Zwłaszcza wśród pisarzy i pisarek skupionych na twórczości dla dzieci i młodzieży. Joanna Olech, Justyna Bednarek, Agnieszka Frączek, Barbara Kosmowska, Joanna Papuzińska, Małgorzata Musierowicz, Ewa Nowak, Danuta Parlak, Łukasz Wierzbicki, Marcin Pałasz, Rafał Kosik, Marcin Kozioł, Andrzej Maleszka, Waldemar Cichoń… Nie wszystkich Państwo znają? Cóż, świat się zmienia, zmieniają się też literackie zainteresowania naszych dzieci (czytaj: zanikają). Szkoła od czasu do czasu robi korektę w kanonie lektur – i staje się przedmiotem równie przewidywalnych drwin, jak te, którymi zimą obdarzamy drogowców. Najczęściej słychać: „Za późno!”. Czy rzeczywiście?
 

Przyjrzyjmy się książkom, które – jeśli jesteśmy rodzicami ucznia podstawówki – umilą nam śniadania, obiady i kolacje.
 

Najpierw z radością konstatujemy, że trafiliśmy na starych znajomych. Andersen, Brzechwa, Tuwim, Centkiewiczowie, Porazińska, Molnar, Krüger, Lindgren, Tolkien, Goscinny, Lewis, de Saint-Exupéry,
Dickens, Niziurski i Christa (komiks – brawo!). Całkiem nieźle, prawda? W literackim menu serwowanym w szkole zdarzają się pozycje apetyczne i łatwostrawne, choć niektóre porcyjki mogłyby być – zdaniem uczniów – mniejsze. A dania, że się tak wyrażę, zasadnicze? Kaloryczne, może i ciężkostrawne, ale karmiące tożsamość narodową niczym kotlet schabowy? Proszę bardzo: Kochanowski, Bełza, Wybicki, Krasicki, Mickiewicz, Prus, Słowacki, Żeromski…

Konopnicka? Nie ma!

Nie ma więc okazji do wspólnotowego narzekania na sierotkę Marysię i jej niewielkich kompanów.
A przecież nic tak nie łączy jak narzekanie! Biadolenie nad niewłaściwym doborem lektur – to jest właśnie lepiszcze, które spaja kolejne czytelnicze pokolenia Polaków. Lament nad niekompetentnymi urzędnikami Ministerstwa Edukacji Narodowej, których literackie kompetencje kształtowały się w czasach, gdy w telewizji były tylko dwa programy! To dzięki nim, specjalistom z MEN-u, wujek Sebastian z branży lakierniczej znajdzie przy rodzinnym stole wspólny język z Andżeliką, która marzy (kiedyś, kiedyś!) o karierze w modelingu. To dzięki anonimowym ekspertom z budynku przy alei Jana Chrystiana Szucha 25 w Warszawie ciotka Iwona (ubezpieczenia) porozumie się z Dżejsonem (piłka nożna, ewentualnie własny biznes).

A tak na marginesie, kto z Państwa wie, kim był Szuch? Szybki sprawdzian – proszę nie grzebać w internecie! No właśnie…

Taką samą pustkę czuję, gdy ktoś mnie pyta, czy znam osoby układające listy lektur szkolnych.

Nie znam. Ba, rozmowy z moimi koleżankami i kolegami po piórze każą wnioskować, że nikt ich nie zna! Zabawmy się więc w policyjnego profilera i określmy, kim może być ten tajemniczy człowiek – analizując tytuły, jakie znalazły się na liście lektur…

Wiek – raczej średni, pewnie mój rówieśnik, a więc czterdziestoparolatek (nie przepadał za Łyskiem z pokładu Idy, ale uznał, że szkoła bez traumy to jednak nie szkoła, stąd Katarynka Prusa).

Oczytanie we współczesnej literaturze – znaczne, co wskazuje z kolei na płeć: kobieta (mężczyźni raczej nie czytają, a już na pewno nie książki dla dzieci).

Stan cywilny – chyba w związku (pal licho czy sformalizowanym!), który doczekał się dzieci (to dodatkowo tłumaczy znajomość współczesnej literatury).

Upodobania literackie – współczesna proza; żyjący poeta pojawi się dopiero w szkole średniej – i będzie to oczywiście Jarosław Marek Rymkiewicz; nie oznacza to, że nasz ekspert poezji nie czyta; czyta – lecz okazjonalnie, sięgając po to, co pamięta z przeszłości.

Obowiązkowość – znaczna, co tłumaczy obecność na liście lektur niektórych uroczych ramotek (Reduta Ordona).

Narodowość – polska, ale bez przesady.

Religijność – raczej umiarkowana, z poszanowaniem wiary katolickiej (Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei), ale nie dewot/dewotka (Stanisław Lem, Cyberiada).

Typ osobowości – pragmatyk; wie, że dzieciaki i tak wszystkiego nie przeczytają, ale od czego są bryki?

Otóż to, czas wreszcie nawiązać do tytułu tego nazbyt już długiego tekstu… Cała nadzieja w brykach, proszę Państwa. Jeżeli chcemy żyć w społeczeństwie, które będzie rozumiało pewne wspólne kody, to popatrzmy łaskawszym wzrokiem na takie internetowe strony jak bryk czy ściąga pe-el. Brykajmy więc z naszymi dziećmi, gdy brakuje czasu lub sił na niezbyt ciekawą lekturę, a potem – wakacje są ku temu świetną okazją – oddawajmy się wraz z tymi samymi dziećmi lekturom książek naprawdę ciekawych. Bo (powtórzę to, co tak często ostatnio powtarzam) jeżeli nie wychowamy czytelników Chotomskiej, nie będzie i czytelników Szymborskiej.

 

Grzegorz Kasdepke (ur. 1972), autor książek dla dzieci i młodzieży,
scenarzysta, dziennikarz. Laureat wielu nagród, m.in. Nagrody Literackiej im. Kornela Makuszyńskiego.

 

Tekst pochodzi z czerwcowego wydania miesięcznika „Pismo”. Empik jest mecenasem magazynu.Więcej felietonów znajdziecie w najnowszym numerze.