Pyzdra kupuje margarynę, a kobieta pracująca żadnego prania się nie boi

Chociaż dzisiaj występowanie w reklamach - przynajmniej niektórych - nie przysparza gwiazdom splendoru, na początku lat 90. ludzie znani reklamowali przeróżne produkty w wyjątkowo przaśny i mało „stylowy” według dzisiejszych standardów sposób. Do klasyki należy spot z udziałem nieżyjącego już Witolda Pyrkosza, w którym odwołano się do jednej z jego najpopularniejszych serialowych postaci, Pyzdry z „Janosika” - stał się on twarzą margaryny Kama. Producent proszku Pollena 2000 postawił na aż dwie różne kreacje reklamowe: słynne „Ojciec prać”, wykorzystujące motywy z „Potopu” Henryka Sienkiewicza oraz obsadę „Czterdziestolatka” z Ireną Kwiatkowską na czele.

 

Polonez za „milion czterysta miesięcznie”

Zmiana ustroju dla statystycznego polskiego konsumenta oznaczała przede wszystkim dosłowny zalew wszelkich dóbr, które dzisiaj uznajemy za podstawowe, jednak na przełomie lat 80. i 90. dawać mogły poczucie luksusu. W PRL-u dostęp do aut był limitowany i ograniczony, a sprowadzanie ich z zagranicy trudne i kosztowne. Transformacja dała Polakom nie tylko znane, zachodnie marki, ale i szeroki dostęp do rodzimego samochodu, wciąż wówczas szalenie popularnego Poloneza. FSO postanowiło reklamować swój sztandarowy model za pomocą… helikoptera oraz hasła „Polonez za milion czterysta miesięcznie”. Tak, wtedy wszyscy byliśmy milionerami.

 

Sprytna Mariola obchodzi zakaz reklamy alkoholu

Reklamowanie napojów alkoholowych zawsze wymagało sporej kreatywności. Zanim jednak mogliśmy oglądać spoty „Łódki Bols” czy „WTK Soplica”, w 1994 roku stworzono kampanię, w której promowano piwo Okocim… bez użycia słowa „piwo”. W tym celu wykorzystano wiersz Iwo Zaniewskiego i Kota Przybory z melodią Tomasza Gąssowskiego:

"Mariola ma oczy piwne

Mariola okocim spojrzeniu

a w oczach błyski przedziwne,

jak słońce brzęczące w jęczmieniu".

Piosenka stała się hitem lata, a jej tekst wszedł do codziennego użytku.

 

Luksus prosto z Zachodu

Uginające się dziś od mnogości przeróżnych produktów półki sklepowe były na początku lat synonimem prawdziwego luksusu. Otwarcie granic sprawiło, że do Polski trafiły setki marek znanych głównie z amerykańskich filmów, teraz jednak znajdujących się na wyciągnięcie ręki. I tak, baton Mars „dodał ci sił, cokolwiek robisz”, zaś 21-calowy (!) telewizor marki Philips pozwalał „jednym dotykiem oderwać się od szarej rzeczywistości”. Zaświadczać o tym miała długonoga modelka, wijąca się na dywanie w sukience w panterkę z pilotem w ręku. Gumy Orbit z kolei „przynosiły mroźną świeżość i pomagały zapobiegać próchnicy”, zaś Fixy Knorra pozwalały na „łatwe przyrządzenie dań różnych kuchni”. Nie wszyscy już dziś o tym pamiętają, ale Andrzej Grabarczyk, który wcielał się wówczas w kucharza z reklam Knorra, był w latach 90. tym, kim Zygmunt Chajzer dla Wiziru w latach dwutysięcznych.

 

Polska myśl marketingowa, czyli fluorescencyjny pumeks

Spoty Prusakolepu oraz fluorescencyjnych pumeksów Purocolor były jednymi z pierwszych, które pojawiły się w polskiej telewizji po 1989 roku. To w zasadzie polska reklama telewizyjna początku lat 90. w pigułce: półnaga modelka w wannie zachwala zalety niezbyt „seksownego” produktu, jakim jest pumeks, a hordy karaczanów atakują bezbronnych klientów restauracji i sklepów spożywczych. Wszystko to w akompaniamencie ogłuszającej niemalże, irytującej melodii. Efekt? Ogromny wzrost popularności tych produktów oraz zapisanie się w annałach polskiej reklamy.