5/5
09-08-2021 o godz 07:03 przez: zmijka | Zweryfikowany zakup
Super POLECAM
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-03-2023 o godz 20:12 przez: Natalia | Zweryfikowany zakup
Jest dobra
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-09-2020 o godz 01:40 przez: Mariola | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-07-2020 o godz 22:37 przez: Nikola | Zweryfikowany zakup
Super!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-07-2020 o godz 20:30 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
WOW!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
14-04-2022 o godz 22:41 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
5/5
30-06-2017 o godz 13:42 przez: Patulek
Książka przepełniona magią, umożliwiająca oderwanie się od rzeczywistości. Świetne szczegółowe opisy, pozwalające na wprowadzenie czytelnika w nowy świat, a przy tym nie nużące. Pochłonęłam ją w jeden dzień, nie mogąc z ciekawości oderwać się od kolejnych wydarzeń. Wspaniale wykreowane nowe światy i stworzenia - podziw dla autora za taką wyobraźnię. Książka 10/5 - zdecydowanie polecam! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
28-06-2017 o godz 10:52 przez: Oliwia Kuleszo
Wspaniała książka w pięknej okładce. Idealna dla fanów Harrego Pottera i nie tylko. Bardzo mi się podobała historia Kate i Fiona i czekam na kolejne części. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
4/5
01-04-2020 o godz 09:08 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
4/5
22-06-2017 o godz 19:06 przez: redgirlbooks
Pamiętam jak jeszcze jakiś czas temu dostałam na e - maila ankietę dotyczącą książki ''Kroniki Jaaru''. Należało zagłosować na jedną z okładek do tej powieści. Zgadnijcie, na którą zagłosowałam? No oczywiście, że na tą! Od razu wpadła mi w oko, bo była klimatyczna i po prostu cudowna. Później dowiedziałam się, że zaprojektowała ją sama Tojko, która podbiła serca książko-maniaków swoimi pięknymi zakładkami do książek. Moje podbiła oprawą do ''Kronik Jaaru''. Kate Hallander jest tylko z pozoru zwyczajną nastolatką. Chodzi do szkoły i przyjaźni się z Mel, którą nie zawsze potrafi zrozumieć. Wraz z dziwaczną ciotką mieszka w Londynie. Kate codziennie w drodze do szkoły mija tajemniczy sklep, którego zwiedzenie odradza jej ciotka. Jednak ten zakaz jeszcze bardziej zaostrza ciekawość nastolatki, która postanawia do niego wstąpić. Od właścicielki sklepu dostaje w prezencie magiczną Księgę Luster. Kiedy w szkole pojawia się nowy chłopak, który jest przystojny i nieco opryskliwy, dziewczyna nie ma oporów, aby skorzystać z magicznego prezentu. Rzuca na chłopaka czar miłosny, który obraca się przeciwko niej, bo chłopak nie zakochuje się w niej lecz w zupełnie innej osobie. Wypowiedziane zaklęcie otworzyło dziewczynie drzwi do niesamowitego świata, o którym istnieniu by nigdy nie pomyślała. Kate przenosi się do magicznej krainy Jaaru, który zamieszkują magiczne stworzenia, w tym fery. Fion jest ferem. Podczas jednej z wielu kłotni ze swoim ojcem, postanawia opuścić dom i już nigdy do niego nie powrócić. Przypadkiem spotyka nimfę Erato, która proponuje mu pomoc w odszukaniu jego czarownicy. Dla Fiona, który chce osiągnąć wyższy poziom magii, odnalezienie własnej Czarownicy jest niezwykle ważne. '' To starożytna tradycja każe czarownicom i ferom łączyć się ze sobą. Wierzymy, że gdy świat się rozdzielił, krew ferów i ludzi została ze sobą zmieszana, żeby między światami istniało połączenie. Dzięki temu magia w świecie ludzi nigdy nie zaniknie. '' Chłopak zgadza się na tę propozycję, nie wiedząc, że nimfa chce go wykorzystać w złym celu. Kiedy Kate trafia do Jaaru, ścieżki jej i Fiona splatają się ze sobą, a oni wspólnymi siłami muszą zmierzyć się z Erato. Czy uda im się przezwyciężyć zło? Uwielbiam wszelaką fantastykę i bardzo się ucieszyłam, kiedy dostałam propozycję zrecenzowania tej książki. Ba! Samo porównanie do najsłynniejszego czarodzieja wszech czasów mnie zaintrygowało. Jednak uważam, że to bardzo mija się z prawdą. Jak dla mnie ta książka posiada parę porównań do różnych innych książek, ale do Harrego Pottera jej daleko. No, ale może tylko ja tak uważam. Jest jedna rzecz, która łączy obie postacie, ale moim zdaniem to za mało, by wysunąć takie porównanie. Powieść Adama Fabera to nie tylko piękna i urzekająca oprawa. Naprawdę! To też niesamowicie baśniowy świat, w który zostały wplątane moce żywiołów i astrologia odgrywające kluczowe role. Rzadko zdarza mi się, aby książka wciągnęła mnie już od samego początku. Tym bardziej książka polskiego autora. Uwielbiam polską fantastykę, bo potrafi dorównać tym zagranicznym, ale musi minąć trochę czasu, aby mnie omamiła. Co najlepsze to podczas czytania tej powieści nie odczuwałam tego, że jest polskiego autora. Może to przez zagraniczne imiona, bo gdyby podstawili mi jakąś Annę i Tomka to już, by mi tak nie podeszła. Nie zrozumcie mnie źle - nie mam nic do polskich autorów, ale po kilku zawodach załącza mi się taki mechanizm obronny. Cała historia jest nieco zwariowana i pokręcona, jak zresztą nasza główna bohaterka. Kate jest ciut roztrzepana i dopiero stara się odnaleźć w tym dziwnym świecie, do którego została wrzucona. Na dodatek dowie się czegoś, co skrywała przed nią jej własna rodzina. Głównej bohaterce nie można odmówić odwagi, bo pomimo strachu stawia czoła niebezpieczeństwo. Fiona nie za bardzo polubiłam, bo to taka postać, która trochę lubi się szarogęsić i jest nieco lekkomyślna. Jednak jak wiadomo, nastoletni wiek rządzi się swoimi prawami. W ''Kroniki Jaaru. Księga luster'' oprócz ferów i nimf, spotkamy również jednorożce, oraz pół człowieka - pół wilka. Cała historia, ta magiczna otoczka, która oplotła się wokół fabuły zostały bardzo dobrze przedstawione, ale brakowało mi czegoś. Może za dużo oczekiwałam od tej książki z racji tego, że jest to jeden z moich ulubionych gatunków i jako tako oczekuje od niego więcej niż od innych. Przede wszystkim brakowało mi dynamicznej akcji, która w tej książce była często monotonna. Konfrontacja z Erato na tle zbyt długich przygotowań wypadła jak na mój gust za szybko. Brakowało mi też niespodziewanych zwrotów akcji, czy jakiegoś elementu zaskoczenia. Uważam też, że charaktery głównych postaci mogłyby być bardziej wyraziste.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-09-2017 o godz 16:12 przez: Amanda
Tekst pochodzi z bloga: https://amandaasays.blogspot.com/2017/09/ksiega-luster-adam-faber-kroniki-jaaru-1.html POZACHWYCAJMY SIĘ WYDANIEM Wiecie, że jestem całkowitą okładkową sroką i doceniam każde estetyczne wydanie, więc na pewno nie zdziwi Was, że jestem zachwycona graficzną stroną Księgi Luster. Twarda oprawa, piękna okładka zaprojektowana przez Tojko, z dbałością o nawet najmniejsze detale i równie estetyczny środek. Małe rysunki na początku każdego rozdziału oraz cudne przerywniki w postaci małych jednorożców. Jest co podziwiać! Widziałam też już okładkę drugiego tomu i coś czuję, że będzie się ona prezentowała na żywo równie dobrze! ŚWIAT PRZEDSTAWIONY Nim sięgniecie po Księgę luster musicie coś wiedzieć - będzie Wam potrzebna ogromna wyobraźnia! Bo co jak co, ale ta książka zdecydowanie tę wyobraźnię rozbudza. Świat Jaaru i wszystkie jego stworzenia były niezwykle pomysłowe i ciekawe. Fery, jednorożce, nimfy, likantusy i wiele innych. Niektóre takie, jak zawsze sobie wyobrażaliśmy, a inne zupełnie przekraczające nasze wyobrażenia. Jednak nie płynie tam tęcza i cukierki, a światem rządzą pewne zasady. Jest pewna hierarchia, konflikty między gatunkami i cała masa innych elementów, które sprawią, że świat przedstawiony wyda nam się jeszcze barwniejszy i intrygujący. Dodatkowo, gdy pozna się świat Jaaru, już nigdy nie spojrzy się na świat ludzi tak samo. Kto jest czarownikiem tak, jak Kate i należy do obu światów? Komu można zaufać, a kto jest niebezpieczny? Musicie przekonać się sami! KATE HALLANDER I SPÓŁKA, CZYLI O BOHATERACH SŁÓW KILKA Naszą główną bohaterką jest oczywiście Kate Hallander, czyli młoda czarownica. Jako, że przez całe swoje życie była nieświadoma swojej mocy, teraz wszystko spada na nią ze zdwojoną siłą. Dowiaduje się wszystkiego przez przypadek i w dodatku w momencie, gdy jest w niebezpieczeństwie. Czy uda jej się zrozumieć to, co się wokół niej dzieje? Jak spodoba jej się Jaar? I czy podoła byciu czarownicą? Przed naszą małą buntowniczką nie lada wyzwanie! Przyznam, że została wykreowana jak najbardziej wiarygodnie i zachowaniem pasowała do swojego wieku, nawet, jeśli czasami mnie tym denerwowała. I chociaż była ciekawą postacią, to jednak bardziej zainteresowali mnie mieszkańcy Jaaru, a szczególnie Fion, Jawis i Erato. Ciekawiła mnie ich rola w losach Kate i mam nadzieję, że jeszcze się czegoś więcej o nich dowiemy w dalszych częściach Kronik Jaaru, bo niektóre wątki jak dla mnie potrzebują jeszcze wytłumaczenia, nawet, jeśli zdaje się, że już się zakończyły. Podobało mi się również wprowadzenie, nawet jeśli tylko na chwilę, babci Fiona oraz Mel i Jonathana, którzy zagwarantowali mi dawkę uśmiechu. KLIMAT Jak na książkę o młodej czarownicy przystało, w książce można wyczuć pewien magiczny klimat. Potęguje go dawka zaklęć i czarodziejskich obrzędów oraz występowanie niezwykłych, fantastycznych stworów. Jednak poza magią można wyczuć pewną bardzo pozytywną nutę oraz humor, który sprawia, że lektura mija nam zdecydowanie szybciej. Szczególnie bawiła mnie interpretacja pewnego zaklęcia przez Kate oraz jej niektóre spostrzeżenia i wpadki. Dzięki mieszance magii i humoru, całą książkę odebrałam bardzo pozytywnie, żałując jednocześnie, że nie jestem młodsza, bo wtedy zapewne bardziej cieszyłabym się lekturą. STRUKTURA Nasza opowieść podzielona jest na trzy części, w ramach których mamy również podział na rozdziały. Podobało mi się to, że każda część oraz rozdział miały swój tytuł, nieco podpowiadający, czego możemy się spodziewać w danych fragmentach. Adam Faber zaserwował nam narrację trzecioosobową, która lawirowała między kilkoma bohaterami, skupiając się jednak głównie na Kate. Sądzę, iż był to dobry wybór, ponieważ dzięki temu mieliśmy okazję poznać historię o wiele lepiej, niż stałoby się to przy perspektywie jednego bohatera, a jednocześnie łatwiej było nam poskładać opowieść w całość. Styl autora natomiast, był prosty i przyjemny w odbiorze, dzięki czemu książkę czytało się szybko i bez większych zgrzytów. PODSUMOWUJĄC Księga luster to udane rozpoczęcie serii, która ma szansę stać się drugim Harrym Potterem dla młodszych pokoleń. Pełna magii i humoru oraz ze wspaniałym światem przedstawionym, rozbudzi wyobraźnię niejednego młodego miłośnika fantastyki. Komu polecam? Zdecydowanie tym młodszym, w wieku 14-19 lat, bo sądzę, że będą mogli w pełni zachwycić się tą historią, bez wrażenia, że wyrosło się już z magii. ;-)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
03-07-2017 o godz 20:39 przez: Z herbatą wśród książek
Dość często w literaturze spotykany jest motyw magicznego świata równoległego, do którego niespodziewanie przenosi się główny bohater opowieści, najczęściej dziecko lub nastolatek. Alicja podążyła za Białym Królikiem wprost do Krainy Czarów, Lucy Pevensie w starej szafie odnalazła drogę do Narnii, Bastian Baltazar Buks, dzięki ukradzionej z antykwariatu księdze, odwiedził i uratował Fantazjanę, natomiast na Kate Hallander, bohaterkę “Księgi Luster” czeka Jaar - kraina ferów, jednorożców i namhajdów. Kate mieszka z surową ciotką w Londynie i wiedzie typowe życie nastolatki - chodzi do szkoły, spotyka się ze swoją najlepszą przyjaciółką Mel, ciągle się odchudza, a jej pokój przypomina krajobraz po wybuchu bomby. Pewnego dnia jej uwagę przykuwa dziwny sklep, pełen osobliwych przedmiotów, które wydawałoby się, że nie mają racji bytu w XXI wieku. Od ekscentrycznej właścicielki tego przybytku dziewczyna otrzymuje Księgę Luster, która nie tylko przekonuje ją o istnieniu magii, ale i przenosi ją do Jaaru - równoległego świata, pełnego baśniowych istot. Tam Kate z zaskoczeniem odkrywa, że jest czarownicą, w dodatku połączoną z młodym ferem Fionem, który ma ją szkolić. Niestety Fion ma wrodzony talent do wpadania w kłopoty - zwiedziony przez przebiegłą nimfę Erato podejmuje decyzję, która prowadzi do niebezpiecznych konsekwencji. Czy Kate, początkującej wiedźmie, uda się odnaleźć w nowej rzeczywistości i zniweczyć plany Erato? Pierwsza rzecz, o której muszę wspomnieć, to przepiękne wydanie, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Ilustracja na okładce i stronach tytułowych to dzieło Julii Bonieckiej, bardziej znanej jako Tojko, która zasłynęła w książkowej blogosferze dzięki swoim charakterystycznym zakładkom. Tutaj jej grafika została uzupełniona o wypukłe i błyszczące elementy, cieszące nie tylko oczy czytelników, ale i dłonie, bo ta mieszanka różnych faktur sprawia, że ciężko się powstrzymać przed ciągłym przesuwaniem palcami po okładce. Książka jest dosyć gruba, ma około 450 stron, ale czyta się ją błyskawicznie - spokojnie można rozprawić się z całością w jeden dzień. Chociaż - jak to w książce fantastycznej - pojawia się nowy świat, wiele nowych nazw i skomplikowanych imion, to nie czułam się nimi przytłoczona. Autor nie zasypuje czytelnika lawiną informacji, które trzeba przetrawić, żeby ruszyć dalej, ale wszystko rozwija się stopniowo, dzięki czemu czytanie “Księgi luster” przypomina spokojne płynięcie w dół strumienia - czasem szybciej, czasem wolniej, czasem lekko obijając się o kamieniste dno, ale ogólnie przyjemne i pełne miłych wrażeń. Ta część akcji, która ma miejsce w ludzkim świecie, podobno dzieje się w Londynie. Dlaczego podobno? Bo w samej treści, poza kilkoma wzmiankami, prawie nic na ten Londyn nie wskazuje. Jest to miasto, które bardzo lubię i trochę zdążyłam już poznać, więc liczyłam na trochę lokalnego kolorytu w opisie świata przedstawionego - konkretne nazwy ulic i miejsc, charakterystyczne dla Londynu elementy, ale pod tym względem dość mocno się zawiodłam - równie dobrze akcja mogłaby się dziać w Sochaczewie (pozdrawiam mieszkańców Sochaczewa), wymagałoby to tylko kilku małych zmian w tekście. Za to nie mam zastrzeżeń co do Jaaru i sposobu, w jaki autor przedstawił tę krainę. Z licznych opisów wyłania się obraz świata, pełnego kolorów i zapachów, przeróżnych fantastycznych roślin i różnorodnych stworów, choć nie wszystkie z nich chcielibyście spotkać. Kate zostaje rzucona na głęboką wodę - nie dość, że przenosi się do nieznanego świata pełnego magii i musi zrewidować swoje wcześniejsze poglądy na jej temat, to nagle zostaje otoczona przeróżnymi stworzeniami, o których do tej pory mogła tylko czytać w baśniach. Spotyka krwiożerczego likantusa - pół człowieka-pół wilka, wygadanego jednorożca Jawisa, który daje jej lekcję dobrych manier, skrzydlatego fera Fiona i jego rodzinę (która, nawiasem mówiąc, trochę kojarzy mi się z Gumisiami), a przy okazji odkrywa prawdę o samej sobie i swoich bliskich. Książka reklamowana jest porównaniem do Harry’ego Pottera, ale szczerze mówiąc nie widzę specjalnie podobieństw między nimi, poza wątkiem magicznym. “Kroniki Jaaru. Księga Luster” jest jednak przyjemną, lekką i pełną humoru baśnią, odpowiednią zarówno dla młodszych czytelników, jak i dla starszych, którzy lubią od czasu do czasu zanurzyć się w magiczny świat i przeżyć wraz z bohaterami powieści fantastyczne przygody.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-09-2017 o godz 17:48 przez: Aleksandra Krauze
Przez ostatnie miesiące było bardzo głośno na temat książki Adama Fabera „Kroniki Jaaru”. Jedni są zachwyceni i już nie mogą doczekać się drugiego tomu, a inni.. wręcz odwrotnie. Ten podział zdań spowodował, że moje małe wewnętrzne „JA” musiało chwycić za dzieło i wyrobić swoje zdanie na ten temat. Zaczynając od początku. Gdy tylko wyjęłam książkę z koperty, zachwyciła mnie okładka. Migoczące okna bloków i srebrny napis tytułu, zahipnotyzowały mnie i przez dłuższy czas nie mogłam przestać na to patrzeć. Grzbiet nie odbiegał od bajecznego wyglądu tomu. Nawet ten mały jednorożec robi fenomenalną rolę jako ozdobnik. Przyznam się, że od dnia dostania książki w swoje ręce, codziennie podchodzę i macam okładkę. Otwieram książkę i co mnie ponownie zaskoczyło? Wspaniała wkładka – że tak powiem. Zazwyczaj tylna część okładki jest biała albo szara. Tutaj zaskakuje piękne gwiaździste niebo we wszystkich kolorach granatu.Trzeba przyznać, że wydawnictw naprawdę postarało się. DAWNO nie widziałam tak dobrej i zadbanej okładki. Co do treści. Kate Hallander jest niczym nie wyróżniającą się nastolatką mieszkającą u swojej cioci w Londynie. Jej rodzice, dla dobra swojej córki, wysłali ją do większego miasta, by mogła uczyć się w bardzo dobrej szkole. Pewnego dnia, mimo sprzeciwu cioci, Kate wchodzi do magicznego sklepu Pani Selene i dostaje.. tajemniczą księgę. W międzyczasie ze sklepu znika kamień o bardzo potężnej mocy. Nastolatka zaczyna interesować się dziełem i rzuca miłosny urok na nowego kolegę z klasy. Jednak bez doświadczenia jako wiedźma, czar nie działa tak jak życzy sobie tego główna bohaterka. Z powodu pewnego zamieszania, Kate trafia do Jaaru, magicznej krainy zamieszkanej przez różne stworzenia. Poznaje tam Fiona, który jest ferem. Z powodu kłótni ze swoim ojcem ( z którym, bagatela kłóci się średnio siedem razy w tygodniu) ucieka z domu i poznaje pewną nimfę. Czy spotkanie nimfy było przypadkowe? Dlaczego Kate trafia do Jaaru? Co, tak naprawdę, ją przywołało do tego świata? Czy dziewczyna dowie się prawdy o swoim pochodzeniu? Kate Hallander jest najzwyklejszą nastolatką z typowymi problemami w swoim wieku. Nie zachowuje się i nie posiada charakteru jak kobieta po przejściach – co mi się osobiście bardzo podoba. Dodatkowym plusem jest fakt, że nie umie posługiwać się magią, więc po dziesięciu stronach nie włada nią idealnie. Jedyne do czego mogę się przyczepić to fakt, że w jednej ze scen pod koniec książki, zachowała się za bardzo emocjonalnie i raczej nierealistycznie. Jednak nie można mieć wszystkiego. Co do bohaterów drugoplanowych. Fion ma kompletnie inny charakter niż główna bohaterka. Z jednej strony wybuchowy a z drugiej tchórzliwy. Nie mam pojęcia dlaczego, ale polubiłam go na swój indywidualny sposób. W międzyczasie poznajemy również lekko zadziornego, kulturalnego jednorożca, który wbrew pozorom, dużo wnosi w życie naszej bohaterki. Pojawiają się oczywiście też inni bohaterowie, ale po co zdradzać wszystkie karty? Lepiej pozwolić Wam odkryć je samemu. Kraina do której trafia Kate jest niesamowita. Momentami miałam wrażenie, że to nie jest fantasy, ale czysta wspaniała baśń dla każdego. Piękne, duże motyle, na których latają fery. Stworzenia mieszkające w dużych kwiatach. Miałam wrażenie, że wszystkie istoty tam mieszkające, posiadają swoje indywidualne umiejętności, pracę i cel w życiu. Coś, jakby to był wręcz idealny świat. Co do stylu pisania. Autor skupił się na akcji i pięknej baśni. Przez co nie zobaczymy tutaj skomplikowanych zwrotów, czy głębokich i długich opisów. Lekkie pismo, świetne dialogi i cudowne lecz krótkie opisy. Książkę spokojnie można przeczytać w jeden jesienny wieczór. Wracając jeszcze do tylnej okładki. Widzimy taki napis „Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander”. Błąd. Bzdura. Nigdy w życiu! Kate nie jest sierotą, nie zostaje zaproszona do magicznej szkoły! Ten opis jest bardzo, ale to bardzo mylny. Już słyszałam właśnie głosy, że „kupiłam książkę BO uwielbiam Harrego Pottera – zawiodłam się” albo „ NIE lubię Harrego Pottera, dlatego nie wezmę tej książki do ręki”. Dlatego, proszę Was. Nie patrzcie na ten napis i weźcie ją w swoje ręce. Przeczytajcie ją. JEST tego warta. Nie ważne, czy masz 8 lat czy 30. Książka ma w sobie coś niesamowitego, że wręcz dostosowuje się, do wieku czytelnika. Każdy znajdzie coś dla siebie. Może właśnie tak działa magia krainy Jaaru?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-09-2017 o godz 17:46 przez: Aleksandra Krauze
Przez ostatnie miesiące było bardzo głośno na temat książki Adama Fabera „Kroniki Jaaru”. Jedni są zachwyceni i już nie mogą doczekać się drugiego tomu, a inni.. wręcz odwrotnie. Ten podział zdań spowodował, że moje małe wewnętrzne „JA” musiało chwycić za dzieło i wyrobić swoje zdanie na ten temat. Zaczynając od początku. Gdy tylko wyjęłam książkę z koperty, zachwyciła mnie okładka. Migoczące okna bloków i srebrny napis tytułu, zahipnotyzowały mnie i przez dłuższy czas nie mogłam przestać na to patrzeć. Grzbiet nie odbiegał od bajecznego wyglądu tomu. Nawet ten mały jednorożec robi fenomenalną rolę jako ozdobnik. Przyznam się, że od dnia dostania książki w swoje ręce, codziennie podchodzę i macam okładkę. Otwieram książkę i co mnie ponownie zaskoczyło? Wspaniała wkładka – że tak powiem. Zazwyczaj tylna część okładki jest biała albo szara. Tutaj zaskakuje piękne gwiaździste niebo we wszystkich kolorach granatu.Trzeba przyznać, że wydawnictw naprawdę postarało się. DAWNO nie widziałam tak dobrej i zadbanej okładki. Co do treści. Kate Hallander jest niczym nie wyróżniającą się nastolatką mieszkającą u swojej cioci w Londynie. Jej rodzice, dla dobra swojej córki, wysłali ją do większego miasta, by mogła uczyć się w bardzo dobrej szkole. Pewnego dnia, mimo sprzeciwu cioci, Kate wchodzi do magicznego sklepu Pani Selene i dostaje.. tajemniczą księgę. W międzyczasie ze sklepu znika kamień o bardzo potężnej mocy. Nastolatka zaczyna interesować się dziełem i rzuca miłosny urok na nowego kolegę z klasy. Jednak bez doświadczenia jako wiedźma, czar nie działa tak jak życzy sobie tego główna bohaterka. Z powodu pewnego zamieszania, Kate trafia do Jaaru, magicznej krainy zamieszkanej przez różne stworzenia. Poznaje tam Fiona, który jest ferem. Z powodu kłótni ze swoim ojcem ( z którym, bagatela kłóci się średnio siedem razy w tygodniu) ucieka z domu i poznaje pewną nimfę. Czy spotkanie nimfy było przypadkowe? Dlaczego Kate trafia do Jaaru? Co, tak naprawdę, ją przywołało do tego świata? Czy dziewczyna dowie się prawdy o swoim pochodzeniu? Kate Hallander jest najzwyklejszą nastolatką z typowymi problemami w swoim wieku. Nie zachowuje się i nie posiada charakteru jak kobieta po przejściach – co mi się osobiście bardzo podoba. Dodatkowym plusem jest fakt, że nie umie posługiwać się magią, więc po dziesięciu stronach nie włada nią idealnie. Jedyne do czego mogę się przyczepić to fakt, że w jednej ze scen pod koniec książki, zachowała się za bardzo emocjonalnie i raczej nierealistycznie. Jednak nie można mieć wszystkiego. Co do bohaterów drugoplanowych. Fion ma kompletnie inny charakter niż główna bohaterka. Z jednej strony wybuchowy a z drugiej tchórzliwy. Nie mam pojęcia dlaczego, ale polubiłam go na swój indywidualny sposób. W międzyczasie poznajemy również lekko zadziornego, kulturalnego jednorożca, który wbrew pozorom, dużo wnosi w życie naszej bohaterki. Pojawiają się oczywiście też inni bohaterowie, ale po co zdradzać wszystkie karty? Lepiej pozwolić Wam odkryć je samemu. Kraina do której trafia Kate jest niesamowita. Momentami miałam wrażenie, że to nie jest fantasy, ale czysta wspaniała baśń dla każdego. Piękne, duże motyle, na których latają fery. Stworzenia mieszkające w dużych kwiatach. Miałam wrażenie, że wszystkie istoty tam mieszkające, posiadają swoje indywidualne umiejętności, pracę i cel w życiu. Coś, jakby to był wręcz idealny świat. Co do stylu pisania. Autor skupił się na akcji i pięknej baśni. Przez co nie zobaczymy tutaj skomplikowanych zwrotów, czy głębokich i długich opisów. Lekkie pismo, świetne dialogi i cudowne lecz krótkie opisy. Książkę spokojnie można przeczytać w jeden jesienny wieczór. Wracając jeszcze do tylnej okładki. Widzimy taki napis „Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander”. Błąd. Bzdura. Nigdy w życiu! Kate nie jest sierotą, nie zostaje zaproszona do magicznej szkoły! Ten opis jest bardzo, ale to bardzo mylny. Już słyszałam właśnie głosy, że „kupiłam książkę BO uwielbiam Harrego Pottera – zawiodłam się” albo „ NIE lubię Harrego Pottera, dlatego nie wezmę tej książki do ręki”. Dlatego, proszę Was. Nie patrzcie na ten napis i weźcie ją w swoje ręce. Przeczytajcie ją. JEST tego warta. Nie ważne, czy masz 8 lat czy 30. Książka ma w sobie coś niesamowitego, że wręcz dostosowuje się, do wieku czytelnika. Każdy znajdzie coś dla siebie. Może właśnie tak działa magia krainy Jaaru?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
29-09-2017 o godz 22:44 przez: Bookish Madeleine
"Księgę Luster" w okolicach premiery można było zobaczyć dosłownie wszędzie. Jej akcja promocyjna została bardzo rozbudowana, pozytywne opinie pojawiały się dziesiątkami, a przykuwająca wzrok okładka zapadała w pamięć. Sama uległam jej czarowi (jak to cudo przepięknie prezentuje się na półce <3), lecz z lekturą postanowiłam poczekać, aż moda na tę powieść trochę przeminie. Porównania głównej bohaterki do Harry'ego Pottera nastawiały mnie trochę sceptycznie, ale ciekawość zwyciężyła i w końcu udało mi się zabrać za pierwszy tom tej nowej serii fantasy polskiego autora. Całość pochłonęłam jednym tchem w parę godzin i było to czas niezwykle przyjemnie spędzony! Zdecydowanie najbardziej intrygującym elementem "Księgi Luster" jest świat wykreowany przez Adama Fabera. Mamy tu do czynienia ze stworzoną specjalnie na potrzeby tego cyklu krainą - Jaarem. Od samego początku wzbudziło to moją ciekawość i z niecierpliwością czekałam na moment, kiedy w końcu poznam zarówno ją samą jak i istoty ją zamieszkujące. Z biegiem stron okazało się, że w swojej powieści autor wykazał się niezłą kreatywnością. Zbudowanym przez niego światem rządzą nowe, dość oryginalne prawa, a bohaterowie w nim umieszczeni również do typowych nie należą. Czytamy między innymi o ferach, istotach specyficznych nie tylko w swoim wyglądzie, ale też w zachowaniu i poglądach. Oprócz nich pojawiają się też wiedźmy, nimfy i jednorożce. Czego chcieć więcej? Może nieco pełniejszego rozwinięcia tych wszystkich elementów, gdyż podczas czytania odczułam wrażenie, że moja wizja świat przedstawionego jest pełna luk. Zrzucam to na fakt, że "Księga Luster" jest dopiero pierwszym tomem serii, więc prawdopodobnie autor w tej powieści zamierzał tylko wprowadzić czytelnika w nowe realia. Mam nadzieję, że w drugiej części to wszystko zostanie o wiele bardziej rozbudowane, bo ma ogromny potencjał! Częściowo już wspomniałam o bohaterach, ale teraz przybliżę Wam to, co sądzę o dwóch głównych postaciach. Zacznijmy od Kate. Trzeba przyznać, że opis porównujący ją do czarodzieja z powieści J.K. Rowling jest trochę przesadzony. Dziewczyna to nie Harry Potter i dobrze mieć tego świadomość zaczynając lekturę "Księgi Luster". Kate jest zwykłą nastolatką i zachowuje się z typową dla takiej bohaterki impulsywnością i (niestety) często również irracjonalnością. Podobnie z resztą można opisać Fiona - oboje mają mnóstwo cech wspólnych. Jednocześnie jest w nich jednak coś takiego, co nie pozwala ich nie polubić. Na samym początku obawiałam się, że będą mnie irytować, ale na szczęście w zbyt dużym stopniu nie miało to miejsca. Wykreowano ich w dość dobry sposób, podobnie jak postacie drugoplanowe. Zabrakło mi tylko jednego, małego elementu - rozwinięcia bohaterów będących antagonistami w "Księdze Luster". Na ich temat chętnie poczytałabym trochę więcej i mam nadzieję, że będę miała na to okazję w kontynuacji. Historia stworzona przez Adama Fabera niesamowicie wciąga. Lektura całości zajmuje tylko kilka godzin, w czym jest pewnie zasługa dużej czcionki, na jaką zdecydowało się wydawnictwo podczas tworzenia oprawy tej książki. Kolejne strony przewracają się same w mgnieniu oka, przez co miałam wrażenie, że zakończenie tej powieści nadeszło jakby za szybko. Na samym końcu umieszczono epilog, który zapowiada kolejny tom tej serii. Coś czuję, że tak samo, jak w przypadku "Księgi Luster", przy "Czarnym Amulecie" nie będzie dało się nudzić. Muszę ostatecznie przyznać, że mimo mojego sceptycznego podejścia pierwsza część "Kronik Jaaru" przypadła mi do gustu. Biorąc pod uwagę, że jest to debiut, autorowi zdecydowanie należą się pochwały za świat wykreowany i wciągającą fabułę. Mam nadzieję, że drugi tom przyniesie ze sobą rozbudowę pewnych elementów oraz kolejne interesujące, pełne zwrotów akcji wydarzenia. readwithpassion.it27.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
17-10-2017 o godz 23:57 przez: bine
"Są takie książki, które pozwalają nam zapomnieć o zmartwieniach. Potrafią ukoić nasze nerwy po ciężkim dniu i zaciągnąć nas raz jeszcze do baśniowego świata, tak dobrze znanego nam z czasów dzieciństwa. Taką książką była dla mnie ostatnio pierwsza część „Kronik Jaaru” autorstwa Adama Fabera. „Księga luster” była dla mnie niezastąpionym towarzyszem w czasie jednego wieczoru, podczas którego, pokonana przez przeziębienie, leżałam w łóżku szczelnie opatulana kocem z herbatą w dłoni. Kate Hallander jest zwyczajną nastolatką, która, ze względu na nieuchronnie zbliżający się rozwód jej rodziców, zamieszkała u swojej cioci w Londynie. Jej życie nie wyróżnia nic szczególnego, do czasu gdy jej wzrok napotyka na wystawiony w witrynie sklepu kamień, który wydaje się ją do siebie przyciągać. Mimo przestróg ciotki, Kate postanawia odwiedzić tajemniczy sklep należący do znajomej jej cioci. Będzie to koniec jej zwyczajnego życia, a początek wielkiej przygody po magicznej krainie, w której żyją baśniowe stworzenia. Kate będzie musiała poszukać odpowiedzi na wiele dręczących ją pytań i stanąć do walki z czającym się zarówno w Jaarze, jak i w naszym świecie, złem. Piękny i unikalny świat wykreowany przez Adama Fabera przyciąga. Czytając „Księgę luster” mamy wrażenie jakbyśmy przenieśli się do baśniowej krainy pełnej magii i fascynujących stworzeń. W powieści tej znajdziemy fery, jednorożce, nimfy oraz niebezpieczne likantusy. Powieść napisana jest w bardzo przystępny sposób. Czyta się ją bardzo łatwo i szybko. Nie jest napisana w zawiły sposób, przez co czytelnik od razu odnajdzie się w świecie wykreowanym przez Adama Fabera. Bohaterowie również są poprawnie skonstruowani. Ci co mają wzbudzać naszą sympatię, oczywiście to robią, natomiast postaci złych, nie da się lubić. „Księga luster” jest powieścią przez to dość schematyczną, jednak broni się ciekawą kreacją świata i intrygującą, choć prostą, fabułą. "- Nie jesteśmy swoimi pragnieniami. -" Żałuję bardzo, że bohaterka „Księgi luster” nie jest młodsza. To jest mój główny zarzut, który stawiam autorowi. Myślę, że lepiej wpłynęłoby to na strukturę powieści, jak i na docelową grupę czytelników, gdyby bohaterka miała choćby 12 a nie 17 lat. Zresztą Kate, nawet w moim odczuciu, wydawała się młodsza. Gdyby nie to, że jej wiek został w powieści wspomniany, to myślałabym, że mam do czynienia ze znacznie młodszą dziewczyną. Jej zachowanie było dość dziecinne i nieodpowiednie dla jej wieku. Zwłaszcza jeżeli skonfrontujemy ją z Harrym Potterem, którym z podobnymi wyzwaniami mierzył się mając zaledwie siedem lat. W „Księdze luster” zdecydowanie mocno odczuwane są inspiracje światem wspomnianego Harrego Pottera, wykreowanym przez J.K. Rowling. Może nie byłoby to, aż tak oczywiste gdyby nie to, że na tylnej stronie okładki czeka na nas krzywdząca, moim zdaniem, informacja „Gdyby Harry Potter był dziewczyną, nazywałby się Kate Hallander!”. Rozumiem, że jest to oczywisty chwyt marketingowy, ale takie porównania według mnie znacznie umniejszają oryginalności danej powieści. Przez to w szczególności rzucają się w oczy sceny łudząco podobne do tych z Harrego Pottera. Na przykład scena lotu Kate na motylu – czytając ją nie mogłam pozbyć się wrażenia, że gdzieś w tle słyszę Buckbeak’s Flight z ścieżki dźwiękowej do trzeciej części przygód Harrego Pottera (utwór podczas którego Harry leci na Hipogryfie) oraz scena końcowa z Eos – jakbym czytała scenę z Harrego Pottera i kamienia filozoficznego, podczas której Harry słucha wyjaśnień Dumbledora, dlaczego Quirrell nie mógł wyciągnąć kamienia ze zwierciadła Ain Eingarp. Czy Wam również te sceny wydały się znajome? "Zresztą... Jawa czy sen - jakie to miało znaczenie?" [...]" - http://www.recenzjezpazurem.pl/2017/10/adam-faber-kroniki-jaaru-ksiega-luster.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-11-2017 o godz 13:59 przez: Books Harmony
www.mybooksharmony.blogspot.com Kate to niczym niewyróżniająca się nastolatka mieszkająca wraz z ciocią Hilleną w Londynie. Dziewczyna ma jedną najbliższą przyjaciółkę Mel, z którą spędza większość czasu w szkole, jak i poza nią. Życie Kate zaczyna zmieniać się w momencie, gdy trafia do tajemniczego sklepu Pani Selene i to właśnie od niej otrzymuje magiczną Księgę z zaklęciami. W tym samym czasie w szkole pojawia się Jonathan, chłopak który bardzo podoba się Kate, dlatego postanawia skorzystać z właściwości Księgi i rzucić urok miłosny na Jonathana, niestety z marnym skutkiem. Rozdziały opowiadające o życiu nastolatki przeplatają się z historią Fiona, który jest ferem, czyli istotą mieszkającą w bajkowej krainie jaką jest Elphame, znajdująca się w Jaarze. Poznajemy Fiona w momencie, w którym kłóci się rodzicami i ucieka z domu, aby odnaleźć przypisaną mu czarownice. To właśnie połączenie między ferami, a czarownicami sprawia, że baśniowy świat Jaaru spotyka się ze światem ludzi. Losy naszych bohaterów łączą się w momencie, gdy Kate przypadkowo przenosi się do Jaaru, gdzie poznaje fery, jednorożce, oraz nieprzyjazne likantusy. Kroniki Jaaru to książka, której akcja nie toczy się bardzo dynamicznie, co było dla mnie trochę na minus, bo spodziewałam się że bohaterkę spotka o wiele więcej przygód. Jednak to co mnie w niej najbardziej zachwyciło to oryginalność i opisy stworzonego przez autora świata. Dawno nie czytałam książki, która tak wiele miejsca pozostawia wyobraźni, magiczne i kolorowe opisy Krainy Elphame były zachwycające, moment w którym nasza bohaterka pierwszy raz się tam znalazła jest również momentem, w którym czytelnik uzmysławia sobie jak dokładnie wygląda Jaar i może poczuć się jakby szedł ramię w ramię z Kate i Fionem. Wydawnictwo pozwoliło sobie na porównanie Kronik Jaaru do historii Harrego Pottera, szczerze powiedziawszy, gdybym wcześniej nie czytała opisu książki, podczas jej czytania o Harrym Potterze, w ogóle bym nie pomyślała. Jednak mając gdzieś z tyłu głowy to porównanie, starałam się znaleźć podobieństwa między tymi dwiema historiami i oto główne z nich: Kate mieszka z ciocią w Londynie (jednak jej rodzice żyją) w Kronikach Jaaru, również pojawia się magiczny kamień, znajdujący się w sklepie Pani Selene, który może wziąć wyłącznie, ktoś kto nie ma zamiaru użyć go dla własnej korzyści oczywiście Kate, podobnie jak Harry nie ma pojęcia o istnieniu świata czarodziei i czarownic Czy powyższe podobieństwa sprawiają, że Kroniki Jaaru są polską wersją Harrego Pottera? Moim zdaniem NIE! Ale to dobrze! Bo historie stworzoną przez J.K. Rowling już przecież wszyscy znamy i cieszę się, że Adam Faber w swojej debiutanckiej powieści stworzył zupełnie inny, nieznany mi świat. Oczywiście osoby kochające i czytające wiele baśni, mogą doszukiwać się innych porównań do znanych nam historii, jednak ja się na tym nie skupiałam, dlatego świat Jaaru był dla mnie wyjątkowy. Tak jak wcześniej wspomniałam brakowało mi w Kronikach Jaaru dynamicznej akcji, jednak jak na debiut i tak uważam, że autor poradził sobie bardzo dobrze. Ten tom potraktowałam jako pewien wstęp, bo o samych czarach i życiu czarownic, uzyskujemy tutaj bardzo ogólne informacje. Mam nadzieje że braki, które dostrzegłam w tej części, zostaną nadrobione w II tomie, który bardzo chętnie przeczytam. Książkę polecam przede wszystkim młodszym czytelnikom, ale..! Ja mam 26 lat i czasem lubię przeczytać coś lekkiego i baśniowego, dlatego Kroniki Jaaru polecam również osobom, które chcą odnaleźć w sobie dziecięcą radość i urozmaicić swoje szare jesienne wieczory 💛💚💙💜
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
26-02-2020 o godz 20:13 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
3/5
28-03-2020 o godz 11:10 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
3/5
28-09-2017 o godz 12:23 przez: Roksana Szejna
Hej! Zapewne większość z Was zna (a jeśli nie, to polecam nadrobić zaległości!) Tojko, która robi przepiękne zakładki. Niedawno zaprojektowała również śliczną okładkę do "Księgi Luster" i to między innymi zachęciło mnie do przeczytania tej książki. Co więcej w ostatnim czasie postanowiłam sięgać po więcej książek rodzimych autorów, których powieści są równie dobre jak zagranicznych pisarzy. Dzisiaj zapraszam Was do przeczytania mojej opinii na temat pierwszego tomu "Kronik Jaaru" Adama Fabera. Pierwszą rzeczą, do której chciałabym się odnieść, to porównanie "Kronik Jaaru" do cyklu o Harrym Potterze J. K. Rowling. Moim zdaniem obie serie nie mają ze sobą wielu cech wspólnych, jedynym podobieństwem jest występująca w obu fantastycznych powieściach magia. Jeśli miałabym zestawić książkę Adama Fabera z jakimś powszechnie znanym książkowym cyklem dla młodzieży, to byłyby to "Opowieści z Narnii" C.S. Lewisa, gdyż główna bohaterka Kate kojarzyła mi się z Łucją, najmłodszą z rodzeństwa Pevensie, a jednorożec Jawis z Panem Tumnusem. Do zalet powieści zdecydowanie należy fakt, że książka została napisana lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, przez co czyta się ją naprawdę szybko (jest to również zasługa dużej czcionki). Autor zadbał o to, żeby czytelnik naprawdę dobrze poznał wykreowany przez niego magiczny świat oraz wszystkie stworzenia go zamieszkujące. Czytając "Księgę Luster" można wyczuć, że jest to dopiero wprowadzenie do kolejnych tomów, a akcja rozwinie się na dobre w następnych częściach. Muszę przyznać, że momentami miałam problem z wczuciem się w historię Kate i Fiona, gdyż wbrew moim oczekiwaniom akcja nie pędziła w zawrotnym tempie, wszystko działo się powoli i spokojnie. Uważam, że autor mógł ominąć kilka wątków i poprowadzić czytelnika szybciej przez wydarzenia mające miejsce w książce, co pomogłoby zbudować napięcie i sprawić, że mocniej przeżywalibyśmy losy Naszych bohaterów. Skupmy się teraz na postaciach występujących w "Kronikach Jaaru". Moim zdaniem autor posłużył się utartym schematem, wprowadził do powieści sztampowych bohaterów, którzy nie wyróżniają się niczym szczególnym na tle innych postaci literackich. Główne charaktery mają dar do pakowania się w kłopoty, nie dogadują się najlepiej ze swoją rodziną, oprócz nich znajdziemy tu również złą czarownicę, która dąży po trupach do celu, a także bohatera poświęcającego się dla dobra ogółu. Mimo to muszę przyznać, że niektóre wykreowane przez Pana Fabera postacie naprawdę da się lubić. Spotkałam się z wieloma opiniami, które kwalifikują "Księgę Luster" jako literaturę skierowaną do młodszych czytelników. Zgadzam się z nimi, aczkolwiek uważam, że starsze osoby znajdą w niej również coś dla siebie. Będą mogły przenieść się do bajkowego świata, przypomnieć sobie czasy młodości, poczuć się znów jak nastolatkowie i razem z Kate przeżywać masę przygód. Na wspomnienie zasługuje również przepiękne wydanie książki, Czwarta Strona w ostatnim czasie wydaje same perełki, które czytelnik zjada oczami. Oby tak dalej! Podsumowując, "Księga Luster" jako debiut literacki Adama Fabera jest naprawdę książką wartą poświęcenia jej chwili uwagi. Sprawdzi się głównie jako lektura dla nastolatków i młodszych czytelników, ale ja jako dwudziestokilkulatka również znalazłam w niej coś dla siebie. Już niedługo, bo 11 października, premierę będzie miała kolejna część serii "Czarny amulet". Jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów i co tym razem przygotował dla Nas autor.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji