Bez wątpienia udało się to Andrzejowi Sapkowskiemu, który - publikując pod koniec lat 80. w miesięczniku “Fantastyka” pierwsze opowiadanie pt. “Wiedźmin” - na przestrzeni 30 lat zbudował prawdziwe literackie imperium osnute wokół dziejów Geralta z Rivii. Skromne opowiadanie, entuzjastycznie przyjęte przez krytyków i czytelników, zapoczątkowało wielotomową sagę, która zdobyła popularność na całym świecie i została przetłumaczona na 20 języków, jej poszczególne części wielokrotnie trafiały na listę bestsellerów “New York Timesa”, a grono miłośników Białego Wilka nieustannie rosło.

 

Prawdziwi fani nie znają litości

Nie da się ukryć, że potężna rzesza wiernych fanów Sapkowskiego to także wyzwanie dla wszystkich twórców, którzy - czując się na siłach podołać literackiemu pierwowzorowi - postanowili zrealizować jego filmową, sceniczną czy komputerową adaptację. Nie tu miejsca na sentymenty czy taryfę ulgową, fani oryginału są przeważnie surowymi i bezlitosnymi recenzentami. Tym bardziej cieszył fakt, że cykl o uniwersum Wiedźmina doczekał się nie tylko serii komiksów, ale przede wszystkim bardzo udanej adaptacji w postaci gry komputerowej zrealizowanej w studiu CD Projekt RED, która sprzedała się w niemal 2 milionach egzemplarzy, zyskując świetne recenzje w Polsce i zagranicą. Dodajmy do tego prężnie działające środowisko wiernych fanów, zloty miłośników fantastyki i coraz popularniejsze cosplaye. Wydawać by się zatem mogło, że fascynująca saga o Wiedźminie jest niewyczerpaną żyłą złota i praktycznie każde przedsięwzięcie oparte na tej historii jest skazane na kasowy sukces i aplauz publiczności.

 

Kończ Waść, wstydu oszczędź!

Niestety twórcy pierwszej oficjalnej ekranizacji “Wiedźmina” (2001) i towarzyszącego jej serialu (2002) - w reżyserii Marka Brodzkiego - pozbawili nas tych złudzeń. To że film nie spotkał się z przychylną reakcją fanów, to mało powiedziane. Kontrowersje towarzyszyły temu projektowi niemal od zarania, wystarczy wspomnieć założony przez sympatyków Sapkowskiego "Komitet Obrony Jedynie Słusznego Wizerunku Wiedźmina", który - sygnowany ponad 650. podpisami - protestował przeciwko odtwórcom głównych ról: Michałowi Żebrowskiemu jako Geraltowi z Rivii oraz Grażynie Wolszczak jako Yennefer. 

Potem było już tylko gorzej. Do tego stopnia, że autor scenariusza, Michał Szczerbiec, na kilka dni przed premierą wycofał się z projektu i zażądał pominięcia swojego nazwiska w napisach końcowych! Ostatecznie - zmiażdżony przez krytykę, wyklęty przez fanów i obśmiany przez speców z branży - filmowy “Wiedźmin” powędrował ad acta, na półkę pod tytułem “zmarnowane szanse polskiej kinematografii”. Wielka szkoda.

 

Giganci z Netflixa kontra niezależni wojownicy

Trzeba było aż 15 lat, żeby znaleźli się śmiałkowie gotowi ponownie zmierzyć się z kultową sagą Sapkowskiego i podjąć wyzwanie kolejnej adaptacji filmowej “Wiedźmina”.

Zadanie tym trudniejsze, że do walki stanęły dwie drużyny: giganci z Netflixa i zuchwali niezależni wojownicy z “Bez Klapsa Productions”.

O tym, że amerykańscy specjaliści od seriali interesują się zekranizowaniem prozy Sapkowskiego wiadomo było już od kilku lat. Teraz wszystko stało się jasne. Netflix zamierza wyprodukować anglojęzyczny serial dramatyczny na podstawie sagi o “Wiedźminie”, zapraszając do współpracy najlepszych z branży: Tomka Bagińskiego jako reżysera, Jarosława Sawko z Platige Image, polskiego studia produkcyjnego specjalizującego się w zaawansowanych efektach specjalnych, a także samego Andrzeja Sapkowskiego jako konsultanta kreatywnego. Amerykańską stronę przedsięwzięcia reprezentować będą - jako producenci wykonawczy - Sean Daniel (cykl filmów "Mumia", serial "The Expanse") i Jason Brown ("The Expanse"). Najlepszą rekomendacją dla powstającego serialu są chyba słowa samego “ojca-stworzyciela” postaci Geralta z Rivii:  “Cieszę się, że Netflix stworzy adaptację moich opowiadań dla fanów, zachowując wierność materiałowi źródłowemu i motywom, pisaniu których poświęciłem ponad trzydzieści lat” – powiedział Sapkowski w jednym z wywiadów. Naszym zdaniem powinno to na jakiś czas uspokoić fanów Wiedźmina, przynajmniej do premiery serialu.

 

Młode pokolenie wiedźminów

Miłośnicy prozy Sapkowskiego to prawdziwi ludzie czynu, dlatego nikogo nie powinno dziwić, że oto światło dzienne ujrzał niecodzienny trailer filmowy.


Oto grupa entuzjastów wiedźmińskiego uniwersum, na co dzień związanych zawodowo z filmem, grami wideo i telewizją, wpada na pomysł zrealizowania krótkometrażowego filmu fabularnego inspirowanego fabułą kultowej sagi. 

[fot. materiały promocyjne]


“Pół wieku poezji później” (Alzur's Legacy) bazuje na autorskim scenariuszu Dariusza Gabryelewicza, Brunona Hawryluka i Jakuba Nurzyńskiego. Akcja filmu rozgrywa się niespełna pół wieku po pogromie rivijskim, kiedy to zaatakowane zostaje Kaer Morhen, pradawne siedliszcze wiedźminów. Głównym bohaterem filmu jest Lambert, najmłodszy z wiedźminów, który po latach tułaczki spotyka czarodziejkę Triss Merigold i sławnego barda Jaskra. W rolach głównych zobaczymy Mariusza Drężka (Lambert) i Magdalenę Różańską (Triss Merigold), zaś Zbigniew Zamachowski ponownie wcieli się w rolę Jaskra, do którego twórczości poetyckiej nawiązuje tytuł filmu.

[fot. materiały promocyjne]


Zdjęcia rozpoczęto jesienią 2016 roku, a za całym przedsięwzięciem stoją filmowcy z formacji “Bez Klapsa Productions” oraz firma produkcyjna SC Projects, zaś kierownikiem projektu jest Jakub Nurzyński, student Warszawskiej Szkoły Filmowej.

Fundusze na realizację filmu zostały zebrane w serwisie crowdfundingowym Polak Potrafi - w wizję twórców projektu uwierzyło ponad 560 osób, wpłacając łącznie 48.365 zł i znacznie przekraczając planowany przez młodych filmowców budżet. Oto prawdziwa siła fanów Wiedźmina!

“To film od fanów i dla fanów. W scenariuszu nawiązujemy bardzo wyraźnie do wątków i kultowych cytatów z gier, sagi i produkcji filmowej. Chcemy stworzyć hybrydę fanowską w pełnym tego słowa znaczeniu, nie powtarzając jednak błędów poprzedników. Uniwersum przeżyło już dość rozczarowań i chałtur” - podkreślił Nurzyński w jednym z wywiadów.

Czy krótkometrażowa fabuła spełni oczekiwania fanów Wiedźmina i wysokie wymagania miłośników prozy Sapkowskiego? Po obejrzeniu na youtubie trailera oraz 3-minutowego mastershota zdania widzów są podzielone:

“Wygląda naprawdę dobrze. A w każdym razie lepiej niż te poprzednie, które widziałem. Karczma wygląda całkiem klimatycznie, aktorsko jest całkiem spoko (a jak na film fanowski to naprawdę dobrze). Ta jazda kamery po całej sali i za postaciami prezentuje się na serio profesjonalnie. Do tego rozbawiło mnie jak karczmarz pluł do kubka. Róbcie to dalej! Powodzenia!

“Ten trailer jest po prostu słaby, od pierwszego kadru z plastikowym znakiem wilka, na drewnianym aktorstwie kończąc. Ja rozumiem, fanowski film, polak potrafi i w ogóle, ale to nie wygląda dużo lepiej od kinowego wieśka sprzed lat.”

Czy ekipie “Bez Klapsa Production” faktycznie uda się uniknąć błędów poprzedników i rozczarowania widzów? Czy fascynacja prozą Sapkowskiego i artystyczny zapał twórców są wystarczającą gwarancją sukcesu? Jedno jest pewne: nie sposób porównywać krótkometrażowej fabuły młodych filmowców z wielką produkcją serialowego giganta. Oba obrazy - niezależne offowe kino i serialowa superprodukcja - nie stanowią dla siebie żadnej konkurencji, zaś casus projektu “Pół wieku poezji później” jest najlepszym przykładem tego, jak wielka siła tkwi w fanach prozy Sapkowskiego. Premierę filmu zaplanowano na jesień 2017.