5/5
07-09-2015 o godz 18:38 przez: Layken
Koniec świata to temat iście gorący. Bo ile już było tych terminów? Ale jak widać żaden się nie sprawdził. Jednak wizji początku końca jest wiele. Choćby i reżyserów, autorów lub nawet zwykłych ludzi fantazjujących o tym z braku lepszego zajęcia. Wątpię jednak czy któremuś z wyżej wymienionych, udało się wykombinować coś tak skomplikowanego, tak oryginalnego i tak świetnego jak James Frey i Nils Johnson-Shelton. Co powiecie na początek końca w postaci walki nastolatków na śmierć i życie? "Igrzyska Śmierci!" pomyśleliście pewnie. Otóż nie! To coś zupełnie innego.

Na Ziemię spada dwanaście różnych meteorytów w dwanaście różnych miejsc. Przy okazji zabijają i ranią tysiące niewinnych ludzi. Ludzi, którzy być może znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Bo każdy meteoryt podążał do jednej wybranej osoby. Gracza. Gdy świat pochłaniała panika przed rychłym końcem, Gracze wiedzieli, że to bynajmniej nie koniec. Jeszcze nie. Rozpoczęło się Endgame. Czekali na to całe życie. Przygotowywali się do tego w pocie czoła, marząc, by to ich dostąpił ten zaszczyt. By to oni wygrali. Bo nagroda będzie sowita. Lecz tylko jeden może zwyciężyć w śmiertelnie niebezpiecznym wyścigu, który zapoczątkował koniec. 'Co ma być, to będzie.'

Nigdy nie spotkałam się jeszcze z taką książką jak ta. I to w tym dobrym znaczeniu. Sposób pisania i osobliwy klimat były naprawdę niezwykłe.Podczas czytania musiałam być naprawdę bardzo skupiona, aby zrozumieć to co czytam. Bo Engame nie to nie banał, który czytamy ot tak, bo znudziły nam się poważniejsze lektury. Engame jest właśnie taką poważniejszą lekturą, tyle, że przy niej nie da się nudzić. Z każdą stroną i z każdym zdaniem dzieje się coś wartego uwagi i istotnego dla fabuły. To właśnie mi się podobało - jedno wynikało z drugiego. Autorzy nie zahaczali o nic nieznaczące wątki, aby powiększyć objętość książki. Skupili się na tym, co mieli do przekazania i genialnie im to wyszło.


Wspomniałam już o tym, iż Endgame zostało napisane w dość specyficzny sposób. A pisząc 'dość specyficzny' mam na myśli to, że na próżno szukać tu akapitów. Chwila minęła zanim przyzwyczaiłam się do ich braku, ale patrząc na to teraz, wiem że przez to Endgame będzie dla mnie wyjątkowe i niepowtarzalne. Możemy się za to doszukać bardzo skomplikowanych i niezbyt oczywistych obrazków, które albo mają, albo nie mają związku z tajemniczym zadaniem ukrytym w książce, za którego rozwiązanie wyznaczono nagrodę. Jednak moim zdaniem to już wyższy poziom rozumowania.

W książce mamy do czynienia z bohaterami o zupełnie różnych osobowościach. Są tu i bezwzględni zabójcy, i perfekcyjni mordercy, i niewidzialni prześladowcy. Lecz nie brak również takich o cechach bardziej pozytywnych, jak współczucie, troska, miłość i zwyczajna ludzka dobroć względem drugiego człowieka. Nie wszyscy uczestnicy z niecierpliwością wyczekiwali Endgame. Sara Alopay została Graczem przez zrządzenie losu, jakim był wypadek jej brata - ówczesnego Gracza. Dziewczyna miała nadzieje nigdy nie przeżyć Endgame i ułożyć sobie spokojne życie u boku chłopaka, którego kochała. Jednak nie było jej to dane. Wyruszyła w świat zostawiając wszystko za sobą, zdecydowana spróbować wygrać dla tych, których kocha. Dla jej miłości. Chiyoko Takeda była kolejnym Graczem. W mojej ocenie najbardziej perfekcyjnym. Nie zostawiała za sobą śladów, potrafiła śledzić innych bez ujawnienia się. Była naprawdę dobra w tym co robiła i do czego została stworzona. I nie była zadufana w sobie, a miała szacunek do przeciwnika. Wszyscy bohaterowie byli idealnie wykreowani i charakterystyczni, przez co każdy z osobna i wszyscy razem zapadli mi głęboko w pamięci, mimo iż na początku nie mogłam ich spamiętać.


Zdanie widniejące na okładce, które głosi "Książka inna niż wszystkie!" jest jak najbardziej prawdziwe. Nigdy nie miałam okazji czytać takiej książki. Książki, która ma idealnie wyważone proporcje. Jest akcja, która ani na chwilę nie zwalnia. Jest tajemnica, ba - tajemnice!, których rozwiązanie bywało zaskakujące, a nawet okrutne. Jest oryginalność, na którą jestem ostatnio bardzo cięta i wszystkie książki tak oryginalne jak ta natychmiast trafiają do mojego serca. I w końcu jest wątek miłosny, który nie przesłania bohaterom całego świata. Ten wątek występuje w postaci dobrze już nam znanych trójkątów miłosnych, co mnie ciut rozczarowało, jednak tutaj jest w tym coś innego. Coś nieszablonowego.


Polecam tę książkę tym, którzy szukają czego innego w każdym tego słowa znaczeniu, i nie boją się zgłębić tajemnicy początku końca.

Zapraszam na:
secretsofbooks.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-02-2017 o godz 15:08 przez: Ania Kotlewska
Myślę, że dobrze wykorzystuję moment, w którym mój umysł szuka w książkach raczej odpoczynku i rozrywki niż życiowych lekcji oraz tematów do rozmyśleń. Nadrabiam pozycję z nurtu fantastyki młodzieżowej, które kiedyś uznałam za warte mojej uwagi i czekałam tylko, aż szum wokół nich ucichnie, a do przeczytania przekonają mnie nie tylko pozytywne recenzje innych blogerów, ale również moje własne chęci. Odpowiedniego momentu doczekało się właśnie Endgame. Wezwanie Jamesa Freya i Nilsa Johnsona-Sheltona. Świeżo po lekturze muszę przyznać, że trochę nie rozumiem utyskiwań niektórych na jej wady, bo dla mnie są one bardziej zaletami. W jednym momencie na ziemię spada dwanaście meteorytów, niosących śmierć i zniszczenie. Zaledwie garstka, rozsianych po całym świecie osób wie, co to oznacza. Rozpoczyna się Endgame, w którym zawalczą o uratowanie swojego ludu przed konsekwencjami apokalipsy. Ich zadaniem jest odnalezienie trzech Kluczy ukrytych gdzieś na naszej planecie, a zasady nie istnieją. Właśnie w tym momencie muszą ruszyć na poszukiwanie pierwszego z nich, Klucza Ziemi. Mogę zgodzić się z opinią, że nie jest to lektura najwyższych lotów i naprawdę wiele brakuje jej do arcydzieł literatury, jednak bardzo ją polubiłam. Mogę z czystym sumieniem polecić Endgame. Wezwanie czytelnikom spragnionym czegoś ekscytującego, wciągającego i wypełnionego po brzegi akcją oraz tajemniczymi zagadkami, z czym potem będzie trudno się rozstać. Nie odczuwałam nawet momentów, w których przechodziłam od jednego bohatera do drugiego, ponieważ bardzo przyjemnie mi się czytało. Fabuła przebiegała płynnie i była idealnie wyważona w kwestii opowieści o postaciach, ich rozważaniach nad samą istotą uczestnictwa czy zagadkami oraz scenami, w których działo się zdecydowanie więcej. Najbardziej podobały mi się bardzo dokładnie opisane sceny walki wręcz czy z pomocą przeróżnych broni, zależnych od kultury danego Gracza. Przy tworzeniu książki autorzy bardzo postarali się o zebranie interesujących, rzetelnych informacji na wszystkie potrzebne im tematy, a elementy z dziedziny fantastyki naukowej, które dołożyli mieszczą się w granicach zdrowego rozsądku i wyglądają wiarygodnie. Dzięki temu fabuła nabiera niepowtarzalnego charakteru i klimatu, w którym idealnie się odnalazłam. Endgame to nie tylko rywalizacja o przetrwanie, ale również rozważania autorów na temat naszej przeszłości, religii, życia po śmierci czy cywilizacji pozaziemskich, genialnie wplecione w pozornie niewinną historię o nastolatkach, na których barkach spoczywają losy całego świata. Ponarzekać mogę jedynie w sprawie bohaterów, ponieważ brakowało mi się wśród nich kogoś, kto skradnie sobie moje serce i będę mogła mu kibicować od początku do samego końca. Frey i Johnson-Shelton nie obrali nikogo z całej dwunastki na główną postać, która poprowadziłaby czytelnika swoimi oczami przez całą tą rywalizacje. Oddają głos wszystkim uczestnikom Endgame, co na początku może wprowadzić w dezorientacje, bo trudno zapamiętać, kto jest kim, ale bardzo szybko się w tym odnalazłam i przede wszystkim, dzięki temu nie sposób od razu domyślić się, kto zwycięży. Gracze to przede wszystkim zbiór ciekawych osobowości, dzieciaków wychowanych do wzięcia udziału w tym całym procederze. Są młodzi, gniewni, bezlitośni i pewni swego, potrafią zabić niewinnego człowieka bez mrugnięcia okiem. Od najmłodszych lat trenowano i nauczano ich do roli nadludzi, którzy będą w stanie to wszystko przetrzymać. Jednak w tym wszystkim pojawia się spory minus, który nie przeszkadzał mi aż tak bardzo, jak w przypadku innych pozycji z tego gatunku. Kolejni autorzy zdecydowali się wprowadzić wątek miłosny, a nawet dwa. W ich liczbie znalazła się również miejsce dla nieśmiertelnego trójkąta miłosnego. Jestem w stanie to przeboleć tylko dlatego, że akcja aż tak bardzo się na tym wszystkim nie skupiała i bohaterowie potrafili powściągnąć swoje emocje, nie ulegać im w najważniejszych momentach ani nie popadać w bezsensowne i przydługie rozważania na ten temat. Endgame. Wezwanie okazało się czymś kompletnie odmiennym od pozycji, do których zdarzało mi się słyszeć porównania. Na pewno nie są drugimi Igrzyska Śmierci, tylko czymś zdecydowanie lepszym, stworzonym z większym rozmachem. Ma niewielkie braki w kreacji bohaterów, jednak nadrabia to wszystko innymi elementami. Przede wszystkim świetnie wyważoną akcją oraz genialnym researchem. Młodzi miłośnicy literatury fantastycznej bądź też starożytnych cywilizacji powinni być zachwyceni i ukontentowani, podobnie jak ja.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-12-2014 o godz 21:10 przez: Oliwia Potocka
Książka - zagadka. Bo tak naprawdę nie wiesz, czy zdanie, które właśnie czytasz nie jest kolejną podpowiedzią do zagadki, za której rozwiązanie możesz zgarnąć kupę pieniędzy. Bo tak rzeczywiście jest. Endgame to nie tylko powieść, to także konkurencja pomiędzy Graczami na całym świecie. Więc jeśli uważasz, że to właśnie ty zdołasz pokonać innych i rozwiązać zagadkę, nie czekaj, tylko czytaj natychmiast!

12 antycznych ludów. 12 Graczy. I jedno Endgame. W dwanaście miejsc na świecie spadają meteoryty. Są one znakami. Endgame, gra o przetrwanie ludów zaprojektowana przez mistycznych Ludzi Niebios właśnie się rozpoczęła i zaczęła zbierać swoje żniwo. Stawką jest przetrwanie jednego z ludów. Zadaniem zdobycie trzech kluczy i wyeliminowanie przeciwników. Konsekwencją katastrofa na skalę światową.

Od kiedy tylko dostałam Endgame w swoje ręce nie mogłam się doczekać, aż zacznę ją czytać. Przyciągała mnie cała ta tajemniczość i realna zagadka, którą mogę spróbować rozwiązać. A ja zagadki bardzo lubię. Jednak sam fakt zapoznania się z książką odwlekałam w nieskończoność, a kult Endgame rósł gdzieś obok mnie, na innych blogach, portalach. I w mojej głowie pojawiało się jedno i to samo pytanie: Co jest w tej książce takiego niezwykłego, że wszyscy tak ją uwielbiają? No i z czasem zaczęła mnie przerażać sama koncepcja zabierania się do rozwiązywania zagadek. Chciałam poświęcić temu, jak i lekturze maksimum czasu, by niczego nie przeoczyć i nie wypaść z gry. I dlatego właśnie czekałam na odpowiedni moment. Ale wyszło jak zwykle - książkę w końcu przeczytałam, a zagadek nawet nie ruszyłam.

Fabuła powieści jest przemyślana, co widać choćby w samej historii Endgame. Wszystko zaczyna się od mitu o Ludziach Nieba, którzy stworzyli świat i człowieka. Sama gra miała się rozpocząć w momencie gdy na ludzkość przestanie kierować się zasadami moralnymi, zerwie z przeszłością, której w rzeczywistości nawet nie jest świadoma. Trafiło do mnie oplecienie wątków wokół realnego świata. Sprawiło to, że całość wydała się bardziej prawdopodobna, choć trudno byłoby uwierzyć, że któreś z tych zdarzeń rzeczywiście się wydarzyły, lub wydarzą się w przyszłości.

Frey i Johnson-Shelton widocznie faworyzują dwójkę bohaterów - Sarah i Jago. Jak dla mnie byli oni (prawie) jedynymi pozytywnymi postaciami z pośród Graczy, ponieważ tak zostali przedstawieni. Podczas kiedy inni odrzucają wszelkie wartości czy zasady moralne w imię gry, oni zdają się nie tracić głowy i nie dążyć do celu po trupach. W trakcie czytania kilkoro innych bohaterów także może się spodobać, jednak ta dwójka, no po prostu nie da się ich przeoczyć. I nie mogę ukryć, że od początku bardzo chciałab żeby nawiązali jakąś bliższą relację. Nie obyło się też bez postaci strasznie irytującej i skrajnie niemyślącej. Powiem tylko, że jest to Christopher, nie zdradzę dlaczego, bo ujawniłabym za dużo.

Narracja trzecioosobowa to jak dla mnie strzał w dziesiątkę, choć czasami można było się pogubić. Nie wyobrażam sobie tego inaczej. Wszechwidzący i wszechwiedzący narrator to w tego rodzaju powieściach jedyne wyjście. Dawno nie czytałam książek prowadzonych w tej narracji. Najwidoczniej gro autorów współczesnych upodobało sobię pierwszoosobówkę i koniec, nic z tym nie zrobimy.

Wielowątkowość to także plus Endgame. Dzięki temu zabiegowi możemy jakoś ogarnąć to co się dzieje z wszystkimi Graczami, nie skupia się na jednej czy dwóch osobach, a na całej dwunastce. Daje to pełniejszy obraz wydarzeń, tego jak każdy Gracz radzi sobie z grą.

Przez całą długość książki nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam coś podobnego do Igrzysk śmierci. W sumie Endgame odbywa się na podobnych zasadach, z tym, że Graczy jest 12, a areną jest cały świat. Też walczą o przetrwanie, jednak nie tylko swoje, a swego całego ludu, który reprezentują. Jednak wolę uniknąć porównywania jednej powieści do drugiej, bo to zwyczajnie nie ma sensu. To są dwie odrębne historie, każda z nich jest inna i niezależna. I niech tak zostanie.

Endgame to nie tylko powieść. To trójwymiarowa przygoda, w której mogą wziąć udział absolutnie wszyscy, bez względu na nacje czy przekonania. Rozwiąż zagadkę, a wygrasz dużo pieniędzy i tytuł Zwyciezcy Endgame. Spróbować warto. Mój zapał wyparował, ale to nie znaczy, że Tobie się nie uda. A wracając do książki, to polecam ją absolutnie wszystkim. Książka wpisuje się w gatunek dystopii, więc dla fanów takich historii Endgame będzie jak znalazł. A ja daję 10 na 10 mimo drobnych wad :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-10-2014 o godz 17:18 przez: Adriana Bączkiewicz
Są takie zapowiedzi książek, które po prostu wiesz, że musisz mieć. Opis książki oraz informacje, jakie znajdziecie w Internecie na temat Endgame przed premierą, nie są aż tak obszerne, lecz zasiewają w nas jedynie niepewność, czegóż to możemy się spodziewać po tej lekturze. Szeroko zaprawiona reklama sprawiła, że nie mogłam się doczekać, aż ta złota książka, wkręci mnie w rywalizację. Nadszedł czas, byście zasięgnęli po tę książkę i rozpoczęli walkę o 500 000 $ w złotych monetach. Gdyż oprócz dobrej lektury, jest w niej osadzone mnóstwo wskazówek i zagadek, których rozwiązanie, może Was zaprowadzić do wygrania głównej nagrody!

Na całym świecie w ziemię uderzyło dwanaście meteorytów, rozpoczynając swoiste wezwanie Graczy, do walki na śmierć i życie. Ludzie Niebios w bardzo dawnych czasach, przybyli na Ziemię, stworzyli ludzkość podzieloną na dwanaście plemion, których jednym z zadań jest trenowanie Graczy przez kolejne pokolenia do czasu, aż nadejdzie znak określający Wezwanie. Engame jest grą, w której wygrać może wyłącznie jeden uczestnik, który będzie w stanie ocalić swoich najbliższych, a resztę ludzi na świecie czeka zagłada. Kto zdobędzie pierwszy klucz?

Tak jak pisałam już wcześniej, nie wiedziałam czego się spodziewać po tej pozycji, czy będzie tutaj duży rozlew krwi, czy jakaś niedościgniona tajemnica oraz najważniejsze: Czy mnie zachwyci? Na wszystkie pytania odpowiadam: Tak. Już od samego początku katastrofa goni katastrofę, Frey i Johnson-Shelton stworzyli tak brutalną grę, w której nawet życie innych jest nic nie warte.

Na szczególną uwagę zasługują znajdujące się tu zagadki. Lecz nie sądźcie, że w książce znajdziecie: Zagadka nr: 1. O nie, tutaj sami musimy rozpocząć poszukiwania, co w tekście w ogóle jest zagadką. Znajdujemy tutaj tekst niewyjustowany, wyrównany do lewej strony, chciałam zacząć już narzekać, ale to również może być pewien specjalny zabieg: „ Układ typograficzny książki, brak wcięć akapitowych, rodzaj przypisów i sposób zapisu liczb został narzucony przez wydawcę oryginału. Może mieć to związek z rozwiązaniem zagadki, ale nie musi.”. Przyznam szczerze, podczas czytania zerkałam i zastanawiałam się, czy ta cyfra jest zagadką? A może pierwsze litery kolejnych stron stworzą jakiś wyraz? Można by rzecz, że wręcz wpadłam w mętnie paranoi. Myślę, że właśni taki był zabieg autorów, by zasiać w nas pewną niepewność, dotyczącą wszystkiego. W końcu do wygrania jest 500 000 $, zdradzę, że zauważyłam jedną zagadkę, ale chyba nie posiadam tak wielkiej inteligencji by ją rozwiązać. Ale pamiętajcie: Żeby wygrać trzeba grać, autorzy dają nam 2 lata na rozwiązanie zagadki.

Zostawmy nagrodę dla czytelników, a przyjrzyjmy się książce, jako historii. Według niej, czeka nas zagłada i nie mamy możliwości by temu zapobiec. Fabuła jest poplątaniem wielu miejsc na całej Ziemi, ogromnej różnorodności charakterów graczy, a w szczególności opisów brutalnych scen. Gracze to osoby nieobliczalne, które zostały wręcz zaprogramowane od najmniejszego do zabijania, rozwiązywania zagadek, braku empatii. Odsyłam was do finałowej sceny, która rozbiła moje serce na małe kawałki. Ci ludzie, to nie ludzie, bo jak można… A nie, nie zdradzę Wam : )

Książka spodoba się mężczyznom, gdyż wartka akcja, różne rodzaje broni, skomplikowane spiski sprawią, że nie będziecie mieli dość tej historii, a wręcz będziecie skandować o więcej. Kobiety, które uwielbiają nietuzinkowe opisy, barwne charaktery, czy lubią się wzruszać, również znajdą coś dla siebie. Te osoby, które lubią wprawnie wplatany wątek miłosny, również będą zachwycone, pomimo iż są to maleńkie epizody, to sprawiają wrażenie idealnie dołączonych perełek w tej okrutnej rozgrywce.

Historia jest przeplatana mocnymi dialogami i wspaniałymi opisami, które zazwyczaj są zdaniami prostymi, nie ma tutaj skomplikowanego języka, no chyba, że mówimy o zagadkach. Nie sposób tutaj o nich nie wspominać na każdym kroku. Na samym końcu mamy przypisy, które przekierowują nas do różnych stron, które również opatrzone są sygnaturą zagadek. Pomysł goni pomysł, zagadka ma w sobie kolejną zagwozdkę, a postacie są tak skomplikowanymi charakterami, że nie ma szans, byśmy ich nie polubili, nawet, jeżeli są okrutnymi mordercami. Tylko gdzie kryje się wygrana, jak ją zdobyć, czego szukać, najważniejsze JAK szukać? Tego dowiecie się, jeżeli sięgniecie po Endgame. Wezwanie. Polecam Wam ogromnie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-11-2014 o godz 13:06 przez: malutka_ska
Kiedy w 2013 roku po raz pierwszy sięgnęłam po twórczość Jamesa Freya i opowiadałam Wam o jego książce pt.: "Ostatni testament", wiedziałam, że muszę uważnie przyjrzeć się twórczości tego autora. Właśnie dlatego z wielkim zainteresowaniem śledziłam promocję jego nowej książki, która nie ma nic wspólnego z sylwetką Mesjasza, wykreowaną przez Freya w jego poprzedniej powieści. Endgame to zupełnie inna jakość literatury. To cykl powieściowy, który zmusza do myślenia, zaskakuje czytelników całym mnóstwem zagadek, a przy tym może uczynić nas bogatszym o całe 500000 $. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak wykorzystać swój potencjał i powalczyć o niesamowitą nagrodę, koniecznie sięgnijcie po pierwszą z trzech części tego wspaniałego cyklu pt.: "Endgame. Wezwanie".

ZAGRAJ.
PRZETRWAJ.
ROZWIĄŻ ZAGADKĘ.

Endgame się zbliża. Wiedzą o tym przedstawiciele 12 starożytnych plemion, którzy przez tysiące lat czekali na ten moment. Wreszcie usłyszeli i zobaczyli znak. Meteoryty, które uderzyły w 12 miejsc na Ziemi to sygnał. Dzięki niemu wiedzą, że Zdarzenie jest bliskie. I ruszają. Z najodleglejszych zakątków świata, dziewczęta i chłopcy w wieku od 13-20 lat zmierzają do Chin, by tam, dzięki radom keplera22b zacząć swoją ostateczną misję i odnaleźć Klucz Ziemi. Przetrwa tylko jeden z nich i to on ocali cały swój lud. Reszta w trakcie gry pożegna się z życiem. Kto zasłuży na miano najlepszego wojownika? Odpowiedź na to pytanie czeka na Was na kartach tej wyjątkowej powieści.

Historia przedstawiona w Endgame przypomina nieco tę, znaną nam z "Igrzysk Śmierci". Wybrani, których losy śledzimy na kartach pierwszej powieści cyklu Freya, są podobni do bohaterów trylogii Suzanne Collins. Ich waleczność, gotowość do poświęceń i wiara w sukces kosztem innych istnień nie stanowią żadnego novum dla literatury tego gatunku. Oryginalny jest tu jednak pomysł na rozwój akcji, wprowadzenie do fabuły niespodziewanych postaci i pozorny chaos, który w miarę upływu czasu przeradza się w zręcznie utkaną opowieść. To wszystko sprawia, że lektura "Endgame. Wezwanie" to niepowtarzalna, interaktywna przygoda, którą każdy z nas może przeżyć na swój sposób.

James Frey i tym razem zaskoczył czytelników. W swojej najnowszej książce nie poprzestał na obrazoburczym wizerunku głównego bohatera. Stworzył coś znacznie ciekawszego. "Endgame. Wezwanie" na naszych oczach ze zwyczajnej powieści s-f staje się multimedialnym projektem, który zachęca każdego z nas do wzięcia udziału w grze. W 42 krajach na całym świecie ludzie, tacy jak my mogą poszukiwać Klucza Ziemi. Co więcej, żeby go odnaleźć, wcale nie muszą czytać książki. Wystarczy, że ściągną na swoje urządzenia mobilne grę, a drzwi do wygranej staną przed nimi otworem.

Nie sposób czytać tej książki bez dostępu do Internetu. Niemal na każdej jej stronie znajdziemy bowiem przypisy z adresami stron internetowych, na których aż roi się od zagadek ściśle związanych z fabułą "Endgame. Wezwanie". Trzeba niebywałej błyskotliwości i skupienia podczas lektury, by móc połączyć wszystkie wskazówki w jedną, logiczną podpowiedź. I choć nie wszystkie tajemnice będziemy w stanie odkryć, to nie można zaprzeczyć, że kroczenie śladami Wybranych to prawdziwa przyjemność i nie lada wyzwanie dla przeciętnego czytelnika tej książki.

Promocja najnowszej powieści Jamesa Freya była prawdziwym wydarzeniem dla czytelników na całym świecie. Dowodem na to może być fakt, że polskiemu egzemplarzowi recenzyjnemu tej książki towarzyszyły T-shirt, puzzle i torba ekologiczna z logotypem Endgame. Dzięki nim promowanie tego multimedialnego projektu stało się o wiele łatwiejsze i wzbudziło niemałe zainteresowanie wśród ulicznych przechodniów. Na całe szczęście "Endgame. Wezwanie" okazała się warta tej akcji promocyjnej. Ta książka to jedna z obowiązkowych pozycji dla każdego, kto szuka w literaturze czegoś więcej niż tylko przemyślanej fabuły i interesujących bohaterów. Frey oddał w nasze ręce prawdziwą perłę, która raz na zawsze zmieni nasze nastawienie do powieści s-f. Czy jesteście na to gotowi? Jeśli tak, serdecznie zachęcam do podjęcia wyzwania. Endgame nadchodzi...

Ps. Mnie niestety nie udało się rozwiązać wszystkich zagadek ukrytych na kartach pierwszej części cyklu Endgame. Historia bohaterów powieści jest jednak na tyle interesująca, że z przyjemnością poznam jej dalszy ciąg ukryty w kolejnych tomach tego multimedialnego projektu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-06-2015 o godz 11:39 przez: GaleriaKsiążek
Kilkadziesiąt tysięcy lat temu na Ziemię przybyły mistyczne istoty, które stworzyły ludzi i nauczyły ich rzeczy potrzebnych im do przetrwania, jednocześnie zapowiadając Endgame - zdarzenie, które zrestartuje świat, kiedy ludzie zapomną o istocie życia i zmarnują daną im szansę. Ale Endgame nie zrobi się samo. Los świata będzie zależał od Graczy, potomków dwunastu już nieistniejących, starożytnych ludów. Rola Gracza przechodzi z pokolenia na pokolenie, a żaden z tych obecnych nie wierzy, że to jemu przypadnie rola uczestnictwa w Endgame. Bo niby dlaczego teraz? Dlaczego teraz, a nie za kolejne kilka tysięcy lat? Mimo, że wszyscy Gracze są przygotowywani do Gry od wczesnego dzieciństwa i są wyszkolonymi zabójcami, których inteligencja i umiejętności są ponadprzeciętne, to jednak nie wszyscy chcą brać udział w Grze. Sarah po skończonym liceum miała zamiar iść na studia, marzeniem Shari jest dbanie o domowe ognisko, a Maccabee najchętniej nadal prowadziłby życie rozpustnego bogacza, podróżując po świecie i sącząc martini. Ale Stwórcy mieli inne plany. 12 odłamków meteorytu rozbiło się w tym samym czasie w różnych miejscach świata. To może oznaczać tylko jedno: Wezwanie. Endgame się rozpoczęło.

Pomysł na fabułę od razu mi się spodobał. 12 nastolatków musiało porzucić swoje plany i marzenia, by stanąć do walki o przetrwanie swoje i swojego ludu. Każdy z nich nastawiony na zabijanie i oswojony z bólem. Przygotowany na śmierć. Tu nie zadaje się pytań, tu się gra. Książka Jamesa Freya to takie "Igrzyska śmierci" dla dorosłych. Co rusz ktoś dostaje jakichś urazów, a krew leje się strumieniami. Przed chwilą straciłeś rękę? Mówi się trudno i żyje dalej! Nikt ci nie podrzuci uzdrawiającej maści. Starasz się nie zemdleć z powodu zbyt dużej utraty krwi i idziesz naprzód, prosto w stronę wygranej.

Niewątpliwym plusem tej książki są bohaterowie. Narracja jest trzecioosobowa, a zdarzenia poznajemy z perspektywy dwunastu bohaterów. Nie brzmi zachęcająco? A powinno, bowiem każdy bohater jest inny i wydaje się być ważny dla całej historii. Poszczególni Gracze mają charakterystyczne cechy, inny sposób na wygraną, inne priorytety i pochodzą z innej kultury, dzięki czemu łatwo ich zapamiętać i rozróżniać. Autorzy książki nie narzucają nam z góry, komu powinniśmy kibicować, co jest naprawdę dużym plusem. Myślę, że wybór ulubionego bohatera będzie zależał od osobowości czytelnika, choć zapewne prawie każdy polubi pewną dwójkę, której autorzy poświęcają dużo uwagi. Ale oprócz tej dwójki nie sposób nie kibicować jeszcze kilku innym bohaterom. Mi do gustu szczególnie przypadła Chiyoko - piękna, przebiegła i tajemnicza azjatka-ninja, która jest niemową. Rozdziały z jej udziałem były niezwykle klimatyczne. W myślach od razu stawały mi obrazy z filmu "Wyznania Gejszy" albo "Przyczajony tygrys, ukryty smok". Oczywiście z dodatkiem najnowszych cudów techniki.

Podczas czytania książki nie ma czasu na nudę. "Endgame' porywa i wciąga czytelnika bez reszty. Bohaterowie starają się zrozumieć dane im wskazówki, zabijają, giną, próbują nie myśleć o bliskim im osobach i zawiązują sojusze, których sami się nie spodziewali. Niektórych połączyło uczucie, niektórych podobny sposób na wygraną. Starają się nie myśleć o tym, że zwycięzca może być tylko jeden. W 'Endgame' akcja goni akcję. Cały czas dzieje się coś nieprzewidywalnego i niczego nie można być pewnym. Podczas czytania miałam wrażenie, że książka jest jedną wielką zagadką, że autorzy czegoś nam nie mówią. Wydaje mi się, że niektórzy bohaterowie wiedzą o Endgame coś, czego my nie wiemy, a prawdziwa istota Endgame nie jest taka oczywista.

Podsumowując: Książka Jamesa Freya i Nilsa Johnsona-Sheltona to pozycja idealna dla fanów książek przygodowych i pasjonatów rozwiązywania zagadek. Pełno tu nieprzewidzianych zwrotów akcji, niedopowiedzeń, które dają do myślenia oraz barwnych bohaterów, którzy działają na naszą wyobraźnię. Podczas czytania ledwo odrywałam się od lektury - nie ma tu bowiem takiego momentu, w którym spokojnie można by było przerwać czytanie i nie zastanawiać się "jeju, co tam się wydarzyło? Czy on/ona przeżyje?". Gorąco polecam wszystkim tę książkę, przy niej na pewno nie będziecie się nudzić. Chyba nie doczekam się kontynuacji, która, tak na marginesie, ma pojawić się jesienią tego roku.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
29-06-2015 o godz 15:19 przez: klaudia2325
Meteoryty uderzają w Ziemię, a z całego świata zostaje wybranych dwunastu Graczy. Są tak różni, jak tylko się da... Jest dziewczyna, która dopiero co ukończyła liceum, która ma najprzystojniejszego chłopaka w szkole i świetlaną przyszłość przed sobą. Jest niemowa i nastolatek, który uwielbia zabijać. Jest chłopak z dziwnymi tikami nerwowymi. Jest nastoletnia matka i żona. Jest ich dwunastu.
Zostają wyrwani z swojego dotychczasowego życia i wezwani do Xi'an w Chinach. W miejscu spotkania każdy z nich otrzymuje informacje od niejakiego keplera 22b. Od tej pory ich celem jest to, by nie dać się zabić i zdobyć ukryty gdzieś na świecie Klucz Ziemi.
Zabierając się za tą lekturę nie do końca wiedziałam czego mam się spodziewać. Napis na okładce, który głosi, że jest to książka, jakiej świat nie widział był dla mnie swego rodzaju obietnicą i jednocześnie napawał pewnym niepokojem. Wystarczyło, że przekartkowałam tą ładnie wyglądającą, błyszczącą cegiełkę, by zorientować się, że to rzeczywiście nie jest typowa książka. Napotkałam znaki i strony zadrukowane obrazkami, jak się po chwili okazało zagadkami... Zabrałam się do lektury...
Pierwsze kilkanaście stron było dla mnie ciężkie głównie dlatego, że ciężko było mi zrozumieć co tam się właściwie dzieje. Im dalej w las, tym więcej postaci poznawałam, tym więcej ich historii się pojawiało, tym więcej pytań i zagadek... Szybkiej niż się spodziewałam udało mi się wejść do świata Endgame, pojąć o co tam chodzi, zrozumieć relacje rodzące się między Graczami, które w zamierzeniu Organizatorów nie powinny mieć miejsca. Gdzieś spomiędzy dwunastki głównych bohaterów i jednego dodatkowego bohatera "na gapę" wyłonili się moi faworyci, dwójka młodych ludzi, których obdarzyłam sympatią i zaczęłam im kibicować, a także martwić się o ich życie! Poznawałam ich wszystkich z strony na stronę coraz lepiej, a także kłaniałam się w duszy Autorom za to, czego dokonali! Po raz pierwszy spotkałam powieść, w której wystąpiłoby połączenie tak diametralnie różnych osobowości! Chyba nikt nie byłby w stanie wskazać mi książki, w której dziewczyna z zimną krwią odcina przeciwnikowi głowę bumerangiem, a inna odbija zakładnika z jadącego samochodu przeciwników tak sprawnie, jak gdyby robiła to każdego dnia! Czy znajdziecie w literaturze trzynastolatka, który czerpie przyjemność z zabijania? Czy znajdziecie powieść w której kobiety są tak samo odporne na ból jak mężczyźni, w której są w stanie znieść odcinanie ręki i nie pisnąć z bólu?
"Endgame: Wezewanie" opowiada o młodych ludziach, lecz nie jest powieścią odpowiednią dla wszystkich nastolatków. Tam przelewa się krew, tam jest brutalność i śmierć, tam bohaterowie są, a za chwile ich nie ma, bo zostają pokonani. Operują jak zawodowcy najróżniejszymi rodzajami broni: pistoletami, łukami, nożami czy wspomnianymi wyżej bumerangami. Tu nic nie jest typowe, tu nie ma oklepanych schematów! Nasi bohaterowie walczą o przetrwanie swojego rodu pośród normalnego życia zwykłych ludzi! Porzucili wszystko by staną do Endgame! Podróżują po całym świecie w poszukiwaniu Klucza Ziemi, napotykają trudne do rozwiązania zagadki, przeszkody i niebezpieczeństwa z którymi tylko oni są w stanie sobie poradzić.
Tym bohaterom towarzyszy wartka akcja, niesamowite tajemnice, odkrycia o jakich czytelnikowi się nie śniło! Ta książka jest pełna wiedzy, pełna cennych informacji! A co najważniejsze... pozwala czytelnikowi na rozegranie własnego Endgame!
Warto zagłębić się w tą historię! Warto poznać "Endgame: Wezwanie", bo jest to powieść niesamowicie oryginalna, niesamowicie wciągająca i porywająca! Tam cały czas coś się dzieje, tam nie ma chwili na nudę, tam leje się dużo krwi, tam rozgrywa się walka o przetrwanie! Książka sama w sobie jest wydana pięknie, duet autorski stworzył najprawdziwszy majstersztyk, który w żadnym razie nie przypomina "Igrzysk Śmierci" Susan Collins! To jest zupełnie nowa, zachwycająca historia, która jest kwintesencją wszystkiego, czego do tej pory na próżno było szukać w innych książkach! Przy tej lekturze trzeba się skupić od samego początku, bo przez kilkanaście stron można mieć problem z rozeznaniem się w historii, ale później lektura to sama przyjemność - co brzmi nieco wątpliwie przez fakt sporej brutalności i rozlewu krwi - POLECAM!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-11-2014 o godz 20:13 przez: Czarny Kapturek
Kiedy czuję, że dany tytuł jest idealny dla mnie to tak jest i kropka. Nie ma co się ze mną spierać tylko dać mi książkę bym mogła zaspokoić swoje czytelnicze rządze. Tak po prostu, wyssę z niej wszystko i nasycę do granic swoich możliwości jak wampir krwią. Czy to tak wiele? Na ogół brakuje tylko tej odpowiedniej książki, ale nie tym razem! Trafiłam na egzemplarz, który przykuł moją uwagę już w pierwszej chwili, gdy zobaczyłam go w zapowiedziach na stronie wydawnictwa. To jest miłość od pierwszego ujrzenia. Definitywnie.

Kiedy wreszcie Endgame do mnie dotarło na świecie nie było szczęśliwszej osoby ode mnie. Złoto, które odbija w świetle książka jest tak hipnotyzujące oraz magnetyczne, że zainteresowała nie tylko mnie, ale osoby, które akurat przebywały ze mną w jednym pokoju. Ba! Książka ta zainteresowała mojego nieczytającego kolegę, kiedy jechaliśmy razem pociągiem a to już chyba coś, nie? Można powiedzieć, że Endgame posiada zwyczajną, ale niebanalną okładkę, która ma w sobie coś, co przyciąga uwagę wszystkich. To po prostu jest magiczne i nie do opisania słowami, które znam. Nie umiem określić więzi, która narodziła się między mną a tą niezwykłą historią, która została opisana na zaledwie 512 stronach. Zaledwie, bo to stanowczo za mało, a ja jestem jak prawdziwy narkoman – łaknę więcej i nie ważne, ile będzie mnie to kosztować.

Endgame to gra, w której bierze udział 12 młodych ludzi. Otrzymali pewne znaki, że właśnie się zaczęła. Nie każdy z nich jest szczęśliwy z tego powodu. Ich wiek waha się pomiędzy 13 a 20. Każdy z nich w prostej linii pochodzi od różnych starożytnych cywilizacji, życie poświęcili na szkolenia, które mają im pomóc w wygraniu tej morderczej gry. Inaczej nie da się powiedzieć, a przysłowie, które idealnie oddaje ideę tejże rywalizacji to: po trupach do celu, a w tym przypadku zapomnijcie o używaniu przenośni tylko weźcie ten frazeologizm na poważnie. Stawka, o którą walczą jest naprawdę wysoka.
Na początku autorzy wprowadzają nas w dziwny świat, który stworzyli. Było mi trochę ciężko przyzwyczaić się i wpaść w tą powieść, ale tylko na początku. Potem poszło już z górki. Gdy zaczęłam czytać tak nie potrafiłam przestać, lektura okazała się dla mnie czymś niezwykłym, czego już długo nie czułam, świetnym i zapierającym dech w piersiach. W sumie podobne odczucia miałam po lekturze Przeglądu Końca Świata, który okazał się dla mnie przełomową trylogią.

Opowieść ma dosyć dziwną formę, to znaczy narracja jest prowadzona z perspektywy różnych bohaterów. Autorzy nie skupiają się tylko na jednym z nich, ale skutecznie skaczą pomiędzy postaciami i przerywają zawsze najciekawszym momencie. Czasami czułam się jakbym oglądała film na TVN czy Polsacie, gdzie zawsze reklamy następują w najbardziej intrygujących momentach. Nie powiem, trochę mnie to irytowało, ale i tak nie potrafiłam się oderwać od lektury, bo to było po prostu COŚ. Po drugiej pozbyto się jakichkolwiek akapitów przez co powieść ta wygląda jakby nie przeszła korekty i małych zabiegów upiększających.

Uwielbiam autorów za każdą z postaci, którą stworzyli. Utwierdzili mnie w przekonaniu, że pozory mylą, nawet, gdy nie mam do czynienia z realnymi postaciami tylko książkowymi. Na początku myślałam, że pewien chłopiec jest raczej normalny i w sumie całkiem przyjazny dla świata, ale gdy zaczęłam czytać o torturach, które przeprowadzał na kimś innym trochę zaczęło mi się robić niedobrze i czułam ścisk w żołądku. Poza tym byłam pod wrażeniem przeszkód, jakie duet pisarski postawił przed bohaterami. Wybieranie między śmiercią a życiem chyba nigdy nie będzie należeć do łatwych wyborów a także zdziwiło mnie, że znaleźli miejsce na miłość. Na szczęście autorzy nie rozwijali tego wątku zbyt szczegółowo i nie zrobili z takiej dobrej książki rzewnego romansu.

Tak, Endgame to książka, jakiej świat nie widział! I nie zobaczy, bo genialność oraz blask tej powieści przytłacza inne. Nie można obojętnie obok niej przejść, rzuca się w oczy i oślepia złotem, w którą jest ubrana.

Podziękowania również należą się wydawnictwu za to, że wybierają świetne historie, które wydają na naszym, polskim rynku. Na żadnej książce wydanej pod szyldem Wydawnictwa SQN nie zawiodłam się i mam nadzieję, że tak zostanie.

Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-08-2015 o godz 15:38 przez: silence
Siedzę. Wertuję. Oglądam. I po raz kolejny – przepadam.

"Endgame" tworzą wielkie rzeczy. To gra od Google na urządzenia mobilne w trybie rzeczywistości rozszerzonej. To seria filmów która wyprodukowana zostanie przez 21st Century FOX. To coś, co łączy media społecznościowe, YouTube, telefony, internet z jednym, ponadczasowym i ponad wszelką technologią rdzeniem: literaturą. To trzy powieści, trzydzieści opowiadań, trzy filmy. Każda z książek to seria zagadek, zagadek, doprowadzających do klucza, który otworzy skrytkę z wielkim hajsem. Pięćset tysięcy dolarów. Drugi tom – milion, a trzeci, półtora miliona dolarów. W złocie.

A ja przepadam raz jeszcze.

Nie dlatego, że mam zamiar zgarnąć Wam wszystkie pieniądze, co złego to nie ja! Dlatego, że sam pomysł jest – jak dla mnie – przełomowy. Komercyjny też, swoją drogą, ale na razie skupmy się na superlatywach. A jest co wymieniać.

Zarys fabuły jest, rzecz jasna, iście amerykański. Dwanaście meteorytów uderza w różne miasta: Nowy Jork między innymi, Addis Abeba, stolica Etiopii a nawet jeden niedaleko Warszawy. Reakcja świata? Zupełnie przewidywalna. Reakcja dwunastki nastolatków już niezupełnie. To potomkowie pradawnych cywilizacji, wyszkoleni zabójcy w wieku od lat trzynastu do dziewiętnastu, którzy od urodzenia czekali na ten dzień. Na Wezwanie. To czas walki na arenie całego świata, w imię własnej cywilizacji i dla własnej cywilizacji – wygrana zapewnia przetrwanie w chaosie przyszłości, bóg wie czym w zasadzie, enigmatycznym końcu ludzkości, który owiany jest tajemnicą. Wszystko to pachnie zupełnie jak "Igrzyska Śmierci", ale samo konsumowanie jest czymś zupełnie innym. To doświadczenie całkowicie absurdalne i niespotykane, bo rozgrywające się w realiach świata, w którym żyjemy, przerażające zatem i fascynujące jednocześnie.

"Endgame" jest książką napisaną z rozmachem, zdecydowanie. Pisaną dla oklasku, skazaną na podziw i komentarze pełne uniesień. I ja im to daję. Daję, ponieważ mam totalnego hopla na punkcie historii, starożytnych budowli i pradawnych cywilizacji. A tego akurat jest sporo (co prawda nie wiem na ile to wiarygodne, ale przecież nikt nie musi wiedzieć). Sporo jest również bohaterów, których imiona są nie do zapamiętania i nie do wypowiedzenia. Warto więc na stronie 92 włożyć sobie zakładkę, ponieważ nazwy to najbardziej problematyczna cecha książki, z biegiem czasu oczywiście coraz łatwiej, ale początki mieliśmy niezbyt udane.

Gwarantuję Wam też sympatię od pierwszego przeczytania. Tutaj albo się kogoś lubi od początku do końca, albo nienawidzi. Rywalizacja mimo wszystko jest nieco bardziej drapieżna od "Rywalek" (sic!), ale tu też są romanse, podstawianie nóg czy raczej łamanie, trochę strzelanin i walki na gołe pięści. Jest podstępna technologia, są chipy namierzające, sojusze, góra złota i kamuflaże. Przygodami niektórych bohaterów byłam tak zaabsorbowana, że gdy ich wątek był na moment w zawieszeniu – przerzucałam kartki i czytałam do przodu. Uwielbiałam ich. Zwrotów akcji jest tak dużo, że w pewnym momencie można mieć już dość. Sama powieść zaczyna się z przytupem, niestety potem na wznowienie wartkiej treści trzeba chwilę poczekać. To nie jest czekanie nużące, bo zrównoważone przedstawieniem bohaterów, dość specyficznym klimatem, jednak dopiero za jakiś czas, wszystko biegnie w opętańczym biegu, serce łomocze, policzki płoną a temperatura czterdziestu stopni Celsjusza za oknem wydaje się w tym momencie prześmiewczo niska.

James Frey to jednak geniusz. Wyczuwam go w niewyjustowanych akapitach, w jego stylu, manii minimalizmu, ale jakże zasobnych w informacje i poruszających wyobraźnię opisach. Frey i Johnson-Shelton stworzyli własne "Igrzyska Śmierci", tylko tysiąc razy bardziej niepokojące, bo obsadzone w realiach ludzkich. To powieść z dawką opisów starożytnych budowli, powieść w gruncie rzeczy oparta na rywalizacji, w której też zdarzają się przebłyski przyjaźni albo nawet i sama miłość, sprawiające, że książka wywołuje jeszcze więcej nowych, sprzecznych i pełnych frustracji uczuć. "Endgame" trzyma w niegasnącym napięciu i wbija w fotel. "Endgame" niepokoi, zaskakuje i intryguje, ale przede wszystkim, "Endgame" dostarcza należytą dawkę emocji, którą zaspokoić może tylko lektura kolejnego tomu.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-11-2014 o godz 17:53 przez: Rosemarie
Są takie książki, o których jest głośno jeszcze na długo przed ich premierą, tym samym rozbudzają w nas jeszcze większą ciekawość i fascynację. "Endgame. Wezwanie" to właśnie taka powieść. Premierę miała tego samego dnia w kilkunastu krajach, w tym w Polsce. Chyba nikogo nie zaskoczy fakt, że wyczekiwałam tej książki z niecierpliwością. Czy zaiskrzyło? Jak najbardziej tak!

Endgame w końcu nadeszło. Dzień, którego wyczekiwali wszyscy Gracze. Następuje on, gdy w Ziemię uderza seria meteorytów i tylko garstka ludzi, wie, co to oznacza. Tymi osobami są właśnie Gracze pochodzący z 12 różnych ludów, specjalnie wyszkolonych już od momentu swoich narodzin. Nauczonych, aby w każdej chwili byli gotowi stanąć do walki na śmierć i życie. Przygotowanych na zabijanie, aby przetrwać. Bowiem tylko jeden z nich może wygrać Endgame. Przygotujcie się na prawdziwe multimedialne doświadczenie, które z każdą przeczytaną stroną będzie zaskakiwać Was coraz bardziej!

"Endgame" naprawdę nie przypomina nic, co bym wcześniej czytała. Na upartego można doszukiwać się tutaj podobieństw do "Igrzysk śmierci" Suzanne Collins, ale po co sobie psuć frajdę z czytania? Co w tej książce jest takiego oryginalnego i po prostu urzekającego? Chyba całokształt po prostu, a także sam fakt, że nie da się przeoczyć tego, ile autorzy tego dzieła włożyli pracy w swoją powieść. Naprawdę, uwierzcie mi, tutaj wszystko jest takie klarowne, dopracowane w każdym nawet najmniejszym szczególe, że nie sposób się tym nie zachwycać.

Na początku dosyć ciężko było mi się "wbić" w ten nawał informacji, który spotkał mnie już na starcie. Dużo bohaterów, dużo miejsc i ogromna ilość szczegółów, przez co "Endgame" wymaga skupienia ze strony czytelnika. Najlepiej sięgnąć po tę książkę w domowym zaciszu, z kubkiem herbaty i w spokoju delektować się tą wyjątkową lekturą, bo w istocie taka jest. Muszę przyznać, że obawiałam się o strukturę tej powieści, w której każdy z dwunastu Graczy ma swoją rolę do odegrania, skrupulatnie opisaną przez autorów. Nie da się ukryć, że przy takiej ilości osobowości ciężko jest zadbać o to, aby każda z nich czymś się wyróżniała i była na swój sposób unikalna. I to, co naprawdę najbardziej mi się w tej lekturze spodobało to właśnie bohaterowie, będący niesamowicie interesujący i świetnie zarysowani. Mają swoje cechy, które czynią ich dokładnie, tym, kim są i nawet to, że wszyscy byli w zasadzie wyszkoleni na jedną modłę: aby wygrać Engame, to wciąż pozostają całkowicie innymi charakterami. Pisarze poświęcili najwięcej czasu na wątek Sary i Jago i to są właśnie Gracze, których polubiłam zdecydowanie najbardziej. Już od pierwszych stron zapałałam do nich sympatią, a wraz z postępem w czytaniu kolejnych rozdziałów pokochałam także nietypową relację, która ich połączyła.

"Endgame. Wezwanie" to tak naprawdę nie książka, tylko projekt będący czymś, czego jeszcze naprawdę nie było i mogę to napisać z czystym sumieniem. To multimedialne doświadczenie zawierające w sobie zagadkę, za rozwiązanie której czeka oczywiście nagroda. Występują tutaj zdjęcia, które na pierwszy rzut oka wydają się niewiele mieć wspólnego z samą powieścią, ale jestem pewna, że to tylko pozory. Znajdują się tutaj także odnośniki, które można rozszyfrować wchodząc na stronę internetową "Endgame". Ja raczej skupiłam się na delektowaniu się świetną lekturą, niż na aspekcie zagadki, ale jestem pewna, że znajdą się tacy, którzy będą chcieli ją rozwikłać.

"Endgame. Wezwanie" to pierwszy tom będący początkiem nowej trylogii przedstawiającej innowacyjny pomysł w bardzo dobrym wykonaniu. Nie oczekiwałam, że aż tak mi się spodoba, bo będąc w trakcie lektury trochę sobie narzekałam na nadmiar informacji, ale ostatecznie tę książkę po prostu pokochałam, a najbardziej ostatnie dwieście stron, które wbijają czytelnika w fotel. To idealna lektura dla osób poszukujących mocnych wrażeń i lubiących niespodziewane zwroty akcji. Jeśli szukacie czegoś NAPRAWDĘ nowego i macie dość powtarzania: "przecież to już było...", to nie zwlekajcie i zanurzcie się w tej historii!

"Żyjcie, umierajcie, kradnijcie, zabijajcie, kochajcie, zdradzajcie, mścijcie się. Cokolwiek chcecie. Endgame to zagadka życia, powód śmierci. Grajcie. Co ma być, to będzie."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-02-2018 o godz 17:38 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
4/5
03-01-2015 o godz 00:37 przez: Natalia Patorska
Szum medialny wokół przyciągającej wzrok, pozłacanej książki o niepozornym tytule Endgame przyciągnął i mnie. Endgame to nie tylko powieść - to też gra, rozrywka, której częścią jesteśmy. Dosłownie: i w części fabularnej, gdzie ludzkość i ratowanie świata to rozrywka dla Ludzi Niebios, i w przenośni - bo wygrać można sporo pieniędzy, jeśli rozwiąże się zagadkę.

Oceniać będę fabularną stronę Endgame, bo nie biorę udziału w wyścigu szczurów, chociaż chcąc nie chcąc chyba rozwiązałam jedną albo dwie zagadki - może się mylę, ale sprawdzać nie będę. Od początku, od kiedy tylko zaczęłam poznawać reguły Endgame, w mojej głowie kołatała się irytująca myśl, że taki klimat, kosmici, UFO, istoty nie z tego świata - skądś kojarzę. Kojarzę taki styl pisania, budowania napięcia, kreacji postaci. I nagle olśniło mnie podczas czytania skrzydełek: James Frey jest związany z Dziedzictwem Planety Lorien (pierwsza część to Jestem numerem Cztery), serią o kosmitach właśnie. Na poziomie kreacji i stylu podobieństw jest wiele, na szczęście fabularnie poza kosmitami - niewiele.

Fabuła nie poraża szczególną oryginalnością - motyw walki na śmierć i życie przypomina ten z Igrzysk śmierci, tylko że areną jest cała Ziemia, a Graczy jest dwunastu. Walczą oni nie tylko o swoje życie, ale i o życie swojego ludu. Szkoleni przez lata do tej roli, wydają się być żądnymi krwi wykwalifikowanymi zabójcami. Tymczasem nie wszyscy pragną mieć krew na rękach - Gracze są różni. I odkrywają różne sekrety dotyczące historii powstania naszego świata. Sekrety, które muszą pozostać tajemnicą, a które mogą zmienić losy... ludzkości.

Graczy jest dwunastu i autorzy zdecydowali, by każdy rozdział śledził losy innych bohaterów, dzięki czemu możemy obserwować krwawą walkę z różnych perspektyw. Chociaż Gracze wychowani zostali w podobny sposób - pół albo i więcej swojego życia spędzając na wyczerpujących, brutalnych treningach, przygotowując się na nadejście Endgame, ucząc rozwiązywania zagadek, języków obcych żywych i martwych, zabijania z zimną krwią - to nie są tacy sami. Każdy z nich ma inne priorytety i inne spojrzenie na całą tę grę, w którą zostali wplątani. To nie lada wyzwanie prowadzić jednocześnie dwanaście postaci, nie pogubić się przy tym i nie stworzyć dwunastu takich samych klonów, jednak autorzy podołali zadaniu i chociaż nie nazwałabym bohaterów Endgame oryginalnymi, to nie byli tacy sami. Zdecydowanie nie.

Jednych Graczy polubiłam, a jednych obecność była niesamowicie irytująca, zwłaszcza, kiedy ich losy przerywały śledzenie tych ciekawszych i sympatyczniejszych postaci. To podkreśla różnorodność bohaterów: wszyscy byli okrutni i bezwzględni, ale tylko niektórzy nie zapomnieli, że są ludźmi, a nie zwierzętami na polowaniu. Ich zagadki były interesujące, chociaż rozwiązywali je dosyć szybko i bez wielu tłumaczeń i problemów - jednak trudno się dziwić, byli szkoleni właśnie do tego.

Endgame to powieść... nieszczególnie odkrywcza. Przypomina nieco filmy akcji, w których chodzi o to, żeby było widowiskowo, a niekoniecznie sensownie. Chociaż muszę przyznać, że autorzy musieli niezwykle szczegółowo przygotować się do napisania tej powieści, stworzenia zagadek dla Graczy, a potem jeszcze zagadek dla nas, Czytelników. Jest jednocześnie oryginalna, bo nikt wcześniej chyba nie wpadł, by stworzyć powieść, dzięki której można wygrać niezłą sumkę, ale jednocześnie dość schematyczna - chociaż nie nudna. Znów jak z filmem akcji: oglądamy wybuchy, widowiskowe pościgi i wiemy, że to i to się stanie, a i tak miło się tę rozróbę ogląda.

Nie spędziłam swojego czasu źle, czytając Endgame. Wezwanie. Nie jest to dobra książka, którą polecałabym wszystkim, a pomijając brak akapitów i justowania - co wybaczam, jako że być może to część zagadki dla Czytelników - czytało się szybko i bezboleśnie. Wątpię jednak, by Endgame było czymś więcej niż kilkugodzinną, średnią rozrywką. Nie zamierzam narzekać, bo i fabuła dosyć logiczna, bohaterowie całkiem ciekawi (Jago i Sara!), a o kosmitach wiele się nie pisze. Jednak książka nie porywała jakoś szczególnie, nie czytało się jej tak dobrze jak inne z powodu dosyć specyficznego stylu (urywane, krótkie zdania, skąpe opisy) i jakoś tak... nie zapada w pamięć.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-12-2014 o godz 09:18 przez: Magdalena Senderowicz
Jedną z teorii wyjaśniających wyginięcie dinozaurów jest to, że wielki meteoryt uderzył o Ziemię i zniszczył wszystko, co napotkał na swojej drodze (no dobra, może trochę przesadzam, ale dinozaury zniszczył!). Tym razem na Ziemię spada cała seria meteorytów, ale jej znaczenie jest całkiem inne – znane jednak tylko garstce wybranych, którzy wiedzą, że to czas wezwania. Do czego? Do walki o przetrwanie, niezależnie w jaki sposób – liczy się cel, a cel uświęca środki. Od dziecka byli szkoleni i wiedzieli, że ta chwila kiedyś nadejdzie. Nie mają żadnych wyjątkowych zdolności, a jednak ich umysły i ciała są przygotowane na zniesienie tego, co najgorsze. Rozpoczyna się Endgame.
„Endgame. Wezwanie” to książka, wobec której mam sprzeczne odczucia. Z jednej strony nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wybitnie przypomina ona bestsellerowe „Igrzyska śmierci”, ale z drugiej strony… wow! To się stało czymś więcej niż zwykłą powieścią. Endgame stało się całym projektem, który wraz z opowiedzianą przez autorów historią niezwykle porusza wyobraźnię. Zagadka goni zagadkę, a każdy czytelnik może sam doświadczyć tego, czego doświadczają bohaterowie stworzeni przez pana Freya i Johnson-Sheltona.
W sumie… to nawet nie wiem, co konkretnego mogłabym napisać o tej pozycji. Z pewnością jest to lektura, która zapewnia nam rozrywkę na dłuższy czas, bowiem liczy sobie jakieś 500 stron. Fakt, czyta się ją lekko i przyjemnie, ale rozwiązywanie zagadki i próby dojścia do tego, co też autorzy mieli na myśli i chcieli nam zafundować jest dodatkowym urozmaiceniem, które nieco wydłuża czas zapoznawania się z tą książką. Oczywiście robi to w sposób bardzo przyjemny, bo kto z nas nie lubi projektów, które kryją w sobie coś znacznie więcej? W pewnych chwilach robiło się naprawdę ciekawie, wręcz intrygująco, a czasami również niebezpiecznie.
Poszczególne rozdziały skupiają się na konkretnych bohaterach, których jest całkiem sporo, co początkowo nie ułatwia sprawy wczucia się w ten klimat, ale już po jakimś czasie przychodzi nam to z łatwością. Dostrzegamy charakterystyczne cechy każdego z Graczy, mniej więcej wiemy, czego się spodziewać po każdym z nich, chociaż nie ukrywam, że nie raz potrafią również zaskoczyć czytelnika swoim zachowaniem. Nie mam swojego faworyta, ale cieszy mnie to, że autorzy nikogo nie zlekceważyli i każdy Gracz stanowił część spójnej całości.
Fabuła jest porywająca i charakteryzuje się dobrym tempem. Fakt, łatwo doszukać się inspiracji „Igrzyskami”, ale jednak są to dwie różne historie i miejsca akcji. Podoba mi się fakt, że w przypadku „Endgame” areną jest cały świat, a Gracze mają nieograniczone możliwości. W moich oczach powieść ta stała się czymś bardzo realistycznym, co mogłoby faktycznie odbywać się choćby w tej chwili – tuż pod naszym nosem, a my nie mielibyśmy nawet o tym najmniejszego pojęcia. Styl autorów jest dosyć niepowtarzalny, ale myślę, że dzięki niemu książka zyskuje jeszcze więcej. Podobnie jak dzięki dobrej konstrukcji zagadek, dodaniu ciągów liczbowych czy mistycznych ilustracji oraz zakończeniu, które daje sporo do myślenia i nie da się ukryć – zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy. Autorzy pozostawili sobie spore pole do popisu, a ja odczułam niedosyt – chcę więcej.
Ta książka ma w sobie coś naprawdę niepowtarzalnego. Początkowo miałam wobec niej mieszane uczucia, może nawet negatywne i czułam się lekko zawiedziona, ale to jedna z tych pozycji, które docenia się dopiero po pewnej chwili. Jestem naprawdę zadowolona z lektury i skłaniam się ku temu, aby polecić ją każdemu, kto ma ochotę na nieco innowacji i oryginalności. Wkład autorów w ten projekt budzi podziw, bowiem stworzenie tak dogranej i logicznej historii, w której pojawia się tak wiele niewiadomych jest nie lada sztuką. I doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie byłam w stanie napisać wszystkiego, co bym chciała na temat „Endgame” – jest to dla mnie niewykonalne. Każdy sam musi zobaczyć, co oznacza Endgame, każdy sam musi poczuć tę atmosferę i dać się porwać wyobraźni. Dopiero wtedy będziecie w stanie zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi i dlaczego jest we mnie pewien rodzaj pozytywnej sprzeczności dotyczący tej pozycji. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-05-2015 o godz 12:26 przez: Agnieszka
Zagraj. Przetrwaj. Rozwiąż zagadkę. Ludu Ziemi. Rozpoczyna się Endgame. Grudzień 2012 roku był tym czasem, gdy torpedowano opinie publiczną tezą, iż czeka nas koniec świata, który już wieki temu został przewidziany przez Inków. Miliony ludzi przygotowywało się na ten dzień w taki sposób, aby móc przeżyć pod ziemią, w schronach. Miliony dolarów zostały przeznaczone na ten cel. Nawet dziś oglądałam program, w którym właściciel takiego schronu, znajdującego się w USA, chełpił się technologią, możliwościami oraz zaopatrzeniem dla osób, które będą mogły zamieszkać w takim nowym "domu". Ludzkość nadal boi się kataklizmów, kolizji naszej planety z jakąś kosmiczną kometą. Obawa przed zagrożeniem nagłym, nieprzewidywalnym nie zniknie nigdy. Takie poczucie niebezpieczeństwa jest pobudką do realizacji licznych filmów, tworzenia gier, czy pisania powieści, gdzie żniwo śmierci zbierane jest przez ogień, mrozy, radioaktywne opary, wybuchy, kataklizmy natury itp. Mimo rozwoju nauki człowiek nie do końca jest w stanie potwierdzić w 100% źródło pochodzenia człowieka. Teoria darwinizmu stale się ściera z religiami świata. James Frey na łamach swojej książki "Endgame.Wezwanie" snuje inną teorię. I choćby, ta teoria była tylko wymyślona, stworzona na potrzeby literackie budzi tyle emocji, tyle zagadkowych domysłów oraz poszukiwań trzech ukrytych kluczy. Po co? A po to , by przetrwać, przeżyć. A kto ma szukać? Otóż, poszukiwaczy, czyli Graczy jest dwunastu. Są to nastolatkowie, między trzynastym a dziewiętnastym rokiem życia. Ci nastolatkowie są potomkami kosmitów, którzy według nauk, które im wpojony przed tysiącami lat przybyli na Ziemie, by stworzyć człowieka. Dwanaście rodów, a każdy z nich wybiera Gracza którego się szkoli w różnych dziedzinach, ale głównie w sztuce wojennej. Od nabytych umiejętności zależy los przedstawicieli ich ludu, ale przede wszystkim życie samego gracza. Przeżyje tylko zwycięzca. Inni umrą prawdopodobnie jeszcze w czasie trwania samej gry, Gracze pochodzą z wielu zakątków Ziemi. A są to Hilal (Etiopia), Shari (Indie), Marcus (Turcja), Chiyoko (Japonia), Sarah (USA), Jago (Peru), Baistsakham (Mongolia), Aisling (USA), Alice (Australi), Maccabee (Żyd), An (Chiny) oraz Kaza (Persja) Jedni czekają na Wezwanie z utęsknieniem, z niepohamowaną żądzą rywalizacji, zadania innym bólu, a inni odliczają dni do urodzin, by być w końcu wolnym. Jednak TEN DZIEŃ nadchodzi. Czas porzucić dom, rodzinę, ukochanych, by wsiąść w pociąg, samolot i udać się na spotkanie Graczy. GRĘ CZAS ZACZĄĆ..... "Endgame. Wezwanie" jest nowym, świeżym pomysłem w literackim świecie. Nie jest to zwyczajna książka. To gra dla czytelnika. Na jej podstawie ma powstać ekranizacja, ale i gra. Przewidziana jest dla czytelnika-gracza gratyfikacja finansowa. Autor stworzył książkę, która nafaszerowana jest emocjami, przygodą, ucieczką, poszukiwaniami, ale i opisami śmierci, okrucieństwa, bólu. To nie jest "grzeczna" pozycja dla młodzieży. To opis dramatycznego w skutkach łańcucha wydarzeń. Żniwo śmierci sieje chaos, ale i popycha do przodu kolejnych graczy. Autor porusza tyle wątków, liczne opisy ale i perfekcyjnie nakreślone cecha bohaterów pozwalają czytelnikowi poczuć, co do niektórych nić sympatii. Osobiście współczułam Sarah, która odliczała już dni, aby przestać nosić na sobie brzemię bycia Graczem. Zdolna, zakochana dziewczyna chciałaby żyć normalnie. Niestety w dniu zakończenia szkoły dochodzi do uderzenia meteorytu i dziewczynka musi patrzeć na śmierć swoich przyjaciół (przyjaciółka traci rękę), czy brata (był wcześniej Graczem). Musi pozostawić swojego ukochanego chłopaka (który podąża za nią, by ją chronić). Taka młoda , zdecydowanie odróżniająca się od swoich współgraczy. Ciekawi jesteście, jak sobie poradzi? "Endgame.Wezwanie" zdecydowanie wyróżnia się nie tylko zarysem fabuły, ale i piękną złotą okładką. Przypuszczam, że nie umknie ona nikomu, kto będzie się poruszam wśród półek księgarni, w poszukiwaniu doskonałej literatury z gatunku fantasy. Jest ona naprawdę godna uwagi. W mojej ocenię rosnące napięcie, które funduje nam autor jest podstawową zaletą tejże lektury.

Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
16-10-2015 o godz 15:24 przez: martad87
Żyjemy w czasach, gdzie na naszych oczach dokonuje się niezwykły rozwój technologiczny. Kto np. 20-25 lat temu pomyślałby, że jedno małe urządzenie, jakim jest smartphone, zastąpi nam całą masę innych? Postęp nie omija również książek. Książka, by wyróżniała się spośród innych, musi zapewniać nam nie tylko przyjemność płynącą z lektury. Książka musi zaangażować czytelnika, sprawić, by poczuł się częścią przedstawionego w niej świata. "Endgame" to nie tylko lektura, to także interaktywna rozrywka, która zawiera w sobie zagadki. Autor obiecuje, że kto je rozwiąże, wygra jak najbardziej prawdziwe pieniądze.

Przed dwunastoma tysiącami lat na Ziemię przybyli Oni. Stworzyli dwanaście ludów i nauczyli ich, jak żyć. Obiecali, że wrócą, gdy ludzie przestaną zasługiwać na to, co otrzymali. Nastanie wówczas Endgame.
Na Ziemię spadają meteoryty. To sygnał dla potomków starożytnych ludów. Dwunastu Graczy, szkolonych od najmłodszych lat do zabijania, stawia się na Wezwanie. Wygra ten z nich, który znajdzie i zdobędzie Klucz Ziemi, Klucz Niebios i Klucz Słońca. Zapewni tym samym przetrwanie sobie i swojego ludu. Reszta zginie. Zaczyna się gra, w której nie obowiązują żadne zasady.

"Endgame" to książka, która przyciąga wzrok swoją okładką. Złoty kolor, wytłoczone litery i symbol - na pewno przykułyby Waszą uwagę w księgarni. Wnętrze książki jest równie interesujące. Rozdziały są krótkie, każdy z nich przenosi nas do poszczególnych graczy. Tekst w książce nie jest wyjustowany, co początkowo może dziwić, ale z czasem można się do tego przyzwyczaić. Niektóre ze stron zawierają intrygujące grafiki, które być może stanowią część zagadki dla czytelnika. Na końcu książki znajdziemy listę linków do stron, które mają związek z zagadką. Przewidziano również miejsce na notatki.

Pomysł na książkę jest po prostu świetny. Podoba mi się zarówno treść samej książki, jak i idea nagrodzenia czytelnika, który rozwiąże ukryte na kartach powieści łamigłówki. Widziałam niejeden komentarz o "rzekomej wygranej", widziałam również i głosy o sporej trudności zagadki. Sama chciałam chociaż spróbować ugryźć temat, ale okazało się, że niewiele ponad tydzień temu ktoś rozwiązał zagadkę i podjął nagrodę. Czyli jednak, co wróżyło wielu, nie było w tym grama fałszu. Zdjęcia z tego wydarzenia pojawiły się na stronie endgamegold. Wygrana padła, jednak nic straconego. Autor zaplanował powstanie trzech książek. Każda z nich to inna zagadka, a kolejna startuje już 20 października.

Akcja książki kojarzy mi się z powiedzeniem o filmach Hitchcocka. Co prawda "Endgame" zaczyna nie trzęsienie ziemi, a katastrofy spowodowane przez meteoryty, ale potem napięcie faktycznie nie spada. Poczynania Graczy nieraz mnie zszokowały. By zdobyć Klucz Ziemi, nie cofną się przed niczym. Wzajemne sojusze, eliminowanie przeciwników, zabijanie postronnych, kradzieże - naprawdę nie można się nudzić. Każdy z graczy ma inny sposób na to, jak rozegrać swoje Endgame. Akcja powieści przenosi się pomiędzy nimi, czym daje nam możliwość, by poznać ich - polubić lub znienawidzić. Obserwujemy, jak radzą sobie oni z pozostawionymi im wskazówkami, jakie podejmują kroki, by zdobyć Klucz Niebios. Na pewnych postaciach autor skupił się bardziej, niż na innych. Trudno się dziwić, dwanaście osobowości to naprawdę dużo. Szybko można zyskać swoich faworytów i to im kibicować podczas czytania. Książka odkrywa przed nami nie tylko tajemnice bohaterów. Poznajemy trochę faktów na temat Ludzi Niebios - tych, którzy zgotowali Graczom Endgame. Kim są, skąd przybyli, dlaczego każą ludziom grać? Uczestnicy starają się również na te pytania znaleźć odpowiedzi.

Zakończenie wbiło mnie w fotel. Działo się tak wiele, tyle rzeczy było zaskoczeniem, że po prostu nie mogę doczekać się, by sięgnąć po kolejną część, ponownie zanurzyć się w świecie "Endgame: i przekonać się, jak to wszystko potoczy się dalej.

"Endgame" to naprawdę świetna powieść, która trzyma w napięciu od początku do końca. Jeśli lubicie klimaty science-fiction, zagadki i akcję, która nie zwalnia ani trochę, to ta książka jest dla Was. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
12-11-2015 o godz 14:06 przez: Kuba Szulczewski
Gra, która zadecyduje o naszej przeszłości.. Oto Endgame. Dwanaście starożytnych ludów. Każdy z nich musiał wybrać swojego Gracza. Szkolono ich z pokolenia na pokolenie, pokazano, jak posługiwać się bronią, językami, historią, taktyką, kamuflażem. Jak zabijać. Są dobrzy i źli. Jak ty. Jak my wszyscy. Kiedy rozpocznie się gra, będą zmuszeni odnaleźć trzy klucze ukryte gdzieś na Ziemi. Ktokolwiek znajdzie klucze, wygrywa. Powieść opowiada o poszukiwaniach pierwszego z nich. Jedyną regułą Endgame jest brak reguł. Zagraj. Przetrwaj. Rozwiąż zagadkę. Ludu Ziemi. Rozpoczyna się Endgame.

Książce towarzyszy o wiele, wiele więcej. Rewolucyjna gra na urządzenia mobilne, która pozwoli czytelnikom rozpocząć własne Endgame. To multimedialne doświadczenie, w którym rzeczywistość przeplata się z fikcją. Trzy powieści, jedna gra dla miliardów graczy - i 3 miliony dolarów nagrody!

Uwielbiam jak powieść jest wydana - piękny złoty kolor. Wręcz oczy mi się świeciły, jak widziałem w księgarniach tę książkę. Od bardzo dawna chciałem przeczytać książkę, ale jakoś zawsze nie nadarzała się okazja do lektury - aż do teraz! Mogę się trochę przyczepić do tego, iż pozycja bardzo łatwo się niszczy. Nawet przy wyciąganiu książki z paczki trochę się porysowała. Niestety mimo pięknej oprawy, uległa minimalnemu zniszczeniu w formie kilku rysek.

Od samego początku, gdy usłyszałem o tej powieści skojarzyły mi się Igrzyska Śmierci. To straszne, że do każdej powieści, w której ktoś się zabija muszę mieć takie skojarzenia. Jednak to zupełnie dwie odmienne powieści, odrębne totalnie! Jeśli chodzi o fabułę o wiele bardziej polubiłem dzieło Freya. Między innymi dzięki podróżom dookoła świata naszych bohaterów - może taki fetysz syna geografa. Tutaj mamy walkę w Chinach, a już w następnym rozdziale jesteśmy w tropikalnej Etiopii.

Bardzo spodobał mi się fakt, że teraźniejszość w tej powieści przeplata się z średniowiecznymi obrzędami i historią danego ludu, z którego wywodzi się dany bohater. Możemy dowiedzieć się wiele dość znaczących faktów, tym bardziej jak od małego są oni wychowywani na prawdziwych zabójców. Zagadki - jakie świetne zagadki! To dość ważny aspekt tej powieści. Uwielbiam książki, w których można rozwikływać jakieś łamigłówki, ale tym razem okazały się jak na mnie zbyt trudne.

Według mnie najlepsi w tej całej pozycji są postacie. Dwanaście trybutów Graczy, wszyscy są od siebie inni, wszyscy są inteligentni. Wszyscy potrafią zabijać. Są w naprawdę różnym wieku - najmłodszy ma 13 lat, a najstarszy 19. Oczywiście już od samego początku książki zacząłem obstawiać kto może sporo osiągnąć i namieszać w tej nieczystej grze. Ale niestety, w zakładach nie byłbym dobry - mój faworyt zginął jako pierwszy (ci co czytali mogą się trochę zdziwić). Ale nowi faworyci na szczęście przeżyli, alleluja!

Nie ukrywam, że pierwsze sto stron poszło mi naprawdę źle. Myślałem, że się nie wciągnę i książka będzie okropna. Jednak przy drugim podejściu do lektury zakochałem się. Może to zależało od mojego nastroju, a może od mojego nastawienia i dość wysokich oczekiwań? Nie wiem i pewnie się nie dowiem. Po upływie tych dwustu stron już wiedziałem, że będę wniebowzięty co do tej powieści i będzie kac książkowy (trwa aż do dziś..).

Wypadałoby kilka słów na temat świetnych bohaterów tej powieści. Widać, że autorzy głównie skupili się na duecie Sarah i Jago, fakt są okej, ale są po prostu ciekawsi bohaterowie. Jak na przykład przebiegła Chiyoko, czy Baitsakhan (działa mi na nerwy aa!). Zaintrygował mnie wątek Aisling oraz Shari, jedna z nich kreuję się na moją faworytkę. Polubiłem Maccabeego oraz An Liu. Nie polubiłem natomiast Hilala, Kalę i Baitsakhana. Według mnie źle został poprowadzony wątek durnego Christophera, dobrze, że potoczyło się to tak jak się potoczyło.

Podsumowując Endgame to naprawdę dobra książka, która jest idealnym początkiem dobrze zapowiadającej się trylogii. Bardzo spodobali mi się bohaterowie oraz podróże dookoła całego świata. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu!

Moja ocena: 8/10
czytamboczytam.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
06-07-2015 o godz 11:41 przez: Książkocholiczka
Recenzja pochodzi z bloga : zaczytana-w-krainie-ksiazek.blogspot.com

Siedzicie spokojnie w domu przed telewizorem. Oglądacie z rodziną jakiś teleturniej, przy okazji rozmawiając. Nagle słyszycie huk, a świat za oknem się przejaśnia. Podchodzicie do okna, ale zaraz cofacie się o krok. Niebo przecina deszcze meteorów, które za chwilę wbiją się w ziemię, niszcząc domy, samochody i pozbawiając życia ludzi. Nie wiecie czemu tak jest. Ale dwunastka ludzi, rozrzucona po świecie wie. Rozpoczęło się Endgame.

Apokaliptyczna wizja świata od paru lat budzi wielkie zainteresowanie w świecie literatury. Początkujący autorzy, jak i „starzy wyjadacze” chętnie sięgają po ten temat, cieszący się tak dużym zainteresowaniem. Większość z nas prawdopodobnie nie dożyje końca świata, więc może to dlatego, tak lubimy o nim czytać? Moje zainteresowanie tym tematem wzrosło, kiedy usłyszałam o „Endgame”. Zaintrygował mnie opis, więc kiedy nadarzyła się okazja, jak mogłam nie sięgnąć po tę powieść?

Co rozdział opisywana jest podróż innego z dwunastu graczy. To dość rzadki pomysł, jak na książkę o charakterze apokaliptycznym. Są to osoby które mają więcej niż trzynaście lat, ale mniej niż dwadzieścia. Od lat szkoleni na perfekcyjnych zabójców, by w czasie Endgame zabijać swych wrogów i wygrać, zdobywając chwałę. To potomkowie dwunastu starożytnych ludów, którzy usłyszeli Wezwanie do gry.
Od pierwszych stron, akcja kojarzy mi się trochę z „Igrzyskami Śmierci”. Dwunastka osób, mająca się zabijać, kto zostanie ostatni ten wygrywa? Nie wiem jak wam, ale ten zarys brzmi mi podobnie. Tylko, że w tej powieści, Areną jest cały świat. Razem z graczami, podróżujemy po kontynentach, odwiedzamy miejsca o których nam się nawet się nie śniło. Z radością wsiadałam do samochodów, samolotów razem z uczestnikami Endgame i poznawałam nowe miejsca. Dzięki temu zabiegowi, nie musiałam wychodzić z domu, by choć trochę poznać świat, poza granicami naszego kraju.

Muszę z przykrością stwierdzić, że nie zżyłam się jednak z żadnym z bohaterów. Wszyscy brzmieli dla mnie podobnie, i tylko nieliczne postaci przyciągnęły moją uwagę. Mamy tutaj również do czynienia z nietypową narracją – a mianowicie, poznajemy historię za pomocą narracji trzeci osobowej, w czasie teraźniejszym. Na początku trudno mi było przywyknąć do tej narracji, ponieważ czułam się jakbym czytała scenariusz a nie książkę. Wszystko opisane jest bardzo „dobitnie”. Zwykle nie lubię takich zagrań w książkach, jednak wpasowało się to idealnie w klimat „Endgame”.

Jak wcześniej wspomniałam, trudno mi było zżyć się z kimkolwiek. Przez narrację, miałam wrażenie, że jestem „obok” bohaterów, i w sumie obojętne mi było czy ktoś umrze czy nie, co nie zmienia faktu, że trzymałam za niektórych kciuki.

Ze wszystkich postaci, chyba najbardziej do gustu przypadła mi Sarah. Nie chciała być wybrana i odliczała dni, godziny do swoich dwudziestych urodzin. Dziewczyna nie prosiła się o bycie graczem, a ja wcale się tego nie dziwie. Wyrwana ze swojej rutyny, musi stawić czoła nie tylko innym zawodnikom ale samej sobie. Odkrywa ona na nowo siebie. Jest zdeterminowana by osiągnąć swój cel. Musi wyrzucić z głowy dotychczasowe życie. Porzucić przeszłość, żyć teraźniejszością i walczyć o przyszłość.
„Endgame” to nie tylko książka. Zawarte są w niej zagadki. Dla tego kto je rozwiąże i przyśle rozwiązanie czeka niezła suma pieniężna. Nie próbowałam sobie nawet łamać głowy na tych zadaniach, i zamiast tego skupiłam się na lekturze. Obietnica pieniężna szybko uczyniła z tej książki bestseller. Czy bez nagrody, książka by się obroniła?

Tak. Mimo, że jest tu naprawdę dużo szablonowych postąpień, oraz pewna przewidywalność, książka to naprawdę dobry pochłaniacz czasu. Można się wciągnąć w lekturę, nie zżywając się z postaciami. Przewracałam strony, chcąc poznać zakończenie , nie mogąc się go doczekać. Nie jest to nowe, ani nowatorskie, ale jeśli gustujecie w powieściach tego typu, nie będziecie zawiedzeni. Czekam na kolejny tom, by poznać dalsze losy uczestników „Endgame”.

Moja ocena to : 7/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-01-2015 o godz 13:38 przez: Anna Trawczyńska
Endgame. Wezwanie- James Frey& Nils Johnson- Shelton

Temat końca świata jest dobrze znany w literaturze jak i na wielkim ekranie. Panowie Frey i Johnson- Shelton stworzyli coś cudownego na prostym fundamencie znanym wszystkim.

Na ziemi pojawili się kosmici; stworzyli ludzi i nauczyli ich życia. Odchodząc zostawili na naszej planecie 12 ludów.
Na ich znak, muszą stanąć do walki, aby w końcu przesądzić losy świata.
Młodzi ludzie szkoleni na zawodowych zabójców, mają jedno zadanie: wygrać. Uczeni z pokolenia na pokolenie, doskonaląc swoje umiejętności, czekając na znak od Nich.
Na swej drodze spotkają wiele skomplikowanych zagadek, które zaprowadzą ich do Trzech Kluczy.

Podczas gdy jedno z nich zdobędzie nagrodę, on i jego lud zostanie na Ziemi.
A reszta?
A reszta umrze.

''Endgame to zagadka życia, powód śmierci. Zawiera się w niej początek wszystkich rzeczy i koniec wszystkich rzeczy."

Endgame. Wezwanie zainteresowało mnie oryginalną szatą graficzną jak i zagadką. Niecodzienny projekt multimedialny to bardzo miłe zaskoczenie. Jednak w moim przypadku szybko się poddałam, ponieważ nie umiałam połączyć wszystkich liczb, numerów i długości geograficznych.

Książka charakteryzuje się nietypowym pomysłem na prowadzenie utworu jak i samym pomysłem na utwór. Można ją uznać za oryginalną samą w sobie. A co dopiero przy innych pozycjach, oklepanych wampirach czy też wilkołakach.

Język bez ceregieli, prosty i rzeczowy, co bardzo sobie cenię. Dostarczał wszystkiego co potrzebne, cedząc i pozwalając rozkoszować się odczuciami bohaterów. Bez zbędnych frazesów. Jeśli lubicie Dotyk Julii Tahereh Mafi, to Endgame powinno wam się spodobać.

Masa przygód i różnorodne emocje dwunastu bohaterów gwarantują wybuchową mieszankę. Akcja nie opuszcza postaci! Ciągle coś się dzieje. Zero przewidywalności i czysta adrenalina. Co bardzo mi się spodobało i nie mogę wyjść z podziwu dla twórców książki, iż Endgame zachwycało mnie rozwojem i szybkością wydarzeń po ostatnią stronę! Nigdy nie czytałam takiej książki. Zawsze są momenty ciekawe i ciekawsze, nudne i nudniejsze, lecz tego utworu to nie dotyczy. Do teraz pamiętam uczucie, które towarzyszyło mi podczas czytania. Ciekawość, której nie dało się powstrzymać. Autorzy bawili się moimi emocjami. Co ufundowało mi zalanie łzami na koniec historii.

Dzieło Freya i Sheltona nastawione głównie na rozwiniętą akcje, ukazuje biblijny "początek i koniec". Moim zdaniem, niektóre sytuacje miały w sobie ukryte sens. Metafory i przenośnie łechtały moją wyobraźnię oraz podsuwały drugie znaczenie wydarzenia.

W utworze pojawiła się również miłość. Choć to często spotykane uczucie, bez którego nie obejdzie się już żadna książka, to w tej historii tylko podsycała moją ciekawość. W Endgame każdy rodzaj owego uczucia jest zawarty; bez końca, szaleńców, czy też matczyna.

Trzeba też wspomnieć o brutalności tejże lektury. Nie jest ona dla młodych czytelników, bądź osób nielubiących krwawych scen. Ponoć przemoc rodzi przemoc (nawet w książce) jednak bez niej Endgame. Wezwanie nie byłoby tak świetna książką jaką naprawdę jest! Te, jakże niezbędne opisy, dostarczały niezapomnianych wrażeń z życia bohaterów.

Bohaterowie byli dopracowani i barwi. Każdy miał swoje plany i z zainteresowaniem poznawałam ich myśli, problemy i to na czym im zależało. Każdy budził to co miał budzić w czytelniku: odrazę, wstręt, litość, smutek, żal i nieodpartą chęć przytulenia (co można podłączyć pod litość).

Reasumując, pozycja ta cechuje się nieprzewidywalnymi wydarzeniami, które napędzają czytelnika do poznania dalszych przygód "zabójczych" (w dosłownym sensie) postaci. Ta mieszanka science fiction jak i motywów mitologicznych to niewiarygodnie dobra lektura. Polecam ją fanom Igrzysk Śmierci, ponieważ w niej również można spotkać motyw "gry, igrzysk", w której tylko jedna osoba może ujść z życiem. Jeśli ktoś zapyta mnie, co pamiętam z lektury Endgame, powiem bez zastanowienia, iż czysta przygoda i ciekawy rozwój wydarzeń gwarantowały mi nieprzespane noce.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-11-2015 o godz 19:56 przez: Cynamonkatiebooks
Przybyli przed dwunastoma tysiącami lat. Zeszli z gwiazd pośród dymu i ognia, stworzyli ludzkość i pokazali nam, jak żyć. Pragnęli złota i zbudowali pierwsze cywilizacje, aby im go dostarczyły. A kiedy dostali już to, czego chcieli, opuścili nas. Odchodząc, obiecali, że któregoś dnia powrócą, a gdy tak się stanie, rozpocznie się gra. Gra, która zadecyduje o naszej przyszłości.

Oto Endgame.

Przyszłość nie została jeszcze określona. Dopiero Endgame ją zweryfikuje. W Ziemię uderza seria dwunastu meteorytów. Tylko garstka jest świadoma tego, co to oznacza…wezwanie...W ich żyłach płynie krew starożytnych cywilizacji. W ich rękach znajdują się losy świata. Od dziecka szkolono ich, by stali się zabójcami idealnymi. Aż wreszcie nadszedł czas. Usłyszeli wezwanie. Rozpoczyna się Endgame! Kiedy rozpocznie się gra, gracze będą zmuszeni odnaleźć trzy klucze ukryte gdzieś na Ziemi. Jedyną regułą Endgame jest brak reguł. Ktokolwiek znajdzie klucze, wygrywa...

Już od dłuższego czasu miałam ogromną ochotę przeczytać coś nowego, innego, wyjątkowego. Jednakże w dzisiejszych czasach, ciężko znaleźć jest pozycję, która będzie zupełnie oryginalna i niepowtarzalna... Prawda? Ha! I tu Was mam, bo jednak jest to możliwe, a "Endgame" jest tego najlepszym dowodem.
Powiem Wam, że dosłownie przed chwilą skończyłam czytać tę książkę i po prostu nie mogę się pozbierać. Z góry przepraszam, bo coś mi się wydaje, że ta recenzja będzie bardzo chaotyczna, ale te emocje :D Pewnie będę się cały czas zachwycać...zaczynając od początku... Słyszłam o "Endgame" mnóstwo przeróżnych opinii. Jedni mówią, że jest niezwykle pomysłowa, inni, że naciągana i słabo napisana. Jednak ja, jasnowidz, wiedziałam, że książka przypadnie mi do gustu, tylko nie spodziewałam się tego, że aż TAK!!!

Rozpoczęło się Endgame (tak, uwielbiam to słowo, więc pewnie pojawi się jeszcze jakieś milion razy :D). Dwanaścioro graczy z różnych kontynentów, musi odpowiedzieć na Wezwanie. Od dziecka przygotowywano ich do wzięcia udziału w grze, której stawką jest przetrwanie cywilizacji. Każdy uczestnik wywodzi się ze swojego ludu. Jeżeli wygra zapewni przetrwanie sobie i swoim bliskim. Ale wygrana nie jest taka prosta. Gdzieś na świecie ukryte są trzy klucze - Klucz Ziemi, Klucz Niebios i Klucz Światła. Zwycięzca musi odnaleźć wszystkie trzy klucze. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie. Każdy gracz zrobi wszytko, aby tylko zapewnić przetrwanie swojemu ludowi. Jednak po czasie okazuję, że Endgame rządzi się według swoich zasad i nie pozwoli się przechytrzyć...

To taki mały wstęp, czy tylko moim zdaniem pomysł na książkę jest fantastyczny? Teraz najlepsza część, czyli bohaterowie ^^. Książka prowadzona jest narracją
3-osobową z perspektywy każdego z bohaterów, dlatego mamy możliwość dobrze zaznajomić się ze wszystkimi postaciami. Od razu muszę zaznaczyć, że uwielbiam wszystkich, choć moimi faworytami zawsze byli Jago i Sarah. Nie chcę się na ich temat zbytnio rozwodzić, bo jak zacznę to będę pisać i pisać. Chciałam tylko dodać, że mamy tutaj bohaterów, przeróżnych, najróżniejszych. Na pewno znajdą się tacy co ich pokochamy, za równo tacy, których znienawidzimy... No dobra był tutaj taki jeden Christopher, który niesamowicie dział mi na nerwy, ale jakoś tak dopiero pod koniec, zdałam sobie sprawę, że jednak go lubiłam. Najlepsze jest to, że wkrada się tutaj również wątek miłosny... Więc naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie. A jeżeli chodzi o zakończenie to po prostu WOW. Cieszę się, bo skończyło się dokładnie tak jak chciałam, ale to w jaki sposób do tego doszło... Tutaj nic nie jest takie jakie się wydaje i autorzy zaskakują nas w najmniej oczekiwanych momentach.

Podsumowując: Tutaj znajdziemy po prostu wszystko, WSZYSTKO. Jejku, tak się zachwycam, ale to dlatego, że już dawno nie czytałam tak dobrej książki i wiecie co? Nigdy nie sugerujcie się czyimiś opiniami, bo gdybym ja tak robiła, nie sięgnęłabym po Endgame. A nóż, może akurat Wam przypadnie do gustu tak jak mnie :).

cynamonkatiebooks.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
21-02-2017 o godz 17:40 przez: Z herbatą wśród książek
W Ziemię uderza seria meteorytów. Giną tysiące ludzi. Nadchodzi koniec. Jednak dla dwunastki rozproszonych po całym świecie nastolatków koniec oznacza początek - początek Endgame. Tylko oni wiedzą, co się dzieje i co to oznacza dla nich - do tego momentu przygotowywali się całe życie. Są potomkami starożytnych cywilizacji, które stworzyły ludzkość. Szkoleni od dziecka, są silni, szybcy, sprytni i bezwzględni. Na każdym z nich ciąży odpowiedzialność za los swojego ludu, ale zwycięzca może być tylko jeden. Rozpoczyna się Endgame! “Endgame to zagadka życia, powód śmierci. Zawiera się w niej początek wszystkich rzeczy i koniec wszystkich rzeczy.” Nazywają ich Ludźmi Niebios. Przed tysiącami lat przybyli na Ziemię, stworzyli ludzkość i przekazali jej niezbędną do przeżycia wiedzę, a następnie odeszli. Zapowiedzieli jednak, że powrócą, kiedy ludzka rasa przestanie zasługiwać na to wszystko, co od nich otrzymała i przestanie szanować swoją planetę. Wtedy rozpocznie się Endgame - 12 Graczy z 12 ludów otrzyma Wezwanie do udziału w brutalnej grze, której celem jest odnalezienie ukrytych gdzieś na Ziemi trzech kluczy: Klucza Ziemi, Niebios i Słońca. Każdy z Graczy otrzyma wskazówkę, po czym będzie zdany tylko na siebie. Jedyną zasadą jest brak zasad - przy życiu pozostanie jedynie zwycięzca. “Jesteście nieświadomymi miliardami. Niewinnymi, biernymi gapiami. (...) Publiką śledzącą grę, która zadecyduje o waszym losie. My jesteśmy Graczami. Waszymi Graczami.” Akcja książki rozpoczyna się w momencie, kiedy na Ziemię spada 12 meteorytów, oznajmiając dwunastce młodych ludzi, w wieku od 13 do 20 lat, nadejście momentu, do którego przygotowywani byli całe życie. W odpowiedzi na Wezwanie udają się do Chin, gdzie rozpoczyna się gra, która zaważy na losie ludzkości. Każde z nich jest inne, posiada różne cechy i umiejętności, różne strategie, różne słabości. Jedni pragną rozlewu krwi, inni chcą go uniknąć. Część Graczy dąży do konfrontacji, aby wyeliminować jak najwięcej przeciwników, inni wolą obserwować wydarzenia z dystansu, pracując nad swoją wskazówką. Wszyscy jednak dążą do tego samego celu, a śmierć towarzyszy im na każdym kroku. “Endgame” napisane jest w czasie teraźniejszym, w trzeciej osobie, za pomocą krótkich, konkretnych zdań, przez co książkę czyta się bardzo szybko. Rozdziały również są krótkie, co dla mnie jest zaletą - nie lubię rozdziałów ciągnących się przez kilkadziesiąt stron. Narrator przeskakuje między bohaterami, przedstawiając czytelnikowi wydarzenia z perspektywy konkretnych Graczy. Chociaż mamy ich aż dwunastkę, akcja skupia się na dwójce z nich - Sarze i Jago, których tymczasowy sojusz zaczyna przeradzać się w coś więcej… Nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach, bo trup ściele się gęsto i muszę przyznać, że zaskoczyła mnie brutalność niektórych opisów. Ale jeśli lubicie mocne wrażenia i nie przeszkadza Wam lejąca się krew, oderwane kończyny, czy od czasu do czasu jakaś dekapitacja, to “Endgame” będzie dla Was w sam raz. “Endgame” to jednak coś znacznie więcej niż tylko książka - to multimedialny projekt, w którym może wziąć udział każdy czytelnik, pobierając mobilną aplikację i wirtualnie stając się Graczem wybranego ludu. Najlepszym elementem i gratką dla miłośników łamigłówek jest jednak możliwość rozwiązania zagadki - w całej książce znajdujemy różne formy wskazówek i łamigłówek, podążanie za którymi może doprowadzić wytrwałego czytelnika do odkrycia tajemnicy i zdobycia nagrody pieniężnej. Chociaż wydaje mi się, że konkurs już się zakończył, warto jednak spróbować swoich sił i przetestować możliwości własnego umysłu. Zagadki nie wpływają jednak w żaden sposób na treść samej powieści, więc czytelnik może je po prostu zignorować. Podsumowując, “Endgame” okazało się być nie do końca w moim klimacie, ale podziwiam autorów za nowatorski pomysł stworzenia książki, która wykracza poza ramy literatury i angażuje czytelnika na wielu płaszczyznach. Polecam tę powieść fanom “Igrzysk śmierci”, “Więźnia labiryntu” czy serii “Gone”.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji