5/5
28-10-2015 o godz 21:54 przez: Agnieszka Kaniuk
Na wstępie chcę serdecznie podziękować wydawnictwu za egzemplarz tej wspaniałej książki.
Kochani jak zawsze zanim przybliżę Wam nieco fabułę książki "Anny McPartlin "Ostatnie dni królika" pozwólcie,że przez chwile zastanowimy się nad porządkiem życia.Kiedy w podeszłym wieku umierają nasi rodzice bardzo cierpimy ale staramy się znaleźć pocieszenie w tym,że byli już starszymi ludźmi,przeżyli swoje życie najlepiej jak potrafili,a my musimy żyć dalej bo taka jest kolej rzeczy rodzice odchodzą przed swoimi dziećmi.To dziecko towarzyszy rodzicom w ich ostatniej drodze. Jednak niestety zdarza się również i tak,że coś Bóg,los,przeznaczenie zaburza ten porządek i to rodzic musi patrzeć na cierpienie i śmierć własnego dziecka.
W obliczu takiego właśnie bolesnego przeżycia stają rodzice czterdziestoletniej Mii Hayes na którą wszyscy bliscy mówią Królik.
Kobieta cierpi na nowotwór i choć walczy dzielnie nie tracąc nadziei jej życie dobiega końca.W momencie kiedy poznajemy Miję matka odwozi ją do hospicjum.Mimo nieuchronności losu naszej bohaterki nikt z jej najbliższych i przyjaciół nie potrafi pogodzić się tym,że czas się pożegnać. Nie ustają w staraniach,by znaleźć cudowny lek który zwróci im tę ciepłą,wesołą kiedyś pełną życia matkę,(tak przede wszystkim matkę gdyż Mija musi pożegnać się również ze swoją ukochaną dwunastoletnią córką) ,ale również córką,siostrą i przyjaciółką.
Autorka w doskonały sposób pokazuje kolejne etapy godzenia się z tym,co trudne i bolesne.Najpierw następuje zaprzeczenie i niedowierzanie,następnie bunt po czym wiara,że na pewno coś jeszcze da się zrobić,aż wreszcie pogodzenie się z faktami.To wszystko przeżywa cała rodzina Hayes'ów.Każdy z jej członków stara się poradzić sobie z tym traumatycznym wydarzeniem na swój sposób. To,co jest w ich rodzinie najpiękniejsze to miłość,która ich łączy.Niezależnie od tego,co by się działo trwają przy sobie,wspierają się i wspólnie robią wszystko, by ostatnie dni królika były jak najlepsze.
Jest to niewątpliwie książka którą wywołuje w czytelniku ogrom wzruszeń,wyciska łzy lecz zapewniam Cię drogi czytelniku,że wielokrotnie będziesz również śmiał się przez łzy.
Jest to pozycja,jak najbardziej godna polecenia,co też z głębi serca czynię lecz otwarcie przyznać należy,że nie każdy może być gotów,by po nią sięgnąć.Ja osobiście nie byłam w stanie przeczytać jej na jeden raz. Musiałam dawkować sobie jej lekturę,ale to zapewne dlatego,że sama choruję na raka i odbierałam ją bardzo osobiście. Moi kochani wybaczcie mi tę prywatę ale ci z Was,którzy są wiernymi czytelnikami moich recenzji wiedzą,że są one zawsze emocjonalne,a każde słowo płynie z głębi serca.

Moja ocena to:10/10

Pozdrawiam,
Agnieszka Kaniuk
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-09-2015 o godz 11:45 przez: Katarzyna Roszczenko
Żyjemy z dnia na dzień, pędzimy za niedoścignionym, chcemy być coraz lepsi i piąć się po szczeblach kariery, często nie zważając na nas samych, na sygnały, jakie wysyła do nas organizm. Nie raz dosięga nas choroba, która niestety nie znika po kilku dniach, po wzięciu kilku tabletek. To nowotwór, paskuda, która zaczyna niszczyć nas od środka, na którą nie zawsze znajdziemy lekarstwo. Tak stało się z czterdziestoletnią Mią Hayes przez rodzinę zwaną Królikiem. O jej walce możemy poczytać w najnowszej powieści Anny McPartlin Ostatnie dni Królika.

Historia rozpoczyna się przekroczeniem przez Mię i jej matkę progu hospicjum, w którym to przyjdzie spędzić kobiecie wiele dni. Obie, zarówno ona jak i jej matka robią dobrą minę do złej gry. Wiedzą, że to miejsce to już ostateczność, gdyż rak zaatakował kości kobiety. Królik na szczęście nie pozostaje sama. Codziennie odwiedzają ją bliscy: matka, która wspiera ją na każdym kroku, ojciec nie do końca pogodzony z chorobą córki i niepotrafiący niestety tego ukryć, brat rockandrollowiec, oraz siostra i córka Mii. Każdy, kto odwiedza Królika pozostawia swoje dotychczasowe życie, przyjemności, aby ten czas spędzić z kobietą, jednak każdy z nich całkiem inaczej odbiera jej chorobę, inaczej podtrzymuje ją na duchu.

Po ten tytuł sięgnęłam bez zastanowienie, jednak gdy już książka do mnie dotarła miałam lekkie obawy czy dam radę ją przeczytać, czy będę potrafiła zrozumieć jej przekaz. Okazało się, że historie czyta się dość szybko – pisana prostym przystępnym językiem, ukazuje nam zwykłe tak naprawdę życie bohaterki zmagającej się z tą podstępną chorobą. Razem z nią wracamy do przeszłości, poznajemy jej pierwszą miłość, mężczyznę, którego chce jeszcze raz zobaczyć przed śmiercią.

Powieść Anny McPartlin to pełna wzruszeń historia, jednak nie brakuje jej wielu elementów humorystycznych, a to za sprawą zachowania samej głównej bohaterki. Okazuje się, że historia przedstawiona przez autorkę miała odzwierciedlenie w rzeczywistości, co widać mocno przy lekturze książki. Realistyczne opisy i bohaterzy, których możemy spotkać na ulicy jeszcze bardziej dopełniają tego realizmu.


Autorka ukazując nam historię Królika pokazała, że ból, cierpienie i do doświadczenie, że życie najbliższej osoby niedługo się skończy pokazała, że te ostatnie jej dni możemy spędzić nad wyraz produktywnie, że kolejne dni, które pozostały musimy spędzić mocno produktywnie, aby nie utracić ani cząsteczki czasu, nie zmarnować ich na bezsensowne tak naprawdę użalanie się. I przede wszystkim na to, aby obraz najbliższej nam osoby, która odchodzi, pozostawił w nas informację, że zrobiliśmy wszystko, aby jej ostatnie dni były szczęśliwe.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
27-09-2015 o godz 19:58 przez: Nevermore
"Ostatnie dni Królika" to powieść, która trafiła w moje ręce przez zabawny przypadek. Czytając zapowiedzi na telefonie zamiast "czterdziestoletnia Mia" przeczytałam "czternastoletnia Mia". Wszystko by się przecież zgadzało - dziewczynka na okładce i bohaterka nazywana "Królikem" (co, przynajmniej mi, kojarzyło się z dzieckiem). Z przekonaniem, że sięgam po opowieść o nastolatce rodem z "Oskara i Pani Róży" rozpoczęłam lekturę. Moje wątpliwości wzbudził dopiero fakt, że Mia choruje na raka piersi...

Będę szczerza - gdyby nie powyższa pomyłka, zapewne nie sięgnęłabym po "Ostatnie dnia Królika". Unikam powieści, których główne bohaterki są koło czterdziestki. Kojarzą mi się one z nudnymi historiami, rozwodami i milionem identyczny postaci, które próbują "odnaleźć samych siebie". Gdyby jednak pochopnie oceniła powieść Anny McPartlin, popełniłabym ogromny błąd, bowiem książka okazałam się cudowną i wzruszającą opowieścią.

Mia choruje na raka piersi i nic nie wskazuje na to, że czeka na nią "długo i szczęśliwie". Ląduje w hospicjum - miejscu powszechnie znanym jako wyjście ostateczne. Choć szanse kobiety są niemal zerowe, jej rodzina za wszelką cenę nie zamierza się poddać, ani nawet uwierzyć w nieuchronnie nadchodzący koniec. Prędzej uwierzą, że już za chwilę nastąpi ogromy przełom medyczny i lekarstwo na raka zostanie wreszcie wynalezione, niż w to, że ukochany Królik ich opuści.

Pozbawiona sił Mia wprowadza nas w swój świat krok po kroku. Poznajemy jej życie dzięki retrospekcją przeszłości. Powoli dowiadujemy się jak przyszła na świat, jak wyglądało jej dzieciństwo i wszystkie czynniki, jakie stworzyły kobietą, którą jest. Poznajemy rodziców kobiety nie tylko jako starszych państwa, przerażonych nieuchronną śmiercią córki, lecz również młodszych, pełnych wigoru i szczęśliwych - jakimi pamięta ich Królik. Widzimy siostrę Mii, Grace, której urodę główna bohaterka zawsze podziwiała oraz jej brata - wiecznego buntownika. I wreszcie poznajemy historię wielkiej miłości Mii.

Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało, powieść jest zabawna. W najbardziej dramatycznych sytuacjach główna bohaterka i jej bliscy rzucają uwagi, które rozbawią każdego. Tym razem hasło promujące książkę pasuje idealnie - "śmiejemy się przez łzy".

Nie lubię schematów. I właśnie dlatego tak polubiłam tę historię - ona łamie wszystkie schematy. Choć sięgnęłam po nią przez przypadek, cieszę się, że tak się stało. Jeśli szukacie niebanalnej powieści, a w lekturze najbardziej cenicie emocje (i mam tu na myśli wszystkie - i śmiech, i łzy), to ta książka będzie dla Was idealna.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-10-2015 o godz 16:25 przez: Patrycja Wołowicz
Kilka słów o fabule:
Mia Hayes jest powszechnie zwana Królikiem. Po trudnej walce z rakiem trafia do hospicjum. Rodzina wciąż próbuję znaleźć jakieś lekarstwo, nie chcą przyjąć do wiadomości, że Mii zostały ostatnie dni życia. Każdy radzi sobie ze stratą na swój specyficzny sposób. Ojciec i matka ciągle szukają sposobu na uzdrowienie córki, siostra powoli uświadamia sobie, że Królik umiera, a brat muzyk wraca z trasy, by spędzić z Mią ostatnie chwile.

Moja opinia:
Ta książka rozpiernicza system! Była jak kolejka górska, w życiu nie czytałam czegoś tak smutnego, jednocześnie momentami tak zabawnego. Została podzielona na 9 ostatnich dni z życia Królika. Każdy następny bardziej emocjonalny od poprzedniego. Na dodatek w opowieści znajdowały się różne perspektyw, dlatego wiemy dokładnie w jaki sposób konkretne osoby radziły sobie nieuniknioną stratą Mii. Mnie najbardziej poruszyły rozdziały z perspektywy Juliet. Urzekło mnie genialne wykreowanie postaci, przez które cała opowieść staję się niesamowicie realna. Podczas czytania moje serce pękało na milion małych kawałeczków. Czułam się tak jakby ta tragedia spotkała kogoś mi bliskiego. Choć temat był niezwyle trudny książkę czytało się bardzo dobrze, gdyż styl pisania autorki był świetny, nie mogę się doczekać kiedy zostaną wydane w Polsce jej kolejne powieści. ''Ostanie dni Królika'' to historia niezwykle wartościowa, opowiada o stracie, przyjaźni, poświęceniu, miłości. Naprawdę warto po nią sięgnąć.

Komu może się spodobać ?
Na pewno nie jest to książka dla wszystkich, gdyż temat umierania to prostych nie należy, jednak zachęcam was do sięgnięcia po nią. Jeśli lubicie wyciskacze łez to idealna powieść dla was.

Cytaty:
''- Dobry z ciebie człowiek, syneczku. Pojebany, ale kochany. Jestem z ciebie dumna.''

''Łatwo odwrócić się od Boga, gdy wszystko ci się dobrze układa. Ale zobaczysz, jak się będziesz czuła na łożu śmierci. Miejmy nadzieję, że nie będzie wtedy zbyt późno, byś do niego wróciła.''

''Etap trzeci wygląda tak, że dorosłaś, a ja zachorowałem, choć przez jedną cudowną chwilę byłaś wystarczająco dojrzała, a ja na tyle zdrowy, że mogliśmy zaznać miłości.”

''- Moja matka również umarła na raka.
- Twoja matka miała dziewięćdziesiąt dwa lata.
- Miłość to miłość, Molly.”
Ocena:
10/10
Podsumowanie:
To jedna z najlepszych książek jakich przeczytałam w tym roku. Poruszająca do głębi, nie sądziłam, że aż tak ją pokocham. Porwała mnie już od pierwszych stron. Miała coś w sobie co mnie oczarowało. Polecam wam ją z całego serca! <3
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-10-2015 o godz 11:26 przez: Malwina Czyta
Wyobraźcie sobie, że zostało Wam kilka dni życia.Jak je spędzicie?Z kim będziecie chcieli dzielić swoje ostatnie chwile? To trudne, nawet jeśli sobie to tylko wyobrażamy.Śmierć zawsze będzie tematem bolesnym, nawet jeśli próbujemy się do niej przygotować. Poznajcie zatem Królika- bohaterkę dzisiejszej recenzji i jej sposób na ostatnie dni życia.

Mia Hayes zwana pieszczotliwie przez rodzinę Królikiem umiera na raka.Wie, że zostało jej kilka dni życia, rak boleśnie zaatakował jej kości i jedyne co teraz można zrobić to łagodzić ból. Królik stara się za wszelką cenę ochronić rodzinę przed rozpaczą a przede wszystkim córkę. Bliscy Królika starają się ulżyć jej cierpieniu i ciągle mają nadzieję, że jej stan poprawi się. Spotykają się w hospicjum, gdzie przebywa Mia i rozmowami zagłuszają rozpacz. Każdy z nich reaguje inaczej na nadchodzącą i nieuchronną śmierć Królika. Rodzice poszukują jakiejkolwiek szansy, starsza siostra opiekuje się córką Królika a brat przerywa trasę koncertową, wszystko po to, żeby być blisko niej. Emocje są tak różne, jak różni są ludzie, każdy inaczej przeżywa tragedię. Królik jest ogromnie wdzięczna rodzinie, że są przy niej w tych ostatnich momentach, czuje się bezpiecznie, jak w domu. Jednak jest ktoś, kto nie daje Mii spokojnie odejść- Johnny- dawny przyjaciel, wielka miłość. Królik wspomina go i pragnie, by jeszcze raz móc zobaczyć się z nim.

Książka "Ostatnie dni Królika" to prawdziwa i mocna dawna emocji.Nie mozna zwyczajnie jej przeczytać i obejść wkoło niej obojętnie. Autorka tak nasyciła bohaterów prawdziwym życiem, że stali się realistyczni jak prawdziwi ludzie, których znamy na co dzień. Czytając historię Królika zaprzyjaźniamy się z nią i wkraczamy w jej życie na całego. Czujemy jej strach, żal i ból,stapiamy się w rozpaczy z rodziną i płaczemy z nimi.
Anna McPartin stworzyła książkę, przy której będziecie płakać i śmiać się, na zmianę.Dzięki temu, że jest napisana lekkim językiem, czyta się ją wyjątkowo szybko, nawet pomimo trudnego tematu. Historia Królika uczy nas okazywania prawdziwych uczuć, uczy nas szacunku do choroby, do bólu i śmierci. Jest okazją do zapoznania się z odczuciami zarówno osoby chorej jak i rodziny. To niesamowicie wzruszająca opowieść, która pochłonęłam całym sercem. Na początku oczywiście bałam się, czy autorka nie zaserwuje mi łzawego melodramatu, ale nie. na szczęście śmiałam się tak samo często jak wzruszałam a 'Ostatnie dni Królika" mogę zaliczyć do jednej z najbardziej poruszających powieści jakie czytałam.Polecam gorąco!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-01-2016 o godz 21:32 przez: Gosiek
"Ostatnie dni Królika" to powieść o czterdziestoletniej Mii, zwanej przez rodzinę i przyjaciół Królikiem. Kobiecie chorej na raka, umierającej można powiedzieć. Ostatnie swoje dni spędza w hospicjum, gdzie każdego dnia wokół niej zbiera się liczna rodzina, która próbuje podnieść ją (jak również siebie) na duchu. Chcą, aby te ostatnie dni były dla niej wspaniałe, by spędziła je w rodzinnym gronie.

Można pomyśleć, że ta książka to głównie szpital, choroba, śmierć, smutek, rozpacz i nic więcej. Ale tak nie jest. "Ostatnie dni Królika" to nie tylko smutne sceny z chorą i przykutą do łóżka Mią. Nie. W jej wspomnieniach przenosimy się do jej dzieciństwa i lat młodości, gdy była piękną, zdrową i szczęśliwą dziewczynką, nastolatką i kobietą. Poznajemy jej pierwszą (i być może jedyną) miłość - Johnny'ego, który odszedł od niej wiele lat temu. Dowiadujemy się sporo rzeczy odnośnie jej dzieciństwa, relacji z rodziną, rodzeństwem i otoczeniem. Poznajemy jej pasje, zainteresowania.

Książkę czyta się naprawdę bardzo dobrze. Chociaż podobno (bo tak stwierdziła moja przyjaciółka) ta książka nie jest w moim stylu ("bo Ty czytasz same romanse"), bardzo mi się podobała. Było to naprawdę świetne oderwanie się od moich codziennych lektur. Spędziłam z nią wiele wspaniałych chwil. Czytałam ją dosyć długo, jednak było to celowe. Nie chciałam tak szybko rozstawać się z tymi cudownymi bohaterami. A poza tym. Wiedziałam co mnie czeka na końcu, dokładnie wiedziałam. Nawet tytuł mówi sam za siebie. Jednak mimo wszystko, nie sama śmierć Królika zrobiła na mnie takie wrażenie jak to, w jaki sposób odeszła. Łzy cisnęły mi się do oczu. To było takie piękne.

Powieść podzielona jest na dziewięć części. Każda z nich to jeden dzień, który Królik spędza w hospicjum. Dziewięć dni, w których rodzina próbuje jeszcze coś zrobić, jakoś nie dopuścić do tego, co nieuniknione. Dziewięć dni, w których wszyscy są razem. Cała rodzina w komplecie. Zupełnie oderwana od codzienności. Rodzina, która każdego dnia zjawia się przy łóżku chorej, nie dając się jej nudzić, wspierająca Mię na duchu, wspominająca dawne życie. Ciepła, kochająca się rodzina, która w takiej właśnie chwili potrafi się zjednoczyć i być razem naprawdę, mimo wielu innych obowiązków.

"Ostatnie dni Królika" polecam wszystkim tym, którzy chcą poczuć, co w życiu jest najważniejsze. Osobom, które chcą przeczytać emocjonującą książkę, poczuć wiele różnych emocji i otrzymać coś, co skłoni je do refleksji. Bo ta książka bez dwóch zdań jest dokładnie taka.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-09-2015 o godz 13:49 przez: Wkp
Piękna i poruszająca opowieść o śmierci i o tym, co w naszym życiu jest najważniejsze.

Mia Hayes, przez najbliższych nazywana Królikiem, trafia do hospicjum. Zaledwie czterdziestoletnia kobieta jest w terminalnym stadium raka, który dał przerzuty do kości i jedynym, co pozostało jej w życiu, to uśmierzanie bólu. Jest świadoma, co ją czeka, ale chciałaby jeszcze żyć dla córki, która wciąż naiwnie wierzy, że mama wróci do domu. Jej rodzina także nie ma większych złudzeń, ale zarazem nikt nie potrafi pogodzić się z nadciągającą nieuchronnie stratą. Rodzice wierzą w cud, mają nadzieję, że znajdzie się jakaś terapia, nie ważne jak droga, która da szansę ukochanemu dziecku. Siostra Królika bliższa jest akceptacji, nie mniej nadal stara się podtrzymywać siostrzenicę w przekonaniu, że Mii się poprawi. Podobnie jest z ich bratem, który przerywa trasę koncertową, by towarzyszyć Królikowi w ostatnich chwilach.
Tymczasem sama Mia ma jeszcze jedno, ostatnie pragnienie – spotkać miłość z dzieciństwa, przyjaciela brata, Johnnyego…

Podobno, kiedy człowiek umiera, przed oczami przelatuje mu całe życie. Kiedy jednak człowiek umiera powoli, kona w agonii dzień po dniu, nie radząc sobie z rzeczywistością, retrospekcje jego losów snują się powoli, jakby przybliżając go do ostatniego oddechu. I tak jest właśnie z Mią. Tkwiąc przykuta do łóżka, ucieka w świat wspomnień i snów, które także wspomnieniami są przesycone. Na nowo, jakby nie mogąc pogodzić się z tak bezsensownym losem, przeżywa własne życie i czerpie przyjemność z czasów, kiedy wszystko było o wiele łatwiejsze. A my wraz z nią pogrążamy się w tej retrospektywie, odkrywając kolejne szczęśliwe chwile, kolejne piękne momenty, które tak bardzo bolą w zderzeniu z jakże twardą chwilą obecną.

Ta książka mogłaby być niestrawna, mogłaby się nie udać. Ciężko jest pisać o smutku, o emocjach, które w życiu dominują nad wszystkim. Jeszcze ciężej jest je przekazać. Tymczasem autorka, operując stylem lekkim i łagodnym, wstrząsa czytelnikiem, porusza wiele nut w jego sercu a nade wszystko pokazuje prawdę. Prawdę, która porazi każdego, nie tylko ludzi, którzy zmagali się z chorobą nowotworową kogoś bliskiego. Ja dawno w literaturze nie doświadczyłem takich emocji, a musze przyznać, że rzadko już coś emocjonuje mnie przy czytaniu. Dlatego tym bardziej doceniam siłę „Ostatnich dni Królika”, jej moc i wagę, i zachęcam Was do sięgnięcia po tę pozycję, wydawnictwu Harper Collins zaś dziękuję serdecznie za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-09-2015 o godz 17:26 przez: Juliet
Mia -nazywana przez wszystkich Królikiem- po dość długiej walce z rakiem trafia do hospicjum, gdzie zamierza spędzić swoje ostatnie dni na tym świecie. Rodzinie ciężko pogodzić się z nieuniknioną śmiercią kobiety tym bardziej, ze wychowywała samotnie córeczkę Juliet. Pomimo problemów rodzina Hayes'ów trzyma się razem. Tak jak zresztą na rodzinę przystało!

,,Łatwo odwrócić się od Boga, gdy wszystko ci się dobrze układa. Ale zobaczysz, jak się będziesz czuła na łożu śmierci. Miejmy nadzieję, że nie będzie wtedy zbyt późno, byś do niego wróciła."

Możliwe, ze mi nie uwierzycie, ale były momenty kiedy płakałam ze śmiechu. Tej rodziny nie można zaliczyć do normalnych i dlatego ta książka jest taka wspaniała. Pomimo bardzo przewidywalnego zakończenia i mało wymyślnej fabuły bardzo przyjemnie spędziłam miniony weekend.
Bohaterowie są wspaniale wykreowani. Pierwszy raz podoba mi się fakt, że wszystkie postacie są praktycznie takie same. Widać jak na dłoni ich pokrewieństwo i miłość jaką siebie darzą. Żyć w takiej rodzinie to prawdziwy skarb.

,,Niezależnie od tego co się wydarzy, będę żyła tak, jakbym nie miała umrzeć(...)"

Wiem, że nie każdy przepada za podziałem rozdziałów na postacie, lecz w tym przepadku sprawdziło się to idealnie. Dzięki temu książka nie była nużąca i dołująca.
Jak można się domyślić książka pomimo uśmiechu wywołała u mnie również łzy smutku. Rodzina Hayes'ów jest tak wspaniała, troskliwa i zwariowana, że bliska śmierć Królika staje się czymś jeszcze bardziej przykrym i dołującym. Nie mogę zdradzić zbyt wiele, ale przyznam wam, że i tak zakończenie było o wiele bardziej optymistyczne niż się spodziewałam.

,, Będę walczyć do upadłego, a potem jeszcze trochę. Przysięgam, ze włożę w to wszystkie swoje siły, cała moją miłość i dam radę."

Autorka nie wyróżnia się stylem na tle innych ostatnio czytanych przeze mnie autorów. Pisze przyjemnie, zwięźle i bez zbędnych opisów, dzięki czemu powieść czyta się szybko i przyjemnie.
Wydanie polskie różni się od oryginalnego tylko kolorem, z czego jestem bardzo zadowolone bo uważam, że jest śliczne!
Podsumowując, powieść na pewno nie jest dla wszystkich, lecz myślę, ze większości czytelnikom powinna się spodobać. Pomimo smutnej atmosfery można naprawdę zacząć płakać ze śmiechu.
Buziaki!
www.filigranoowa.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-09-2015 o godz 15:41 przez: Karolina MAREK
Po literaturę obyczajową sięgam sporadycznie. Nie, nie dlatego, że jej nie lubię, ale dlatego, że zbyt często tego rodzaju książka okazywała się totalnym nieporozumieniem, tandetą i żałowałam czasu, który przecież można było poświęcić na coś cenniejszego. Jednak opis "Ostatnich dni Królika" opanował moje myśli i serce. Nie potrafiłam powiedzieć NIE tej pozycji.

Mia nazywana była już od dziecka Królikiem. Gdy ją poznajemy ma czterdzieści lat i właśnie trafia do hospicjum - jest w terminalnym stadium raka. Jedyne co można dla niej zrobić to przynieść ulgę w bólu. Mimo, że młoda kobieta jest świadoma, że to już koniec chce walczyć. Walkę podejmuje szczególnie dla córki, ale też dla wspaniałej rodziny, która cały czas jest przy niej.

Rodzice Jack i Molly cały czas szukają terapii, która może uratować jej życie. Liczą tak na prawdę na cud. Gdy z każą kolejną terapią lekarz mówi, że to nie ma sensu, a pomocy odmawia nawet uzdrowiciel - zaczynają rozumieć. Ból dopada każdego z nich inaczej.
Jej siostra Grace jest bliska akceptacji tego co się dzieje i jak to się skończy. Mimo to nie radzi sobie nerwowo. Problemy z dziećmi też jej tego nie ułatwiają.
Daevey brat - muzyk przerywa trasę koncertową byle być przy najmłodszym z rodzeństwa - Króliku. Jest załamany, ale całą sytuację rekompensuje mu kontakt i czas spędzany z Juliet córką Mii.
Juliet to dwunastoletnia rezolutna i zaradna dziewczynka. Podświadomie wie co dolega mamie, ale chce wierzyć, że wyjdzie z hospicjum, ze to tymczasowe, że mama wyzdrowieje.
Każdy z nich czuje co innego, każdy próbuje sobie radzić inaczej, każdy chce walczyć choć nie wie jak.
A czego chce Królik? Prócz tego, że nie chce opuszczać córki marzy o jednym. Chce spotkać swoja pierwszą miłość - Johnny'ego.

Bałam się czego się spodziewać po tej książce. Przecież pisanie o uczuciach, emocjach, o śmierci przytłacza i dobija. A jednak autorka robi to tak sprawnie, lekko, przyjemnie i wręcz żartobliwie. A mimo to wstrząsa i porusza serce dogłębnie. Jej styl gra na uczuciach czytelnika. Na prawdę masz ochotę śmiać się, gdy po policzkach płyną łzy... Weź ją do ręki i nie zastanawiaj się tylko czytaj, czytaj, czytaj... aż w rękach zostanie tylna okładka!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-09-2015 o godz 10:06 przez: chabrowacczytelniczka
Książki o umieraniu i odchodzeniu to bardzo ważny typ literatury. Wzruszają, wzbudzają w nas wiele emocji, zmuszają do refleksji. Czy taka właśnie jest ta książka?

Mia Hayes została nazwana w młodości Królikiem( śmiesznie marszczyła czoło). Teraz ma czterdzieści lat i właśnie przegrywa walkę z rakiem. Jej bliscy spotykają się przy jej łóżku. Matka i ojciec, brat i siostra. No i jeszcze mała córeczka. Wszyscy oni przypominają Królikowi o jej młodzieńczej miłości Johnnym. Czy ma szansę spotkać go po śmierci?

Napisy na okładce sugerowały, że otrzymam wiele emocji. Zaopatrzyłam się w paczkę chusteczek i zaczęłam czytać. Na tak ogromną burzę uczuć nie da się jednak przygotować. Poznajemy rodzinę. Juliet, która jest jeszcze dzieckiem, a już musi opiekować się umierającą matką. Nie chce dopuścić do siebie myśli, że to już koniec. Davey, lekkoduch i rockandrollowiec, który mimo wieku jeszcze nie dojrzał. Ojciec, który z niczym sobie nie radzi i często się rozkleja. Matka, która próbuje nadal walczyć. Siostra, Grace, która wszystkie żale przenosi na grunt domowego ogniska.

Wszyscy oni są zagubieni i podczas trwania akcji przechodzą swoistą przemianę. Wydawać by się mogło, że osobą, która najlepiej sobie radzi jest sprawczyni całego zamieszania- chora Królik podczas swojego tygodniowego pobytu w hospicjum. To opowieść o woli walki, miłości, która przetrwa nawet śmierć. Mia podczas swoich narkotycznych transów cofa się do przeszłości. Te opisy są ogromnie wzruszające, chyba u każdej osoby wywołają wiele łez. Podczas czytania zakończenia to już w ogóle nie jesteśmy w stanie panować nad emocjami. Łzy ciekną bez przerwy.

Z drugiej strony były chwile, że śmiałam się w głos. Rodzina Królika jest po prostu przekomiczna. To oni sprawiają, że czytelnik przeżywa zapowiadany emocjonalny rollercoaster.

Książka mądra, wzruszająca. O śmierci, miłości i raku. O dojrzewaniu do pewnych spraw. Momentami słodka i śmieszna jak wata cukrowa. Za chwilę gorzka i smutna jak największa porażka. Ambitna w treści, lekka w czytaniu i słowach. Dla każdego.

Jest wiele powieści o raku, ale śmiech przez łzy znajdziemy tylko tutaj. Czy muszę pisać, że polecam? I, że ma kapitalną okładkę?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
19-09-2015 o godz 11:31 przez: CzytanieNaszymZyciem
„Ostatnie dni Królika” to powieść obyczajowa, która mówi o ostatnich dniach tytułowego Królika, czyli czterdziestoletniej Mii. Jej kilkuletnia walka z rakiem dobiega końca. Rodzina Mii ciągle poszukuje cudownego lekarstwa, ale z czasem zaczynają tracić nadzieję. Przygotowują się do śmierci jednego z członków rodziny.
Książka przede wszystkim pokazuje różne sposoby radzenia sobie z rodzinną tragedią. Bohaterowie przedstawieni w powieści mają niezwykle bogate osobowości. Każdy z nich wybrał inną drogę życiową, kieruje się innymi wartościami i różnie okazuje swoje uczucia.
Bardzo ciekawą kwestią są relacje rodzinne. Jakie były kiedyś, a jakie są teraz? Co wpłynęło na ich zmianę? Warto zwrócić na to uwagę.
Forma książki jest oryginalna. Powieść dzieli się na dni i wspomnienia poszczególnych bohaterów, co odbiega od schematów. Na szczęście nie ma przerostu formy nad treścią ;)
Dojrzałość emocjonalna postaci sprawia, że młody człowiek poznaje problemy świata dorosłych. Zarówno młodzi jak i starsi odbiorcy powieści znajdą w niej coś dla siebie.
Słowa na okładce książka są jak najbardziej adekwatne do jej treści. Zgadzam się z opinią, że jest to „emocjonalny rollercoaster”, ponieważ w ciągu kilkunastu minut czytelnik może głośno się śmiać, a następnie ocierać łzy z twarzy.
Jedyną wadą tej powieści są liczne bluźnierstwa. W wielu sytuacjach są one jak najbardziej uzasadnione, ale co za dużo to niezdrowo. Być może autorka właśnie w ten sposób chciała wyrazić pewne uczucia i trzymać się współczesnego świata, w którym brzydkich słów nie brakuje.
Podsumowując, „Ostatnie dni Królika” to zdecydowanie piękna, wzruszająca powieść o tym, jak radzić sobie z przeszkodami. Jest oryginalna, ciekawa, zabawna i pouczająca. Można ją „pochłonąć” od razu. Ułatwia to wygodna, duża czcionka. Przy okazji czytelnik może choć na chwilę zatrzymać się i zastanowić, czy jego życie faktycznie jest pełne problemów, czy tylko on sam je sobie stwarza.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
29-09-2015 o godz 16:46 przez: Lucecita
Mia Hayes, nazywana przez wszystkich „Królikiem” jest matką cudownej córeczki, ma wspaniałą rodzinę i przyjaciół, których kocha ponad wszystko i na których zawsze może liczyć. Tylko, że musi się z nimi pożegnać. Po kilkuletniej walce z rakiem 40-letnia kobieta trafia do hospicjum, gdzie ma spędzić ostatnie chwile swojego życia. Jej rodzice wciąż się nie poddają i szukają nowych rozwiązań, każdy na swój sposób próbuje sobie poradzić z jej odejściem, jednak czy można pogodzić się ze śmiercią kogoś bliskiego?
„Ostatnie dni Królika” to pozycja, która zaintrygowała mnie od chwili, w której pojawiła się w zapowiedziach i wiedziałam, że muszę się z nią zapoznać. Opis fabuły wydał mi się obiecujący, dawno też nie czytałam książki o podobnej tematyce i byłam ciekawa, jak autorka sobie z nią poradziła. Historię autorstwa Anny McPartlin mamy okazję śledzić z różnych punktów widzenia, co uważam za dobry zabieg, bo dzięki temu mamy możliwość lepiej przyjrzeć się relacji, jaka łączyła każdego z bohaterów z Królikiem i jak próbują pogodzić się z jej nieuchronną śmiercią. Wykreowane przez autorkę postacie są dobrze nakreślone, każdy ma swój charakter i swoją historię do opowiedzenia, dlatego w ekspresowym tempie pochłaniałam kolejne strony. Hayesowie są dość niezwykłą i ekscentryczną rodziną i wprowadzają oni element humorystyczny, dzięki czemu klimat książki, mimo trudnego tematu, nie jest ciężki i przygnębiający. Annie McPartlin ostatecznie nie udało się mnie zachwycić, morza łez też nie wyłałam ( co chyba jest już niemożliwe ), ale jej książka dostarczyła mi wielu wzruszeń i śmiechu, przyjemnie spędziłam z nią czas i z pewnością jeszcze do niej powrócę. „Ostatnie dni Królika” to ciepła, poruszająca i pełna emocji opowieść o miłości, przyjaźni, stracie i nadziei, przy której będziecie się śmiać i płakać, czasem jednocześnie ;) Serdecznie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-06-2019 o godz 14:39 przez: Magia słowa
Zaczynając od okładki, muszę przyznać po raz kolejny, że HarperCollins przyłożyło się do tego zadania. Dwie pozostałe powieści utrzymane są w tym samym stylu, dzięki czemu świetnie pasują do siebie i wyglądają na półce. Tutaj przeważa zieleń, z czernią i czerwonymi dodatkami. Delikatne odcienie, a w dolnym prawym rogu widzimy być może dziewczynkę, może Juliet, która wypuszcza z dłoni liście. Znaczeń może mieć ta scena od groma, więc tego tematu zaczynać nie będę. Każdy z nas może wysnuć sobie na ten temat własną teorię. Nie posiada skrzydełek, co jest dla mnie małym minusem, bo nie ma dodatkowej ochrony przed uszkodzeniami mechanicznymi. Mamy tu kremowe stronice, czcionkę dużą, dzięki czemu czyta się szybko. Odstępy między wersami i marginesy są zachowane. Książka podzielona jest na dni, rozdziały i narratorów. I jest to pierwszy raz, kiedy jest ich więcej niż troje i nie irytowało mnie to ani trochę. Przechodząc do autorki, mogę śmiało powiedzieć, że ją "znam". Czytałam jej dwie poprzednie powieści i szczerze je pokochałam. Tak długo "czaiłam" się na tę lekturę. Z niewiadomych przyczyn zawsze, gdy chciałam ją kupić czy pożyczyć, była niedostępna. Jednak w końcu udało mi się ją zdobyć i wiem, że już nie oddam jej nigdy nikomu. Pióro McPartlin jest... rewelacyjne. Uwielbiam sposób, w jaki pisze. Lekki, prosty, przyjemny, ale i momentami rozpaczliwie bolesny. Bo to, co nam przekazuje poprzez bohaterów niejednokrotnie łamie serce. Ogromnie się cieszę, że mogłam po raz kolejny zaczytać się w historii napisanej przez autorkę i wiem, że moja recenzja dzisiaj może być jednym wielkim masłem maślanym. Jestem pod takim urokiem tej historii, że nie mogę przestać myśleć. O wszystkim. Nie tylko o powieści... Zdecydowanie polecam Wam książki tej autorki, a w szczególności historię Królika. Dlaczego...? Cała recenzja na blogu ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-09-2015 o godz 16:50 przez: Anna Zborowska
Walka z chorobą nowotworową dobiegła końca. Czterdziestoletnia Mia Hayes, zwana przez rodzinę Królikiem, trafia pod opiekę lekarską do hospicjum, aby doczekać tam swoich ostatnich dni. To ponure wydarzenie skupia przy jej łóżku wszystkich najbliższych: matkę, która nie traci nadziei na uzdrowienie córki, załamanego ojca, brata rockandrollowca, pogrążoną w rezygnacji siostrę i córkę Mii. Wszyscy porzucają swoje codzienne życie, aby towarzyszyć Królikowi w tym trudnym czasie, lecz każdy z nich wybiera inny sposób na przyjęcie do wiadomości jej tragedii i pogodzenie się z nią.

Pomimo swojego złego położenia Mia, otoczona rodzinnym ciepłem, nie traci wiary w siebie i pogody ducha. Wraca wspomnieniami do swojej pierwszej miłości, Johnny'ego, dawnego przyjaciela brata, licząc, że zdąży go jeszcze spotkać.

Powieść Anny McPartlin zabiera czytelnika w klimatyczną podróż pełną wzruszeń i sentymentu. Podobno do napisania książki skłoniły autorkę prawdziwe wydarzenia, co wyraźnie uwidacznia się w fabule - wiarygodnej, realistycznej i ciekawie skonstruowanej.

,,Ostatnie dni Królika” czyta się bardzo szybko, głównie przez wartką akcję i plastyczną konstrukcję zdań. Pomysłowym zabiegiem było zaprezentowanie historii z perspektywy kilku osób - pozwala to czytelnikowi na wgląd w perypetie pozostałych bohaterów, ich emocje, uczucia, przemyślenia. W ten sposób obserwujemy stopniową psychologiczną przemianę postaci, każdej z osobna, następującą pod wpływem nowych doświadczeń i wyzwań.

Jest to historia smutna, ale i odprężająca i trzymająca w kleszczach do ostatniej strony. Poleciłabym ją przede wszystkim osobom gotowym na przyjęcie stężonej dawki melancholii i refleksji w klimatyczny jesienny wieczór.

Anna Zborowska
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-10-2015 o godz 14:13 przez: monweg
Wiedziałam, że przebrnięcie przez tę książkę może nie być łatwe. Przecież czytanie o czyjejś chorobie, a szczególnie chorobie nieuleczalnej, śmiertelnej, którą jest rak, nie może być przyjemne. O!, jakże się myliłam. Ostatnie dni Królika, mimo problemu dotykającego zbyt wielu rodzin, niesie z sobą nieprawdopodobny pozytywny ładunek.
Opowieść zaczyna się w momencie, gdy Królik trafia do hospicjum. Nie trzeba nikomu wyjaśniać, w jakim musi być stanie. Powieść opowiada o dziewięciu dniach Mii, o dziewięciu dniach życia w bólu i w końcu o dziewięciu dniach odchodzenia.
Autorka przeprowadza nas przez owe dziewięć dni, przy okazji serwując nam wspomnienia z dzieciństwa i młodości Mii oraz jej rodziny i przyjaciół. Powieść napisana została tak, że nie sposób ustalić głównego bohatera, ponieważ McPartlin mniej więcej tyle samo miejsca poświęca każdej osobie. Podrozdziały zaczynają się imieniem postaci, aby nie zgubić się w gąszczu reminiscencji.
Ostatnie dni Królika to nie jest książka dla mas, czyli nie jest to pozycja dla każdego. Ale mimo tego polecam gorąco jej lekturę. Mniemam, że ta wzruszająca historia poruszy w was najgłębiej ukryte pokłady emocji i wzruszy największych twardzieli. Spróbujcie zrozumieć i współodczuwać emocje i uczucia kierujące bohaterami tej wyjątkowej opowieści. Dajcie się ponieść wzruszeniu, niepokojowi, napięciu i strachowi. Zdecydowanie to bardzo dobra książka. Obok niej nie można przejść obojętnie. Polecam.
Całość - http://monweg.blog.onet.pl/2015/10/17/ostatnie-dni-krolika-anna-mcpartlin/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-10-2015 o godz 09:57 przez: markietanka
"Ostatnie dni Królika" to specyficzna lektura. Sięgałam po nią pełna chęci, ale i pełna obaw. Sama przeszłam taką nierówną walkę z chorobą, jak rodzina Mii. Towarzyszyłam bliskiej osobie w ostatnich zmaganiach z chorobą. To bardzo trudne dla obu stron, trzeba mieć wiele siły, aby móc uśmiechać się przez łzy i celebrować ten wspólnie spędzony czas.

Anna McPartlin stworzyła niesamowitą powieść, poruszającą bardzo trudne tematy w lekki sposób. Życie i śmierć, śmiech i rozpacz, miłość i bezsilność - te wszystkie uczucia idą tutaj w parze. Wyczuwa się miłość, wsparcie i głębokie więzi rodzinne. Jak czuje się córka wiedząc, że mama ją opuszcza? Jak czuje się matka zostawiając swoje dziecko? Żadna z nich nie ma lżej, każdej jest tak samo ciężko, ale starają się tego nie okazywać. Jak pokazuje nam autorka, ten ostatni okres życia, wcale nie musi być smutny i przygnębiający - wręcz przeciwnie! Można sobie jeszcze wypracować piękne wspomnienia....

"Ostatnie dni Królika" to wzruszająca książka, to podróż przez życie Mii aż do jego schyłku. Pełna wspomnień i przemyśleń, pełna miłości, ale i bólu. Opowieść jest bardzo prawdziwa i poruszająca głęboko ukryte struny w naszych sercach. Autorka gra na naszych uczuciach i pobudza do refleksji.

"Ostatnie dni Krolika" to książka, którą po prostu trzeba przeczytać!

http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2015/10/ostatnie-dni-krolika-anna-mcpartlin.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-10-2015 o godz 19:43 przez: Lustro RzeczywistoŚci
Acja powieści "Ostatnie dni Królika" rozgrywa się przy łóżku chorej na raka Mii. To tam wszyscy plotkują, wspominają, płaczą i śmieją się niemal jednocześnie. Otoczona miłością i ciepłem Mia może w spokoju przygotować się na śmierć, choć nieuchronność losu niemal rozrywa serce czytelnika. Generalnie powieść ta wzbudza morze emocji i w zależności od tego jak wiele śmierci macie za sobą będziecie bardziej lub mniej wzruszeni. Przewiduję, że co wrażliwsze dusze nie obędą się bez kartonu chusteczek, więc od razu się w nie zaopatrzcie.

Autorka sprawnie, a zarazem subtelnie przekazuje trudne tematy i skłania do refleksji, pokazuje jak wielkie znaczenie ma całe życie człowieka i jak można wpłynąć na jego jakość. Powieśc zaserwuje Wam kąpiel w emocjach, to lektura w której ból łączy się z miłością, humor z ogromnym smutkiem, a nadzieja uparcie walczy z przeznaczeniem. Przeczytajcie tę książkę, niech zajmie miejsce w Waszym sercu, być może wtedy zrozumiecie, że śmierć nie jest końcem niczego. Jest początkiem wszystkiego. Z całego serca polecam.

Całość opinii:
http://www.lustrorzeczywistosci.pl/2015/10/ostatnie-dni-krolika-anna-mc-partlin.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
31-08-2015 o godz 16:12 przez: AgaRozz
Jak wygląda świat, kiedy wiesz, że pozostało ci kilka dni życia? Tego trudnego tematu podjęła się Anna McPartlin w swojej nowej książce "Ostanie dni Królika". Ta wzruszająca powieść to słodko-gorzka relacja z ostatnich chwil kobiety, która przegrała walkę z rakiem.

Główna bohaterka "Ostatnich dni Królika" to Mia Hayes, przez najbliższych nazywana Królikiem. Po kilku latach zmagań z chorobą nowotworową, W wieku czterdziestu lat trafia do hospicjum. Jej ostatnie dni to czas osobistych refleksji, ale także pożegnania z rodziną, które wyglądają bardzo różnie.

Zarówno Mia jak i każdy z członków jej rodziny przeżywa tę ciężką sytuację na swój własny sposób. Jedni wciąż wierzą, że stanie się cud, inni godzą się z okrutną rzeczywistością. Przebiega to w atmosferze skrajnych emocji - przy łóżku chorej mają miejsce chwile rozpaczy i wspomnień, ale także zabawne dyskusje i sprzeczki.

Nie bez powodu na świecie książka "Ostatnie dni Królika" zyskała miano "emocjonalnego rollercoastera". Czytając ją czasem śmiejesz się do rozpuku, a czasem rzewnie płaczesz. Obok tej powieści nie da się przejść obojętnie. Prawdziwa, życiowa i przejmująca.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
04-10-2015 o godz 00:00 przez: Maria Ciesielska | Empik recenzuje
Książka Anny McPartlin porusza bardzo trudną tematykę, mianowicie problem nieuleczalnej choroby i odchodzenia. Tego wszystkiego, na co składa się proces żegnania się z życiem, z bliskimi..To tematyka niezwykle emocjonalna, poruszająca do głębi. Jednak śmierć nierozerwalnie wiąże się życiem i prędzej czy później każdy z nas styka się z taką bolesną, ale nieuniknioną stratą. Jednak Anna McPartlin ma to do siebie, że o sprawach trudnych i delikatnych potrafi pisać mądrze, a nawet z pewnym humorem..Ta doskonała powieść obyczajowa pozwala zmierzyć się z trudnym tematem śmierci, jest jakby oswajaniem tego tematu. Książka jest pełna emocji, bardzo porusza, zmusza do pytań czy refleksji.. Szalenie spodobała mi się ta cała mądrość, która jest zawarta w Ostatnich dniach Królika. Zdarza się, że natrafiam na książki które pomagają mi spojrzeć na życie z innej niż zazwyczaj perspektywy, przewartościowują wszystko, a ta na pewno do takich należy. Przeżyłam tu emocje, jakich już dawno nie doświadczyłam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-09-2015 o godz 15:36 przez: bookoholic
Przelamywanie tabu kojarzy się groźnie, z wznioslymi manifestami albo epatowaniem i przybieraniem póz. Szczęśliwie niczego takiego nie ma w tej powieści, to że glowna bohaterka ma umrzeć, sprawia, że ona sama i jej bliscy zostają bardzo konkretnie przylapani w swoim tu i teraz, muszą przestać udawac i zaakceptować, kim są. Nikt nie ma idealnego życia, Mia jest samotną matką bez stałej pracy teskniaca do dawnej milosci, jej brat uciekajacym od poważnych więzi podstarzalym wolnym ptakiem, przyjaciółka samotną pracoholiczka. Wszystkie postacie, ze wszystkimi niespelnieniami i bezradnoscia, są pokazane tak nieprawdopodobnie ciepło, że każdy czytelnik, nawet jeśli właśnie nie ma najlepszego momentu, poczuje ze wartość i sens są bardzo blisko niego. Do tego dosadny, potoczny, niesilacy się na nic język, trafiajacy w punkt - brawa dla tlumacza. Przy tej książce ryczy się jak bobr i rży niepohamowanym śmiechem wiec niesmiali niech nie czytają w autobusie!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji