Kto mógłby się spodziewać, że pionierzy hard rocka będą pochodzić z Australii? Ale to właśnie w Sydney w 1973 roku bracia Young postanowili założyć kapelę, która z czasem nagrała kilka największych rockowych przebojów wszech czasów. Droga AC/DC do rockowego Hall of Fame była długa i wyboista, dlatego przy okazji premiery nowej płyty zespołu, warto przypomnieć sobie jak toczyły się losy tego australijsko-brytyjskiego projektu.

To my – Prostowniki

Dziś AC/DC jest jednym z najbardziej charakterystycznych zespołów na świecie, a powstał z inicjatywy dwóch szkockich braci, którzy jako kilkulatki trafili do dalekiej Australii. Malcolm Young od najmłodszych lat interesował się muzyką, grał na gitarze, co zaowocowało przydomkiem The Riffmaker. Z czasem pasją zaraził młodszego brata, Angusa, który po latach został uznany za jednego z trzydziestu czołowych gitarzystów wszech czasów według magazynu Rolling Stone. Mimo że Malcolm grał już w zespole, wraz z bratem postanowili założyć własną kapelę.

Bracia szukali akurat odpowiedniej nazwy dla rockowego bandu, gdy ich siostra Margaret szyła na maszynie. Urządzenie posiadało prostownik, czyli część odpowiedzialną za przetwarzanie prądu zmiennego w stały. W skrócie prostownik (alternating current/direct current ) opisuje się jako AC/DC. Tak narodziła się jedna z najbardziej elektrycznych kapel w dziejach muzyki.

ACDC winyl

Krótka historia Bona Scotta

Przez pierwsze dwa lata istnienia AC/DC skład zespołu krystalizował się w bólach. Poza trzonem w postaci braci Young, zmieniali się poszczególnie członkowie. Trwały m.in. poszukiwania odpowiedniego głosu, który oddawałby charakter zespołu. We wrześniu 1974 roku z zespołem skontaktował się Bon Scott, wokalista, który znał się dobrze z trzecim z braci Youngów – Georgem, który pełnił rolę producenta AC/DC. Podobnie jak założyciele zespołu, Bon urodził się w Szkocji, jednak już od najmłodszych lat żył w Australii. Co ciekawe na początku szukający dla siebie zajęcia Scott, pełnił rolę kierowcy muzyków. Szybko jednak zamienił kierownicę na mikrofon.

Już ze Scottem w składzie kapela nagrała swój debiutancki album studyjny „High Voltage”, który znalazł się w czołowej dziesiątce australijskich płyt 1974 roku. Niedługo potem poznaliśmy już pełny skład zespołu, który uzupełnili perkusista Phil Rudd i basista Mark Evans. Popularność AC/DC rosła, a zdecydowanie pomógł w tym drugi krążek „T.N.T.” z legendarnym singlem o tym samym tytule. Zespół zaczął też występować z cieszącym się ogromną oglądalnością programie telewizyjnym, dzięki czemu Youngowie i spółka stali się bardzo rozpoznawalni.

Momentem przełomowym dla AC/DC było podpisanie kontraktu z wytwórnią Atlantic Records, która ponownie wydała debiutancki krążek zespołu, z tym że na międzynarodową skalę. Wielkim sukcesem okazał się następny album, czyli „Highway to Hell” z kolejnym niezapomnianym hitem na trackliście. Ogromna popularność szybko uderzyła do głowy Bona Scotta, który zaczął nadużywać alkoholu i innych używek. Hulaszczy tryb życia okazał się dla wokalisty tragiczny w skutkach. W 1980 roku w Londynie muzyk kolejny raz przesadził z alkoholem, jednak tym razem jego dawka okazała się śmiertelna. Miał 33 lata i pozostawił po sobie wiele genialnych tekstów i charakterystyczną manierę śpiewania refrenu „Highway to Hell”, który wymawiał niemal nie ruszając ustami.

ACDC Highway to hell

Różne odcienie czerni

Jeszcze przed śmiercią Scotta nastąpiły kolejne roszady personalne. Evansa w roli basisty zastąpił Cliff Williams, który z krótką przerwą gra w zespole do dziś. Rozpoczęły się też poszukiwania nowego wokalisty. Brian Johnson nie był wcale pierwszym wyborem braci Young, jednak ostatecznie to właśnie głos Brytyjczyka okazał się oryginalny, ale jednocześnie podobny do stylu Scotta.

Kolejny album AC/DC, czyli „Back in Black” sprzedał się w USA w liczbie miliona egzemplarzy w zaledwie dwa miesiące od premiery. W 1981 roku kapela wydała „For Those About to Rock”, które zebrało dobre recenzje i utrzymywało się w czołówce list sprzedaży w Stanach i Wielkiej Brytanii. Potem nastał jednak spadek popularności AC/DC, a sytuację pogorszył tylko konflikt między Philem Ruddem  i Malcolmem Youngiem, czego skutkiem było odejście perkusisty. Rudd powrócił do zespołu dopiero w latach dziewięćdziesiątych.

Właśnie w tym czasie AC/DC powrócili na szczyt dzięki komercyjnemu sukcesowi płyty „Blow Up Your Video”. Z problemem alkoholowym postanowił walczyć Malcom Young, którego na czas nieobecności w zespole zastąpił kolejny z klanu – bratanek Stevie. Do powrotu popularności przyczynił się z pewnością producent Bruce Fairbairn, który współpracował m.in. z Aerosmith czy Bon Jovi.

ACDC Back in black

Odejścia i powroty

XXI wiek przyniósł kolejne zmiany personale w zespole, który cieszył się już mianem legend rocka. Najbardziej dotkliwą stratą była śmierć Malcolma Younga, który w 2014 roku najpierw opuścił zespół z powodu problem ze zdrowiem, natomiast w 2017 roku Angus poinformował o śmierci brata, który zmagał się z demencją. Zastąpił go ponownie Stevie.

W międzyczasie kolejną niepokojącą informacją były problemy ze słuchem Brina Johnsona. Lekarze postawili wokaliście ultimatum – albo dalej będzie grał i prawdopodobnie nieodwracalnie straci słuch, albo podda się leczeniu. Sam Johnson również nie czuł się dobrze z faktem, że nie mógł dawać z siebie na scenie stu procent swojego talentu. Jak przyznał w wywiadzie dla magazynu Rolling Stone „W ogóle nie słyszałem gitar. Okropna głuchota. Dosłownie polegałem na pamięci mięśniowej i musiałem czytać z ust. Czułem się źle występując przed publicznością. Niczym kaleka.”

Dość niespodziewanie na scenie z AC/DC zaczął występować Axl Rose, były frontman Guns&Roses. W mediach obwieszczono nawet wiadomość, że Johnson na stałe opuścił zespół, a jego miejsce na dobre zajmie Rose. Słuch Johnsona uległ jednak poprawie i wokalista kojarzony nieodzownie z charakterystyczną czapką naciągniętą na oczy, znów zaczął występować z kapelą.

ACDC Live

Podłączeni do ładowania

Najnowsze dzieje AC/DC to nie tylko powrót Johnsona, ale przede wszystkim nowy album. „Power Up” to siedemnasty studyjny album zespołu, który zagrał w składzie z wspomnianym wokalistą, a także Ruddem i Williamsem. Płyta ma być hołdem dla Malcolma Younga i zarazem wielkim powrotem starego, dobrego AC/DC. Brian znów śpiewa w czapce, a Angus robi kaczy chód w szkolnym mundurku z krótkimi spodenkami.

Ciekawostką jest specjalna, limitowana edycja nowej płyty, która opakowana będzie w wyjątkowy sposób. Fani kapeli znajdą wewnątrz neonowy napis i wbudowany głośnik, z którego będzie można usłyszeć piosenkę „Shot In The Dark”, Wewnątrz znajdziemy m. in. książeczka z unikatowymi zdjęciami.

ACDC Power up

Nowy projekt zespołu promuje klip z singlem „Shot in The Dark”, w którym 65-letni Angus Young biega z gitarą z identyczną werwą, z jaką robił to w latach siedemdziesiątych. Z muzyki bije zaś niezmienna energia, którą od lat dostarczają tylko Prostowniki z AC/DC.