Wybór mgiełki do twarzy warto sobie ułatwić, dzieląc tę popularną kategorię kosmetyczną na kilka grup. Pierwsza to hydrolaty, a więc wody kwiatowe, które powstają przy okazji produkcji olejków eterycznych, na przykład z róży, lawendy czy nagietka. Stosowane w czystej postaci mają działanie odświeżające i nie tylko. Dodatkowe zalety pojawiają się w zależności od głównego składnika. Na przykład hydrolat lawendowy zadziała łagodząco, różany nawilżająco, a nagietkowy przeciwzapalnie.

Kolejna kategoria mgiełek, to po prostu toniki w sprayu wyposażone w szereg składników nawilżających, zmiękczających czy ściągających.

Jest jeszcze grupa mgiełek opartych na działaniu wody termalnej oraz kategoria specjalna „trzy w jednym” czyli mgiełki do utrwalania makijażu.

Niezależnie od kategorii, te lekkie kosmetyki należy stosować podobnie, to znaczy: rozpylać z odległości ok. 20 cm na całą twarz, szyję i ewentualnie dekolt. Ważne, by nie pozwolić mgiełce wyschnąć, więc tuż po spryskaniu należy przyłożyć do skóry chusteczkę, albo jeszcze lepiej, wklepać dłońmi jej nadmiar. Jako że mgiełka jest drugim po oczyszczaniu kosmetykiem, który nakładamy na twarz, najlepiej wklepać serum lub krem tuż po jej zastosowaniu, czyli kiedy cera wciąż jest wilgotna. Wyposażeni w tę podstawową wiedzę, możemy przystąpić do testowania.

  1. Kojąca mgiełka do twarzy, Veoli Botanica

Ten kosmetyk, należy do kategorii toników – mgiełek w sprayu i na liście składników ma kilka naturalnych ekstraktów: z ogórka, nagietka, rumianku oraz mięty i lawendy. Dwa ostatnie od razu wyczuwam w delikatnym zapachu. Spray jest bardzo wydajny, mgiełka drobna i wystarczą trzy psiknięcia, by znalazła się na całej twarzy, szyi i dekolcie. Wklepuję nadmiar toniku i zaczerwienienia, które zwykle mam na policzkach po myciu twarzy, błyskawicznie bledną. Pierwsze pięć sekund zaliczone.

Patrzę na opakowanie. Jest szklane, spray można odkręcić i wszystko nadaje się do recyklingu. Kosmetyk ma kilka oznaczeń: jest wegański, w całości wyprodukowany w Polsce i ekologiczny. Trzy do zera dla mgiełki.

Co dalej? Wpadam na pomysł spryskiwania włosów po myciu, przed suszeniem. W końcu to jest tonik, nie ma żadnych składników, które mogłyby obciążyć włosy. O dziwo, to działa! Włosy są gładsze, lepiej wyglądają po wysuszeniu i nie puszą się tak bardzo jak zwykle. Po tygodniu stosowania na twarz i włosy, nadal lubię tę mgiełkę. Mam wrażenie, że podkręca działanie moich codziennych kosmetyków, lekko ściąga rozszerzone pory i zapobiega przesuszeniu naskórka w sytuacjach awaryjnych jak klimatyzowane biuro. Sprawdza się też jako podkład pod serum, maseczkę i krem. Gdyby butelka była mniejsza i lżejsza, nosiłabym ją w torebce. A tymczasem ustawiam na toaletce.

 

Veoli Botanica  kojąca mgiełka do twarzy  200 ml

 

  1. Mgiełka utrwalająca makijaż 3 w 1, ArtDeco

Niby mgiełka, ale nietypowa. Można ją stosować na różne sposoby. Po pierwsze na czystą skórę, zamiast podkładu, po drugie: można spryskiwać twarz na koniec makijażu, by go utrwalić. Można wreszcie spryskiwać cerę w ciągu dnia, by makijaż odzyskał świeżość. Jednak według mnie, ta mgiełka najlepiej się sprawdza, gdy stosuję ją w ciągu dnia. Odświeża, daje miły efekt chłodzenia i nawilżenia. Wśród składników najważniejsze są te łagodzące i nawilżające jak pantenol, alantoina oraz woda z oczaru wirginijskiego.

 

Artdeco, Make-Up Fixing Spray

 

Jako baza pod makijaż, nie poradziła sobie z moją tłustą cerą, więc dość szybko zaczęłam się błyszczeć. Za to świetnie dopasowała się do większości moich podkładów (a mam ich sporo) i pudru. Zauważyłam, że tuż po nałożeniu makijażu i przypudrowaniu twarzy, mgiełka niweluje efekt „płaskiego matu” i cera wygląda bardziej naturalnie. I jest coś jeszcze, a mianowicie zapach. Piękny, świeży i delikatny. Opakowanie lekkie i plastikowe, więc można je schować w torebce. Mgiełka jest wydajna, choć gdyby stosować ją na trzy sposoby zalecane przez producenta, pewnie skończyłaby się bardzo szybko.

 

Artdeco  Make-Up Fixing Spray  spray utrwalający  makijaż 3w1  100 ml

 

  1. Nawilżająca mgiełka matująca, AA Fixing Mist

Mgiełka matuje cerę, utrwala makijaż, odświeża i nawilża. Jest to kolejny wielozadaniowy spray, który w składzie ma sporo dobrych dla cery ingrediencji. Jest tu aloes, krzemionka i biotyna. Już po pierwszym użyciu wiem, że na ten spray trzeba uważać i rozpylać go z dużej odległości. Każde psiknięcie to spora dawka kosmetyku.

 

AA, Fixing Mist Matt

 

Czuję ładny zapach, który mimo upływających godzin wciąż utrzymuje się na skórze. Czekam na efekt matowej cery i owszem pojawia się, ale nazwałabym go satynowym. Czuję ściągnięcie i choć mgiełka jest lekka, to jednak wiem, że mam ją na twarzy, może przez dodatek aloesu, który jest bazą kosmetyku.

Co ważne, kiedy używam mgiełki na podkład, nic się z nim nie dzieje, nie ściera się szybciej ani nie spływa. Inaczej ma się sprawa z korektorem, tu mam wrażenie, że mgiełka lekko go rozpuszcza.

Za to na koniec plus za brak dodatkowego pudełka. Jest tylko mała i lekka buteleczka.

 

AA  Fixing Mist Matt nawilżająca mgiełka matująca Aloes  50 ml

 

  1. Matująca i utrwalająca makijaż mgiełka, Makeup Revolution

Jeśli szukasz kosmetyku, który mocno i na długo utrwali makijaż, to właśnie ta mgiełka do Makeup Revolution może okazać się dla ciebie idealna. Dla mojej tłustej cery sprawdza się doskonale, bo utrzymuje matowe wykończenie makijażu.

 

Makeup Revolution, Pro Fix Oil Control Fixing

 

Użyłam jej wieczorem przed wyjściem na imprezę i nie zawiodłam się. Tuż po użyciu, miałam wrażenie ściągnięcia, ale cera przez cały wieczór pozostała pudrowo – matowa.

Jeśli masz suchą cerę, uważaj, bo stosowana często może wysuszać. Spray trzeba oddalić od twarzy, psiknięcie zbyt bliskie zostawi ślady. To kosmetyk niezawodny, dla zaprawionych w bojach imprezowiczek.

 

Makeup Revolution  Pro Fix Oil Control Fixing utrwalacz do makijażu  100 ml

 

  1. Cytrusowa esencja z kwasami AHA, iossi

Choć to lekki kosmetyk w mgiełce, jego skład przypomina dobry krem. Są tu:

  • kwas
  • hialuronowy,
  • ekstrakt z szałwii,
  • kwasy owocowe,
  • hydrolat z zielonej herbaty i kwiatu lipy.

To nie wszystko, bo na liście składników znalazłam też nawilżającą pomarańczę i cytrynę.

Efektem regularnego stosowania ma być rozświetlenie cery, łagodzenie zaczerwienień, a nawet spłycanie drobnych zmarszczek. Wszystko ekologiczne, naturalne, w szkle i bez sztucznych dodatków. Już mi się podoba.

Spryskuję twarz, mgiełka jest delikatna, pachnie łagodnie cytrusowo. Szybko wklepuję nadmiar esencji palcami i oceniam w lustrze. Powoli czuję jak naskórek „wypija” mgiełkę. Cera odzyskuje gładkość, mam nawet wrażenie, że ma zdrowszy koloryt.

Wklepuję swój krem i czekam do wieczora na kolejny etap testu. Pierwsze wrażenie jest dobre, a po tygodniu stosowania jeszcze lepsze. Moja cera chyba polubiła dodatek kwasów owocowych, bo mimo nadwrażliwości nie jest podrażniona, wręcz przeciwnie. Dlatego spryskuję twarz, szyję, dekolt i ramiona. Jeśli ma zadziałać ochronnie i przeciwstarzeniowo, będę stosować ją aż do końca opakowania. Nie przerywam testu.

 

iossi Cytrusowa esencja   200 ml

 

  1. Aktywna esencja w lekkiej mgiełce, Miya Cosmetics

Tu mamy do czynienia z mgiełką na bazie orzeźwiającej wody termalnej. Postanowiłam więc sprawdzić ją po raz pierwszy tuż po godzinnym joggingu. Trzy psiknięcia na twarz, wklepuję nadmiar i czekam.

Przyjemny kwiatowy zapach. Co jest w środku? Ekstrakt z róży i piwonii o działaniu nawilżającym i przeciwstarzeniowym. Poza tym odżywczy ekstrakt z hibiskusa, nawilżający kwas hialuronowy, prowitamina B5 i witamina B3, które ujędrniają skórę.

Czuję przyjemny chłód, i mam wrażenie jakbym użyła nie mgiełki, a lekkiego serum. Nie ma mowy o ściągnięciu, cera dostała sporą dawkę pielęgnacji. Wydaje mi się, że to dobry kosmetyk dla mocno wysuszonych i dojrzałych cer. Ten bogaty skład znów mnie zachęcił, by spróbować mgiełki na włosach tak, jak odżywki bez spłukiwania. I znów był to strzał w dziesiątkę. Włosy stały się wygładzone i błyszczące tuż po spryskaniu esencją.

 

Miya Cosmetics  aktywna esencja  w lekkiej mgiełce 100 ml

 

  1. Hydrolat oczarowy, Ministerstwo Dobrego Mydła

Mam w rękach małą, szklaną brązową buteleczkę z naturalną wodą oczarową. To znaczy, że w mgiełce jest ekstrakt z oczaru, a więc rośliny o działaniu łagodzącym podrażnienia, zaczerwienienia. Coś dla mnie.

Jest tu jeszcze jeden naturalny dodatek: nawilżający ekstrakt z rzodkwi. I tyle. Krótki i w stu procentach naturalny skład to coś dla fanów pielęgnacji bio.

Pierwsze psiknięcia. Jest świeżo, zapach bardzo delikatny i ziołowy, szybko się ulatnia. Moje naczynka na policzkach jakby trochę bledsze. Od razu postanawiam zrobić podwójny test. Użyję tej mgiełki jak ekspresowej maseczki łagodzącej. Psikam hydrolatem na chusteczkę bawełnianą, aż robi się zupełnie mokra. Taką chusteczkę nakładam na twarz w trzech paskach: jeden na czoło, drugi na nos i policzki, a trzeci na brodę. Przyciskam chusteczkę do cery i nastawiam stoper na 12 minut. Po jej zdjęciu mam wrażenie, że skóra jest zimna, bez oznak zaczerwienienia, a naczynka zupełnie się „schowały”. Znaczy, że to działa.

 

Ministerstwo  Dobrego Mydła  hydrolat oczarowy  50 ml

 

Więcej informacji na temat kosmetyków znajdziesz w dziale DBAM O URODĘ.