Obok Scorpionsów należą do najbardziej rozpoznawalnych niemieckich zespołów, chociaż ich muzykę trudno zaliczyć do mainstreamowego grania. Rammstein to jednak kapela tak wyrazista i ekscentryczna, że ich utwory są powszechnie znane na całym świecie. Czy single z płyty „Zeit” dołączą do takich klasyków jak „Engel”, „Du hast” czy „Amerika”?

 

„Zeit” Rammstein

 

Mleko, USA i komunistyczny malarz

Chociaż inspiracji muzyków Rammstein należy szukać w Słowenii (wielokrotnie przyznawali się do słuchania jugosłowiańskiej kapeli Laibach, a nawet podpatrzyli ich logo), od początku swojej działalności w 1994 roku znakomicie wpisali się w kwitnący nurt industrialnego metalu, tzw. Neue Deutsche Härte. Na przestrzeni lat twórczość zespołu czerpie również sporo z kultury amerykańskiej, m.in. działalności grupy Kiss, a fascynacja Stanami była silna już w momencie wymyślania nazwy. Otóż Rammstein wywodzi się od amerykańskiej bazy lotniczej Ramstein Air Base w Niemczech. Pochodzi zatem od nazwy miasta, a na dodatek przez pomyłkę została zapisana z błędem (Rammstein zamiast Ramstein). Chociaż niepoprawna ortograficznie, Rammstein i tak brzmi dużo lepiej od innych propozycji, jakie padły podczas zakładania kapeli. Według wspomnień jej członków inne kandydatury jakie się wówczas pojawiły to m.in. „Milch” (niem. Mleko) oraz „Mutter” (niem. Matka).

Wizerunek grupy uzupełniło charakterystyczne logo, które muzycy zapożyczyli od swoich idoli z Laibach. Co ciekawe autorem grafiki z krzyżem, w który Rammstein wpisał literę „R” jest rosyjski malarz i komunistyczny filozof polskiego pochodzenia Kazimierz Malewicz. Mimo tego na początku swojej kariery Rammstein był często posądzany o sympatyzowanie z nazizmem, jednak muzycy ostatecznie ucięli dyskusję na ten temat w utworze „Links 2 3 4”, w którym padają słowa „moje serce bije na lewo”.

 

 

Z przymrużeniem oka i bardzo na serio

Ciekawe połączenia klasycznego metalu z elementami elektroniki oraz klawiszami, szybko przyniosły im spory rozgłos. Rammstein od początku szokował również tematyką poszczególnych utworów. Tekściarze metalowych kapel słyną z poruszania kontrowersyjnych zagadnień, ale Till Lindemann naprawdę nie gryzie się w język. Kanibalizm, perwersyjny seks, narkotyki, nekrofilia, pedofilia, kazirodztwo, sexworking – to tylko niektóre motywy, jakich dosłuchać można się ze zwrotek.

Czasami utwory utrzymane są w dość prześmiewczej aranżacji, co podkreślają zwłaszcza niezwykle barwne teledyski. Widać tu fascynację chociażby zespołem Kiss. Lidemann i pozostali członkowie często przebierają się, charakteryzują i tworzą abstrakcyjne wręcz widowiska, jak np. koncert w Madison Square Garden, gdzie frontman kapeli śpiewał „Engel” z ogromnymi, metalowymi anielskimi skrzydłami, które w kulminacyjnym momencie piosenki zamieniły się w pokaz sztucznych ogni.

 

 

Ten ekscentryczny entourage również przyczynił się wydatnie do tego, że o zespole mówi się na całym świecie, a ich kawałki potrafią zanucić nawet osoby, które nie znają języka niemieckiego. Zresztą to również nie jest problem. Rammstein to znani poligloci. Anglojęzyczne wstawki czy całe zwrotki to stały element w ich repertuarze, ale śpiewali także po rosyjsku, hiszpańsku i francusku.

Ewolucja muzyczna

Rammstein zaczynał jako zespół industrial metalowy. Ciężkim brzmieniom często towarzyszyły klawisze, remiksy czy elektroniczne sample. Styl ten dominował na pierwszych trzech albumach i w dużym stopniu wpłynął na rozpoznawalność grupy. Z czasem jednak Rammstein ewoluował. Dobrym przykładem może być ich czwarta płyta, czyli „Reise, Reise” z 2004 roku. Uznawany jest on za wyjątkowo mroczny zarówno pod względem tekstowym, jak i muzycznym. Singiel „Mein Teil” odnosi się do głośnej sprawy niemieckich kanibali. Lindemann wyjaśnił nagranie tego utworu w charakterystyczny dla siebie sposób: „To jest tak chore, że aż fascynujące. Po prostu chce się o tym napisać piosenkę”. Na „Reise, Reise” znajduje się również polityczny kawałek „Amerika”, który w nieco prześmiewczy sposób pokazuje, jak bardzo cały świat zachłysnął się amerykańską kulturą, jednocześnie zestawiając to z prowadzonymi przez USA wojnami.

 

 

Po płycie „Liebe ist für alle da” z 2009 roku Rammstein przestał nagrywać na długie dziesięć lat. W 2019 roku wrócił jednak ze znakomitym krążkiem „Rammstein”. Już w pierwszym tygodniu po premierze muzycy sprzedali ponad ćwierć miliona płyt, co jest niemieckim rekordem w XXI wieku. Album został doceniony także w Polsce, czego dowodem jest status platynowej płyty. Czy „Zeit” powtórzy ten sukces?

Rammstein – nowy album „Zeit”

Materiał na ósmy studyjny krążek był gotowy już w ubiegłym roku, ale premierę wstrzymał… kryzys papieru. O braku papieru na całym świecie głośno było jakiś czas temu, ale trudno było powiązać tę sprawę z muzyką. Okazuje się jednak, że Rammstein nie miał jak wydrukować książeczek dołączanych do płyt CD, wobec czego ostatecznie album musiał zaczekać. Czy było warto?

„Zeit” promują dwa single. Pierwszy to tytułowa ballada „Zeit” – niezwykle spokojny jak na Rammstein utwór, który w metaforyczny sposób pochyla się nad zagadnieniem upływającego czasu. Niezwykle poetycki tekst stoi w kontraście do takich kawałków jak „Pussy”, ale Lindemann i spółka znani są z tego, że na jednej płycie mogą być zarówno bardzo poważni, jak i prześmiewczy.

 

 

Potwierdzeniem tego jest kawałek „Zick Zack”, który uderza w trend dążenia do perfekcyjnego wyglądu. Komicznie wręcz ucharakteryzowani członkowie grupy śpiewają o botoksie, wycinaniu żeber, korekcji skóry pod oczami i wszczepianiu implantów. Słodko-gorzki klimat to kwintesencja twórczości formacji.

 

 

Płytą „Rammstein” zespół wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Jesteśmy ogromnie ciekawi, czy „Zeit” powtórzy sukces ostatniego albumu czy raczej zostanie zapamiętany ze sporej dawki humoru przemycanego wśród ciężkich brzmień.

Po więcej doniesień ze świata muzyki znajdziecie w dziale Słucham.