3/5
10-04-2017 o godz 23:45 przez: Zatracona w słowach
W świecie Tenley prawdziwe życie zaczyna się dopiero po Pierwszej Śmierci. Jeśli jesteś pełnoletni, musisz zdecydować, do jakiej frakcji chcesz przystąpić. Masz tylko dwa wybory, jednym z nich jest Trojka, drugim natomiast Miriada, które od dawna toczą ze sobą zaciekłe walki o dusze Niezwerbowanych. Ten została naznaczona już w chwili narodzin. Dziewczyna jest obdarzona wielką mocą i żadna z frakcji nie cofnie się przed niczym, aby mieć ją po swojej stronie. „Firstlife. Pierwsze życie” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Geny Showalter. Na pewno kojarzycie jej wcześniejszą serię „Kroniki Białego Królika”, o której swego czasu było dość głośno. Ja nie miałam okazji po nią sięgnąć i szczerze nie ciągnie mnie nawet do tych książek, szczególnie że opinie na ich temat były bardzo różne. Kiedy jednak usłyszałam o koncepcji jej nowej historii, byłam nią bardzo zainteresowana, więc niesamowicie się ucieszyłam, kiedy dotarła do mnie wiadomość, że zostanie wydana w Polsce. Podeszłam do tej książki z entuzjazmem, ale i z rezerwą, ponieważ już dawno przekonałam się, że im mniej wymagamy od książki, tym bardziej może ona nas zachwycić. Gena Showalter nie bawi się w stopniowe wprowadzanie czytelnika w swoją historię, tylko od razu rzuca go na głęboką wodę. Przez całą powieść tempo akcji nie zwalnia, a w niektórych momentach wręcz przyspiesza. Nieustanie pojawiają się nowe postacie, zostają wprowadzane nowe wątki, a historia się rozwija. Bohaterowie również nie stoją w miejscu, nie zatrzymują się, tylko bez przerwy działają i wpływają na rozgrywające się wydarzenia. Podział społeczeństwa nie jest niczym nowym, jednak mimo to spodobał mi się pomysł autorki z życiem po śmierci i założeniem, że dopiero wtedy rozpoczyna się prawdziwe, wieczne życie. Ludzie nie powinni przykładać wielkiej wagi do Pierwszego Życia, by móc skupić się na wyborze, gdzie będą wiedli życie po śmierci, w miejscu, gdzie panują określone zasady, czy może tam, gdzie króluje większa swoboda. Spodobała mi się ta koncepcja, jednak wykonanie już trochę mniej. Nie poznałam tak wiele szczegółów na temat świata wykreowanego przez autorkę, jakbym chciała. Zdaję sobie jednak sprawę, że jest to dopiero pierwszy tom, dlatego mam nadzieję, że Gena Showalter rozwinie temat w kolejnych częściach. Główne skrzypce w całej historii gra siedemnastoletnia Tenley Lockwood, na której skupiają się wszystkie wydarzenia. Dziewczyna jest bardzo specyficzną bohaterką, pełną kontrastów i sprzeczności. Z jednej strony Ten jest niezwykle odważna i wierna swoim przekonaniom, gdyż nawet tortury nie są w stanie wymusić na niej zmiany decyzji. Choć cechuje ją inteligencja, to jednak potrafi być również niezwykle łatwowierna. Nie potrafi dostrzec oczywistych i jasnych faktów, dlatego często porusza się na ślepo i postępuje bardzo głupio. W jednej chwili potrafi się zachować niezwykle dojrzale, by po pewnym czasie zrobić coś nieprzemyślanego i nieodpowiedzialnego. „Firstlife. Pierwsze życie” nie jest książką zaskakującą, ani szczególnie odkrywczą. Ma zarówno wady jak i zalety, jednak mimo wszystko czyta się ją bardzo szybko. Wciąga ze względu na wartką akcję i jej zwroty, a przez większość czasu trzyma w napięciu. Polecam ją jednak głównie nastoletnim czytelnikom, którzy na pewno lepiej zrozumieją główną bohaterkę i może będą mogli się z nią utożsamić. Choć nie jestem wybitnie zachwycona tą książką, to jednak czekam na kontynuację, ponieważ jestem bardzo ciekawa, jakie konsekwencje przyniosą decyzja i działania głównej bohaterki. http://someculturewithme.blogspot.com/2017/04/zyje-sie-tylko-raz-ale-czy-na-pewno.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
28-03-2017 o godz 21:26 przez: iza
Czasem trudno dokonać wyboru, bo każdy wydaje się być zły. Czasem człowiek stoi nad przepaścią i choć może w każdej chwili spaść nadal jest niezdecydowany, w którą stronę zrobić krok. Jak możemy się przekonać czy nasz wybór będzie dobry? Cóż nie możemy, ale czasem los przyśpiesza decyzję niezdecydowanego. Rodzice Tenley chcą ją zmusić aby przystąpiła do Mirady i dlatego umieszczają dziewczynę w zakładzie psychiatrycznym, gdzie jest torturowana. Ten nie wie do której strefy lepiej dołączyć Trojki czy Miriady. Obie chcą ją mieć w swoich szeregach, dlatego wysyłają swoich Robotników do przekonania Niezwerbowanej. Tenley przez cały czas uważa także, że nie istnieją Krańce, do których trafiają Niezwerbowani, aż sama tam trafia i przekonuje się, że niezdecydowanym lepiej nie umierać. Czy Tenley dokona wyboru i swoje Drugie życie zacznie w jednej ze stref? Autorka wykazała się kreatywnością tworząc powieść. Życie mamy jedno...na tym świecie, a później mamy drugie, wieczne (prawie) i w trakcie tego pierwszego życia trzeba dokonać wyboru na drogę po śmierci...Bohaterowie mogą wybrać światło lub ciemność - odrobinę przypomina to wybranie drogi dobra czy zła. Trojka to bardziej dobra strona, tam rządzą prawo i dobroć. Miriada tutaj zasady i prawa są zmieniane względom okoliczności.Jest jeszcze świat dla Niezwerbowanych - bardzo niebezpieczna kraina. Powieść nie należy do ckliwych, delikatnych czy cukierkowych utworów. Literatka stworzyła kilka makabrycznych scen i przedstawiła je obrazowo. Twórczyni niestety postawiła na obrazowość, klimat a zapomniała o dynamice. Chwilami - szczególnie początkowe rozdziały są - nudne. Literatka za szczegółowo, za wolno przechodzi do konkretów. W późniejszym etapie jest lepiej, ale nadal dynamiczna część powieści kuleje. Autorka do życia powołała interesujących bohaterów. Ten jest waleczną postacią, upartą ale też ma dobre serce. Niestety nie polubiłam obsesji dziewczyny do liczb, które analizuje, łączy i sumuje.Ten też nie wykazuje się mocą, którą ponoć ma w sobie. Decyzje jakie podejmuje są czasem drętwe, sztuczne - nieprzemyślane. Killian i Archer to bohaterowie...właściwie słabo obrysowani. Niby wyrobiłam sobie o nich zdanie, ale jakoś nie są dla mnie "wyraźni". Autorka trochę skacze tymi postaciami. Raz są nagle ich nie ma, za chwile wracają. Bohaterowie drugoplanowi są barwi, ale niestety literatka przydzieliła im bardzo krótkie role. Większość z nich, po odegraniu swojej kwestii znika. Czytanie początkowo było męczące. Etap dotyczący pobytu Ten w zakładzie był nużący. Trochę mnie to zaskakuje, ponieważ autorka przez cały czas stara się "posuwać" fabułę do przodu, ale jakoś koślawo to idzie. Im dalej w treść tym fabuła mocniej mnie wciągała, szkoda tylko, że nie było szału. W trakcie czytania nie odczułam żadnych emocji. Watek romantyczny jest za mało romantyczny. Przypomina bardziej początkową fazę, zarys tego co może być, lub tego co można skomplikować. Mam bardzo mieszane odczucia względem powieści "Fristlife - Pierwsze życie". Otóż fabuła zapowiadała się powalająco, ale...autorka nie w pełni wykorzystała potencjał pomysłu. Postawiła na złego konia. Treści brakuje dynamicznej akcji, która wzburzyłaby adrenalinę u czytelnika, natomiast środka nasennego jest za dużo. Powieść nie jest zła - bohaterowie są ciekawi, w utworze mamy coś nowego, oryginalnego, ale brakuje mu życia...Mam nadzieję, że kolejny tom będzie bardziej energiczny. [ http://niebo-pieko-ziemia.blogspot.com/2017/03/firstlife-pierwszw-zycie.html#more ]
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
11-04-2017 o godz 15:58 przez: Layla A.
" Nazywam się Tenley Lockwood. Wkrótce będę martwa. Oto moja historia - lecz mój koniec jest dopiero początkiem. " Żyje się tylko raz? Nie w tym świecie, tutaj prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmierci. Jesteś pełnoletni? A więc pora zdecydować, czy będziesz wyznawać zasady Trojki, czy Miriady. Te dwie frakcje toczą zaciekłą walkę o dusze Niezwerbowanych i prawie nigdy nie grają czysto. Tenley została naznaczona już w chwili narodzin. Jest obdarzona wielką mocą. I Trojką, i Miriada nie cofną się przed niczym, by ją przeciągnąć na swoją stronę. Wciąż nie zdecydowała, dokąd chce trafić po śmierci, a nie wie, że los przygotował dla niej kilka niemiłych niespodzianek. Jeżeli kiedykolwiek słyszeliście o Gena Showalter, to z pewnością ze znanego cyklu Kroniki Białego Królika. Jest to bardzo znana seria, która ma fanów na całym świecie, jednak ja nie miałam tej przyjemności się z nią zapoznać, a szkoda, może wtedy poznałabym się już na stylu pisarki i nie byłabym tak rozczarowana jej kolejną nową książką Firstlife. Pierwsze życie. Ale może zacznijmy od początku. Główną postacią książki jest Tenley, która żyję w dość dziwacznym świecie, a mianowicie jest to świat w którym rządzi podział. I może nie było by to dla nas jakimś zaskoczeniem czy oryginalnym pomysłem, jednak ta książka jest bardzo oryginalna. Otóż nie jest to jakiś normalny podział, który dzieli nas na bogatych czy biednych, mądrych czy dobrych. Otóż w świecie, który wykreowała nam autorka jest przekonanie, ze prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmierci na ziemi, i właśnie za tego życia, ludzie wybierają sobie, gdzie chcą trafić. Nie mają wiele opcji do wyboru, czeka ich Trójka, Miriada a dla tych niezdecydowanych istnieje coś całkowicie innego. Nasz bohaterka od dziecka jest przyciskana przez rodziców do wybrania Miriady, do której także i oni należą, z drugiej strony jest Trójka, która również walczy o Tanley. Naciskana dziewczyna nie może się zdecydować, a czas biegnie, coraz szybciej. Zdesperowani rodzice wysyłają dziewczynę do zakładu więziennego, oddają ją w ręce ludzi, aby przekonali ją do wyboru Miriady. Nie wiedzieli jednak, że ich córka jest silna nie tylko psychicznie, ale również i fizycznie. Tanley nie pozwala się zastraszać, i z całych sił walczy o wolny wybór, jednak zdaję sobie również sprawę, że czas biegnie a ona musi dokonać wyboru, zanim umrze. Mimo że Tanley jest taką postacią jakie lubię, odważną, walczące o swoje, pełną zapału i wigoru, to nie zapałam do niej przyjaznymi uczuciami. Była bardzo denerwującą postacią, mimo że szanowałam ją za jej decyzję. jednak jej zachowanie w momentach doprowadzało mnie do szału. Bardzo za to polubiłam Killiana, jego zachowanie i słowa sprawiały, że czytanie tej książki wciągało mnie coraz bardziej. " -Wiem, wiem. Problem w tym, że nigdy nie lubiłem dzielić się zabawkami. " Moim błędem było, że zaufałam popularności jej poprzedniej serii i zbyt mocno się nastawiłam na tą powieść. Nie zrozumcie mnie źle, jest to dobra książka z oryginalną fabułą, ciekawymi postaciami, jednak nie przemówił do mnie styl pisania autorki. Książka mnie nużyła, mimo że ciąg dalszy mnie interesował. Gena Showalter miała genialny pomysł, jednak nie wykorzystała całego potencjału jaki miała. Mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy, gdyż z milą chęcią poznałabym dalszy przebieg historii Tanley i innych bohaterów, ale mam również nadzieję, że kolejne tomy będą ciekawsze. http://in-my-different-world.blogspot.com/2017/04/nie-bedy-cie-definiuje-lecz-uczucia.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
03-04-2017 o godz 17:01 przez: Eviline
Życie zaczyna się dopiero po śmierci, dla tej historii właśnie taka jest rzeczywistość, tylko umiera się szybciej, a każdy musi do dnia swojej śmierci wybrać frakcję do której dołączą- Trojkę, lub Miriadę, obie toczą zażarty bój o Niezwerbowanych. Tenley od zawsze posiadała ogromny dar, moc tak wielką, że obie frakcje pragną mieć ją po swojej stronie. Mimo wszystko Ten nie chce opowiedzieć się za żadną stroną, a niedługo ma się przekonać, że takie niezdecydowanie i zwlekanie przynosi niekoniecznie dobre skutki. Trójkąt miłosny! Tak, nikt by się nie spodziewał, że to już tryliardowa powieść z trójkątem miłosnym (bo przecież przy każdej nastolatce zawsze kręci się dwóch chłopaków, tak?). Poznajcie Kiliana i Archera, dwóch adonisów, którzy kręcą się wokół naszej głównej bohaterki. Kilian jest aroganckim, zapatrzonym w siebie egoistą, a Archer... Hem... Archer też jest przystojny. Kogo wybrała Tenley? Oczywiście Kiliana, co możemy poznać po większym skupieniu się na jego osobie i cechach w książce. Tak, dobrze się czyta książki z trójkątem miłosny, ale to jest temat wałkowany od lat i nic nowego nam to już nie wniesie. Możemy jednak zawsze skoncentrować się na głównej bohaterce, która nie grzeszy inteligencją, jest bardziej łatwowierna niż dziecko, a mimo to uważa, że jest dość aspołeczna i zamknięta na innych. Cóż, z większą sprzecznością się jeszcze nie spotkałam Powieść jaką jest "Firstlife" z pewnością przynosi wiele sprzeczności, między innymi dlatego, że bardzo kojarzy się z wieloma innymi książkami, przykładowo z "Niezgodną" V. Roth, albo z "Plagą samobójców" S. Young, co mówi nam, że nie jest łatwo napisać książkę bez (nawet przypadkowego) wzorowania się na tym co przeczytaliśmy. Pozytyw jest taki, że jeśli ktoś jest fanem wymienionych powyżej książek, to może po tę sięgnąć bez wahania, inaczej jest z tymi, co jeszcze mają lekkie uprzedzenia. Historia, która jest zawarta w tej książce, nie mówi nam praktycznie nic. Często błądziłam i szukałam odniesienia do tego, co autorka wymyśliła i nam podała na tacy, jednak dla mnie motyw przewodni był niemal niewyczuwalny, niezbyt było wiadomo o co chodzi samej autorce, a bohaterka chyba nie wiedziała nic o tym, co robi. Tak, dostajemy świetną akcję, ciągle coś się dzieje, nie ma momentu, byśmy się nudzili, jednak ona do niczego nie prowadzi. Do teraz nie mam pojęcia o co chodziło (a może po prostu nie umiem czytać ;) ). W dodatku jeśli myślicie, że przez całą książkę poznacie moc głównej bohaterki, to jesteście w błędzie, nie znajdziecie wzmianki o tym, a przecież książka nie należy do tych króciutkich. Nie wiem dlaczego autorka nam tego nie zdradziła, ale przecież nie opisała też dokładnie świata w jakim się poruszamy., czasami zmieniała wygląd bohaterów (a szkoda), nie mamy pojęcia też o ludziach odpowiedzialnych za frakcje. Jedyne co muszę przyznać, to fakt, że zakończenie książki sprawiło, że moja ocena jest wyższa, ale mnie łatwo przekonać samymi zakończeniami, bo wiadomo, że dobrze napisane zakończenie jest większością sukcesu, ludzie po prostu je najbardziej zapamiętują i dlatego strasznie oddziałuje to na ocenę końcową. Podsumowując: książka wciąga mimo swoich błędów, zmarnowany potencjał książki, bohaterowie naiwni i płytcy, w dodatku mamy standardowy trójkąt miłosny, historia nie należy do najlepszych, ale za to okładka jest przepiękna. Wyczuwam, że to kolejna książka z tych, które albo się kocha, albo nienawidzi. Cóż, ja się bardziej skłaniam ku tej drugiej opcji, a wy? Inwazja Czytadełek
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
03-04-2017 o godz 22:57 przez: KobieceRecenzje365
Na samym początku muszę przyznać szczerze, że twórczość Geny Showalter była mi do tej pory nieznana. Oczywiście wiem, że napisała słynną serię „Kroniki białego królika”, która jest bardzo zachwalana przez czytelników na całym świecie, jednak mnie nigdy do tych książek nic nie przyciągało. Więc gdy nadarzyła się okazja, bym zrecenzowała „Firstlife. Pierwsze życie” właśnie jej autorstwa, stwierdziłam, że nadszedł czas, by poznać jej twórczość i przekonać się, czy to autorka, która usatysfakcjonuje mój czytelniczy gust. Zapraszam na recenzję. Nastoletnia Tenley już od ponad roku przebywa zakładzie dla obłąkanych, w którym umieścili ją rodzice, za to, że nie potrafiła wybrać, do jakiej frakcji chce należeć po pierwszej śmierci. Do wyboru dziewczyna miała Trojkę i Miriadę, jednak żadna z nich jej nie odpowiadała. Chciała zostać Niezwerbowaną, ale ani Trojka, ani Miriada nigdy się nie poddają i w nieczysty sposób walczą o każdą z dusz. A mają o co walczyć, gdyż Tenley została naznaczona już w chwili narodzin i posiadła ogromną moc. Żadna z frakcji się nie podda i na wszelkie możliwe sposoby będzie chciała przeciągnąć dziewczynę na swoją stronę. Komu się to uda? Czy Tenley zdoła wybrać jedną z nich? Przekonajcie się sami. „Gena Showalter to autorka powieści znajdujących się na liście bestsellerów New York Times i USA Today. Jej ulubione gatunki literackie to paranormal, współczesny romans, a także opowiadania kierowane do młodych ludzi. Umiejętnie łączy zmysłowe opisy z wątkami sensacyjnymi, a przy tym daje ujście swemu poczuciu humoru. To sprawia, że od jej powieści trudno się oderwać.” „Firstlife. Pierwsze życie” to powieść typowo dla młodzieży i choć lubię taką literaturę, bo nieraz trafiają się świetne perełki, to ta książka do mnie nie trafiła. Osobiście lubię znaleźć w lekturze trochę głębszych przemyśleń, trochę zawiłości, wychodzi na to, że jestem po prostu za stara na powieści, które wychodzą spod pióra Geny Showalter, ale muszę przyznać, że z czystej ciekawości sięgnę po kolejny tom, by sprawdzić, czy będzie lepszy, tym bardziej że dynamiczna akcja, jak i samo zakończenie daje na to nadzieję. Myślę, że niejeden młody czytelnik będzie zafascynowany tą historią, tym bardziej, że napisana jest bardzo prostym stylem i czyta się ją bardzo szybko. Nie ma w niej nic skomplikowanego ani zawiłego, więc to książka idealna na zrelaksowanie i odprężenie po męczącym dniu w szkole. To, co najbardziej raziło mnie w tej powieści, to wiele niedomówień i błędów logicznych (czasami zostaje zmieniony wygląd bohaterów i to w odstępie kilku godzin), zabrakło mi też dokładnej charakterystyki Tenley, bo przez całą książkę dowiadujemy się o niej naprawdę niewiele. Pomysł na książkę fajny jednak coś poszło nie tak i uważam, że wybredny czytelnik może mieć z tym problem. Jednak mam nadzieję, że kolejny tom okaże się dużo lepszy, bo pisanie niepochlebnych recenzji to nic fajnego i nie chcę tego więcej robić. ;) Uważam, że jest to kolejna powieść z typu... kochasz albo nienawidzisz, chociaż ja jeszcze w stu procentach nie potrafię wybrać i poczekam na kolejną część. Oczywiście niech każdy z Was oceni tę książkę po swojemu, bo to jest moja własna opinia, a wiem, że każdemu podoba się coś innego i każdy może mieć odmienne zdanie. Muszę wspomnieć o okładce, która jest po prostu piękna i od razu przykuwa wzrok. Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
28-03-2017 o godz 11:16 przez: Elenkaa
Twórczość Giny Showalter nie była mi dotąd znana, choć słyszałam o jej słynnej serii pt. "Kroniki białego królika" o Alicji w Krainie zombie. Niestety ta seria mnie nie interesowała, jednak gdy tylko zobaczyłam okładkę "Firslife", zakochałam się w niej z miejsca. Opis fabuły zapowiadał bardzo ciekawą dystopię dla młodzieży... Główną bohaterką jest siedemnastoletnia Tenley Lockwood, która od ponad roku przebywa w więzieniu Prynne. Umieścili ją tam rodzice, a było to karą za to, że nie potrafiła dokonać wyboru pomiędzy dwoma frakcjami werbującymi dusze po Pierwszej śmierci. Musi wybierać pomiędzy Trojką lub Miriadą, jednak Ten postanowiła zostać Niezwerbowaną, gdyż w zasadach obu frakcji widzi mnóstwo wad. Czeka aż osiągnie pełnoletność i będzie mogła żyć, tak jak będzie chciała. Żadna z frakcji nie rezygnuje jednak z Tenley, która posiada niezwykłą moc i obie grupy za wszelką cenę chcą ją mieć u siebie, w wyniku czego wysyłają własnych Robotników, aby pozyskać ją na swoją stronę. Jedną z zalet tej powieści jest niezatrzymująca się akcja, ani an chwilę. Ciągle pojawiają się nowe wątki, nowe wydarzenia wpływające na dalszą fabułę i miałam wrażenie, jakby bohaterowie ciągle biegali i nie zatrzymywali się w miejscu. Takie skojarzenie przyszło na myśl właśnie przez tą galopującą akcję. Podobała mi się również historia i świat wykreowany przez autorkę, jednak wykonanie już trochę mniej. Nie dowiedziałam się aż tak dużo o tym świecie, jakbym chciała. Ale rozumiem, że to dopiero pierwszy tom, więc nie można wszystkiego od razu zdradzić. Przede wszystkim podobało mi się ukazanie życia po śmierci, tzn. że pierwsze życie jest bardzo krótkie i bohaterowie powinni bardziej skupić się na tym, gdzie będą wiedli życie wieczne: w świecie gdzie panują określone reguły i zasady, czy może w bardziej otwartym. To jest miła perspektywa, mieć taki wybór... Należy wspomnieć jeszcze o przepięknej okładce! Jest naprawdę śliczna i przyciąga wzrok, a o ile to w ogóle możliwe, drugi tom ma jeszcze ładniejszą okładkę. Tenley jest dosyć trudną bohaterką do opisania. Z jednej strony jest bardzo odważna, trzyma się swojego zdania i nawet tortury nie zdołają ją przekonać do jego zmiany, wierzy w swoją sprawę bezgranicznie. Ale z drugiej strony jest bardzo łatwowierna, nie widzi oczywistych faktów, mimo że jest bardzo mądrą osobą i czasami zachowuje się po prostu bardzo nieodpowiedzialnie i głupio. Ale tak właściwie, czy nie takie są właśnie nastolatki? W młodych dziewczynach buzuje tyle emocji, że czasem zachowują się bardzo głupio z niezrozumiałych względów, a czasem całkiem jak dorosła, poważna osoba. Za to bardzo polubiłam dwóch Robotników, tzn. Killiana i Archera, którzy zostali zesłani po to, aby przekonać, naszą bohaterkę do wyboru strony. Przez całą powieść zastanawiałam się, którego faktycznie dziewczyna powinna wybrać i który świat jest tym lepszym. Jak można się domyśleć chłopcy nie pałali o siebie zbytnią sympatią, więc ich starcia były naprawdę ciekawe. Książka ma sporo plusów, ale nie obyło się również bez minusów. Wydaje mi się, że faktycznie jest przeznaczona bardziej dla nastolatków, niż osób dorosłych. Może oni bardziej by się odnaleźli w tym galimatiasie uczuć i zachowań bohaterki. Jednam nie zmienia to faktu, iż zakończenie sprawia, że bardzo chętnie przeczytam kontynuację, bo w końcu Ten podjęła decyzję! I jestem ciekawa, jakie będą tego konsekwencje.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
08-04-2017 o godz 16:10 przez: Girl-from-Stars
Większość z Was Gene Showalter kojarzy z serii przygód „Alicji w Krainie Zombie”. Nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po jej twórczość, ale słyszałam wiele pozytywnych opinii o wspomnianej wyżej serii. Gdy na rynek wydawniczy trafiła jej najnowsza książka „Firstlife. Pierwsze życie”, stwierdziłam, że to idealna okazja by w końcu dowiedzieć się co w trawie piszczy … Żyje się tylko raz? Nie w tym świecie, tutaj prawdziwe życie zaczyna się dopiero po śmierci. Jesteś pełnoletni? A więc pora zdecydować, czy będziesz wyznawać zasady Trojki, czy Miriady. Te dwie frakcje toczą zaciekłą walkę o dusze Niezwerbowanych i prawie nigdy nie grają czysto. Tenley została naznaczona już w chwili narodzin. Jest obdarzona wielką mocą. I Trojką, i Miriada nie cofną się przed niczym, by ją przeciągnąć na swoją stronę. Wciąż nie zdecydowała, dokąd chce trafić po śmierci, a nie wie, że los przygotował dla niej kilka niemiłych niespodzianek. Pierwszą zaletą tej książki jest oryginalna fabuła. Mimo tego, że spotkałam się już z wieloma historiami, gdzie społeczeństwo podzielone jest na różnorodne frakcje, to jednak Showalter w ciekawy sposób ukazała życie pośmiertne – stworzyła dwa różne światy, opierające się na pewnych zasadach i wyznające odmienne wartości. Przyczepić się jednak muszę do zbyt wolnego rozwoju akcji. Pomimo tego, że książkę czytało mi się przyjemnie, to jednak momentami czułam lekkie znużenie. Na szczęście z każdą, kolejną stroną było coraz lepiej. Do chwili obecnej nie potrafię określić mojego stosunku do głównej bohaterki. Z jednej strony biła od niej ogromna siła i odwaga, przez co postać ta bardzo mi imponowała. Z drugiej jednak strony jej nieuzasadniona buntowniczość, która w zasadzie nie do końca została wyjaśniona, sprawiała, że nie postrzegałam jej już jako dojrzałej i ambitnej kobiety. Irytowały mnie niesamowicie te jej okrzyki: „Zero!”. Pełniły one funkcje zamienników przekleństw itp. Mnie jednak strasznie dekoncentrowały. Początkowo nie mogłam do nich przywyknąć, co nie było znowu takie dziwne, ponieważ numery, cyfry to w tej powieści „chleb powszedni”. Cała ta numerologia i wszelaka symbolika zawarta w tekście napędza całą fabułę i sprawia, że to powieść jest na swój sposób wyjątkowa. Wracając do bohaterów wykreowanych przez autorkę, niestety znów muszę przyznać, że moje serce skradła dwójka męskich postaci – Killian i Archer. Nie myślcie jednak, że są oni jakoś szczególnie wyjątkowi , wręcz przeciwnie – zostali stworzeni na podstawie klasycznego schematu idealnego faceta książkowego: przystojni, niesamowicie męscy, odważni i do tego zabawni! Żyć nie umierać! Ogromne oklaski należą się grafikowi, który stworzył tą świetną okładkę. To w zasadzie dzięki niej w ogóle sięgnęłam po tą książkę. To o czym zapomniałam napisać, a o czym warto tutaj wspomnieć to to, że w książce pełno jest brutalnych i makabrycznych scen, dzięki którym w jakimś większym stopniu przeżywałam tą historie. Nie ma tutaj tej całej cukierkowej otoczki, którą możemy spotkać w większości książek tego typu. Podsumowując, „Firstlife. Pierwsze życie” jest lekką, choć bardzo dobrą młodzieżówką z ciekawą i oryginalną fabułą, która niesamowicie wciąga i nie wypuszcza ze swych objęć dopóki nie ujrzymy ostatniej strony. Z chęcią sięgnę po inne książki pióra tej autorki i oczywiście z niecierpliwością będą oczekiwała kolejnej części. Polecam! Moja ocena: 8/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
28-03-2017 o godz 15:49 przez: kastepien
szumiabooki.blogspot.com Nazwisko Geny Showalter mignęło mi już parę razy przy okazji przeglądania blogów i portali literackich. Nie miałam jednak okazji przeczytać nic jej autorstwa. Aż do teraz, kiedy to nakładem wydawnictwa Harper Collins ukazało się Firstlife. Pierwsze życie z urzekającą, przyciągającą wzrok okładką. Co kryje środek? Tenley ma 17 lat i przebywa w zakładzie Prynne dla nieposłusznych nastolatków. To właśnie w ten sposób rodzice ukarali ją za niechęć do podjęcia decyzji i przystąpienia do Miriady, pośmiertnej krainy. Nie chce jednak dołączyć też do Trojki, jest Niezwerbowana. W zakładzie poddaje się ją torturom – fizycznym i psychicznym, by zmusić Ten do szybkiego podjęcia decyzji. Nakłonić do tego, choć już w bardziej przyjacielski sposób, starają się również Bow z Trojki oraz Killian z Miriady. Którą sferę wybierze Ten? Świat stworzony przez autorkę jest bardzo ciekawy. Zainspirowana Biblią podzieliła go na Pierwsze Życie, ziemskie, oraz drugie, po Pierwszej Śmierci. To od ludzi zależy, gdzie trafią, a decyzję muszą podjąć już w wieku 18 lat. Od decyzji tej nie mogą się odwrócić. W myśl zasad wybranej sfery muszą żyć na Ziemi. Jednym z wyborów jest Trojka – sfera światła i dobroci, w której najważniejsza jest miłość, przyjaźń i rodzina. Nie dbają o dobra materialne. Drugim – Miriada, sfera, w której panuje ciemność, a ludzie po podpisaniu wiążącej umowy otrzymują wszelkie bogactwa – pieniądze, luksusowe domy i sportowe samochody. Obie sfery kuszą. Porównać je można do Nieba i Piekła, ale autorka nie przedstawia Trojki jako krainy wiecznej szczęśliwości, a Miriady jako miejsca ciągłych tortur. Obie sfery mają wady i zalety, choć w miarę rozkręcania się fabuły dostrzegamy coraz więcej minusów wynikających z przystąpienia do jednej z nich. Trojka i Miriada to nie tylko miejsca, ale przede wszystkim zasady życiowe oraz wyznawane wartości i ideały. Przystępując do którejś z nich, należy kierować się akceptowanymi regułami. Autorka skłania więc do refleksji nad własnym życiem. Nad własnymi wyborami pomiędzy dobrem i złem, światłem i ciemnością, duchowością i materialnością. Firstlife. Pierwsze życie ma jednak sporo minusów. Głównym z nich są słabo wykreowane relacje pomiędzy postaciami. Uczucia pojawiają się szybko. Wręcz za szybko. Dlatego też momentami ciężko dostrzec logikę. Tą też rzadko kieruje się główna bohaterka – początkowo intrygująca, później irytująca. Czasem ciężko zrozumieć jej zachowanie. Raz jest dojrzałą osobą, która wiele w życiu przeszła, a później zakochaną nastolatką zapominającą o wszystkim, co przed chwilą postanowiła. W jej kreacji ciekawe jest jednak zainteresowanie liczbami. We wszystkim próbuje doszukać się cyfr i ich symboliki. Powieść Geny Showalter umieściłabym na granicy pomiędzy dystopią dla młodzieży a paranormal romance. To ciekawa książka, poruszająca ważne tematy, skłaniająca nastolatków (i nie tylko) do zastanowienia się nad wyznawanymi wartościami. Pozostaje jednak schematyczne, momentami podobna do Dotyku Julii, Niezgodnej czy Upadłych. Polecam ją szczególnie tym, których interesują powieści tych gatunków. Sama, mimo odnalezieniu wielu wad, z pewnością sięgnę po kolejny tom, by przekonać się, jak potoczyły się losy Ten. Może tym razem autorce uda się wprowadzić do literatury młodzieżowej powiew świeżości.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-04-2017 o godz 23:17 przez: Książki według Wiktorii
http://ksiazki-wiktorii2.blogspot.com Gena Showaler to autorka dla mnie dosyć znana, czytałam jej serię "Kroniki Białego Królika" z Alicją w Krainie Zombi. Wielu osobom seria ta, do gustu nie przypadła, jednak mi jak najbardziej. Z tego też powodu postanowiłam przeczytać i tą powieść autorki. I powiem tak: Nie żałuje. Sama okładka zachwyca i zachęca do przeczytania tej książki, a treść od rozpoczęcia czytania, ani trochę nie psuję wrażenia, które tworzy oprawa. "Mówisz, że u sąsiada trawa zawsze jakby zieleńsza. Owszem - bo ją podlewa. - Trojka." Żyje się tylko raz? Nie w świecie Tenley, gdzie prawdziwe "życie" zaczyna się dopiero po śmierci. W osiemnaste urodziny musimy wybrać do której z krain chcemy trafić po naszej śmierci do Trójki czy Miriady. Każda z Krain zachęca innymi zasadami, w Trójce niezmienne zasady, w Miriadzie zmienne, w Trojce rodzinna, a w Miriadzie bogactwo. Dla wielu decyzja bardzo trudna, a dla nielicznych prawie niemożliwa. I jedną z nielicznych jest nasza główna bohaterka, Tenley. Dziewczyna nie potrafi wybrać do której z Krainy po śmierci chce się udać, mimo tortur, mimo nacisku rodziny, dalej trwa niezłomna w postanowieniu, że decyzja będzie tylko i wyłącznie jej, nie będzie impulsem, którego potem będzie żałować. Trójka i Miriada zawsze prowadzą zacięty bój o dusze Niezwerbowanych i zawsze grają nieczysto. Tenley została naznaczona ogromną mocą w chwili narodzin i obie Krainy nie cofną się przed niczym, aby zwerbować dziewczynę na swoją stronę. Dziewczyna niezdecydowana, nie wie, że los przygotował dla niej kilka niemiłych niespodzianek, z którymi będzie musiała się zmierzyć. "Strach utrzymuje cię przy życiu. Strach przypomina ci, że żyjesz. - Miriada" "Firstlife. Pierwsze życie" to młodzieżówka. Autorka miała jednak świetny i co najważniejsze nowy pomysł na powieść. Ciężko napisać książkę o czymś czego nie było, zwłaszcza, że w tych czasach książki powstają nawet o papierze toaletowym. Autorka wprowadziła do typowej historii o dwóch światach swoją historię. Za co ogromny plus! Kolejną rzeczą która mi bardzo przypadła do gustu, to fakt, że przed każdym rozdziałem, dodawała złote myśli każdej z Krain, co mnie urzekło kompletnie. Bohaterowie posiadają głębie psychologiczną, nie są puści w środku, każdy z nich zawiera swój indywidualny element, który zapada nam głęboko w pamięci. Osobiście Tenley wywołała u mnie szacunek do siebie już na starcie. Dziewczyna bita, poniżana wiele razy obrażana, naciskana z każdej strony, aby przyłączyła się do Midiady, nie dała się. Walczyła, stawiała czoła swoich oprawcom, zawsze z uniesioną głową, mimo że nie raz było to zadanie bardzo trudne do wykonania. Nie wiem, czy sama miałabym tak wiele silnej woli. " Bez nas nie masz nic. - Miriada " Historia Tenley jest nieprzewidywalna, nie raz zostałam zaskoczona czy zdziwiona. Całość została bardzo porządnie przemyślana, a bohaterowie dopracowani. Książka sama w sobie nie jest bombą emocjonalną, która wywołuje w nas od płaczu po śmiech. Mimo to czyta się przyjemnie i dosyć szybo. Polecam gorąco! "Możesz zmienić to, co widzisz bądź czujesz. - Trojka"
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
11-04-2017 o godz 09:14 przez: Klaudia Mordarska
Kto powiedział, że żyje się tylko raz? A gdyby prawdziwe życie zaczynało się dopiero po śmierci? Wyobraź sobie alternatywną rzeczywistość, rządzoną przez prawa wyznawanej frakcji. Nieprzerwane szczęście, życie we wspólnocie i wszystko, co tylko najlepsze. Opcje są dwie. Życie z zasadami lub bez nich. Jedna decyzja, na której ważą się losy wieczności. Tylko od Ciebie zależy, gdzie trafisz. Jak wybrać właściwie i nie znaleźć się wśród wrogów? Z twórczością Geny Showalter zapoznałam się przy okazji czytania serii Kroniki Białego Królika, która całkiem mi się podobała. Do Firstlife przyciągnął mnie motyw drugiego życia po śmierci w wybranych przez siebie frakcjach. Pomysł bardzo intrygujący. Chyba nie da się tego zepsuć, prawda? Trojka i Miriada. To dwie możliwości wyboru. Obie drastycznie się różniły: jedna pokryta mrokiem, druga oparta na świetle. Spodobał mi się pomysł ze Skorupami, które skrywały dusze posłańców. Cena przegranej był zbyt wysoka, więc każda ze stron musiała dać z siebie wszystko, nie zawsze grając czysto. Nie zabrakło akcji, specyficznego klimatu i szaleńczej walki o Niezwerbowanych. Język autorki był prosty i lekki, momentami przepełniony charakterystycznym humorem. Bohaterowie byli całkiem dobrze wykreowani. Jedyna rzecz, która mnie raziła to fakt, że byli aż nazbyt wyidealizowani. Olśniewający, nieziemsko przystojni i utalentowani. Momentami aż nierealni tak jak Archer i Killian. Archera od pierwszej chwili polubiłam za jego sympatyczne nastawienie. Kompletnie rozłożył mnie na łopatki swoimi powiązaniami z Bow. Jeśli chodzi o Killiana, to na początku nie mogłam go znieść, jednakże stopniowo zyskiwał w moich oczach. Może nie na tyle, by polubić jego porywczą i nieokiełznaną naturę, ale koniec końców nie był taki zły. Z kolei Tenley wyróżniał pociąg do liczb. Potrafiła niemalże wszystko zamienić na cyfry i odnaleźć w nich pewien schemat. Ale jej charakter nie do końca mi spasował. Były sytuacje, gdy irytowała mnie swoim niezdecydowaniem i tendencją do wpadania w coraz to większe bagno. Wątek romantyczny był bardzo skomplikowany. Momentami ciężko było odróżnić zwykłą manipulację, od prawdziwego zaangażowania w związek. W końcu walka toczyła się o duszę Ten i wszystkie chwyty były dozwolone. A co może być lepszym sposobem na przychylność niż przywiązanie emocjonalne? Spodobało mi się to, że autorka nie robiła na siłę trójkątu miłosnego, a postawiła bardziej na przyjaźń Tenley i jej chłopców. Oczywiście głębszej relacji również nie zabrakło, ale jej rola była raczej drugoplanowa... Podsumowując, Firstlife. Pierwsze życie to opowieść o niekończącej się walce o dusze młodych ludzi. Autorka wykreowała dwie kontrastujące ze sobą rzeczywistości, rządzące się własnymi prawami. Nie mogło obejść się bez akcji, miłości i poświęcenia. Nie jest to może nic wybitnego, bohaterowie potrafili irytować, ale ogólnie rzecz mówiąc całość nie wypadła źle. Duży plus za zakończenie. Jestem ciekawa dalszych losów Tenley. Myślę, że powinna spodobać się fanom Geny Showalter i każdemu, kto szuka czegoś lekkiego z pewną dawką fantastyki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-03-2017 o godz 15:13 przez: Miasto Książek
Twój pobyt na ziemi jest średnio ważny. To po prostu Pierwsze Życie. Prawdziwe życie zaczyna się po śmierci. Każdy obywatel po skończeniu osiemnastu lat może wybrać, do której frakcji chce przynależeć: Trojki, która ceni siebie równość lub Miriade, gdzie ważna jest siła. Jeżeli ktoś umrze zanim podejmie decyzję, wtedy trafia do Wielkich Końców, a tam nie jest przyjemnie. Ten przebywa w ośrodku, ponieważ nie chce podpisać umowy na oddanie się Miriadzie. Wszystko jednak zmienia się gdy do ośrodka przybywa Bow (Trojka) I Killiam (Miriada). Dziewczyna musi jak najszybciej podjąć decyzję, która zmieni jej życie na zawsze... "Pański ząb mądrości to proteza, prawda?" Książka przyciąga czytelnika nie tylko ładną okładką, ale i bardzo intrygującym opisem. Jednak czy tak książka jest równie dobra wewnątrz, jak i na zewnątrz? Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że TAK! Przyznam się, że ostatnio mam naprawdę jakąś niechęć do książek fantastycznych. Bardzo je krytykuje i dużo rzeczy mi w nich nie pasuje, możecie się o tym przekonać przy recenzji Diaboliki :) Ale z Pierwszym życiem było inaczej.. "Jeśli chodzi o przyszłość, nie ma 'podobno', tylko 'na pewno'." Od samego początku coś się dzieje. Jesteśmy wciągnięci do tego świata i tak naprawdę, nie chcemy z niego wychodzić. Autorka zaczerpnęła trochę z innych powieści, dodała coś swojego i oto powstało Pierwsze Życie. Podczas lektury cały czas miałam w głowie, że skądś to znam i teraz przypomniałam sobie, że Niezgodna mi świtała. Wiecie frakcje, wybór przynależności po osiągnięciu jakiego wieku i walki. Jednak to nie przeszkadza. Bohaterów bardzo polubiłam. Tutaj każda postać jest inna i dobrze nakreślona. Każda ma swoje cele, marzenia i plany do zrealizowania. Nie ma tutaj takiego czegoś, że jedno wydarzenie zmienia myślenie o 180 stopni. Dla fanów Ognistego pocałunku też coś się znajdzie, bo autorka tak wykreowała męskie postacie, że mamy twardy orzech do zgryzienia komu kibicować. Sama nie raz miałam dylemat (jednak jak się zdecydowałam na jednego, to oczywiście Ten musiała wybrać drugiego). Akcja powieści jest bardzo dobrze wyważona. Autorka podzieliła rozwój tak, by czytelnik się nie nudził, a tylko chciał wiedzieć więcej. Dodatkowo styl pisania jest genialny. Nie ma tutaj zbędnych opisów, tylko konkrety. No i coś co muszę koniecznie wspomnieć, cytaty. Ja nie wiem jak to się stało, ale tutaj znalazłam tyle wartościowych myśli, takich króciótkich zdań, a z jakim przesłaniem. Nie wiem jak to się stało, ale połowa książki jest w zakładkach indeksujących :D "Strach utrzymuje cię przy życiu. Strach przypomina ci, że żyjesz." Moim zdaniem Pierwsze życie to bardzo dobre wprowadzenie do ciekawej trylogii. Końcówka pozostawia czytelnika z mnóstwem pytań, bez odpowiedzi i sprawia, że chcemy tylko więcej. Dlatego jeżeli macie ochotę na książkę z dobrą fabułą, indywidualnymi bohaterami, trójkątem miłosnym, w którym wszystko jest możliwe, przeznaczeniem którego spełnienie wcale nie jest łatwe, no i książkę z mnóstwem świetnych cytatów, to nie czekajcie i sięgnijcie po Firstlife. Pierwsze życie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-05-2017 o godz 16:12 przez: Magia słowa
Mamy tutaj jedną główną bohaterkę i dwóch też dość ważnych bohaterów. Zacznę może od Tenley. Rozumiem, że jest troszkę... poszkodowana. Trafiła do miejsca, w którym najlepiej nie jest, wręcz jest tam okropnie, ale i w naszym świecie dajmy przykład młodzież trafia do różnych placówek opiekuńczych itp. Nie wnikajmy za co i dlaczego, ale w takich ośrodkach wcale nie jest lepiej. Ileż to razy, zastanówcie się proszę, słyszymy w radiu bądź telewizji, że wychowankowie w takich miejscach byli bici, poniżani czy molestowani? Takich przykładów jest masa. Głównie chodzi mi o to, by zobrazować troszkę świat Ten. Tak naprawdę niewiele się różnią te światy pod tym względem. Jednak coś mi tu nie pasowało. Bohaterka ogromnie mnie drażniła. Swoim niezdecydowaniem przede wszystkim. Raz tak, raz siak. Ja wiem, że kobieta jest zmienną, ale bez przesady. Odniosłam wrażenie, że dziewczyna jest rozpieszczona, sama nie wie czego chce, a w takiej chwili, w jakiej ona jest postawiona powinna myśleć jasno. ALE nie, trzeba się upierać, wszytko komplikować. Niesamowicie mnie to drażniło, dlatego też nie bardzo polubiłam się z nią i mam nadzieję, że w kolejnych tomach odpokutuje swoje zachowanie. Mamy tutaj dwóch też dość ważnych bohaterów ze świata Trojki i Miriady. Archer i Killian. Bardzo polubiłam chłopaków, chociaz też pierwszy też mnie irytował swoim zachowaniem i... przemianą. Ale za to Killian... Tak się zastanawiam, czy mogę mieć kilku książkowych mężów? Bo on trafiłby jako kolejny na tą listę, jakbym mogła ją stworzyć. :D Jego charakter, upór - skupiły uwagę i obdarzyły sympatią. Wiem, on również jest pełen wad, ale kto nie jest ich pozbawiony? Jestem w nim zakochana i nie mogę doczekać się kontynuacji, by móc dowiedzieć się, co tam ciekawego u niego. Ogólnie ciesze się, że bohaterowie są zróżnicowani, wzbudzają emocje - bo to o to chodzi. Papierowi bohaterowie to dno, a tutaj nie ma na co narzekać.(miałam się nie rozpisywać, ale jak zwykle wyszło inaczej...) Akcja tutaj jest, na ten aspekt poskarżyć się również nie możemy, Cieszę się, bo dzięki temu nie miałam czasu na nudę. Mogłam podążać za bohaterami, chwilami musiałam za nimi biec by nadążyć za tym, co się działo. Emocje były głównie odczuwalne między bohaterami, ale nie było ich przesadnie dużo. Jestem zadowolona, że jednak się pojawiły, a nie spodziewałam się ich. Miłe zaskoczenie. Jest to świat fantasy, coś niemożliwego, jak strzałki czy inne sprzęty, przepowiednie - ten magiczny świat w wydaniu Showalter przypadł mi do gustu. A jak wiecie, ciężko jest sprostać moim skromnym wymaganiom - bo nie siedzę ciągle w rejonie fantasy. Spodobała mi się również sama forma książki - nie tylko same rozdziały, ale i fragmenty maili. To również fajny środek, który urozmaica całość. No i oczywiście dodatkowy, największy atut - podzielenie świata przedstawionego na dwa. Trojki i Miriada - światy walczące ze sobą, ale i chwilami współpracujące. Ludzie różni, kierujący się innymi zasadami... To jest dość ciekawy i fajny zabieg, dzięki czemu czyta się z rosnącą ciekawością.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
10-04-2017 o godz 21:55 przez: Mała Czytelniczka
Tenley pewnego dnia zostaje umieszczona przez własnych rodziców w ośrodku, który ma na celu przekonać ją do podjęcia najważniejszego wyboru. Nasi bohaterowie muszę wybrać pomiędzy Trójką, a Miriadą. Są to strefy, na które dzieli się świat i gdy przychodzi pełnoletność trzeba podpisać umowę z którąś ze stref. Dziewczyna nie ma łatwego życia w ośrodku, szczególnie że zawsze czyha na nią niebezpieczeństwo czy też może stracić ważne swojemu sercu osoby. Pewnego dnia do ośrodka przybywa nowy chłopak, który od razu przyciąga wzrok Tenley. Niebezpieczny przystojniak od razu pragnie zbliżyć się do głównej bohaterki, by nawiązać z nią nieco bliższy kontakt. Nie jest jednak takie łatwe jakby się mogło wydawać! A co z wyborem? Będzie w stanie podpisać kontrakt? To moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Kojarzyłam Genę Showalter z książki "Alicja w krainie zombie", ale mimo wszystko nigdy nie miałam okazji tej historii przeczytać! Czy szkoda? Sama nie wiem! Ostatnio książki opowiadające o dystopii okropnie mnie nudzą. Niestety na rynku pojawia się coraz więcej lektur tego typu i nie byłoby to takie złe, gdyby autorzy nie kierowali się jednym torem. Czy tak samo postąpiła nasza autorka? W pewnym stopniu niestety tak... Główni bohaterowie książki niestety wydawali się nijacy. Na początku Tenley zwróciła na siebie uwagę, ale do czasu...dopóki nie pojawił się przystojniaczek, na którego widok od razu zapomniała o wszystkich tragediach jakie wydarzyły się w jej życiu, czy o kłopotach towarzyszących jej w danej chwili. Oczekiwałam tutaj, że otrzymam bohaterkę z "jajami", która powali mnie na kolana i nie da o sobie zapomnieć przez długi czas. Niestety tutaj spotkało mnie dosyć duże rozczarowanie... Jeżeli chodzi o to ciasteczko, które pojawiło się nie stąd ni zowąd - gdybym przeczytała tę książkę rok temu to myślę, że szalałabym za nim. Teraz? Koleś stał się dla mnie po prostu obojętny. Muszę jednak przyznać, że w wielu momentach to tylko on napędzał nieco akcję książki i czytałam ją z większym zainteresowaniem. Autorka myślała, że wstawiając niesamowitego chłopaka nadrobi zaległości, ale niestety nie na wszystkich to działa... Cały pomysł na książkę uważam za dość ciekawy. Oczywiście świat podzielony na kilka części nie są nowością w dystopii, ale myślę, że Gena poprowadziła to w interesujący sposób. Otoczenie z jakim mamy do czynienia w "Pierwszym życiu" jest bardzo ładnie opisany, mimo że ja osobiście dodałabym jeszcze kilka szczegółów, dzięki którym czytelnik mógłby w większym stopniu poznać strefy z jakimi mamy tutaj do czynienia. Książkę nie mogę uznać za złą, ale nie jestem też do końca przekonana. Oczekiwałam czegoś innego, a otrzymałam inną historię, którą po prostu miło się czytało. Wielka szkoda, ponieważ po długiej przerwie od dystopii myślałam, że Gena stworzy coś nowego, a jak już pisałam na początku poszła nieco na łatwiznę i stworzyła historię podobną do wielu innych powieści, więc za nowość uznać tego nie mogę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
21-10-2017 o godz 10:17 przez: Monika Szulc
Wyobrażacie sobie świat, w którym żyje się dwa razy? Pierwsze życie to te ziemskie, a drugie w zależności, którą frakcję się wybierze. Trojka i Miriada zaciekle walczą o względy Ten i nie zawsze robią to w uczciwy sposób. Wojna miedzy sferami przybiera na sile, a Ten nie wie, którą stronę ma wybrać. Presja i tortury nie ułatwiają wybory. Działają wręcz odwrotnie do zamierzonego celu, bo Ten nadal pozostaje Niezwerbowana i nawet liczne zagrożenia nie skłaniają jej do wybrania jednej ze stron. Świat przedstawiony w powieści bardzo mi się podoba. Z jednej strony jest to nowy pomysł i wiele tematów mnie zaskoczyło. Jednak sfery przypominają niebo i piekło. Trojka kieruje się dobrymi zasadami. Nie krzywdzą ludzi i pozostawiają im wolną wole. Jestem całym sercem za Trojkanami, bo pomimo surowości mają piękne ideały. Miriada wabi ludzi korzyściami materialnymi oraz frywolnością zachowań. Całkowicie źli nie są, ale kierują się chciwością, a krzywdzenie innych przychodzi im z łatwością. Główna bohaterka jest twarda i bardzo wytrzymała, szczególnie psychicznie. Podziwiam ją za jej hart ducha i skłonność do wybaczania. Nie mam zastrzeżeń do samej Ten, jednak otaczający ją ludzie bardzo mnie irytowali. Rodzice postępują bezdusznie, a ich wybory są przerysowane. Czy naprawdę byliby skłonni do takiego okrucieństwa względem własnego dziecka? Ich czyny bardzo mnie denerwowały, ojca miałam ochotę udusić gołymi rękami! Bardzo ważnymi bohaterami są Killian oraz Archer. Ten pierwszy to zagorzały zwolennik Miriady. Jego postawa się zmienia wraz z rozwojem wydarzeń. Początkowo bardzo go nie lubiłam, a później moje uczucia nieznacznie uległy zmianie. Archer szybko skradł moje serducho i cóż mogę powiedzieć? Najlepsza postać w tej książce! Czytałam serię o Alicji, więc styl autorki nie jest mi obcy. Jej książki czyta się szybko i lekko. Ostry język i częste wulgaryzmy nigdy szczególnie mi nie przeszkadzały, lecz „Firstlife” jest przesycony prostackim słownictwem i chwilami miałam porostu dość. Jest to książka stricte dla młodzieży i sama fabuła jest dobra, jednak nie wiem, czy słownictwo jest odpowiednie dla młodych ludzi. Wątek miłosny jest przewidywalny. Nie jest to typowy trójkąt miłosny, lecz Archer i Killian nieustannie kręcą się koło Ten. Przez znaczącą część powieści przewija się temat wyboru sfery przez główną bohaterkę. Nieustannie namawiają dziewczynę i przedstawiają nowe korzyści, po pewnym czasie było to nudne. „Firstlife” mnie zaskoczyło. Z jednej strony książka była dla mnie rozczarowaniem, lecz ostatnie sto stron nadrobiło braki. Sfery pokazały swoje prawdziwe oblicza, a bohaterowie zaczynają dostrzegać nowe rozwiązania. Akcja gęstnieję, napięcie wzrasta i w końcu sprawy sercowe schodzą na dalszy plan. Czy polecam? Jeśli ktoś lubi lekkie i niewymagające młodzieżówki, to powinien zaryzykować. Jednak fani emocjonalnych i pięknych historii, raczej nie zakochają się w tej powieści. 5/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
18-04-2017 o godz 10:55 przez: Gorkek
Już na pierwszy rzut oka zaciekawiła mnie okładka tej książki i wiedziałam, że chce ją przeczytać jak tylko nadarzy się ku temu okazja. Dzisiaj mam dla Was recenzję książki Firstlife. Pierwsze życie i mam nadzieję, że choć trochę Was zaciekawię tą pozycją. Nie masz tylko jednego życia, masz dwa. Pierwsze, to które kończy się wraz z nadejściem śmierci oraz to drugie wieczne. Z tym, że teraz masz wybór. Możesz wybrać gdzie chcesz spędzić swój drugi żywot. Trojka i Miriada dwa odmienne zaświaty, które coraz zacieklej walczą o dominację nad zmarłymi duszami. Ten nie jest w stanie się określić, gdzie chciałaby należeć, a sama jeszcze nie wie, że jest cennym nabytkiem dla obu świtów. Nikt nie cofnie się przed tym aby zwerbować Ten. Musze przyznać, że już dawno nie miałam okazji czytać książki z alternatywnym światem w tle, która zawiera drobne elementy dystopii i o dziwo stwierdzam, że trochę mi brakowało takiej książki. Niedawno, kiedy był na to taki boom, to omijałam tę tematykę szerokim łukiem, ale teraz… myślę, że fajnie sobie odświeżyć tę tematykę. Nie powiem, żeby to była jakaś wybitna książka, ale rozważając wszystkie jej plusy i minusy jestem zdecydowanie na tak! Zaczęłam ją czytać w pociągu, a że był mocno opóźniony, to właśnie ta historia uratowała mnie przed śmiertelną nudą. Tak się zaczytałam, że nie wiedziałam kiedy przeleciał mi ten czas i już trzeba było wysiadać. Od pierwszych stron zaintrygował mnie styl autorki. NIby nic nadzwyczajnego ale jednak bardzo mi przypadł do gustu. Mam ostatnio trochę mało czasu na czytanie, ale jak zaczęłam to szukałam każdej nadarzającej się okazji, żeby choć trochę móc przeczytać. I taki sposobem 3 dni i miałam książkę całą przeczytaną. Jak to bywa z tego typu książkami główna bohaterka czasem mnie denerwowała, choć i tak musze przyznać, że przez zdecydowaną większość czasu była bardzo dobrze stworzoną bohaterką, więc to były bardziej epizody niż ciągłość bohaterki. Postaci jest sporo, większości z nich nie jesteśmy w stanie poznać choć trochę bliżej, ale nie przeszkadzało mi to jakoś specjalnie. Czołowe postacie były stworzone z pomysłem i mam wrażenie, że z taką „świeżością” z jaką już dawno nie miałam okazji się spotkać. Podoba mi się to w jaki sposób zostały stworzone te dwa, konkurujące ze sobą światy. Zupełnie się od siebie różniące, każde z nich rządzi się swoimi prawami, ale tak naprawdę chodzi o to samo, aby zwerbować jak najwięcej ludzi na swoją stronę. Ciekawe jest to, że każdy ze światów w książce ma swoje odzwierciedlenie. Trojka, jest to biblijny Raj, a Miriada to Olimp czy Walhalla. W sumie na początku lektury nie wpadłam na to, dopiero jak zostało two stwierdzone w tekście to mnie oświeciło. Fabuła nie należy do najbardziej oryginalnych, ale ostatecznie bardzo mi się podobała. NIe mogę się doczekać kiedy będę mogła zabrać za następną część, a jak narazie to gorąco Wam polecam, abyście sięgnęli po tę pozycję bo warto!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
08-05-2017 o godz 17:05 przez: Wiktoria Rówińska
Gena Showalter jest znaną autorką w Polsce głównie z „Kronik Białego Królika”, które na mnie wywarły pozytywne wrażenie. W wyżej wymienionej serii przekształciła zombie w istoty, z którymi walczyć można jedynie w postaci duchowej, co całkowicie zmieniło mój pogląd na ich byt. W swojej nowej powieści autorka także porusza kwestię związaną z duchowością, pisze o świecie, w którym panuje życie doczesne oraz to, które jest nierozerwalnie z nim złączone - pośmiertne. Od decyzji podjętej zaraz po osiemnastych urodzinach zależeć będzie dalszy los człowieka zarówno jeszcze wśród żywych jak i potem. Dość przerażająca wizja wielkiej odpowiedzialności i możliwych konsekwencji powstałych w wyniku jednej decyzji, prawda? „Nie ma większego zła niż to, które obleka się w szaty cnoty” Z taką właśnie odpowiedzialnością boryka się główna bohaterka - Tenley, o którą ostro zabiega Trojka i Miriada. Dziewczyna jest jednak niewiarygodnie uparta i pozostaje wciąż Niezwerbowana. Jej niezdecydowanie nieraz mogło przyprawiać o ból głowy, do tego ciągnęło się ono przez prawie całą książkę. Jedynym usprawiedliwieniem może być zaciekła rywalizacja o Ten prowadzona przez obydwie frakcje - nie znają granic, są gotowe zrobić wszystko, by pozyskać dla siebie jej duszę. Wytaczają swe najlepsze działa, a co jest najefektywniejszym sposobem do przekonania dziewczyny? Faceci - i tutaj największą rolę odgrywa Killian wraz z Archerem, oczywiście oboje z przeciwnych sobie obozów. Uczynienie duchowości świata tak ważnym elementem powieści okazało się dobrym ruchem ze strony Geny Showalter. Stworzenie przez nią takich realiów pozwoliłoby tej powieści wybić się spośród innych, ponieważ taki motyw daje niepowtarzalną szansę na zaciekawienie i przyciągnięcie Czytelnika. Byłoby cudownie, gdyby nie to, że jednak nie do końca wszystko zostało przemyślane: zabrakło mi w tej historii większego nacisku na przedstawienie obu frakcji, zostały one delikatnie odsunięte na drugi plan zaraz za poważnymi rozterkami Panny Niezwerbowanej. Niestety, wspomniane niezdecydowanie głównej bohaterki może działać na nerwy i odejmuje to trochę uroku historii. „Prawda zawsze powinna być taka sama, powinna być podstawą, na której mogę się wesprzeć” Nie twierdzę, że „Firstlife. Pierwsze życie” to jakaś klapa, bo autorka nie wykorzystała swojego potencjału i uczucia postawiła na pierwszym miejscu. Myślę, iż Gena Showalter po prostu mogła już nie nadążać z ilością swoich pomysłów, które chciała zrealizować w tej książce i w pewnym momencie lekko zmieniła swój zamysł odnośnie akcji. Jest to typowa powieść skierowana do młodzieży z przystępnym językiem oraz humorem. Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu HarperCollins! https://oxu-czytanie.blogspot.com/2017/05/firstlife-pierwsze-zycie-gena-showalter.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
06-04-2017 o godz 17:57 przez: Królewskie Recenzje
Często zastanawiamy się gdzie nasza dusza trafi po śmierci. Może do nieba, a może do piekła, a może po prostu zniknie. W tym świecie życie to dopiero początek, przedsmak prawdziwego życia. Po pierwszym życiu można trafić do jednej z dwóch frakcji- Trojki bądź Miriady. Obie te krainy rządzą się swoimi prawami tak bardzo różnymi od siebie i od niepamiętnych czasów toczą ze sobą wojnę. Trojka jest krainą światła, gdzie każde życie ma największą wagę. Miriada zaś jest krainą ciemności, gdzie najważniejsza jest siła, a wygrani są uwielbiani. Każda osoba musi opowiedzieć się po którejś ze stron. W przeciwnym razie pozostanie Niezwerbowanym i trafi do Krainy Wielu końców, gdzie będzie cierpieć po nieskończoność. Ten już od urodzenia wzbudzała wielkie zainteresowanie zarówno Miriady jak i Trojki ze względu na swe wielkie moce. Obie frakcje walczą o nią zaciekle, bowiem ona ma decydujący wpływ na wojnę, która toczy się od tak dawna. Tenley jednak pochopnie podejmować decyzji, która zaważy na jej dalszym wiecznym życiu. Wkrótce jednak okaże się, że zwlekanie z decyzją to nie był najlepszy pomysł. Na dodatek czekają ją konsekwencje i wiele pułapek. Gena Showalter jest autorką takich powieści jak "Alicja w kranie zombie", "Alicja królowa zombie". O jej książkach słychać wiele dobrego. Sama jednak nie miałam jeszcze przyjemności spotkać się z jej twórczością. Nowa książka Geny Firstlife przykuła moją uwagę nietypowym tytułem i niebywale oryginalną okładką. Z tego też powodu wiele spodziewałam się po tej książce. Niestety do końca spełniła ona moje oczekiwania... Najbardziej raziła mnie sama Tenley, która była bardzo niezdecydowana. Ciągle wahała się, po której stronie się opowiedzieć. Nie chciała przyłączyć się do Trojki i sama ne wiedziała dla czego. Jeszcze bardziej wzbraniała się przed wstąpieniem do Miriady również nie wiadomo z jakich powodów. Autorka również nie poradziła sobie z kreacją sfer, a wielka szkoda, bo akurat bardzo mnie zainteresowały i były dla mnie dużą nowością, jeżeli chodzi o książki fantastyczne. Pobieżne informacje i krótkie cytaty charakteryzujące Miriadę i Trojkę, a także krótkie wiadomości wymieniane pomiędzy Robotnikami,a ich zwierzchnikami to zdecydowanie za mało. Jednak książka nie była zła. Przede wszystkim pomysł na fabułę był bardzo oryginalny. Akcja cały czas pędzi i można się w niej zatracić. Wszystko jest okraszone niesamowicie zabawnymi komentarzami i dialogami, w taki sposób, że w niektórych momentach nie mogłam się opanować i zaczynałam się śmiać. Pomimo, że książka nie do końca spełniła moje oczekiwania, liczę na kontynuację. Jestem szalenie ciekawa dalszych losów Tenley. Mam nadzieję również, że dowiem się coś więcej o Trojce i Miriadzie, a także słaby wątek romantyczny nabierze kształtów.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
03-04-2017 o godz 19:07 przez: dobra.ksiazka
Tenley Lockwood przebywa w Prynne, ośrodku dla trudnej młodzieży, która została tam umieszczona z wielu powodów. W tym miejscu młodzi ludzie poddawani są okrutnym torturom, by wreszcie ugięli się pod wolą rodziców i przyłączyli do poszczególnej frakcji. Świat, w którym dorasta Ten jest podzielony na Miriadę, Trojkę i Wiele Końców. Jej ojciec przyzwalając na tortury chce w ten sposób osiągnąć sukces i sprawić, że córka przyłączy się do Miriady. Jednak póki co Ten pozostaje w grupie Niezwerbowanych, choć po śmierci wiąże się to z przebywaniem w krainie pełnej zła. Życie doczesne nie jest tutaj traktowane jak coś niezwykle ważnego, raczej jako wędrówka, która szybko się kończy. Istotne jest życie pośmiertne, gdy dusza trafia do jednej z tych trzech krain. Zarówno Miriada jak i Trojka rywalizują o swoich członków i obie pragną mieć u siebie Tenley, dlatego na drodze dziewczyny stają Archer i Killian. Obu poznaje jeszcze w Prynne i każdy z nich w odmienny sposób próbuje przeciągnąć dziewczynę na swoją stronę. Jednak czy Ten jest gotowa podpisać umowę z frakcją? Gena Showalter zyskała moją sympatię z każdym kolejnym tomem "Alicji w krainie zombi", dlatego z wielką chęcią zabrałam się za jej nową powieść. Autorka tym razem skupiła się na tak zwanym Pierwszym życiu bohaterów, dając jednocześnie przedsmak tego, co go czeka po śmierci. Chyba jeszcze nie miałam do czynienia z tego typu historią, jestem zatem miło zaskoczona tym pomysłem. Jednak oprócz tego powieść miała kilka mankamentów. Przede wszystkim postać głównej bohaterki niekiedy doprowadzała mnie do szału. Tenley z pewnych powodów jest ważna dla obu frakcji, więc miała wokół siebie mnóstwo ludzi próbujących ją przekonać do umowy, jednak nastolatka kompletnie nie wie, czego chce od życia. Nieprzemyślane decyzje i działania często przynosiły więcej szkody niż korzyści. Jej niezdecydowanie było bardzo męczące, dlatego wolałam skupić się na śledzeniu przygód Archera, Killiana i Sloan. Pani Showalter po raz kolejny wykreowała ciekawe męskie postaci, o zróżnicowanych charakterach i podejściu do różnych spraw. Jedyne, co mnie irytowało to ich trójkąt miłosny z Ten, który jest już za bardzo oklepanym schematem w powieściach dla młodzieży. Wykreowany świat przypomina mi ten, który poznałam w "Niezgodnej", niemniej jednak mam nadzieję, że w kolejnej części frakcje zostaną nam bliżej przedstawione. Styl Geny Showalter się raczej nie zmienił, nadal stawia bardziej na ekspresywne dialogi, niż nudne opisy i to jest kolejny plus tej powieści. Podsumowując "Firstlife" nie jest idealną pozycją i troszkę szkoda, że nie została bardziej dopracowana, gdyż ma potencjał. Sądzę jednak, że tak jak w przypadku Alicji każdy kolejny tom będzie lepszy od poprzedniego.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
11-04-2017 o godz 17:53 przez: Lucecita
17-letnia Tenley Lockwood nie jest zwyczajną nastolatką. Posiada moc, która czyni ją niezwykle ważnym narzędziem dla dwóch zwalczających się frakcji, kierujących życiem pozagrobowym – Miriady i Trojki, które nie cofną się przed niczym, by przeciągnąć ją na swoją stronę. Tenley jest jedną z Niezwerbowanych, czyli takich osób, które jeszcze nie zdecydowały do której ze stref chcą należeć, będąc świadomym zalet i wad obu z nich. Jej rodzice, oddani zwolennicy Miriady, która kusi niezależnością i obietnicą spełnienia najśmielszych zachcianek, by zmusić ją do zawarcia przymierza z ich frakcją, umieszczają ją w zakładzie dla obłąkanych, gdzie zostaje poddana licznym torturom przez sadystycznego doktora Vansa, który za wszelką cenę pragnie złamać jej opór. Dziewczyna nie wie jednak, gdzie chce spędzić swoje Wieczne Życie, mimo iż zdaje sobie doskonale sprawę, że nie podejmując żadnej decyzji może trafić do trzeciej sfery, w której spełniają się najgorsze koszmary… Gena Showalter jest bestsellerową autorką licznych książek z gatunku paranormal romance oraz young adult, a serca polskich czytelników zdobyła popularną serią dla młodzieży, „Kroniki Białego Królika”. Do tej pory nie miałam szansy zapoznać się z jej twórczością, dlatego gdy nadarzyła się ku temu okazja, nie wahałam się ani chwili. „Firstlife. Pierwsze życie” to pozycja, która skusiła mnie przede wszystkim obiecującym zarysem fabuły, dlatego nie mogłam się doczekać jej lektury, mając nadzieję, że autorce uda się spełnić moje oczekiwania. Dzieło amerykańskiej pisarki wciągnęło mnie od pierwszych stron; historię Ten śledziłam z zainteresowaniem, a świat przedstawiony w tej książce, mimo iż momentami nieco zagmatwany, okazał się być największym atutem tej pozycji. Już dawno nie miałam w rękach książki młodzieżowej z tak oryginalną i intrygującą fabułą, mimo iż autorce nie udało się uniknąć typowych błędów dla tego gatunku; mam tu na myśli przede wszystkim kreację głównego męskiego bohatera, który jest chodzącym schematem oraz banalny i przewidywalny wątek miłosny. „Firstlife. Pierwsze życie” to obiecujący początek ciekawie zapowiadającej się trylogii dla młodzieży, w której nie brakuje humoru, akcji i nieprzewidzianych zwrotów. Gena Showalter zaskakuje kreatywnością, tworząc niezwykle fascynujący i złożony świat, który wciąga i intryguje. Pomimo kilku mankamentów, moje pierwsze spotkanie z autorką uważam za całkiem udane i z pewnością sięgnę po kontynuację, która, mam nadzieję, ukaże się już niedługo. Jeżeli jesteście fanami twórczości amerykańskiej pisarki albo macie ochotę na lekką i przyjemną lekturę z nietuzinkową fabułą, to sięgnijcie po tę pozycję!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
09-04-2017 o godz 16:59 przez: Nevermore
Gena Showalter bardzo szybko trafiła na listę autorów, których darzę szczególną sympatią, właściwie, już po pierwszym tytule jej autorstwa, który wpadł w moje ręce. Chodzi oczywiście o znaną pewnie większości z Was "Alicję z Krainie Zombie". Wszystkie części tej serii bardzo cenię sobie przede wszystkim za świetne poczucie humoru autorki - jakkolwiek absurdalnie nie brzmiałby pomysł na przeniesienie baśniowej Alicji do świata opanowanego przez Zombie, Gena Showalter stworzyła coś niesamowitego i godnego polecania. Pojawianie się na mojej półce "Firstlife" było jedynie kwestią czasu - nazwisko autorki wystarczająco do mnie przemawia. Musze jednak wspomnieć o przecudownej okładce, która przykuwa uwagę. Większość z nas jest wzrokowcami i jest przekonana, że nie jestem jedyną osobą, która zachwyca się tą grafiką. Jeżeli natomiast chodzi o opis na okładce, to... przemawia do mnie nieco mniej. Nie chodzi o to, że jest zły - po prostu nie byłam w stanie wyobrazić sobie fabuły. Nie pozostało więc nic innego, niż jak najszybciej zapoznać się z książką i sprawdzić, czy jest równie udana jak poprzednia seria autorki. Główną bohaterką jest Tenley. To wyjątkowa dziewczyna - została naznaczona, a co za tym idzie jest łakomym kąskiem dla obu Frakcji. Co to oznacza? Otóż w świecie, w którym żyje nasza bohaterka wszysycy oczekują, że opowiesz się po jednej ze stron. Jeśli jesteś zbyt oporny, zarówna Trojka, jak i Miriada nie zamierzają przebierać w środkach, jeśli ma to przyspieszyć decyzję. Niestety, Tenley to naprawdę twarda sztuka - jeszcze nie zdecydowała, a "twarde argumenty" zdają się nie robić na niej wrażenia. Przebywa więc w specjalnym ośrodku, do którego wysłali ją własni rodzice i codziennie musi znosić tortury mające na celu przyspieszenie decyzji. Gdybym miała określić "Firstlife" jednym słowem, powiedziałabym: "dziwna!". Tak, to z pewnością powieść nietypowa, a autorka miała niesamowicie oryginalny pomysł. Nie inaczej jest również z realizacją. Jednak ta "dziwność" nie pozwala mi krzyknąć: "To świetna książka, koniecznie musicie ją przeczytać", ponieważ... sama nie wiem, co o niej myśleć. Przeczytałam przecież ponad 400 stron, a dalej nie jestem w stanie ocenić na ile mi się podobała... Co mogę powiedzieć? Główna bohaterka jest jak najbardziej interesująca. Język, dokładnie tak jak spodziewałam się po autorce jest prosty, jednak pełen zabawnych komentarzy. Wszystko to sprawia, że "Firstlife" czyta się po prostu dobrze, nawet jeżeli, tak jak ja, sami nie wiecie, co myśleć o fabule. Nie pozostaje mi więc nic innego, niż czekać na kolejny to - być może wtedy będą w stanie ocenić tę serię.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji