Na ryby czyhają nie tylko wędkarze i ichtiografowie. Ich pięknu przyglądają się pisarze, filozofowie, a co jakiś czas prawie każdy z nas podziwiający sploty łusek czy ich niezwykłe kształty. Krzysztof Środa napisał eseistyczny przewodnik po rybim świecie i został za niego nominowany do Nagrody Literackiej Nike. To druga nominacja dla Środy do tej prestiżowej nagrody, w 2017 znalazł się w jej finale z książką „Las nie uprzedza”.

Nie wiem, czy Krzysztof Środa myślał o rybich esejach gdy pisał „Projekt handlu kabardyńskimi końmi”, ale jego zainteresowanie światem zwierząt pojawia się w każdej kolejnej książce i trudno nie zwrócić uwagi na to, że ten świetny stylista poświęca im więcej uwagi niż większość polskich pisarzy. Choćby takiemu linowi. Rybie, „prowadzącej skryt i flegmatyczny tryb życia”. Ostrożny i płochliwy lin „na co dzień kryje się w gąszczu roślinności”, a podglądać go najłatwiej wtedy, gdy my - przeważnie - najmniej lubimy być podglądani - podczas tarła. Lin, w przeciwieństwie do człowieka, gdy płodzi potomstwo, nie zwraca uwagi na otoczenie, tak jest pochłonięty rozrodczością. Niestety - przynajmniej dla lubującego się w jedzeniu tego, co podgląda, autora - smak linów jest „przykry” i „błotnisty”, ale natarty wodą z popiołem może być rarytasem.

 

Srebro ryb (okładka twarda)

 

Kulinarne porady Państwo tu znajdą, ale trzeba pamiętać, że wydane przez wydawnictwo Czarne „Srebro ryb” to zbiór esejów poświęconych naszym przodkom widzianym z perspektywy raczej myśliwego i ichtiologa, niż kucharza. Tak - przodkom. Nie - nie małpom. Wszyscy mamy w sobie coś z ryby, przypomina za Neilem Shubinem autorem „Naszej wewnętrznej menażerii” Środa i zastanawia się nad tym, jakby potoczyła się akcja słynnej kafkowskiej „Przemiany", gdyby Gregor Samsa zamienił się w rybę, a nie karalucha. Środa podąża za swoimi snami i choć nie wierzy w pełni Freudowi, to szuka u niego odpowiedzi. Zapoznaje nas z literaturą ichtiologiczną - tak pełnymi uroczego języka poradnikami Tadeusza Andrzejczyka, jak książkami Oty Pavla i... Jerzego Putramenta. Ten ostatni dzisiaj jest znany tylko ze swojej roli w Związku Literatów Polskich, bycia „reżimowym literatem”, a okazuje się pisarzem pięknie i z pasją piszącym o wędkarstwie.

Książka Środy to przyspieszony, eseistyczny przewodnik po samych rybach jak i literaturze im poświęconych. Dopełniony prywatnymi zwierzeniami autora, który nie stawia siebie wśród najbardziej zapalonych wędkarzy, choć sądząc po „Srebrze ryb” raczej nim jest.

 

Srebro ryb (ebook)

 

Jest niestety „Srebro ryb” też opowieścią o zabijaniu zwierząt i to opowieścią, w której brakuje czasem refleksji autora nad ludzką rolą w tym procederze. Dla wegan i wegetarian będzie to lektura irytująca - z góry ostrzegam. Nie można jednak nie docenić Środy - stylisty języka, który podąża za wskazówkami, cytatami, historiami i choć nie zawsze zagłębia się na samo ich dno, to potrafi wyciągnąć z nich obserwacje, które dają do myślenia.

Ryby nie mają najlepszej prasy - mówimy, że są nieme, a one choć nie wydają głosu są naszymi towarzyszami od tysięcy lat, przodkami i sprzymierzeńcami. Środa stara się o tym przypomnieć, pokazując też zaskakujący świat wędkarzy, ludzi którzy potrafią w chłodzie i zimnie czekać czasem tylko po to, by zobaczyć upragnioną rybkę. Trochę szkoda, że po tym częściej ją zabijają niż puszczają wolno, ale od brutalności świata nie uciekniemy, o czym eseista też przypomina.