5/5
05-10-2022 o godz 16:38 przez: Agata | Zweryfikowany zakup
Zabawna i relaksująca
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-06-2022 o godz 17:58 przez: Marcin | Zweryfikowany zakup
Jak to Jablkub
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
03-03-2020 o godz 13:09 przez: meg | Zweryfikowany zakup
Szyba dostawa
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-05-2023 o godz 20:54 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-01-2022 o godz 10:26 przez: forsa62 | Zweryfikowany zakup
Lux
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-07-2019 o godz 12:05 przez: Northman1984
PRZEDPREMIEROWO !!! Wędrowycz powraca! Stęskniona gawiedzi – SĄ DOBRE WIEŚCI! Jeden z najbardziej ukochanych literackich degeneratów POWRACA!!! :) Powraca zaś oczywiście w towarzystwie nieodłącznego kozackiego kompana Semena ;) Od ostatniego spotkania z wiekowym bimbrownikiem, egzorcystą i napędzanym samogonem pogromcą rodu Bardaków w jednej osobie minęło już trochę czasu (zbyt wiele!), jednak Jakub i Semen ani na jotę się nie zmienili. I jest to prawdziwie wspaniała informacja! Andrzej Pilipiuk – aka Wielki Grafoman – stworzył w osobie Jakuba Wędrowycza swoistą ikonę; może jeszcze nie powszechnie przyjętej i powszechnie rozumianej popkultury, ale kultury bimbrowniczej już na pewno ;) Ten stary dziad jest powszechnie uwielbiany, a dzieje się tak z tej prostej przyczyny, że nie ma chyba na dzień dzisiejszy lepszego niż cykl Pilipiuka opisu wszelakich polskich patologii, pachnących Ciemnogrodem stereotypów, powszechnych i niepochlebnych osądów dotyczących zapadłych wiejskich zaścianków i naszych ludzkich słabości niż skrystalizowanie ich i skupienie jak w soczewce w osobie Wędrowycza. Przecież my uwielbiamy śmiać się z samych siebie, a właśnie to umożliwia nam każdy zbiór opowieści o przygodach Jakuba i Semena :) Oto jest prawdziwy powód dla którego Wędrowycz jest niemalże na rękach noszony ;) Całość nieodmiennie podlana jest zwalającą z nóg ilością bimbru własnej produkcji oraz okraszona czarnym humorem – nie tylko sytuacyjnym – dzięki któremu wszystkie nasze narodowe wady (i zalety!), wszystkie pozostające ciągle w naszym sposobie myślenia stereotypy i cała mająca czasem miejsce mentalna zaściankowość zostają w fantastyczny oraz bezlitosny sposób wyśmiane i obśmiane (z każdej możliwej strony). A to nie wszystko, Jakub bowiem – pomimo wszystkich swoich wad; a może właśnie dzięki nim? – jest tak cudownie toporną, a z drugiej strony do rany (i do szklanki pełnej gorzały :) ) przyłóż postacią, że nie sposób go po prostu nie uwielbiać :) Co nas czeka w dziewiątej odsłonie przygód Jakuba i Semena? Ha!, prościej byłoby powiedzieć czego tu nie będzie :) Będzie się działo, oj będzie! Doświadczymy bowiem m.in. wizyty kosmitów, poznamy prawdziwą historię dwóch nagich mieczy spod Grunwaldu, pomożemy lokalnej policji w zgładzeniu pożerającego ludzi i mszczącego się w ten sposób za los pobratymców (każdego 24 czerwca, a więc w każde równe pół roku licząc od Wigilii) Karpiego Króla, a także zawitamy do alternatywnych Wojsławic i spróbujemy ocalić ludzkość w starciu z obdarzoną zbiorową inteligencją gołębią chmurą, która poprzysięgła rodowi ludzkiemu zemstę i starcie ludzkości z powierzchni Ziemi. Nieodmiennie będziemy także zwalczać podłe i nędzne bardackie plemię, a także odkryjemy, że Jakub ma żonę (!). Na deser zaś zawitamy do niezbyt odległego od Wojsławic Chełma w celu wręczenia dziwnie znajomo przedstawionemu ministrowi obrony narodowej chałupniczo wytworzonej rakiety (w charakterze daru dla Wojsk Obrony Terytorialnej :) ) oraz spłatamy figla śmierci we własnej osobie :) Czy to mało na zachętę? :) Wędrowycz to swoisty fenomen i mam graniczące z pewnością przekonanie, że niniejszy tom tylko ten fenomen umocni. Dlaczego „fenomen”? Otóż dlatego, że poza wszystkimi możliwościami śmiania się z samych siebie, z własnych przywar i z zaściankowego myślenia jakie dają nam opowiadania o Wędrowyczu, właśnie ta postać i ten cykl są nieograniczonym wręcz polem do tworzenia nowych opowieści, z których samogon się dosłownie przelewa ;) Wędrowycz to postać na swój sposób uniwersalna – raz daje szansę i pretekst do wyśmiewania wszystkich i wszystkiego, innym razem jest w stanie polecieć w kosmos, przenosić się w czasie, przeprowadzać egzorcyzmy, a na dokładkę potrafi telepatycznie porozumiewać się w otoczeniem. Ten stary dziad sprawdzi się chyba w każdej konwencji… Czy to mało? :) Jeśli tak, to możecie być pewni jednego: Andrzej Pilipiuk z całą pewnością wymyśli więcej :) Szczerze muszę powiedzieć, że po lekturze jest mi po prostu… MAŁO. Strasznie, okrutnie, boleśnie MAŁO… Wędrowycza chciałoby się czytać zawsze i wszędzie, najlepiej w ilościach nieograniczonych (przynajmniej ja tak mam). Wszystko co dobre kiedyś się jednak kończy – tak jak i niniejsza odsłona opowiadań… Cieszmy się nią więc :) I to cieszmy się tym bardziej, że Andrzej Pilipiuk napisał bardzo dobry, równy jeśli chodzi o poziom zbiór historii, które śmieszą i bawią do łez. Oto Wędrowycz w najlepszym możliwym wydaniu :) Nie nudzi się on nigdy i chyba niewykonalne jest to, żeby znudził się on kiedykolwiek. Tym razem nuda nam z całą pewnością nie grozi, a zatem – MARSZ CZYTAĆ! :) Warto! :) Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
15-07-2019 o godz 11:24 przez: Wkp
W OPARACH SAMOGONU Co zaczyna się przylotem kosmitów do Wojsławic, a kończy spaleniem w kominku nogi Ramzesa XIII? Oczywiście zbiór najnowszych przygód egzorcysty amatora i czołowego wieśniaka-alkoholika polskiej literatury, Jakuba Wędrowycza. Zbiór co prawda – podobnie, jak i poprzedni – nieco już wtórny, wciąż jednak dostarczający dobrej, szalonej i bezkompromisowej rozrywki na niezłym poziomie, która może i nie grzeszy logiką, ale rozbawić potrafi i to konkretnie. Jakub Wędrowycz powraca, po raz kolejny rozwiązując niezwykłe sprawy, pakując się w chore sytuacje i starając się uprzykrzyć życie rodowi Bardaków. Tym razem poznaje szokującą prawdę skąd wzięły się gumofilce, snuje rozważania nad pradawnymi roślinami i odkrywa istnienie „Bardak’s Coffe”! Jakby tego było mało policja poprosi go o pomoc w śledztwie w sprawie seryjnego mordercy, który raz w roku w Światowy Dzień Przytulania morduje jedną ofiarę, a lokalny barman postanowi odbić sobie na mieszkańcach Wojsławic stratę, jaką poniósł jego krewny. A na tym nie koniec! Co Jakub i Semen mają wspólnego z bitwą pod Grunwaldem? Kto puka do drzwi śmierci? Kogo boi się Jakub Wędrowycz? I przede wszystkim jakie tajemnice skrywa jeszcze historia rodu jego i Bardaków? Wszystko to i jeszcze więcej czeka na Was w tym tomie! Jakub Wędrowycz co prawda zmarł w wydanym dokładnie dekadę temu szóstym tomie swoich przygód (i to w otwierającym go tekście), wciąż jednak ma się całkiem dobrze. Minęło dziesięć lat, wyszły trzy kolejne książki o jego losach (czyli łącznie ponad 50 opowiadań), a wciąż nie zanosi się, by był to koniec. I dobrze, bo chociaż seria miała swoje wzloty i upadki, wciąż lubię do niej wracać. Na najnowszy tom przyszło czytelnikom czekać całe trzy lata, ale chyba nikt nie będzie miał wątpliwości, że warto było. Rzecz śmieszy i to najważniejsze, bawi – a to też istotne, a przy okazji pozwala zanurzyć się na kilka długich godzin w przesiąkniętych oparami samogonu Wojsławicach, zapominając o własnych troskach i problemach. Czy coś się zmieniło od czasu wydania „Konana Destylatora”? Przede wszystkim Pilipiuk stał się mniej wulgarny. „Konan” wydaje się być teraz takim jednorazowym wypadem w bardziej ostre rejony, bo „Karpie” to powrót do wcześniejszego poziomu przekleństw. Cała reszta pozostała taka sama. Dobrze, że Pilipiuk i tym razem nie porwał się na żadną naprawdę długą formę o Jakubie, bo te nigdy nie wychodziły mu dobrze. Raczej jak na siłę sklejone kilka opowiadań, które spajały jedne fabularne ramy, jednak to się nie sprawdzało. Zawsze sprawdzały się za to opowiadania (okej, pamiętam wyjątek z poważnym teksem, debiutem Wędrowycza, ale cóż, nikt nie jest idealny) i sprawdzają tym razem. Dobrze napisane, najczęściej nieźle pomyślane i mające swój klimat – swojski, ale mocno czerpiący zarówno z klasyki horroru, jak i dzieł pokroju „Kapuśniaczka” (dwóch starych kumpli alkoholików i kosmici nad ich wsią). Sympatyczne ilustracje i dobre wydanie miło wieńczą całość, ale to już przecież standard. Czy trzeba dodawać coś jeszcze? Miłośnikom Wędrowycza polecać nie będę, bo nie muszę, sięgną w ciemno, jak on sięga po coś z procentami. Przeciwników przekonać zaś nie zdołam. Ale jeśli jeszcze nie znacie tej serii, a chcielibyście poczytać śmieszną, swojską fantastykę, spróbujcie – Jakub nie przypadkiem stał się takim kultowym dziełem, a Pilipiuk jednym z najlepiej sprzedających się rodzimych pisarzy. I śmiało możecie zacząć od tego tomu, każde z opowiadań jest samodzielną humoreską i do ich lektury nie musicie wiedzieć o bohaterach właściwie nic.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
5/5
19-07-2019 o godz 21:00 przez: Karolina Borys
Jakub Wędrowczy, Terminator napędzany samogonem, powrócił! I to w wielkim stylu, bo dzieją się rzeczy nieprawdopodobne i totalnie szalone! Dowiecie się, jak zamienić Babę Jagę w broń ostatecznej Zagłady, jak w Dębince realizują konwergencję kultur, jakie zagrożenia mogą płynąć ze świętowania Światowego Dnia Przytulania oraz co Syndrom sztokholmski ma wspólnego z samogonem. Zajrzycie do kawiarni Bardaków, poznacie sekrety udanej agroturystyki i dowiecie się, dlaczego kolejki na poczcie są takie długie! Zabierzemy Was też do Krakowa! Ktoś chętny? Zainteresowanych prosimy o zostawienie butelki samomogonu z numerem telefonu! Na Karpie Bijem czekałam już długo i dziewiąty tom przygód Jakuba Wędrowycza mnie nie rozczarował. Przezabawny, sarkastyczny i pełen czarnego humoru! Nasz egzorcysta amator po raz kolejny pokazał, co potrafi! Przedstawione historie, a było ich aż siedemnaście, były lekkie, bardzo przyjemne i wciągające. Po raz kolejny rozszerzyły świat ten nasz i alternatywny! Poznaliśmy zwariowane historie i kilka rodzinnych sekretów. Słowem, czego chcieć więcej? Fani Wędrowcza z pewnością nie będą narzekać! W książce nie brakuje też pięknych ilustracji, które niesamowicie zawsze mi się podobają! Jedyne małe zastrzeżenie mam do opowiadania Polak potrafi. Wcześniej można je było kupić, jako pojedyncze pod nazwą Krasula i z tego, co zrozumiałam miało ono nie być dostępne w cyklu. Ostatecznie okazało się, że opowiadaniu zmieniono nazwę i dodano do zbioru. Nie irytowałoby mnie to, gdyby nie fakt, że wcześniej pojedynczo kupiłam je i już dawno przeczytałam. Nie mniej nie szkoda mi tych kilku złotych, bo wspierać autora zawsze warto! Karpie Bijem to dla mnie książka w pewien sposób wyjątkowa! Czemu? Wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale czuje się matką jednego z opowiadań. Mowa tu o historii o żonie Jakuba. Na Targach Książki w Krakowie w 2017 roku miałam okazje uczestniczyć w spotkaniu z Andrzejem Pilipiukiem. Właśnie wtedy podczas długiej i niezwykle ciekawej rozmowy zapytałam go o kobiety Jakuba Wędrowycza. W opowiadaniach wspomina się, bowiem męskich członków jego rodziny, a o kobietach mówi się raczej niewiele. Zapytałam go, więc, czy może w kolejnym tomie dowiemy się czegoś więcej o miłości Jakuba i byłam bardzo zaskoczona, gdy zobaczyłam opowiadanie Żona! Nie ma tam ani dedykacji, ani słowa o spotkaniu, ale w głębi serduszka czuję, że go zainspirowałam! Ja biorę swoją butelkę samogonu, pędzonego na śliwkach, i jestem przygotowana na wszystko!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 1
04-10-2019 o godz 00:00 przez: BenedyktaRamotowski | Empik recenzuje
Karpie bijem to kolejne świetna propozycja Andrzeja Philipiuka. Dla mnie jego książki sa mistrzostwem świata, ponieważ na pewno nie są oczywiste. Charakteryzują się wielowątkowością i metaforycznością. Philipiuk ma to do siebie, że łączy wątki, które na pierwszy rzut oka są niestandardowe i nieoczywiste. Dopiero po głębszym zastanowieniu można się domyślić, o co chodzi autorowi. Na pewno ta ksiązka was zaskoczy. Philipiuk powraca w niej w naprawdę wielkim stylu. Gwarantuję wam, że całkowicie zatracicie się w tej propozycji. Dla mnie jest ona doskonała. Polecam, bo naprawdę warto!!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-08-2019 o godz 09:43 przez: Michał Pawlas
Jak ktoś lubi ten styl i lubi Jakuba, będzie zadowolony. Inni niech się trzymają z daleka. A jeżeli zaczynasz przygodę z bimbrownikiem, to nie zaczynaj od tego tomu. Weź pierwszy.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji