Ta książka jest niesamowita, zresztą tak jak wszystkie książki M.Musierowicz. Napisana zrozumiałym, prostym językiem, sprawia, że łatwo i przyjemnie się ją czyta. Niesamowicie zabawnie opowiada o przygodach Cesi i jej rodziny. Wspaniała książka na zimowe wieczory. Tylko... nie można się od niej oderwać! Nie czytać przed nauką : )
31-08-2009 o godz 10:47 przez:
Lubimy tę książkę:)
Celestyna Żak, zwana w domu Cielęciną, ma lat szesnaście i ogromny problem – otóż w jej dotychczasowym życiu jeszcze nikt jej nie pokochał. I zapewne nie pokocha, przynajmniej ona jest o tym przekonana. Co gorsza – nie ma nawet przyjaciółki „od serca”. Nie wiedzie się Cielęcinie w nowej szkole – do czasu, gdy pomaga wyjść z kłopotliwej sytuacji kolegom z klasy: przystojnemu Pawełkowi i eterycznej Dance. Od tej chwili w życiu Cesi zaczynają zachodzić ciekawe zmiany… Rozpoczynająca cykl Jeżycjady niezmiernie zabawna, ciepła i wzruszająca ksiązka. Gorąco polecam.
Pierwsza część „Jeżycjady” opowiada historię niejakiej Celestyny Żak, która każdego dnia wdzięcznie zmaga się z trudnościami wieku szesnastoletniego, żyjąc w polskiej rzeczywistości lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Główna bohaterka jest do szpiku kości przeciętnym osobnikiem o grubych łydkach i zbyt pulchnej twarzy. A przynajmniej sama tak o sobie twierdzi. Jej szkolny kolega, Jerzy Hajduk, przedstawia natomiast zupełnie inny pogląd w tej sprawie. Ale czy dziwaczny dryblas, czytujący regularnie „Przegląd Sportowy”, może cokolwiek wiedzieć o poważnym życiu? Wie on zapewne znacznie więcej niż się to Cesi może wydawać. Pierwszoplanowa postać mieszka wraz z liczną rodziną w przerobionym M5. Każdy dzień mieszkańców urokliwej kamienicy z wieżyczką zaczyna się i kończy tak samo – ogromnym rozgardiaszem, z którego nie sposób ujść cało. Autorka opisuje swoich bohaterów z czułością, jednocześnie traktując Żaków z należnym im szacunkiem. Przymyka oko na ich wady i drobne przewinienia, których od czasu do czasu dopuszczają się względem pozostałych członków rodziny. Każda, nawet trzecioplanowa, postać występująca w „Szóstej klepce”, obdarzona została przez autorkę złożoną osobowością i przemawia do czytelnika własnym niepowtarzalnym językiem. Twierdzenie jednak, że współczesny (a w szczególności młody) odbiorca ujrzy w bohaterach „Jeżycjady” prototypy członków własnej rodziny, byłoby zapewne nadużyciem. „Szósta klepka” pozostaje przede wszystkim urokliwą wariacją na temat polskiej mentalności czasów PRL-u. Z drugiej strony, Musierowicz wprawdzie ociepla w niej wizerunek tradycyjnej polskiej familii, ale nie zakłamuje rzeczywistości ani nie odziera jej całkowicie z poważnych problemów. Pod płaszczykiem, błahych z pozoru, komplikacji kryją się bowiem ponadczasowe zagadnienia natury egzystencjalnej, takie jak: granice wolności drugiej osoby, umiejętność samoakceptacji czy też szacunek wobec ludzi o oryginalnym stylu bycia. „Szósta klepka”, zarówno w warstwie językowej, jak i treściowej, reprezentuje pewną kulturę (jeśli nie subtelny i wyważony kult) słowa, która minęła już bezpowrotnie. Musierowicz zgrabnie inscenizuje, pełne dziwacznych incydentów, scenki rodzajowe z życia codziennego rodziny Żak. Chociaż, pełne groteskowych zwrotów akcji, zażarte dysputy rodzinne na temat zakupu kożucha dla najmłodszej córki czy też znalezionych w spiżarni myszy, mogą zniechęcić niektórych czytelników, trudno jednak, by nie docenili oni zręczności, z jaką pisarka operuje błyskotliwymi pointami, celowanymi niekiedy w samych bohaterów. W powieści nie brakuje również epizodów doprawionych szczyptą czarnego humoru, jak np. opis sześciolatka malującego pisanki z podobizną Hitlera czy też żarty dziadka na temat samozagłady w obliczu chandry, zamkniętej na strychu, szesnastoletniej panienki. „Jeżycjada” adresowana jest w szczególności do osób wspominających z nostalgią czasy swojej młodości. Niezależnie jednak od wieku czytelnika, sięganie po kolejne tomy gwarantuje inteligentną rozrywkę z przymrużeniem oka, która idealnie komponuje się w obraz kanapy, ciepłego koca i kubka gorącej herbaty w dłoni czytającego podczas chłodnych zimowych wieczorów.
Jest to (jak pozostałe z tej serii) książka mojego dzieciństwa. Pomagała mi przetrwać nie jeden trudny moment, rozśmieszała nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach i ostatecznie obudziła we mnie zamiłowanie do polonistyki i łacińskich przysłów. Gdyby tego było mało, styl pisania Małgorzaty Musierowicz jest tak fantastycznie zgrabny, że książkę nie tyle czyta się, co połyka w oka mgnieniu. Z całego serca polecam zarówno młodym, jak tym "już nie tak młodym", gdyż jestem pewna, że dostarczy ona każdemu niezapomnianych wzruszeń, uśmiechów i chwil refleksji. Obowiązkowa pozycja na mojej półce. ^^
Nudziło mi się i nie miałem co robić, więc zajrzałem do siostry. Poleciła mi przeczytać tą książkę, bo mówiła, że jest fajna i śmieszna. Pomyslałem sobie czemu nie, co mi tam zależy. Jak się okazało nawet nie wiem kiedy, ale ją skończyłem w jeden dzień. Może nie jest to książka dla chłopaków niemniej czyta się ją łatwo i przyjemnie.