Śmierć mile widziana

Przez wiele lat wakacje kojarzyły mi się z siedzeniem gdzieś na Mazurach w pachnącej lekką zgnilizną drewnianej chacie typu brda z rodzicami grającymi w karty ze znajomymi za ścianą. Za oknem padał deszcz a ja pochłaniałam kolejne książki z lokalnej biblioteki. Czasem były to szkolne lektury, czasem fantasy, a czasem bibliotekarka przymykała oko na kryminał dla dorosłych. W każdym razie wakacje, zwłaszcza te z deszczem w tle, będą zawsze kojarzyć mi się z kiepskimi i dobrymi amerykańskimi kryminałami, w których zawsze chodziło o to, kto zabił. A dopiero potem, dlaczego.

Jeśli więc szukacie kryminałów i sensacji, których autor specjalnie nie wnika w psychikę swoich bohaterów, ale za to misternie układa konstrukcję narracyjną, wrzuca czytelnika w sos szczegółów i cieszy się, że nie zgadliśmy, kto zabił, sięgnijcie po książki Harlana Cobena.
 

Brakujący element coben
 

Harlan Coben i jego kryminały

Amerykański pisarz, właściwie weteran powieści kryminalnych i sensacyjnych przypomina – choć nie z wyglądu! – trochę naszego rodzimego Remigiusza Mroza. Łączy ich spora liczba wydanych książek, choć Coben przekroczył już 35 tytułów, przynajmniej tych przetłumaczonych na polski. Autor posiadł na poziomie mistrzowskim umiejętność obcą wielu pisarzom – jego książki to prawdziwe page turnery, co w wolnym tłumaczeniu oznacza, że trudno się do nich oderwać. Coben w swoich książkach wrzuca czytelnika w sam środek dynamicznej akcji i prowadzi go niemal na smyczy. Odkrywa – raz wolniej raz szybciej – różne kawałki układanki, a na koniec zwykle zaskakuje, w dodatku nie zawsze po naszej myśli. Dlatego do plecaka czy walizki w tym roku dorzućcie sobie kilka książek Harlana Cobena. Będą świetną lekturą w chatce na skraju lub w głębi lasu.

Sięgnijmy więc po najbardziej popularne z jego ponad trzydziestu tytułów. Od razu napiszę, że to wybór subiektywny, który może nie pokrywać się z tym, jakiego dokonaliby zagorzali fani, ale z ulgą odkryłam, że niektóre z tych tytułów przewijały się także na forach czytelniczych.
 

W głębi lasu coben
 

Od czego zacząć przygodę z książkami Harlana Cobena?

Ja zaczęłam od cyklu z Myronem Bolitarem i to był dobry strzał. Warto sięgnąć zwłaszcza po pierwsze tomy z liczącego jedenaście części cyklu:

  • Bez skrupułów
  • Krótka piłka
  • Bez śladu
  • Błękitna krew

Z miejsca polubimy głównego bohatera, agenta sportowego Myrona Bolitara, który po gwałtownym zakończeniu obiecującej kariery koszykarskiej poszedł najpierw na studia prawnicze, a potem został agentem sportowym. A ponieważ jako agent musi czasem rozwiązywać problemy swoich klientów, to jego praca często przypomina tę detektywa. Zwłaszcza że – gdy robi się naprawdę gorąco – w pracy pomaga mu przyjaciel ze studiów Windsor Horne Lockwood III. Z wyglądu przystojniak o wyglądzie arystokraty z tzw. wyższych sfer, z charakteru narcystyczny psychopata, który mokasyny zakłada na gołe stopy, ma czarny pas taekwondo i jest obrzydliwie bogaty. W świecie Bolitara taki przyjaciel jest na wagę złota.

„Bez skrupułów”

Pierwsza część cyklu, pt. „Bez skrupułów”, wprowadza nas w świat Myrona. Jego najlepszy klient, Christian Steele, złote dziecko koszykówki, zaczyna mieć poważne kłopoty. Półtora roku po zniknięciu jego ukochanej Kathy (prawdopodobnie zostałą zgwałcona i zamordowana, ale nie znaleziono ciała) nagle pada podejrzenie, że ona żyje. Jej zdjęcie pojawia się w jednym „świerszczyku” z ogłoszeniami na seks telefon, a ktoś jej głosem nagrywa się na automatyczną sekretarkę. W dodatku jej starsza siostra, Jessica, dawna ukochana Myrona, prosi go, by pomógł jej rozwiązać tajemnicę zniknięcia siostry, bo zaczyna podejrzewać, że ma ona coś wspólnego z faktem, że niedawno zmarł ich ojciec.

Początkowo śledztwo, zamiast wyjaśnić zagadkę siostry Jessiki, jeszcze bardziej ją komplikuje, tymczasem ginie kolejna osoba związana z zaginioną. Do końca powieści nie wiemy, kto odpowiada za tragiczne wydarzenia sprzed półtora roku, ale – co szybko okazuje się znakiem rozpoznawczym książek Harlana Cobena – nic nie dzieje się przez przypadek. Pisarz ma umiejętność budowania całego łańcucha pozornie drobnych zdarzeń, które układają się w pozornie nieoczywisty ciąg przyczynowo-skutkowy, by w efekcie doprowadzić do tragicznej puenty.
 

Bez skrupułów coben
 

„Bez śladu”

Gdybym miała wskazać jeszcze jedną część z serii o Bolitarze, wybrałabym tom trzeci cyklu pt. „Bez śladu”. W niej również Coben sięga do przeszłości agenta sportowego. Myron zostaje zaproszony do składu jednej z drużyn koszykarskich. Choć ma swoje lata, w koszykówkę nie grał dekadę to jego powrót na parkiet jest nie tyle symboliczny, ile kluczowy dla rozwiązania zagadki zniknięcia jednego z najlepszych graczy w drużynie. Greg Downing, jego dawny znajomy i rywal na boisku, obecnie mąż pierwszej młodzieńczej miłości Bolitara, od kilku dni nie daje znaku życia. Chociaż takie sytuacje już się zdarzały to tym razem zniknięcie trwa dłużej, w dodatku obciąża nie tylko drużynę i trenera, ale także – co szybko odkrywa Myron – wiąże się z bliżej jeszcze niezidentyfikowaną śmiercią. Czy ktoś, na przykład żona, próbuje wrobić męża? A może on sam dopuścił się zbrodni a teraz się ukrywa?

Intryga dodatkowo gmatwa się, gdy okazuje się, że udział w niej mają członkowie grupy przestępczej sprzed niemal 40 lat. A Myron dowiaduje się, że znowu nic nie dzieje się bez przyczyny, nawet jeśli dowiadujemy się o tym po latach. I że jego wypadek na parkiecie, który odebrał mu szanse na karierę koszykarza, nie był przypadkowy, choć on sam go sprowokował. Coben po raz kolejny pokazuje, że łańcuch przyczyn i powiązań czasem znajduje swój finał dopiero po latach, ale jest on wtedy nie mniej tragiczny. Szkoda tylko, że nikt nie zadał sobie trudu by go uważnie obserwować.
 

Bez śladu coben
 

W trakcie cyklu o Myronie, który Coben zakończył w 2016 roku tomem pt. „W domu”, pisarz zrobił sobie przerwę od agenta, budując oddzielne historie, które pozostają w cobenowskim uniwersum. Pisząc uniwersum mam na myśli nie tylko fakt, że wszystkie dzieją się w rodzimym New Jersey pisarza, ale także pojawiają się w nim postaci znane z cyklu, które albo mają w tych książkach swoje pięć minut albo przewijają się anegdotycznie. Takie smaczki dostrzegą czytelnicy, którzy przeczytają przez więcej niż dwa czy trzy kryminały Cobena.

Ciekawe książki Harlana Cobena

Spoza cyklu o Bolitarze wybrałam trzy tytuły, które dobrze oddają charakter książek pisarza:

  • „Nie mów nikomu”
  • „Tylko jedno spojrzenie”
  • „Nieznajomy”

„Nie mów nikomu”

 I tak w książce „Nie mów nikomu” David Beck, lekarz pediatra, który osiem lat wcześniej w dramatycznych okolicznościach stracił ukochaną żonę, odkrywa, że ktoś próbuje się z nim skontaktować za pomoc zaszyfrowanych wiadomości. Problem polega na tym, że posługuje się szyfrem, który znał tylko on i jego zmarła ukochana. Jednocześnie niedaleko miejsca, skąd została uprowadzona jego żona odnaleziono właśnie – po ośmiu latach – ciała dwóch mężczyzn. Wygląda na to, że przebieg wydarzeń sprzed lat mógł wyglądać inaczej, niż mu się wydawało. Sprawę komplikuje plik zdjęć, które ktoś zrobił jego Elizabeth – na nich zapłakana pokazuje ciało pokryte siniakami, co wskazywałoby na przemoc domową. Jak naprawdę wyglądała relacja w tym małżeństwie? Czy Beck na pewno ma czyste sumienie? Nagle z pogrążonego wciąż w żałobie wdowca staje się ściganym w na nowo otwartej sprawie, oskarżony zostaje w dodatku o zamordowanie przyjaciółki żony sprzed lat.

Śledzi go FBI, śledzą go lokalni detektywi Dimonte i Krinsky, których znamy oczywiście z cyklu o Bolitarze. Czytelnicze serce przyspiesza, gdy dowiadujemy się, że w pościg za nim rusza także tajemniczy Eric Wu, pochodzący z północnej Korei morderca na zlecenie, który nie zostawia jeńców. W tej historii Becka broni świetna prawniczka, Hester, która nie raz pojawi się jeszcze u Cobena. Znajdziemy tu też parę policjantów, także znanych z cyklu o Bolitarze. A o morderczych wyczynach śmiertelnie skutecznego Erica Wu przeczytamy choćby w powieści „Tylko jedno spojrzenie”.
 

Nie mów nikomu
 

„Tylko jedno spojrzenie”

Coben z książki na książkę przyzwyczaja nas, że jego ulubionym motywem są grzechy przeszłości, które po latach – czasem naprawdę wielu latach – potrafią wypłynąć na powierzchnię, by upomnieć się o sprawiedliwość.

Tak jest właśnie w przypadku „Tylko jednego spojrzenia”. Grace, szczęśliwa żona i matka, odbiera zdjęcia z punktu fotograficznego. Ku jej zdziwieniu, między rodzinnymi fotografiami znajduje jedną, która na pewno do niej nie należy. Widać, że została zrobiona co najmniej kilkanaście lat wcześniej. W grupie nieznajomych na zdjęciu rozpoznaje niepewnie jedynie swojego męża, Jacka. Ale kim są pozostali? Gdy pokazuje to zdjęcie Jackowi, ten zachowuje się dziwnie, choć twierdzi, że nie kojarzy tego zdjęcia, by chwilę potem wsiąść w auto i nie wrócić na noc do domu. Ani Jack, ani Grace nie wiedzą, że za autem ruszył nie kto inny, tylko znany nam już Eric Wu, a to oznacza kłopoty najgorsze z możliwych. Kluczem do wyjaśnienia tej historii są oczywiście wydarzenia z przeszłości.

Kilkanaście lat temu Grace była jedną z osób, które zostały stratowane podczas koncertu rockowego przez przerażony tłum. Ona przeżyła, choć już zawsze będzie kuleć, ale zmarło osiemnaście osób. Z okresu tej tak zwanej masakry bostońskiej, Grace pozostał, oprócz trwałej utraty pamięci, niepewny chód oraz tajemniczy opiekun, z którego przyjaźni wolałaby nie korzystać. A jednak, tajemnicze zdjęcie, zniknięcie męża oraz wizyta byłego prokuratora, który na tajemniczym zdjęciu rozpoznał swoją zamordowaną piętnaście lat temu siostrę sprawiają, że Grace nie ma wyjścia. Musi odnaleźć Jacka, a to oznacza, że musi jeszcze raz zmierzyć się z bolesną przeszłością, bo znowu – Coben mówi – czasem nie chcemy czegoś pamiętać z naszej przeszłości, ale nasza pamięć upomina się o sprawiedliwość.

I po raz kolejny pokazuje, że często do tragicznych wydarzeń prowadzi ciąg drobnych, wręcz banalnych gestów dokonanych przez ludzi, którzy nie mieli złych intencji, nie brali pod uwagę, że kumulacja ich działań doprowadzi do tragedii. Alkohol, narkotyki, drobne nieporozumieniem broń – i wystarczy, mówi pisarz, żeby zniszczyć życie wielu osobom.

 „Tylko jedno spojrzenie” to jedna z tych książek Harlana Cobena, gdzie pojawiają się dzieci. I trzeba to powiedzieć wprost:  pisarz, nie bawi się specjalnie w konstrukcje psychologiczne. Dzieci płaczą, to trudno, zmoczą poduszkę łzami, trochę pochlipią, ale to nie jest ważne, bo uwaga czytelnika musi koncentrować się na intrydze. I to mu się udaje, zwłaszcza w kilku scenach, z udziałem mojego ulubieńca Erica Wu, którego pojawienie się zawsze wywołuje lekki dreszcz przerażenia. Choć muszę przyznać, w tej książce Eric Wu trafi na godną siebie przeciwniczkę, sąsiadkę jednej ze swoich ofiar, typ zwykłej, znudzonej mamy z przedmieść, ale z charakterem, z którym mogłaby śmiało zagrać główną rolę w pamiętnym serialu „Gotowe na wszystko”. To zdecydowanie jedna z lepszych książek Cobena.
 

tylko jedno spojrzenie coben
 

„Nieznajomy”

Ciekawym tytułem w dorobku pisarza jest „Nieznajomy”, zresztą także zaadaptowany na potrzeby serialu. Tu Coben postanowił w pełni wykorzystać nowoczesne technologie – nie tylko popularną w pewnym momencie aplikację telefoniczną, która umożliwia domownikom śledzenie posiadacza telefonu, ale także internet, który staje się tu mrocznym medium, za pomocą którego tajemnicza grupa hakerów wygrzebuje z sieci dowody na cudzą niewierność, oszustwa czy inne grzechy, po czym kładzie je przed swoją ofiarą, żądając okupu w zamian za milczenie. Jeśli ofiara nie dostarczy pieniędzy na czas, o jej grzechach dowiaduje się mąż, szef, społeczność. Niestety, jak to zwykle w tego typu przypadkach bywa, grupa wyławia grzechy niewłaściwej osoby, co sprawia, że ktoś zaczyna pociągać za spust, a trup się ściele.

W środku tej historii wydarza się tymczasem rodzinny dramat. Adam, główny bohater i narrator (to jednak znamienne, że u Cobena zazwyczaj narratorami są mężczyźni) dowiaduje się od tytułowego nieznajomego, że jego żona, Corrine, dwa lata wcześniej udawała ciążę, prawdopodobnie próbując za pomocą tego wybiegu uratować ich małżeństwo – tak, wokół tego niezbyt wiarygodnego wątku zbudowana jest cała fabuła. Gdy Adam próbuje wyciągnąć od żony prawdę ta znika, wysyłając mu smsa, żeby zajął się dziećmi i dał jej kilka dni.

Jeśli znamy już trochę książek Harlana Cobena, to drogi czytelniku możesz się domyśleć, że zwykle gdy ktoś znika, to raczej na dobre i ta niewinna wiedza oczywiście sprawia, że na wieść o smsie od żony włoski na karku stają nam dęba. Ale to dopiero początek historii, bo Adam dowiaduje się jeszcze, że Corinne naprawdę trudno zlokalizować, w dodatku podobno jest oskarżona o kradzież pieniędzy z klubu sportowego, w którym była skarbniczką, a jego dorastające dzieci szaleją z tęsknoty za matką... I gdy już powoli Adam, prawnik z wykształcenia, we współpracy z emerytowanym policjantem zaczyna swoje własne dochodzenie, dociera do niego, że sms, jakiego dostał nie mogła napisać jego żona. Powieść Cobena w typowo amerykańskim stylu zajmuje się tematem nieznajomego, tego, kto wie o nas czy o naszych bliskich coś, czego wiedzieć nie powinien. A jak wiemy wiedza to władza, czasem rozumiana dosłownie, jako władza nad cudzym życiem.
 

Nieznajomy coben
 

Trzeba przyznać Harlanowi Cobenowi jedno: potrafi czytelnika wodzić za nos, potrafi też budować napięcie i dobrze utkaną intrygę. W zamian można mu wybaczyć mielizny relacyjne między bohaterami oraz ich grubo ciosane portrety psychologiczne, a także – czasem toporne – dialogi (jeden z moich ulubionych, to ten z cyklu o Myronie Bolitarze: „– Umiesz rozerwać dziewczynę – powiedziała. – Nie na darmo mam przydomek Granat”). Natomiast to, co budujące w konstruowanych przez niego fabułach, to fakt, że Coben nie unika takich tematów jak gwałt na kampusie akademickim, przemoc domowa czy ostracyzm ze strony lokalnej społeczności.

Życzę wam lektury z mocnym dreszczem.

Więcej artykułów znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.

Zdjęcie okładkowe: źródło: materiały promocyjne na stronie autora / press kit, harlancoben.com