5/5
20-01-2022 o godz 21:59 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Sympatyczny wyciskacz łez.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-12-2021 o godz 11:57 przez: keyara | Zweryfikowany zakup
Chusteczki się przydają
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-12-2022 o godz 21:47 przez: Dorota Szydełko | Zweryfikowany zakup
Polecam na zimowe dni
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-11-2022 o godz 10:33 przez: Weronika Czarnowska | Zweryfikowany zakup
Piękna powieść!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-07-2023 o godz 14:57 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Super. Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-11-2021 o godz 13:47 przez: Alicja | Zweryfikowany zakup
Zakochałam się
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-10-2023 o godz 11:25 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Cudowana
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-12-2022 o godz 08:24 przez: ucello_rudziczek | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2021 o godz 21:16 przez: bookaholic.in.me
Gdy czyta się wręcz hurtowo to automatycznie wzrastają jakieś wewnętrzne wymagania i niełatwo znaleźć książkę, która zachwyci. Mnóstwo się polubi, spędzi z nimi przyjemnie czas, nawet wzbudzą emocje, ale to nie będzie perfekcja, coś co długo zostanie w pamięci. A ta książka zdecydowanie zasługuje na specjalne miejsce w biblioteczce. Bo choć okładka jak i opis zapowiadają kolejną, romantyczną historię, to nie dajcie się zwieść. Ta lektura ma w sobie jakąś nostalgię. Niesie ze sobą wiele, te emocje nie uderzają od razu, ale gdy odkładamy książkę, to zaczyna do nas docierać cały ogrom zawartych w niej uczuć, przesłań i mądrości życiowych, na które w codziennej gonitwie w ogóle nie poświęcamy czasu. I tak, przyznam się szczerze, ja- czytelnik bez serca, który nie pozwala sobie na wyrażenie jakichkolwiek uczuć względem lektury, po raz trzeci w życiu wyłam jak bóbr. I tu nawet nie chodzi o konkretne wydarzenie, ale o całokształt. Ta książka jest szczególna, ma w sobie głębię, porusza najczulsze struny w sercu i jest lekturą jedną na tysiąc (jak nie więcej). Zdecydowanie powinniście po nią sięgnąć. Josie to dziewczyna, która ma wrażenie, że coś jej w życiu nie wyszło. Pomimo faktu, że dobiega do 30stki nadal nie do końca uporała się z kartami, które rozdał jej los. Ma pracę, która nie przynosi jej satysfakcji, jej (były) chłopak nigdy nie był nawet bliski określeniu księcia na białym koniu. Mieszkanie wynajmuje, w najbliższej perspektywie nie czeka na nią bycie matką i żoną. I z całą pewnością nie znosi świąt, choć jej niechęć jest zrozumiała, gdy pozna się jej historię. Josie wbrew wszystkiemu to naprawdę dobra osoba, która całym sercem kocha swoich najbliższych, choć nie jest najlepsza w okazywaniu tego. Brakuje jej jednak odwagi by sięgać po marzenia, ryzykować, zwyczajnie zacząć żyć. Max to mężczyzna o dwóch twarzach. Z jednej strony to mruk i gbur, tajemniczy i zamyślony, który nie wydaje się być najlepszym towarzyszem zabaw i rozmów. Z drugiej strony potrafi tak cudownie cieszyć się każdą chwilą, czerpać z życia, dostrzegać małe, z pozoru nic nie znaczące rzeczy. Jest wspaniałym bratem i wymarzonym synem. Ale jednak bywają chwile, że się wycofuje, że jego myśli lądują w zupełnie innym wymiarze. Jednak pomimo wszystko to właśnie on ma tę moc, by wyciągać z Josie to, co najlepsze. By pokazywać jej, że nie warto zamykać się na świat i sięgać po swoje. Ale czy uda mu się zmienić jej życie na zawsze? Trudno mi nawet ubrać w słowa jakie wrażenie wywarła na mnie ta książka i niech to będzie jej najlepszym podsumowaniem. Fabułą jest niebanalna, spotykana bardzo rzadko, a do tego sięga gdzieś do głębi czytelnika. Grudzień spędzimy w Londynie, kwiecień w Nowym Jorku, wrzesień w Edynburgu.. a gdzie los zaniesie na w kolejne grudniowe miesiące? To musicie sprawdzić sami! Postaci, które stworzyła Autorka wywierają ogromne wrażenie, opisy oddziałują na wyobraźnię i uwierzcie, że wracając myślami do tej książki, podczas pisania recenzji, mam łzy w oczach, a płaczką naprawdę nie jestem. Tak, czy inaczej, ta książka uświadamia nam, że w życiu happy end pojawia się czasem w zupełnie innej odsłonie niż byśmy sobie tego życzyli, ale jest dla nas tak samo dobry, a nawet lepszy. Ogromnie Wam ją polecam, to jedna z najcudowniejszych książek jaką przyszło mi przeczytać nie tylko w tym roku, ale i w ogóle.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-11-2021 o godz 18:05 przez: Marta
“Jak zawsze w grudniu” Czytacie książki świąteczne ?Ja nigdy nie zwracałam uwagi na to jaka pora roku, święta itp , Nie dopasowywałam tematyki książek po które sięgałam do okoliczności. Ale chciałam w tym roku to zmienić i książka Emily Stone , to już druga świąteczna jaką przeczytałam w tym październiku . Nie wiedziałam czego się po niej spodziewać, przyznaję bez bicia , że nawet opisu nie przeczytałam. Wpadła mi za to w oko opinia , sugerująca, że ta książka doprowadza do łez. W sumie po ok 50 stronach , zaczęłam podejrzewać co może do tych łez doprowadzać, jednak nie chciało mi się wierzyć, że autorka aż tak poturbuje emocjonalnie główną bohaterkę. I wiecie co zrobiłam ? To czego nikt robić nie powinien - zajrzałam na koniec. Ale byłam wkurzona … Na siebie , na całą sytuację , na to co mnie czeka... Już się nie bałam ale nie mogłam uwierzyć, że to nie będzie szczęśliwa historia . Ciągle miałam nadzieję, że się pomyliłam , źle spojrzałam i będzie dobrze ale…nic z tego. Ale po kolei. Josie rozstała się z chłopakiem, który ją zdradził. Zbliżają się święta - czas którego nie znosi bo kilka lat temu , właśnie w tym czasie, zginęli jej rodzice i ten czas , dla niej nie jest wesoły. Przywołuje wspomnienia , ból , poczucie straty .Wciąż ewidentnie nie otrząsnęła się z tego, wciąż cierpi nie mając ich przy sobie. Zamyślona , próbując odgonić bolesne wspomnienia, jadąc rowerem nie skupiła się na tym co przed nią i wjechała w niego - Maxa. Max utknął w Londynie, jego lot do Nowego Jorku został wstrzymany i miał spędzić święta samotnie w hotelu. Jednak mimo zaistniałej sytuacji - spędza ten czas z Josie. Poznają się bliżej, rodzi się między nimi uczucie, którego żadne z nich się nie spodziewało, zaś Max dochodzi do wniosku, że nie może sobie na nie pozwolić i znika . Czy na zawsze ? W tej książce mamy kilka przeskoków w czasie . Zaczyna się właśnie od ich spotkania, następnie autorka przerzuca nas kilka miesięcy dalej , gdy ci dwoje , znów przypadkiem spotykają się ponownie. I tak raz za razem … Mamy w tym czasie okazję dokładniej poznać bohaterów i bliskie im osoby, jednak powód ucieczki Maxa na początku tej historii, poznajemy dopiero pod koniec i mimo ,że zajrzałam , byłam zszokowana tym co się wydarzyło. Rozdziały pisane są zarówno z perspektywy Josie jak i Maxa, dzięki czemu my - jako czytelnicy wiemy więcej niż oni. “Jak zawsze w grudniu” to książka pełna emocji. Jeśli spodziewacie się wesołej świątecznej historii , to ona nie należy do takich. Przy niej lepiej mieć chusteczki pod ręką. Może jest nieco przewidywalna. Ale nie rozczarowuje. Bohaterowie są tu pięknie wykreowani, wyraziści, ciężko ich nie polubić. Jednak główną dwójkę miałam momentami ochotę natrząsnąć , pchnąć ku sobie by wykorzystali ten czas...Życie jest tak ulotne. Szkoda go tracić na wyciąganie pochopnych wniosków , czy niedopowiedzenia . Mogło być tak pięknie… Boli to jak okrutnie wręcz obeszła się autorka z naszą Josie. Dziewczyna straciła już rodziców , święta były dla niej tak trudnym czasem , a teraz…. Nie będę spojlerować, rzucam już i tak pewnie zbyt jednoznaczne aluzje ale wierzcie mi, to książką , która zostanie Wam w pamięci. Warto po nią sięgnąć i nie żałuję , że ją przeczytałam . Szkoda tylko ,że nie można zmienić zakończenia … Polecam i dziękuję wydawnictwu za możliwość jej przeczytania .
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-11-2021 o godz 15:10 przez: pasjonatka.czytania
Książki poświęcone tematyce świątecznej mają swój czar. One pachną świerkiem, smakują piernikiem, a ich klimat sprawia, że wszechobecna nadzieja jest w stanie urzeczywistnić każdy cud. To jest właśnie magia Świąt. Z tego powodu tak chętnie sięgam po książki o takiej tematyce w tym wyjątkowym czasie w roku. Jednak ta książka sprawiła, że wyobrażenia dotyczące Świat przybrały całkiem inne barwy... Nie ukrywam, że pierwsze, czym ta książka przyciągnęła mnie do siebie, to jej okładka. Licząc na kolejną zabawną historię nie spodziewałam się nadchodzącej burzy... Ta książka jest zgoła inna od dotychczas przeczytanych, jeżeli chodzi o świąteczną tematykę. Josie przeżyła ogromną traumę. Pomimo upływającego czasu nie do końca pogodziła się ze swoją stratą. W jej przypadku świąteczny czas nieodzownie łączy się ze wspomnieniami, a te niestety są niezwykle trudne. Magia Świąt nie jest w stanie sprawić, by zapomniała o największej tragedii, jaka miała miejsce w jej życiu. Będąc na życiowym rozdrożu musi podjąć decyzję, w jakim kierunku ma dalej zmierzać jej życie. Przypadkowo poznany mężczyzna sprawia, że jej życie wywraca się do góry nogami, a świąteczny czas staje się trochę bardziej magiczny... Jednak gdy magia Świąt przemija, należy zmierzyć się z rzeczywistością, która sprawia, że kolejny oddech więźnie w gardle, a łzy same napływają się do oczu... Ta historia sprawia, że pojęcie czasu nabiera zupełnie nowego pojęcia. Czasami potrzeba go naprawdę dużo, by oswoić się z bólem, jaki pojawia się w życiu. Z drugiej strony, dostajemy go zbyt mało, by nacieszyć się radosnymi momentami. Historia Josie to opowieść o traumie, która sprawia, że w pełni zaplanowane życie ma być sposobem na szczęście. Gdy plan zawodzi, a przypadkowo poznany mężczyzna udawadnia, że najważniejsze, aby każdy moment w życiu celebrować, Josie zaczyna wykraczać poza przyjęte schematy. Ta książka nie należy do łatwych. Opowiada niezwykle trudną historię. Jednak jej przekaz jest w pełni pozytywny. Główna bohaterka pod wpływem doświadczonych strat przechodzi wewnętrzną przemianę, która skutkuje zmianami w życiu. Wychodząc poza przyjęte schematy, a także oswajając własne demony, podejmuje walkę o własne szczęście. Pomimo tego, że marzenia odnoście własnego szczęścia miały zgoła inne wyobrazenia, szuka go niezależnie od strat, jakich doświadczyła. Ta opowieść spowoduje niejedno wzruszenie, a może, tak jak w moim wypadku, wywoła niemy sprzeciw wobec tego, jak autorka potoczyła losy bohaterów. Jednak jestem pewna, że po przeczytaniu zostanie w pamięci na dłużej. Tego typu książki wstrząsają czytelnikiem przypominając, co tak naprawdę ma znaczenie... Czas nigdy nie będzie naszym sprzymierzeńcem. Nigdy nie będziemy mieli go wystarczająco...dlatego tak ważna jest jego celebracja!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-11-2021 o godz 22:17 przez: ania7770
„Jak zawsze w grudniu” to książka, która rozdarła moje serce na milion kawałków. Długo po jej przeczytaniu nie mogłam dojść do siebie. Ta historia absolutnie zaskoczyła mnie pod każdym względem. Nigdy nie spodziewałam się, że będę odczuwała coś tak głębokiego. Czuję się teraz jakbym dopiero co wyszła z emocjonalnego huraganu, który porwał mnie w swoją otchłań. Emily Stone napisała boleśnie piękną historię o miłości, żalu i przyjaźni, a ja byłam całkowicie pochłonięta od samego początku do końca. To jedna z tych książek, o których nie można przestać myśleć po jej zamknięciu. Uwielbiam to, ale muszę teraz radzić sobie z różnymi emocjami. „Jak zawsze w grudniu” ukazuje realistyczny obraz tego, jak miłość potrafi ukraść nam serce, a potem nieuchronnie je złamać. Jest to eksploracja ścieżki, którą smutek obiera w naszym życiu. Sposób, w jaki wpływa na wszystkie nasze przyszłe decyzje i działania nie opuszczając przy tym nigdy naszego serca. Ta historia może nie skupiać się wokół romantycznego aspektu fabuły, ale mimo wszystko była to piękna, emocjonująca opowieść, która złamie Wam serce. Tylko czy jesteście na to gotowi? Grudzień zawsze był dla Josie bolesnym okresem, przypomina jej o życiu, które utraciła wiele lat temu. Nie czeka na święta, nie słucha świątecznych piosenek i nie dekoruje domu światełkami. Ale co roku wysyła list, chociaż wie, że nikt go nie przeczyta. Max niespodziewanie utknął w Londynie kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Nieoczekiwane spotkanie z Josie rozpocznie ich niesamowitą przygodę. Ale czy w kilka dni można przywiązać się tak bardzo do kogoś zupełnie obcego? Nie mogę wystarczająco powiedzieć, jak pięknie napisana jest ta książka i jak bardzo na mnie wpłynęła. Siedzę teraz i piszę tę recenzję przeżywając tę historię na nowo. Czując, jakby moje serce zostało wyrwane i całkowicie złamane. Mimo to absolutnie uwielbiałem tę książkę i byłam całkowicie zainwestowana w historię Josie i Maxa. Ta powieść przypomniała mi o życiu chwilą. Czasami możemy układać sobie plany, wybiegać daleko w przyszłość, ale co jeśli życie ma dla nas zupełnie inny plan? Czy zastanawialiście się kiedyś nad pytaniem czy lepiej kogoś kochać i go stracić, czy nigdy nie zaznać miłości? Nawet gdy nasi bliscy odejdą, możemy zatrzymać ich w naszych sercach i wspomnieniach. Bo dzięki nim możemy być tu, gdzie teraz jesteśmy. Wszystko, co dzieje się w Naszym życiu ma swój sens, nawet gdy nam się to nie podoba. Zapewniam Was, że nie jest to konwencjonalna bożonarodzeniowa komedia romantyczna. To historia, która nauczy Cię wierzyć w marzenia i za nimi podążać. Bez względu na to, jak niemożliwe mogą się wydawać. Tylko Ty możesz określić, jak daleko możesz zajść w życiu. Zawsze jest rozwiązanie. Nie poddawaj się!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-10-2021 o godz 12:16 przez: zakochanawksiazkach1991
Josie nienawidzi grudnia, ten miesiąc przypomina jej o tym co utraciła, jednak go właśnie wtedy wysyła tajemniczy list, który nigdy nie zostanie przeczytany. Kobieta przypadkowo spotyka Maxa, który z powodu odwołanego lotu utknął w Londynie. To przedświąteczne spotkanie odmieni życie bohaterów. Jak potoczą się losy Josie i Maxa? Jakie tajemnice skrywa mężczyzna? Książka przyciąga z pewnością już sama piękna i zimową okładką, ale zapewniam, że jej treść jest jeszcze piękniejsza! To jedna z tych książek, które po prostu należy przeczytać, ja czytając losy Josie Maxa po prostu przepadałam! Świat wykreowany przez autorkę jest zarazem magiczny i prawdziwy, bohaterowie są świetnie wykreowani, a pomysł na fabułę moim zdaniem niebanalny i świetnie poprowadzony. Poczatkowo może się wydawać, że to kolejny romans, w którym dwoje ludzi przypadkowo się ze sobą spotyka i spędzą razem czas, jednak zagłębiając się dalej w tej historii dojdziecie do wniosku, że ta historia ma w sobie wiele mądrości życiowych. Poprzez kolejne spotkania bohaterów odkrywamy jak wpłynęli na swoje życie i dokąd ich te spotkania zaprowadziły, doświadczymy z nimi wielu radości, ale i chwil smutku oraz złości. Odwiedzimy z bohaterami Londyn, Nowy York, Edynburg i w każdym z tych miejsc coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że mimo przeciwności losu prawdziwa miłość oraz przeznaczenie istnieją naprawdę, tylko należy je dostrzec i poddać się tej magii, tylko czy czasami nie jest na to za późno? Jestem urzeczona postacią Maxa, to właśnie dzięki niemu Josie otworzyła się na świat, mężczyzna swoimi działaniami sprawił, że kobieta zawalczyła o siebie i zaczęła realizować swoje pasje. Czułam, że autorka na koniec zrzuci na czytelnika emocjonalną bombę, jednak nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko i w taki sposób, łamiąc serce czytelnika! Książka "Jak zawsze w grudniu" wzbudziła we mnie ogrom emocji, wzruszyła bez reszty i pozostawiła z wieloma pytaniami. Jestem pewna, że będę często wracała do tej historii myślami. Polecam z całego serca i czekam na więcej takich historii od autorki!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-11-2021 o godz 10:45 przez: Women_books
"Jak zawsze w grudniu" @wydawnictwo_slowne @emstonewrites Książka, która porusza serce i sprawia że dla bohaterów grudzień to nie jest dobry miesiąc. Zresztą mam podobne odczucia, mimo zbliżających się świąt, ten miesiąc ma w sobie wiele radości ale również smutku. Josi nie lubi świat, nie dlatego że denerwuje ja ta bieganina czy czas sztucznych życzeń i uśmiechów. W dzieciństwie spotkała ja tragedia, która calkosci odebrała jej radość że Świat Bożego Narodzenia. Co roku wysyła list, który nigdy nie zostanie odczytany ani dostarczony. Te tradycję stworzyła sama, aby pamięć o bliskich nie zginęła. Przypadkowo podczas jazdy rower, wpada na Maxa, który utknął w Londynie. Ich znajomość zaczęła się niefortunnie, ale przez te parę świętecznych dni, bardzo się do siebie zbliżyli. To spotkanie, rozpoczyna ciąg zdarzeń w których oboje zapragną czegoś więcej. Jednak nie jest możliwe. Tajemnice jaka nosi Max skutecznie zburzy życie Josie. Dziewczyna kompletnie nie jest przygotowana na to, że kolejny raz w grudniu spotka ją takie nieszczęście. Zaczynając czytac te książkę, sądziłam że to będzie piękna opowieść w świątecznym klimacie. Gdzie dwoje ludzi spotyka się przypadkiem i spędzają ze sobą życie. Ehh nic bardziej mylnego. I chociaż od początku czułam że na końcu tej książki wydarzy się coś tragicznego, emocje wzięły górę. A łzy przesłaniały obraz. I z jednej strony byłam zła na Maxa że dał Josie nadzieję na przyszłość. Że pojawiał się i znikał. I chociaż większość ich spotkań była przypadkowa, między bohaterami była wyczuwalna chemia i uczucia, które nigdy nie powinny się pojawić. Chociaż z drugiej strony, każdy z nas ma prawo do szczęścia, mimo że czasami bywa ono chwilowe. Jeśli mam być szczera ta książka nie ma szczęśliwego zakończenia według mnie, a to co spotka bohaterke kolejny raz utwierdza ją w tym że grudzień i święta to nie jest czas radości. W tym miesiącu jej życie kolejny raz spotka koszmar. Historia piękna a zarazem tragiczna. Podobała mi się i chociaż czułam ogromny ból podczas czytania, spedzialam z nią dobrze czas.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-11-2021 o godz 15:40 przez: ank_1985_czyta
Zgodnie z tym co na okładce, jeśli między innymi podobała Ci się książka "Zanim się pojawiłeś" ta jest idealna dla Ciebie. Kocham wspomnianą książkę, a Wam co mogę powiedzieć na początku, że warto zrobić sobie listę zysków i strat, bo samo porównanie do tej właśnie książki powinno dać do myślenia. Bohaterka tej książki Josie nie czeka na grudzień. Dla większości z nas grudzień to miesiąc, w którym wyczekujemy świąt, dla niej oznacza wspomnienie dnia, w którym jej życie zmieniło się całkowicie. Pewnego grudniowego dnia Josie straciła oboje rodziców. Święta zwykła spędzać sama, bo wspomnienia choć odległe są tak bolesne, że nawet spędzenie świąt z dziadkami jest ponad jej siły. W tym roku w grudniu Josie powoduje mały wypadek, wpada rowerem na wysiadającego z taksówki mężczyznę. Na początku nieznajomy traktuje ją bardzo chłodno, ale z czasem zbliżają się do siebie bardziej. Czy w życiu Josie pojawił się właśnie ktoś kto wypełni pustkę w sercu? Historia opowiedziana w tej książce jest piękna. Przyznam się, że unikam tego typu książek, muszę naprawdę mieć wyjątkowy nastrój, żeby sięgać po tego typu fabułę. Porównanie do wspomnianego wyżej tytułu i od razu początek dały mi obraz tego jak prawdopodobnie skończy się ta historia. Jedni lubią porządnie wypłakać się przy książce inni nie. Nie wiem czy istnieje serce, które nie pęknie po przeczytaniu takiej historii, ale do zdobycia mojego serca nie wystarczy oczywista tragedia wpisana w fabułę. Książka musi mnie zachwycić pomimo tragedii. Nie jest sztuką wzruszyć czytelnika przy tego typu historii, myślę, ze sztuką jest, żeby nawet Ci, którzy boją się takich książek, którzy uważają, że mają tyle swoich problemów, że nie chcą dobijać się książką, czytali z przyjemnością nawet jeśli czują w kościach, że to nie skończy się dobrze. Tak, jest to kolejna książka, która zdecydowanie napisana jest w taki sposób, że zdobywa serca czytelników. Bohaterowie stają się dla nas kimś bardzo bliskim. Serce krwawi, ale to książka z tych co lepiej przeczytać i płakać, niż nie poznać tej historii wcale!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-11-2021 o godz 12:09 przez: ksiazkowy_mruczek
‘Jak zawsze w grudniu’ to opowieść, która jest momentami wzruszająca i zabawna, wciągająca a zarazem rozrywająca serce na wiele małych kawałków, by potem powoli je sklejać kawałek po kawałku. Ta historia po prostu złamała mi serce i doprowadziła do łez, a to zdarza się bardzo rzadko. Po okładce zakładałam, że będzie to historia bardzo świąteczna, lekka i nawet przesłodzona. Okazało się, że mimo iż znajdziemy w niej klimaty świąteczne, to nie one stanowią główny wątek, są raczek dodatkiem do całości. Pod tą zimową okładką, skrywa się historia o przyjaźni, złamanym sercu, miłość oraz drodze do nowego początku. Wszytko to połączone w piękną, prostą historię, która daje do myślenia. Książkę czytało mi się bardzo dobrze i lekko, choć nie od samego początku. Na początku miałam wrażenie, że akcja jest trochę za bardzo przeciągana ale gdy w pewnym momencie ruszyła do przodu a karty bohaterów zostawały odkrywane, to już nie mogłam się od niej oderwać. Pędziłam strona po stronie aż dotarłam do końca który sprawił, że łzy leciały mi ciurkiem. Co prawda, trochę się spodziewałam takiego zakończenia tego opowiadania, jednakże to jak autorka je poprowadziła i przedstawiła sprawiło, że emocje wygrały. I pomimo tego, że byłam na to przygotowana, a przynajmniej tak mi się wydawało, to czytająć zakońcenie, łzy leciały mi ciurkie. Sami bohaterowie historii zostali przestawieni w sposób bardzo realistyczny. Bardzo miło ich będę wspominać, a zwłaszcza babcię głównej bohaterki oraz jej szaloną przyjaciółkę. Czemu? To już sami musicie sprawdzić. „Jak zawsze w grudniu’ - książka, która wyciśnie z Was łzy, zapadnie wam w pamięć i jednocześnie da iskierkę nadziei na nowe jutro. Bardzo mocno Wam ją polecam, gdyż ta opowieść skradła moje serce i mam nadzieję, że zrobi to samo z Waszymi. Tylko nie zapomnijcie przygotować chusteczek, i to dużej ilości. Będą Wam potrzebne! Na sam koniec zostawię Was z cytatem z książki o którym za wszelką cenę chcę pamiętać: ‘Nie da się tak planować całego życia, bo ma ono w zwyczaju odmówić współpracy.’
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-11-2021 o godz 08:50 przez: Lucyna Tomoń
Po świąteczne książki, których akcja nie dzieje się w Polsce, staram się sięgać najwcześniej. Głównie dlatego, że klimat Świąt, to dla mnie jednak wszystkie polskie tradycje. Lubię jednak odpowiednio wcześniej, na przykład w listopadzie ;-) zanurzyć się w klimat zupełnie inny niż ten nasz, polski. Zachęcona opisem, w którym wydawca pisze, że to książka idealna dla fanów "Zanim się pojawiłeś" i "Last Christmas". Główni bohaterowie wpadają na siebie w wyniku małej stłuczki. Ich losy przeplatają się, a potem... nagle zupełnie rozłączają. Mija wiosna lato, jesień, aż czytelnik ponownie wędruje za bohaterami (którzy w tym czasie żyją osobno, w zasadzie bez szans na ponowne spotkanie) do Bożego Narodzenia, które wszystko zmienia. Naturalnie, jeżeli spojrzymy, do jakich książek wydawnictwo porównało "Jak zawsze w grudniu", możemy się spodziewać, że wydarzy się coś... trudnego. Nie będę spojlerować, zatrzymam się w tym momencie, ale tak, proponowałabym przygotować sobie chusteczki. Główna bohaterka ma za sobą trudne przeżycia, właśnie rozstała się ze swoim chłopakiem. Są Święta, a ona najprawdopodobniej zostanie sama. Do tego musi iść na nudną firmową wigilię. Z pomocą przychodzi Max, który... tak szybko jak się pojawi w jej życiu, tak szybko z niego zniknie. To nie jest typowa, sielankowa historia świąteczna, w której wszystko kończy się happy-endem. Pojawiają się łzy, które trudno opanować, wzruszenie i poczucie chyba niesprawiedliwości. Życie, a w zasadzie autorka w ogóle nie oszczędza Josie. Czytelnika może zaskoczyć fakt, że książka nie dzieje się w zasadzie wyłącznie w Święta, ale od Bożego Narodzenia, do następnego. Przez to ta świąteczność nieco się rozkłada. "Jak zawsze w grudniu" to piękna, wzruszająca historia o tym, że życie rzadko bywa bajkowo- sielankowe. Taka, po przeczytaniu której ma się ochotę kogoś przytulić, popłakać. To trochę taki świąteczny "Promyczek" :-). Lucyna Tomoń/ https://today-ornever.blogspot.com/2021/11/jak-zawsze-w-grudniu-emily-stone.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-11-2021 o godz 15:52 przez: Anonim
Zaczytana_mam Jeśli macie ochotę na tą książkę to posłuchajcie mojej rady i zaopatrzcie się w cała paka chusteczek🙈 z pewnością sie Wam przyda.❤ ❤❤❤ Josie Morgan nigdy nie czeka na grudzień. Miesiąc ten zawsze jej przypomina o życiu, które utraciła dwadzieścia lat temu. A kiedy tylko słyszy w radiu świąteczną piosenkę, z marszu je wyłącza. Ma ochotę zrywać kolorowe łańcuchy, którymi jej współlokatorka upiera się dekorować mieszkanie. I co roku wysyła list, który wie, że nigdy nie zostanie przeczytany. Max Carter nie spodziewał się, że kilka dni przed Bożym Narodzeniem utknie w Londynie. Nie spodziewał się, że tak trudno będzie mu się pożegnać z kobietą, którą ledwie zna. Z drugiej jednak strony nie spodziewał się, że się zakocha. W tym jednak roku, kiedy grudniowy list Josie prowadzi ją do Maxa, przypadkowe spotkanie zmieni życie obojga w doprawdy niezwykły sposób. A ich historia dopiero się zaczyna ❤❤❤ Zaczęłam czytać książkę i co? Nic🤷‍♀️ nie czułam że to jest świetna książka ze to jest to. Wręcz wydawało mi się ze to będzie historia która mnie zanudzi na śmierć 😅 Ale UWAGA! To było mylne odczucie bo potem robi się naprawdę ciekawie. Książka rozkręca się i możemy się trochę pousmiechać chodz jest moment ze potrzebujemy właśnie tej paczki chusteczek bo łzy płyną po policzku. Fabuła książki na początku trochę zanudza ale potem jest dość ciekawie i książka pochłania czytającego. I jak na początku gdy zaczęłam czyta byłam sceptycznie nastawiona do tej książki tak teraz polecam ja każdemu jest naprawdę bardzo dobra! To nie jest typowa opowieść świąteczną gdzie jest tylko radość i dzieja się rzeczy o których się nie śniło bohaterą tak jak i Czytelnikowi. Książka wywarła u mnie ogrom emocji co nie zdaza się często wiec trafia do listy moich ulubieńców i napewno na bardzo długo zostanie w mojej pamięci. A kiedyś jeszcze do niej wrócę...uwielbiam takie historię!❤❤❤
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-11-2021 o godz 18:42 przez: Nasturcja
Pisałam tu już kiedyś, że wierzę w to, że to książki nas znajdują. Po raz kolejny miałam okazję przekonać się, że tak jest. "Jak zawsze w grudniu" autorstwa Emily Stone trafiła w moje ręce pod koniec października, ale czytanie zaplanowałam sobie na początek listopada. Ten czas pomiędzy Zaduszkami a świętami Bożego Narodzenia jest dla mnie bardzo trudny. Podobnie jak Josie, główna bohaterka, w okolicy świąt straciłam tatę... Z jednej strony ta książka rozdrapała stare rany, a z drugiej okazała się dla mnie terapią. Przeżywałam ból straty na nowo, ale wiadomo nie od dziś, że tylko stawiając czoła lękom nabieramy siły. Nie mogę wam za wiele zdradzić jeżeli chodzi o fabułę, bo popsułabym cały efekt. Na samym początku czytałam tę historię z zaciekawieniem, później wydawała mi się troszeczkę przeciągnięta, co okazało się swoistym podłożem do spektakularnego zakończenia. I rzeczywiście ostatnie rozdziały wywołały we mnie taki szok i niedowierzanie, taką lawinę emocji, że nie mogłam się pozbierać. Po zakończeniu ten spokojny środek nabrał sensu, tak jak nabierają sensu wspomnienia z naszego życia, krótkie chwile, które nigdy nie wrócą, a oddalibyśmy wszystko, żeby niektóre przeżyć jeszcze raz... Ciężar braku możliwości pożegnania się z najbliższymi osobami nosimy w sobie całe życie. Nie znamy dnia, ani godziny. I wiem co mówię. Nie zapominajcie mówić swoim bliskim, że ich kochacie. Też chciałam to powiedzieć, ostatni raz. Zabrakło mi pięciu godzin... To mała być recenzja, a jest trochę wspomnień i prywaty. Przepraszam Was za ten chaos. Ale czy nie jest najlepszą recenzją to, że książka wywołuje tyle emocji, że nie można powstrzymać łez albo że historia żyje w nas? Ta opowieść wbrew pozorom nie jest smutna. Niesie ogrom nadziei i pokazuje czym jest prawdziwa miłość. Dajcie się ponieść, zatraćcie się w niej, a zobaczycie, że było warto.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-11-2021 o godz 21:34 przez: Ewelina
🌷"Nie da się tak planować całego życia, bo ma ona w zwyczaju odmawiać współpracy" 🌷"Życie jest za krótkie,aby nie robić tego, na co ma się ochotę" 🌷"Jeśli się chce, aby coś się udało, to trzeba nad tym ciężko pracować" 🌷"Wiara oznacza ufanie w coś, kiedy zdrowy rozsądek mówi, że jest inaczej" Wolicie świąteczne książki ze szczęśliwym zakończeniem, czy wręcz odwrotnie? Z takim, które było smutne? Ja zdecydowanie szczęśliwe. Czy "Jak zawsze w grudniu" zadowoliło mnie swoim zakończeniem? Josie nie lubi świąt. Zamiast ze szczęściem, grudzień kojarzy jej się ze śmiercią i utratą najbliższych. Co roku wysyła list, który nigdy nie zostanie przeczytany przez adresatów... Pewnego dnia wpada na Maxa, który utknął w Londynie. To spotkanie odmieni ich życie na zawsze... Czy między nimi zaiskrzy? Czy będą parą? Czy pokochają święta? Jaką tajemnicę skrywa Max? Co skłoniło mnie do przeczytania tej książki? Zdecydowanie piękna okładka! Od razu wpadła mi w oko. Moją decyzję przypieczętowała "polecajka", która zapowiadała wzruszającą historię oraz romantyczną podróż, której nie da się zapomnieć. Czy się z nią zgadzam? Zdecydowanie tak! Co to była za książka! Przyznaję, że początek nie wydał mi się wciągający. Był wręcz schematyczny, ale w pewnym momencie przepadłam! Nie mogłam jej odłożyć i musiałam przeczytać ją do samego końca. Było magiczne, zimowo i bardzo romantycznie. Autorka podzieliła książkę na pięć części. Dwie ostatnie wyczerpały mnie emocjonalnie i złamały mi serce.💔 Nie spodziewałam się takiego zakończenia.😢 Płakałam i nie dowierzałam, że tak, może się skończyć świąteczna książka. Zapewniam Was, że sięgając po nią, nie zapomnicie tej historii do końca życia. Ale przestrzegam, będą potrzebne chusteczki! Jeśli szukacie zimowej książki, która wzrusza i na zawsze zapada w pamięci, to ta książka jest dla Was❤️ Gorąco polecam ❤️
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji