Jestem Fanką Justyny ale tak szczerze trochę się obawiałam kiedy odsłuchałam całą płytę byłam tym zachwycona bo od projektu graficznego po muzykę Hylę czoła naprawdę Justyna wykonała bardzo dobrą robotę i jestem tą płytą zachwycona tak samo jak poprzednią animą a porównania Justyny do Kayah w ogóle się nie sprawdziły .
Kolejna płyta Steczkowskiej wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Ciekawy pomysł na zestawienie polskiej Divy z serbską, cygańską nutą chyba nie do końca wypalił... Choć muzycznie płyta jest nawet, nawet, to wokalnie Steczkowska zawodzi na całej linii. Zapytałem dziś kumpla, puszczając mu te płytę, czy nie uważa, że Justyna śpiewa za wysoko? Bez wahania odparł - tak, dodając jednak, że wyróżnia się tym trochę na tle innych polskich wokalistek. Dla mnie nie jest to jednak żaden argument, żeby z płyty na płytę brzmiała tak samo. Tu, na dodatek wygląda to tak, jakbyśmy mieli do czynienia z czwartoklasistką na szkolnej akademii, która jest tak skupiona na pilnowaniu linii melodycznej, że jej śpiew jest może czysty, ale całkowicie pozbawiony wyrazu i emocji. Nie w każdym przecież utworze pasuje takie "eleganckie" artykułowanie dźwięków i słów. Brakuje mi pazura, jaki pokazała Kayah na swojej płycie z Bregoviciem. Steczkowska jest zbyt "sztywna" na taką muzykę. W ostatnim, rzewnym cygańskim songu "Płoną maki, kapie wino" sprawia wrażenie, jakby śpiewała kolędę w kościele Emotikon frown Choć bardzo mi się podoba "Biel całuje biel" i głos Justyny razi mnie tu najmniej, to jednak najmocniejszymi momentami płyty są te fragmenty bez niej- instrumentalne kompozycje "Rumunija " i "Vranijski cocek", gdzie błyszczy trąbka Bobana, oraz piękny romski hymn "Dżelem, Dżelem"... Tytuł płyty "I na co mi to było?" nie jest więc chyba tak całkiem przypadkowy... Z sympatii dla Justyny nie chciałbym kończyć moich wrażeń z przesłuchania tej płyty tak ponuro, powiem więc na osłodę, że Steczkowska bardzo ładnie prezentuje się na zdjęciach we wkładce