1. Za to, że zawsze poprawiają humor

„Przyjaciele” to serial pełen dobrych żartów sytuacyjnych oraz wyrazistych i bardzo dobrze zbudowanych bohaterów, których już po obejrzeniu kilku odcinków, trudno nie traktować jak własnych znajomych. Ich optymizm i wsparcie, jakim otaczają siebie nawzajem przenika przez ekran i daje widzowi poczucie, że sam jest częścią ich paczki. Bez znaczenia, czy akurat wypatrują przez okno „brzydkiego, nagiego faceta” czy próbują ukryć przed sobą niewinne sekrety – wszystko co robią potrafi wywołać uśmiech na twarzy. Nic więc dziwnego, że ich popularność nie przemija, a fani na całym świecie od lat liczą na „reunion” głównych postaci w odcinku specjalnym.

 

  1. Za czołówkę, podczas której trudno nie klaskać

Często zdarza się, że oglądając jakiś, nawet ulubiony serial, widzowie pomijają czołówkę, bo są tak znudzeni motywem muzycznym, że nie mogą go dłużej słuchać. W przypadku „Przyjaciół” jest zupełnie inaczej. Czołówka z piosenką „I’ll be there for you” to wstęp, z którego się po prostu nie rezygnuje. Ponadto, nikt nie chce sobie odmówić próby złapania momentu i klaśnięcia razem z bohaterami w konkretnym punkcie utworu. „I’ll be there for you” to największy przebój amerykańskiego zespołu rockowego The Rembrandts i prawdziwa legenda oraz symbol serialu „Przyjaciele”. Kawałek został też wykorzystany do zrobienia niespodzianki Jennifer Aniston podczas zdjęć do filmu „Millerowie” – w scenie, kiedy czwórka głównych bohaterów siedzi wspólnie w aucie z radia zaczyna lecieć ten hit i wszyscy zaczynają go śpiewać. Sytuacja wywołała u Jennifer łzy wzruszenia.

 

  1. Za piosenki Phoebe

Piosenka czołówkowa to jedno, ale w serialu jest dużo więcej muzycznych perełek, których nie da się nie kochać. Uwielbienie widzów zyskała cała bardzo oryginalna twórczość Phoebe Buffay. Wśród utworów, które są hitami „Przyjaciół” należy wymienić jej flagowy numer, czyli  „Smelly Cat”. Kawałków, które rozczulają jest znacznie więcej. Phoebe ma wielki dar do komponowania niestandardowej muzyki oraz pisania bardzo szczerych tekstów i chociaż czasami jej pasja śpiewania i grania jest doceniana tylko przez przyjaciół, to nie przeszkadza jej to w niezachwianej wierze we własny talent.

 

  1. Za sarkazm Chandlera

Chandler to bohater, który właściwie w każdym odcinku potrafi powiedzieć coś sarkastycznego, nieodpowiedniego, rzucić abstrakcyjny żart, którego nikt nie zrozumie lub zaśmiać się z czegoś, co żartem nie jest – tak jak „kupa obowiązków”, o której opowiadał mu przyszły szef podczas rozmowy rekrutacyjnej. Wszystko to sprawia, że lubimy go jeszcze bardziej. W końcu każdy kiedyś wygłupił się przed znajomymi lub wbił komuś niezamierzoną igiełkę. To, że Chandlerowi zdarza się to częściej niż przeciętnemu człowiekowi, to powód dla którego jego postać jest niezwykle wiarygodna.

 

  1. Za historię miłosną Rachel i Rossa

Historia Rachel i Rossa to prawdziwy uczuciowy rollercoaster, ich rozstania i powroty wzbudzają wiele emocji – nawet jeśli przeżywa się je kolejny raz. Wątek ich relacji to jeden z najciekawszych w całym serialu i z pewnością ten, który dostarcza nawięcej wzruszeń, a czasem też irytacji – ich słynna przerwa w związku i słuszność postępowania Rossa podczas niej, to nadal bardzo sporna kwestia.

 

  1. Za beztroskę Joeya

Joe to człowiek, z którego warto brać przykład – przynajmniej w sprawie podejścia do problemów, których ten zazwyczaj po prostu nie zauważa – no chyba, że chodzi o głód. Jego kultowe powiedzonko „How you doin’?” potrafi roztopić każdy lód.

 

  1. Za ambicje Moniki

Monika jest pedantką i perfekcjonistką i choć są to cechy, za które raczej trudno ją lubić, to ma jeszcze coś, co warto docenić – prawdziwego ducha rywalizacji. Pragnie być najlepsza we wszystkim, uwielbia wygrywać i kocha zakłady  – podejmuje rękawicę w najbardziej absurdalnych sytuacjach tak jak wtedy, kiedy założyła się z Phoebe o termin porodu Rachel. Ponadto, Monika ma także dobre serce, czego najlepszym dowodem jest brak oporów przed pożyczaniem przyjaciołom swojego Porsche.

 

  1. Za to, że się nigdy nie nudzą

„Przyjaciele” to jeden z nielicznych seriali, które można oglądać od początku, od środka, od końca i losowo wybierając odcinki. Ten tytuł po prostu się nie nudzi i zawsze czymś zaskakuje i tak samo śmieszy. Doczekał się nawet swojej wersji Monopoly Friends, czy innych serialowych gier i gadżetów.

 

  1. Za to, że możemy zobaczyć w nich samych siebie

Chociaż serialowa paczka pochodzi z Nowego Jorku, to ich perypetie, dylematy i problemy są uniwersalne i każdy może odnaleźć wśród szóstki przyjaciół odbicie samego siebie i swoich znajomych. Ponadto, ich historie się nie starzeją. Premiera pierwszego sezonu „Przyjaciół” odbyła się 22 września 1994 roku, czyli prawie 25 lat temu, a mimo to humor i przygody: Rachel, Moniki, Phoebe, Rossa, Chandlera i Joeya nie straciły na aktualności. Żarty w tym serialu są tak dobre, że właściwie można być pewnym, że będą tak samo śmieszyć nawet za kolejne 25 lat.

 

  1. Za przyjaźń

„Przyjaciele” to przede wszystkim serial o przyjaźni, który w każdym odcinku udowadnia, że bliskie relacje z innymi ludźmi są po prostu ważne i warto je pielęgnować. Serialowym przyjaciołom – tak jak w prawdziwym życiu zdarzają się kłótnie, sprzeczki, trudne decyzje i problemy, ale dzięki wzajemnemu wsparciu jest im łatwiej. Z „Przyjaciół” możemy się wiele nauczyć o tym, jak dbać o różnego rodzaju więzi. Za wzór postępowania przyjaciela można uznać Chandlera pomagającego Joeyowi na początku jego aktorskiej kariery poprzez opłacanie najróżniejszych kursów czy brak rozpadu grupy pomimo hucznego (pierwszego) rozstania Rossa i Rachel, co często dzieli przyjaciół. Nowojorska paczka zawsze o sobie pamiętała – Monica i Chandler w swoim nowo zakupionym domu wygospodarowali nawet pokój dla Joyea – jedynego z przyjaciół, który na koniec ich serialowej historii został bez pary. Takich sytuacji oczywiście było dużo więcej – wszystkie to dowód, że przyjaciele to prawdziwy skarb, dlatego w Dniu Przyjaciela doceńcie tych, którzy są wokół was.

 

A wy za co kochacie paczkę z Manhattanu?