5/5
02-07-2018 o godz 13:53 przez: Monika Panfil
Hołd dla Słonia Ludzie związani z górami lub interesujący się tym tematem od razu domyślają się o kogo chodzi. Zaś ci, którym literatura i tematyka górska są zupełnie obce, szybko powinni nadrobić zaległości. Przyznaję, że sama należałam do tej drugiej grupy. Z zaciekawieniem sięgnęłam jednak po książkę „Droga Słonia” autorstwa Bartka Dobrocha. Kim jest Słoń? To Artur Hajzer – polski himalaista, biznesmen, założyciel dwóch kultowych marek polskiej odzieży outdoorowej – Alpinusa i HiMountain. Z okładki książki spogląda na czytelników siwiejący mężczyzna, o posturze znacznie odbiegającej od naszych wyobrażeń na temat aparycji himalaistów. To właśnie wyglądowi Hajzer zawdzięcza swój nieśmiertelny przydomek – Słoń. Książka Dobrocha to pierwsza biografia twórcy programu „Polski Himalaizm Zimowy. Autor zadał sobie sporo trudu, aby krok po kroku opowiedzieć historię Hajzera. Od dzieciństwa, które himalaista spędził z matką i siostrą, praktycznie bez ojca, przez młodzieńcze fascynacje wspinaczką i górami, po pierwsze wyprawy i górskie sukcesy, osiągane u boku legendarnych himalaistów – Jerzego Kukuczki czy Wandy Rutkiewicz. Dobroch kreśli w swojej książce interesujący obraz człowieka ambitnego, nastawionego na realizację celu, doskonałego organizatora i urodzonego lidera. Hajzer ożywa we wspomnieniach rodziny, przyjaciół, towarzyszy wypraw, bliższych i dalszych znajomych, współpracowników, ale – także wrogów. Dzięki temu udaje się autorowi uniknąć biografii jednostronnej, jawnej laudacji Słonia. Nie znajdziemy w tej książce jedynie superlatyw i słów uwielbienia. Pada też sporo ocen – subiektywnych odczuć osób, które poznały Artura Hazjera jako upartego, zdeterminowanego mężczyznę, gotowego do poświęceń i walczącego o swoje zdanie i swoje poglądy do upadłego. To, co dla jednych jest ogromną zaletą polskiego himalaisty, dla innych stanowi niewątpliwą wadę. Autor nie ocenia jednak poczynań Hajzera. Pozwala czytelnikowi poznać swoje bohatera z wielu stron i samemu wyrobić sobie opinię na jego temat. Dzięki „Drodze Słonia” możemy przejść wspólnie z Arturem przez kolejne etapy jego życia. Towarzyszymy mu w chwilach chwały i w chwilach słabości. Doskonałe pisarskie wyczucie, rzetelna dziennikarska praca oraz świetne zdjęcia – z których spogląda na nas Słoń w różnych momentach swojej życiowej podróży – sprawiają, że książkę czyta się z niekłamaną przyjemnością i dużym zainteresowaniem. Nawet ktoś, kto nigdy nie miał do czynienia literaturą górską, nie będzie potrafił oderwać się od biografii tego niezwykłego człowieka. Gorąco polecam i zachęcam, żeby wybrać się w podróż „Drogą Słonia”
Czy ta recenzja była przydatna? 3 0
5/5
02-10-2018 o godz 10:44 przez: Anonim
Na początku lipca 2013 roku do Polski dotarła smutna wiadomość. Artur Hajzer nie żyje. Na stokach góry Gaszerbrum I zgnał himalaista (pierwszy zimowy zdobywca Annapurny), biznesmen, a przede wszystkim mąż i ojciec dwóch synów. W środowisku wspinaczy i miłośników gór został zapamiętany jako twórca i szef programu Polski Himalaizm Zimowy 2010 - 2015. Książka Bartka Dobroch jest upamiętnieniem jego dokonań, jest hołdem dla Słonia (takie przezwisko zyskał Hajzer dzięki swojej postawnej sylwetce). "Artur Hajzer. Droga Słonia" to biografia, która z całą pewnością nie jest "przesłodzoną" laurką. To opowieść o człowieku. O jego ciemniej i jasnej stronie. O trudnym dzieciństwie i rozbitej rodzinie. O pierwszych wspinaczkach w Tatrach. O początkach w biznesie outdoorowym. O przyjaźniach, które w górach się zaczynają i często tam kończą - brutalnie przerwana przez śmierć. To historia opowiedziana nie jednym głosem. Swoim wspomnieniami dzielą się m.in. Martyna Wojciechowska, Adam Bielecki, Krzysztof Wielicki, a także wiele innych przyjaciół i krewnych himalaisty. Autor pozostawia dla nich przestrzeń, wyzbywa się wszelkich ocen i krytycyzmu. Staje się pośrednikiem między nimi, a czytelnikiem. Widać, że książka nie była pisana na kolanie. Dobroch oddał jej całe serce, a także trzy lata żmudnej pracy. Myślę, że docenią to nie tylko fani himalaizmu, ale również miłośnicy dobrej i profesjonalnie napisanej literatury. :) Aleksandra
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
16-06-2018 o godz 00:00 przez:  WiktorGlaza | Empik recenzuje
Taka biografia należała się w hołdzie Arturowi Hajzerowi, tak po prostu. Jest przypomnieniem człowieka, dla którego góry były czymś więcej niż tylko pasją, były sposobem na życie, czy może nawet - całym życiem. Hajzer zginął tak jak wypadało człowiekowi oddanego górom - właśnie tamże. Wielki podziw dla autora, bo wykonał naprawdę kawał dobrej pracy żeby ocalić pamięć o Arturze Hajzerze. Czyta się niemal z zapartym tchem, ale i z sentymentem. Hajzer byłby z pewnością zadowolony z takiej książki. Osoby choć trochę związane z tematyką górską, zachęcam do sięgnięcia po książkę Bartka Dobrocha.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
5/5
15-07-2018 o godz 22:50 przez: Ver.reads
Wczoraj minęło pięć lat. Pięć lat od dnia, kiedy to siódmego lipca 2013 roku, na stoku leżącego w Karakorum Gaszerbrum I, odszedł jeden z największych polskich himalaistów złotej ery, Artur Hajzer. Znany potocznie w środowisku jako Słoń, twórca i szef programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, kierownik prowadzonych w ramach PHZ-u wypraw, założyciel polskich marek Alpinus i HiMountain, posiadających w swojej ofercie odzież outdoorową oraz różnego typu sprzęt wspinaczkowy. Zdobywca sześciu ośmiotysięczników, w tym pierwszego zimowego wejścia na Annapurnę, twórca nowych dróg, autor dwóch książek. Wszystkie przedstawione powyżej suche fakty, o ile choć trochę interesujecie się tematyką górską, są Wam z pewnością doskonale znane. Kim jednak tak naprawdę był Artur Hajzer? Jakim był ojcem, mężem, przyjacielem, partnerem wspinaczkowym? Jakim był człowiekiem...? "I wtedy nastąpiła jedna z najważniejszych scen w życiorysie Artura Hajzera. I wtedy znalazł się on - by użyć wspinaczkowej terminologii - w swoim miejscu kluczowym, a więc takim, którego przejście, choć czasem chodzi o jeden ruch, nastręcza najwięcej trudności, ale jednocześnie otwiera drogę dalej". "Droga Słonia" jest to moje kolejne spotkanie z piórem Pana Bartka Dobrocha i mam nadzieję, że nie ostatnie. Wcześniej miałam przyjemność przeczytać współtworzony przez niego tytuł "Broad Peak. Niebo i Piekło" i byłam przekonana, że również i tym razem się nie zawiodę. Autor stworzył rzetelną, świetnie przemyślaną oraz dopracowaną w najmniejszym szczególe pozycję i muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem ogromu pracy, jaką przez trzy lata niezaprzeczanie włożył w tę biografię. Biografię ukazującą różne, niejednokrotnie całkowicie sprzeczne ze sobą spojrzenia na sławnego wspinacza, przy czym sam Dobroch wciąż pozostał obiektywny. Książka ta przybliża nam postać Hajzera już od jego najmłodszych, dziecięcych lat. Dowiadujemy się, dlaczego Hajzer został ochrzczony Słoniem i przenosimy się na Śląsk, gdzie jego matka zdecydowała przeprowadzić się z Zielonej Góry po rozwodzie z mężem. Poznajemy również jego dosyć oschłą relację z ojcem muzykiem, któremu, mimo prób, nie udało się przelać swojej pasji na syna. Jednak przede wszystkim stopniowo odkrywamy, jak w Arturze rodziła się miłość do wspinaczki, do gór. Śledzimy wyjazdy na skałki wraz z Harcerskim Klubem Teternickim, od których wszystko tak naprawdę się zaczęło, wyprawę w Góry Atomowe na Spitsbergenie, zdobycie Tiricz Mir, najwyższego wierzchołka Hindukuszu, przy czym sam atak szczytowy nazwany został "Atakiem rozpaczy". I wreszcie odkrywamy pierwsze kroki na najpotężniejszych, jednoczenie budzących podziw i ogromny respekt ośmiotysięcznikach. Ośmiotysięcznikach, podczas których zdobywania towarzyszyły mu jedne z największych legend polskiego himalaizmu, takie jak Wanda Rutkiewicz, Krzysztof Wielicki czy też Jerzy Kukuczka. Z tym ostatnim łączyła go dosyć osobliwa relacja. Był dla niego mentorem, pewnym wzorcem do naśladowania, jego zdanie zawsze było dla Artura nadrzędne - "Ja chodzę za liderem. Lider stoi, ja stoję. Lider idzie, ja idę, lider się wycofuje, ja też się wycofuję". Jednak góry to nie tylko wspólne zdobywanie szczytów, wzajemne wsparcie i łącząca dwójkę zaufanych sobie ludzi lina. To również zdolność do akceptacji ryzyka i pogodzenia się ze śmiercią, która niejednokrotnie zagląda wspinaczom w oczy, i która w pozycji tej jest wręcz namacalna. "Czasami górskie przyjaźnie trwają dłużej niż pasja. Czasami są jednak krótsze niż upadek z wysokości". Przeważnie w książkach o tematyce górskiej przyciągają mnie głównie wspomnienia z danych wypraw, mordercza walka z nieposkromionym żywiołem, ze swoimi fizycznymi i mentalnymi słabościami. Natomiast w "Drodze Słonia" najbardziej zafascynowała mnie sama postać Hajzera. Autor w pozycji tej przeprowadza liczne rozmowy z jego przyjaciółmi, rodziną, partnerami wspinaczkowymi i biznesowymi, z których wyłania się do bólu szczery, choć momentami sprzeczny obraz himalaisty. Człowieka, który poruszył niebo i ziemię, by wyrwać kolegę ze szponów Everestu. Człowieka, którego jeden z jego partnerów nazwał 'zimnym kalkulatorem', wspomniał również, iż '... na nizinach Mister Hyde z niego wychodził'. Jego menadżerskie zdolności, niewątpliwa żyłka do interesów oraz twardy i wybuchowy charakter w niektórych ludziach ze środowiska górskiego budziły niechęć. Jednego jednak z pewnością nie można było mu odmówić, ogromnej pasji, dla której był w stanie podjąć ryzyko, dla której przekraczał własne granice, do której po niemal szesnastu latach rozłąki powrócił. I która pozostała z nim do końca.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 1
4/5
01-03-2019 o godz 19:17 przez: arcytwory
Artur Hajzer zawsze był najmłodszy. Należał do czołówki wspinaczy wysokogórskich, łączył pokolenia i wspinał się z Jurkiem Kukuczką , Wandą Rutkiewicz, ale także z Adamem Bieleckim czy Martyną Wojciechowską. Książka Bartka Dobrocha „Artur Hajzer. Droga Słonia” pozwala nam lepiej poznać tak barwną osobę, która był pierwszy kierownik projektu Polski Himalaizm Zimowy. Mentor, lider i kierownik wypraw, biegacz, ojciec, mąż, partner wspinaczki. Sam autor mówi, że postać Hajzera jest symbolem polskiego himalaizmu. Zaczynał on jako harcerz szkoląc się w Tatrach, przeżywał śmierć partnerów, odrzucenie gór, biznes (wiecie, że jest współtwórcą firmy HiMountain?), burzliwy powrót na szczyty oraz tragiczny koniec. Wytyczył wiele nowych dróg w górach, jest pierwszym zimowym zdobywcą Annapurny. Żeby uratować kolegę na przełęczy pod Mount Everestem poruszył międzynarodową dyplomacją, żeby go uratować. Razem z Jurkiem Kukuczką, którego traktował jak mentora. Jego śmierć w 1989 roku wstrząsnęła nim na tyle, że zrezygnował ze swojej pasji. Założył swój biznes – Alpinus, czyli HiMountain. Jeśli chodzi o mnie to „biznesowe” rozdziały ciut mi się dłużyły, jako miłośnik literatury górskiej wolę znajdować się kilka kilometrów nad ziemią. Mamy do czynienia z bardzo rzetelnie napisaną biografią, opartą na wspomnieniach innych himalaistów i osób, które były blisko związane ze Słoniem – jego żoną, trenerem, przyjaciółmi. Jest to książka o pasji, która wypełnia całe życie. Mówi o tym jak miłość do gór potrafi ukształtować człowieka. Opowiada też o ciemnych stronach polskiego himalaizmu, porusza tematykę tragicznej wyprawy na Broad Peak z 2013 roku i tajemniczą śmierć Słonia, który odpadł od ściany na Gaszerbrumie I. Jest to obowiązkowa pozycja dla miłośników tego rodzaju literatury.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
30-09-2018 o godz 19:29 przez: Jakub Murawa
Tytuł, który zainteresował mnie literaturą górską, opowieść będąca szczerym rozliczeniem z faktami, nienarzucająca interpretacji, pozostawiająca wybór. Szacunek i pamięć o tych, którzy pozostali w górach. Na zawsze.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
10-07-2018 o godz 19:11 przez: ala
Super wciągająca biografia w tym opisy wypraw. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
3/5
17-01-2020 o godz 13:50 przez: anonymous
Książkę czytało się ciężko jednak uważam że powinnam się znaleźć na półce każdego kto interesuje się himalaizmem. Mocne 3 gwiazdki!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji