Autorka: Katarzyna Kowalewska

Narracja „Spotkania w Positano” Goliardy Sapienzy idzie bardziej z duchem miejsca, idyllicznej nadmorskiej miejscowości we Włoszech, niż fabuły. Ta ostatnia zawiązuje się niespiesznie, wśród epizodów – dialogów o życiu oraz sztuce, intensywnych barw i zapachów, słońca oszałamiającego zmysły, a wydarzenia kumulują się w drugiej części tej krótkiej powieści, gdzie upajanie się chwilą oraz rozkoszne marzenia konfrontują się z klepsydrą czasu, zmieniającego wszystko – miejsca, ludzi, charaktery.

 

Spotkanie w Positano

 

Autobiografia, ale nie o sobie

Narratorka, Goliarda, alter ego autorki, przypadkowo trafia do tytułowego miasteczka i zakochuje się w nim. Pogrąża się także w fascynacji miejscową damą, Ericą. Wkrótce kobiety połączy zażyła przyjaźń. Mimo różnic światopoglądowych (lewicowość kontra tradycjonalizm) okaże się, że łączy je zaskakująco wiele. Na kolejnych stronach to Erica staje się postacią ważniejszą od narratorki i to ona staje się przewodniczką po Positano – wręcz nierzeczywiście idyllicznym zakątku pełnym baśniowego uroku, który jednak będzie miał swój kres.

„Positano leczy wszystko, otwiera ci umysł na przeżyte dawniej cierpienia i rzuca światło na obecne, często ratuje cię przed błędną decyzją. To dziwne, ale czasami mam wrażenie, że ta nadmorska koncha chroniona przez górskie bastiony działa niczym lustro prawdy, zmusza cię do spojrzenia sobie prosto w serce, a to bezkresne morze, niemal zawsze przejrzyste i spokojne, również wzywa do ponownego przyjrzenia się sobie” – Angelo Pellegrino, włoski wydawca, autor posłowia, twierdzi, że chociaż słowa te wypowiada Erica, tak naprawdę wyrażają one myśl samej autorki.

Nadmorskie miasteczko istnieje naprawdę, choć dziś już jako turystyczny kurort – Goliarda Sapienza, za życia znana przede wszystkim jako aktorka, miała tu zdjęcia do filmów („Święto w Positano”, „Opuszczeni”).  „Prawdziwa” jest także (w znaczącej mierze) postać Eriki, wzorowana na bliskiej przyjaciółce Sapienzy – poznamy ją również jako Joyce w „Sztuce radości”, najbardziej znanej powieści tej niedocenionej za życia włoskiej pisarki.

Gdy Włochy stają się więzieniem

Zaciekawiła mnie postać autorki, aktorki grającej m.in. u Luchina Viscontiego oraz Francesca Maselliniego, należącej do artystycznej śmietanki powojennych Włoch. Urodziła się na Sycylii w 1924 r., wyrosła w środowisku antyfaszystowskim i antyklerykalnym, by zostać feministyczną aktywistką o anarchistycznych sympatiach. Wyjechała na studia aktorskie do Rzymu. Uchodziła za muzę o niezwykłej osobowości, nie tylko grała, ale także pomagała przy tworzeniu scenariuszy (dziś trwają badania nad tym, jak duży był udział Sapienzy w ostatecznej wersji materiałów). Zaczęła pisać po śmierci matki w 1953 r. (od tego czasu zmagała się też z depresją i podejmowała próby samobójcze), najpierw poezję, potem powieści.

W 1965 r. rozstała się z Masellinim, niedługo potem opublikowała dwie książki – „Lettera Aperta” (gdzie opisywała swoje dzieciństwo) oraz „Il Filo di Mezzogiorno” (gdzie zawarła swoje doświadczenia z psychoanalizą). Następnie zaczęła pracować nad obszerną „Sztuką radości”, polemizującą z tradycyjną rolą kobiety w społeczeństwie. Powieść nie znalazła wydawcy, w tamtych czasach jej treść uchodziła za skandaliczną – zawierała sceny gwałtu, kazirodztwa oraz morderstwa zakonnicy. W „L’Università di Rebibbia” opisała swoje doświadczenia z pobytu w więzieniu – wyznała także, że wśród współwięźniów czuła się bardziej akceptowana niż w towarzystwie włoskich intelektualistów.

Przywołać szczęście

Wszystkie książki Sapienzy wyrastają więc z jej życia. „Spotkanie w Positano” ukończyła pisać w 1984 r., pierwsze wydanie ukazało się zaś w 2015 r. Wcześniej, w 1998 r. (pośmiertnie) wydano „Sztukę radości” (porównywaną czasem z „Orlandem” Virginii Woolf), która okazała się ogromny, sukcesem, mimo że książce zarzuca się niedoredagowanie oraz pewną chaotyczność. W Polsce ta monumentalna powieść historyczna ukazała się w 2018 r., dziś do rąk polskich czytelników trafia druga dostępna w polskim przekładzie książka autorki, czyli „Spotkanie w Positano” – plastyczne, pobudzające zmysły, ale nieubłaganie zbliżające się do tragicznego końca.

Kocham tylko „marzenie” – wyznaje w pewnym momencie Erica i być może to ta postawa przesądza o jej losie. Fabuła prowokuje do refleksji nad mechanizmami idealizacji – ta ma swoją cenę i może zaślepić na prawdziwą naturę drugiej osoby. Szczęście mija, ale jego wspomnienie trwa i można je przywołać; nie oszukujmy się jednak, że możemy nim żyć po latach – tak odczytuję przesłanie lirycznego, nostalgicznego „Spotkania w Positano”.

Więcej recenzji znajdziesz w pasji Czytam.

Zdjęcie okładkowe: shutterstock.com.