Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Sprawdź jak złożyć zamówienie krok po kroku.
Możesz też zadzwonić pod numer +48 22 462 72 50 nasi konsultanci pomogą Ci złożyć zamówienie.
„Hewi Metal” to album grupy Nocny Kochanek, którą tworzą członkowie zespołu Night Mistress. Krążek zawiera klasyczny i melodyjny heavy metal ze współczesnym brzmieniem podany z nutką power metalu. Uwagę zwracają teksty napisane z przymrużeniem oka. Muzycy Nocnego Kochanka jako nieliczni komponują utwory z ogromnym dystansem do samych siebie oraz do wizerunku zazwyczaj kojarzonego z heavy metalem.
Nocny Kochanek, alter ego zespołu Night Mistress, powstał w 2012 roku, kiedy NM nagrali utwór „Minerał Fiutta” do animowanego filmu dla dorosłych „Zemsta Faraona”. Nazwę zespół zawdzięcza Bartoszowi Walaszkowi - reżyserowi „Zemsty Faraona”, a także popularnej kreskówki „Kapitan Bomba”, w której wielokrotnie można było usłyszeć muzykę Night Mistress.
Okładkę albumu zaprojektował znany rysownik komiksów Robert Adler – twórca m.in. serii kultowych „48 stron”.
Tytuł: | Hewi Metal |
Wykonawca: | Nocny Kochanek |
Dystrybutor: | Sonic Distribution |
Data premiery: | 2015-11-06 |
Rok nagrania: | 2016 |
Producent: | Dystrybucja |
Nośnik: |
CD
|
Liczba nośników: | 1 |
Rodzaj opakowania: | Digipack |
Wymiary w opakowaniu [mm]: | 125 x 7 x 140 |
Indeks: | 18446364 |
Podziel się na Facebooku
Właśnie zrecenzowałem Hewi Metal
„Hewi Metal” to album grupy Nocny Kochanek, którą tworzą członkowie zespołu Night Mistress. Krążek zawiera klasyczny i melodyjny heavy metal ze współczesnym brzmieniem ...Żeby daleko nie szukać, wystarczy spojrzeć na okładkę albumu. Pośród pozornie nieskładnych bohomazów na murach pojawiają się dwa zespoły: Iron Maiden, którego koneserom mocniejszych brzmień przedstawiać nie trzeba oraz KAT spod znaku polskiej ziemi. Inspiracja metalowym zespołem światowego formatu oraz balladami krajan, mocno słyszalna na pierwszych nagraniach oraz anglojęzycznych albumach: The Back of Beyond (2011), Into the Madness (2014), zdecydowanie wychodzi zespołowi na dobre, pozwalając fanom muzyki metalowej na znalezienie punktu odniesienia. Cokolwiek o tym nie myśleć, nauka od najlepszych, którzy wydeptali pewne ścieżki wiele lat wcześniej, nie jest niczym złym; zwłaszcza, gdy możliwości wariacji w ramach gatunku kurczą się z każdym mijającym rokiem. Ponadto, aby trafić w ucho słuchacza, a nawet pozostać w nim na dłużej, trzeba jeszcze uczyć się efektywnie. Krzysiek Sokołowski i spółka odrobili swoją lekcję wzorowo. Podpisuję się rękami i nogami pod stwierdzeniem, że wielu aspirujących znacznie wyżej mogłoby się uczyć od nich celnego przekazu, ważniejszego od bylejakości serwowanej przez wielkie pralni pieniędzy (czytaj: wytwórnie).
Muzyczna zawartość krążka to dziesięć polskich kawałków ocierających się w warstwie tekstowej co najmniej o śmieszność, a dla co wrażliwszych - obrazoburczość. Rzeczywiście, nagranie ballady o zaplątaniu w kobiece włosy (Zaplątany), alkoholu lejącym się strumieniami (Piątunio, Ostatni numer), czy motywu do kreskówki Kapitan Bomba, będącego testem na tolerancję KRRiT-u (Minerał Fiutta) wywołuje w najlepszym razie konsternację. Kilka głębszych (niekoniecznie oddechów) pozwala jednak odkryć, że rytm perkusji i porządne szarpnięcie gitarą współgrają z mocnym głosem wokalisty i – co ważniejsze, wpasowują się w solidne, metalowe brzmienie. W sukurs przychodzi warstwa tekstowa, której prostota staje się wręcz atutem: nie tylko gładko przechodzi przez gardło, ale przykuwa uwagę prawdziwością przekazu. Kto choć raz nie wyczekiwał końca dnia w pracy, niekoniecznie w takim celu, jak w Piątuniu? Kto nigdy nie dał się złapać na pytaniu w rodzaju: Andżeju, jak Ci na imię? Czyje święta nie wyglądały nigdy choć trochę tak, jak w Kacprze, Andżeju i Baltazarze? Kto nie chciał być kiedyś Wielkim Wojownikiem? Konia z rzędem temu, kto nigdy nie tykał pewnych świętości patykiem, niczym w Diable z Piekła! Wymieniać można jeszcze dłużej. Udawanie świętszego od papieża i poprawnego politycznie kosztuje dziś więcej wysiłku, niż jest warte. Nocny Kochanek zyskuje także sposobem, w jaki pozbawia zadęcia większość tematów tabu polskiego podwórka. W przeciwieństwie do Kabanosa, również wpisującego się w parodystyczny nurt, Nocny Kochanek lawiruje na linie pastiszu nieporównywalnie swobodniej. Niezamierzone porównanie wypada na korzyść ekipy z Night Mistress, która krytyce się nie kłania. Kiedy pod kawałkiem Andżeju pojawił się komentarz: Szkoda, że chłopaki zamiast grać naprawdę fajny Heavy Metal postanowili zostać "Małpami Walaszka"(…), odpowiedź była prosta: też żałujemy. Proste i trafione w punkt.
Cieszy fakt, że zespołowi udało się wyruszyć w ogólnopolską trasę koncertową Hewi Metal Pany 2016. Bilet na koncert nadal jest tańszy niż płytka, więc o sile przekazu metalu, który się powadze nie kłania, wszyscy wątpiący mogą przekonać się naocznie. Pomimo, że prawdziwy talent obroni się sam, polecam zrobić coś szczytnego dla polskiej muzyki… i biegiem zamówić płytkę, rechocząc z naszych wyreżyserowanych czasów. Niekoniecznie w piątek po południu i przy wódeczce, bo chłopaki równie dobrze wchodzą na trzeźwo.
Dla mnie jest powrotem do czasów młodości, kiedy metal nie był jeszcze naznaczony przesadnym "zadęciem" i wyścigiem do grania szybciej, mroczniej i ciężej.
Czy słychać wyraźne inspiracje klasykami gatunku? Owszem, ale nie jest to żadną ujmą dla Nocnego Kochanka. Ba, gdy słucham teraz "klasyków" to mogę śmiało powiedzieć że uczeń przerósł mistrza :)
Dawno nie spotkałem się z tak "równą" płytą. Tu w zasadzie nie ma słabych utworów a udział Joanny Kołaczkowskiej w "Zaplątany" jest dodatkowym smaczkiem.
Gorąco polecam!
„Hewi Metal” jest 3. płytą tej formacji.
Już sama nazwa albumu pokazuje, że muzycy podeszli do nagrywania na większym luzie. Słychać to jeszcze bardziej w tekstach utworów, gdzie każdy został napisany w ojczystym języku co jest nowością w zestawieniu z poprzednimi płytami. W sferze tekstowej tego albumu nieustannie towarzyszy humor i dystans do siebie.
Muzycznie jest to solidne, melodyjne, pełne finezji heavy-metalowe granie. Żaden utwór nie odstaje od reszty. Znajdziemy tu wpływy takimi kapelami jak Iron Maiden, Judas Priest, Black Sabbath. Wszystko wsparte kapitalnym wokalem Krzysztofa Sokołowskiego. Słychać we wszystkim świeżość i radość z grania. Dobra muzyka inspirowana mistrzami ciężkiego grania plus zabawne teksty, dało nam właśnie „Hewi Metal”.
Myślę, że zespół dobrze zrobił wydając album pod inną nazwą, gdyż w ten sposób mogli śmiało oddzielić poważniejszą część swojej twórczości po angielsku, od tej napisanej z humorem po polsku. „Hewi Metal” polecam nie tylko fanom ciężkiego grania, ale również tym, którzy z metalem nie mieli nigdy do czynienia. Może humorystyczny akcent tego krążka, pozwoli Wam spojrzeć na ten gatunek z pozytywnej strony.
Polecam wszystkim, tego trzeba posłuchać!