocześnie nie da się ukryć, że to najzwyczajniej w świecie nie jest historia napisana dla mnie. W ogóle samego Licha w tym tomie właściwie nie ma. I rozumiem, że to fajnie brzmi, ale o ile w części pierwszej ten bohater faktycznie się gdzieś tam pojawiał to im dalej w las, tym mniej jest zakatarzonego aniołka. Nie powiem, jest to trochę przykre, biorąc pod uwagę, jak sympatyczna jest ta postać. Tak podsumowując całość: dla dzieci ta książka to na pewno jest coś fajnego i sympatycznego. Dla mnie, jako dorosłego czytelnika, czwarty tom z tego cyklu jest zbyt prosty i wtórny, by mnie w pełni bawił. Ale nie da się ukryć, że nie ja jestem w tym przypadku targetem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-10-2021 o godz 19:43 przez: Anonim
Książkę otrzymałam dzięki pani Marcie Kucharz z Grupy Wydawniczej Foksal. "Tak. Ostatnie dni sierpnia były coraz krótsze, za to Bożydar Antoni Jekiełłek... no cóż, tak jakby wprost przeciwnie." Bożek tak jak wszystkie dzieci zaczyna dorastać, a najbardziej stało się to widoczne właśnie z początkiem roku szkolnego, gdy trzeba założyć coś bardziej odświętnego a nie tylko krótkie lub zbyt krótkie spodenki i sandały, z których palce mogą swobodnie wyjść na zewnątrz... W ostatniej chwili mama musiała udać się na zakupy aby chłopiec mógł się pokazać w normalnych ubraniach w szkole. Zaczyna się nowy rok szkolny, Bożek jest już uczniem klasy czwartej, ich nowa klasa mieszcząca się na strychu szkoły (niby trzecie piętro), jest trochę ciasna a na dodatek mają nowego wychowawcę i to w dodatku pana, który będzie uczył matematyki. Bożek nie bardzo łapie ten przedmiot a już sam nauczyciel nie przypada mu całkowicie do gustu. Ma jakieś podejrzenia co do jego pochodzenia, gdyż dziwnie się ubiera i zachowuje, podejrzewa go o to, że jest wampirem. Udało mu się nawet zamknąć Szczęsnego w szufladzie swojego biurka. Nie wszystko jest złe wraz z początkiem nowego roku szkolnego, wychowawca ku niezadowoleniu uczniów, porozsadzał ich na nowo w ławkach według swojego widzimisię, Bożek siedział sam w ławce, ale na drugi dzień dosiadła się do niego nowa koleżanka Zmyłka. Okazało się, że to nawet dobra zmiana. Tych dobrych zmian zresztą jest więcej, największe zaszły w domu Bożka po remoncie przeprowadzonym w czasie wakacji, mimo tego i tak nie można zaznać tam spokoju. Wraz z początkiem roku szkolnego, Bożek miał tyle różnych, ekscytujących zajęć z Tomkiem i Witkiem a ostatnio nawet ze Zmyłką, ze nawet Licho jakby przestało mu być potrzebne i nawet nie miało o to do niego żalu. "I nagle, tak jak Bożek jakby mniej potrzebował teraz Licha, tak samo Licho jakby mniej potrzebowało Bożka - choć jeszcze nie tak dawno temu wydawało im się to niepojęte i niemożliwe, a nawet straszne. A co najdziwniejsze, czuli się z tą swoją odrębnością całkiem... normalnie, bez cienia pretensji czy żalu o cokolwiek." Mimo tego, że Bożek dorasta, razem z nim rosną i dojrzewają czytelnicy, to jednak nawet i starsi są ciekawi dalszych jego przygód. Zachwycają i bawią coraz większe grono czytelników. Treść książek trafia do wszystkich, i dużych i małych. Mówią nam o tym, że bycie innym, to nie znaczy gorszym, o tym, że nie można od razu źle określać osoby nieznajomej, nowej. A pozytywne emocje wywoływane przy czytaniu tych opowieści pozostają na długo w sercach nie tylko dzieci. Ja czytałam tę książkę razem z wnukami i zaśmiewaliśmy się i wzruszaliśmy razem do łez. Z pewnością będę wracać do tych książek, bo mam wnuki w różnym wieku, więc czytam je w zależności od wieku moich wnucząt. Starsze czytają już sobie same i również im się bardzo podobają. Polecam wszystkim. Za możliwość zapoznania się przedpremierowo z tą książką dziękuję bardzo Grupie Wydawniczej FOKSAL
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-11-2021 o godz 22:08 przez: NaWidelcu
Jeśli tak wygląda literatura dziecięca to ja jestem dzieckiem pełną gębą, pełną i uśmianą, bo przy tej książkę bawiłam się wprost fantastycznie! Ale od początku: w szkole Bożka zaszły niemałe zmiany. Matematyki uczy ich już nie miła, sympatyczna pani, ale podejrzany, ubrany na ciemno pan, który na domiar złego roztacza wokół siebie mroczna aurę (jakby sama matematyka nie była dość mroczna). Bożek, jak na mieszkańca pensjonatu dla istot nadprzyrodzonych przystało, postanawia ten temat zgłębić! „Małe licho i babskie sprawki” to czwarty tom serii „Małe licho” i myślę, że warto się zasugerować tymi numerkami przy tomach. One mają znaczenie. Ja rzuciłam się na głęboką wodę od razu do czwartej części i początkowo byłam mocno zaintrygowana, ale też z lekka skołowana. Ten ciekawy świat zdecydowanie lepiej okrywać po kolei. Przede wszystkim, jak ja się dobrze przy tej książce bawiłam! Fantastyka wymieszana z czarnym humorem, sarkazmem i wieloma nawiązaniami do innych dzieł kultury to prawdziwy majstersztyk! A wszystko to przedstawione za pomocą bezlitośnie szczerej (i komicznej) narracja czwartoklasisty, którzy szuka swojego miejsca w tym zakręconym świecie. Jest to więc książka, do której można podchodzić na dwóch poziomach. Pierwszy to traktowanie jej jako lekkiej i przezabawne fantastyki pełnej humoru, ale też zaskakujących odniesień. Drugie podejście każe nam spojrzeć trochę głębiej i ujrzeć w tej powieści historie o dorastaniu, coraz większej niezależności dziecka i konieczności szanowania jego wciąż zmieniających się granic prywatności. Na uznanie zasługują też fantastyczni bohaterowi. Każdy z nich ma swoją specjalną cechę, zazwyczaj nadprzyrodzoną i fantastyczny (czasem również dosłownie) charakter. Dzięki ich pomysłowości fabuła wciągnęła mnie praktycznie od pierwszej strony. I nie tylko dlatego, że sama intryga była ciekawie przemyślana. Najbardziej urzekły mnie zwykłe, codzienne sytuacje w szkole, czy po lekcjach, jednym słowem szara rzeczywistość. Wtedy to fantastyczne cechy naszych bohaterów zaczynały błyszczeć! Jeśli więc lubicie fantastykę, albo Wasze pociechy, bo to jednak niby książka dla dzieci, ten cykl to strzał w 10! https://www.recenzjenawidelcu.pl/2021/11/mae-licho-i-babskie-sprawy-marta-kisiel.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-10-2021 o godz 20:46 przez: Karolina Borys
Bożek dorasta. Nie jest już małym Niebożątkiem, ale wciąż daleko mu do dorosłego Bożydara. Zmienia się z przed nim nowe wyzwanie – od września zaczyna czwartą klasę szkoły podstawowej. Do której dojeżdża na ROWERZE. Szykuje się więc, wielkie nowe wyzwanie i wiele zmian. Choć w jego domu dalej nie możemy doszukać się grama spokoju. Licho angażuje się w pomoc spółdzielni mieszkaniowej, Tsadkiel postanowił zostać korepetytorem matematyki, a Konrad o dziwo dalej stara się to wszystko jakoś ogarnąć. No i jest oczywiście Mama…. No i Tata. Tak trochę. I całkiem nowe krasnoludki. Żeby nie było łatwiej to w szkole tez nie ma lekko. Nowa klasa (taka trochę mała i mroczna), nowy wychowawca (taki trochę dziwny), a także nowa koleżanka (bardzo dziewczyńska i oczytana). W końcu czwarta klasa to nie przelewki i musi dać się odczuć na skórze. Książki o Małym Lichu zachwycają mnie już od kilku lat i bawię się przy nich niezmiennie tak samo dobrze. Napisane są pięknym, a jednocześnie prostym językiem, który świetnie trafia do każdego serduszka i sprawia, że to masełko na nim samo się rozpuszcza. Babskie sprawki to kolejna opowieść o przygodach Bożka, która sprawia, że czujemy się jak w domku, na kanapie pod ciepłym kocykiem. Jest przeurocza, ciepła i naładowana pozytywnymi emocjami, a także wartościami, których mam wrażenie, że dziś bardzo brakuje. Że rodzina, nawet bardzo dziwna, to skarb. Że warto walczyć o swoje i innych. Że bycie innym nie oznacza bycia gorszym. A co najdziwniejsze całość napisana w taki sposób, że zrozumieją to zarówno dzieci, jak i dorośli. Słowem – Marta Kisiel świetnie wpisuje się w hasło, że jeśli książka dla dzieci podoba się tylko dzieciom, to cos jest z nią nie tak. Bo ja bawiłam się przy niej świetnie! Małe Licho i babskie sprawki to piękna opowieść o zmianach i dorastaniu, ale także o umiejętności dopasowywania się do zmieniających się bardzo szybko okoliczności. Bożek staje przed bardzo trudnymi i ważnymi dla niego wyborami, ucząc się jednocześnie, że czasem warto zaufać komuś pozornie nieznajomemu, a także tego, że pierwsze wrażenie bardzo często bywa mylne. A to w dzisiejszym świecie bardzo ważna lekcja.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-11-2021 o godz 19:54 przez: Ewelina
,,Cóż, może i mieli zupełnie nowego wychowawcę w zupełnie nowej sali na zupełnie nowym piętrze- ale pewne rzeczy pozostawały niezmienne ". ,,Małe Licho i babskie sprawunki" to kolejna niesamowita książka od pani Marty Kisiel. Kto nie zna tej autorki, niech wie, że tutaj każda rzecz, każda osoba czy nawet zwierzę ma prawo głosu. To niesamowite postacie, które popadają w tarapaty, mają wiele przygód i jeszcze sporo muszą się nauczyć, by móc nie popełniać błędów. Do tego poznamy tutaj krasnali, którzy zburzą dotychczasowy porządek. Będą niemal wszędzie, tylko pytanie, skąd tak naprawdę się wzięli? Do tego w szkole pojawia się mroczny nauczyciel, który wzbudzi ich zainteresowanie. Wcześniej jednak będzie trzeba się zmierzyć z ubraniami, które niespodziewanie staną się za małe:-) Cała masa przygód plus nowa uczennica w szkole i obsesja ojca. Praktycznie wciąż coś się dzieje. Ten tom jest nieco mroczniejszy, bo będzie trzeba rozwiązać pewną zagadkę. Chwilami będziemy mieli małe dreszczyki emocji, które co jakiś czas będą się pojawiać i znikać. Tak na przemian. Książka praktycznie sama przyciąga, bo nawet okładka jest prześliczna. Nie mniej jednak pozycje od pani Kisiel nie są zwykłymi bajkami. To bardziej gra naszej wyobraźni, gdzie wszystko może się stać nawet w zwykłych miejscach. To taki mały światek pomiędzy jawą a snem. Jakby bohaterowie przechodzili problemy ludzi, tylko sami niekoniecznie zawsze nimi byli. Dla mnie jest to pouczająca seria, bo wyzwala w dziecku dość sporą wyobraźnię. Pokazuje, że każda istota na świecie może mieć te same problemy, tylko inaczej będzie je rozwiązywała. Pokazuje, że czasem jedno z rodziców może mieć obsesję na temat naszego bezpieczeństwa. Najgorzej jednak, kiedy oni kochają zbyt mocno, a dzieci nie potrafią tego odwzajemnić. Wspaniały styl autorki wabi nasze oczy. Ona bardzo barwnie wszystko opisuje, tak, że nawet najbrzydsza rzecz staje się piękna i warta uwagi. Większy druczek sprawia, że czyta się ją szybko. Idealna dla starszych dzieci i młodzieży:-)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-12-2021 o godz 10:51 przez: Salivia
Nie sądziłam, że w wieku prawie 25 lat będę z zaciekawieniem czytała książki dla dzieci i świetnie się przy tym bawiła. Kiedy zabierałam się za Małe Licho nie przypuszczałam również, że będzie to dla mnie istny rollercoaster emocjonalny. A jednak po lekturze Małego Licha i babskich sprawek nie pozostało mi nic innego niż oznaczyć Martę Kisiel na Instagramie z informacją, że się popłakałam. Przyznam, że dla dorosłego czytelnika o wiele ciekawsze jest to, co dzieje się pod fabułą. Małe Licho i babskie sprawki Marty Kisiel to powieść, w której dużo miejsca poświęcono wyjaśnieniu dziecięcych granic. Tego, że nie należy przekraczać cudzych granic oraz można samemu je stawiać niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z rówieśnikiem czy autorytetem jak np. nauczyciel. Byłam pod ogromnym wrażeniem poruszenia tego wątku, ponieważ stawianie i chronienie swoich granic to coś, z czym nie radzi sobie niejeden dorosły, a co dopiero dziecko. Myślę, że to bardzo ważne, aby w taki przyjemny sposób uczyć zarówno dzieci, jak i dorosłe osoby, że granice można wyznaczać oraz że koniecznie trzeba je przestrzegać, gdy mamy styczność z drugim człowiekiem. W ogóle w Małym Lichu znajdziemy wiele mądrych wypowiedzi i ważnych spraw, które dla dorosłego czytelnika będą poruszające. A przynajmniej dla mnie były. W paru miejscach w oczach wezbrały mi się łzy, ponieważ pomyślałam sobie „to naprawdę ważne, aby ludzie o tym wiedzieli‟. Widzicie, Marta Kisiel porusza również kwestie dotyczące feminizmu, a także tego, że czasami drugiej osobie wystarczy okazać trochę czułości. Tylko tyle i aż tyle. Nie pozostaje mi nic innego niż polecić tę książkę. Małe licho i babskie sprawki są ciekawe, ładne oraz rozgrzewające. Jeżeli szukacie historii, która sprawi, że poczujecie przyjemne ciepło w serduszku – cykl o Małym Lichu jest wprost idealny. Gorąco polecam zapoznanie się z tą książką oraz poprzednimi częściami serii!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-02-2022 o godz 16:16 przez: Book_w_mkesie
Dziś przychodzę z czwarta częścią serii/cyklu „Małe licho” które z każdym tomem jest coraz bardziej śmieszne. Autorka znana również z książek dla dorosłych min. „Dywan z wkładką”, „Efekt pandy” na których leżałam ze śmiechu. Oczywiście czekam na kolejne przygody super rodzinki, ale dziś nie o tym. Każdy z nas chodząc do szkoły przeżywał pewne etapy w dorastaniu. Pierwszym z nich jest pójście do pierwszej klasy, a potem przejście z młodziaków do starszaków, czyli czwarta klasa, gdzie nie dość, że dochodzą nowe przedmioty to jeszcze trzeba zmierzyć się z nowymi problemami które na każdego działają inaczej. Jednym z tych kłopotów jest nowy nauczyciel matematyki który z cukierkowym światem nie ma nic wspólnego wręcz przeciwnie otacza go dziwna ciemna aura. Bożydar Antoni Jekiełłek chłopak, który można by powiedzieć, że ostatnio ma sporo na głowie problemów. Nasz bohater w każdej części nabiera nie dość, że nowych przyjaciół to jeszcze miłośników dziwnych stworzeń przebywających w jego domu takie jak krasnoludki czy aniołki, a może i duchy. Chłopak jak przystało na mieszkańca pensjonatu postanawia ten temat zgłębić. Nowy rok szkolny, nowy nauczyciel, nowa dziewczyna czy to czasem nie za dużo na jednego biednego chłopca? :D W tym roku szkolnym będzie się działo, a to za sprawą cudownego poczucia humoru autorki który i tym razem jest na najwyższym poziomie. Książkę czyta się bardzo szybko i nadaje się dla każdego przedziału wiekowego więc zapraszam do Wydawnictwa na zapoznanie się z opisem tej części. Jesteśmy fanami od pierwszego tomu i już zacieramy rączki na piąta część. Cieszę się, że książka posiada ilustracje, które działają nieźle na wyobraźnie i do których można wymyślić nieskończoną liczbę scenariuszy. Za swój egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Wilga, a Wam polecam zacząć przygody od pierwszej części, bo będziecie śledzić każdy etap dorastania naszego bohatera.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-11-2021 o godz 09:01 przez: Pi
Czułam w kościach, że kiedyś poznam MAŁE LICHO... i zaczęłam, jak to ja, od końca, koślawo - ale w sumie, to nie wadzi, bo pokochałam! Piękne, okrągłe, rokokowe zdania, dziwacznych bohaterów o wielkich sercach, potwory maści przeróżnej i anioły... bo anioły muszą być. Pióro Marty Kisiel poznałam za sprawą jej innej książki, dla dorosłych pt. "TOŃ" i zaraz poczułam, że styl to ta pani ma mistrzowsko przebiegły. Pamiętam, że w "TONI" nawet nie tak fabuła mnie do siebie przekonała, co właśnie ten styl. "MAŁE LICHO i babskie sprawki", to czarty tom serii dla dzieci i ja doradzam czytać od pierwszego, bo człowiek może być trochę zagubiony w gąszczu wielu potworów, bohaterów, emocjonujących przeżyć. Jednak co ma wisieć, nie utonie i ja już mam dwa pierwsze tomy na półce i zdecydowanie je przeczytam - wkrótce. Za co pokochałam tę książkę? Tak ogólnie, to za wszystko, a tak w szczególe, to np. za MAŁE LICHO, które roztapia serce, za Krakersa, który swymi mackami przyrządza pyszności, za Bożka, który jest bardzo dobrym chłopcem, za Zmyłkę, bohaterkę idealną i za końcówkę! Ludzie! Jakie to jest dobre, jakie piękne, jakie mocne! Koniec wręcz zwala z nóg. Takie to prawdziwe i wzruszające. Ta grupka dzieciaków i ich dziwaczni towarzysze dopełniają się, uzupełniają, przyjaźnią... a może nawet kochają? W tym tomie przyglądamy się dorastaniu, szkolnym problemom, znienawidzonym nauczycielom i wielkim liczbom... matmie ogółem... bo kto umie liczyć, niech liczy - na przyjaciół. Książka jest fantastycznie wydana, gruba oprawa, milutka w dotyku, z ilustracjami Pauliny Wyrt - WARTO. Świetna lektura i dla starego i dla młodego. Polecam podsunąć tę lekturę dziecku. Mądra! Jak porządne śniadanie - pełnowartościowe. babskie sprawki - to czysta magia 8/10 tom 4 seria MAŁE LICHO Wydawnictwo Wilga
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-10-2021 o godz 14:51 przez: BarbaraAndHerBooks
„Dorośli też się boją, tak samo jak dzieci. Choć już nie potworów pod łóżkiem, strasznego cienia w korytarzy nocą czy kartkówki z matematyki. Boją się, że nie dadzą rady. Że zawiodą. Nie będą dość dobrzy. A najbardziej tego, że powiedzą komuś „kocham cię” z głębi serca i odpowie im pustka.” . Jak ja uwielbiam takie książki dla dzieci. Lekkie i przyjemne. Momentami zabawne, czasem wzbudzające delikatne podenerwowanie tym, co znowu spotka bohaterów. Marta Kisiel i jej seria o małym Lichu nigdy nie zawodzi. Moja córka uwielbia je czytać, a ja razem z nią. Bardzo lubimy zagłębiać się w magiczny świat Bożydara Antoniego Jekiełłka i jego niecodziennych przyjaciół. W czwartej już części pt. „Małe Licho i babskie sprawki”, Autorka opisuje przygody głównego bohatera, który właśnie trafił do klasy czwartej be (jak moja córka Zuza) i ma nowego wychowawcę. Wraz z kolegami nazywają go Cebulonem. Otóż Cebulon jest bardzo specyficzny i toleruje właściwie tylko jeden kolor – czarny. Poza tym cały czas nosi ciemne okulary i ogólnie jest dziwny. Uczy matematyki (tak, jak wychowawczyni mojej córki), której Bożek wprost nie znosi i nie rozumie. Do ich klasy trafia również nowa uczennica – Zuzanna Myłka, którą chłopiec bardzo fajnie nazwał, ale Wam tego nie zdradzę  W każdym razie wyszło bardzo zabawnie. Podobnie, jak poprzednio tak i tym razem, Bożek znowu wpada w małe tarapaty. Ewidentnie coś złego dzieje się w szkole i chłopiec oczywiście musi się dowiedzieć co to takiego. Jak zawsze jest ciekawie, niebezpiecznie i intrygująco. Pojawia się sporo nowych ciekawych bohaterów, których nie da się nie lubić. Z tą książką nuda jest niemożliwa. Całość historii, jak zawsze, idealnie dopełniają czarno-białe rysunki Pauliny Wyrt. Co tu dużo mówić – uwielbiam i tyle!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-11-2021 o godz 12:46 przez: faaibaa
Bożek wpada w nie lada tarapaty, otóż poza szkolnymi zagwostkami, domu również ogarniają zaskakujące problemy. W szkole pojawia się nowy dyrektor, który okazuje się bardzo mroczną postacią, natomiast dom zostaje opanowany przez bardzo specyficzne krasnale... Bożej wraz ze swoją cudowną zgrają porywa się na nowe i zdecydowanie klimatyczne przygody! ________________________ Kocham "MAŁE LICHO" za teksty związane ze świetnym poczuciem humoru i klimatyczne przygody. Dodatkowym atutem są oczywiście przesłania, które odnajdziecie w każdej książce z tej serii. Cudowny język sprawia, że ciężko się od niej oderwać, a ciekawi i zakręceni bohaterowie przypadną Wam do gustu. Odnajdziecie w niej świetne połączenie realnego świata, z tym fantastycznym. Przykładem jest między innymi wzmianka kiedy to Licho siedzi po turecku na podłodze przy piekarniku i wyczekuje, aż zapiekanka serowa będzie idealnie upieczona... Pojawiają się tam również bardzo oryginalne krasnale. Sporo w niej o przyjaźni i miłości. Dostarczy Wam niezłej dawki emocji, chociaż poczucie humoru najbardziej do mnie przemawia. Muszę przyznać, że ta część spodobała mi się najbardziej, ale poprzednie były również świetne. Książka nadaje się zarówno dla młodego czytelnika, jak i tego starszego. Ja bawiłam się przy niej znakomicie. Dodatkowo odnajdziecie w niej cudowne i świetnie dopracowane ilustracje, które bardzo dobrze oddają klimat książki. Jeśli jakimś cudem jeszcze nie znacie tej serii, to bardzo ją Wam polecam! Cudowne jest w niej to, że posiada drugie, bardzo pouczające dno. Mówi o inności oraz o tym, aby nie oceniać innych po pozorach.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-10-2021 o godz 16:12 przez: Sylwia
Kolejna powieść z Bożydarem i aniołkiem Licho nie zawodzi. Bożydar wchodzi w wiek, kiedy do męskiego towarzystwa dołącza dziewczynka. Będąc pół człowiekiem, pół zjawą, pół glutem, mając za ojca nieszczęsnego widmowego poetę Szczęsnego, a dodatkowo dzieląc dom z najróżniejszymi stworzeniami, od aniołów począwszy, na krasnalach skończywszy, to cóż, na polu damsko-męskim naprawdę łatwo nie będzie. "Małe Licho i babskie sprawki" to książka nie tylko dla dzieci, autorka bardzo sprawnie miesza w niej poczucie humoru z lekcją o dorastaniu, o wyznaczaniu nowych granic, przekraczaniu stref komfortu. Nagle stary porządek świata burzy nowa klasa, nowy nauczyciel, nowa dziewczynka. A co nowe zawsze wydaje się straszne. Jednak czy rzeczywiście jest czego się bać? W przewrotny i zabawny sposób autorka pokazuje jak oswoić się z tym, co jeszcze chwilę temu przerażało. Jednak to, co mnie najbardziej w "Małym Lichu i babskich sprawkach" uderzyło, to pod lekką fabułą jest miejsce na uczucia trudne, na smutek, żal, rozpacz, które odbierają radość życia. Pod postacią mitycznego stwora Marta Kisiel pokazała, że zamykanie się w bólu i odtrącane pomocy nie prowadzi do poprawy, wręcz przeciwnie, jest coraz gorzej, a rozpacz rośnie i zamyka nas w bańce, z której ciężko się wydostać. Z niecierpliwością czekam na kolejne przygody Bożydara, a po cichu liczę, że w następnych częściach (oby ich było dużo!) będzie więcej aniołka z tęczowymi oczami i uczuleniem na pierze, bo go wręcz uwielbiam. Alleluja apsik!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-11-2021 o godz 06:14 przez: Kamila
Bożek dorasta i dowodem na to nie są jedynie ubrania, z których wyrasta, a coraz bogatszy zasób słów oraz (przede wszystkim) systematycznie powiększająca się ilość przyjaciół. Osób, które akceptują zarówno jego samego jak i jego dom pełen istot znanych jedynie z ludowych wierzeń — zaczynając od aniołów, przechodząc przez krasnoludki, a wcale nie kończąc na duchach. Czwarta część przygód pół człowieka, pół ducha a pół gluta (bo matematyka akurat tutaj nie ma nic do powiedzenia) zaczyna się we wrześniu, kiedy to rozpoczyna się kolejny rok szkolny, który ani myśli być spokojniejszy niż ten poprzedni. Nowy wychowawca, nowa uczennica i nowe wyzwania, a wszystko to ubarwione poczuciem humoru Marty Kisiel. Połączenie idealne dla starszych i młodszych, ludzi i niekoniecznie. Sporo tutaj romantycznej poezji, trochę wzdychania i szczypta babskich sprawek. Jest język niemiecki i jest matematyka. Jest bąbelek, z którego od czasu do czasu warto wyjść, ale zawsze miło się do niego wraca. Są różnobarwnii bohaterowie i wciągająca fabuła. Marta Kisiel potrafi pisać, a akurat w serii Małe Licho ukazuje świat pełen przygód i ciepła, którego każdy z nas potrzebuje. Czaruje czytelnika od pierwszych zdań i nie sposób się z nią źle bawić. Owszem, kolejna część przygód Bożydara Antoniego Jagiełka ma w posiadaniu moje serce i całą serię Wam szczerze polecam, a nawet zalecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji