Każdy fakt dotyczący tego filmu jest fascynujący. To, co widzimy na ekranie to nie tylko niesamowity efekt końcowy długiej, żmudnej i wielowątkowej pracy ogromnej ekipy, ale przede wszystkim dowód na to, że marzenia się spełniają – nawet, jeżeli są niszowe i trudne do zrealizowania. Weźmy pierwsze z brzegu liczby: „Twój Vincent” powstawał przez siedem lat, składa się z 65 tysięcy klatek, które zostały namalowane ręcznie przez 125 artystów z całego świata, a scenariusz filmu bazował na analizie ponad 800 (!) listów napisanych przez van Gogha. I chociaż ostatecznie animacja nie dostała Oscara w kategorii „Najlepszy pełnometrażowy film animowany”, to jego podróż jest równie wyjątkowa, co bohater, o którym opowiada.

 

Od marzeń spełnianych w Internecie do oscarowej nominacji

Historia „Twojego Vincenta” zaczyna się w 2008 roku od marzenia. Szalonego, romantycznego, ale przede wszystkim bardzo ciekawego w swoim założeniu: opowiedzenia o ostatnich tygodniach życia jednego z najsłynniejszych malarzy, zupełnie niedocenianego w swoich czasach, przez pryzmat jego obrazów. A dokładniej za pomocą obrazów i ich bohaterów, w niezwykle charakterystycznym malarskim stylu.
 

Znalezione obrazy dla zapytania twoj vincent
 

Początkowo miał być to tylko krótki metraż, jednak Dorota Kobiela, malarka i reżyserka oraz Hugh Welchman, reżyser i producent (a obecnie jej mąż) mieli apetyt na coś dużo większego. W 2014 pojawili się na Kickstarterze, jednym z największych portali do crowdfundingu. Jego idea jest piękna w swojej prostocie: każdy może przedstawić i „sprzedać” tam swój pomysł, projekt, ideę i zachęcić użytkowników do współfinansowania w zamian za podziękowanie - tapetę na pulpit, pocztówkę, wejściówkę, gadżet czy nawet udziały w danym przedsięwzięciu - w zależności od wysokości donacji. W ten sposób produkuje się filmy, wydaje płyty, rozwija różnego rodzaju produkty oraz, przede wszystkim, tworzy zaangażowaną społeczność, której znaczenia nie da się przecenić. Do dzisiaj aż czternaście filmów, których twórcy szukali funduszy na realizację właśnie na Kickstarterze, było nominowanych do Oscara w różnych kategoriach.
 

Podobny obraz
 

Dokonać niemożliwego… z pomocą ponad 120 malarzy

Kobiela i Welchman byli już dobrze znani w środowisku twórców i miłośników ambitnej animacji filmowej – Brytyjczyk dostał w 2007 roku Oscara w kategorii „Najlepszy krótkometrażowy film animowany” za „Piotrusia i Wilka” (który powstawał w łódzkim studiu Se-ma-for z udziałem polskich scenarzystów i producentów), zaś jego polska partnerka wyreżyserowała m.in. bardzo dobrze przyjęte na całym świecie „Szkice Chopina”. Ich nowy, wspólny projekt szybko zyskał zainteresowanie w Polsce i Wielkiej Brytanii, wsparł go również Polski Instytut Sztuki Filmowej. Poetycka idea potrzebowała jednak zajęcia się bardzo „przyziemnymi” kwestiami, takimi jak opracowanie nowej techniki, pozwalającej przenieść na ekran filmowe klatki, które wyglądałyby jak wyjęte spod pędzla van Gogha. „Producenci i ludzie z branży animacji mówili nam wielokrotnie, że to, co chcemy zrobić, jest szalone i niemożliwe do zrealizowania” – wspominał w rozmowie z BBC Welchman. „Ostatecznie jednak wszystko sprowadziło się do tego, ilu malarzy byliśmy w stanie zaangażować w nasz projekt, a dokładnie ilu malarzy spełniało wymagania, które im postawiliśmy”.
 

Podobny obraz
 

Na casting zgłosiło się ponad pięć tysięcy artystów, z których wybrano „tylko” 125, pochodzących z całego świata. Łącznie namalowani oni 65 tysięcy filmowych klatek – na jedną tylko sekundę przypadało ich aż 12. Zużyli ponad trzy tysiące litrów farby, a w kluczowych momentach zdarzało się, że jednocześnie pracowało ich prawie stu. Gdyby całą tę pracę miała wykonać tylko jedna osoba, zajęłoby jej to ponad 90 lat! Zaczęło się jednak dość klasycznie, bo od nakręcenia scen z udziałem aktorów w green boxie – powstały one w Centrum Technologii Audiowizualnych we Wrocławiu oraz w londyńskim studiu Three Mills. Scenografię zaaranżowano tak, żeby jak najwierniej odwzorowywała obrazy van Gogha. Następnie każdy wyjściowy kadr opracowywany był przez malarzy na płótnie o wymiarach 103 na 60 cm, później fotografowany cyfrowo, na koniec zaś ujęcia animowano poklatkowo. Do skomponowania muzyki do „Twojego Vincenta” Kobieli i Welchman udało się zaangażować Clinta Mansella, którego słuchali pracując nad filmem.
 

Podobny obraz

 

Dawid kontra Goliat w świecie animacji

Światowa premiera filmu miała miejsce w czerwcu 2017 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy, gdzie zachwycił publiczność. W Polsce zadebiutował w październiku zeszłego roku, kiedy Kobiela i Welchman byli już w samym centrum międzynarodowej promocji swojego wyjątkowego dzieła. „Twój Vincent” nominowany był do kilkunastu różnych nagród, w tym Złotego Globu, nagrody BAFTA oraz Annie Award. Największym osiągnięciem jest statuetka Europejskiej Nagrody Filmowej oraz nominacja do Oscara w kategorii „Najlepszy pełnometrażowy film animowany”, która rozbudziła nadzieje twórców i zmobilizowała ich do jeszcze intensywniejszych działań PR-owych. Niestety, produkcje hollywoodzkie, które zdobywają ten rozpoznawalny pod każdą szerokością geograficzną laur, trafiają w nieco bardziej „klasyczne” i masowe gusta. Łaska Akademii Filmowej nie jeździ może na wyjątkowo pstrym koniu, jednak od dekad rządzi się podobnymi prawami, które, w dużym skrócie, nie dają zbyt wielu szans na zwycięstwo produkcji tak niszowej. Dodatkowo największy konkurent „Twojego Vincenta”, urocza animacja Pixara pt. „Coco”, opowiadająca o 12-letnim chłopcu, który chce zostać muzykiem mimo zakazu rodziców, zgarniała wszystkie możliwe statuetki na swojej drodze. Łącznie ze Złotym Globem, uznawanym powszechnie za „przepowiednię” na temat oscarowego werdyktu.
 

Znalezione obrazy dla zapytania coco
 

„To był jedyny taki film na Oscarach, to był jedyny taki film w ogóle w historii Oscarów. Jedyny film, który został w ogóle nominowany w historii tej kategorii, o tak niskim budżecie i pochodzący z zupełnie nieznanego, małego studia” – mówiła Kobiela w rozmowie z TVN24 po gali oscarowej. „Tym razem się to nie udało. Może Hollywood nie jest jeszcze gotowe na to, żeby tak kompletnie wszystko zmienić, ale to już się dzieje powolutku”.
 


 

„Zmiana” ta widoczna jest również w liczbach: polsko-brytyjska koprodukcja zarobiła do tej pory ponad 32 miliony euro przy pięciomilionowym budżecie. Już 6. kwietnia każdy w domowym zaciszu będzie mógł przekonać się, co zachwyciło Akademię Filmową i widzów na całym świecie - „Twój Vincent” trafi bowiem do sprzedaży na DVD i Blu-Ray.