Czekałam na tą książkę z niecierpliwością. Lubię blog Marty więc byłam bardzo ciekawa czym zaskoczy mnie w swojej książce. Niestety nie zaskoczyła mnie niczym. Książka co prawda ładnie wydana, jak na polskie publikacje, ale już przepisy i zdjęcia nie zrobiły na mnie wrażenia. Książkę polecam raczej dla osób zaczynających swoją przygodę z kuchnią wegetariańską /wegańską. Ja z niej nie skorzystam.
Od jakiegoś czasu śledzę pozycje książkowe traktujące o kuchni bezmięsnej w naszym kraju. Z przykrością muszę stwierdzić, że tych naprawdę ciekawych (jak np. "Zaskakujące Tofu") jest naprawdę niewiele. A jeśli już są, to prezentacja przepisów jest nijaka, żeby nie powiedzieć żadna. Sytuację tą zmienia z całą pewnością: Jadłonomia". Jestem pod dużym jej wrażeniem. Zawarte w niej przepisy są jednocześnie proste jak i nowatorskie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Autorka potrafi subtelny sposób połączyć tradycyjne warzywa i owoce z egzotycznymi składnikami. Podobają mi się propozycje zamiany jednych składników innymi oraz podział rozdziałów ze względu na rodzaje warzyw. Praktycznie każdy jest w stanie wykonać oryginalne dania, które zaskoczą nie jednego. Książka nie tylko zawiera ciekawe przepisy, ale również towarzyszące im fotografie prezentują dania w smakowity sposób. Cała szata graficzna została przygotowana w profesjonalny sposób tak by dodatkowo zachęcić czytelnika do wypróbowania przepisów. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że ta książka kulinarna to prawdziwa perełka na naszym rodzimym rynku wydawniczym.
Książka ładnie wydana... i to tyle pozytywnych określeń na tę pozycję. Zachęcona mnóstwem ciekawych i oryginalnych przepisów na stronie internetowej Marty Dymek nabyłam tę książkę kilka miesięcy temu. Dla przeciętnego Kowalskiego albo kogoś kto dopiero zaczyna swoją przygodę z weganizmem zawarte w książce przepisy zawierają zbyt wiele mało znanych u nas produktów, często trudno dostępnych i drogich. Od pierwszej strony zniechęca do gotowania konieczność niezbędnego syropu z granatów. W kolejnych przepisach straszy syrop daktylowy, asafetyda, woda pomarańczowa, woda różana, różnego rodzaju pudry warzywne... Możliwe, że książka spodoba się osobom, które już od dawna żywią się głównie roślinami i miały okazję i potrzebę nabycia już tych niespotykanych na co dzień artykułów, a także wytrwalszym i bogatszym ludziom chętnym do spróbowania tych ciekawych potraw. Ja zniechęciłam się skutecznie. Bardzo żałuję wydanych na książkę pieniędzy.
Przyznanie się do niejadania mięsa bywało niegdyś aktem prawdziwej odwagi – odszczepieńca w najlepszym razie traktowano pogardliwym żarcikiem na temat jego warzywnie niemrawego temperamentu. Najgorsze przychodziło jednak ze strony tych, którzy w wegetariańskiej diecie widzieli zagrożenie dla rodziny, ojczyzny i wiary. Kto nie tykał mięsa, wyrzekał się za jednym zamachem dziedzictwa ojców, poematów Mickiewicza oraz zdrowia przyszłych pokoleń. Dziś, gdy jadanie soczewicy i cieciorki przestało być kojarzone z przynależnością do niebezpiecznych sekt, można bez stresu dywersyfikować dietę, a dla spragnionych bezmięsnych wrażeń wydaje się piękne książki kucharskie takie jak Jadłonomia Marty Dymek. Tytuł zobowiązuje – książka jest słusznych rozmiarów, w twardej oprawie i kryje w sobie prawdziwą skarbnicę przepisów na dania z marchwi, selera, brukselki, pasternaka i buraka. Zachwycająca zupa z korzenia pietruszki i gruszki walczy o naszą uwagę z kalarepą nadzianą lubczykowym ryżem, kapuśniak po indyjsku z pasztetem z selera, a flaki z boczniaków z pieczonym topinamburem... Autorka, mimo młodego wieku, jest zaprawiona w kuchni wegatariańskiej i wegańskiej. Książka jest bowiem kontynuacją jej kulinarnego bloga o tym samym tytule. Jadłonomia to w świecie wegan i wegetarian blog-instytucja, czytany i nagradzany; m.in. w 2013 r. tytułem „Kulinarnego Blogu Roku”. Wyróżnienie ze wszech miar zasłużone, bo blog jest nie tylko smakowity i praktyczny w obsłudze, ale przy tym wszystkim bardzo piękny graficznie. Podobnie jak jego papierowe wydanie: wspaniałe fotografie, czytelne opisy i porady. Książkę po prostu chce się wertować, czytać i oglądać zwłaszcza, że bezmięsne dania tak ładnie wychodzą na zdjęciach. Do jedzenia warzyw nie trzeba już nikogo przekonywać. Wiadomo: zdrowe, tanie i dietetyczne. Warto natomiast namawiać – i to autorka z wielkim zaangażowaniem czyni zarówno na blogu, jak i w książce – do poszukiwania nowych form kulinarnego wyrazu dla buraka czy szpinaku, tak by warzywa wyszły wreszcie z getta „jarzynki do mięsa” czyli ciapniętej byle jak brei marchewkowo-groszkowej albo zasmażonej na smalcu kapustki w kolorze ścierecznym. Niezależnie od tego, czy nie wyobrażacie sobie życia bez schabowego, czy też ignorujecie działy mięsne, sięgnijcie po Jadłonomię i skomponujcie na przykład taką warzywną ucztę: Przystawka: bruschetta z brzoskwinią i rukolą, Przystawka ciepła: cappuccino szparagowe, Danie główne: soczewica z dynią i wędzoną papryką Deser: ciasto buraczane z czekoladą Drżyjcie mięsożercy, nadchodzi era pietruszki!
30-09-2015 o godz 00:00 przez:
Łucja Ciesielska
|Empik recenzuje
Pięknie wydana książka z ciekawą zawartością. Jeśli chodzi o kuchnię, to uwielbiam inspiracje i fajne pomysły, a w Jadłonomii to wszystko znalazłam. Od dawna zwracam uwagę na to jak jemy, moja rodzina i ja, jestem także czytelniczką i fanką bloga Marty Dymek. Ta książka to wiele ciekawych informacji, ciekawostek, porad, przepisów dla wszystkich większych i mniejszych smakoszy.. Dzięki książce pani Marty mogłam dowiedzieć się o wielu produktach, ich zastosowaniach, zaś wybór przepisów jest naprawdę duży. Każdy znajdzie tu jakąś kulinarną inspirację dla siebie. Opierając się na przepisach z tej książki przekonałam się do niektórych produktów, poszerzyłam także swoje kulinarne menu, z czego najbardziej chyba cieszy się moja rodzina :-) Wiele przepisów było dla mnie prawdziwą ciekawostką i zaskoczeniem, jednak mam teraz fajne kulinarne pomysły na rodzinne spotkania i przyjęcia. Jak dotąd wszystko z powodzeniem się sprawdziło, gościom smakowało, nawet niejadkom.. :-) Tak więc książkę pani Marty serdecznie polecam.
24-09-2015 o godz 00:00 przez:
sandilia
|Empik recenzuje
Zauważyłam, że od jakiegoś czasu ludzie zaczęli coraz większą wagę przywiązywać do zdrowego odżywiania się, do kupowania jedzenia "z głową", do gotowania "smacznie i zdrowo". Coraz więcej jest też programów telewizyjnych i blogów na temat gotowania. Na blog Marty Dymek jadlonomia.com trafiłam kilka miesięcy temu i zachwycona pomysłowością autorki od razu zamówiłam książkę. Lubię mieć zawsze moje ulubione przepisy pod ręką. Receptury stworzone przez Martę Dymek są w większości nieskomplikowane i co najważniejsze - dania zwykle można zrobić z ogólnodostępnych produktów. Zawsze wybieram dania tak, abym mogła je przyrządzić z produktów sezonowych - czyli na przykład zupę z cukinii zrobię jesienią, bo wtedy to warzywo jest najświeższe i najbardziej wartościowe. Ta książka to skarbnica cudownych, smacznych, pachnących dań - nie tylko dla jaroszy. Bo choć przepisy nie uwzględniają mięsa, są tak smakowite, że usatysfakcjonują nawet najbardziej zatwardziałego mięsożercę :-) Jest pysznie i zdrowo - polecam!
23-07-2016 o godz 00:00 przez:
airada
|Empik recenzuje
Świetne przepisy, ciekawe, niektóre nawet bardzo. Wiele z nich stanowiło dla mnie kuchenną inspirację, bo kuchnia oparta na produktach roślinnych wzbudziła moje zainteresowanie, zwłaszcza w porze wiosenno-letniej. Już jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że latem z powodzeniem mogę obyć się bez mięsa na obiad, ewentualnie mogę je zastąpić innymi produktami. Czasami bowiem zwyczajnie nie mam ochoty na mięso i tu przyszły mi z pomocą dania proponowane przez Martę Dymek. Nowatorskie, smaczne, zdrowe, na różne okazje, zauważyłam, że w porze letniej takie przepisy sprawdzają się najlepiej, na każdą porę dnia.