4/5
30-06-2021 o godz 17:11 przez: Alison Hale
Wyobraź sobie, że znajdujesz się w najbardziej elitarnym miejscu swojej pracy. Wraz z rosnącym prestiżem, rosną obowiązki i odpowiedzialność za swoje czyny. Niebieski t-shirt, biała koszula. Niebieska koszula, biały t-shirt. Cztery słowa, dwa kolory. Kolejność, która zadecydowała o Twojej przyszłości. Im wyżej w hierarchii się znajdowałeś, tym z większym hukiem spadłeś. Z obolałym tyłkiem i sponiewieraną dumą trafiasz do zespołu Jacksona Lamba, który ma Ciebie i Twoje znajomości w serdecznym poważaniu. Lata ciężkiej i sumiennej pracy przeniosły Cię do działu, w którym czas przestał płynąć. Zamiast adrenaliny i wartkiej akcji masz stos papierów, które należy przekładać z miejsca na miejsce. Dlaczego? Bo w tym zawodzie jeden błąd przekreśla nawet największe zasługi. Ale Ty zostałeś wrobiony... Pojawia się szansa. Masz 48 godzin i odgórne rozkazy, by siedzieć na tyłku. Wiesz, że nie należysz już do elity, wiesz że Twoja kariera dobiegła końca. Wypadłeś z toru, jesteś tylko kulawym koniem. Ale wiesz też, że nie masz już nic do stracenia. Skorzystasz z niej? Książka Micka Herrona rozbawiła mnie tytułem, zaciekawiła opisem, zachęciła obietnicą serialu i wciągnęła od pierwszego rozdziału. W ciągu kilku stron dostajemy akcję, którą następnie trzeba spokojnie ułożyć sobie w głowie. Gdy już to zrobimy a czas płynie wolniej, pojawiają się nowi bohaterowie, których również należy ogarnąć. Oni z kolei przynoszą ze sobą następną akcję, a ta niejednokrotnie potrafi zaskoczyć. Bo czy jest coś bardziej nieprzewidywalnego aniżeli czyny osób wyznających zasadę, że gorzej już być nie może? W świecie pseudonimów i podwójnych tożsamości trudno komukolwiek zaufać. Gdy własne zmysły podawane są w wątpliwość, należy mieć się na baczności lub... przyjąć oficjalną wersję. W momencie, w którym czytana przez Ciebie książka, odtwarza się w głowie niczym kadry najlepszego filmu, wiedz że warto było oddać się lekturze.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-06-2021 o godz 23:35 przez: Jelenka
"Kulawe konie" to historia, od której bardzo trudno było mi się oderwać. Dawno nie czytałam powieści sensacyjnej, w dodatku tak dobrej. Ostatnio był to chyba "Pielgrzym" Hayesa. "Kulawe konie" to zbieranina zdegradowanych agentów MI5, którym kariera nie powiodła się z różnych powodów. Wykluczonym z grona czempionów Regent`s Park i zesłanym do Slough House przewodzi Jackson Lamb. A w czym przewodzi? W przekładaniu papierów, które jest dla nich nieznośne. Żaden z nich przecież nie wstąpił do kontrwywiadu dla papierkowej roboty. Niestety nie przeprowadzą już żadnej akcji. Kiedy zostaje porwany chłopak, a z jego ścięcia zaplanowano transmisję online, odgórne instrukcje są jednoznaczne. Lecz kulawe konie nie zamierzają bezczynnie się przyglądać... Ależ to była lektura! Dynamiczna, pełna zwrotów akcji i ekscytująca, którą pochłania się jak ulubiony deser. Mick Herron nakreślił doskonałą intrygę szpiegowską, dopracowaną w każdym calu, okraszoną inteligentnym brytyjskim humorem, często dość ciętym i sarkastycznym. I ci bohaterowie! Charyzmatyczni, kompletnie różni, interesujący, zapadający w pamięć są siłą napędową tej powieści. Ten tygiel charakterów sprawdził się wybornie! A szaleńcze tempo, teorie spiskowe, mylenie tropów, stopniowe i konsekwentne budowanie napięcia złożyły się na fascynującą powieść! Ta lektura była pod wieloma względami niesamowicie satysfakcjonująca, zmuszała nie tylko do podążania za bohaterami ale i prowadzenia własnego dochodzenia, skupienia się na szczegółach, odkrywania kolejnych kart! W tej historii nic nie jest przypadkowe, żaden wątek nie jest zbędny! Czekam na kolejny tom cyklu! Sięgnijcie po "Kulawe konie" nawet jeśli nie jesteście przekonani do gatunku! Bardzo polecam Wam tę lekturę! Koniecznie zabierzcie ją ze sobą na wakacje! Czekam również na serial, do którego prawa wykupiło Apple TV! W rolę Jacksona Lamba ma wcielić się Gary Oldman, więc jest na co czekać!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-07-2021 o godz 15:34 przez: martucha180
Przyznam, że chcę jeszcze. Adrenaliny, sensacji, zagmatwanej intrygi, wielopłaszczyznowej fabuły, niebanalnych bohaterów, niepowtarzalnego klimatu i tej brytyjskiej otoczki z Jacksonem Lambem na czele. Herron wykreował interesującą postać. Legendarny agent starej daty, którego trudno przeoczyć ze względu na jego otyłość i sposób bycia. Obleśny typ. Ale… jego inteligencja, przenikliwy umysł, wieloletnia praca w terenie oraz znajomość brytyjskiego wywiadu to olbrzymie plusy. Do tego jego lekceważący sposób wysławiania się. To Lamb kieruje Slough House, gdzie trafiają zdegradowani agenci. To kulawe konie – zbieranina wszelkiej maści świetnie wyszkolonych szpiegów, którzy egzystują koło siebie, przekładając papierki. Pionki, które potrafią jeszcze grać. I to jak! Moją uwagę przykuli wnuk legendarnego S.D., maniak komputerowy i alkoholiczka. Thriller szpiegowski sprawił, że moja adrenalina żywiej zaczęła krążyć, a ja próbowałam rozwikłać szpiegowską intrygę. Akcja zaczyna się z wysokiego C, potem nieco słabnie. Jak dla mnie przydługie wprowadzenie. Później przyśpiesza i zaczyna pędzić. Nieprzewidziane zwroty akcji i stopniowo ujawniane szczegóły budują napięcie, które trzyma do końca. Ktoś prowadzi brudną grę. Autor oddaje głos bohaterom, co pozwala czytelnikowi rozsmakować się w sensacyjnej fabule i wczuć w różne role. Pisze plastycznie, co działa na wyobraźnię. Ludzie, miejsca, sytuacje, mroczna atmosfera. Można się zagubić w inteligentnej, wielowymiarowej i skomplikowanej intrydze. „Kulawe konie” to dobry thriller szpiegowski, w którym autor pokazuje funkcjonowanie MI5 oraz jak dobrze wykorzystywać zasoby ludzkie w czasie tajnej operacji. Szpiegowska intryga na wysokim poziomie z realistycznym tłem i pełnowymiarowymi bohaterami. Przekonajcie się, kto wygra wyścig – konie czystej krwi czy kulawe szkapy odstawione do boksów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-07-2021 o godz 00:55 przez: NaWidelcu
Czy zdarza się Wam sięgać po książki, które z pozoru nie mogą przypaść Wam do gustu? Zaintrygowana pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po „Kulawe konie”, czyli szpiegowski kryminał. Nikt nie wstępuje do kontrwywiadu po to, by przekładać papiery. Jednak gdy w tej pracy zrobi się chociaż jeden błąd, nie ma co liczyć na drugą szansę. Kulawe konie, agenci spisani na straty i porwanie chłopaka, w którym nie powinni uczestniczyć. Nie zamierzają jednak odpuścić, czy wyjdzie im to na dobre? To zaskakujące, ale książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Jest to przede wszystkim zasługa świetnego początku, który dosłownie wrzuca czytelnika w wir akcji. Na samym początku, kiedy jeszcze nie wie się, co się dzieje, a już rozgrywa się coś ciekawego. Potem mamy chwilę oddechu, kiedy poznajemy bohaterów, czyli tytułowe kulawe konie oraz ich szczątkowe biografie. Każda z opisanych postaci ma w sobie to coś, albo raczej powinnam napisać dosadniej, „ma jaja”, bo nie chodzi tutaj o intrygujące cechy charakteru, ale mniejsze lub większe grzeszki, z którymi muszą żyć i pracować dalej. Raczej nie ma tu bohaterów „do lubienia”, są za to silne charaktery. Drugim istotnym aspektem jest to, jak bardzo zagłębiamy się w funkcjonowanie służb. W książce znajdziemy sporo „mięsa” na temat funkcjonowania służb specjalnych, technik pracy, ale też wzajemnych powiązań między poszczególnymi komórkami. Do tego dochodzi jeszcze skomplikowana gra kłamstw oraz intryg, które dodatkowo napędzają i tak dynamiczną akcję. Co ciekawe, akcja wywiady nie zawsze przypomina Jamesa Bonda, czy film akcji. Często jest żmudna i zwyczajnie męcząca. Sama intryga jest wcinająca i pełna zwrotów akcji. Rzadko sięgam po książki tego typu, dlatego tę czytało mi się z niekłamaną przyjemnością.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-10-2022 o godz 20:15 przez: w_i_o_l_a_a__
Szpieg to zuch na schwał. Wiadomo – przystojny jak diabeł lub piękna jak Miss Universe. Strzela z biodra i ze snajperki, nigdy nie chybia, lata śmigłowcem i statkiem kosmicznym, a kiedy trzeba, popłynie łodzią podwodną. Uwiedzie każdego mówiąc płynnie po kantońsku, ukradkiem czytając szyfr w farsi. A w wolnym czasie wyleguje się na białym piasku bezludnej wyspy, popijając fikuśne Martini. Ale momencik. Ci tutaj, w Slough House, są jacyś inni. To banda szarych nieudaczników, alkoholików, hazardzistów i innych przegrywów, przekładająca nieistotne papierki lub sortująca śmieci w zapleśniałej, ciemnej norze. Są tu za karę i się nie lubią. Ich szefem jest Jackson Lamb – najobrzydliwszy z obrzydliwych. I nieludzko bystry. Ale ci drudzy nie są lepsi. Czempioni z Regent's Park. Banda zadufanych dupków zapatrzonych w czubek swojej kariery. W świecie pozbawionym wyraźnego wroga staje się nim konkurent z pracy. Ich zimna królowa Diana Taverner to osoba, której wolałabyś nie spotkać. Gdy wprost z ulicy zostaje porwany chłopiec o pakistańskich korzeniach, a prawicowi terroryści zapowiadają transmisję z dekapitacji, rozpoczyna się gra. Ale coś tu się nie zgadza... Przecież nikt nigdy nie powierzyłby prawdziwego zadania frajerom ze Slough. Kto wygra tę partię szachów? I według jakich reguł? „Kulawe konie” Micka Herrona otwierają szpiegowską serię autora. Gdy już zdołasz przebrnąć przez ekspozycję postaci na pół książki, ta ci to wynagrodzi. Dobry warsztat pisarski, interesujące pomysły, lecz przede wszystkim brytyjski humor ożywiają skostniałą formułę. Krzywe zwierciadło wyspiarskich problemów, zjadliwa satyra korporacyjnej hipokryzji, pochwała rozumu i ludzkiej przyzwoitości. Z ciekawością sięgam po ciąg dalszy.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-07-2021 o godz 23:35 przez: Sylwia K.
“Kulawe Konie” to pierwsza z cyklu książek Slough House. Polskie tłumaczenie ukazuje się dobrych kilka lat po pierwszym brytyjskim wydaniu, ale w samą porę, by zdążyć się z nim zapoznać przed premierą serialu, w którym główną rolę zagra Gary Oldman. Mick Herron serwuje nam solidną dawkę sensacji wzorując się na typowych historiach szpiegowskich, ale robi to w oryginalnym stylu. Zamiast charyzmatycznych i inteligentnych superszpiegów o niezwykłych umiejętnościach, w centrum akcji mamy grupę wyrzutków, z różnych powodów trzymanych poza główną siedzibą MI5 agentów, którym zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym mocno nie wyszło. Kierowany przez Jacksona Lamba Slough House stanowi miejsce zesłania, gdzie ci, którzy jakoś podpadli szefostwu, albo popełnili poważne błędy zajmują się nudną, administracyjną robotą. River Cartwright, wnuk legendarnego szpiega, nie tylko czuje, że nie pasuje do tego miejsca, ale też jest przekonany, że trafił do niego zupełnie niesłusznie. Kiedy wprost z londyńskiej ulicy zostaje uprowadzony młody Pakistańczyk, a jego porywacze groźbę odcięcia mu głowy wrzucają do internetu, River i jego koledzy nagle znajdują się w centrum wydarzeń Zręcznie napisana, inteligenta, z dużą ilością zwrotów akcji - ta książka ma wszystko, czego można oczekiwać od tego typu literatury. Trochę wolno się rozkręca i początkowo chwilami ciężko połapać się w dużej ilości postaci, ich historii i roli w intrydze, ale ogólnie jest to całkiem niezła rozrywka. Nie jest to może pozycja, która jakoś specjalnie wyryłaby się w mojej pamięci, ale z pewnością sięgnę po kolejne części serii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
16-07-2021 o godz 14:21 przez: Honorata Jamroży
„Kulawe konie” Micka Herrona to lektura zupełnie inna od tych, które do tej pory czytałam. Napisana jest, tak jakby się oglądało film i w nim uczestniczyło, nie daje pola do własnej wyobraźni. Wszystko mamy podane tak jak tzw. kawę na ławę. Głowni bohaterowie, dopóki są na fali, to się o nich mówi, a gdy tylko zrobią coś nie tak, spychani są na ostatni poziom w hierarchii „wyścigu szczurów”. Kiedy ma się „plecy”, to jeszcze można coś zyskać, ale już nie tak wielką karierę, o której marzyło się na samym początku. Niestety przykre jest to, że człowiek ciężko pracuje na swoje „ja”, ale wystarczy komuś podpaść i już się jest niepotrzebnym. Służby specjalne są bardzo specyficzną formą pracy, przez cały czas stres, narażanie własnego życia i swoich partnerów w imię innych, którzy są na samej górze i mają swoje poglądy na różne sprawy, nie ważne, że mogą pochłaniać ofiary. Zarówno w tej lekturze jak i w życiu codziennym szkoda mi ludzi, którzy poświęcają swoje życie w imię „czegoś”, a w zamian nie mają swojego życia prywatnego, w którym nie ma problemów. Książki nie czyta się łatwo, fabuła aż tak nie wciąga. Czyta się ją raczej po to, żeby dowiedzieć się, jakie będzie zakończenie. Niestety, chociaż tematyka i opis wydawał się bardzo ciekawy, okazało się, że książka to nie moje klimaty. Oceniam ją na 6/10. Okładka raczej nie oddaje treści, za to tytuł, chociaż bardzo urągającym ludziom ze służb, to jest dość dosadny.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
16-07-2021 o godz 14:21 przez: Honorata Jamroży
„Kulawe konie” Micka Herrona to lektura zupełnie inna od tych, które do tej pory czytałam. Napisana jest, tak jakby się oglądało film i w nim uczestniczyło, nie daje pola do własnej wyobraźni. Wszystko mamy podane tak jak tzw. kawę na ławę. Głowni bohaterowie, dopóki są na fali, to się o nich mówi, a gdy tylko zrobią coś nie tak, spychani są na ostatni poziom w hierarchii „wyścigu szczurów”. Kiedy ma się „plecy”, to jeszcze można coś zyskać, ale już nie tak wielką karierę, o której marzyło się na samym początku. Niestety przykre jest to, że człowiek ciężko pracuje na swoje „ja”, ale wystarczy komuś podpaść i już się jest niepotrzebnym. Służby specjalne są bardzo specyficzną formą pracy, przez cały czas stres, narażanie własnego życia i swoich partnerów w imię innych, którzy są na samej górze i mają swoje poglądy na różne sprawy, nie ważne, że mogą pochłaniać ofiary. Zarówno w tej lekturze jak i w życiu codziennym szkoda mi ludzi, którzy poświęcają swoje życie w imię „czegoś”, a w zamian nie mają swojego życia prywatnego, w którym nie ma problemów. Książki nie czyta się łatwo, fabuła aż tak nie wciąga. Czyta się ją raczej po to, żeby dowiedzieć się, jakie będzie zakończenie. Niestety, chociaż tematyka i opis wydawał się bardzo ciekawy, okazało się, że książka to nie moje klimaty. Oceniam ją na 6/10. Okładka raczej nie oddaje treści, za to tytuł, chociaż bardzo urągającym ludziom ze służb, to jest dość dosadny.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-05-2022 o godz 19:21 przez: Anonim
„Kulawe konie” to pierwsza część serii „Slough House” o szpiegach, którzy nawalili i teraz muszą pokutować za swoje grzechy. Na ich czele stoi charyzmatyczny, a niektórzy powiedzieliby, że również obrzydliwy, Jackson Lamb, dawniej bardzo dobry agent z czasów zimnej wojny. Jednym z jego podwładnych jest River Cartwright, wnuk legendy MI5. To właśnie na nich skupia się fabuła tej powieści. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem czego spodziewać się po tej książce, dlatego postanowiłem nie nastawiać się na zbyt wiele. Muszę przyznać, że było to bardzo dobre podejście, ponieważ miałem z tym tytułem kilka problemów, choć koniec końców „Kulawe konie” uważam za dobrą książkę. Przede wszystkim, główną niedogodnością było to, że nie rozumiałem wszystkich nawiązań oraz rzeczy, o których pisze Mick Herron. Ponadto, styl autora momentami również przysparzał mi kłopotów, lecz z tym akurat dawałem radę. Przechodząc do plusów, fabuła książki trzyma w napięciu prawie do ostatniej chwili i według mnie jest ciekawa, choć nieco powoli się rozkręca i dopiero od połowy książki dużo się dzieje. Dodatkowo, bohaterowie są oryginalni i pomimo ich zachowań, zdecydowanie da się ich lubić. „Kulawe koniec” polecam szczególnie fanom powieści szpiegowskich, choć myślę, że innym czytelnikom również może się spodobać. Po serial na podstawie tej serii również na pewno sięgnę. Więcej moich recenzji znajdziecie na Instagramie @chomiczkowe.recenzje
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-10-2021 o godz 10:29 przez: czytanienaplatanie
Rodzimym niekwestionowanym liderem wśród autorów powieści szpiegowskich jest Vincent V. Severski i jego rekomendacja w zupełności mi wystarczyła by sięgnąć po powieść Micka Herrona. Kulawe konie. Już sama nazwa wskazuje, że nie kryje się pod nią śmietanka brytyjskiej agentury, a raczej Ci, którym noga w ten czy inny sposób się powinęła. Niewygodni, skazani na zawodową wegetację agenci zesłani do Slough House. Ich nic nieznacząca rutyna zostaje zburzona, gdy zostaje uprowadzony młody chłopak, a terroryści zapowiadają jego dekapitację po 48 godzinach w relacji na żywo. Kulawe konie nie zamierzają siedzieć bezczynnie. Rozpoczyna się prawdziwy wyścig z czasem, który czytelnikowi dostarcza równie silnych emocji jak bohaterom. Z każdą kolejną stroną wychodzą na jaw coraz to bardziej zawiłe rozgrywki, wewnętrzne układy i manipulacje. Czy agentom uda się wygrać z czasem i jednocześnie nie zostać kozłem ofiarnym tej operacji? Jeśli szukacie lekkiej rozrywki na jeden wieczór, to szukajcie dalej. Tu dobrze jest się skupić, poświęcić więcej uwagi, by wyłapać istotne niuanse tej dopracowanej fabuły i zachwycić się inteligentnym humorem podszytym nutką ironii, który tak uwielbiam. To bardzo obrazowo i błyskotliwie napisana powieść szpiegowska i pierwszy tom cyklu „Slough House”. Niesamowicie się cieszę na lekturę drugiej części „Martwe lwy” licząc, że dostarczy mi równie silnych emocji i tyleż powodów do uśmiechu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-07-2021 o godz 09:43 przez: Dominika Pyza
Ile w tej książce się dzieje! Kulawe konie to zespół agentów, którzy spartaczyli swoje zadania podczas pracy dla wywiadu M15. Przykład? Zostawienie pendrive’a ze ściśle tajnymi informacjami w metrze. W internecie opublikowane zostaje nagranie, na którym napastnicy grożą, że odetną porwanemu mężczyźnie głowę. Kulawe konie rozpoczynają więc swoje śledztwo. Nie sięgam często po książki sensacyjne, ale ta pozycja szczególnie do mnie trafiła. Już scena początkowa wprowadza niesamowity klimat. Ale mam świadomość, że nie do każdego ta książka trafi. Głównie przez sposób jej pisania. Podczas czytania trzeba się maksymalnie skupić, bo inaczej można się pogubić. Rzeczywistość opisywana jest z kilku punktów widzenia, sceny są krótkie i często się ze sobą przeplatają. Wpływa to na dynamikę tej historii. Na podstawie tej książki ma powstać serial i można powiedzieć, że ta książka jest właśnie napisana w taki scenariuszowy sposób. Mick Herron bawi się schematami charakterystycznymi dla tego gatunku i tworzy bohaterów bardzo bliskich czytelnikom. Na uwagę zasługuję też brytyjski humor, który ja osobiście uwielbiam, choć wiem, że nie każdy go uwielbia. Intryga jest bardzo przemyślana i obiecuje wiele w następnych tomach. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy bo jestem niezwykle ciekawa jak dalej będą sobie radzić Kulawe konie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-06-2021 o godz 10:38 przez: Lady Margot
Ależ to się czytało! Kim są tytułowe „kulawe konie”? To byli szpiedzy, zdegradowani agenci MI5, wyrzutki, nieudacznicy, którzy za swoje przewinienia zostali wykluczeni z elitarnego grona czempionów z Regent’s Park, siedziby agentów w służbie Jej Królewskiej Mości, a następnie zesłani do Slough House. Tymi doskonale wyszkolonymi przeciętniakami dowodzi Jackson Lamb. Nudna papierkowa robota wychodzi im bokiem - nie dla niej wstępowali do kontrwywiadu. Kiedy więc porwany zostaje chłopak, a transmisja z jego ścięcia ma obiec internet, mimo kategorycznych wytycznych, kulawe konie nie zamierzają siedzieć bezczynnie. *** Apple TV już wykupiło prawa do ekranizacji tego znakomitego thrillera szpiegowskiego. Uwierzcie mi na słowo: to naprawdę wyśmienita pozycja! Nie jestem w stanie znaleźć choćby najmniejszego minusa. Pasjonująca fabuła, świetnie wykreowani, arcyciekawi główni bohaterowie, intryga, cięty humor. I ta stuprocentowa brytyjskość wyzierająca z każdej strony. Warto było czekać na pojawienie się w księgarniach polskiego wydania. Przepyszna, porywająca, niepozwalająca się od siebie oderwać powieść, którą poleca sam Vincent V. Severski. A ja do tego polecenia dokładam swoje 🙂 CZYTAJCIE!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-07-2021 o godz 16:42 przez: Anonim
"Nigdy nie lekceważ tych, którzy nie mają nic do stracenia" Thriller szpiegowski to gatunek z którym rzadko mam do czynienia gdyż ciężko spotkać go na polskim rynku a który zaskoczył mnie lekkością oraz błyskotliwym humorem. Tytułowe Kulawe konie to agenci, którym powinęła się noga i nie ma dla nich miejsca w gronie czempionów z Regent's Park w służbie Jej Królewskiej Mości. Zesłani do pracy do Slough House za różnej maści wpadki, pijaństwo, narkotyki, rozpustę i zdrady, przewalają na swoich biurkach papiery, znudzeni monotonią każdego dnia. Ale czy przestaje się być szpiegiem tylko dlatego, że wypadło się z gry? Absolutnie nie! Kiedy zostaje porwany chłopak i ma odbyć się na wizji w internecie jego ścięcie, Kulawe konie nie będą siedzieć z założonymi rękami... Na początku miałam problem aby połapać się w mnogości bohaterów. Później czytało się tylko lepiej ale trzeba być uważnym aby docenić warsztat pisarski autora. Intryga idealnie dopracowana, świetnie wykreowane postacie, genialne przemyślenia i ten brytyjski humor! Na podstawie książki powstaje serial w gwiazdorskiej obsadzie z Gary'm Oldmanem w roli głównej, który na pewno zachwyci miłośników gatunku.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-07-2021 o godz 17:24 przez: Zielona Małpa
Kulawe konie to książka, po którą raczej nie sięgnęłabym bez zachęty. Thriller szpiegowski? Całkowicie nie moje klimaty. Jedynie moje zamiłowanie do filmowych przygód Jamesa Bonda i kilka poleceń w sieci skłoniły mnie do przeczytania tej pozycji. W świecie stworzonym przez Micka Herringa kulawe konie to grupka wykluczonych agentów MI5, zajmujących się papierkową robotą, której nikt inny nie chce robić. Slough House, siedziba kulawych koni, to miejsce, do którego nie chce trafić żaden agent. W Londynie zostaje porwany młody mężczyzna, a w sieci pojawia się nagranie z zapowiedzią jego publicznej egzekucji. Kulawe konie, które nie mają nic do stracenia, chcąc, nie chcąc angażują się w akcję. Wkrótce okazuje się, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż wydawało się na początku. Po dość długim i średnio angażującym wprowadzeniu bohaterów do akcji fabuła pędzi aż do ostatniej strony. Wszystko tu gra, bohterowie, fabuła, klimat... Autor stopniowo ujawnia szczegóły, które przy finale składają się na zgrabną całość. Książka Kulawe konie to dopiero pierwszy tom serii, która wychodzi już kilka dobrych lat. Jestem ciekawa, co przyniosą kolejne tomy!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-09-2021 o godz 20:35 przez: kryminalnatalerzu
Książka Micka Herrona pt. „Kulawe konie” to thriller szpiegowski, który otwiera cykl „Slough House”. Na jego podstawie ma powstać serial z gwiazdorską obsadą (Gary Oldman i Kristin Scott Thomas), który na pewno będę chciała zobaczyć. Książka jednak przekonała mnie tylko, że literacko nie jest to mój ulubiony gatunek, choć nie mogę odmówić, że na pewno dla fanów gatunku jej lektura będzie prawdziwą przyjemnością. Jest to historia agentów – wyrzutków, którzy do tytułowego miejsca zostali zesłani przez jakieś potężne wpadki. Każdy z nich jednak ma nadzieję na odkupienie, więc kiedy tylko nadarza się do tego okazja, wkraczają do akcji. Szybko okazuje się, że nic tu nie jest tym, czym się wydaje, zwroty akcji zaskakują, a ciekawe tematy jak rasizm, terroryzm czy manipulacja faktami przez to, że są tak aktualne, dodaję lekturze smaczku. Nie można też odmówić bohaterom oryginalności – każdy jest inny, z początku tam samo zrezygnowany, by ostatecznie pokazać swoje całkiem inne, zaskakujące oblicze. Ja po prostu, wnioskując z opisu książki, liczyłam trochę na coś innego, a to typowy, brytyjski thriller szpiegowski.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
14-07-2021 o godz 08:50 przez: Iwona Nocoń
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam tytuł Kulawe konie, mimo sympatii jaką darzę te zwierzęta z automatu odrzuciłam przeczytanie tej książki nie zerkając do opisu. Dopiero niedawno zachęcona pozytywnymi opiniami zdecydowałam się zaznajomić z materiałem wydawniczym, po którym zdecydowałam się na zapoznanie się z fabułą. Jackson Lamb dowodzi byłymi szpiegami (tytułowymi Kulawymi końmi), którzy zostali wykluczeni z grona czempionów z Regent's Park i zesłanie do Slogh House ze względu na zdradę, narkotyki czy pijaństwo. Aktualnie nie prowadzą już żadnych operacji, zajmując się papierową robotą. Kiedy zostaje porwany chłopak, a transmisja z jego śmierci ma się odbyć na żywo, byli agenci nie będą siedzieć cicho i bezczynnie patrzeć na to co się wydarzy... Thrillery szpiegowskie to trudny gatunek, który jak się przekonałam totalnie mi nie leży. Historia napisana przez Micka Herrona nie była zła, ale mi nie przypadła do gustu. Nawet mistrz Gosztyła nie za wiele tutaj pomógł. Nie potrafiłam zaangażować się w główny wątek, nie zżyłam się żadną z postaci. Ode mnie 3/10. Szkoda, że nie mogę dać więcej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-08-2021 o godz 20:56 przez: Sylwia_26_08
Rzadko sięgam po szpiegowskie historie, ale Kulawe konie, których autorem jest Mick Herron, skusiły mnie intrygującą okładką. Na szczęście zawartość okazała się równie interesująca. Dałam się porwać opowiedzianej historii, z zainteresowaniem poznawałam biografie głównych postaci, czyli właśnie kulawych koni. Tak nazywano szpiegów, którzy za swoje błędy i potknięcia, czasem z winy przełożonych, trafiali do Slough House. Kiedyś w blasku chwały zajmowali się intrygującymi sprawami, pracą w terenie, teraz przekładają papiery, przeglądają komunikację w poszukiwaniu potencjalnych zagrożeń. To twardzi ludzie, z silnymi charakterami, jednak każdy z nich ma swoje za uszami. Dla mnie bardzo ciekawe było również obserwowanie, jak działają tajne jednostki, jakie są zależności między poszczególnymi komórkami. Na uwagę na pewno zasługują też dialogi, ironiczne i dość ostre. Kulawe konie to pierwsza część serii Slough House, a ja z niecierpliwością będę czekać na kolejne. Dodatkowym smaczkiem jest ekranizacja, w której zagra Gary Oldman. Książkę polecam wszystkim fanom szpiegowskich historii.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-07-2021 o godz 08:25 przez: ilona01
Fani osławionego Jamesa Bonda i jego przygód mogą zacierać ręce, gdyż na scenę szturmem wkracza Jackson Lambda - agent brytyjskiego wywiadu. Nie bez powodu porównałam go do legendarnego bohatera, gdyż podobnie jak on posiada cechy ludzkie i jak każdy człowiek popełnia błędy. Tytuł jak najbardziej jest odzwierciedleniem stanu brytyjskiego wywiadu. Jak dla mnie za bardzo powielono tu schemat z 007, jednak książka ma również swoje plusy. Zaliczyć do nich można wartką akcję i inteligentną, szpiegowską intrygę. Przeczytacie początek, a do dalszej części nie trzeba będzie nikogo specjalnie namawiać. Autor zaskoczył perfekcyjną znajomością funkcjonowania służb wywiadu, nie ślizga się po temacie - przedstawia ten świat z największym oddaniem oddając realia. Nie sposób nie wspomnieć o pełnym humoru języku. Jednak jest jedno ale ! Dynamika, dynamiką, ale tej powieści trzeba się poświęcić i oddać w całości, inaczej można się pogubić w zawiłościach intryg. Pozostaje teraz tylko czekać na ekranizację...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-09-2021 o godz 16:48 przez: Róża
Uwielbiam tak zakręcone i pełne zwrotów (najlepiej nieoczekiwanych) książki) palce lizać po prostu i nie tylko do przewracania stron… Najfajniejsze jest, gdy nie wiesz kto kogo i dlaczego, a co ci się wydaje, że wiesz, to ci się tylko wydawało 🙂 Dopiero gdy zamkniesz okładki i wszystko ci się w głowie „ułoży” przyznasz, że w tym szaleństwie była metoda. Zapewniam, to taka właśnie książka. Retrospekcje tutaj robiły dobrą robotę, bo bywa czasami, że zbytnio mieszają, ale nie tu. Tytułowe „kulawe konie” to bynajmniej nie kulawo wykreowani bohaterowie. Świetnie skonstruowane i barwne postacie. Dawno nie czytałam tak dobrej „szpiegówki” i do tego tego ta brytyjskość. „Kulawe konie” jak na pierwszą część serii Slough House, spisały się nieźle i nie kulejąc dobiegły do mety. Po kolejne na pewno sięgnę, a potem obejrzę zapewne ekranizację z Garym Oldman. P.S. Kolejna część pt. „Martwe lwy” ukaże się jeszcze w tym miesiącu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-06-2021 o godz 07:59 przez: CherryBelle
Kulawe konie, książkę, będącą rozpoczęciem serii Slough House, napisał Mick Hebron, który cyklem tym zrobił spore zamieszanie na rynku w Wielkiej Brytanii. Slough House, to miejsce, do którego trafiają ci, którzy zostali wyrzuceni z elity szpiegów, odpadli za pomyłki, wpadki, niedbalstwo, lekkomyślność, zdrady, za używki i rozpustę, obecnie zajmują się papierkową robotą, zwą ich kulawymi końmi. Pod okiem Jacksona Lamba, gromada wyrzutków w tak zwanym Slough House, jednak nie może bezczynnie siedzieć, działanie i szpiegowskie operacje mają we krwi. Pojawia się wątek dziennikarza, Robert Hobden jest obserwowany, kulawe konie przeszukują jego śmieci, laptopa i dane na pendrive, zostaje też porwany dziewiętnastoletni chłopak, zakładnikowi porywacze zamierzają ściąć głowę. Kulawe konie, to świetny thriller szpiegowski z nutką angielskiego humoru, z niecierpliwością wypatrywać będę kolejnych tomów cyklu Slough House!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji