Sporo podróżuję, a przed każdym wyjazdem staram się wprowadzić w odpowiedni nastrój. Pomagają mi w tym muzyka i książki, które kojarzą się z danym miejscem. W lutym odwiedzam stolicę Anglii, dlatego poszukiwałam powieści, która pomoże mi lepiej zanurzyć się w  mieście i odkryć je na nowo. Widzowie mojego kanału, ELFIK TV, niemal jednogłośnie polecili serię „Diabelskie maszyny”. Bohaterką powieści jest Tessa Gray. Wraz z nią podróżujemy przez wiktoriański Londyn w poszukiwaniu jej zaginionego brata. To niebezpieczny świat pełen demonów, czarowników, wampirów oraz innych nadnaturalnych istot. Zanurzona w nim odkryłam, że to doskonały temat na obraz. Cassandra Claire, autorka „Diabelskich maszyn” posługuje się barwnym językiem i kreuje barwne sceny, łatwe do odtworzenia zarówno w wyobraźni jak i na papierze. Zaczynamy!

Do dzisiejszego obrazka użyłam:

 

Zaczęłam od nałożenia cienkiej warstwy koloru używając płaskiego pędzla. Ten etap pozwolił mi na wstępne zaplanowanie kolorystyki i kompozycji. Mogłam sprawdzić, czy dana kombinacja barw jest miła dla oka. Farbami akrylowymi pracuje się podobnie jak olejnymi - mają dobre krycie, więc istnieje możliwość nałożenia nowych warstw po wyschnięciu poprzednich i zamalowanie ewentualnych błędów. Praca z akrylami jest natomiast dużo łatwiejsza niż z olejnymi, ponieważ nie wymaga terpentyny ani wietrzenia pokoju.

Obraz namalowałam bazując na zdjęciach, które wykonałam podczas poprzednich pobytów w Londynie. Fotografie pozwoliły mi na realistyczne rozplanowanie światła i perspektywy. Jednak warto pamiętać, że oświetlenie wiktoriańskie było różne od tego współczesnego. Zamiast białych snopów jarzeniówek mamy delikatny, żółtawy blask świeczek. Wiktoriański Londyn kojarzy się z wypłowiałym brązem i czernią. Ja postanowiłam rozświetlić go zielono-czerwonym światłem, które w świecie fanów książek o Harrym Potterze kojarzą się z walką dobra i zła.

Korzystając z książkowych opisów umieściłam w scenerii główną bohaterkę. Wedle powieści ma gęste, kasztanowe włosy oraz szczupłą budowę ciała. Bazując na zdjęciu z mojego prywatnego albumu, umieściłam ją w otoczeniu zachowując proporcje i perspektywę. Zdecydowałam, że postać będzie stała tyłem, ponieważ taki zabieg sprawia, że wydaje się bardziej anonimowa i zagubiona w nowym miejscu.

 

Jeśli nie czujesz się pewnie w rysowaniu sylwetki lub nie możesz znaleźć fotografii przedstawiającej pozę, na której Ci zależy, polecam skorzystanie z małego manekina dla artystów, np. takiego:

Kup teraz

Zanim nałożyłam kolejną warstwę, upewniłam się, że poprzednia dobrze wyschła. Dzięki temu biała farba dokładnie pokryła ciemne tło.

Oglądając obraz po pewnej przerwie uznałam, że warto rozświetlić niebo piorunami. Będą one stanowiły dodatkowe źródło światła i ciekawy kontrast wobec dość ciemnych ulic. Gotowy obraz prezentuje się tak.

A Wy jakie książki uważacie za warte zilustrowania?