5/5
10-04-2016 o godz 21:49 przez: KittyAilla
Sięgając po kolejną powieść Jakuba Ćwieka, zastanawiałam się, co tym razem zafunduje mi mój ulubiony polski autor. Ponadto nazwisko braci Grimm w tytule przyciągało mnie niczym magnez. To moje ulubione baśnie, ponieważ nie są cukierkowe, mają mroczniejszą stronę. Dlatego ten wybór mnie nie dziwi. Nie oczekiwałam jednak baśni, a mrocznej powieści z gangsterskimi porachunkami w tle. Co dostałam?

O stylu autora wspominałam już nie raz i nie dwa, ale co mi szkodzi wspomnieć jeszcze raz? W końcu Jakub Ćwiek pisze genialnie! Doskonale wczuł się w mroczny klimat Grimm City, stworzył i przedstawił to ponure miasto, które - gdyby się tak nad tym zastanowić - wcale nie różni się aż tak od dzisiejszych skorumpowanych miast. Ponadto doprawił to wszystko ironią wymieszaną z nieco czarnym humorem, a do sprawy podszedł lekko, ale z dbałością o najmniejszy szczegół.

Czytałam Chłopców, czytałam Kłamcę i mogę powiedzieć, że autor tworząc zupełnie inne historie, tworzy też zupełnie inny klimat. Tutaj jest to klimat miasta powstałego na Olbrzymie, miasta brudu i gangsterskich porachunków. Nie wiedziałam, jak w to wszystko można wpleść baśnie braci Grimm. Muszę jednak przyznać, że autor dał sobie radę doskonale i z baśni stworzył... religię.

Akcja książki ma swoje tempo - szybkie, brutalne, które momentami zwalnia, aby dać czytelnikowi chwilę do namysłu razem z McShanem, Evansem i Alfiem. W mieście pojawia się Nowy Gracz. Alfie zostaje zupełnie przez przypadek wplątany w aferę zabójstwa policjanta, a starzy druhowie - Evans i McShane - pomimo niechęci muszą znów pracować razem. Sprawa coraz bardziej się komplikuje, a kiedy pozornie, pod koniec wszystko się wyjaśnia, nie dajcie się zwieść. Chociaż macie wszystkie tropy i myślicie, że wiecie wszystko, autor i tak wywiedzie was w pole, aby z napięciem śledzić dalsze losy bohaterów i śledztwa. Ponadto brutalność świata zaprze wam dech w piersiach, bezpośredniość autora zachwyci, a zagadka kryminalna zmusi szare komórki do myślenia.

Kolejnym mocnym aspektem powieści są bohaterowie. Przyzwyczaiłam się już z poprzednich powieści autora, że nigdy w pierwszym tomie nie da nam ich pozna bardziej niż to konieczne, co absolutnie nie jest minusem! Alfie to muzyk, artysta, ale nie raz udowodnił mi, że jest również bystrym facetem, a i do tchórza mu daleko. Za to go lubię. Co do duetu Evans&McShane - ich nie da się nie lubić! Obydwaj są przedstawicielami prawa, obydwaj nie boją się łamać prawa, aby osiągnąć swój cel, mają swoje metody, ale to, co naprawdę do nich przyciąga - to podejście do świata oraz ich dialogi między sobą. Moim ulubionym bohaterem pozostaje jednak McShane, ponieważ do wszystkiego podchodził z kpiarskim uśmieszkiem człowieka, który jest przekonany, że da radę. U Jakuba Ćwieka nie znajdziecie też użalających się nad sobą bohaterek. Poznajcie dziennikarkę Di Neve - kobieta wie, jak osiągnąć to, czego pragnie. Reszta bohaterów również nie pozostaje w cieniu głównych postaci. W książce nie ma postaci pojawiających się od tak - każda ma swój cel, zadanie i charakterek.

Podsumowując, nie spodziewajcie się baśni. Spodziewajcie się krwi, trupów, strzelaniny, rytualnych mordów oraz genialnych bohaterów, którzy usiłują dociec, o jakie porachunki chodzi tym razem i kim jest Nowy Gracz. To wszystko dostaniecie doprawione bajanizmem oraz dziennikarską zaciętością. I gwarantuję wam, że kiedy tylko skończycie tom pierwszy, będziecie chcieli więcej!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-04-2016 o godz 18:48 przez: MarreS
Zbudowane na zwłokach olbrzyma i napędzane jego krwią Grimm City to nie jest miejsce dla słabych. Pod smolistym niebem swój raj znaleźli gangsterzy, skorumpowani policjanci, leniwi politycy i wszelakie nieciekawe persony. Oraz pewien brutalny zabójca taksówkarzy. Organy ścigania niezbyt przykładają się do badania sprawy, ale gdy te zbrodnie zostają powiązane z morderstwem oficera policji Wolfa, nikt nie ma wątpliwości, że w mieście pojawił się nowy gracz. Natomiast za sprawą drobnej przysługi oddanej przyjacielowi Alfie Moore staje się najważniejszym świadkiem w śledztwie. Dokąd go to doprowadzi?

Sięgając po Grimm City, oczekiwałam czegoś zupełnie innego. Czegoś zbliżonego do wcześniejszych powieści autora. Czymś oczywistym do napisania w tym sztafażu dla Ćwieka byłaby swobodna wariacja na temat Baśni. Sam pisarz w posłowiu przyznał się, że gdyby powieść napisał kilka lat temu, to taki byłby właśnie efekt. Dlatego niepotrzebnie w zapowiedziach (klik) z niepokojem przywołałam imię Bigby'ego. Bo Grimm city stoi na zupełnie innej półce. A jakiej?

Zgodnie z obietnicami z okładki jest to kryminał noir. Choć bardzo rzadko sięgam po ten gatunek, to darzę go sporą sympatię. Jak zresztą każdy kawałek literatury, który kładzie nacisk na atmosferę. Dlatego też martwiłam się, czy gatunek nie pozostanie tylko dekoracją. Ale nie. Grimm City to pełnokrwisty kryminał i sięgając po nie nie należy oczekiwać czegoś innego. Bardzo podoba mi się Ćwiek w takiej odsłonie. Akcja nie jest szybka, ale skondensowana - te 375 stron to mniej więcej trzy dni intensywnego śledztwa i niespodziewanych zwrotów akcji. Można by narzekać, że samej konwencji autor nie przekształcił w żaden sposób, ale za to dobrze się w nią wpasował i rozwinął w zamian inne elementy. Mi to w zupełności wystarcza.

A co rozwinął? Elementy fantastyczne. Ciężko nawet nazwać je wątkiem, bo fabuła jest jak najbardziej realna. W przeciwieństwie do świata. Już z opisu dowiadujemy się, że Grimm City leży na ciele martwego olbrzyma. Ale to nie wszystko. Baśnie zastąpiły Biblię (Andersen trafił do apokryfów, chlip, chlip), Bajarz Boga, a Handlarz Diabła. Życie każdego z ludzi stanowi opowieść, a kwestia interpretacji tego stwierdzenia zajmuje ważne miejsce w fabule. Poza tym Ćwiek niejednokrotnie puszcza do czytelnika oka, nawiązując postaciami drugoplanowymi i epizodycznymi do tych znanych nam z dzieciństwa. Rozpoznawanie ich sprawia olbrzymią przyjemność.

Postacie nie wyróżniają się zbytnio niczym, a szkoda, bo jakaś zasadnicza różnica zwłaszcza między McShanem a Evansem by się przydała. Moją sympatię wzbudził jednak Mort, będący przedstawicielem grupy dozgonnie wiernych lokajów, aczkolwiek pracujący dla postaci średnio pozytywnej... Na pochwałę zasługuje brak czarno-białych bohaterów oraz niepretensjonalne przedstawienie członków półświatka. I gigantyczny plus za dwuznaczne zakończenie, czyli to, co tygryski lubią najbardziej.

Podsumowując, Grimm City to bardzo dobra i świeża pozycja. Podoba mi się kierunek, którym podąża autor i fakt, że nie jest to początek serii (bo nie jest prawda?). Książkę napisano zręcznie, aczkolwiek Ćwiek mocno ograniczył swój charakterystyczny humor. Z pewnością spodoba się ona fanom fantastycznych kryminałów. Miłośnicy autora nie powinni czuć się zawiedzeni, natomiast ci, którym nie leżała dotychczasowa jego twórczość, mogą spróbować jeszcze raz. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-04-2016 o godz 15:03 przez: Magazyn Liter
magazynliter.blogspot.com

Baśnie i bajki towarzyszą każdemu niemalże od dziecka. Postacie są zazwyczaj przedstawione przyjaźnie, a charaktery złe działają na młodzieńczą wyobraźnię wzbudzając przerażenie lub strach (nie bez powodu przez długie lata myślimy, że pod łóżkiem są potwory!). Jakub Ćwiek przeczy jakimkolwiek normom o milusińskich i pomocnych stworkach, krasnalach czy książętach na białym koniu…

Witajcie w Grimm City. Mieście przegniłym korupcją, brudnymi interesami, a z drugiej strony przesyconym szarością dniówki lub gdzieniegdzie czarną rozpaczą. Mieście, gdzie każdego dnia napotykasz na swojej drodze deszcz, a na ulicach czyha nowy gracz – Czerwony Kapturek.

Z pomysłem na wykorzystanie w książce postaci bajkowych spotykam się pierwszy raz. W powieści Jakuba Ćwieka motyw Czerwonego Kapturka został wykorzystany w złym tego słowa znaczeniu. Nie jest to niewinna dziewczynka w czerwonym płaszczyku, jaką znamy z dziecięcych opowieści, a rosła kobieta działająca na własnych zasadach i według swojego planu. Pomimo że czytelnik od początku poniekąd wie, kim jest ta dana osoba działająca pod przykrywką, to jednak, aby się dowiedzieć, czy Kapturek zostanie złapany i zdemaskowany przez policję, musi czekać do końca.

Fabuła jest poznawana z perspektywy różnych osób. Raz – muzyka Alfreda Moore’a (lub po prostu Alfiego), później – bogacza Eugena Dragosavalija, a jeszcze kiedy indziej – agenta McShane’a. Każdy sprawę zabójstw widzi w inny sposób. Jeden przeżywa wszystko bardziej emocjonalnie, inny najzwyczajniej w świecie rozwiązuje sprawę jak pracę domową. Ale jedno jest pewne – żadna z przedstawionych jednostek nie jest zrzucana na drugi plan, ale również ma nawet najmniejsze znaczenie w zakresie fabularnym książki. Pomimo że nie jest się w stanie wybrać postaci ulubionej, to jednak każda wzbudza mniej lub bardziej pozytywne bądź negatywne emocje. Charaktery zostały przedstawione dosadnie i wyraziście, i właśnie dlatego wszyscy grają pierwsze skrzypce w Grimm City. Nawet rzekomo nic nieznaczący muzyk Alfie może przyczynić się do rozwoju wydarzeń.

„Grimm City. Wilk!” jako pierwsza pokazała mi twórczość Jakuba Ćwieka. Byłam bardzo zaskoczona jego bezpośredniością; używanie naprawdę wielu adekwatnych do sytuacji przekleństw, prezentowanie postaci w niczego sobie sposób: „duży łeb, brzydka morda” czy po prostu nazywanie rzeczy po imieniu. Czyli jeśli dana osoba uważała kogoś za nieco głupszego, od razu nazywała go „kretynem”. Pomimo tej wulgarności, polubiłam język, jakim autor się posługiwał. Nie raz wywoływało to uśmiech na mojej twarzy.
Tak samo ciekawym zabiegiem było samo przedstawienie Grimm City. Zdecydowanie można nazwać to fantastyką. Książka kompletnie różni się od wielu polskich czy zagranicznych fantastycznych kryminałów – nie zawarto powszechnych nazw ulic czy dzielnic, a przez tutejszych mieszkańców są nazywane między innymi jako „Pępek”, „Flaki” lub „Gangrena”. Taka sama sytuacja jest z banknotami. Nie ma złotych czy dolarów, lecz dijmarowe file, natomiast bogiem nie jest Bóg, a Bajarz. Takich elementów jest w bród, jednak aż za wiele, by o tym pisać, dlatego mam nadzieję, że sami zechcecie zapoznać się z niezwykłą historią, jaką wam daje Jakub Ćwiek.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
16-09-2017 o godz 12:23 przez: Weni
Z twórczością Jakuba Ćwieka spotkałam się już wcześniej w cyklu kłamca jak i znam wiele (samych) pozytywnych opinii na temat innego jego cyklu czyli chłopców. Może znając same pozytywne opinie na temat autora miałam ogromne oczekiwania wobec jego nowej książki otwierającej cykl grimm city? Może spodziewałam się całkowicie czegoś innego i moje oczekiwania musiała sprostować rzeczywistość? Wszystko pięknie fajnie, ale dlaczego mnie ta książka męczyła i dlaczego nie chcę jej za bardzo skrytykować? Tak więc zapraszam Was do dalszej lektury. Książka Grimm City: Wilk, jest napisana z perspektywy wielu bohaterów dzięki czemu mamy zobaczyć wszystkie wątki całej sprawy i mieć pełny obraz tego co się dzieje w tym mrocznym mieście. Jednak wątek Alfiego mnie maksymalnie nudził... przysypiałam nawet na nim i właśnie ten bohater doprowadził do tego, że ta pozycja w mojej głowie została zarchiwizowana jako "nie wiem co o niej myśleć". Zabierałam się jednak do tej recenzji bardzo długo, ponieważ na prawdę nie chcę jej krytykować! Postanowiłam więc podzielić tą recenzję na plusy i minusy książki, a sami ocenicie czy książka jest w Waszych gustach czy nie. No w moim raczej nie... Sama fabuła opiera się na morderstwach, mamy tutaj seryjnego morderce dzięki któremu spokojny zawód taksówkarza przestał być taki bezpieczny, jednak na nieszczęście pozostałych (jeszcze żywych) panów prowadzących taksówki zamordowany zostaje komisarz Wolf. W tym momencie całe zaangażowanie mediów i policji skupia się tylko na tej sprawie.... a taksówkarze niech sobie radzą sami. Tyle z tego co mi się nie podobało, ale jako że na razie tylko krytykuję. Napisze więc na miłe zakończenie to co mi się bardzo spodobało w tej książce, a raczej fakty jakie w niej zauważyłam. Świat! Paskudny, ale zbudowany w taki sposób, że wiemy o nim wszystko. Co się dzieje, dlaczego, dlaczego taka nazwa miasta (ale o tym później) i dlaczego jest tam tak ponuro i przez co dziewczynka w czerwonym płaszczyku rzucała się w oczy. Poznajemy ludzi jacy w nim rządzą, gdzie można, a gdzie lepiej się nie zbliżać. Nazwa miasta: Grimm, jak można się domyślać od słynnych braci którym zawdzięczamy nasze dzieciństwo, a gdy dorastamy dowiadujemy się, że nasze ukochane bajki w oryginale były straszne i brutalne! A do tego słowo "grim" z angielskiego znaczy tyle co ponury po polsku więc tutaj dodatkowy plus dla autora. Inspiracja baśniami w sposób taki, że nasze ulubione postacie zyskują tutaj mroczne role, olbrzym na którym zbudowano świat, Wolf (wilk) zamordowany, a w okolicy widziany był Czerwony Kapturek (spokojnie to nie jest duży spoiler bo dowiemy się o tym na pierwszych kartkach książki). Tak więc moim zdaniem w tym tomie Jakub Ćwiek mógł za bardzo skupić się na budowaniu świata oraz rozwiązaniu zagadki morderstwa Wolfa tak, że miałam takie "to po co byli mordowani Ci wszyscy taksówkarze"? Autor w książce już zapowiada kolejny tom historii i baśniowym mieście, jednak uprzedza nas już w wilku abyśmy nie spodziewali się baśni. Książki ani nie polecam, ani nie odradzam. Recenzja troszkę zamieszana tak samo jak moje odczucia wobec tej książki.....
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
16-09-2017 o godz 12:20 przez: Weni
Z twórczością Jakuba Ćwieka spotkałam się już wcześniej w cyklu kłamca jak i znam wiele (samych) pozytywnych opinii na temat innego jego cyklu czyli chłopców. Może znając same pozytywne opinie na temat autora miałam ogromne oczekiwania wobec jego nowej książki otwierającej cykl grimm city? Może spodziewałam się całkowicie czegoś innego i moje oczekiwania musiała sprostować rzeczywistość? Wszystko pięknie fajnie, ale dlaczego mnie ta książka męczyła i dlaczego nie chcę jej za bardzo skrytykować? Tak więc zapraszam Was do dalszej lektury. Książka Grimm City: Wilk, jest napisana z perspektywy wielu bohaterów dzięki czemu mamy zobaczyć wszystkie wątki całej sprawy i mieć pełny obraz tego co się dzieje w tym mrocznym mieście. Jednak wątek Alfiego mnie maksymalnie nudził... przysypiałam nawet na nim i właśnie ten bohater doprowadził do tego, że ta pozycja w mojej głowie została zarchiwizowana jako "nie wiem co o niej myśleć". Zabierałam się jednak do tej recenzji bardzo długo, ponieważ na prawdę nie chcę jej krytykować! Postanowiłam więc podzielić tą recenzję na plusy i minusy książki, a sami ocenicie czy książka jest w Waszych gustach czy nie. No w moim raczej nie... Sama fabuła opiera się na morderstwach, mamy tutaj seryjnego morderce dzięki któremu spokojny zawód taksówkarza przestał być taki bezpieczny, jednak na nieszczęście pozostałych (jeszcze żywych) panów prowadzących taksówki zamordowany zostaje komisarz Wolf. W tym momencie całe zaangażowanie mediów i policji skupia się tylko na tej sprawie.... a taksówkarze niech sobie radzą sami. Tyle z tego co mi się nie podobało, ale jako że na razie tylko krytykuję. Napisze więc na miłe zakończenie to co mi się bardzo spodobało w tej książce, a raczej fakty jakie w niej zauważyłam. Świat! Paskudny, ale zbudowany w taki sposób, że wiemy o nim wszystko. Co się dzieje, dlaczego, dlaczego taka nazwa miasta (ale o tym później) i dlaczego jest tam tak ponuro i przez co dziewczynka w czerwonym płaszczyku rzucała się w oczy. Poznajemy ludzi jacy w nim rządzą, gdzie można, a gdzie lepiej się nie zbliżać. Nazwa miasta: Grimm, jak można się domyślać od słynnych braci którym zawdzięczamy nasze dzieciństwo, a gdy dorastamy dowiadujemy się, że nasze ukochane bajki w oryginale były straszne i brutalne! A do tego słowo "grim" z angielskiego znaczy tyle co ponury po polsku więc tutaj dodatkowy plus dla autora. Inspiracja baśniami w sposób taki, że nasze ulubione postacie zyskują tutaj mroczne role, olbrzym na którym zbudowano świat, Wolf (wilk) zamordowany, a w okolicy widziany był Czerwony Kapturek (spokojnie to nie jest duży spoiler bo dowiemy się o tym na pierwszych kartkach książki). Tak więc moim zdaniem w tym tomie Jakub Ćwiek mógł za bardzo skupić się na budowaniu świata oraz rozwiązaniu zagadki morderstwa Wolfa tak, że miałam takie "to po co byli mordowani Ci wszyscy taksówkarze"? Autor w książce już zapowiada kolejny tom historii i baśniowym mieście, jednak uprzedza nas już w wilku abyśmy nie spodziewali się baśni. Książki ani nie polecam, ani nie odradzam. Recenzja troszkę zamieszana tak samo jak moje odczucia wobec tej książki.....
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-05-2016 o godz 19:30 przez: Zaczytany w Książkach
Jakub Ćwiek jest autorem dziewiętnastu książek, licznych opowiadań, artykułów publicystycznych i scenariuszy. Najbardziej znany ze stworzenia uniwersum Kłamcy, rozwija też światy, w których prym wiodą Chłopcy i Dreszcz oraz wypuszcza się na zupełnie inne rejony. Dziesięciokrotnie nominowany do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla, otrzymał ją w 2012 roku za opowiadanie Bajka o trybach i powrotach. W tym samym roku oraz ponownie dwa lata później został nominowany do Śląkfy w kategorii Twórca Roku.*

Grimm City to ponure, ciemne miasto, które zostało zbudowane na ciele olbrzyma, idealne dla gangsterów. Pojawia się nowy przestępca i w tym samym momencie ginie oficer policji Wolf. Czy oba wydarzenia wiążą się ze sobą? I co z tym wszystkim wspólnego ma kobieta z czerwonym płaszczem i kapturem tego samego koloru?

Spodziewałem się czegoś bardziej mrocznego, aczkolwiek to, co zaserwował mi Ćwiek było bardzo ciekawe. W ogóle sam pomysł jest oryginalny i świetnie wykonany. Najbardziej spodobało mi się miasto Grimm City, bo zostało ono dopracowane, a autor zaskoczył mnie swoją pomysłowością, bo ja nigdy nie wpadłbym na coś takiego.

Jakub Ćwiek wplótł do tego utworu motywy z książek Braci Grimm, co było bardzo ciekawym i dobrym zabiegiem. W ten sposób pokazał nam, że ma on wiele pomysłów oraz jeszcze nieraz nas zaskoczy.

Wewnątrz książki znajdują się klimatyczne rysunki.

Bardzo ważną osobą jest Alfie, czyli muzyk, który mieszka ze swoim kolegą w pewnym bloku. Czasem dorabia sobie, jeżdżąc taksówką. Posiada on niebywale duży talent muzyczny, jest zabawny, towarzyski i odważny, ma poczucie humoru. Ciekawymi postaciami są również policjanci: Evans oraz McShane. Ciągle się oni przekomarzają, odniosłem wrażenie, że w pewnym sensie rywalizują, by udowodnić, który z nich ma rację, ale potrafią przyznać się do swoich błędów.

„Grimm City. Wilk!” według mnie nie ma żadnych wad, natomiast wiele plusów. Są nimi: lekki język, trzymająca w napięciu od początku do końca akcja, która w pewnych momentach znacznie przyspieszała, świetne opisy, dzięki którym jesteśmy w stanie przenieść się do świata wykreowanego przez autora, bohaterowie, których niektóre decyzje są bardzo zaskakujące, oryginalny pomysł oraz mnóstwo zabawnych momentów.

Zakończenie było dość tajemnicze. Mam nadzieję, że autor napisze jeszcze jakieś książki, które będą działy się w Grimm City, bo ciężko jest mi się rozstawać z tym miejscem oraz ludźmi tam żyjącymi.

Reasumując: książkę polecam przede wszystkim miłośnikom twórczości Jakuba Ćwieka (nie rozczarujecie się) oraz fanom gatunku kryminał noir.

Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non.

Tytuł: „Grimm City. Wilk!”
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Korekta: Aneta Wieczorek
Okładka: Paweł Szczepanik
Ilustracja na okładce oraz rysunki wewnątrz książki: Piotr Sokołowski
Wydanie: I
Oprawa: miękka (ze skrzydełkami)
Liczba stron: 375
Data wydania: 13.04.2016
ISBN: 978-83-7924-601-4

* Źródło – skrzydło książki
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-06-2016 o godz 17:35 przez: Czarny Kapturek
Dzień przed wyjazdem na Warszawskie Targi Książki miałam największy dylemat życia – jaką książkę wziąć, by towarzyszyła mi w tej niesamowitej i pełnej nerwów podróży? Jestem pewna, że niekiedy sami macie ten problem, bo z regałów wystają cieszące oko grzbiety i gdybyście mogli wzielibyście je wszystkie. Moimi głównymi kryteriami było to, żeby:
po pierwsze – egzemplarz książki był lekki i nie zabierał zbyt wiele miejsca,
po drugie – żeby to było coś sprawdzonego, co na pewno przypadnie mi do gustu,
po trzecie – obrazki mile widziane, w końcu oczy muszą też odpocząć od tekstu. Gdy tylko spojrzałam na półkę nad biurkiem, wiedziałam na co postawię, a co najlepsze – nie zawiodłam się.

Grimm City to miasto, w którym prawdopodobnie żadne z nas nie chciałoby mieszkać. Ciemne, spowite czarną mazią i pełne niebezpieczeństw. Od pewnego czasu taksówkarze muszą jeszcze bardziej na siebie uważać, gdyż po ulicach grasuje bezwzględny morderca. Od tych wydarzeń nikt nie może czuć się bezpieczny, nawet oficer policji.

Nie lubię pisać o fabule książki, wolę wyciągać na wierzch to, co wywołało we mnie jakieś emocje. Po pierwsze muszę koniecznie wspomnieć o atmosferze, którą czuje się podczas czytania Grimm City. Wilk!. Czułam się dokładnie, jak mieszkańcy tego miasta. Byłam trochę przytłoczona tą ciemnością, ale również zauroczona czymś nowym, ponieważ wcześniej nie miałam zbyt wielkiego doświadczenia z takiego typu literaturą.

Jakub Ćwiek wykreował bohaterów, o których może być zazdrosny każdy inny autor. Jestem wielką fanką jego twórczości i uwielbiam to, jak każda, nawet najmniejsza, cecha postaci idealnie pasuje do klimatu oraz fabuły powieści.

Kolejny atutem są ilustracje. Nie ma ich zbyt wiele, ale dzięki nim czytelnik ma okazję jeszcze bardziej zrozumieć, poczuć i wpasować się w atmosferę powieści. Jak dotąd nie spotkałam się z tym, żeby pan Ćwiek używał typowego języka literackiego, więc i tutaj przygotujcie się na pojawiające się niezbyt ładne wyrażenia. Na dodatek, jak zawsze, niektóre momenty są bardzo dokładnie i dosadnie opisane. Moim zdaniem, nie jest to opowieść dla wrażliwych osób i dla tych, którzy liczą na lekką powiastkę. Tą opowieścią się żyje!

Gdy czytam powieści spod pióra Jakuba Ćwieka, lektura zawsze idzie mi powoli. Choćby nie wiem jak porywająca byłaby to historia. Pewnie dlatego, że jego powieści są dosyć specyficzne dla kogoś, kto zwykle czyta młodzieżówki i historie przepełnione miłością, dlatego takie odstępstwo od reguły jest doskonałą opcją do poszerzenia swoich literackich horyzontów.

Podsumowując, pomimo tego chaosu, który narobił mi się w głowie podczas pisania tego tekstu, książkę polecam. Fanom Ćwieka powinna spodobać się na sto procent, a osobom, które jeszcze nie miały styczności z tym fantastycznym autorem, polecam zacząć od Chłopców, gdyż ta seria wydaje mi się najlepsza. Powtórzę się, ale Grimm City. Wilk! to powieść o naprawdę specyficznej atmosferze, której warto zasmakować.

everydayxbook.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
20-06-2016 o godz 16:51 przez: Triskel
"Grimm City. Wilk!" jest to kolejna już książka, z pod pióra słynnego już autora na polskim rynku fantasy, Jakuba Ćwieka. Tym razem czytelnicy otrzymują brutalną i mroczną historię osadzoną w klimatach kryminału. Barwny świat przyciąga do lektury, posępny klimat kryminału noir miejscami potrafi, aż wywołać gęsią skórkę na karku. Miasto gdzie przestępstwa wyrastają jak grzyby po deszczu, miasto, które przypomina metropolię wyjętą z lat dwudziestych po prostu wchłania w swe czeluści. Jest to podziemie, które kryje w swoich zakamarkach nie jedną tajemnicę i...grozę.

Przenosimy się do Miasta zwanego Grimm, gdzie mrok gości cały czas, a zło i przemoc są na porządku dziennym. Bezprawie jest codziennością, a śmierć może czaić się, za każdym rogiem. Miasto stojące na cielsku potwornego olbrzyma i napędzane jego czarną krwią oraz kawałkami węglowego serca nie jest zbyt przyjemnym miejscem do prowadzenia egzystencji. Nie staje się wcale bezpieczniejsze gdy pewnego dnia oficer policji Wolf ginie w swoim mieszkaniu w niewyjaśnionych okolicznościach. Nowy Gracz wchodzi do gry, budząc postrach i grozę w całym mieście. Świadkowie twierdzą, że na miejscu zbrodni widzieli przelotnie czerwony płaszcz z kapturem. Jednak czy ta poszlaka zaprowadzi do mordercy? Prawda może okazać się druzgocąca.

Powieść pokazuje cały kunszt Ćwieka i fani jego twórczości powinni jak najbardziej poczuć się usatysfakcjonowani. Z zapartym tchem chłonąłem kolejne strony i nie mogłem się wprost oderwać od lektury. Intrygi i spiski wypełniają całą książkę nie pozwalając się nudzić ani przez chwilę. Liczne groteskowe sceny i rubaszny humor sprawiają, że podczas czytania możemy się uśmiać niemal do łez. Aluzje do baśni Braci Grimm są jak najbardziej wyczuwalne i autor dobrze wykorzystał ten pomysł. Wątki fabularne zostały nakreślone ciekawie i z pomysłem, tworząc dobry i mroczny kryminał. Dom Trzeciej Świnki został opisany ciekawie, mrocznie, a zarazem zabawnie tak jak to Ćwiek ma w zwyczaju. Gangsterzy, posępni gliniarze nie odstępują nas na krok sprawiając, że śledztwo do ostatniej strony emocjonuje i czeka na rozwiązanie. Bohaterowie są barwni i różnorodni, twardziel McShane czy mundurowy Evans potrafią nie raz przykuć uwagę na dobre podczas czytanie. Nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejny tom i następną dawkę dużych emocji.

"Grimm City. Wilk!" to porządnie napisana powieść z ludzkimi i prawdziwymi bohaterami. Nikt tu nie jest idealny i bohaterowie posiadają swoje mocne jak i słabe strony. Ćwiek po raz kolejny na prawdę się postarał i oddał w ręce czytelników powieść dopracowaną i ciekawą. Zagadki trzymają w niepewności do ostatniej strony, a Grimm City to na prawdę mroczne i zagadkowe miejsce. Szybka akcja, niesztampowe zwroty fabularne, śmieszne i realistyczne dialogi to zasadnicze plusy tej książki. Jak najbardziej polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-08-2018 o godz 11:34 przez: NathalieRoss
Gdy usłyszałam tytuł nowej serii Kuby Ćwieka, wiedziałam, że muszę ją poznać. „Grimm City” chyba każdemu skojarzy się z baśniami pewnych słynnych braci, a że autor ruszył już wiele znanych historii czy motywów jak Piotruś Pan, mitologia nordycka czy superbohaterowie, tak i odniesienie do braci Grimm wydaje się tym bardziej nasuwać tutaj „samo przez się”. Jednak jakże się zdziwiłam, gdy zaczęłam tę książkę czytać! Pytanie tylko, czy zaskoczenie było pozytywne, czy raczej niekoniecznie. Alfie Moore to, cóż, nie kłamiąc, nie najlepiej radzący sobie grajek. Pewnego razu los wycina mu psikusa i gdy zastępuje kolegę w prowadzeniu taksówki, jego klientką zostaje niezmiernie tajemnicza i interesująca dama w czerwonej pelerynie z kapturem. Szybko okazuje się, że pod adresem, do którego ją dostarczył, popełniono morderstwo – zginął Wolf, policjant, uwikłany w konflikt między stróżami prawa a miejskimi gangami. Rozpoczyna się śledztwo, kto zabił… = Tylko czy Alfiemu opłaca się dążyć do prawdy, gdy może podpaść gangsterom? Grimm City. Z czym kojarzy się ta nazwa? Słynne komiksowe Miasto Grzechu (oryg. Sin City) i związana z nim wszechobecna korupcja, przemoc i przestępcy czający się na każdym rogu? Bracia Grimm i (poniekąd) parodia ich twórczości? Grimm w znaczeniu „ponury”? Tak, tak, tak. Te trzy elementy chyba najlepiej opisują to miejsce – miasto zbudowane na ciele pewnego olbrzyma, znanego pewnie niektórym z opowieści o Tomciu Paluchu, którego serce odpowiada za działanie wszystkiego wokół. Moim zdaniem – pomysł kapitalny, który na polskim podwórku tylko Jakub Ćwiek mógł zrealizować z powodzeniem. Zwróciliście uwagę na Tomcia Palucha? Damę z czerwonym kapturem? Wierzcie mi, że to nie wszystko. Ćwiek po raz kolejny sięga do baśni, łącząc je z zupełnie innym klimatem. Skorumpowana policja, wysoka przestępczość…i bajki? No któż by pomyślał, prawda? A no właśnie, autor to zrobił. I wyszło świetnie! Warto zauważyć, że nie ma tu podzialu na bohaterów czarnych i białych. Wszystkich można by określić różnymi odcieniami szarości, bo nikt nie jest w 100% dobry lub zły, a pozory często mylą. Zdarzyło mi się polubić kogoś i nagle po xx stronach stwierdzać, że byłam w błędzie. Co więcej, jak na taką historię i jak na tego autora, w „Grimm City. Wilk” wyjątkowo mało jest przekleństw i wulgaryzmów. Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło, gdyż o ile naprawdę lubię styl Jakuba Ćwieka i przywykłam do tych ostrzejszych słów, tak wolę czytać o bohaterach, którzy walczą zamiast się nap&8%3$lać. Podsumowując, jeśli lubicie takie zwariowane połączenia klasyki z teoretycznie niepasującym do niej klimatem, to powinniście przekonać się sami, jak dobrze udało się zestawić te dwie rzeczy Ćwiekowi w jego serii „Grimm City”. I pamiętajcie, że ta historia ma już drugi tom! 
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-04-2016 o godz 22:32 przez: PanCzyta.pl
W poszukiwaniu odmiany, postanowiłem wziąć do ręki najnowszą książkę Jakuba Ćwieka. Był to ruch o tyle ryzykowny, że nie przepadam ani za komiksami, ani za fantastyką osadzoną poza naszą doczesną rzeczywistością. Okładka natomiast sugerowała, że historia będzie w takim właśnie klimacie.

Po raz kolejny, publicznie, muszę uderzyć się w pierś. Po pierwsze dlatego, że wątpiłem z początku w tę historię, po drugie natomiast, dlatego że kompletnie nie miałem świadomości istnienia Autora i jego bogatej twórczości. Lekcję odrobiłem – poczytałem tu, tam i przyznaję, że jestem głęboko zaintrygowany. Wróćmy jednak do Grimm City.

Miasto Grimm, zbudowane na ciele olbrzyma, korzystające z jego zasobów: oleistej krwi i odłamków serca. Ciemne, mroczne, skorumpowane, niebezpieczne i wiecznie tonące w mroku duszących i lepkich kopalnianych wyziewów. Grimm to miejsce, które upodobały sobie szpetne gęby rodzinnych gangów oraz podłe i przekupne dusze stróżów prawa. Cała reszta społeczeństwa zwyczajnie próbuje jakoś w tym mieście przetrwać.

Na tak skonstruowanej bazie toczy się historia serii brutalnych morderstw taksówkarzy, o które podejrzewany jest tzw. nowy gracz na tej gangsterskiej szachownicy. Nikt jakoś specjalnie nie garnie się do rozwiązania tej sprawy, aż do momentu, gdy ginie funkcjonariusz policji o nazwisku Wolf, a główną podejrzaną staje się eteryczna dziewczyna ubrana w płaszczyk z… czerwonym kapturkiem.

W ten sposób Autor zgrabnie łączy kryminał noir z baśniowym światem wykreowanym przez braci Grimm.

Trzeba przyznać, że historia jest naprawdę dobra, logiczna i spójna. Klimat wytworzony przez Ćwieka jest kompletnie unikalny i choćby ze względu na ten fakt, polecam wszystkim przeczytać tą książkę. Ta powieść wciąga, oblepia i dusi nie pozwalając się od niej oderwać. Jestem również pełen zachwytu dla języka jakim posługuje się Autor. W przeciwieństwie do książek, które bazują na dialogach, Ćwiek skupia się na obrazowaniu rzeczywistości. Dialogów, jak na kryminał jest stosunkowo mało, za to są dokładnie przemyślane i świetnie osadzone w „przestrzeni” powieści. Kolejnym plusem są bohaterowie. Dawno nie widziałem tak dobrze wykreowanych postaci, przy czym Mortimer jest w mojej ocenie postacią absolutnie wybitną.

I na koniec słów kilka o samym wydaniu, które dopełnia tę fantastyczną historię. Wyobraźcie sobie, że książka nie dość, że wydana na dobrej jakości papierze, z lakierowaną uv’ką okładką, to zawiera w środku adekwatne do tematyki ilustracje! Odnotowując fakt, że książka jest do kupienia w przystępnej cenie, aż się ciśnie na usta wykrzyczeć do innych wydawnictw: „Da się?”. Wielkie brawa dla Wydawcy za estetykę i jakość tej publikacji.

Gorąco polecam tą książkę każdemu, choćby tylko w ramach poszerzania własnych horyzontów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
26-06-2016 o godz 22:49 przez: Wiktor Bury
Jakub Ćwiek to pisarz znany głównie jako autor książek fantasy. Jego cykle o Kłamcy i Chłopcach są jednymi z najpopularniejszych i najbardziej oryginalnych powieści fantasy na polskim rynku. Osobiście czytałem jedynie dwie książki jego autorstwa (dwa pierwsze tomy, wspomnianych wcześniej, Chłopców) i muszę przyznać, że jego styl przypadł mi do gustu. Gdy usłyszałem, że Jakub Ćwiek pisze kryminał, mocno się zdziwiłem. Nie byłem pewien, czy ten pisarz poradzi się z tym gatunkiem. Po lekturze muszę stwierdzić, że moje obawy niestety się potwierdziły.

Grimm City to miasto inspirowane latami dwudziestymi i trzydziestymi Stanów Zjednoczonych. To wręcz idealna baza, by zbudować na niej tajemniczy, brudny świat o niesamowitym klimacie. Wręcz prosi się o to, by wykreować coś naprawdę spektakularnego i zapadającego w pamięć. Jednak tu pojawia się pierwszy problem. Jakub Ćwiek nie podołał temu wyzwaniu. Starał się nakreślić miasto mroczne, po którym balibyśmy się spacerować, jednak nie do końca mu się to udało. Grimm City po prostu brakuje charakteru oraz klimatu.

Jakub Ćwiek ma ogromny talent do budowania postaci i w Grimm City dał popis swoich umiejętności. Każdy bohater został precyzyjnie wykreowany i o nikim nie można powiedzieć, że jest papierowy. Mimo że jest ich sporo, to nie miałem problemu z ich zapamiętaniem czy rozróżnieniem. Każda postać jest inna, ma unikalną osobowość. W porównaniu z samym Grimm City jego mieszkańcy mają znacznie więcej charakteru, którym nadrabiają braki w kreacji miasta oraz nadają mu specyficzny klimat.

Z kryminałami jest taki problem, że albo wciągnie cię intryga i nie będziesz w stanie odłożyć książki, albo fabuła będzie Cię nużyć przez całą powieść. Jednak w wypadku Grimm City. Wilk! było jeszcze inaczej. Z jednej strony nie wciągnąłem się zbytnio w fabułę, tajemnica nie zaintrygowała mnie na tyle, żebym mógł dla niej zerwać noc. Z drugiej jednak strony książkę przeczytałem bardzo szybko i nie mogę powiedzieć, żeby mnie kiedykolwiek znużyła. Doprawdy nie wiem, czym mogło być to spowodowane. W efekcie Grimm City. Wilk! to dla mnie książka, której fabuła mnie nie wciągnęła, jednak której lektura przysporzyła mi sporo przyjemności.

Po lekturze Grimm City. Wilk! odczuwam spory niedosyt, ale z pewnością nie zawód. Mimo braku zaintrygowania fabułą, całkiem przyjemnie spędziłem przy niej czas. Może i nie poczułem tego klimatu, jakiego niewątpliwie miałem doznać, jednak doskonale wykreowani bohaterowie mi to wynagrodzili. Mimo wszystko uważam, że Jakub Ćwiek znacznie lepiej radzi sobie z fantastyką niż kryminałem i moim zdaniem powinien skupić się tylko na tym gatunku.

Ta i inne recenzje do poczytania na blogu:
http://mybooktown.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-05-2016 o godz 20:20 przez: Maadziuulekx3
Wiele słyszałam na temat twórczości Jakuba Ćwieka. Te pozytywne jak i negatywne opinie, ale żeby przekonać się, czy książka jest warta uwagi trzeba samemu się przekonać. Każdy ma odmienne zdanie na temat danej powieści. Jednej osobie opowiadana historia może się podobać, innej wprost przeciwnie. Dlatego, gdy na stronie wydawnictwa pojawiła się zapowiedź najnowszej książki autora postanowiłam się z nią zapoznać i przekonać się, do jakiej grupy czytelników będę należeć po lekturze. Sam opis zachęcił mnie do zagłębienia się w historię. Byłam bardzo ciekawa, czy autor sprosta oczekiwaniom, jakie postawiłam mu na samym początku, nim przystąpiłam do czytania.

Nie wszystkie książki są w stanie mnie zainteresować. Jeżeli do stu stron powieść nie zachwyci mnie treścią, fabułą odkładam ją z powrotem na półkę, bo wiem, że już mnie nie zaciekawi. Rozpoczynając pierwsze rozdziały powieści Jakuba Ćwieka miałam mieszane uczucia. Z jednej strony historia wciąga, z drugiej nie potrafiłam się przy niej skupić rozpraszana innymi sprawami. Jednak brnąc coraz bardziej w lekturę zaczęłam zauważać jej potencjał i charakter. Największą uwagę zwróciłam na klimat powieści, barwnych bohaterów, oraz na lekki język. Trzymająca w napięciu akcja jest pozytywną cechą fabuły. Czytelnik od pierwszych kartek zostaje wciągnięty w ponure miejsce, spowitej obłokami tłustej czerni metropolii wzniesionej na ciele olbrzyma zwanej Grimm City. Do tego dopracowane opisy, rozmaite szczegóły pozwalają czytelnikowi wkroczyć w ten niezwykły świat, poznać wszystkie jego zakamarki, tajemnice. Moim skromnym zdaniem autor miał bardzo oryginalny pomysł na historię. Zaciekawił mnie pod wieloma względami, zaskoczył, zadziwił.

Nie spodziewałam się, że urozmaicony, brudny świat przypadnie mi do gustu. Często potrzebuje takiej odskoczni od obyczajówek i historii miłosnych, które czasami zlewają mi się w jedno. Do teraz nie potrafię uwolnić się spod uroku ,,Grimm City". Wyssała ze mnie wiele energii pozostawiając ogromny niedosyt. Książka za szybko jak dla mnie się skończyła. Nim się obejrzałam już odkładałam ją z powrotem na półkę. Jak wspomniałam miałam na początku opory w zagłębianiu się w powieść. Jej tematyka zbytnio mi nie odpowiadała, nie potrafiłam się przestawić, wszelkie blokady uniemożliwiły mi przyjemne czytanie, jednak z dalszym zagłębianiem się w fabułę odkryłam niezwykły świat- do którego w rzeczywistości bym nie wkroczyła. Oblepia on czytelnika swoimi tłustymi mackami nie pozwalając ani na chwilę oderwać się od książki i to mi najbardziej w niej odpowiadało. Po tej lekturze na pewno sięgnę po inne powieści autora. Gorąco polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
19-04-2016 o godz 23:45 przez: Livingbooksx
Jakub Ćwiek to dość znany autor, między innymi z serii książek "Chłopcy". Słyszałam o nim, jednakże nie miałam jeszcze okazji przeczytać nic jego autorstwa. Byłam ciekawa o co tyle szumu, a na dodatek ten tytuł... Kto z was nie lubi i nie wspomina baśni Braci Grimm? Były na swój sposób niecodzienne i nieco magiczne, ale poruszały również istotne oraz chwilami mroczne kwestie. Na wstępie książka za sam tytuł oraz cudowną okładkę zyskała ode mnie plusa. Opis na tyle okładki jest również ogromnie zachęcający i co jest jego dużym atutem - idealnie wprowadza czytelnika w świat opowieści, jednak nie zdradza za dużo. Każde słowa jest wspaniale dobrane, co w wielu książkach niestety nie jest dopracowane.

Pomimo, że nie miałam z tym autorem dotąd kontaktu - zakochałam się w jego stylu pisania. Jego pióro jest niesamowicie lekkie i nawet zawiłe oraz skomplikowane sytuacje opisuje w sposób prosty i zrozumiały. Jego opowieść przepełniona jest groteską oraz humorem, który dodaje uroku powieści. Pisze wspaniale i dba o każdy szczegół, wszystko jest dopracowane oraz świetnie skonstruowane.

Świat, który stworzył na kartach powieści jest klimatyczny, mroczny i nieco przerażający. Ciemne, straszne miasteczko przyciąga wielu złych ludzi, a kilku z nich mamy okazję poznać w "Grimm City". Ale bez obaw - autor wprowadził tu również barwnych bohaterów, którzy panują (lub chociaż się starają) nad całą sytuacją, a my jako czytelnicy możemy im dopingować i razem z nimi szukać tropów.

Grimm City to miasto pełne brudnych spraw, korupcji, przestępstw, łapówek oraz czarnych interesów. Jak to bywa w kryminałach, obecny jest wątek morderstwa - i to nie jednego. Już na pierwszych stronach powieści jesteśmy świadkami morderstwa, które jest na tyle ważne, że przewija się dosłownie przez całą książkę. Z każdą stroną robi się coraz mroczniej, a w Grimm City panuje niepokój. Szczególnie wśród taksówkarzy, którzy są w największym niebezpieczeństwie. Dlaczego? Zapraszam do mrocznego miasta Grimm City.

Cudownym i urokliwym aspektem powieści jest wprowadzenie postaci, które poniekąd nawiązane są do znanych bajek. Czerwona peleryna kojarzy nam się z jednym - młoda dziewczynka odwiedzająca babcię aby... Nie, drodzy Państwo. Tym razem historia zakończy się inaczej. Kobieta w czerwonej pelerynie to postać tajemnicza, ale znacząca i dodająca klimatu całości. Pomimo swojego nawiązania do baśni, niewiele ma z nią wspólnego. "Grimm City" jest pełne morderstw, niewyjaśnionych spraw, tajemnic, akcji oraz poszukiwań. To miasto warto odwiedzić - bynajmniej na kartach powieści.

livingbooksx.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-05-2016 o godz 18:16 przez: Ania Kotlewska
Odkąd rozpoczęłam czytanie tej książki, momentami spoglądam na nie, jak na własne dziecko, które przynosi ze szkoły coraz to lepsze oceny. Przepaść między Kłamcą a Grimm City. Wilk! jest niewiarygodna i niesamowicie cieszy mnie jako wiernego czytelnika autora do tego stopnia, że brakuje mi słów do opisania tego, co przekazał nam w swojej najnowszej powieści.

Jakub Ćwiek stworzył niesamowicie klimatyczny świat przedstawiony, którego głównym elementem jest postawione na ciele wielkoluda i napędzane jego krwią miasto Grimm City. Spowijająca je aura jest niemal w każdym momencie idealnie oddaje powagę sytuacji. Tak, właśnie powagę. Byłam niesamowicie zaskoczona, kiedy zamiast kolejnej zabawnej historii jakiejś szeroko znanej postaci otrzymałam powieść kryminalną z krwi i kości. Tajemnicza seria morderstw i jedno z pozoru do nich nie pasujące, a w tym wszystkim przypadkowy świadek, agent w służbie księcia, miejscowi policjanci oraz dziennikarka, która nie cofnie się przed niczym. Jedynie momentami pojawiały się jakby powroty do starych czasów i dało się wyczuć, że autor chciał użyć humoru znanego mi z jedynej jego książki, którą wcześniej przeczytałam, a nie tego, który założył na początku.

Momentami na scenę wkraczało aż nazbyt wiele bohaterów, ale ani przez chwilę się w tym wszystkim nie gubiłam. Postacie są przeróżne i nawet kilka dni po przeczytaniu łatwo przywołać sobie ich wyobrażenie w głowie. Trudniej z niektórymi imionami, ponieważ nawet pod koniec książki zdarzyło mi się w pośpiechu źle przeczytać nazwisko Dragosavlij lub po prostu bohater pojawiał się zbyt rzadko. Na szczęście większość najważniejszych postaci nosiła proste do zapamiętania personalia. Alfie świetnie odgrywał rolę człowieka całkowicie nie na właściwym miejscu, który w całą aferę wplątany został przez przypadek. Po policjantach widać było, że niechętnie korzystają z pomocy McShane’a, a on sam nie ujawnił się jeszcze w całości. Jestem ogromnie ciekawa, jaką przeszłość zgotował mu autor.

Na największe brawa zasługuje w tym wszystkim styla Jakuba Ćwieka, który przeszedł chyba najgruntowniejszą przemianę. Pamiętam, że był lekki, łatwy i przyjemny. Pozwalał na szybkie czytanie. Zaś tutaj był mroczny i rozbudowany, ale przede wszystkim bardzo bogaty w opisy.


Ćwiekowi po raz kolejny udał się kupić moje uwielbienie do jego prozy. Jestem zachwycona, zafascynowana i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, ponieważ tak nie kończy się kryminałów. Nie zostawia się czytelnika z totalnym mętlikiem w głowie i ciszą w sprawie kontynuacji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
26-10-2016 o godz 22:20 przez: Anna Drewniak
Kryminał noir. Lata 30-te. Akcja toczy się w szarych brudnych uliczkach, spelunkach, czy też rezydencjach bogaczy. Obraz rzeczywistości jest brutalny, podobnie jak sama intryga kryminalna. Gdy do tego opisu dodamy elementy baśni jak u braci Grimm, to wychodzi nam "Grimm City. Wilk!", niezwykle ciekawa powieść Jakuba Ćwieka.

Fabuła książki toczy się w metropolii zbudowanej na ciele olbrzyma. Jego krew oraz odłamki węglowego serca napędzają przemysł. Miasto jest szare, ciemne, pochmurne. Rządzą w nim dwie wielkie rodziny gangsterskie. Ale nagle na przestępczej scenie pojawia się ktoś całkiem nowy, zwanym Nowym Graczem. Dochodzi do większej liczby morderstw, a każde z nich wiąże się ze śmiercią taksówkarza. Powoduje to postrach wśród mieszkańców, nie mówiąc już o grupie taksówkarzy. Niespodziewanie ginie również oficer policji Wolf. I w takich to okolicznościach poznajemy Alfiego Moora, muzyka, który zastępując swojego współlokatora na dyżurze taksówkarskim, podwozi pewną piękną kobietę w pelerynie jak u Czerwonego Kapturka, do najgorszej dzielnicy miasta...Od tego momentu nic już pozostanie takie samo...

To moje pierwsze spotkanie zarówno z tym gatunkiem literackim, jak i samym Jakubem Ćwiekiem. Byłam bardzo otwarta na to co dostanę. Ale w swoim pozytywnym nastawieniu nie spodziewałam się, aż tak dobrej powieści.
Czyta się ją rewelacyjnie. Klimat jest mroczny, morderstwa brutalne. Nie wiadomo kto jest dobry, a kto zły. Policjanci są skorumpowani. Nie jest pewne komu można zaufać. Czuć atmosferę grozy. Jednocześnie główni bohaterowie są tak pocieszni, ich dialogi tak inteligentne i zabawne, że można by powiedzieć, że z lektury płynie niezwykłe ciepło.
Rozbroiła mnie sama idea miasta, stworzonego na ciele olbrzyma. Okazuje się, że występują w nim takie dzielnice jak Pępek, Podgardle...i inne tym podobne.
Wątek olbrzyma, Czerwonego Kapturka, dodają atmosfery niczym z baśni, choć oczywiście tej bardziej szarej i nieprzewidywalnej.

Styl Jakuba Ćwieka wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Czytelnik zanurza się w na prawdę intrygującym, innym świecie. Po skończeniu lektury, nasza rzeczywistość choć o wiele bardziej barwna, okazuje się niewystarczająca...Na szczęście jest wizja powrotu...

Książka dla fanów Jakuba Ćwieka, dla zwolenników czarnych kryminałów, dla tych co lubią porachunki gangsterskie, oraz tych którym podoba się połączenie fantastyki i baśni. Powieść dla tych którzy chcą przeczytać coś na prawdę dobrego!

Polecam ! !

Więcej recenzji na fifraku.blogspot.com Zapraszam !
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-09-2016 o godz 19:03 przez: Agradqa
Grimm City to miasto mroku. Miasto ciemnych interesów. Miasto, gdzie uczciwość i prawda dawno już zostały zakopane pod rządzą pieniądza i tylko nieliczni pielęgnują je jeszcze, jak najdroższe skarby. Miasto korupcji. Miasto układów.
W tym mieście władzę sprawują dwie mafie - Francisco Thoriniego i Reginy Rau.
Co się więc stanie, gdy nagle tą przerażającą piramidą zachwieje nowy gracz? Co dziwne, gracz, który wśród swoich ofiar preferuje taksówkarzy... I co z tym wszystkim wspólnego ma biedny muzyk Alfie Moore, który lata swojej popularności i świetności ma za sobą?
Jeśli ktoś z was zna mnie dłużej, wie, że mam postanowienie: przeczytać wszystkie książki Jakuba Ćwieka. Według mnie, jego styl pisania jest niezwykły i choćby dla niego samego, warto sięgać po jego dzieła. Tym razem pod tym względem znów mnie nie zawiódł. Ba, nawet po raz kolejny udowodnił, jak wielkim jest artystą.
Świat Grimm City jest czymś nadzwyczajnym. Jest połączeniem naszej ludzkiej rzeczywistości (np. zawody wykonywane w tym mieście) i baśni. Miasto jest bowiem zbudowane na olbrzymie, wiarą, która pojawia się w tej książce, jest wiara w Bajarza - oparta na baśniach braci Grimm. Jednak jeśli mam być szczera, ten świat mógłby i bez baśni funkcjonować, bo autor stworzył go sam od podstaw - zarówno zasady jego działania, społeczeństwo, czy wierzenia - i nawet w kwestii bohaterów, jeśli próbowalibyśmy kogoś rozpoznać, musimy się nieźle wysilić.
Gdy usłyszałam, że gatunek tej książki to kryminał noir, spodziewałam się czegoś w stylu "Chinatown" z Jackiem Nicholsonem. I choć klimat takiego kryminału rzeczywiście jest utrzymany, co wspomaga sama atmosfera miasta, to nie do końca otrzymałam to, czego oczekiwałam.
Fabuła jest dość brutalna, erotyką obraca się tam bezproblemowo, jest tajemnica, detektyw, porządny policjant, jest śmierć i zwroty akcji. Ale przy tym wszystkim jest też sporo opisów oraz elementów normalnego życia bohaterów, przez co, mam wrażenie, książka traci na napięciu.
Zakończenie natomiast zaliczyłabym do naprawdę intrygujących, ale nie do końca mnie zaskoczyło. Mimo to, z treści jasno wynika, że będą następne części i ja po te części sięgnę, bo ciekawi mnie rozwiązanie tej "większej" tajemnicy.
Podsumowując, polecam, ale ze zdystansowanym podejściem. To nie jest kryminał, który rzuci was na kolana i nie pozwoli spać w nocy. To powieść bardzo klimatyczna, brutalna, z wątkiem zbrodni, którą czyta się bardzo dobrze. Ponadto, to kawał ogromnej artystycznej roboty.
Za książkę dziękuję wydawnictwu SQN!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
05-05-2016 o godz 19:16 przez: kobietatrzechbarw
Jakub Ćwiek – autor Grimm City jest polskim pisarzem, miłośnikiem i znawcą popkultury oraz muzyki rockowej, a także autorem serii „Chłopcy”, która znalazła się na listach bestsellerów. Skończył studia na kierunku kulturoznawstwo. Prywatnie jest ojcem dwójki dzieci.

Pierwszym, co wpada do głowy podczas lektury „Grimm City” jest niesamowity klimat. Połączenie thrillera z science fiction daje ciekawy efekt. Spowite tajemniczą czarną mgłą miasto, które mało ma wspólnego z baśniami dla dzieci toczy własne życie, gdzie o obiektywizm jest niezwykle trudno. Legenda głosi, że powstało ono na ciele olbrzyma. W tym miejscu każdy musi mieć się na baczności zwłaszcza, że wśród mieszkańców pojawił się tajemniczy gracz eliminujący taksówkarzy, a oficer Wolf ginie brutalnie zamordowany we własnym domu. Mieszanka leniwych polityków, skorumpowanych policjantów, gangsterów i innych mętów, to główni mieszkańcy Grimm City – miejsca, o którym zapomniał Bóg.

Akcja zbudowana jest z silnych kontrastów, opisów ciemnego, brudnego miasta oraz braku podziału na to co dobre i złe. Bohaterami są przeciętni ludzie przypadkowo wplątani w świat przestępczy. Całość rozgrywa się w jednej scenerii. Na pierwszy plan wysuwa się lęk, zgroza i przerażenie. Książka nie ma typowego kryminalnego charakteru. Można zaliczyć ją do hardboiled – gatunku cechującego się cyniczną postawą bohatera w stosunku do przeżywanych emocji. Dzięki wewnętrznym monologom, opisom bohaterów i dogłębnym przedstawieniu ich uczuć oraz czynów czytelnik ma okazję wczuć się w świat przedstawiony. Świat ten jest niekonwencjonalny, brutalny i brudny. Władza miesza się z polityką, a każdy próbuje wytoczyć sprawiedliwość na własną rękę.

„Grimm City” jest moją pierwszą przygodą z twórczością Jakuba Ćwieka. Nie jest to, to czego oczekiwałam jednak, to co dostałam jest jeszcze lepsze. Cieszę się, że zachęcona opiniami na stronach poświęconych tematyce czytelniczej, zapragnęłam zapoznać się z jego prozą. Pozycja ta nie zmroziła mi krwi w żyłach, ale zabrała mnie do świata stworzonego z połączenia baśni braci Grimm, literatury z gatunku noir i filmów typu „Chinatown” czy „Gilda”. Jeśli jesteście ciekawi, co wspólnego z książką ma czerwony kapturek, który nie jest już małą dziewczynką i wilk, który nie zjada babci, koniecznie musicie sięgnąć po lekturę. Jest to niezwykle ciekawa powieść, która znajdzie czytelników wśród miłośników kryminałów, klimatów z lat 20 i 30 dla tych którzy mają silniejsze nerwy. Ja z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-04-2018 o godz 11:37 przez: annrecenzuje
Witaj w Grimm City. Odważysz się zostać na dłużej? Tajemnicze morderstwa taksówkarzy sprawiają, że mieszkańcy posępnego miasteczka zaczynają wpadać w panikę. Kto dopuszcza się okrutnych zbrodni? Grimm City słynie z machlojek i miejscowych gangów, jednak dopiero ten akt przemocy wywołuje paniczny strach. Kto będzie następną ofiarą? Dodatkowo zostaje zamordowany jeden z miejscowych policjantów. Czy dwie sprawy łączą się ze sobą? Policja podejmuje stosowne kroki, by znaleźć mordercę taksówkarzy i osobę odpowiadającą za śmierci kolegi. W Grimm City rozpoczyna się śledztwo... Jakub Ćwiek stworzył kryminał noir, w którym czuje się atmosferę brudnego, posępnego miasteczka, gdzie bezprawie gra pierwsze skrzypce. Tytuł może być mylący - z bajkami czytającymi nam w dzieciństwie nie ma za wiele wspólnego. Wzmianki baśniowe są jedynie podawane mimochodem, bardziej sprawdzające wiedzę czytelnika z popkultury. No i gangsterski świat - strona za stroną pochłaniałam ten wątek (tak, tak z tyłu głowy wciąż migały mi kadry z "Ojca Chrzestnego"). Co do bohaterów. Alfie to taki nieudacznik życiowy, który z jednej strony chciałby być kimś lepszym, a z drugiej, jak to typowa gapa, ciągle wpada w kłopoty. Ciężko go nie lubić, a im dalej poznaje się jego perypetie, tym mocniej się mu kibicuje. To on wiezie taksówką kobietę w czerwonym płaszczu, która... No właśnie? Kim jest Czerwony Kapturek i jaką rolę odegrała w niewytłumaczalnym chaosie, który opanował miasto? O tym dowiecie się, sięgając po książkę Grimm City. Wilk!. Przyznam, że minusem była pewna przewidywalność, gdy dotarłam mniej więcej do połowy książki. Akcja zaczęła być bardziej żwawa, a i finał był tuż za rogiem, jednak i pewne schematy zaczęły być za bardzo dostrzegalne. Autor nie rzuca mięsem na prawo i lewo, ale może to i dobrze. Wiele jest takich książek na polskim rynku, lubię je czytać, jednak warto czasem sięgnąć po coś innego. Wyjść poza utarty schemat. Niewątpliwych plusem są grafiki zamieszczone w książce. Pasują idealnie do mrocznego, zatęchłego klimatu miasta Grimm City jak lód do whiskey, wyprzedaż w dniu wypłaty albo ciepły posiłek po ciężkim dniu. Okładka również przyciąga wzrok - zachwyca dozą tajemniczości, tajemniczą kobietą w czerwieni i hasłem: "Przyznaj - spodziewasz się baśni". Z przyjemnością po raz kolejny wybiorę się do Grimm City, w jej pesymistyczne uliczki, wieczny smog i knajpy pełne gwaru i dobrej muzyki. Ciekawe czy i tym razem wyjdę z niego zadowolona.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-05-2016 o godz 11:14 przez: Zaczytana bez pamięci
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, było sobie miasto Grimm ze specyficznymi mieszkańcami...

Witajcie w Grimm City, mieście położonym na brzuchu olbrzyma. Jest napędzane jego krwią i odłamkami węglowego serca. Zapomnijcie w tym miejscu o sprawiedliwości. To słowo dawno przestało istnieć w słowniku mieszkańców tego miasta. Oficer Wolf zostaje zamordowany we własnym domu, podczas gdy w Grimm City pojawia się nowa postać. Czy jesteście gotowi na to, by wyruszyć w podróż do tego miejsca? Jeśli tak, pakujcie walizki i ruszajcie w drogę.

Przyznaję szczerze, że na początku miałam ogromne problemy z tą książką. Był nawet moment, że bałam się, że nie przeczytam jej do końca. Postanowiłam jednak zabrać ją ze sobą do Wiednia, gdzie spędziłam kilka ostatnich dni i klimaty delegacyjne pozwoliły mi wczuć się w klimat opowieści. Podejrzewam, że moje towarzystwo miało w tym swój udział, ale nie o tym chcę mówić.

Moja przygoda z twórczością Jakuba Ćwieka zaczęła się stosunkowo niedawno. Wciąż jeszcze poznaję tego autora. Czytając Grimm City, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że przeniosłam się do Sin City. Dlaczego? Skorumpowani stróże prawa, ponura aura, przestępczość - mówi Wam to coś? Jeśli znacie komiksy Franka Millera, będziecie wiedzieli, o co mi chodzi. Dzień bez przestępstwa w Grimm City jest dniem straconym. Wojny gangów są na porządku dziennym. W środku całego zamieszania znajduje się Alfie, muzyk, któremu w życiu nie bardzo wyszło. Czy uda mu się wyplątać z tej kabały? Tego musicie dowiedzieć się sami.

Nie myślałam, że nawiązując do baśni braci Grimm można stworzyć tak mroczny kryminał. W sumie nie wiedziałam, czego mogę się po tej książce spodziewać. Miasto grzechu w klimacie bajek? Mission impossible. Jednak nie dla Ćwieka. On z opowieści dla dzieci wyciągnął poszczególne fragmenty, by złożyć je w całość i przekazać w ręce czytelników kawał dobrej opowieści. Fani wojen gangów na pewno będą usatysfakcjonowani. Wiecie, co w tym wszystkim spodobało mi się najbardziej? Przeważnie tego typu powieści są naszpikowane przekleństwami. Jakub Ćwiek pokazał, że można stworzyć niegrzeczną historię bez rzucania mięsem na lewo i prawo. Jestem pod wrażeniem, ogromny szacun.

Po zakończeniu pozwalam sobie na snucie przypuszczeń, że ta książka stanowi otwarcie cyklu. Mam nadzieję, że nie mylę się w tej kwestii. Mimo moich początkowych oporów, z chęcią wybiorę się raz jeszcze do Grimm City. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
26-05-2016 o godz 14:21 przez: KultuSarnie
Powiem wam, że okładka bardzo mi się podoba, choć nie do końca jest w moim guście. To najlepiej i najładniej wydana książka Ćwieka z tych, które widziałam.

A propos autora, to moje pierwsze z nim spotkanie i to udane! Prawie czterysta stron ciemnego światka przestępczego na tle lepkiego, czarnego powietrza miasta utworzonego, według legendy, na ciele olbrzyma. To połączenie kryminału i fantastyki brzmi przesmacznie, więc ucieszyłam się mając tę książkę w swoich rękach.

Mamy więc prześwietną postać Alfiego, który zostaje wplątany w pewną zagadkę. Zamordowany zostaje jego przyjaciel, choć to on miał być na jego miejscu. Okazuje się jednak, że to nie jedyne jego powiązanie z tą sprawą.

Kolejną z postacie, które uwielbiam jest nie kto inny, jak McShane. Jego cięty język i humor, który do mnie - nie wiedzieć czemu - docierał idealnie, śmiałam się momentami w głos.

Wracając już do samej recenzji, to nie spodziewałam się (nawet po dobrym opisie), że książkę będzie się tak łatwo i szybko czytać. Nawet mimo tego, że miałam jakiś czytelniczy zastój, gdy zaczęłam czytać, trudno było się oderwać, ale trzecia w nocy to trzecia w nocy. Kiedyś spać trzeba.

Uwielbiam adekwatne do postaci dostosowanie języka. Dla mnie bardzo ważne jest, żeby każda postać miała swój własny, charakterystyczny sposób mówienia. I tu rzeczywiście tak było, ale czasem pojawiały się fragmenty, w których każde zdanie było do siebie podobne, co zmuszało mnie do ziewnięcia od czasu do czasu. Ale! O ile opisy przyrody, miasta czy czego tam jeszcze, nużą okropnie, tak W Grimm City wszystko, co dzieje się dookoła - czarny pył, smoliste i tłuste powietrze, szare budynki - było opisane tak, że aż miło było czytać. Zamykasz oczy i widzisz to brzydkie miasto, czujesz ten zapach i powietrze po "efekcie wulkanu". To się Ćwiekowi udało!

Świetna gatunkowa hybryda z wyrazistymi bohaterami, dobrze przemyślanym światem i ciętym językiem Ćwieka. Czuję, że mam co nie co do nadrobienia w jego kwestii. No i czekam na kolejną część Miasta Grimm. Bo tak się książek, panie Jakubie, nie kończy!



Moja ocena: (waham się, waham) 8/10. Za miasto, za McShane'a no i wkurzającą (lecz jak napisaną!) Pallę Di Neve.


http://kultusarnie.blogspot.com/2016/05/recenzja-grimm-city-jakuba-cwieka.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji