Jeśli jakimś cudem... (okładka  miękka, 01.2022)

Uwielbiam tą książkę!!!!

Polecam super książka.

Bardzo wciągająca

cudowna książka

Mega❤️‍🔥❤️‍🔥

Beznadziejna!

Rewelacja!

Super

L.J. Shen po raz kolejny zachwyciła mnie swoim niebanalnym piórem, niesamowicie uzależniającą fabułą, a także genialnie wykreowanymi bohaterami. "Jeśli jakimś cudem..." to trochę inne oblicze autorki, gdyż tym razem dostajemy historię, która posiada element paranormalny. Nasi bohaterowie są sobie pisani, co siły natury dobitnie pokazują, wywołując śnieg i deszcz, czy wyłączając prąd w całej okolicy. Kiedy jedno z nich zamierzało działać wbrew przeznaczeniu, dawało ono o sobie znać. Uczucie, które połączyło Rory i Mala jest wyjątkowe. Choć pojawia się od pierwszego wejrzenia, nie ma wątpliwości, że jest ono bardzo intensywne. Autorka cudownie ukazała chemię między bohaterami, dodając tu nieco nienawiści, która niesamowicie podbudowała napięcie. Miłość, łącząca Rory i Mala naznaczona jest także ogromnym bólem, co pokazuje, że nie mamy do czynienia wyłącznie ze słodką i romantyczną historią. Powieść posiada cztery płomienie na pięć w skali hot level, z czym zgadzam się bez żadnych wątpliwości. Mimo że scen seksu nie ma jakoś wiele, obfitują one w bardzo pikantne opisy, od których robi się gorąco. Akcja z batonikiem — moja szczęka była przy podłodze. Dosłownie. L.J. Shen fenomenalnie ukazuje miłość i jej oblicza. Pokazuje nam jej rodzaje oraz do czego człowiek jest zdolny dla osoby, którą kocha. Nie jest to tylko i wyłącznie słodki obraz, gdyż miłość niesie za sobą także gorycz, a jej w tej powieści nie brakuje. Bohaterowie wiele doświadczyli w swoim życiu, a wydarzenia te odcisnęły bardzo wyraźne piętno, nie tylko na nich samych, ale również na łączącej ich historii. Kilka złych decyzji, podjętych przez osoby postronne, skutecznie oddaliło od siebie Mala i Rory. Przyniosło także tragedię, która już zawsze będzie im towarzyszyć. Autorka świetnie pokazuje jak jedna zła decyzja, może zmienić wszystko. Niejednokrotnie złościłam się na bohaterów za podjęte decyzje i działania. Co więcej, te sytuacje nie wychodziły z mojej głowy, a ja analizowałam je z każdej strony. To świadczy o tym, jak świetnie L. J. Shen gra na emocjach czytelników. Majstersztyk! Historia posiada także wiele zabawnych momentów. Akcja z krową — dla mnie totalne mistrzostwo, przez które nie mogłam powstrzymać ataku śmiechu. Postać Ashtona Richardsa najczęściej jest elementem, który bawi do łez. Ostatecznie jego historia dostaje bardzo zaskakujące zakończenie. Dodatkowym plus daję za perspektywy postaci drugoplanowych (i nie tylko). Fantastycznie było wejść w ich głowy i poznać motywacje, jakie nimi kierowały. Perspektywa krowy i batonika zdecydowanie wygrywają. "Jeśli jakimś cudem..." to historia absolutnie zachwycająca, urzekająca i zapadająca w pamięć. Jej tak po prostu nie da się wyrzucić z głowy po przeczytaniu. Pobudza do myślenia, analizowania, a bohaterowie zdecydowanie zagnieżdżają się w umyśle. To nie jest lektura, przy której czytelnik się nudzi. Czytając, zatraca się i pragnie więcej. Z czystym sumieniem polecam Wam tę opowieść. Jest zupełnie inna niż wszystkie i mam nadzieję, że pokochacie ją tak mocno, jak ja.

„- Zgadzam się, że to nie jest dobry moment, by być razem. Ale jeśli kiedykolwiek jakimś cudem jeszcze się spotkamy, w dowolnym momencie w przyszłości, to wtedy nam się uda, Rory. Zostaniemy parą. Chrzanionym małżeństwem. Pieprzyć cały świat. Jeśli przeznaczenie znowu nas połączy, to damy sobie szansę, za wszelką cenę, słyszysz?” Co się wydarzy, gdy przeznaczenie ponownie postawi ich na swojej drodze? Czy aby na pewno będzie to przypadek? Czy zawarty przed laty kontrakt, dojdzie do skutku? „Niewiarygodne, że osiem lat temu czułam pod dłonią bicie jego serca, gdy się rozstawaliśmy. A teraz chciałabym wyrwać mu to serce z piersi, żeby sprawdzić, czy jeszcze bije. Czy w ogóle tam jest. I czy jest czarne, jak ostrzegała moja matka.” W ostatnim czasie udało mi się nadrobić sporo zaległości i mam naprawdę niezłego powera do czytania. Jeszcze jednej książki dobrze nie odłożę, a już zaczynam kolejną, jedne są fajne inne totalnie beznadziejne. Teraz w moje łapki trafiła powieść mojej ulubionej autorki L.J.Shen, po jej książki zawsze sięgam z ogromną przyjemnością, ponieważ wiem, że będzie mi się ona podobała. Czy tak też było tym razem? Zdecydowanie tak! Po raz kolejny dostałam opowieść, która zdobyła moje serce, piękna, poruszająca, przesiąknięta tajemnicami i niedopowiedzeniami, bez wątpienia nieprzewidywalna, bo tak naprawdę do samego końca nie wiedziałam, czego za chwilę mogę się spodziewać. Przyznam się szczerze, że po tej słodkiej okładce i lekkim opisie spodziewałam się lekkiego i przyjemnego romansu, ale to co otrzymałam, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Druk był straszny, drobny, od którego aż bolały oczy, ale ta opowieść była tak genialna, że nie byłam w stanie odkładać tej książki, dopóki nie dobrnęłam do ostatniej strony. Podczas czytania towarzyszyło mi mnóstwo emocji, żal, smutek, ale i radość, pomimo tego, że relacja Mala i Rory była naprawdę pogmatwana, a tajemnice skrywane przed kobietą przez całe otoczenie były naprawdę przytłaczające, to jednak cała fabuła była tak piękna, że jestem w niej po prostu zakochana i dała mi ona naprawdę dużo do myślenia. Na tym zakończę, ponieważ uważam, że jest to lektura obowiązkowa dla fanów autorki, ale nie tylko, polecam ją każdemu czytelnikowi, który w lekturach szuka poruszającej historii o miłości i przeznaczeniu. Ja kocham losy tej dwójki i wiem, że jeszcze do niej powrócę. Daję jej 9/10! Polecam! Paula https://girlsbookslovers.blogspot.com/2022/03/l_17.html