„Lato”, ostatnie dokonanie Kiriłła Sieriebriennikowa, miało swoją premierę na najważniejszym festiwalu kina w Cannes. Reżyser nie mógł się jednak zjawić na uroczystości. Już na planie w 2017 roku został aresztowany przez rosyjskie służby. Zarzucono mu machlojki finansowe w kierowanym przez niego teatrze Centrum Gogola. Zdaniem władzy miał zdefraudować miliony rubli. Współpracownicy reżysera nie mają wątpliwości, że padł ofiarą politycznej rozgrywki.

Rock i bitnicy w ZSRR

Włodarze Cannes z prośbą o pomoc w ściągnięciu Sieriebriennikowa na Lazurowe Wybrzeże zwrócili się do rządu. U Władimira Putina ingerował bezpośrednio sam minister spraw zagranicznych Francji Jean-Yves Le Drian. Bezskutecznie. Rosyjski prezydent przekonywał go, że charakter przygotowywanego procesu jest jednoznaczny, nie ma w nim drugiego dna, bo rosyjscy artyści mogą sobie śmiało pozwalać na krytyką władzy i Cerkwi.

A twórczość Sieriebriennikowa jest nią przepełniona. W „Uczniu” (2016) pokazał radykalizujące się nowe pokolenie, które idący pod ręką z politykami kapłani przygotowują do czczenia jedynej słusznej partii. W „Dniu w Juriewie” (2008) badał wpływ systemu na jednostkę. Jednocześnie kontynuował tradycję wielkich myślicieli rosyjskiej kultury - choćby w „Doktorze Raginie” (2004), w którym zaadaptował na potrzeby kina opowiadanie Czechowa „Sala nr 6”, bardzo wobec rządzących krytyczne.

„Lato” z kolei inspirowane jest prawdziwymi wydarzeniami. Cofamy się do czasów ZSRR, kiedy w szarej rzeczywistości następuje nagła erupcja kolorów za sprawą rodzącego się rocka i bitników. Rzeczywistym bohaterem tej historii jest bunt przeciwko opresji - władzy, systemu, rodziców, nauczycieli. Słowem - wszystkich, którzy w hierarchicznym układzie stoją u góry.

 

Wiatr z Zachodu

Sieriebriennikow zabiera nas w podróż do Leningradu lat 80., gdzie grupa wyrostków kocha się w sprowadzanych z Zachodu płytach Davida Bowiego, Blondie czy Sex Pistols. Chcą podobną muzykę grać u siebie, naznaczając ją lokalnym sznytem. Nie chodzi o kopiowanie mistrzów, ale o adaptowanie ich sztuki na znane tereny. Tymi pragnieniami żyją Wiktor Coj, który okazał się pionierem rosyjskiego rocka, realizujący się jako lider grupy Kino, i Majk Naumienko, założyciel grupy Zoopark.

Twórca dobrze wie, jak ufilmowić tę opowieść. Chłopakom, których połączyła muzyczna pasja, komplikuje relację za sprawą Nataszy, żony Majka. Wiktor szybko się w niej zakochuje. Miłosny trójkąt nastarcza dramaturgicznych momentów i dramatycznych refleksji. Padają pytania o to, co jest w życiu ważniejsze: sztuka, szczęśliwy związek czy przyjaźń. Wszystko rozgrywa się w gatunku coming of age, czyli opowieści o dorastaniu poprzez odzieranie z niewinności. Mistrzami takiego kina są Amerykanie, ale Sieriebriennikow udowadnia, że lokalne odmiany niczym nie ustępują zaoceanicznym hitom. W jego filmie charakter młodych ludzi kształtuje się poprzez rozstrzyganie dylematów, czy w imię sztuki lepiej działać w duecie, czy też pracować na siebie i wyrabiać własne nazwisko, nawet za cenę obniżenia jakości twórczości.

Ekipie udało się zdobyć prawa do napędzających fabułę żywych kawałków, które sprawiają, że „Lato” tętni rock’n’rollową energię, świetnie korespondującą z tematyką. Dopełnieniem stała się nowatorska forma: czarno-biały film przecinają nagłe wybuchy feerii kolorów, które naocznie pozwalają doświadczyć tego, co dzięki muzyce czuli bohaterowie w tamtym czasie. Urodzony w 1969 roku Sieriebriennikow lata 80. doskonale pamięta. Nie odtwarza tamtego czasu z przekazów ani dokumentów. Dysponuje własną pamięcią, co przekłada się na kolejne interesujące rozwiązania muzyczne. Utwory wplecione są w fabułę, co owocuje tym, że nagle pasażerowie trolejbusa wybijają się ze stuporu i łapczywie łapią powietrze, by wydać z siebie zwrotki melodyjnej piosenki.

Niepewna przyszłość

Twórcy udało się to wszystko osiągnąć także dzięki skompletowaniu charyzmatycznej obsady, która reprezentowała go w Cannes na czerwonym dywanie. Fotografowani przez fotoreporterów trzymali nad głową wielki transparent z imieniem i nazwiskiem reżysera, skazanego w Rosji na areszt domowy. Przystępując do prac nad filmem, Rosjanin nie mógł przypuszczać, że tematyka jego upominającego się o wolność w czasach krępowania artystycznej swobody filmu tak dramatycznie scali się z jego własnymi losami.

W areszcie domowym spędził dwa lata - zwolniono go 8 kwietnia, ale nadal nie może opuszczać kraju. W tym czasie napisał scenariusz nowego filmu z akcją osadzoną w posowieckiej Rosji. Z realizację zamierza się jak najszybciej zabrać, ale nie wiadomo, czy władza mu na to pozwoli, choć cały czas wstawiają się za nim przedstawiciele świata sztuki z całego globu. Kreml niewiele sobie z tego robi. Na 19 października wyznaczono datę procesu, który rozstrzygnie przyszłość reżysera. Lekko nie będzie - mówi się i o więzieniu, i o zakazie wykonywania zawodu. Dla Kiriłła Sieriebriennikowa to raczej synonimy. Tak jak bohaterowie „Lata” wolność znajduje przecież tylko w sztuce.